Wyniki najnowszych sondaży nie są zbyt radosne dla premiera Kanady Justina Trudeau. W przededniu kanadyjskiego święta państwowego Canada Day okazuje się że poparcie dla Partii Liberalnej wynosi nieco ponad 35%, zaś dla opozycyjnej partii konserwatywnej trochę ponad 34%. Poparcie dla nowych Demokratów to 19%. Jeszcze rok temu o tej samej porze liberałowie mieli 16 procentowe prowadzenie nad konserwatystami.

W miniony piątek zaprzysiężony został nowy rząd Ontario wyłoniony w rezultacie wyborów zwycięskich dla partii konserwatywnej. Towarzyszyła temu - po raz pierwszy od 30 lat - publiczna ceremonia przed budynkiem legislatury. W swojej pierwszej przemowie na stopniach legislatury premier Doug Ford stwierdził, że z pokorą przyjmuje zaufanie, jakim został obdarzony przez ludność Ontario; dodał, że jego wizja polityczna zakłada "nadzieję i prosperity nie tylko dla uprzywilejowanej mniejszości, ale dla każdej osoby w Ontario".

Obiecał, że jego rząd zawróci prowincję ze złej drogi i naprawi to, co jest do naprawienia. Poinformował, że rządzący szybko wzięli się do roboty eliminując podatek od emisji węglowych, co stanowi pierwszy krok na drodze do obniżenia cen benzyny. Wdrożono też pełny audyt rządowych wydatków, co powinna zaowocować miliardami oszczędności dla mieszkańców prowincji.

Byli konkurenci Forda z kampanii o stanowisko lidera partii konserwatywnej Christine Elliott oraz Caroline Mulroney otrzymały stanowiska ministerialne. Elliott została wicepremierem oraz ministrem zdrowia i opieki długoterminowej, a Mulroney ministrem spraw wewnętrznych odpowiedzialnym też za sprawy frankofońskie. Lisa MacLeod zwolenniczka aborcji została ministrem do spraw dzieci i usług socjalnych, zaś Lisa Thompson ministrem oświaty.

W nowym rządzie znalazły się też osoby pochodzenia polskiego John Yakabuski został ministrem transportu - John Yakabuski jest potomkiem pierwszych kaszubskich osadników w Kanadzie. Innym ministrem mającym polskie korzenie jest Jeff Yurek minister zasobów naturalnych i leśnictwa.

Bogaci Kanadyjczycy ukryli na zagranicznych kontach nawet 240,5 miliarda dolarów i każdego roku z kraju odpływają kolejne 3 miliardy, szacuje federalny urząd skarbowy. CRA po raz pierwszy podjęła próbę oszacowania ukrywanych kwot. Inne organizacje, które wcześniej próbowały ocenić wielkość procederu unikania opodatkowania, podawały różne kwoty do 20 miliardów dol. rocznie. Agencja podatkowa porównała, ile podatku powinno wpłynąć do federalnej kasy, jeśli każdy uczciwie płaciłby tyle, ile powinien, a ile rząd rzeczywiście pobiera.

Do tego Kanadyjczycy uczciwie zadeklarowali, że trzymają 429 miliardów dolarów za granicą, najczęściej w formie nieruchomości, akcji i obligacji. Większość pieniędzy inwestowanych w ten sposób za granicą trafia do Stanów Zjednoczonych i Chin.

CRA podaje, że coraz lepiej sobie radzi z wykrywaniem lokowania majątku za granicą. W ciągu ostatnich trzech lat potwierdzono ukrywanie kwoty 284 milionów dolarów, a 1100 audytów wciąż jest prowadzonych. W tym roku około 100 krajów - wśród nich Kanada - zaczęło się dzielić informacjami na temat obcokrajowców posiadających konta bankowe w obrębie ich granic. Szacuje się, że na całym świecie w zagranicznych papierach wartościowych i na zagranicznych kontach ukrytych jest od 6,3 do 9,1 biliona dolarów, przy czym majątek Kanadyjczyków stanowi od 1,2 do 2,6 proc. tej kwoty - czyli od 75,9 do 240,5 miliarda. Gdyby pieniądze te były wykazywane w rozliczeniach podatkowych, fiskus mógłby pobrać od 800 milionów do 3 miliardów podatków.

Na tym jednak nie koniec ukrywanych za granicą kwot - urząd skarbowy pracuje jeszcze nad oszacowaniem nieujawnianego majątku firm. CRA zgrubnie ocenia, że utracone wpływy podatkowe (z niezapłaconych podatków krajowych oraz majątku ukrywanego za granicą przez osoby indywidualne i przedsiebiorstwa) mogą w sumie wynosić nawet 14,6 miliarda dolarów, co stanowi 5,3 proc. dochodu federalnego. Kwota ta wystarczyłaby do likwidacji deficytu budżetowego przewidywanego na przyszły rok.

Każdego roku do Wielkich Jezior trafiają tworzywa sztuczne o łącznej wadze ponad 22 milionów ton. Mississauga będzie się starała ograniczyć ilość plastikowych śmieci, mając na uwadze, że jezioro Ontario jest głównym źródłem wody pitnej mieszkańców. Miasto przyjęło uchwałę o ograniczeniu używania jednorazowych wyrobów z tworzyw sztucznych. Ma też wystąpić do rządu federalnego z wnioskiem o opracowanie narodowej strategii w tej sprawie. Burmistrz Bonnie Crombie powiedziała, że radni Mississaugi chcą być liderami w trosce o ochronę środowiska.

Według założeń zawartych w przyjętej uchwale do 2030 roku wszystkie jednorazowe plastikowe opakowania mają być poddawane recyklingowi lub odzyskiwane. Do 2040 powinny całkowicie zniknąć z wysypisk śmieci.

Uchwała jest odpowiedzią na 44. szczyt G7 w Quebeku, podczas którego pięć państw przyjęło dokument Ocean Plastic Charter.