Teksty
Publicystyka. Felietony i artykuły.
Dziady
Już od trzydzieści lat co roku w białorusko-polskie święto zmarłych - Zaduszki - zwane tu Dziadami odbywają się w Mińsku demonstracje upamiętniające głównie tych co polegli z rąk Sowietów.
Tego roku przed fabryką zegarków w Mińsku zebrało się raptem 300 osób. Dawniej było z dwa tysiące, by potem z sztandarami biało-czerwono-białymi białoruskimi pójść do Kuropatów jednego bardziej znanego z dziesięciu miejsc pochówków ofiar komunizmu, gdzie składano kwiaty i znicze.
Tu musze dodać, że prawosławni obchodzą swe “zaduszki” we wtorek tydzień po ich Wielkanocy.
Moda
Może ktoś mi wytłumaczy sens rozdzierania na kolanach nowych jeansów albo noszenie czapek bejsbolowych daszkiem do tyłu ?
To jest moda może głupia, ale niebolesna dla innych, ale jest też i inna moda bardziej szkodliwa. To moda na kolorowych, czarnych czy zboczeńców, których się zachwala, zezwala na dowolne najgrzeczniej mówiąc wybryki i robią to ludzie biali, których czarni i brunatni chcą często wymordować.
Oznacza to, że sporo ludzi białej rasy postradało zdrowy rozsądek, a ja, który to piszę będę uznany za rasistę itd.
Nic nowego
Od 25 do 27 X w Warszawie, w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN była międzynarodowa konferencja „Jak rozmawiać o Sprawiedliwych? Reprezentacje w kulturze, znaczenie w edukacji”.
Zaproszono tam samych „szabesgojów” czyli sługusów Żydów, którzy mówili tylko o tym, jak mało dla Żydów zrobili jedni Polacy, i jak inni wtedy na potęgę mordowali Polaków.
Oczywiście, nie przeszło temu dostojnemu gronu przez pyski, że sami Żydzi najbardziej pomagali Niemcom mordować Żydów i na tę imprezę nie był zaproszony ani jeden Polak, znający i piszący na ten temat, jak prof. J.R.Nowak, dr Ewa Kurek czy Stanisław Michalkiewicz.
Gdyby to się odbywało za pieniądze Żydów to można by to ścierpieć, ale to było za pieniądze Polaków i czołowy sługus Żydów wiceminister Kultury Sellin posłał na tę imprezę swój wiernopoddańczy list.
Teraz problem
Francuzi zrobili „kuku” nie zapraszając prezydenta Putina na uroczystości zakończenie I wojny światowej choć właśnie wtedy Rosjanie uratowali Francje wkraczając do Prus Wschodnich i były wielkie bitwy nad mazurskimi jeziorami.
Niemcy się przestraszyli, wycofali dwa korpusy z Francji i nie pobili jej.
Teraz okazuje się, że Trump chciałby mieć okazje spotkania się z prezydentem Rosji. Może Macron się ugnie i przeprosi Putina, a ten zrobiłby zgrabny krok odmawiając przyjazdu.
Hasło na 100 lat niepodległości
Wiosną 1968 roku warszawiacy skandowali „Polska czeka na Dubczeka”, czyli na takiego przewódcę, jakiego miała wtedy Czechosłowacja.
Czy przypadkiem teraz nie warto skandować „Polska czeka na Orbana”, lub podobne hasło i zaproponować, by on stanął do wyborów na prezydenta Polski w 2020 r.
Śmiech to zdrowie
Trafiłem w internecie na filmik o bzdurnych zapisach w raportach MO i śmiałem się sporo czasu, ale potem natrafiłem na dwa filmiki, bzdury Unii Europejskiej i było tych bzdur z 10 raz więcej niż naszej śp. MO.
Była jednak pewna zasadnicza różnica. Bzdurne zapisy w raportach MO dawały okazje do śmiechu, a nic nie kosztowały, a zarządzenia i dyrektywy UE bardzo dużo kosztują.
Chwile potem trafiłem na film o tym, co Polacy zrobili, a my o tym nie wiemy. Otóż, Polak stworzył w 1916 lateksowy kondom, a polski inżynier w USA w czasie drugiej wojny światowej w firmie Motorola dla wojska USA przenośny radiotelefon w jednej obudowie zwany popularnie „walkie-talkie”.
Podbój kosmosu
Nikt nie obliczył, ile w końcu kosztowało wysyłanie kosmonautów i czy dokładnie coś to dało państwom, które tyle na to wydały. Teraz jeszcze są tacy co marzą, za czyjeś pieniądze kolonizować Marsa czy inne planety.
Obywatele, powiedzcie tym mądralom, że nie macie nic przeciwko temu, ale niech się bawią za swe dolary czy ruble
Świnie
Polską prasę obiegają różne artykuły potępiające zakaz działania wielkich sklepów w niedzielę. Ich autorzy zapominają o dwóch rzeczach.
1 - obywatele mają w sumie ograniczoną ilość gotówki, nawet wliczając w to co mogą w danej chwili pożyczyć! Więc sklepy w sumie nie mogą przez działanie w niedziele zarobić więcej, a tylko tracą czas na ich działanie i to też kosztuje
2 - pracownicy tego sektora to ludzie, którzy mają rodziny więc im się też należy mieć wolne w co najmniej co drugą niedziele miesiąca.
Sekrety milionerów
1. Tworzenie kilku strumieni dochodów
Milionerzy nie polegają tylko na jednym źródle dochodu. Starają się mieć ich jak najwięcej. Liczba “trzy” wydawała się magiczną w czasie moich badań.
2. Umiejscowienie swojego marzenia
64 proc. milionerów, którzy wzięli udział w moim badaniu, realizowało jedno marzenie.
3. Unikanie marnowania czasu
Kiedy większość ludzi myśli o ryzyku, myśli o nim w kategoriach inwestycji finansowych. Okazuje się jednak, że ryzyko finansowe nie jest największym ryzykiem, którym przejmują się bogaci. Uważają, że pieniądze zawsze można zarobić i odzyskać.
4. Mieli co najmniej jednego mentora w życiu
Średnia zamożność 233 bogatych osób, które udało mi się przebadać, wyniosła 4,3 mln dolarów. Oznacza to prostą matematykę - odpowiedni mentor w życiu jest jak przelew na 4,3 mln dolarów. 93 proc. milionerów w moim badaniu wskazało, że bogactwo, które osiągnęli, mają dzięki mentorom. 68 proc. stwierdziło, że mentoring, który otrzymali od innych, jest kluczowym czynnikiem w osiągnięciu sukcesu.
5. Nigdy nie rezygnują z marzeń
Milionerzy są bardzo wytrwali. Nigdy nie rezygnują ze swoich marzeń. Wolą “utonąć ze swoim statkiem”, niż go pozostawić. 27 proc. spośród badanych poniosło przynajmniej RAZ porażkę w biznesie. Podnieśli się i poszli dalej, by próbować ponownie.
Aleksander Pruszyński
Dlaczego traktuje się nas z góry – o wyborach inaczej
Napisane przez Alicja FarmusIdea nie zanikają, tylko oblekają się w inne szaty. Od kiedy i dlaczego inni patrzą na nas z góry? Dlaczego inni wiedzą lepiej, jak mamy pisać i egzekwować swoje prawo, jak mamy się zachowywać, pięknie się kłaniać (w pas, jak np. Ewa Kopacz przed Tuskiem) i ulegać? Wygląda na to, że dajemy na to przyzwolenie. Od dawna. I na wielu poziomach. Respektujemy to na to pozwalamy. I nawet fakt, że pniemy się – vide zakwalifikowanie Polski do grupy krajów rozwiniętych, waży jakby w naszym wydaniu mniej, niż gdyby to byli ci inni złotouści.
Co to ma do rzeczy z wyborami samorządowymi w Polsce?
Ano ma. Nie, nie będę robić analiz tego czemu ten i tamten, bo to już bardzo dobrze zrobili inni. Chciałam tylko zwrócić uwagę na niebiesko-żółtą mapę wyników głosowania. Jako socjolog (z Polski) ze specjalizacją miasto i wieś, zajmowałam się przyczynami wolnej integracji porozbiorowej infrastruktury Polski. Wtedy mapa gęstości kolei i dróg, pokrywała się mniej więcej z wynikami niedawnych wyborów samorządowych w Polsce. A więc gęstość sieci kolei i dróg była znacznie większa na obszarze zaboru pruskiego, niż zaboru rosyjskiego, czy austriackiego.
Prosimy o wsparcie !!!
Obecna mapa rezultatów wyborów do samorządów jest podobna. Nie świadczy to bynajmniej, o wpływie gęstości kolei i dróg na wyniku głosowania, ale o wpływach pruskich na nie. Wpływach sterowanych nadzieją na odzyskanie tych terenów, najlepiej naszymi rękami. Te wpływy są bardzo wymierne, bo nie czarujmy się, działalność społeczna za gratis jedynie przetrwała w Polonii, choć i tu jest cechą zanikającą. Ta mapa wyników wyborów świadczy nie tyle o sile wpływu polskich ugrupowań politycznych, ile o szmalu, który za tym stoi. A wyniki wyborów w dużych miastach? Nie powinniśmy być zdziwieni, choć całym sercem kibicowałam Patrykowi Jaki. Jeszcze w sierpniu redaktor naczelny jednego z magazynów, które czytam, Paweł Lisiecki z ‘Do Rzeczy’, przewidział, że tak będzie we wielkich miastach.
A Warszawa?
Odpowiedzcie sobie na pytanie kim są mieszkańcy Warszawy. Rodowitych Warszawiaków jak na lekarstwo. Ci, co cudem przeżyli Powstanie Warszawskie, albo rodowici Warszawiacy którzy chcieli na powrót osiedlić się w Warszawie często byli objęci komunistycznym zakazem meldunku i dostania pracy w stolicy. Więc dzisiaj ‘warszawiakami’ są w dużej mierze post komunistyczne kastowo-resortowe klasy, dziedzice POP-ów (Pełniących Obowiązki Polaka Ruskich), różni aparatczycy i biurokraci pracujący w tak zwanej budżetówce, wykształcone ‘lemingi’ ze wsi i małych miasteczek, no i oświecone elity kuglarskie, z aktorami, artystami, pisarzami, ludźmi nauki, których motto bardzo jasno wyraziła Agnieszka Holland na jakiejś lichej manifestacji KOD-u, ‘Żeby było tak jak było’. A będzie tak jak było, jeśli prezydentem Warszawy zostanie jakiś biały nosek (czytaj wąchacz narkotyków) – ale swój, a nie jakiś z niższego stanu, z Opola od mieszkania w bloku. I jeszcze tego nie ukrywa. Ach, i na dodatek nie wstydzi się swojej rodziny (za co ode mnie dostał duże brawa). I tu zataczamy koło, inni traktują nas z góry, bo sami siebie tak traktujemy. Ileż w wojnie polsko-polskiej jest cech Polski stanowej? Historycznie jedyny najdłużej nie chroniony stan, a przez to pogardzany przez wszystkich to byli chłopi. Nawet Żydzi (często nazywani stanem piątym) mieli różne przywileje. Chłopi byli takim m... do bicia. Czasy się zmieniły, a ta kastowość nam została. Te inne narody (mieniące się wyższymi) próbujące nami dyrygować o tym wiedzą, bo nas dawno rozpracowały i w zaplanowany strategicznie sposób z pożytkiem dla siebie wykorzystują. Dodatkowo tym wywodzącym się ze stanu czwartego (czyli stanu chłopów), skutecznie zaaplikowano szczepionką wstydu za to kim są.
Więc oni za wszelką cenę chcą zatrzeć ślady. Byle nie z wiochy, byle nie z bloku, byle nie było widać i nie dało się rozpoznać.
Zupełnie tego nie rozumiem. Także na płaszczyźnie osobistej. Z dziada pradziada, i z babki prababki (może z jednym wyjątkiem linii zupełnie zdeklasowanej szlachty wielkopolskiej) sami dobrze gospodarujący chłopi. Nie biedni.
Niesprzedajni.
Oni na pewno nie wybraliby ani białego noska, ani osądzonej kryminalistki, ani birbanta na swojego przedstawiciela. To ich wytrwałość i uparta niesprzedajność, i trwania przy swoim języku i religii jest historycznie pomijana i pokazywana w krzywym zwierciadle. A ponieważ większość z nas (mówią, że 80%) z chłopów jest, to dlatego pozwalamy innym aby traktowano nas z góry, bo sami siebie tak traktujemy podświadomie respektując nieaktualne już prawo przywilejów stanowych. Tylko... Przywileje stanowe niosły ze sobą także etos odpowiedniego zachowania – gdzie wartości Bóg, Honor i Ojczyzna wiodły prym. No cóż zaprzańcy znajdą się w każdym stanie i narodzie.
A ten stan piąty to nie tylko nas tak z góry, jako na niższych, ale także z racji swojego wielkiego mniemania o sobie. Na to ostatnie nie mamy wpływu, ale u siebie przydałoby się trochę przetrzebić i starego drzwostanu wyciąć. Świeże powietrze dobrze robi także grupom. No cóż, przykład idzie z góry. Tylko, z której góry i gdzie ta góra jest?
Alicja Farmus
Czy nowoczesność stanie się bardziej postępowa, czy tam postępowość bardziej nowoczesna, kiedy odpowiednio przyrządzone zwłoki ludzkie nauczymy pana ludożercę konsumować za pomocą noża i widelca?
Dajmy na to: przy stole nakrytym śnieżnobiałym obrusem? Dajmy na to: na wykwintnej zastawie z miśnieńskiej porcelany? Dajmy na to: pod czerwone papryczki i kieliszek Sauvingnon Blanc? Czy tam pod butelkę musującego Prosecco?
Pytam o powyższe retorycznie i sarkastycznie zarazem, wskazując, że gdy kiedy przestajemy wyprzedzać myślą wydarzeń, które dopiero nastąpią, zaczynamy wiele mieć do stracenia, a sporo do nadrobienia. I że znowu ciężka przed nami rysuje się wspinaczka ku szczytom rozumności – a tylko stamtąd w sposób należyty daje się ogarnąć panoramę świata utopionego w anomii niczym stado karpi w stawie.
Jak to, ktoś zaprotestuje, przecież staw to naturalne środowisko karpia? Temu odpowiem krótko: nieprawda, nawet jeśli ten czy ów, czy tam nawet jeśli wszystkie stawowe karpie pyski nad wodę wystawią, by wrzasnąć unisono, że: “A właśnie że bo tak! Nam tu dobrze!”. Nie, proszę szanownych pań i panów karpi, staw to nie jest środowisko naturalne dla żadnego gatunku ryby. Staw to naturalne środowisko wyłącznie dla gatunków hodowlanych, podobnie jak nie dla ludzi myślących naturalnym środowiskiem jest rzeczywistość wykreowana przez telewizory, a tylko dla człowiekowatych z telewizorów zbudowanych.
Ciężka przed nami wspinaczka, napisałem parę zdań wyżej? To prawda. Do tego my wspinamy się, dysząc, tymczasem ludożerka marksistowska, kulturowo marksistowska do ostatniego zawijasa bolszewickiej onucy można powiedzieć, rośnie w siłę z dnia na dzień. By ludzie żyli dostatniej, rzecz jasna. To znaczy by żyli tak, jak ludożerka powie im, via telewizor, że żyć trzeba. Więc.
Prosimy Państwa o wsparcie!
Więc mówi do nas ludożerka, i mówi, i mówi ustawicznie – a słowa ludzi złej woli po niebie włóczą się i łajdaczą, i udają, że znaczą coś więcej, niż znaczą. Zaś zainteresowana życiem publicznym część tak zwanego elektoratu nie przestaje ekscytować się wyborami. Druga tura tuż, tuż. Nie dociera doń, że w tych czy w innych – w każdych – wyborach, chodzi wyłącznie o to, by zamieść pod dywan, co tam pod dywan zamieść należy, udeptać co tam pod dywanem udeptać trzeba, a następnie zaproponować przyszłym ofiarom, nieświadomym zagrożeń, taneczne party. Czy tam inne show. A choćby i dyskotekę. Na tym dywanie, a jakże. Wszak podział łupów odbywa się kiedy indziej i gdzie indziej, gdy ofiary zmęczone imprezą (za którą notabene sami płacą) usną na kolejne cztery lata. Czy tam na ile trzeba, by doprowadzić do następnego rozdania kart. To samo inaczej: wybory to współczesna metoda, za pomocą której wolne, nowoczesne oraz postępowe “społeczeństwa demokratyczne”, wytresowane medialnie, wybierają swoich treserów na kolejną kadencję tresury podtrzymującej.
Warto to wiedzieć, by móc właściwie ocenić inne terminy funkcjonujące dookoła nas. Czy tam dookoła mas. Dla przykładu, funkcjonuje dookoła mas termin “wolny rynek”. No to proszę posłuchać tego: Jan Krzysztof Ardanowski, w “Dobrej zamianie” minister od rolnictwa i rozwoju wsi, w programie pierwszym Polskiego Radia rzecze: wolny rynek, rynek wolny, wolny rynek. I rynek wolny. Ponieważ wolny rynek dla wolnego rynku wolnym rynkiem. I tak dalej, i tym podobne. Czyli: limitacja, certyfikacja, koncesje, ingerencja państwa, wpływ na najważniejsze segmenty..., bo nie może być tak, żeby... – i jeszcze więcej, i jeszcze prędzej, i jeszcze bardziej i tak dalej. Oto prawdziwe oblicze wolności rynku wolnego. Czy raczej owego rynku wonności. Czyli mózgotrzepania dalszy ciąg i co ponad to? Niewiele, a najczęściej nic.
A propos mózgoroztrzepywania w nieco innym wymiarze. “Handelsblatt” to nie tylko niemiecki tygodnik gospodarczy. To tygodnik prestiżowy – i nie tylko w tym znaczeniu, że na jego łamach zabierają głos tytułowani ekonomiści. Niekiedy tytuł przemawia głosem osobistości niemieckiego rządu. Wieszczy. Przepowiada i ocenia. Oznajmia oraz ogłasza. Niedawno tygodnik przemówił głosem federalnego ministra spraw zagranicznych, Heiko Maasa.
I cóż interesującego powiedział Niemcom Mass? Czy tam co obwieścił? Mass przedstawił rodakom manifest, opisując w nim przyszłość europejskiego ładu ekonomicznego opartego o nową formułę bezpieczeństwa. Generalnie rzecz ujmując, powiedział Niemcom pan Mass – ale uwaga, to nie jest dosłowny cytat – powiedział Niemcom Mass: cierpliwości. Zachowajcie spokój. Scentralizujemy Unię pod sztandarem IV Rzeszy, a państwa narodowe przestaną Niemcom bruździć. USA odeślemy za ocean, tworząc miejsce dla wewnętrznego, europejskiego funduszu walutowego oraz wewnętrznego, europejskiego systemu rozliczeń wzajemnych. Doprowadzimy do strategicznego partnerstwa z Rosją, nad wszystkim zaś zapanuje niezwyciężona europejska armia.
Podsumowując: Niemcy grają odkrytymi kartami. Że są to przy okazji dobrze znaczone karty, wie każdy z zasiadających przy stoliku, tym samym godząc się na przekręt tysiąclecia, już dawno, dawno temu zatytułowany “Projekt Mitteleuropa”. Reszta o przekręcie wiedzieć nie musi, a jeszcze lepiej, gdyby zaczęła z niego kpić. W tym celu roztrzepane mózgi należy skłonić do wzięcia projektu za “spiskową teorię dziejów”. W to im graj, ludziom zepsutym, w Mitteleuropę zapatrzonym. Czy tam w IV Rzeszę. Boć to przecież jedno i to samo, choć nazwane inaczej.
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
1 listopada, dzień Wszystkich Świętych, zwany też przez pogaństwo Świętem Zmarłych. Dzień Wszystkich Świętych bierze się z przekonania, że zmarli przodkowie ludzi aktualnie żyjących są zbawieni, a więc – święci. Liczba świętych jest zatem wielokrotnie większa, niż liczba oficjalnie kanonizowanych, więc chociaż nie wypada modlić się do własnych rodziców, czy dziadków nie wyniesionych na ołtarze, to nic nie zabrania uważać ich za świętych, bo to nie tylko może być prawda, ale w dodatku – prawda niezwykle nobilitująca aktualnie żyjącego, skoro może poszczycić się świętymi przodkami.
W tej sytuacji nazywanie 1 listopada Świętem Zmarłych tych wszystkich przodków degraduje, bo umierają wszystkie istoty żyjące, więc fakt śmierci nikogo nie nobilituje tak, jak zbawienie. Zrozumienie tej różnicy nie jest, niestety, powszechne, ale nie to jest najgorsze.
Najgorsza jest nowa świecka tradycja, która dotarła do nas z Ameryki, no i jest intensywnie forsowana przez tubylczych snobów. Wyraz „snob” jest zbitką z dwóch słów łacińskich: „sine nobilitate”, co się wykłada, że „bez szlachetności”. Człowiek bez szlachetności stara się ten brak za wszelką cenę ukryć, a wydaje mu się, że najlepiej w tej sytuacji małpować stojących w hierarchii wyżej.
Skoro tedy w Ameryce obchodzą „halloween”, co od biedy można przetłumaczyć, jako „święto duchów”, chociaż ze względu na „liturgię” tego obyczaju, bardziej pasowałaby nazwa: „święto upiorów”, no to środowiska praktykujące snobizm bardzo obchodzą halloween. Z tej okazji hołdujący temu obyczajowi przebierają się właśnie za upiory.
Zważywszy na środowiska społeczne, które w Polsce ten obyczaj forsują, można temu snobizmowi przypisać motywację głębszą. Z obfitości serca usta mówią, więc nie jest wykluczone, że entuzjaści halloween mogą w głębi duszy żywić przeświadczenie, że ich nieżyjący przodkowie, o ile jakoś istnieją, to tylko w postaci upiorów. To by się nawet zgadzało z moją ulubioną teorią, że historyczny naród polski, który 1 listopada tradycyjnie obchodzi dzień Wszystkich Świętych, od 1944 roku musi dzielić terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, która reprodukuje się w postaci kolejnych pokoleń ubeckich i innych dynastii. W tej sytuacji przekonanie, że poprzednie pokolenia polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, o ile w ogóle istnieją, to najwyżej w jakiejś upiornej postaci.
O ile w ogóle istnieją – bo taki np. Aleksander Kwaśniewski uważa, że nie ma duszy, w co chętnie wierzę, bo któż może takie rzeczy wiedzieć lepiej od niego?
Z okazji Wszystkich Świętych Polska pogrąża się w kilkudniowej nirwanie, bo większość pracowników bierze sobie wolny piątek, dzięki czemu już od środy aż do poniedziałku ma wolne. W tym roku stan nirwany jest jednak zakłócony intensywnymi przygotowaniami do drugiej tury wyborów samorządowych, która przeprowadzona będzie 4 listopada.
W tej drugiej turze wybierani są wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, którzy w pierwszej turze nie uzyskali bezwzględnej większości, to jest – 50 procent plus chociaż jeden głos ponadto. Jak wiadomo, wszystko to odbywa się w interesie „mieszkańców”, bo w interesie „obywateli”, to ambicjonerzy będą poświęcali się dopiero w przyszłym roku, kiedy maja odbyć się wybory do Sejmu. W tej sytuacji wybory do samorządu spełniają co najmniej dwie funkcje: z jednej strony są konkursem na obsadzenie co najmniej 50 tysięcy synekur, a z drugiej – przygotowaniem aparatu wyborczego na wybory parlamentarne i prezydenckie, które odbędą się w roku 2020. Jak zauważył Tadeusz Boy-Żeleński, charakteryzując pewnego polityka - „żadnych politycznych nie ma on przesądów; każda partia dobra, byle dojść do rządów”.
Dlatego Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński oświadczył, że PiS „pragnie łączyć”, co oznacza tylko tyle, że chciałby próbować dojść do rządów z każdym („Z każdom pciom mogę spać, z każdom pciom. Zmysły drzemiom, zmysły drzemiom – ale som” - śpiewała pewna artystka jeszcze w koszmarnych czasach pierwszej komuny) – nawet z Polskim Stronnictwem Ludowym, słynącym w świecie ze stuprocentowej, a w porywach nawet większej „zdolności koalicyjnej”.
Wprawdzie zaraz po pierwszej turze minister-ministrowicz, czyli przewodniczący Polskiemu Stronnictwu Ludowemu pan Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył, że działacze PSL nie powinni zlewać się po koalicjach z „ugrupowaniem antysamorządowym” - ale jeśli dla dobra Polski można nawet mordować ludzi, to – zgodnie z argumentum a maiori ad minus (komu wolno więcej, temu też wolno mniej) tym bardziej można zrobić ofiarę ze swoich niezachwianych przekonań.
Toteż w przeddzień drugiej tury pan Kosiniak-Kamysz już nie jest taki stanowczy tym bardziej, że na prowincji członkowie PSL w ogóle go nie słuchają i śmiało wchodzą w koalicje z PiS-em. W tej sytuacji nie ma on innego wyjścia, jak słuchać się działaczy, którzy przecież wiedzą swoje, to znaczy – że jak PSL nie pozwoli im objąć synekur, to za obietnicę ich uzyskania zapiszą się do PiS – i w ten sposób partia może upaść razem ze swoim przewodniczącym. Dlatego minister-ministrowicz Władysław Kosiniak-Kamysz zachowuje się dokładnie jak Król z powiastki „Mały Książę” autorstwa Antoniego de Saint-Exupery. Kiedy Mały Książę poprosił Króla, który przedstawił mu się jako władca absolutny i nie znoszący sprzeciwu, by zarządził zachód słońca. Król zajrzał do kalendarza i oświadczył: „zarządzam zachód słońca na godzinę 19,15 – i zobaczysz, jaki mam posłuch!”
Ale kiedy tylko zakończy się okres nirwany, do białości rozpalą się emocje związane z obchodami setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Pan prezydent Duda początkowo łudził się, że jest „prezydentem wszystkich Polaków” i w tym charakterze poprowadzi cały naród w Marszu Niepodległości - ale rychło przekonał się, że jest to niemożliwość pierwotna i obiektywna w sytuacji, kiedy historyczny naród Polski od 1944 roku musi dzielić terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą. Toteż folksdojcze będą obchodzić rocznicę odzyskania niepodległości osobno, konfidenci WSI – osobno, mikrocefale – osobno i szabesgoje – też osobno, a jeśli zbliżą się do kogoś innego, to tylko jako zakłócający obchodzenie rocznicy odzyskania niepodległości komu innemu – specjalnie ruchowi narodowemu, który na tę okoliczność został awansowany do rangi „faszystów”, a nawet „nazistów”.
W tej sytuacji pan prezydent Duda porzucił mrzonki o przewodzeniu jakiemukolwiek Marszowi Niepodległości, być może również z obawy, że zostanie postawiony w niezręcznej sytuacji z jakimiś energicznymi feministkami, z którymi przecież nie wypada mu się tarmosić. Przewidziała to jeszcze dano temu Maria Konopnicka w nieśmiertelnym poemacie o Pimpusiu Sadełko pisząc, że „psu nie honor bić się z kotem. Co mu po tem?” - więc pewnie i pan prezydent zapamiętał tę przestrogę i ogłosił, że obejdzie rocznicę w jakimś niewielkim zakątku naszego nieszczęśliwego kraju.
Stanisław Michalkiewicz
Dzięki naszemu sympatycznemu dzieciuchowi premierowi Justinowi Trudeau będziemy płacić na walkę wiatrakami, pardon z globalnym ociepleniem, tzw. podatek węglowy, czyli od emisji paliw węglowodorowych. Podobno dlatego, że inne państwa nie robią w tym temacie dostatecznie wiele i musimy za nie nadrabiać. Pisałem już o tym wielokrotnie, nie będę się więc powtarzał, jest to kompletny idiotyzm. Kanada zresztą wcale dużo nie emituje na jedną osobę. Mimo to premier raczy nas podatkiem na czyste powietrze. Dlaczego?
Dlatego że rządzą nami dzieciuchy, do tego zamulone ideologicznie i niedokształcone. Ludzie bez jaj, ludzie wydmuszki, ludzie, którzy gdyby przyszła nie daj Boże wojna i tak przy nich coś strzeliło, to zmoczyliby spodenki. No niestety taki urok padł na ten kraj.
Z jednej strony dobijają nas podatkiem, z drugiej strony zaś tym, którzy potrafią tupnąć, czyli wielkim koncernom, gotowi nieba przychylić. Właśnie kilka dni temu darowaliśmy” grubo ponad 2 miliardy dolarów naszych pieniędzy Chryslerowi. Miliard w tą, miliard w tamtą - who cares.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych, gdzie jedna opcja syjonistyczna spiera się z drugą opcją syjonistyczną mamy do czynienia z ciekawymi zagrywkami w przededniu wyborów do kongresu.
Jedni nasyłają na Trumpa nachodźców z Ameryki Południowej, organizując - oczywiście spontanicznie - pochód 10 000 los pobres ku granicy amerykańskiej. I jeżeli tam coś się ewentualnie wydarzy - Trump będzie winny.
Podobnie, jak winny jest („przez swoją demagogię i jątrzenie”) rozsyłania przez jakiegoś szaleńca albo prowokatora bomb do antytrumpowych polityków i różnych lewaków. Oczywiście, gdy demagogicznie wali się w łeb prawicowych dziennikarzy i prawicowych polityków, to takiego niebezpieczeństwa nie ma... Żyjemy więc w fajnych czasach, kiedy zwykły człowiek przestaje nawet dostrzegać co tam mu nad głową lata, a rządzące elity mają go zaś w coraz większym poważaniu.
Tymczasem w Polsce strajkuje personel LOT-u usiłując podciąć skrzydła rozwijającego się przedsiębiorstwa. Byłbym z nimi, gdybym nie wiedział ile zarabiają.
Na świecie pilot to zawód poszukiwany, wszędzie pracy dostatek, jak się nie podoba, to nie muszą pracować w LOTcie, mogą, jak pan Dariusz z kanału Turbulencja na Youtubie, latać dla różnych innych linii europejskich. Droga wolna czemu podcinają skrzydła polskiemu przewoźnikowi?
Bo ten przewoźnik zaczął najwyraźniej zagrażać interesom tych większych. Wtedy wystarczy poszczuć, wystarczy zrobić mały problem. Ale po co się tym wszystkim przejmować? Zapalmy sobie dla odprężenia legalnego dżointa... Co, nie ma?! Poczta strajkuje?! Towar się skończył?!
Jak żyć?!
Andrzej Kumor
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…