farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

piątek, 28 wrzesień 2018 08:03

Kiedy było więcej śniegu?

Napisane przez

michalkiewicz        Ajajajajajajaj! Co się narobiło! Sprawa oparła się aż o niezawisły sąd, który w trybie wyborczym nakazał panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu przeprosić Platformę Obywatelską za wygłoszenie opinii, jakoby za jej rządów nie budowano dróg, a w każdym razie – nie tyle, ile buduje się teraz, to znaczy – nie tyle może „buduje”, co ile się zbudować zapowiada. 

        Wprawdzie zapowiada się wybudować bardzo dużo, ale mimo to dygnitarze PO unieśli się gniewem, bo jakże „nie budowano”, kiedy przecież nie tylko budowano, ale mnóstwo ludzi się przy tym nakradło i założyło stare rodziny. Takie, dajmy na to, autostrady, były w Polsce budowane znacznie drożej, niż gdzie indziej, podobnie, jak śmigłowce „Carracal” były przez Polskę kupione po cenie dwukrotnie wyższej, niż kupowały je inne kraje. To znaczy – byłyby kupione, gdyby sławnego kontraktu stulecia nie anulował złowrogi minister Antoni Macierewicz, do którego stare kiejkuty powzięły w związku z tym śmiertelną urazę i już przy pierwszej „głębokiej rekonstrukcji rządu” stracił on stanowisko ministra obrony na rzecz podobno bardziej wyrozumiałego dla ludzkich słabości ministra Błaszczaka. „Stąd nauka jest dla żuka”, żeby nawet propagandę sukcesu uprawiać z wyczuciem. 

        Za komuny też wszyscy wychwalali osiągnięcia aktualnej ekipy, porównując je z zaniedbaniami ekip poprzednich – ale zawsze starali się porównywać do ekip bardzo oddalonych w czasie. Jeśli, dajmy na to, rządowa telewizja chwaliła Edwarda Gierka, że za jego rządów więcej obywateli ma telewizory, to porównywała to do czasów Bolesława Chrobrego, a w porywach gorliwości – do czasów sanacji, kiedy telewizora nie miał żaden obywatel. Żaden niezawisły sąd nie mógł niczego takiemu porównaniu zarzucić, a gdyby nawet zaczął dopatrywać się w nim jakiejś niestosowności, to partia zaraz by takiemu niezawiślakowi przypomniała, skąd wyrastają mu nogi. 

Pomóż nam!

        I tak było bezpiecznie, bo kiedy na przykład taki pan redaktor Jerzy Wasilewski napisał, że za Gomułki było więcej śniegu, niż za Gierka, to nie tylko cenzura zdjęła mu tę publikację, ale w dodatku dostał obsztorcówę zarówno po linii partyjnej, jak i redakcyjnej. Toteż wprawdzie rzecznikująca rządowi pani Kopcińska poinformowała, że pan premier „nie musi przepraszać” Platformy Obywatelskiej, ale, że wyrok niezawisłego sądu „uszanujemy”.

   To są jednak takie niewinne przekomarzania między Umiłowanymi Przywódcami z obozu płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm i obozem zdrady i zaprzaństwa, bo naprawdę ważne sprawy rozgrywają się za  granicami naszego nieszczęśliwego kraju. 

        Oto  pan Grzegorz Schetyna pojechał po wskazówki do Naszej Złotej Pani do Berlina, podczas gdy lawirujący między starymi kiejkuty, a obozem płomiennych dzierżawców pan prezydent Andrzej Duda spotkał się z izraelskim premierem Beniaminem Netanjahu. Słowem – każdy ze swoim szefem, a okazją do spotkania z premierem Izraela była sesja Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku, w której wziął udział również prezydent Donald Trump. 

        Obsypał on Polskę komplementami, które mają to do siebie, że nic nie kosztują – oczywiście strony amerykańskiej, bo strona polska ma zapłacić za to 2 mld dolarów rocznie. Chodzi oczywiście o „stałe bazy” amerykańskie w naszym nieszczęśliwym kraju, które urastają do rangi kamienia węgielnego polityki zagranicznej. Znaczy – znowu Polska pręży cudze muskuły, a nawet gorzej – bo o ile w 1939 roku wisiał nad nami miecz Damoklesa niemieckiej i sowieckiej okupacji, to teraz wisi nad nami groźba okupacji żydowskiej. Toteż prezydent Duda umizgał się w Nowym Jorku do premiera Netanjahu, oświadczając między innymi, że wspólna deklaracja polsko-izraelska z czerwca br. jest „kamieniem milowym” współpracy między Polską a Izraelem – oczywiście „strategicznej” - bo jakże by inaczej. 

        Warto przypomnieć, że ta deklaracja została sporządzona po spektakularnym wytarzaniu Polski na oczach całego świata w smole i pierzu za zuchwałą próbę wykorzystania narzędzia wprowadzonego na żądanie strony żydowskiej do ustawy o IPN z 1998 roku do ochrony dobrego imienia Polski. Cały „Izrael” to znaczy – światowe Żydostwo zawrzało gniewem na ten zamach na żydowski monopol  na prawdę historyczną, a Polska z podkulonym ogonem musiała ten monopol uznać. Taka zatem jest postać tego „kamienia milowego”, na którym opierać się będzie to „strategiczne partnerstwo”. Z tego powodu okupacja żydowska może być jeszcze straszniejsza od niemieckiej i sowieckiej, bo nie będzie od niej żadnej ucieczki, ani żadnej nadziei na jej zakończenie.

        Skoro Nasz Najważniejszy Sojusznik uchwalając ustawę nr 447 JUST przyjął na siebie obowiązek dopilnowania, by żydowskie roszczenia majątkowe zostały przez Polskę wykonane, to zostaną zrealizowane – a w związku z tym pan prezydent Duda zaproponował zainstalowanie tutaj „Fortu Trump”, bo jużci – ktoś przecież musi pilnować mniej wartościowego narodu tubylczego, żeby się antysemicko nie bisurmanił, przynajmniej na początku, bo po stu latach wszyscy się przyzwyczają, że „antysemityzm” jest nie tylko „myślozbrodnią”, ale i grzechem – o co zadbają już kadry ukształtowane przez Jego Ekscelencję abpa Grzegorza Rysia – tego samego, który oświadczył, że „żadna religia nie ma monopolu na prawdę”. 

        Co zatem „przepowiada” Jego Ekscelencja? Tajemnica to wielka i dobrze – bo i po co ludziom wiedzieć takie rzeczy? Jak zauważył Józef Stalin, „kadry decydują o wszystkim”, więc jak tak dalej pójdzie, to znaczy – jak różne drapichrysty będą tresować tak zwane „masy” w rozmaitych „dniach judaszyzmu”, to po stu latach wszelka myśl o odzyskaniu wolności może umrzeć na uwiąd starczy. 

        Jak mawiał Stefan Kisielewski, ktoś, kto nie zna smaku mięsa, nie tęskni za nim, delektując się strawą, jaką nasi okupanci przygotują dla swojej trzody. Zatem okupantowi podporządkują się duchowo i partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący – chociaż oczywiście każdy motywowany po swojemu – bo w demokracji, jak to w demokracji – trzeba będzie czymś się „pięknie różnić”, więc zawsze będziemy mogli się spierać, czy za Tuska było więcej śniegu, niż za pani Beaty Szydło, czy premiera Morawieckiego, słowem - „takie widzieć świata koło, jakie tępymi zakreślim oczy”.

   Zresztą po cóż podnosić wzrok ku górze, skoro „Gazeta Wyborcza” poświęca coraz więcej miejsca studiom nad „pupą”? Oczywiście damską i przeciwstawia „ściągnięte, schowane i sztywne tyłki” tubylczych, mniej wartościowych pod tym względem kobiet, „pupom” na Jamajce, które „żyją własnym życiem”, gdy właścicielka idzie. Cóż, najwyraźniej i pan redaktor Michnik się starzeje i w poczuciu nieuchronnego i zbliżającego się finiszu, koncentruje się na istocie rzeczy, pomijając wszelkie akcydentalia. 

        Ale to tylko taki przerywnik, bo już wkrótce przyjdzie czas na rzeczy poważne – jak tylko Europejski Trybunał Sprawiedliwości odpowie na „pytania prejudycjalne” warszawskich sędziów Sądu Ostatecznego, co to sypiają z konstytucjami i aż strach pomyśleć, jakie z tej sodomii może wylęgnąć się potomstwo?

 Stanisław Michalkiewicz

piątek, 28 wrzesień 2018 08:02

Rozważania głównie polityczne

Napisane przez

ostojanCzy długie życie i doświadczenie daje mi prawo do oceniania tego, co było i jest? Przyjmuję, że tak. Do życia każdego z nas Opatrzność przykłada inną miarę.

Piszę ten tekst ostatniego dnia sierpnia roku pańskiego 2018. Jutro Wrzesień. Ile to już lat od tamtego pamiętnego września, gdy spadły bomby na Wieluń, a Westerplatte zostało ostrzelane przez Schleswig-Holstein? Dużo lat, ale ja ten ostatni przedwojenny wrzesień dobrze pamiętam. I drogę z Warszawy do majątku dziadków pod Krakowem, gdzie „wsi spokojna, wsi wesoła była”, a obecnie stoi Nowa Huta. Lat temu wiele, świadków tamtych czasów zaś coraz to mniej.

        Czy długie życie i doświadczenie daje mi prawo do oceniania tego, co było i jest? Przyjmuję, że tak. Do życia każdego z nas Opatrzność przykłada inną miarę. Pożegnałem już tych członków rodziny, przyjaciół i znajomych, nie tylko starszych, ale i młodszych ode mnie. Na razie nie wybieram się w ich ślady. Zebrałem już sporo doświadczeń życiowych, a doświadczenie wszak mnie uczy, że zawsze umierają inni ! Ile mam jeszcze czasu? Que sera? Mówi się, iż czas to pieniądz. Jeśli tak, to mam go chyba więcej niż waluty. Ale głodny nie chodzę i mogę sobie spokojnie obserwować co się dzieje, jak zaznaczyłem od dość długiego czasu. I oceniając, interpretując zaszłości. Na polskie sprawy nie jestem obojętny. No bo jak? 

        Tu zaznaczę, iż zawsze byłem i jestem optymistą i proszę mi wierzyć, że to bardzo uprzyjemnia życie. Ten mój optymizm wynika stąd, że wydarzenia nie tylko polityczne, które obserwuję idą prawie bez wyjątku od gorszych do coraz lepszy. 

        A oto etapy zapamiętane. 

        W końcu sierpnia 1939 cieszyłem się jazdą ojcowskim fiatem simca z Warszawy do Krakowa. Włączałem, na przykład, wycieraczki szyb chociaż pogoda była piękna. Ot frajda! Wojna, paradoksalnie, bowiem uczyniła moje życie ciekawszym. Zamiast bycia jedynakiem (siostra była niemowlakiem) w warszawskim mieszkaniu, znalazłem się wśród licznej rodziny, między innymi wśród kuzynów/kuzynek towarzyszy zabaw i w domu i na zewnątrz. W stolicy zaś opuszczenie mieszkania na 3. piętrze to była cała ceremonia. Wychodziło się do pobliskiego Ogrodu Sejmowego, gdzie czasem bawiłem się z (ho, ho) synem ambasadora Szwecji. Co ważne, ja miałem hulajnogę, a on nie! Na wsi (byłem of course coraz starszy) latem, drzwi się nigdy nie zamykały. Park, i „majdan”, ale nie ten ukraiński, tylko gospodarczy otoczony wozownią, stajnią, chlewnią, mleczarnią i gorzelnią. Poza tą ostatnią wszędzie można było zaglądać.  Załatwili mi Niemcy ciekawsze życie? Załatwili! Okupacja na początku była raczej małą abstrakcją. W miarę dorastania moje horyzonty oczywiście się rozszerzały. 

        Przy stole siedziało 20 – 30 osób, z których każda miała coś do powiedzenia i to, i młodszych i starszych. Oczywiście, o wojnie. To był popularny temat. Pierwsze było już w 1941 r. radosne dla nas zatrzymanie ofensywy niemieckiej na szosie Wołokołamskiej na przedmieściach Moskwy. 

        Lubię i mam pamięć do rymowanek. A wtedy była taka: 

        - „Czemu ty Hitlerze wciąż pod Moskwą stoisz? Czy cię słońce piecze, czy  się Ruska boisz? Słońce mnie nie piecze, Ruska się nie boję, dupa mi przymarzła więc pod Moskwą stoję!”

        Zmiana pozytywna? Oczywiście. Potem Afryka, niemieckie AK - żartowano (Afrika Korps) no i Stalingrad. Potem wiele dobrych wiadomości z Ost Frontu. Starsi po kryjomu słuchali radia londyńskiego i niemieckiego. To było Surowo zakazane. Można było za to trafić na wczasy niedaleko do niemieckiego, nazistowskiego obozu w Auschwitz. Takie to były zabawy i gry w one lata na tej wsi podkrakowskiej, kiedy reszta świata we łzach i krwi tonęła... W końcu zimą 1945 przyszło „wyzwolenie”. Z majątku też. Ale nie narzekałem. Doroślałem. Przeprowadzka do Krakowa, nowa szkoła, nowi, już nie wiejscy, koledzy. Pod Sukiennicami kupowało się cynowe orzełki polskie, które dumnie przypinaliśmy sobie do czapek. 

        To znowu zmiana na lepsze, bo i na ciekawsze. No i „niepodległość”. Mikołajczyk, a Anders już siodła białego konia, na którym wkrótce tryumfalnie do Polski przyjedzie. 

        O wstydzie! Przyznam, że czasy stalinowskie też nie były dla mnie czymś tragicznym. Takim jawią się raczej teraz w książkach i filmach. Chodziłem do szkoły, gdzie śpiewaliśmy: My ZMP, my ZMP – reakcji nie boimy się! Będąc uczniem musiałem automatycznie należeć, o zgodę nikt nie pytał, w 100% nakładaliśmy czerwone krawaty. Że reżim? Na pewno, ale z mojego pokolenia wszak demokracji nikt nie znał. Życie oficjalne PRL i kpiny z władz - żarty że hej! W dniu 5 marca 1953 r. zmarł (albo został zamordowany) Stalin. W dniu zaś też 5 marca, ale w roku 1940, podpisał decyzję o likwidacji polskich oficerów w Katyniu. Był oddanym sojusznikiem Hitlera. W 1953 r. budowano wciąż w Warszawie dar Związku Zdradzieckiego – Pałac Kultury. Na wiadomość, że odszedł Chorąży Pokoju, Nadzieja Ludzkości (jak tu teraz żyć towarzysze, jak żyć?) dwóch Rosjan, robotników, rzuciło się z najwyższego piętra PKiN; jeden po wódkę, drugi po zakąskę! Gmaszysko było na owe czasy wielkie i górowało nad stolicą. Droższe były mieszkania, z których nie było widać Pałacu Kultury! Spełniał on też pewną pozytywną rolę. Teatry, kina, sala widowiskowa, taras widokowy, niczym na CN Tower. Kółka zainteresowań. Na jedno - aktorskie chodziła Irena Kirszenstein, a na inne – sportowe - Daniel Olbrychski. Nie, nie pomyliłem się. Takie nasze przyszłe sławy miały w młodości zainteresowania. 

        I znów przyszła zmiana na lepsze! Wszak nie? Wszak tak! Gomułka (odchylenie nacjonalistyczne, od kulki uratował się) i w październiku 1956 roku został się za „zbawcę narodu”; skrytykował nadmierną gospodarczą zależność od Moskwy (o politycznej taktownie nie wspomniał), wydalił rosyjskich doradców wojskowych, rozwiązał kołchozy i publicznie zapowiedział, że takiej wymiany handlowej dalej nie będzie! (Oni od nas biorą węgiel – a my im za to dajemy zboże!) Optymistyczniej było, choć zgrzebnie. No, ale taki jest socjalizm. To znaczy zgrzebny. 

        Tu wspomnę coś politycznie niepoprawnego! Chamy we władzach partyjnych i rządowych miały dosyć panoszenia się Żydów. Rosja odwracała się powoli od Izraela w stronę Arabów, a my, jak za panią matką – to znaczy nie my, ale „dyktatura ciemniaków” (Kisielewski) – zorganizowała marzec 1968. „Syjoniści do Syjamu” (były takie hasła na transparentach!) Biedny Adaś Michnik chciał tylko – i dalej chce – socjalizmu z ludzką twarzą, a został relegowany z uniwersytetu i musiał pożegnać się z bratem, który czmychnął do Szwecji, bojąc się odpowiedzialności za swoje niecne postępki w czasach stalinowskich. I nie tylko on. Cóż, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą! Tych semicko – stalinowskich wiórów Polska się na szczęście pozbyła. Może mniej winnych też. Wyjeżdżali ci, co chcieli (!) i spoko – spadali na 4 łapy. Oni to teraz liberał w liberała i interes się kręci. Wtedy wiosną Icek pytał Srula – co robimy? Podobno otwierają dla Żydów granicę na Zachód. Do kapitalizmu i dobrobytu! Se git towarzyszu. Ja wchodzę na drzewo. Dlaczego? Nie chcę, żeby mnie zadeptali! Chwała ci za to Gomułko - pierdółko.

        Ale przyszła nowa – znów oczywiste – coraz lepsza zmiana! Gierek w jasnym garniturku, pożyczki z Zachodu, gospodarskie wizyty w PGR-ach i innych zakładach socjalistycznych. Pierwszy po wojnie przywódca, który nie mówił po rosyjsku! Apelował do narodu i miał na początku „dobrą prasę”. To znaczy sporą popularność. Nudziarz, towarzysz Wiesław, pieprzył dwie godziny na stojąco, a Gierek już na początku wołał: „Pomożecie?” 

        Ale budował nieborak na socjalizmie, czyli na piasku. To nigdzie na świecie nie zdawało – nie zdaje i zdać nie może - egzaminu. Ktoś powie – Chiny! Ale czy tam poza machaniem czerwonymi szmatami jest socjalizm, komunizm? 

        W czasie gospodarskich wizyt Gierek kiedyś zobaczył, że w opłotkach chłop babę bije. Kolumna się zatrzymała, towarzysz Edward pouczył, że choć – jak chłop baby nie bije, to jej wątroba gnije – to temu małorolnemu jednak mówi, że tak w socjalizmie nie można sobie publicznie poczynać! - Chłop odpowiada: To niech nie mówi, że za Sanacji było lepiej! Ktoś z odjeżdżającej kolumny cicho chłopa zapytał niedowierzając – to prawda? - A co? Miałem powiedzieć, że zgubiła kartki na cukier? 

        Odrębne światy – obywateli i nomenklatury. 

        Kiedy zaczęły się kartki, opuściłem Polskę udając się na zarobkowe saksy w Kanadzie. Miało być na 3 miesiące. Znowu na lepsze. W 2 dni na budowie, czy jako kierowca, zarobiłem tyle, ile przez miesiąc w kraju. Miałem wracać, ale generał Jaruzel przestraszył się o własną czerwoną d... i wprowadził w 1981 r. stan wojenny. A mogło już 8 lat wcześniej dojść do przemian gospodarczych. Te lata Polska straciła. 

        W III Rzeczpospolitej zrobiono tego zdrajcę prezydentem. Kiedy Mazowiecki odbywał oficjalną, pierwszą wizytę w Londynie odmówił spotkania się z prezydentem Kaczorowskim! - Moim prezydentem jest Jaruzelski - odparł. To ci Magdalenkowiec, chodź PAX-katolik! A kiedy już prezydentem był Lech Kaczyński to trzepnisty Olbrychski powiedział, że Jaruzelskiemu zawsze się ukłoni, ale (wówczas) prezydentowi Kaczyńskiemu nigdy ręki nie poda! Czym mu tenże zawinił – dalibóg nie wiem!? A Jaruzelski już przecież w Armii Berlinga i „wyzwalanej” Polsce dalej zwalczał – i to nie łagodną perswazją - tych bohaterów, którzy poświęcali życie w walce o wolną, niepodległą Polskę. 

        Cóż, Olbrychski jest obecnie zadeklarowanym opozycjonistą. To świadczy co to za - pod względem ideologicznym – towarzystwo. Zawsze podkreślam, iż widać czarno na białym co to za zbieranina. cynicy, post-peerelowcy, dawni TW – kapusie, ci co w Magdalence się dogadali z sitwą Jaruzelskiego i Kiszczaka, odsunięci w 2015 r. (vox populi) nareszcie od władzy, zawodowi rozrabiacze, kochający inaczej, feministki oraz morze – no może nie morze, ale zamulony staw, pożytecznych idiotów z zamulonymi naiwnymi sloganami mózgami. A przewodzi totalnej opozycji pełen charyzmy Grzesio z mojego (o wstydzie) Wrocławia. Lemingi – przyznajcie, iż proponuje Polsce porywający program! – Kiedy wkrótce dojdzie do władzy (!) – Oto i on. Schetyna w wywiadzie dla CrowdMedia tokuje: w referendum odsunie prezydenta Dudę. Klituś - bajduś, bo jakkolwiek Platforma regularnie pokazuje, że z szanowaniem demokracji ma problemy, to jednak jej lider dość długo jest w polityce i powinien chyba jednak - olaboga - wiedzieć, iż w polskim systemie takiej opcji nie ma. Wprowadzi też procedurę impeachmentu zmieniając konstytucję (co wtedy z tymi malowniczymi koszulkami między innymi na pomnikach?) Na to  jego ugrupowanie ma taką szansę jak, na przykład siostry Godlewskie, na wygranie MTV – Video Music Award - ale dalej nuci na tę samą od 3 lat melodię o dePiSyzacji, Trybunale Stanu, totalu i sądach. PO staje się coraz bardziej ugrupowaniem obciachowym, nie nadążającym za polityczną rzeczywistością. Przecież opozycja ma łatwiej od PiSu. Siedzi z boku nic nie robi i za nic nie odpowiada, a rządzący muszą podejmować stale decyzje, za których realizację i efekty odpowiadają. Nie myli się wszak tylko ten, co nic nie robi. Ale nawet i to kolejna buńczuczna krytyka im się nie sprawdza i cichnie. Na koniec żart: dlaczego Tusk w Brukseli tak wcześnie rano wstaje? Bo chce mieć więcej czasu, żeby nic nie robić!

Toronto 1 września 2018 Ostojan 

PS „Biedna”, ale wciąż aktualna konstytucja (z innej nieco politycznie epoki) powstała za (nie) rządów SLD, partii, „która wiedziała, jak zaczynać”. 

        Bolek też zaczął już nieźle mataczyć, popierał to prawą, to lewą nogę, sam niechcący ustawiając się między nogami! Zbliżały się wybory prezydenckie, które „na mur” miał wygrać znowu Wałęsa. SLD kombinowało, jak ułożyć konstytucję, żeby można było ją dowolnie interpretować. Zresztą samo tak też wychodziło, bo nie prawnicze orły układały przepisy i wzajemnie niespójne paragrafy. Można wybrać te, które akurat pasują. Na dwoje babka wróżyła, tędy lub owędy, ale przecież zgodnie z zapisem. 

        Oto tu jest jasno powiedziane, a no patrzcie! 

        Niestety przykładów niekonsekwencji w polskim prawie można mnożyć. Kto prawnie dowodzi, że coś jest czarne ma oparcie na takiej a takiej stronie, ale rację ma ten, który otworzy inną stronę, też przecież to jest białe, co nie? Sędzia SN przechodzi na emeryturę w wieku 65 lat. Jasny (i słuszny) przepis. O żadnej wyjątkach nie stanowi, poza prawem prezydenta do przedłużenia tego wieku. OK! Ale przewodniczący SN wybierany jest na 6 lat. Gersdorf (ta ze świeczką) skończyła 65 lat, ale ma jeszcze 2 lata do ukończenia kadencji. Ma pozostać! - krzyczy opozycja, bo sędzina jest POówką. Mają rację? Gdyby była PiSówką to ku równemu oburzeniu totalniaków, by jeszcze na te 2 lata została. Paragrafem – do wyboru do koloru – politycznie walić po głowie przeciwników przecież racja jest nasza! 

        Tak to nomenklatury SLD/PSL przeciw Wałęsie, co „nie chce, ale musi” poplątały i naród im podziękował (na szczęście).

        Teraz rząd, który ma lepszych prawników żadnych przepisów między innymi konstytucji nie łamie! Tylko te przepisy „interpretuje”. Profesorowie z obu stron się pienią! Bezprawie! Wtedy zaś dawno temu nieoczekiwanie Kwaśniewski pokonał Wałęsę! Podawanie nogi nie pomogło. Siurpryza! SLD miało i rząd i prezydenta (szorstka miłość). Opozycja krzyczy: Konstytucja! A PiS powinien wtórować – tak, Konstytucja!! Zgodnie z prawem!! 

Jan Ostoja

środa, 26 wrzesień 2018 11:09

Pod ścianą...

Napisał

Bez komentarza

Na marginesie Zgromadzenia Ogólnego NZ w siedzibie przedstawicielstwa Izraela przy NZ u ambasadora Danona (z którym blisko współpracował Joni Daniels) złożył wizytę szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz, gdzie zadeklarował walkę z antysemityzmem i dał się sfotografować z tablicą. Zdjęcie umieścił na twitterze amb Danon, wraz ze zdjęciami (w podobnej sytuacji) prezydenta Albanii i premiera Bułgarii (ten ostatni bez tablicy, a jedynie pod ścianą)...

Ostatnio zmieniany środa, 26 wrzesień 2018 12:02
piątek, 21 wrzesień 2018 06:38

Wasalstwo mową ciała zapisane

Napisał

Oczywiście, zdjęcie z oficjalnego Twittera prezydenta USA Donalda Trumpa dało pożywkę polskiej “totalnej opozycji”, więc dla porządku zacznę od tego że jej propozycje polityczne, polityki zagranicznej nie wyłączając, są jeszcze bardziej żenujące od realizowanego obecnie przez Warszawę kursu strategicznego chłopca na posyłki.

Stało się, co się stało; nie wiadomo czy zostało to zrobione umyślnie, ale w polityce nie ma przypadków, zwłaszcza w “oku Saurona”. Język dyplomacji to także gesty, dlatego mamy protokół dyplomatyczny. W takich gestach lubują się Żydzi, którzy jeżeli ktoś im tam zajdzie za skórę, często zachowują się wobec niego jak dzieci w przedszkolu, poniżając w groteskowy sposób. Doświadczyli tego Turcy, których ambasador wezwany na dywanik musiał siedzieć na kanapie 0,5 m niżej od Żydów siedzących po drugiej stronie stołu na krzesłach; w innym przypadku stojący obok Netanjahu bodajże premier Turcji człowiek i tak mikry został postawiony poniżej podestu co powodowało, że sięgał Bibiemu pod pachę, w jeszcze innym ambasadorowi zrobiono na lotnisku rewizję osobistą…

Fakt podpisania strategicznego partnerstwa między Polską a USA na rogu blatu biurka prezydenta USA to po prostu historyczna symbolika, a skomentowanie tego przez szefa MSZ Czaputowicza słowami, że “zaszczytem jest dopuszczenie do biurka, przy którym pracuje przywódca innego państwa” wydaje się być wyjęte ze sztambucha grzecznej pensjonarki.

Patrząc na to wszystko można naprawdę zacząć się bać; bać o Polskę i zadawać sobie pytanie czy ona w ogóle istnieje? Oczywiście, istnieje administracyjny twór o tej nazwie, ale czy istnieje państwo polskie, które realizuje interes narodowy Polaków? Państwo zdolne przeciwstawić się interesom żydowskim, rosyjskim, niemieckim, amerykańskim - a raczej zdolne rozgrywać te interesy dla własnej korzyści?

USA stają się tymczasem głównym egzekutorem żydowskiego interesu na terenie Polski co doskonale obrazuje to, jak po amerykańskim ofuknięciu Polacy w podskokach znowelizowali ustawę o IPN, a następnie mówili, że deszcz pada, gdy Waszyngton stanął murem za roszczeniami żydowskimi wobec mienia bezspadkowego. No i dzisiaj również uważają, że to deszcz. Fakt, że miłość do USA ślepa jest - to wiadomo było od dawna - ale to, że mamy syndrom sztokholmski, to okazuje się dopiero ostatnimi czasy. Zastanawiam się tylko, gdzie podpadł prezydent Duda? No bo przecież na odcinku żydowskim chyba nie można mu niczego zarzucić. Pamiętam, jak w Warszawie ukląkł nawet przed tablicą upamiętniającą na Dworcu Gdańskim pożegnalne  łzy Żydów wyrzuconych przez partię komunistyczną z PRL-u… Czyżby dostał prztyczka za nie swoje grzechy?

Andrzej Kumor

Jeśli możesz, wesprzyj nasze wydawnictwo! Tel. 416-732-2951

Ostatnio zmieniany piątek, 21 wrzesień 2018 11:49

Integracja i sposoby na zjednoczenie Polaków z całego świata – kolejny Kongres 60 Milionów – Globalny Zjazd Polonii za nami.

W dniach 30-31 sierpnia br. W G2A Arena odbyła się kolejna edycja cyklicznego już wydarzenia – Kongres 60 Milionów - Globalny Zjazd Polonii. Prelegenci i zaproszeni goście debatowali na ważne z punktu widzenia Polaków z kraju oraz Polonii z całego świata, tematy.

Jaki powinien być wizerunek Polski na arenie międzynarodowej? Czy polska innowacja może być produktem eksportowym? Jaka jest rola Kościoła w budowaniu wspólnoty wśród Polonii? Jakie są sposoby na integrację 60 milionów Polaków? To tylko niektóre pytania, na jakie starali się odpowiedzieć uczestnicy Kongresu 60 Milionów – Globalny Zjazd Polonii. Podczas rzeszowskiej edycji wydarzenia reprezentanci środowisk polonijnych, politycy i prezesi polskich firm o międzynarodowej sławie, przedstawiciele nauki i samorządów czy liderzy opinii publicznej, przybyli do G2A Arena Centrum Wystawienniczo-Kongresowego k. Rzeszowa, by porozmawiać o integracji Polaków.

Pierwsze dwie edycje kongresu miały miejsce w dniach 9-10 lutego 2018 r. w Miami na Florydzie oraz 21 lipca 2018 roku w Buffalo w stanie Nowy Jork. Obydwa wydarzenia okazały się sukcesem, gromadząc blisko 400 gości z kilkunastu krajów. Wśród uczestników Kongresu znaleźli się m.in. Nowojorski Senator Tim Kennedy czy Republikański Kongresmen Brian Higgins. Rzeszowski zjazd Polonii był kolejnym owocnym spotkaniem międzynarodowej polonii, W 15 panelach dyskusyjnych udział wzięło 96 prelegentów, a w G2A Arena w ciągu dwóch dni zgromadzili się uczestnicy z 11 krajów.

Jednym słowem Kongres 60 Milionów „to bardzo ważne spotkanie Polaków. Mamy tutaj nie tylko Polaków z Polski, co jest naturalne, ale Polaków z bardzo wielu zakątków USA, jak i z innych stron świata, szczególnie z Wielkiej Brytanii. Ważne jest, żebyśmy potrafili w ramach naszej polskiej diaspory stworzyć taką sieć – sieć Polaków, którzy nie tylko spotykają się, ale którzy rozmawiają o ważnych problemach dla Polski i dla świata” podsumował Minister Rozwoju i Inwestycji Jerzy Kwieciński.

Miniony Kongres to nie tylko dwa dni licznych debat i spotkań z niesamowitymi Polakami ale również wydarzenia specjalne oraz liczne wywiady i spotkania z mediami, których nie mogło zabraknąć podczas tak ważnego wydarzenia. Tak duże zainteresowanie jest dowodem na to, że tworzenie przestrzeni do integracji środowisk polskich i polonijnych ma sens. Za nami wiele inspirujących dyskusji, z których można wyciągnąć wiele wartościowych dla przyszłości Polski wniosków, szczególnie w kontekście biznesu i kooperacji polsko – polonijnej.

Wśród Gości rzeszowskiej edycji Kongresu 60 Milionów znaleźli się m.in.: Pełnomocnik Rządu ds. dialogu międzynarodowego Senator Anna Maria Anders, amerykańska dziennikarka Rita Cosby, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju Adam Hamryszczak, Członek Parlamentu Zjednoczonego Królestwa Daniel Kawczynski, wiceprzewodniczący Komisji Obrony Narodowej i Członek Komisji Infrastruktury Wojciech Buczak, kierownik Sekcji Polskich Inwestycji Zagranicznych Karolina Wawrzyniak czy reżyser i aktor Paweł Deląg.

Kongres otworzył m.in. Władysław Ortyl - Marszałek Województwa Podkarpackiego, które było Partnerem Głównym wydarzenia.

W panelu inaugurującym Kongres pt. Budowanie wizerunku Polski na arenie międzynarodowej zwrócono uwagę na to, że nasz kraj musi udzielać się na arenie międzynarodowej, ponieważ mamy cudowną historię, o której nie mówimy, a którą powinien poznać cały świat.

Tematami wiodącymi ostatniej edycji Kongresu 60 mln był m.in.: Polska innowacja jako produkt eksportowy – działania rządu wspierające Polaków (fundusze dla przedsiębiorców); nowe Trójmorze i program Polska 3.0 współpraca transgraniczna; transfer wiedzy i innowacji; bezpieczeństwo energetyczne i Nowy Jedwabny Szlak, bezpieczeństwo Polski i Polaków; MARKA POLSKA – współpraca międzynarodowa polskich przedsiębiorców – budowanie dobrych praktyk; współpraca regionów, rola placówek dyplomatycznych i organizacji w budowaniu partnerstwa miast i regionów; sposoby na zjednoczenie 60mln – inicjatywy łączące Polaków – media i organizacje polonijne; Rola kościoła w budowaniu wspólnoty wśród Polonii na wszystkich kontynentach.

Część konferencyjna, to nie jedyne atrakcje wydarzenia. Kongres 60 mln bogaty był w wydarzenia towarzyszące takie jak: Uroczysta Gala, Turniej Golfowy 60 MLN CUP czy pokaz wybranych fragmentów międzynarodowej produkcji „DYWIZJON 303”, który odbył się w przeddzień Kongresu 29 sierpnia. Ponadto dla Polonii, która przybyła do G2A Arena przygotowano Strefę Innowacji, na której zaprezentowały się najciekawsze start-upy z południowo-wschodniej Polski, a także Strefę Miast Podkarpackich, na której miasta z województwa zaprezentowały swoje unikatowe produkty.

Kolejnym i niecodziennym elementem programu rzeszowskiej edycji Kongresu 60 Milionów był panel: „Zrodzeni do Szabli. Polska szabla i polski bagnet oraz stojące za nimi wartości – historia, tradycja, kultura i honor”, w ramach którego odbyła się wystawa oryginalnej polskiej szabli i bagnetu z kolekcji Janusza Jarosławskiego, eksperta broni białej.

Więcej Informacji na temat Kongresu 60 Milionów na: Szczegóły na: http://60mln.pl/

Osoby do kontaktu:
Edyta Rzewuska
Rzecznik Prasowy
Tel. 660 573 337, e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Karolina Szpunar
Młodszy Specjalista ds. PR

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.