Groby w Polsce są zupełnie inne niż w Niemczech. Z dziadkiem niemieckim jeździłam co tydzień na grób jego żony. Przedtem poznałam też inne cmentarze, w innych miastach niemieckich.
W Duesseldorfie było dużo bratków na grobach, a był straszny upał. Moja pani starsza siedziała na ławeczce, ja brałam konewkę spod jakiegoś krzaka.
Chodziłam w tę i z powrotem i podlewałam bratki na grobach, chcące pić i będące już na skraju wyschnięcia. Kocham bratki, każdy ma inny pyszczek.
O grób męża pani starszej nie trzeba było dbać, gdyż był to tylko kamień z wyrytym imieniem i nazwiskiem oraz rokiem śmierci. Dziwiło mnie to, że jest tam inaczej niż w Polsce, że nie ma typowych dla Polski grobowców.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!