farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

piątek, 19 październik 2018 08:58

Pora poszukać rezerwatu

Napisał

Przez miniony tydzień wyobraźnia społeczna Kanady spowita była marihuanowym dymem. Nasze wymóżdżone „dzieci kwiaty” doprowadziły wreszcie do legalizacji ziela. Cóż, wszyscy będziemy za to płacić, no ale na razie mówi się że to dochodowy biznes i przyniesie bardzo dużo wpływów podatkowych.


Zapraszamy do wspierania naszej działalności!

        Powiem szczerze, że nie mam problemów z narkotykami i drażnią mnie zakazy palenia papierosów nawet w miejscach wydzielonych. Kocham wolność - jeśli ktoś się chce czymś truć i zabijać to zawsze znajdzie drogę, ale niekoniecznie musi to być droga legalna czy też niekoniecznie państwo powinno ludzi na nią zapraszać. 

        Jeśli społeczeństwo jest dojrzałe, a ludzie wychowani ku odpowiedzialności, to nawet jeśli w aptece można kupić bez recepty  morfinę, heroinę, kokainę czy inne trucizny, to i tak nie będzie to miało złego wpływu. Jeśli natomiast społeczeństwo zostało celowo zinfantylizowane, oduczone od odpowiedzialności, wyzute z tradycyjnych wartości, a teraz jeszcze popchnięte w stronę upodlenia, no to niedługo będziemy mieli wspólnie problem społeczny do rozwiązania. 

        Oczywiście, można argumentować że ten problem społeczny (narkotyki) jest już dzisiaj, tylko właśnie zarabiają dilerzy, a tak to będzie zarabiał „podatnik”.

        Narkotyki relaksujące są cicho lansowane przez elitę globalną. Dlaczego? Dlatego że ludzie mogą się w ten sposób wyluzować, rozładować, pozbawić frustracji - słowem wszystko odbywa się przyjemnie i odbiera ochotę buntu.

        Zauważył to już dawno temu Aldous Huxley, u którego w szczęśliwym totalitaryzmie nowego wspaniałego świata dominowała „soma”.  Narkotyk posiadający „wszystkie zalety religii oraz alkoholu bez żadnych złych stron obydwu” - jak wyjaśniał jeden z bohaterów. Soma pozwalała żeglować w szczęściu na niby, a także ograniczała długość życia do ok. 55 lat, co z punktu widzenia systemu było bardzo pożądane. 

        Co ciekawe, nasz obecny system, który z taką zaciętością zwalcza palenie tytoniu, jakoś zupełnie nie ma problemu z lansowaniem palenia marihuany w skrętach bez filtra tak, jakby substancje smoliste i inne trucizny zawarte w takim skręconym papierosie szkodziły przy marihuanie mniej. W Nowym Brunszwiku władze posunęły się nawet do tego by organizować kursy robienia skręta. Tu mógłbym nawet być instruktorem, jako że kręcenia papierosów nauczyłem się w stanie wojennym, kiedy to obowiązywał system kartkowy. 

        Poważnie zaś mówiąc papierosy nie wprowadzały w stan nirvany, lecz przeciwnie, zaostrzały koncentrację i pozwalały dostrzegać niewygodę bytowania. 

        Marihuana - jak wszystko - ma oczywiście swoje dobre i złe strony. Te dobre powinny być właśnie używane w medycynie i kontrolowane. Złych jest całe multum, bo oprócz tych, którzy przez marihuanę przeszli i nic im złego nie zrobiła, są i tacy, którzy przez nią stracili życie; może nie zawsze dosłownie, ale po prostu przetracili. 

        Najgorsze jest zaś to, że jak podejrzewam, za kilka lat  cwani adwokaci będą otwierali pozwy klasowe przeciwko prowincji i federacji za to że nie było odpowiednich ostrzeżeń etc. Za zło, które marihuana wyrządzi, zwłaszcza ludziom młodym, zapłacimy wszyscy w swoich podatkach. 

        Jak powiedziałem, w normalnym społeczeństwie ludzi odpowiedzialnych być może byłoby to dobre posunięcie, w naszym społeczeństwie coraz bardziej zidiociałym jest to jeden z elementów  szerzenia jeszcze większego zidiocenia. 

        A jakimi jesteśmy już idiotami najlepiej widać po kanałach ASMR dostępnych na YouTubie, gdzie lansuje się relaksujące „białe” dźwięki, jak na przykład odgłos suszarki do suszenia włosów włączonej przez 3 h. Ile ludzi oglądało  filmik z włączoną suszarką? A tak prawie 14 mln. Czy można mieć jeszcze jakieś wątpliwości że doczekaliśmy społeczeństwa nowego typu? Czas rozejrzeć się za rezerwatami dla „dzikich”.

Andrzej Kumor

Ostatnio zmieniany piątek, 19 październik 2018 10:50

        Chodzi o Kanadę, bo Toronto to centrum Ontario, a Ontario to centrum Kanady.

Kontekst kanadyjski 

        Kanadyjska polityka od lat 60-tych miała wybitnych liderów, takich jak Diefenbaker, Trudeau, Mulroney, Chretien i Harper, którzy niezmiennie kończyli swoje kadencje poważnymi szkodami dla ich własnych partii.

        Trzech z tych przywódców popełniło również ciężkie błędy polityczne pod koniec swych rządów: Diefenbaker zniszczył wiodący na świecie program samolotów myśliwskich, Mulroney wprowadził zmieniający na gorsze Kanadę podatek GST, Harper przyjął zabójcze dla branży samochodowej Ontario tzw. partnerstwo transpacyficzne (Trans-Pacific-Partnership).  

Kontekst ontaryjski 

Partia Postepowo-Konserwatywna (PC) rządziła konserwatywnie w Ontario od 1943 roku przez 42 lata, aż do 1985 roku. Ostatni premier Bill Davis rządził przez 14 lat tak dobrze, jak nikt przed lub po nim, lecz pozostawił po sobie próżnię przywództwa i nie było nikogo do kontynuacji wielkich sukcesów PC. PC zawaliła się i jej szczątki dryfując w lewo nie przyniosły nic pozytywnego do 2018 roku. 

        Pogarszanie się Ontario w 4 latach socjalistycznych rządów NDP kontynuowała fatalna próba imitacji amerykańskiego neokonserwatyzmu przez PC rząd Harrisa. Zniszczył on między innymi najlepszy w Ameryce Północnej przemysł generacji energii elektrycznej, przy okazji dodając 4 miliardy dolarów do długu Ontario. 

        15-letnie rządy Partii Liberalnej po Harrisie nigdy nie zostały zagrożone przez beztreściową PC z dwoma beznadziejnie słabymi przywódcami (Tory i Hudak), Tory przegrał po dodaniu do swego miernego programu szaleństwo publicznego finansowanie wszystkich religijnych systemów szkolnych. Hudak popełnił polityczne samobójstwo koronując swój jałowy program obietnicą likwidacji 100 000 rządowych miejsc pracy. 

        15-letnie rządy Partii Liberalnej, z przyzwoleniem PC and NDP, przyniosły różnorodność wątpliwych, często ukrytych dotacji, fundacji i programów, ustawodawstwo dotyczące nowych norm moralnych, mowy nienawiści, prawnie egzekwowanej mowy, pozalegalnego-przyspieszonego “specjalnego systemu sprawiedliwości” - równolegle do legalnego systemu prawnego, plagi wiatraków, a przede wszystkim niezmiennie rosnącej mieszanki podstępnych i ukrytych podatków. Od 2016 r. zarówno gospodarka kanadyjska, jak i Ontario, np. PKB i zatrudnienie zaczęły zmniejszać się, coraz znaczniej pozostając w tyle za Ameryka. 

        Doug Ford poddał PC, cytując Stanisława Michalkiewicza „kuracji przeczyszczającej”. Po tej kuracji czyli przenicowaniu wierchuszki partii, nareszcie konserwatywna PC przedstawiła konkretny program kompletnej zmiany, zdobywając wyborców i rząd Ontario, i ruszyła do natychmiastowej realizacji. 

O co chodzi?

        Chodzi o wybór pomiędzy Nowym, a Starym dla Toronto, Ontario i Kanady. Chodzi o Kanadę, bo Toronto to centrum Ontario, a Ontario to centrum Kanady. Po prostu Nowe Toronto pomoże Nowemu Ontario i pomoże w zmianie Starej Kanady na Nową Kanadę. Jak wolisz to co było, głosuj na Stare Toronto, by hamowało Nowe Ontario i podtrzymywało Starą Kanadę. 

        W moim okręgu wyborczym mamy przechlapane, prowadzi dwóch super-fanatyków Starego Toronto, Matlow i Mihevc, ten ostatni jest publicznie popierany przez faworyta na burmistrza Toronto, super-fanatyka Starego Toronto, “czerwonego torysa” Torego...

        Jan Jekiełek

        Nasza wspaniała akcja trwa już 3 lata, przez ten czas wysłaliśmy już ponad dwie tony rzeczy dla dzieci z Domu Dziecka.  Były to ubranka, zabawki, słodycze, kosmetyki, przybory szkolne i wiele innych wspaniałych rzeczy, które sprawiły ogromną radość dzieciom.  Ostatnie paczki które zostały wysłane dotarły do następujących Domów Dziecka:  Kłobuck, Lubliniec, Katowice, Wrocław, Bydgoszcz, Legnica, Blachownia, Zakopane, Sanok, Kędzierzyn-Koźle i Toruń.  

        Dostajemy wspaniale podziękowania od Dyrekcji Domów Dziecka za nasze i wasze dobre serca.  

        Będąc w Polsce skorzystałam z zaproszenia i odwiedziłam  Dom Dziecka w Kłobucku.   Spotkałam się z wychowawcami i wychowankami Domu Dziecka.  Miałam okazje poznać ich dom.   Dzieci pokazały mi gdzie mieszkają, gdzie spędzają swój czas.  Dzięki temu mogłam osobiście się przekonać w jakich warunkach dorastają.  Poproszono mnie o szczególne podziękowanie dla wszystkich Darczyńców którzy sponsorowali i przekazywali wszystkie dary dla dzieci.  

Jak już Państwo wiecie, nasze paczki wysyłane są przez firmę ATLANTIC EXPRESS dzięki którym otrzymujemy 20% zniżkę na wysłanie każdej paczki dla dzieci z Domu Dziecka. W dalszym ciągu poszukujemy prywatnych sponsorów którzy pokryją pozostałe koszta wysyłki.

        Od wszystkich Darczyńców otrzymujemy ogromne ilości przepięknych rzeczy dla dzieci.  Wierzymy że to dzięki Wam Drodzy Państwo nasze paczki dotrą i tym razem do dzieci na Święta Bożego Narodzenia.  Wierzymy, że wśród Państwa znajdą się osoby które będą chciały współpracować z nami i wspomóc naszą akcję.  To co dla Was jest zbędne dla nich może być wymarzone.  

        Osoby pragnące przekazać rzeczy dla dzieci lub wspomóc nas finansowo proszone są o kontakt do dnia 27 października pod numerem telefonu 416.826.0704.  

Z wyrazami szacunku,

Małgosia Peczkowska

Monika Syguda-Maleszyk

Kamil Maleszyk

piątek, 19 październik 2018 08:28

No to nam to lato dało

Napisane przez

        A dało, dało, i jeszcze się daje we znaki. Lato a.d. 2018 dało nam się w Ontario we znaki, bo było niezwykle gorące. Był i upał bijący rekordy, i było bardzo duszno, i drogo. Mój klimatyzator szedł na całego, zanim nie przeskoczył, i nie zaczął ocieplania. Nie pozostaje mi nic innego jak pokochać moje wysokie rachunki za elektryczność. Bo chociaż wszyscy dookoła się kurczą (nie tylko z wiekiem) to przynajmniej one nie. 

        To tak jak ta słynna baba co przychodzi do lekarza, i lekarz patrzy na nią uważnie i pyta co ma wysokiego, a ona mówi rachunki elektryczne. 

        To fakt upał, gonił upał, i upałem poganiał. Rekord wysokich temperatur był bity za rekordem, słońce prażyło niemiłosiernie. A pamiętam takie lata, gdzie klimatyzator prawie wcale nie był potrzebny. Ledwo co chodził. Wtedy też narzekaliśmy. Upałem była pokryta prawie cała Kanada i północno-wschodnie Stany. W Canada Day zarejestrowano w Ottawie rekordowe 47 stopnie. Przez to i tłumy były mniejsze na Parliament Hill. Ostrzeżenie przed upałem nie schodziło z agendy komunikatów. Zachęcano tych co nie mają klimatyzacji, aby chłodzili się gdzie można w budynkach rządowych, w centrach rekreacyjnych, w bibliotekach, w centrach handlowych. W Montrealu zanotowano 11 przypadków śmierci z powodu upału. Nie przygotowane zupełnie były szkoły, które zazwyczaj nie mają zainstalowanej klimatyzacji, bo w miesiącach letnich są ferie. A tu we wrześniu, temperatury nie odpuściły. Zanim szkoły dostały zezwolenie na zawieszanie lekcji z powodu wysokich temperatur, rodzice sami decydowali czy posyłać dziecko do szkoły?  A co z tym co pracowali? 

        Ponownie się nam kłania brak uniwersalnego planu opieki nad dziećmi. Jak chcemy mieć demograficznie młodsze społeczeństwo, to musimy mieć plan pomocy w wychowywaniu dzieci, a nie liczyć na wielodzietnych emigrantów z babciami. To już nie pracuje, i efekty tego są widoczne. Już wkrótce nie będzie komu pracować na seniorów, którzy żyją coraz dłużej i mają się coraz lepiej. Przynajmniej ci z klubu seniora Złota Jesień. 

        W Europie wcale nie było lepiej ani pod  względem pogody, ani struktury demograficznej. 500+ w Polsce nieco pomogło, ale nie wyciągnęło Polski z demograficznej zapaści.

        Wracając do upałów, po raz pierwszy korzystałam dla ochłody z basenów otwartych do północy. Aż cóż to za przyjemność pławić się w chłodnej wodzie przy lśniących z dala światłach miasta. A jak się po takim chlapaniu dobrze śpi! Do utrapień tego lata należy dodać burze i silne wiatry. Moje stare drzewa nie wytrzymały tego lata dwukrotnie. A ponieważ są olbrzymie, to obcinka połamanych konarów kosztuje małą fortunę. Zrozumiałam dlaczego domy ze starymi i olbrzymimi drzewami sprzedają się trudniej. A ja akurat kupiłam mój dom ze względu na duży ogród i stare olbrzymie drzewa. No to teraz mam, to czego chciałam, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Na całe szczęście bezpośrednio nie dosięgnął nas ani huragan Florence and Michael. 

        Jedną z przyczyn tych anomalii pogodowych jest powstający co kilka lat ciepły prąd oceaniczny El Nińo. Nie wiem jaka będzie zima z El Nińo, zwykle jest łagodna, ale... Przezorny zawsze ubezpieczony, więc lepiej już dziś zaopatrzyć się w co potrzeba do dobrego i pogodnego przetrwania zimy: w łopaty do odśnieżania, sól, kolce na buty chroniące przed przewracaniem się na lodzie, no i przede wszystkim cieplutkie ubrania. Nowe. Nic bardziej nie psuje humoru niż stary ciężki płaszcz zimowy, taki z rękawami jak nietoperz i długi aż do kostek. W takie palto przebierzcie się na Haloween. 

Michalinka   

piątek, 19 październik 2018 08:25

Polska ciepła i słoneczna, przed wyborami 2018

Napisane przez

Dzisiaj niedziela, wybraliśmy się na grzyby, syn kierował samochodem i zawiózł nas do rezerwatu, oddalonego od nas 20 km. Piesek zmarł nam 2 m-ce temu, a właśnie z nim syn tam kiedyś przyjeżdżał, nie puszczając go ze smyczy. Padać już chciało, chmury wisiały, ale w końcu nie pada do teraz, a my już wróciliśmy i zjedliśmy obiad i obejrzeliśmy w telewizji Koło Fortuny, które prowadzi bardzo fajnie Rafał Brzozowski. 

Jeśli możesz wesprzyj nas!!!

        W rezerwacie grzybów nie było, za to wisiały tablice z malunkami zwierząt, grzybów, roślin, które tam możemy spotkać. Były tylko wielkie, potężne buki, a grzyb tylko jeden – czerwony od spodu, więc na pewno niejadalny. Zwierzaki poukrywane na pewno w gęstwinie chwastów. Między jednymi drzewami, a drugimi były szerokie zarośla, tam gdzieś musiał płynąć strumyk. Dojść tam nie można było, pojechaliśmy z powrotem i syn zawiózł nas do ruin zamku. 

        Zamek z czerwonej cegły. Chodziłam  tylko z zewnątrz, oglądałam, wyobrażając sobie, co tam mogło kiedyś być. Tutaj zejście do piwnicy, tutaj kominek, bo było wylot do góry… 

        Potem doszło do mnie stado baranów, o kolorze brunatno szarym. Jeden miał nawet podkręcone rogi. Gdy on biegł, to wszystkie szybko za nim biegły - trzymały się zgrają. Za nimi przyszedł starszy pan, prowadząc rower. To jego barany, mięso ich jest bardzo dobre, a na każdego takiego otrzymuje od państwa 100 złotych, więc ma je za darmo - wg niego. Mają swoją stodołę, ale wychodzą z niej, kiedy chcą. 

        Zamek zburzono po wojnie. Rosjanie go spalili. Tam było dużo amunicji, zabranej od chłopów i oni podłożyli ogień. Potem po wojnie Ślązacy chcieli go odbudować, ale rząd na to nie pozwolił. 

        Nie tylko zamek podpalili. Spłonęły też 3 kobiety, a one nie uciekły z Niemcami, więc może to była jakaś pomoc. Ponieważ nie chciały tego tamtego, to z jednej strony ich domu podłożyli ogień. Ludzie pamiętają to. Przy ruinach zamku rosną piękne wielkie drzewa i te barany przybiegają tutaj, na żołędzie. 

        Ludzie pamiętają też, jak Rosjanie wzięli piec i chcieli go dać na czołg i zawieźć do siebie. Jednak on się im połamał.

        Dużo się od niego dowiedziałam o przeszłości tego rejonu.

        Były tam tez 3 wielkie kasztany, ale wycięto je, aby powstało tam boisko. Boisko jednak było za małe, więc chciano wyciąć jeszcze jednego kasztana, który nie był taki już okazały. Na to się władze nie zgodziły, więc boisko powstało trochę dalej, a to tutaj służy tej zgrai baranów.

Przyjechaliśmy do domu bez jednego grzyba, a przecież na targu ktoś sprzedawał wczoraj kupkę prawdziwków za 26 złotych. Nikt inny grzybów nie miał do sprzedania. Ciekawa jestem, gdzie te prawdziwki nazbierano. Pojechalibyśmy w tamtą stronę, czy w tamte strony.

        Spotkaliśmy dzisiaj dziadka. Tak na niego mówimy, ale dzisiaj przeszliśmy na ty i on ma na imię Jerzy. Przeprowadził się do naszego miasta, bo tu mieszka jego córka z rodziną. Całe życie dziadek mieszkał w Warszawie i trudno mu się odnaleźć w naszym niedużym mieście. Jego żona umarła, a z rodziną córki nie jest za blisko. Garną się do niego piwosze, dziadek im pożycza czasem pieniądze. Teraz wrócił znad morza, córka mu wykupiła tygodniowe wczasy, kosztowały 700 złotych, było mu tam bardzo dobrze. Jedzenia dużo – szwedzki stół i ludzie byli mili. Dowiedzieli się skądś, że ma urodziny i to rozgłosili, wszyscy składali mu życzenia. Dziadek prawie się popłakał, gdy o tym mówił. 

        Za 2 tygodnie znowu jedzie, także nad morze, ale dowiedział się, że jego współtowarzysz w pokoju, żalił się, że on w nocy wciąż wstawał do sikania i go budził. Poza tym, musiałby chyba opiekunkę z sobą wziąć, a za nią też trzeba płacić 700 złotych. Pokój może wziąć sam, wtedy też musi dopłacić prawie 200 złotych. Jeszcze się zastanowi, co robić. Nie chce wydawać za dużo pieniędzy...

        Na lotnisku w Poznaniu poznałam protetyczkę z Poznania. Była z siostrą, która wyglądała, jak jej matka. Zauważyłam wtedy, że włosy kasztanowe, czy rude sporo odmładzają, a wyblakły blond postarza. Ja właśnie taki mam i muszę się w końcu na ten kasztan odważyć. Mąż nie będzie zadowolony, bo on się przyzwyczaja. Nie będzie też mi mógł obiektywnie powiedzieć, jak wyglądam. 

        Obie panie pracują, robiąc protezy. Były bardzo umęczone, miały bardzo dużo zleceń od dentystów. Planowały uciec od tego zawodu, bo lato było takie piękne, a one słońca nie widziały. Dlatego teraz też leciały do Bułgarii. Na tydzień, tak jak my. Z powrotem je znowu spotkałam były niezadowolone, chociaż były w droższym hotelu. niż my. Pełno tam było małych dzieci, wszędzie kolejki jedzenie było paskudne. Nie mogłam uwierzyć, bo u nas jedzenie wspaniałe. Dopiero, gdy mi powiedziały, że owoców u nich nie było, a u nas melony i arbuzy były wciąż, zrozumiałam, że nie przesadzały i że dobrze hotel wybrałam i że nie wszędzie tak dobrze i że nie zależy to od ilości gwiazdek hotelu.

        Od 20 X do 10 XI mam mieć wielkie szczęście - tak mówi horoskop, dla mojego znaku. Czytam sobie czasem takie rzeczy i podobają mi się, jeśli wróżą dobrze.  

        Ojej. jestem jeszcze w szoku. Wyszłam na spacer, taki więczorny. Mój tata zawsze wychodził sam na spacer, około 21-szej. Zostawiłam więc męża, przy telewizorze i zrobiłam rundę przez osiedle. Naraz słyszę wielki krzyk dziecka. Był na takich obrotach, że musiałam zobaczyć kto to taki. Dziewczynka 3 -letnia, na różowo ubrana, siedziała na rowerku, też różowym. Rozejrzałam się naokoło - nikogo blisko nie było. Dalej, trochę dalej, stały dwie kobiety z wózkiem. Najpierw porozmawiałam z dziewczynką, zapewniając ją, że mama jej nie zostawi, że ją kocha. Trochę ucichła, ale iść ze mną do mamy nie chciała. Okazało się, że to uparciuch. Ona chciała iść inną drogą, a szaro już było. Mama ma trójkę dzieci, dwóch chłopców i tę dziewczynkę. Malutki chłopczyk w wózku – chyba roczny i jakoś może 6-letni. Ten mamie pomagał i przyprowadził wrzaskuna, oczywiście we wrzasku. Ponieważ nie widziałam innej możliwości, zaproponowałam, że ja poprowadzę wózek, a pani pójdzie po dziewczynkę. Znów był wrzask, za rękę ja ciągnęła, a w drugiej ręce musiała taszczyć ten rowerek.. Podałam jej mój numer telefonu i udało nam się umówić, że gdy będzie szła z dziećmi na plac zabaw, to po nas zadzwoni, aby dzieci się do nas przyzwyczaiły 

        Czy zaufa, to nie wiem, ale nasze wnuczki daleko, więc z chęcią bym pomogła tej mamie. Mąż jej jest za granicą. Pamiętam, ile dla mnie znaczyła pomoc mojej mamy. Chociaż to, że mogłam zostawić dom na godzinkę, przelecieć się po sklepach – sama, bez dzieci.

        Wczoraj była piękna pogoda – słońce, spokojnie, bez wiatru. Niektórzy w krótkich rękawkach, inni w kurtkach, bo przecież jeszcze kilka dni temu było zimno, poniżej 10 stopni. 

        Zastanawialiśmy się z mężem, czy jechać na grzyby, bo ostatnio na miejskim ryneczku jakaś pani znów sprzedawała kupkę grzybów, tym razem podgrzybków. Powiedziała mi, że nazbierała je w lasach, w kierunku drogi na Szczecin. Niedawno inna pani miała prawdziwki. Ogólnie jednak grzybów nie ma – doszliśmy do takiego wniosku i zrezygnowaliśmy z wycieczki do lasu, gdzie by trzeba było z 10 km dojechać w jedną stronę. Z plecaczkiem poszliśmy wzdłuż miasta, na jego drugą stronę. Tam ulokowały się główne markety i wiele osób z naszego osiedla jeździ samochodami tam na zakupy. My poszliśmy, aby się przejść. Po drodze, idąc wzdłuż brzegu jeziora, siadamy na co najmniej dwóch ławeczkach. Mijamy łabędzie przy kościele, które ludzie tu karmią. Ten na zdjęciu jest jeszcze całkiem młody, zdjęcie zrobił mój syn, o świcie. 

        Miasto nasze wczoraj wyglądało bardzo interesująco. Z plakatów wyglądały na nas wielkie twarze wielu osób. Były też i grupy osób. To ludzie walczą, aby ich wybrano, bo to już niedługo wybory. Będziemy wybierać władze, które będą tutaj rządzić, w tej gminie, w tym mieście, które ma prawie 30 tys. mieszkańców. W poprzednich wyborach aż tak nie było; widać, ze walka jest zacięta. 

        Każdy płot wzdłuż tej głównej ulicy był wykorzystany.  Twarze miały rozmiar najczęściej rozmiar 1,5 metra na 2 metry. Niektóre były na ścianach domów, inne znów - te największe, miały swoje podstawy – metalowe. Nigdy tak nie było, w poprzednich wyborach … Nie było takiej walki. 

Musze zobaczyć, kiedy dokładnie te wybory i zaraz to napiszę. 

W tamtych marketach kupiłam jednego selera, bo był tańszy, dwie czekolady gorzkie, wkłady do mojego pora niemieckiego, bo były po 75 grosze- przecenione. Jest ich 20 - starczy na rok na pewno.

        Wczoraj rano zadzwoniła matka trójki dzieci . Poszliśmy, więc z mężem do nich, a byli na osiedlowym placu zabaw. Patrzyłam, co tu dzieciom wziąć, ale czekoladę miałam tylko gorzką. Starsze dziecko było w szkole, więc była dziewczynka 3- letnia i chłopczyk malutki, ale już dobrze chodzący i bardzo roztropny. Dziewczynka już nie płakała, troszkę nieufna na początku, ale potem już całkiem wesoła Rodzina przyjechała z Anglii, gdzie byli chyba 10 lat. Mąż dobije do niej za kilka m-cy. 

        Na początku wybrali nasze miasteczko, z którego ona pochodzi, ale mieszkanie wynajmują, bo może przeprowadzą się  potem do większego miasta. Mama dzieci ciekawie mówiła - pierwszy raz słyszałam o chemtrails, o smugach na niebie, zostawianych przez samoloty. Są teorie spiskowe na ten temat, o których wczoraj przeczytałam w internecie. Pomyślałam, że ludzie, którzy je tworzą, chyba nie mają innych kłopotów.

        Mama była też postępowa, jeśli chodzi o szczepienia dzieci. Ona uważała, że są szkodliwe. Czytam więc na ten temat w internecie. Coś tam słyszałam, ale się tym nie interesowałam. Nie było potrzeby, gdyż wnuczki moje były normalnie szczepione- nie było tego tematu w rodzinie. 

        Ciężko się pisze, gdy moje pseudo, to już nie pseudo - od końca 2014. Jestem czytana tu i tam. Tutaj też. Szkoda, że nie tylko tam. Wtedy pisałabym na luzie. 

        Wybory 21 X, a potem 4 XI. Dwie niedziele, w odstępie dwutygodniowym. 

wandarat

dn.12.10.2018, Polska 

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.