Teksty
Publicystyka. Felietony i artykuły.
Rezydentura wywiadu PRL w Kanadzie informuje… Ze zbioru zastrzeżonego…
Napisane przez opracowanie własneSzanowni Państwo, kontynuujemy nasz cykl ujawniania materiałów rezydentury wywiadu PRL w Kanadzie. Część z nich pochodzi z niedawno odtajnionego zbioru zastrzeżonego. Materiały te są pozyskiwane w ramach prowadzonego przez nasz tygodnik programu badawczego w IPN „Polonia i jej korzenie”. Zachowano oryginalną pisownię.
***
Konsulat Generalny Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w Toronto
Toronto, 22 marca 1985 r.
Tajne
Towarzysz
Gen. Rudolf Rusin
Dyrektor Biura Paszportów
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych
Warszawa
Konsulat Generalny PRL w Toronto uprzejmie prosi o chwilowe wstrzymanie rozpatrywania sprawy wpisania do Indeksu osób niepożądanych w PRL następujących osób z naszego okręgu konsularnego /vide nasze pismo KG-Tor-o-33-1-85 z dnia 21 stycznia 1985 r/.
1. Jerzy Andrzej Kołaczyński (od red. – odręczna notatka na marginesie: – wstrzymano),
2. Kazimierz Kowalski,
3. Małżonkowie Małgorzata i Paweł Jedlewscy.
Uważam, że wnioski w tej sprawie były przedwczesne i polegały na nie sprawdzonych w pełni przez wnioskodawcę danych dotyczących działalności w/w osób. Pragnę zaznaczyć, że decyzje podjęte zostały bez konsultacji z kolektywem Placówki.
Zdaję sobie w pełni sprawę, iż nie są to osoby sprzyjające naszej polityce, możemy jednak wykorzystać ich możliwości działania dla pewnego złagodzenia napięć i nastrojów wśród wrogo nastawionej do nas Polonii. Podejmuję w tej mierze odpowiednie działania. O rezultatach poinformuję.
Pragnę również poinformować Towarzysza Generała, że w porozumieniu z Ambasadą PRL w Ottawie pracujemy nad programem długofalowego działania wśród Polonii kanadyjskiej, uwzględniającego tworzące się nowe zjawiska wśród Polonii, w tym fali emigracyjnej lat osiemdziesiątych.
Konsul Generalny
Karol Drozd
„Lwów w polskiej świadomości narodowej istnieje i istnieć będzie”
Napisane przez Maria PyżZostała wydana druga książka o cmentarzu Janowskim. Uratowano od niepamięci kolejne nazwiska. Rozmowa z doktor Barbarą Patlewicz i profesorem Ryszardem Tomczykiem.
Doktor Barbara Patlewicz: Aby sprecyzować, ponieważ w Internecie pojawił się błąd, że ta pierwsza książka, to był pierwszy tom. Otóż pierwsza książka, którą wydaliśmy, to był album ze zdjęciami cmentarza Janowskiego. Teraz ukazała się ta właściwa monografia cmentarza Janowskiego. Jest to dwutomowe wydawnictwo, które zawiera 1200 stron, mające około 100 różnego rodzaju fotografii cmentarza, także z archiwaliów rodzinnych.
Z jednej strony, jest nam smutno, że prace już dobiegły końca i teraz tak naprawdę pozostało nam oczekiwanie, jak zostanie ta książka przyjęta. Przyjęta przede wszystkim przez osoby, które pracowały razem z nami, które nam pomogły przy powstaniu tej książki, a także przez rodziny osób, które zostały w tej książce opisane.
Nikt z ludzi biorących udział w tworzeniu i podtrzymywaniu PRL nie ma moralnego prawa pełnić jakiegokolwiek stanowiska decyzyjnego, opłacanego przez wspólnotę.
Powtórzę: z punktu widzenia interesów państwa, którego nie ma, ale które czym prędzej musimy zbudować, by Polska mogła odrodzić się do wielkości, nikt z ludzi biorących udział w tworzeniu i podtrzymywaniu PRL, czy tam w podtrzymywaniu III RP za rządów PO, PSL i SLD, nie ma moralnego prawa pozostać na jakimkolwiek stanowisku decyzyjnym, opłacanym przez wspólnotę.
Zmarła kilka dni temu Barbara Mazurkiewicz, najmłodsza siostra mej Matki, która przed śmiercią zamówiła obraz św. Rity, obok św. Tadeusza Judy, patronki spraw beznadziejnych.
Moja Matka zapoznała się z kultem tej świętej, gdy rodzice byli w Hiszpanii podczas tamtejszej wojny domowej. Któregoś dnia rodzice dowiedzieli się, że następnego dnia o świcie mają rozstrzelać jakiegoś białego, który miał pięcioro dzieci. Mama postanowiła zrobić coś, by uratować mu życie. Poprosiła Ojca, by ten zadzwonił do ministra spraw zagranicznych z prośbą o darowanie mu życia.
Tata zadzwonił i okazało się, że minister wyjechał, więc rodzice postanowili pójść wieczorem 10 km do podmiejskiej rezydencji prezydenta republiki baskijskiej, która była w sojuszu z władzami czerwonej republiki hiszpańskiej.
Zajęło im to ponad godzinę, ale klapa. Prezydenta nie było i z niczym rodzice w ulewny deszcz wrócili, zupełnie mokrzy, do hotelu.
Mama zaczęła się wtedy gorliwie modlić do św. Rity.
I stał się cud. O północy zadzwonił minister spraw zagranicznych i spytał Ojca, czy chce z żoną być na egzekucji, i jeśli tak, to przyśle po nich auto.
Nie – powiedział Ojciec – chcę prosić o ułaskawienie skazańca.
Każę wstrzymać egzekucję – odpowiedział minister – do przyjazdu prezydenta. Jak przyjedzie, to poproszę w pana imieniu o łaskę i go nie rozstrzelają.
Tak uratowano życie jednego człowieka, a pamięć o tym cudzie spowodowała, że Mama miała dla św. Rity wielkie uznanie. Dała jej imię mej siostrze, a w kościele w Błociszewie pod Poznaniem, gdzie pradziadkowie Kęszyccy mieli majątek i gdzie ona została obok swej matki pochowana, ufundowała jej figurę.
W niedzielę przywiozłem tam wspomniany obraz do kościoła w Rohoźnicy, który poświęcił podczas mszy ksiądz Tadeusz, i zostanie tam powieszony.
Tempus fugit, a czas ucieka – jak powiadają niespełnieni miłośnicy klasycznego wykształcenia – toteż nic dziwnego, że i na odcinku kombinacji operacyjnych w Polsce nastąpiło wyraźne przyspieszenie.
Skoro Donald Trump podczas wizyty w Warszawie udzielił „wsparcia” projektowi „Trójmorza”, to w Niemczech zrozumieli, że nie ma co czekać, bo albo wóz – albo przewóz. Zrealizowanie bowiem projektu „Trójmorza”, a więc politycznego porozumienia państw obszaru Europy Środkowej ze Stanami Zjednoczonymi jako protektorem, oznaczałoby trwałe osłabienie hegemonii Niemiec w Europie i fiasko planów budowania IV Rzeszy środkami pokojowymi, w które Niemcy tyle już zainwestowały. Państwa Europy Środkowej, korzystając również z siły Stanów Zjednoczonych, nie tylko rozwarłyby zaciskające się obecnie wokół nich szczęki imadła w postaci strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego, ale też zablokowałyby niemiecki projekt „Mitteleuropa” z roku 1915, który po 1 maja 2004 roku jest na tym obszarze intensywnie wdrażany. Jak wiadomo, przewidywał on ustanowienie na tym obszarze państw pozornie niepodległych, ale de facto – niemieckich protektoratów o gospodarkach niekonkurencyjnych, tylko peryferyjnych i uzupełniających gospodarkę niemiecką. Warto dodać, że utworzenie „Trójmorza” leży również w interesie USA. Niemcy bowiem po roku 1990 stały się do spółki z Francją, wyznawcami politycznej doktryny „europeizacji Europy”, to znaczy delikatnego – bo nie ma tu na razie miejsca na żadne gwałtowne ruchy – ale cierpliwego i metodycznego wypychania Stanów Zjednoczonych z europejskiej polityki, a zwłaszcza – z funkcji kierownika tej polityki. Niemcy bowiem nie zapomniały, że na skutek dwukrotnego wtrącenia się Ameryki do europejskiej polityki, przegrały dwie ważne dla nich wojny, które mogły przecież wygrać. Dlatego nie życzą sobie obecności USA w europejskiej polityce, zwłaszcza jako jej kierownika. Motywy Francji są bardziej skomplikowane, ale o to mniejsza. Stany Zjednoczone z kolei wcale nie zamierzają pozwolić na wypchnięcie ich z europejskiej polityki – ale w tym celu muszą mieć tu obszar, na którym mogłyby pewnie postawić stopy. I „Trójmorze” jest właśnie takim obszarem. Zatem wsparcie projektu „Trójmorza” przez Stany Zjednoczone nie jest jakimś bezinteresownym gestem, tylko realizowaniem własnego mocarstwowego interesu, który tym razem wychodzi naprzeciw interesom państw regionu Europy Środkowej.
`Toteż nic dziwnego, że Niemcy gotowe są zrobić wszystko, albo prawie wszystko, by doprowadzić do przesilenia politycznego w Polsce, w następstwie którego na pozycję lidera politycznej sceny powróciłaby ekspozytura Stronnictwa Pruskiego w postaci Platformy Obywatelskiej. Stojący na jej czele pan Grzegorz Schetyna w podskokach wykonałby każdy rozkaz Naszej Złotej Pani, a hołd pruski w Berlinie składałby w pozycji już nawet nie klęczącej, tylko leżącej. Taka próba została podjęta 16 grudnia ub. roku, ale zakończyła niepowodzeniem, toteż obecnie, wykorzystując fakt, że prezes Jarosław Kaczyński, forsując tak zwaną „reformę” sądownictwa, poszedł na otwartą i frontalną konfrontację z opozycją, Niemcy próbują doprowadzić do ponownego przesilenia politycznego. Zmiana bowiem rządu w Polsce na proniemiecki, oznaczałaby fiasko projektu „Trójmorza”, który bez udziału Polski nie ma racji bytu.
O ile tedy stare kiejkuty, wykonujące zadania wyznaczone przez niemiecką BND, podobnie jak konfidenci i piąta kolumna, w awangardzie której od początku występuje żydowska gazeta dla Polaków, doskonale wiedzą, o co tu chodzi, to rzesze „pożytecznych idiotów”, demonstrujących ze świeczkami, a to pod Sądem Najwyższym, a to pod Sejmem, myślą, że z tą walką o praworządność to wszystko naprawdę. Tymczasem widać gołym okiem, że rząd próbuje przejść na ręczne sterowanie sądownictwem, zaś polityczne gangi z opozycji boją się utraty wpływu na obsadzanie stanowisk sędziowskich, nie bez powodu uważając, że faworyci PiS będą dobierać się im do skóry. Najwyraźniej wiedzą, że na skutek wieloletniego, negatywnego doboru kadrowego w sądownictwie, uczciwych sędziów trzeba by szukać ze świecą, więc za wszelką cenę chcieliby uchwycić wpływ na sędziowskie nominacje, a w ostateczności pozostawić wszystko, jak dotychczas, to znaczy – żeby wpływ na obsadzanie stanowisk sędziowskich miały wyłącznie stare kiejkuty za pośrednictwem swojej agentury, pieczołowicie uplasowanej w Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Prezes Kaczyński postępuje rzeczywiście po kozacku, ale z dwojga złego lepsze jest już ręczne sterowanie sądami przez rząd, bo rząd – w odróżnieniu od starych kiejkutów – jest przynajmniej znany z imienia i nazwiska. Wiadomo, kto jest ministrem sprawiedliwości i na jaki adres do niego pisać, podczas gdy w przypadku starych kiejkutów nic nie wiadomo i nawet adres Najstarszego Kiejkuta III Rzeczypospolitej, za jakiego uważam pana generała Marka Dukaczewskiego, jest owiany mgłą tajemnicy na podstawie przepisów o ochronie danych osobowych.
Tymczasem prezydent Andrzej Duda, po 45-minutowej rozmowie telefonicznej z Naszą Złotą Panią z Berlina, nagle postawił prezesowi Kaczyńskiemu ultimatum – że mianowicie nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym, dopóki Sejm nie zmieni uchwalonej właśnie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa – żeby jej członkowie nie byli wybierani przez Sejm zwykłą większością głosów – jak dotychczas – tylko większością 3/5. Zmiana ta oznaczałaby, że PiS nie mógłby samodzielnie przeforsować swoich faworytów do KRS, tylko musiałby dokonać tego wspólnie np. z klubem Pawła Kukiza, dobierając sobie jeszcze jakichś dysydentów, powyrzucanych ze swoich klubów, czyli tak zwanych posłów niezależnych.
Zirytowany do żywego prezes Kaczyński poszedł na ustępstwa wobec prezydenta Dudy, zmieniając projekt ustawy o Sądzie Najwyższym w ten sposób, że o tym, który z sędziów miałby przejść w stan (wiecznego) spoczynku, a który nie – nie decydowałby – jak to było w wersji pierwotnej – minister sprawiedliwości, tylko właśnie prezydent, ale nie złagodziło to prezydenckiego ultimatum. Czy prezydent Duda, z którego przecież prezes Kaczyński zrobił człowieka, wkracza w ten sposób na drogę wytyczoną przez Kazimierza Marcinkiewicza, czy też – co stwarzałoby znacznie poważniejszą sytuację – postawił to ultimatum po wysłuchaniu jakiejś sugestii Naszej Złotej Pani – tego dowiemy się później, albo nigdy – w każdym razie dolał oliwy do ognia, który podsyca również rozżarty owczarek niemiecki w osobie wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, zapowiadając już nie tylko tarmoszenie Rzeczypospolitej, ale jej bolesne kąsanie w postaci sankcji. Nie ulega wątpliwości, że Komisja Europejska gotowa jest z ulgą uznać fakty dokonane w Polsce, o ile kombinacja operacyjna rozwinie się w pożądanym przez Niemcy kierunku. A wygląda na to, że tym razem i stare kiejkuty gotowe są pójść na całość, bo Wielce Czcigodnemu Ryszardowi Petru, którego podejrzewam, iż jest wydmuszką Wojskowych Służb Informacyjnych, spod serca gorejącego wypsnęła się deklaracja, że opozycja może uciec się do „metod pozaparlamentarnych”.
Ciekawe, czy w tym celu stare kiejkuty uzbroją i zmobilizują młodszą generację starych, tubylczych ubeckich dynastii, czy też BND uruchomi w Polsce zadaniowaną wywiadowczo część półtoramilionowej ukraińskiej diaspory, która prawdopodobnie jest odbiorcą przemycanej z Ukrainy do Polski broni, wśród której znalazło się też 30-milimetrowe działo, jakie wiosną na przejściu granicznym w Dorohusku usiłowały przewieźć do Polski dwie młode Ukrainki.
Stanisław Michalkiewicz
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…