Siedzę tak sobie i drapię się po głowie, porażony dziwnością tego świata.
Wydawałoby się, że wszyscy jesteśmy bardzo rozgarnięci i w ogóle, a jak tak człowiek chce się dowiedzieć, na jakim tle doszło do ludobójstwa na Polakach na Wołyniu, to okaże się, że jakoś tak nie do końca wiadomo. Z narracji wokółrocznicowej można było się domyślać, że to Ukraińcy rzucili się nagle nie wiedzieć czemu polskim sąsiadom do gardeł i jęli ich ćwiartować i rwać ciężarnym dzieci z brzuchów.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Co o sobie mogą w tym momencie pomyśleć osoby biorące udział w atakach na obrońców krzyża. Na dokumentach z tamtego okresu wyraźnie widać – jeden mądrzejszy od drugiego, odzywki godne idiotów, no i ciągłe podkreślanie swojego wykształcenia. W tym momencie może już tacy pewni siebie nie są, do części już dotarło, że dali z siebie zrobić użytecznych idiotów, zostali mimo wykształcenia i wmówionej inteligencji po prostu zmanipulowani i wykorzystani.
Policja też wykonywała głupie polecenia, ale to zgodnie z planem – zgodziłeś się za psa, to szczekaj! Już za kilka dni spodziewam się nowego dokumentu udowadniającego prowokacje... Oj, wielu będzie zdziwionych, może nawet zawstydzonych, rozszyfrowano już kilku aktorów przedstawienia. Mimo szykownych garniturów, słoma z drogich butów wyłazi, a głupkowate uśmieszki powodują, że wiadomo, co myśleć o wyżartych na szczawie i ulęgałkach.
Questions of Ethnic Identity Persistence in Mass-Media Dominated North America (1)
Napisane przez Mark WegierskiThe persistence of the cultural identity of some so-called "white ethnic" groups such as Polish-Canadians has become increasingly problematic in the North American (U.S. and Canada) cultural space, dominated by mass media.
The official declaration of Canada as a multicultural society has not led to an increased profile for some of these "white ethnic" groups such as Polish-Canadians. Indeed, there is a marked contrast between the major emphasis placed today in Canada on so-called visible minorities – as opposed to the "white ethnics".
Szykuję się już do wyjazdu do Polski. Dużej odwagi potrzeba, żeby zdecydować się na taki wyjazd, jaki ja planuję. Najgorsze jest dźwiganie walizy, bo jeszcze się przedźwignę. Zamierzam jutro kupić średnią i niedrogą walizkę, spakować się w nią, a rzeczy, które mogę zostawić, zostawię w mojej starej walizie. Mam nadzieję, że tu jeszcze wrócę, że pani starsza dożyje, że nowa opiekunka nie zapuści tu korzeni i mnie nie wygryzie. Jej przyjazd jest umówiony na trzy tygodnie i tyle czasu ja będę odpoczywać w domu i przyjmować moje dzieci i rodzinę męża, która mam nadzieję, że do nas zjedzie.
Mój syn już dotarł z kolegami i kuzynem ze Szwecji do Chorwacji. Wynajęli piękny apartament, albo i dwa i z kuchnią. Płacą po 120 euro za pięć dni za osobę.
Dawid Wildstein oświadczył mi, że jestem internetowym hejterem
Napisane przez Jan BodakowskiSpotkał mnie zaszczyt niesłychany. Znany dziennikarz Dawid Wildstein poprosił mnie o wywiad. Krótki, ale zawsze, dla pana z telewizora, i do tego mnie jako mnie, jako mnie, a nie mnie jako anonimowego przechodnia.
Rzecz się działa na demonstracji poparcia dla Węgrów. A właściwie po tej demonstracji. Już miałem się ulotnić z miejsca rozwiązanego zgromadzenia, by spotkać się z koleżanką w celu knucia (niestety tylko politycznego), gdy podszedł do mnie pan Dawid ze swoim towarzyszem. Widać znani dziennikarze chodzą dwójkami, niczym Batman i Robin.
Nasz Kościół nie potrzebuje "burzy mózgów"
Napisane przez Jan SzczepankiewiczW ostatnim czasie bardzo wiele dyskutuje się w lewicowych mediach o kondycji Kościoła katolickiego, którym podobno wstrząsają niespotykane skandale, a wynaturzenia obecne są na każdym szczeblu hierarchii. Do tego nieakceptowany przekaz ma powodować, że wierni przestają się z nim utożsamiać i zarzucają praktyki religijne.
Według wielu namiętnych komentatorów, pasterze muszą zatem dokonać gwałtownej autolustracji oraz rewizji w przedmiocie nauczania i sprawowania posług, by sprostać współczesnym wyzwaniom, a w szczególności wyjść naprzeciw ludzkim oczekiwaniom.
Minęło pięć lat od tragicznej śmierci Bronisława Geremka, w związku z tym na domu, w którym mieszkał od 1952 roku (czyli czasów głębokiego stalinizmu), na warszawskiej Starówce odsłonięto tablicę pamiątkową, której tematem przewodnim jest – bardzo stosownie – pięć pięcioramiennych gwiazdek.
Nie wiem, może jest to jakaś szarża w loży albo co. Tymczasem wciąż pozostaje niezaspokojona moja ciekawość, kim była pani "asystentka", która towarzyszyła profesorowi w czołowym zderzeniu. Bo jakoś po dziś dzień wydaje się być bardzo tajemniczą postacią; zdaje się, że nawet "publicznie" nie wiadomo, jak się nazywała.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
13 i 14 lipca odbyła się XXI Pielgrzymka słuchaczy Radia Maryja do sanktuarium na Jasnej Górze. Zjechali setkami autobusów rodacy z wszystkich zakątków Polski i po pielgrzymkach na święto Matki Boskiej 26 sierpnia jest to największy zlot rodaków na Jasnej Górze.
Msze Świętą koncelebrowali metropolita częstochowski abp Wacław Depo i abp gdański Leszek Głódź, który przypomniał, że mówienie o państwie prawa może być co najmniej dziwne, bo w myśl swego "prawa" zarówno hitlerowcy, jak i Sowieci wysyłali ludzi do gułagów i mordowali.
Biegunka deficytowa i legislacyjna
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczAch, jak ta historia się powtarza! Żyją jeszcze ludzie pamiętający czasy Edwarda Gierka, kiedy to pierwszym symptomem nadciągającej katastrofy było sławne poszukiwanie 20 miliardów.
Operacja ta została nawet uwieczniona w literaturze, a konkretnie – w sławnym poemacie "Towarzysz Szmaciak", gdzie czytamy: "Potem pod hasłem «Pomożemy!» szukalim, wicie, tych miliardów. Niestety! Nic my nie znaleźli. Przecie tu Pcim, nie wyspa skarbów!". Tym razem szukać miliardów wypadło premieru Tusku, któremu zabrakło prawie tyle samo, bo akurat 24 miliardy. A zabrakło dlatego, że gospodarka – jak to mówią – "spowolniła", w związku z czym spodziewane wpływy z podatków okazały się mniejsze, niż rząd zakładał w ustawie budżetowej.
Nie jestem mistykiem. A jednak nie mogę oprzeć się myśli, że jest jakaś nić – straszna i czerwona – która łączy traktat ryski z całą naszą dzisiejszą tragedią. Biegnie ta nić, wije się fantastycznie, niemal kapryśnie, od mogił pomordowanych, a za życia odartych ze skóry ułanów pod Rohaczewem i Niemirowem, od miejsca kaźni pułkownika Mościckiego w borach poleskich, gdzie w trzy lata później wytknięto granicę ryską. Później biegnie ta nić do sali sejmowej, gdzie zagrzmiały z galerii słowa "Kainie Grabski". Gubi się ta nić na lat dwadzieścia, by później zabłysnąć krwawo nad Katyniem. Później – nad Wilnem, gdzie "sprzymierzeńcy" likwidowali Armię Krajową. I wreszcie zatrzymuje się ta nić czerwona wśród wystygłych rumowisk Warszawy. Zatrzymuje się – na jak długo? (…) Wśród potępieńczych swarów, gdy sęp wyjada nam serca i mózgi, zaczynamy wyrzekać się braci zza Buga, tak jak w roku 1921 wyrzekliśmy się po kainowemu braci zza Dźwiny, Słuczy, Berezyny i Druci. (…) Traktat ryski nie był nawet katastrofą, bo katastrofy w dziejach narodu nie można przywiązywać do jakiejś chwili. Był tylko objawem, zapewne najjaskrawszym, choroby toczącej myśl polską. Był objawem atrofii racji stanu. Racji opartej na pewnym minimum moralności politycznej. Był objawem raka dojutrkostwa zbudowanego na fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. (…) W polskiej psychice załamał się duch przygody. Wyprawa kijowska, która po dziś dzień irytuje pewnych naszych polityków, zdobycie Mińska, Borysowa i Bobrujska – to ostatnie podrygi ducha przygody. Od roku 1920 jesteśmy w defensywie – napisał Michał Kryspin Pawlikowski w książce "Wojna i sezon".
11 lipca odbyły się w Warszawie i innych miastach uroczystości upamiętniające 70. rocznicę "krwawej niedzieli" na Wołyniu, kiedy to Ukraińska Powstańcza Armia, realizując polityczny program depolonizacji Kresów Wschodnich, wymordowała dziesiątki tysięcy cywilnych, a więc bezbronnych Polaków. Z tej okazji prezydent Komorowski uczestniczył w odsłonięciu pomnika pomordowanych na Żoliborzu, zaś o godzinie 12.00 na placu Trzech Krzyży rozpoczęła się msza w intencji ofiar tego ludobójstwa, a następnie pochód ruszył Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem w stronę placu Zamkowego. W uroczystości tej wzięło udział zaledwie kilkaset osób, co jak na dwumilionową Warszawę stanowi garstkę, ale nawet w tej sytuacji myślą przewodnią przemówień było "przebaczenie" w celu "pojednania" – oczywiście "w prawdzie", jakżeby inaczej – ale skąd tu wziąć prawdę, skoro jest ona pierwszą ofiarą każdej wojny? Kiedy tak stałem przed kościołem św. Aleksandra, na placyku, na którym wszyscyśmy się bez trudu pomieścili, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że oto uczestniczę w ceremonii wbijania cmentarnego krzyża w pamięć o Kresach Wschodnich – bo przecież ceną i zarazem warunkiem "pojednania" – cokolwiek by to nie znaczyło – jest akceptacja depolonizacji Kresów, a więc – wprawdzie pośrednio, niemniej jednak – uznanie skuteczności ludobójstwa, jako narzędzia polityki. Wszystko jedno, czy w imię "realizmu politycznego", "pojednania" czy "Chrystusa" – tak czy owak, od 1920 roku jesteśmy w defensywie.
Tym większej, że nawet w tej sytuacji środowisko "Gazety Wyborczej" piórem Wojciecha Maziarskiego szalenie się martwiło, czy obchody 70. rocznicy ludobójstwa na Kresach Wschodnich nie zostaną aby wykorzystane do "rozhuśtania namiętności i podsycenia plemiennych antagonizmów". Gdzieżby tam środowisko "GW" przyznało mniej wartościowemu narodowi tubylczemu prawo do posiadania jakichś "namiętności" czy "podsycania plemiennych antagonizmów". Wiadomo, że "namiętności", z których wynikają "plemienne antagonizmy", to może posiadać tylko plemię starszych i mądrzejszych, które strzegąc tego swojego monopolu, energicznie zwalcza uczucia narodowe w krajach swego osiedlenia. Podobnie zazdrośnie strzeżonym monopolem jest "ludobójstwo", zarezerwowane dla jednego wydarzenia w historii świata – bo jakże uznawać za "ludobójstwo" niechby nawet idącą w setki tysięcy masakrę, skoro z Talmudu wynikają poważne wątpliwości, czy jej ofiary powinny być bez zastrzeżeń zaliczone do rodzaju ludzkiego? Stąd też dramatyczne wahania wśród Umiłowanych Przywódców w Sejmie – czy zuchwale nazwać tę zbrodnię "ludobójstwem", czy też, wzorem Senatu – nie naruszać uświęconego i obwarowanego kodeksem karnym monopolu i tylko z podwiniętym ogonem bąkać o "znamionach" ludobójstwa. Czegóż to się nie robi dla świętej sprawy pojednania, ale przede wszystkim – również zachowania właściwej hierarchii między narodami!
A tymczasem Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej", powołując się na jakiegoś swojego ukraińskiego kolaboranta, twierdzi, że pojednanie już się odbyło, i to nawet dawno. My tu przestępujemy z nogi na nogę, nie mogąc się doczekać ustalenia "prawdy", a prezydent Kuczma z naszym "Kwachem", jak gdyby nigdy nic, już dawno pochlali i się "pojednali". Czy to wyglądało tak samo, jak w przypadku Ericha Honeckera, któremu Caryca Leonida niemal nie rozgniotła ust w namiętnym pocałunku, czy jakoś inaczej – mniejsza o to, bo jeśli tylko Sierakowski nie koloryzuje, to znaczy, że do pojednania żadna "prawda" nie jest potrzebna, a jeśli już cokolwiek – to najwyżej szampan i owoce, czyli mówiąc wprost – wódka i ogórek.
Podczas kiedy mnożą się wątpliwości wokół pojednania polsko-ukraińskiego – czy dopiero na nie czekamy, czy już się dokonało za sprawą Leonida Kuczmy i naszego nieszczęsnego prezydenta Kwaśniewskiego – kolejne pojednanie nabiera charakteru galopującego, niczym suchoty. Chodzi oczywiście po pojednanie polsko-rosyjskie, a właściwie nie tylko polsko-rosyjskie, ale i polsko-niemieckie, a nawet – polsko-żydowskie. Impulsem do tego przyspieszenia stało się niewątpliwie rozporządzenie prezydenta Putina, nakazujące FSB nawiązanie współpracy ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego w Polsce. Od razu nasiliła się walka z "faszyzmem", to znaczy – z polską młodzieżą, a konkretnie – z tą jej częścią, której na Polsce zależy, a którą w związku z tym okupująca nasz nieszczęśliwy kraj soldateska uznała za zagrożenie dla swojej okupacji. Ponieważ ci wszyscy bezpieczniacy dla miłego grosza sprzedaliby nawet własną matkę, nie mówiąc już o naszej biednej Ojczyźnie, to natychmiast zarysował się kształt przestępczego porozumienia: listy jeńców i skazańców będą układać stosownie do swoich potrzeb starsi i mądrzejsi, a następnie będą je przekazywać do realizacji tubylczym bezpieczniakom – tak samo jak za Stalina, kiedy to semiccy czekiści z Koszykowej każdego dnia telefonicznie decydowali, komu dzisiaj zdzierać paznokcie, a komu nie. W zamian za to, kiedy już po "odzyskaniu mienia żydowskiego" szlachta jerozolimska zainstaluje się w naszym nieszczęśliwym kraju na dobre, bezpieczniacy zachowają posady i uposażenia. Najwyraźniej jakieś decyzje w tej sprawie muszą być przygotowywane, bo poseł Janusz Palikot stręczy się strategicznym partnerom i Partnerowi Jeszcze Bardziej Strategicznemu, że jakby został premierem, to zaraz sporządziłby spis wszystkich "faszystów" i zacząłby ich "gnębić". Co konkretnie by im robił, to się okaże; kto wie, czy nie posunąłby się do czynów "o znamionach ludobójstwa"? Jestem przekonany, że ta deklaracja została wysłuchana gdzie trzeba i zostanie wzięta pod uwagę przy ustalaniu przywódcy zjednoczonej lewicy. Wprawdzie przysłowie powiada, że "nie dał Pan Bóg świni rogów, boby ludzi bodła" – ale nie można przecież wykluczyć, że dla posła Palikota zrobi wyjątek i dopuści go na premiera naszego nieszczęśliwego kraju.
Dodatkową poszlaką wskazującą na taką możliwość jest swoista licytacja wśród Umiłowanych Przywódców lewicy. Właśnie Józef Oleksy, który w swoim czasie kazał się pokazać w telewizji, jak to zatopiony w modlitwie "zawierza się" Matce Bożej obecnej w cudownym obrazie na Jasnej Górze, złożył propozycję prezydentowi Komorowskiemu.
Dzisiaj etap jest oczywiście inny, a zatem i inne mądrości etapu, zatem Józef Oleksy Jasną Górę omija szerokim łukiem, natomiast nie tylko uczestniczył w niedawnej apoteozie generała Jaruzelskiego, ale już po zakończeniu uroczystości kanonizacyjnych zaapelował do prezydenta Komorowskiego o "państwowe uhonorowanie" generała Jaruzelskiego. Co konkretnie miał na myśli – trudno zgadnąć, więc nie jest wykluczone, że chodzi o to, by na koszt państwa pośmiertnie zakonserwować generała w spirytusie i w specjalnym gąsiorze umieścić w podziemiach Wawelu, dokąd albo w rocznicę urodzin, albo w jakąś inną, pielgrzymowałyby gromady bezpieczniaków i oczywiście – realistów politycznych, którzy do generała Jaruzelskiego odczuwają coś w rodzaju osobliwego nabożeństwa tym większego, im bardziej z naszego mniej wartościowego narodu tubylczego ulatuje duch przygody. Stanisław Michalkiewicz
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…