Minęło pięć lat od tragicznej śmierci Bronisława Geremka, w związku z tym na domu, w którym mieszkał od 1952 roku (czyli czasów głębokiego stalinizmu), na warszawskiej Starówce odsłonięto tablicę pamiątkową, której tematem przewodnim jest – bardzo stosownie – pięć pięcioramiennych gwiazdek.
Nie wiem, może jest to jakaś szarża w loży albo co. Tymczasem wciąż pozostaje niezaspokojona moja ciekawość, kim była pani "asystentka", która towarzyszyła profesorowi w czołowym zderzeniu. Bo jakoś po dziś dzień wydaje się być bardzo tajemniczą postacią; zdaje się, że nawet "publicznie" nie wiadomo, jak się nazywała.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!