Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Pierwszy raz znalazłem się w Karpaczu w lutym 1961 r., nie przeczuwając, że na kilka lat stanie się dla mnie najważniejszym miejscem na ziemi. Od tamtej pory upłynęło tyle lat, w ciągu których czas przysypywał popiołem zapomnienia wszystko, co tam przeżyłem. Aż nagle kolega w pracy dał mi zdjęcie – kościółek Wang w cudownej zimowej szacie. Wróciły wspomnienia…
Nieco poniżej tej 13-wiecznej norweskiej świątyni z modrzewiowego drewna sprowadzonej do Polski w 19. wieku główna ulica i budynek, na którego parterze mieści się restauracja "Góralka". Nad "Góralką" mieszkał Antek Rychel, ratownik Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, czyli GOPR-u. Poznałem go chyba w 1964 r., gdy pracowałem w Hotelu "Biały Jar". W recepcji hotelowej był telefon, z którego ratownicy GOPR-u wzywali karetkę pogotowia do zwiezionego z gór rannego narciarza. Potem gdy i ja odkryłem uroki narciarskich tras, wpadałem zawsze do stacji GOPR-u na Małej Kopie, by się nieco ogrzać i pogadać. Przeważnie gdy wieczorem zatrzymywano już wyciąg, by skrócić sobie drogę do domu, zjeżdżałem Śląską Drogą z Małej Kopy do Białego Jaru, w którego zakolu niezbyt trudny trawers na halę Złotówka u stóp Strzechy Akademickiej, a dalej zjazd w Dolinę Małego Stawu, by minąć Samotnię i obok schroniska Bronka Czecha dojechać do świątyni Wang – i już w domu.
Mimo tego, że w zeszły piątek (11 maja) znowu sypnęło śniegiem i że ziemię pokryła kolejna 30-centymetrowa warstwa "białego puchu", nikt nie wątpi, że "wiosna" już blisko. O ile w ogóle można mówić o wiośnie. Pewnie ni stąd, ni zowąd przyjdzie fala upałów. W rzeczy samej, można tu w jednym tygodniu doznać odmrożeń i spalić się słońcem. Póki co łatwiej jednak o odmrożenia niż o opaleniznę.
Najlepszym jednak dowodem na to, że już po zimie (a przynajmniej powinno już po niej być), jest to, że obudziły się misie. Buszują głodne po lesie i zaczynają się schodzić do wioski. Nie dalej jak wczoraj psy ujadały jak wściekłe przez pół nocy, a rano natknąłem się na truchło martwego niedźwiedzia.
Podobnie jak rok temu ogarnął mnie smutek – szkoda zwierza! Inaczej jednak niż rok temu, gdy byłem przekonany, że do wioski zwabiła je zwykła ludzka głupota (śmietnisko położone tuż przy rezerwacie i lenistwo miejscowych, którym przez ponad dwa miesiące nie chciało się wywozić śmieci ze szkolnego kontenera), w tym przypadku widzę, że jest inaczej. Tegoroczny rezerwat ma wysypisko śmieci oddalone od wioski o dobrych 10 kilometrów, a i miejscowi wydają się jakby bardziej dbać o otoczenie. Sprzed sklepów od czasu do czasu znikają śmieci, teren wokół szkoły jest posprzątany przynajmniej raz na miesiąc, widziałem też ludzi krzątających się wkoło swoich domów, zbierających śmieci – coś co prawie nigdy nie miało miejsca w poprzednim rezerwacie.
Mój poprzedni rezerwat (Gull Bay) stale trafia na łamy lokalnych (północnych) gazet z jakąś nową sensacją. Ostatnio nowy wódz skontrolował osiem "domów", których budowę zainicjował poprzedni wódz. Okazuje się, że za 900.000 dolarów wybudowano jedynie niewykończone baraki – niepodpięte ani do instalacji elektrycznej, ani do kanalizacji, bez porządnych fundamentów, za to na podmokłym gruncie. Ot, baraki na wbitych w ziemię two-by-fourach, z których większość już jest pochylona i poprzekrzywiana. Poprzedni wódz jakby pod ziemię się zapadł i nie odpowiada ani na telefony, ani na e-maile, ale za to włamano się do siedziby plemienia, by... zostawić w niej parę pudeł z dokumentacją finansową z ostatniego roku. Cyrk na kółkach.
Mój pierwszy rezerwat (Wunnumin Lake) przeżywa problemy innego rodzaju. W minioną środę nad ranem spalił się tam dom, a w nim dwie małe dziewczynki: pięciolatka i jednoroczne dziecko. Wraz z nimi spłonęła ich dwudziestojednoletnia ciocia, która opiekowała się dziećmi pod nieobecność matki. Pożar wybuchł około 9 rano, gdy wielu z miejscowych wybierało się do pracy – zamiast tego pośpieszyli oni na ratunek. Nie mogli jednak dostać się do środka – na ich przeszkodzie stanęły płomienie. Indianie, w tym matka dziewczynek, stali bezradnie, patrząc na płonący dom. Z jego wnętrza dobiegały ich krzyki i płacz dzieci. Ta koszmarna tragedia wstrząsnęła całą społecznością.
We mnie budzi gniew i mnóstwo "niewygodnych" pytań. Zadawanie ich owocuje jedynie brakiem odpowiedzi, niechęcią miejscowych i posądzeniami o brak wrażliwości w stosunku do ofiar. Trudno jednak się im oprzeć. Dlaczego w wiosce, w której z jednego końca na drugi idzie się 15 minut, wóz strażacki dociera na miejsce po czasie prawie dwukrotnie dłuższym? Dlaczego prawie każdy mieszkaniec wioski, w której większość domów jest ocieplana przez piece na drewno, posiada drogi elektroniczny gadżet (iPad, iPhone, tablet, xbox, etc.), za to prawie nikt nie ma w domu gaśnic? Dlaczego nie ma tam czujników dymu / czadu / ciepła? Sprinklerów? I tak dalej.
Jutro (w środę) do Wunnumin ma przylecieć ponad 12 samolotów (zwykle przylatują tam dwa na dzień). Członkowie społeczności organizują czuwania modlitewne, spotkania z terapeutami, wspólnotowe kolacje etc. dla bliższych i dalszych członków rodzin ofiar pożaru. Póki co zamknięto szkołę, urząd rady plemienia, przychodnię, żłobek i przedszkole, sklep – by oddać cześć ofiarom. Wszystko to wspaniałe i budujące. Nie mogę się jednak oprzeć myśli, że gdyby przynajmniej cząstkę tego zachodu poświęcono prewencji – ta tragedia mogłaby się wcale nie wydarzyć.
Wracając do mojego rezerwatu – sytuacja wygląda nieco inaczej. Widać tu więcej zapobiegliwości. Na przykład w domostwach nauczycieli pojawiły się niedawno gaśnice. Wszyscy pracownicy szkoły (tak nauczyciele, jak i sprzątaczki, dozorcy etc.) przeszli obowiązkowe szkolenie pierwszej pomocy, masażu serca i sztucznego oddychania. Mimo to stale napotykam sytuacje, które wprawiają mnie w osłupienie. Idę sobie na przykład do sklepu wąską, wyboistą, glinianą drogą bez pobocza, a półciężarówki pędzą na złamanie karku. Do czego się tu śpieszyć? Przychodzę w końcu do sklepu i widzę, że jedno jedyne wejście zawalone jest kartonowymi pudłami... Wystarczy niedopałek papierosa niedbale (lub celowo) rzucony na tę stertę kartonu, a sklep zamieni się w płonące piekło będące pułapką bez wyjścia.
Chociaż wątpię, by to było przyczyną niedawnego pożaru w Wunnumin, celowe podpalenia nie są w rezerwatach rzadkością. Trzy lata temu pisałem o tym, jak młodzież z Wunnumin podpaliła swoje "Centrum Młodzieżowe" – pewnie z nudów i świadomości braku jakichś poważniejszych konsekwencji. Jedna z moich znajomych podpaliła w zeszłym roku dom swojej matki (matka spała z tyłu). Kobieta cudem ocalała, budząc się i wybiegając z domu zanim zdążyła zaczadzieć. Podobnie rzecz miała się w przypadku jednej z moich znajomych nauczycielek – dzieciaki podpaliły przed jej drzwiami wejściowymi wór na śmieci. W przypadku gdyby zajęła się od niego drewniana konstrukcja domu – dziewczyna miałaby odciętą jedyną drogę ucieczki.
Od dwóch lat dziewczyna domaga się gaśnicy i toporka strażackiego, ale administracja rezerwatu pozostaje głucha na jej prośby i groźby. Nawet w moim obecnym rezerwacie, który wydaje się dużo bardziej zorganizowany i uporządkowany niż poprzednie, znajduję ślady podobnych zachowań.
Osmalone belki świadczą o tym, że ktoś próbował "dla hecy" podpalić plac zabaw. W lesie znajduję osmalone drzewa itd. Dość jednak o tym.
Na zakończenie: od dłuższego czasu słyszę o przygotowaniach do 21 czerwca, który to dzień jest obchodzony w Kanadzie jako "National Aboriginal Day" (Narodowy Dzień Rdzennych Mieszkańców). Zwykle wygląda to w rezerwatach tak, że jest potańcówka, festa, jakieś gry i zabawy dla dzieci, no i każdy Indianin dostaje swoje cztery dolary (tyle przysługuje Indianom rocznie na mocy traktatów). W tym roku mój rezerwat postanowił uczcić 21 czerwca inaczej: żeby przeciwdziałać rasizmowi i negatywnym opiniom na temat życia Indian w rezerwatach, miejscowi postanowili zaprosić grupę 25 młodych osób spoza rezerwatu do przyjazdu i zamieszkania tu na tydzień. Zgodnie z powiedzeniem: "Chcesz mnie zrozumieć?
Wędruj jedeń dzień w moich butach..." Albo... przyjedź i zamieszkaj ze mną przez tydzień.
Aleksander Borucki
Północne Ontario
W przeszłości wielu imigrantów korzystało z programu imigracji na punkty. Program zmieniał się w ciągu lat, a ostatnio rząd wprowadził nowe zmiany-wymogi, które dla wielu osób nie są korzystne, a nawet niemożliwe do spełnienia.
Co wymaga się od potencjalnego kandydata?
Nadal należy uzyskać minimum 67 punktów, aby się zakwalifikować. Pod uwagę branych jest kilka czynników, na przykład takich jak wiek, zawód, doświadczenie zawodowe, znajomość języków.
Należy także spełnić odpowiednie wymogi programowe: zawód musi być na opracowanej liście 24 poszukiwanych profesji w Kanadzie: np. menedżerowie od spraw finansowych, inżynierowie różnych dziedzin, programiści komputerowi, fizjoterapeuci, technicy-radiolodzy, terapeuci mowy itd.
Kompletną listę zawodów w języku angielskim można znaleźć na stronie rządowej: www.cic.gc.ca.
– Engineering manager
– Financial and investment analyst
– Geoscientists and oceanographer
– Civil engineer
– Mechanical engineer
– Chemical engineer
– Mining engineer
– Petroleum engineers
– Geological engineers
– Aerospace engineers
– Computer engineers (except software engineers/designers)
– Land surveyor
– Computer programmers and interactive media developer
– Industrial instrument technicians and mechanics
– Inspectors in public and environmental health and occupational health and safety
– Audiologists and speech-language pathologists
– Physiotherapists
– Occupational Therapists
– Medical laboratory technologists
– Medical laboratory technicians and pathologists' assistants
– Respiratory therapists, clinical perfusionists and cardiopulmonary technologists
– Medical Radiation Technologist
– Medical Sonographers
– Cardiology technologists and electrophysiological diagnostic technologists
Każdy zawód ma ograniczoną pulę przyjęć na rok – do całej Kanady zostanie przyjętych tylko 300 fachowców z danej dziedziny. Jest to dość ograniczona pula i podejrzewam, że zostanie dość szybko wykorzystana.
Zastanawiam się jedynie, dlaczego Kanada pragnie przyjąć tak wielu inżynierów różnych dziedzin, skoro i tak nie będą oni mogli wykonywać swojego zawodu bez nostryfikacji swoich uprawnień. Podobnie z innymi zawodami z listy. Procedury nostryfikacyjne są długotrwałe, ciężkie i mało kto jest w stanie je przeprowadzić i tylko z tego względu, że po przyjeździe imigranci muszą podjąć jakąkolwiek pracę, czasem ciężką, fizyczną, by utrzymać siebie i rodziny... ilu z nich ma czas na naukę i zdobywanie kanadyjskich licencji?
Natomiast jeśli osoba nie wykonuje zawodu zamieszczonego na liście, musi posiadać ofertę pracy, która została zaakceptowana przez kanadyjski urząd pracy (Labor Market Opinion) lub autoryzację zatrudnienia w Kanadzie.
W dodatku pod uwagę brana jest znajomość języka angielskiego lub/i francuskiego. Od pewnego czasu rząd Kanady podnosi poprzeczkę, jeśli chodzi o wymogi językowe. Kandydat musi wykazać się płynną znajomością języka w mowie, piśmie, czytaniu i słuchaniu.
Następny wymóg to przeprowadzenie ewaluacji zawodowych kwalifikacji przez autoryzowaną instytucję. Urzędnicy nie oceniają już kwalifikacji zawodowych, zajmują się tym wyspecjalizowane instytucje oceniające poziom uzyskanych dyplomów w innych krajach.
Na szczęście prawo imigracyjne stwarza inne opcje pozostania w Kanadzie na stałe.Warto zatem zapoznać się z innymi programami i możliwościami imigracyjnymi.
Izabela Embalo
licencjonowany doradca imigracyjny
OSOBY ZAINTERESOWANE WIZĄ PRACY, STUDIÓW, POBYTU CZASOWEGO I STAŁĄ REZYDENCJĄ
PROSIMY O KONTAKT:
Tel. 416 515 2022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.emigracjakanada.net
Sławek - Zbliża się pierwszy długi weekend sezonu letniego w tym roku, jak Pan spędzi czas wolny? - Na trailerze. - Pierwszy raz w tym roku, takie otwarcie? - Nie, nie, otwarcie już było w zeszłym tygodniu. - Pomimo tego, że jeszcze nie było ciepło? - No tam są obowiązki, trzeba pilnować wszystkiego. - Można zapytać, gdzie to jest? - Nad Pigeon Lake. - Od dawna Pan to ma? - No już chyba z 8 lat. - Zawsze tam Pan wyjeżdża na weekendy? - Zawsze, tam mam las, jezioro, rybki. - Czyli Victoria Day spędza Pan tradycyjnie? - Tak.
Józef - Zbliża się długi weekend, pierwszy w tym sezonie, chciałem zapytać, jak go Pan spędza? - No wie pan, ja już jestem emerytem. - Każdy weekend taki sam? - Tak, dla mnie to już nie robi wielkiej różnicy, po prostu spędzam go w domu albo z dziećmi, z wnuczkami. - Wyjeżdżają Państwo gdzieś? - Nie planujemy, jeżeli gdzieś pojedziemy, to do wnuczków do Oakville;do córki. Na wyjazdy przyjdzie czas w lipcu, wtedy będzie kąpanie. - Na razie zimna woda jeszcze? - No oczywiście, dla młodzieży to może nie, ale dla nas tak. - Zwłaszcza że lato spóźnione w tym roku? - Oczywiście.
Maria - Pierwszy długi weekend lata, gdzie Pani spędza ten czas? - Jestem po szpitalu i wyszłam pierwsze dni na powietrze, korzystam z tej pogody. - Nigdzie się Pani nie wybiera? - Tym razem nie. Będę z rodziną, z dziećmi, wnukami. W piątek wyszłam ze szpitala po wszystkich badaniach i ciekawa jestem, jak to wyjdzie. - Nie zawsze jest tak, jak by człowiek chciał? - Nie zawsze.
Pelagia - Mamy wkrótce długi weekend, jak Pani go spędza? Jakoś szczególnie? - Nie, nie szczególnie, ponieważ jestem samotna. - Wyjeżdża Pani gdzieś? - Nigdzie nie wyjeżdżam, jestem na emeryturze. - A jakieś spotkania ze znajomymi? - Tak, ze znajomymi tak, mamy dobrych znajomych, dobrych przyjaciół i odwiedzamy się razem.
Antonina Karpiel - Jak Pani spędzi ten pierwszy długi weekend lata? - Pojedziemy na cottage z rodziną.- Już otwarty, czy pierwszy raz w tym roku? - Pierwszy raz. Troszeczkę spóźnione wszystko w tym roku, bo było zimno. - Od dawna mają Państwo cottage? - Jestem akurat z wizytą u siostry, więc jestem do niej zaproszona. Pierwszy raz będę zwiedzać. - Można zapytać, skąd Pani jest? - Z Zakopanego, zimno mnie tu nie zdziwiło. - Długo Pani zamierza być? - Zależy, jeszcze nie wiem. - A skąd z Zakopanego? - To jest wieś Kościelisko - dokładnie. - No wieś Kościelisko to my wszyscy znamy. - U wejścia do Doliny Kościeliskiej.
W obronie wolności słowa
W sobotę, 18 maja, przed konsulatem RP w Toronto odbyła się trzecia już manifestacja w obronie Telewizji Trwam, która zgromadziła ok. 300 osób. Podpisywano kolejną petycję do KRRiT. Prowadzący spotkanie duchowy opiekun Rodziny Radia Maryja w Kanadzie o. Jacek Cydzik podkreślił, że nieprzyznanie TV Trwam miejsca na multipleksie to nie tylko lekceważenie katolików, ale również naruszenie zobowiązań międzynarodowych Polski wynikających z podpisanych konwencji. Odczytano petycję:
"Arbitralna odmowa miejsca na multipleksie dla Telewizji Trwam, jaką zadekretowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, jest w naszej ocenie przejawem niechęci i dyskryminacji wobec katolików w Polsce. Jest przejawem braku zrozumienia dla potrzeb Polonii w świecie (…). Nasza walka o sprawiedliwe, należne TV TRWAM miejsce na multipleksie symbolicznie nawiązuje do Monte Cassino. I dziś, wykorzystując wszelkie, demokratyczne środki, będziemy walczyć o TV TRWAM aż do zwycięstwa. Tak nam dopomóż Bóg".
Śpiewano patriotyczne pieśni, w tym – w związku z rocznicą bitwy pod Monte Cassino przypadającą w tym dniu, "Czerwone maki". Kilka utworów wykonał też goszczący akurat w Kanadzie, a przybyły przed konsulat Paweł Piekarczyk, bard patriotyczny, który przekazał pozdrowienia od środowiska "Gazety Polskiej".
Uroczystość, która miała charakter majówki, zakończyło odmówieni przypadających na sobotę 5 tajemnic różańca, którymi zebrani obmodlili intencję.
Wśród zgromadzonych, oprócz działaczy klubów GP i środowisk PiS, reporter "Gońca" dostrzegł działaczy Gminy 1 ZNP.
Redaktora "Gońca" poproszono o zabranie głosu. Andrzej Kumor powiedział m.in., że fakt nieprzyznawania TV Trwam miejsca na multipleksie świadczy o wojnie ideologicznej, która obecnie prowadzona jest w Polsce, a której stawką jest kształt narodu; to kim będą Polacy, na kogo będą pracować, czyli to czyja będzie Polska, i wezwał, by każdy robił co do niego należy, aby są temu przeciwstawić.
Pogoda dopisała, protest był dobrze przygotowany, prezentowano wiele transparentów obustronnie, tak by z ich treścią mogli zapoznać się pasażerowie tramwajów i przejeżdżających samochodów. Na koniec o. Jacek Cydzik zaprosił zebranych na piknik Rodziny Radia Maryja do parku Paderewskiego 9 czerwca.
http://www.goniec24.com/teksty/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=7490#sigProIdf9d22648b8
Przegląd tygodnia. Piątek, 17 maja 2013
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakMosty w coraz gorszym stanie
Montreal
Najintensywniej użytkowany most w Kanadzie ma dziurę na wylot. Chodzi o Champlain Bridge w Montrealu. O usterce poinformował inżynier, który do niedawna był odpowiedzialny za inspekcję mostu. Po 10 latach pracy został zwolniony i prosi o anonimowość. Stwierdził, że mimo wydawania milionów na konserwację, coraz trudniej utrzymać konstrukcję na należytym poziomie bezpieczeństwa.
Na zdjęciach, które zrobił, widać szczelinę długości 1,82 metra, która biegnie wzdłuż złącza kompensacyjnego. Przez dziurę widać nawet, jak płynie woda w Rzece Św. Wawrzyńca. Podczas weekendu 4 maja część mostu była zamknięta w związku z naprawą właśnie takich czterech elementów łączących fragmenty struktury.
Mężczyzna powiedział, że szczelina nie wpływa na integralność struktury i nie doprowadzi do zawalenia się mostu. Może jednak być przyczyną wypadków samochodowych. Podobną opinię wygłosił Jean-Vincent Lacroix z Jacques Cartier and Champlain Bridges Inc. Dodał, że szczelina zostanie przykryta tak szybko, jak to możliwe.
Wylądował, jest zdrowy, będzie mówił
Ottawa
Chris Hadfield (53 l.) powraca na ziemię po pięciu miesiącach spędzonych na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Minie jednak kilka miesięcy, zanim organizm astronauty z powrotem przyzwyczai się do warunków panujących na Błękitnej Planecie. Chodzi przede wszystkim o ponowne przestawienie się na wpływ grawitacji.
Hadfield wylądował w Kazachstanie, skąd został przewieziony śmigłowcem, a następnie samolotem do bazy w Houston. Tam zajął się nim personel medyczny NASA. Kosmonauta przejdzie teraz więcej badań niż wielu z nas podczas całego życia.
Najważniejsze jest odbudowanie mięśni i kości nóg, które nieużywane w stanie nieważkości zanikają, powiedział Evan Hadfield, który pełnił rolę menedżera swojego ojca, podczas gdy tamten przebywał w kosmosie. Dodał, że wiele osób oczekuje, że Hadfield w okamgnieniu odzyska siły, w rzeczywistości wymaga to jednak czasu. Kości mają tę cechę, że bezustannie są odbudowywane. Proces ten nie jest stymulowany, gdy na organizm nie działa grawitacja.
Kolejna zaraza puka do bram
Ottawa
Kanadyjskie Laboratorium Mikrobiologii (Canada's National Microbiology Laboratory) w Winnipegu 4 maja otrzymało próbkę koronawirusa, który wywołuje szereg infekcji w wielu krajach, aktywny jest zwłaszcza w Arabii Saudyjskiej. Dr Frank Plummer powiedział, że laboratorium otrzymało wirusa z Erasmus Medical Centre w Rotterdamie. Duńskie laboratorium było pierwszym, które w czerwcu 2012 wyizolowało wirusa z organizmu mężczyzny pochodzącego z Arabii Saudyjskiej zmarłego na nieznaną chorobę.
Plummer mówi, że naukowcy zajmą się teraz hodowlą wirusa i sprawdzeniem, czy testy diagnostyczne używane w Kanadzie są w stanie wykryć jego obecność. Dodatkowo będą wykonane testy na zwierzętach mające na celu sprawdzenie, które gatunki są podatne na zarażenie. Badania będą prowadzone we współpracy z Centrum Chorób Zwierzęcych Canadian Food Inspection Agency.
Laboratorium z Winnipegu pierwsze testy przeprowadziło kilka miesięcy temu. Wtedy posłużono się znaną sekwencją aminokwasów w genomie koronawirusa. Dotychczas pod kątem obecności wirusa zbadano niewielu ludzi, we wszystkich przypadkach wynik był negatywny. Teraz laboratorium Plummera będzie chciało opracować badanie krwi, które pokaże, czy dany organizm przeszedł infekcję wirusową. Ma się ono opierać na badaniu przeciwciał, ponieważ wirus w organizmie człowieka przebywa tylko przez krótki czas.
Codziennie odnotowywane są przypadki zachorowań w Arabii Saudyjskiej. Pierwsze przypadki zakażenia miały miejsce w szpitalu. Na podstawie oświadczeń wydanych przez władze saudyjskie trudno jest stwierdzić, w jaki sposób powiązane są osoby chore, czy pochodzą np. z jednej rodziny. Przez to nie do końca jest jasny sposób przenoszenia się wirusa z człowieka na człowieka.
Globalni łapownicy
Montreal
Okazuje się, że SNC-Lavalin International Inc. (SLII) – oddział kanadyjskiego giganta SNC-Lavalin – przez lata posługiwał się tajnym wewnętrznym systemem księgowania, aby wręczać łapówki, gdy chodziło o uzyskanie kontraktów w Afryce i Azji. Byli pracownicy mówią, że część pieniędzy szła na pozyskiwanie projektów zlecanych przez międzynarodowe agencje rozwoju, takie jak Bank Światowy czy African Development Bank. Łapówki były księgowane jako "PCC" lub "CC", co rozwija się jako "project consultancy costs" lub "project commercial cost", czyli koszty konsultacji lub koszty handlowe związane z projektem. Inżynier pracujący niegdyś w SNC-Lavalin International, Mohammad Ismail, powiedział jednak, że za tymi skrótami kryło się podkupywanie kontraktów. Ismail jest oskarżony o próbę przekupstwa w Bangladeszu i czeka na proces, który ma się zacząć w Toronto.
Dowody w procesie są objęte zakazem publikacji. Mężczyzna zdecydował się jednak na skomentowanie dokumentów, których zakaz nie obejmuje, a które w przypadku 13 projektów z lat 2008–2011 zawierają zapisy o kosztach konsultacji. Skróty PCC i CC pojawiają się w 8 projektach w Nigerii, Zambii, Ugandzie, Ghanie, Indiach i Kazachstanie.
W zeszłym miesiącu Bank Światowy zakazał SNC-Lavalin Inc. i spółkom od niego zależnym startowania w przetargach rozpisywanych przez agencje rozwoju. Zakaz wydano na 10 lat. Powołano się na praktyki stosowane przez firmę w Bangladeszu i Kambodży. W liście wystosowanym do komisji antykorupcyjnej w Bangladeszu Bank Światowy stwierdza, że skrót PCC stosowany przez SNC-Lavalin to eufemizm oznaczający po prostu łapówkę.
Znów manipulują
Ottawa
Tzw. media głównego nurtu zaniżają liczbę osób, które wzięły udział w Marszu dla życia. Kady O'Malley z CBC podaje, że przed parlamentem zgromadziło się 5000 osób, po rozmowie z policją aktualizuje dane – mówi o 12 – 15 tysiącach. Agencja QMI także podaje 5000, inne media, powołując się na funkcjonariuszy policji nie wymienianych jednak z imienia, szacują liczbę uczestników także na 12.00 – 15 000.
Jednak obrazy z kamer zainstalowanych na Parliament Hill nie kłamią. Widać, że uczestników marszu z roku na rok jest coraz więcej. Tegoroczny tłum jest gęściejszy niż kiedykolwiek. Campaign Life Coalition (CLC), organizator akcji, szacuje liczbę maszerujących na 25 000. Jego zdaniem, liczeniu uczestników sprzyja forma akcji, to że uczestnicy idą ulicami, a nie tylko pozostają w jednym miejscu. Przez ostatnie 10 lat członkowie CLC po prostu liczą maszerujących, grupując ich po 10 osób. Uważają, że taka metoda pozostaje najbardziej wiarygodna.
W 2011 roku naliczono w ten sposób 15 000 uczestników, w 2012 – 19 500. W tym roku nie było możliwe przeprowadzenie liczenia tą metodą, jednak CLC, porównując z poprzednimi latami, podaje liczbę 25 000. Również Izba Gmin, wydając zarządzenia dotyczące środków bezpieczeństwa jeszcze przed marszem, szykowała się na 20 000 uczestników.
Płynny wehikuł czasu
Timmins
Naukowcy stwierdzili, że w granitowej tarczy kanadyjskiej znajduje się woda, która znalazła się tam na skutek ruchów tektonicznych datowanych na połowę wieku naszej planety. Woda poddana analizie zaczęła się wydostawać w kopalni w okolicy Timmins. Miała mocno słony smak. Wydaje się zawierać ślady prehistorycznych oceanów i atmosfery sprzed dwóch i pół miliarda lat.
Analiza wody została opublikowana w "Nature". Wynika z niej, ze skład wody jest podobny jak w przypadku wody morskiej w pobliżu szczelin znajdujących się na dnie na dużych głębokościach. Pozwala to snuć przypuszczenia, że rozwijały się w niej mikroorganizmy, które nie miały jakiejkolwiek styczności z wodami powierzchniowymi i atmosferą.
Woda zawiera też izotopy ksenonu, który powstaje na skutek rozpadu promieniotwórczego uranu zawartego w skałach. Gaz jest chemicznie obojętny i może być użyty do datowania znaleziska. Po wykonaniu badań stwierdzono, że woda ma co najmniej 1,5 miliarda lat. W wodzie znaleziono też inne izotopy ksenonu, które mogły się tam dostać jedynie z atmosfery, zanim woda została zamknięta w skałach. Na tej podstawie wiek wody to 2,7 miliarda lat. W tym czasie formowało się dno praoceanu.
Tego rodzaju odkrycia dają naukowcom podstawy do tworzenia teorii, że życie mogło rozwijać się na Marsie albo innych planetach, gdzie warunki na powierzchni są niesprzyjające. Skała, z której zbudowana jest tarcza kanadyjska, miejscami przypomina marsjańskie. Dlatego istnieje prawdopodobieństwo, że 3 – 4 miliardy lat temu, gdy Mars był bardziej przyjazny, rozwinęło się na nim życie, które potem zostało zepchnięte pod powierzchnię ziemi.
Jak w greckiej tragedii
Vancouver
49-letni mężczyzna z północnego Vancouveru i jego 10-letnia córka zginęli pod osuwiskiem podczas kempingu na Blackcomb Mountain.
Oboje poszli w góry w sobotę, żeby obozować i jeździć na nartach. Gdy nie wrócili do niedzieli wieczorem, jak było wcześniej planowane, rozpoczęto poszukiwania. Akcję przerwano około 11 w nocy, a następnie wznowiono w poniedziałek rano.
Ojca i córkę odnaleziono ok. 11.30 w poniedziałek w obszarze zwanym Windlip. RMCP podało, że od ściany nad ich namiotem oderwał się duży głaz, który wraz z odłamkami spadł na obóz. Policja nie podaje imion ofiar.
Nawigator pójdzie siedzieć
Vancouver
Sąd Najwyższy w Vancouverze wydał wyrok w sprawie promu "Queen of the North". Nawigator Karl Lilgert został uznany za winnego w odniesieniu do dwóch stawianych mu zarzutów zaniedbania prowadzącego do śmierci. Podczas zatonięcia promu 22 marca 2006 roku na południe od Prince Rupert zginęły dwie osoby – Gerald Foisy i Shirley Rosette.
Proces rozpoczął się w styczniu. Po ogłoszeniu wyroku i wyjściu z sądu Lilgert i jego prawnik zostali otoczeni przez tłum dziennikarzy. Nie wygłosili jednak żadnego oświadczenia. Lilgert pozostaje na wolności do 21 czerwca – wtedy będzie zeznawał i zostanie ustalony wymiar kary. Grozi mu więzienie.
Rzecznik prasowy prokuratora powiedział, że jest wiele czynników, które należy wziąć pod uwagę, wyznaczając karę dla Lilgerta. Co więcej, w tego rodzaju sprawie niespecjalnie można się odnieść do wcześniejszych podobnych przypadków.
Jill Lawrence, pasażerka feralnego rejsu, mówi, że Lilgert słusznie został uznany za winnego. Dodaje, że wciąż jednak wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, np. co właściwie nawigator robił w nocy, kiedy prom zatonął. Kobieta mówi, że w pierwszych latach po wypadku miała problemy ze snem. Do tej pory boi się wody, nie wyobraża sobie, by jeszcze kiedyś mogła wejść na pokład promu czy statku.
Adwokat Lilgerta twierdzi, że jego klient wykonywał swoje obowiązki najlepiej jak mógł i nie zrobił nic, co mogłoby świadczyć o lekceważeniu obowiązków. Jeśli popełnił jakiś błąd, to był to właśnie błąd, a nie przestępstwo. Dręczące wyrzuty sumienia są jego zdaniem wystarczającą karą.
Prokurator Robert Wright zarzuca jednak Lilgertowi, że manewry, które zlecił celem ominięcia mniejszej jednostki, były zupełnie niewiarygodne. Wright wnioskuje, by nie uznawać wyjaśnień zarówno złożonych przez oskarżonego, jak i przez Karen Briker, kwatermistrza na promie i byłą kochanką Lilgerta. Prokurator zwrócił uwagę na nagrania, z których jasno wynika, że prom jeszcze 20 minut przed katastrofą nie zmieniał kursu, co świadczy o niewykonywaniu obowiązków przez nawigatora.
Liberałowie zaskoczyli NDP
Vancouver
Partię Liberalną w Kolumbii Brytyjskiej poprowadzi Christy Clark. Liberałowie odnieśli zwycięstwo w 40. wyborach do parlamentu prowincyjnego.
Clark przegrała jednak walkę o własne miejsce w parlamencie z okręgu Vancouver-Point Gray. Ciągle jednak może być premierem, prawdopodobnie jednak wystartuje w wyborach uzupełniających. Ostatni podobny przypadek miał miejsce w 1924 roku. Wtedy to zarówno premier John Oliver, jak i lider opozycji William John Bowser zostali pokonani podczas wyborów parlamentarnych.
Teraz liberałowie otrzymali 44,4 proc. głosów, posłowie tej partii wygrali w 50 okręgach wyborczych z 85, na które podzielona jest prowincja. Jest to jeden z najsilniejszych powrotów na scenę polityczną w historii Kolumbii Brytyjskiej. Clark będzie też pierwszym premierem kobietą. 39,5 proc. głosów przypadło NDP, co przekłada się na 33 miejsca w parlamencie, o trzy mniej niż przed wyborami.
Osiem procent głosów otrzymali Zieloni, jednak ich liderka nie otrzymała mandatu. Za to przedstawiciel Zielonych po raz pierwszy będzie reprezentował okręg Oak Bay-Gordon Head w Vancouver Island. Spośród posłów niezależnych swoje miejsce utrzymała tylko Vicki Huntington z okręgu Delta South.
Clark zaczynała kampanię wyborczą z 20-procentowym poparciem. W ciągu 28 dni udało się jej jednak przekonać wyborców do pomysłów liberałów na zmniejszenie długu publicznego i przyspieszenie wzrostu gospodarczego. Podczas wystąpień Clark pokazała się z lepszej strony niż lider NDP Adrian Dix.
Wzięli Labrador
St-John's
W wyborach uzupełniających na Labradorze Yvonne Jones odzyskała miejsce tradycyjnie zajmowane przez posłów liberalnych, wygrywając z konserwatystą Peterem Penashue. Po wyborze Jones powiedziała zadowolona, że jest pierwszą osobą, która w wyborach uzupełniających zwyciężyła z konserwatystami Harpera. Podziękowała też swoim wyborcom.
Jones otrzymała 5814 głosów przeciwko 3922 oddanym na Penashue'a. Oddało na nią głos 48 proc. wyborców, jej konserwatywny przeciwnik dostał 33 proc., trzeci z kandydatów – Harry Borlase z NDP – 19 proc. Zwycięstwo Jones ogłoszono w godzinę po zamknięciu lokali wyborczych.
Jones, która zajmuje się polityką od lat 90., reprezentowała Cartwright-L'Anse au Clair w parlamencie prowincyjnym, a po 17 latach zdecydowała się przejść do polityki federalnej.
USA chcą zatrzymać nas na dłużej
Ottawa
Kanadyjscy emeryci już wkrótce będą mogli zostawać o dwa miesiące dłużej, zimując na Florydzie czy w Teksasie. W Kongresie trwają prace nad wprowadzeniem nowych przepisów, które pozwolą obywatelom Kanady powyżej 55 roku życia na pozostanie na terytorium Stanów Zjednoczonych do 240 dni (około ośmiu miesięcy) bez wizy. Obecny limit wynosi 182 dni. Zapis nie jest jeszcze prawem, ale wszystko wskazuje na to, że tak się stanie.
Projekt ma poparcie senatora z Nowego Jorku – Charlesa Schumera, którego głos bardzo się liczył podczas odrzucania pomysłu wprowadzenia opłat za przekraczanie drogowych przejść granicznych między Kanadą i USA. Schumar opowiada się też za złagodzeniem przepisów wizowych dla obywateli niektórych państw, aby przepisy imigracyjne traktowały wszystkich jednakowo.
The Canadian Snowbird Association opowiadało się za wprowadzeniem zmiany już od wielu lat. Wcześniejszy projekt ustawy nie przeszedł przez komisje. Obecny ma jednak duże szanse. Głosowanie nad ustawą planowane jest latem. Kanadyjskie stowarzyszenie prowadzi intensywny lobbing – trwają rozmowy z ponad setką senatorów, zarówno demokratów jak i republikanów. Wielu wyraziło poparcie.
Kanadyjscy turyści są co roku poważnym zastrzykiem finansowym dla amerykańskiej gospodarki. Odwiedzają szczególnie chętnie południowe stany, zwłaszcza Florydę. W 2011 roku granicę kanadyjsko-amerykańską przekroczyły 44 miliony osób, które zostawiły w Stanach 16,5 miliarda dolarów. Również Kanadyjczycy najczęściej spośród obcokrajowców nabywali nieruchomości w USA. Wydali w ten sposób 20 miliardów dolarów.
Jeśli nawet ustawa o przedłużonym pobycie na terenie Stanów Zjednoczonych przejdzie, pozostaną ograniczenia ze strony systemu medycznego Kanady. Ubezpieczenie zdrowotne w Ontario, Kolumbii Brytyjskiej i Manitobie pozwala na spędzenie siedmiu miesięcy w roku poza daną prowincją. Limit sześciomiesięczny funkcjonuje między innymi w Quebecu, Albercie, Saskatchewan i Nowej Szkocji.
Nie tylko pobyt Kanadyjczyków w USA jest ograniczony przepisami. Amerykanie mogą spędzać u nas maksymalnie pół roku.
Nieoczekiwanie dobry wynik
Toronto
Szacuje się, że w kwietniu na kanadyjskim rynku pracy przybyło 15 000 etatów. Jest to bardzo dobry wynik po nieoczekiwanym spadku w marcu (ubyło 54 500 miejsc pracy). Marzec był pod tym względem najgorszym miesiącem od lutego 2009. Dlatego bilans w tym roku jest cały czas ujemny.
Dobrą wiadomością jest, że w kwietniu przybywało pełnoetatowych miejsc pracy (36 000). Spadło natomiast zatrudnienie na część etatu. Więcej osób też podpisało umowy, liczba samozatrudnionych zmniejszyła się. Mimo cięć budżetowych w ostatnim miesiącu przybyło prac rządowych – w sektorze publicznym zatrudniono dodatkowych 34 200 osób. Liczba osób zatrudnianych przez państwo stale rośnie od kwietnia 2012 roku. Statistics Canada podaje też, że pierwszy raz od czerwca zeszłego roku wzrosło zatrudnienie w produkcji. Z obrotu sprawy zadowolony jest minister finansów Jim Flaherty. Ekonomiści mówią jednak, że coraz mniej osób szuka pracy. Mniej niż dwie trzecie Kanadyjczyków w wieku powyżej 15 lat pracuje lub szuka pracy. Jest to najsłabszy wynik od ponad roku. Liczba osób bezrobotnych nie zmieniła się i wynosi 1,4 miliona. Mogłoby się wydawać, że największy wpływ będzie miał fakt starzenia się społeczeństwa, a w związku z tym – przechodzenia na emeryturę, ale populacja się rozrasta i okazuje się, że pracy nie ma wiele osób w wieku poniżej 25 lat.
Właśnie zatrudnienie młodych w kwietniu spadło. Dla osób w przedziale wiekowym 15-24 było o 18 800 miejsc pracy mniej. Bezrobocie w tej grupie osiągnęło 14,5 proc. Jest to dwa razy więcej niż bezrobocie krajowe.
Najwięcej miejsc pracy powstało w Albercie – 14 800. Odnotowano tam spadek bezrobocia do 4,4 proc. Z kolei w Manitobie ubyło 11 100 etatów. Podobne tendencje były w Nowym Brunszwiku oraz Nowej Fundlandii i Labradorze.
Toronto
Z najnowszej analizy zamieszczonej na stronie TheLadders wynika, że imię, a nawet zdrobnienie imienia mogą mieć wpływ na wysokość zarobków. Badanie objęło sześć milionów użytkowników strony. Okazuje się, że będąc mężczyzną najlepiej jest nazywać się Tom, Rob, Dale, Doug lub Wayne. Z kolei wśród kobiet na najwyższe zarobki mogą liczyć Lynn, Melissa, Cathy, Dana i Christine. Najlepiej jest, gdy imię zaczyna się na F, G, B, P, R lub W. Zauważono też, że z każdą dodatkową literą wynagrodzenie spada mniej więcej o 3600 dolarów. Ogólnie kobiety zarabiają jednak o 22 proc. mniej od mężczyzn.
Ottawa
Stany Zjednoczone wycofały się z pomysłu wprowadzenia opłat za przekroczenie granicy na przejściach drogowych. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego zwrócił się do Kongresu o opinię na temat projektu poboru opłaty od osób przyjeżdżających z Meksyku i Kanady. Komisja prawna Kongresu jednak zdecydowała, że żadna opłata nie będzie wprowadzona. Senator Patrick Leahy, będący jej członkiem, powiedział, że tego rodzaju posunięcie zniechęciłoby Kanadyjczyków do odwiedzania Stanów, co nie pozostałoby bez wpływu na handel. Zwrócił też uwagę na historyczne powiązania stanu Vermont i Quebecu. Dodał też, że wprowadzenie opłaty przyczyniłoby się do sprowadzenia patroli granicznych do roli poborców podatkowych, tymczasem powinni przede wszystkim bronić prawa. Teraz ustawa trafi pod głosowanie w Senacie. Decyzja komisji Kongresu cieszy kanadyjskich polityków, m.in. ministra handlu międzynarodowego Eda Fasta. Tutaj również padały głosy o hamowaniu rozwoju gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy. Sprzyjają temu właśnie wolny handel i ruch transgraniczny. Kanadyjczycy wydają rocznie ponad 21 miliardów dolarów na zakupy w USA. Ze względu na fabrykę Chryslera w Windsor z przejścia Windsor – Detroit w ciągu jednego dnia korzysta 1600 osób.
Thunder Bay
Ewakuowano członków społeczności indiańskich w północnym Ontario niedaleko James. Powodem jest stale podnoszący się poziom wody i powodzie. Do Thunder Bay zabrano 144 osoby z najbardziej zagrożonych terenów w rezerwacie Attawapiskat. Jeśli sytuacja się nie poprawi, konieczna będzie ewakuacja dalszych 200 osób. Emergency Management Ontario podaje, że 84 osoby mieszkające w domach, w których ze względu na wysoki poziom wód wybijają ścieki, będą przetransportowane do Fort Frances, 215 kilometrów na południe od Kenory w Ontario. Ewakuacja do Greenstone (na wschód od Thunder Bay) czeka też 14 mieszkańców rezerwatu Pic Mobert w pobliżu Sault Ste. Marie w Ontario. Ponadto 256 osób, które zabrano z Kashechewan, będzie musiało poczekać na powrót do domu do czasu uprzątnięcia ich domów i przeprowadzenia oceny zniszczeń systemu kanalizacji i odprowadzania wód powodziowych. Stan klęski w związku z pogodą ogłoszono w dziesięciu rezerwatach.
Ottawa
RCMP bada wydatki senatorów w związku z nieprawidłowościami, które wykazano podczas audytu i zaznaczono w raporcie wewnętrznej senackiej komisji ds. kontroli. Sprawa dotyczy trzech senatorów – konserwatysty Mike'a Duffy'ego, wcześniejszego konserwatysty Patricka Brazeau i liberała Marca Harba. Funkcjonariusze RCMP dokładniej przyjrzą się, czy wymienionej trójce należały się rekompensaty za utrzymanie drugiego gospodarstwa domowego w Ottawie. Nie wiadomo na razie, czy zostanie wszczęte pełne śledztwo, które zakończy się postawieniem zarzutów o przestępstwa kryminalne. Możliwość postawienia zarzutów zależy od zebranego materiału dowodowego. W raporcie audytora pada stwierdzenie, że Duffy, Brazeau i Harb mieszkali przede wszystkim w stolicy, jednak zasady uznawania miejsca zamieszkania nie są do końca jasne. Zdominowana przez torysów komisja senacka orzekła, że w przypadku Harba i Brazeau przepisy są wystarczające i dwaj senatorowie będą musieli oddać pieniądze, o które wnioskowali. Nie wspomniano przy tym o Duffym, który jednak dobrowolnie zdecydował się zwrócić 90 172 dolary. Pomógł mu je uzyskać szef biura premiera, człowiek majętny. Zgodnie z obecnymi zasadami, senatorzy, których główne miejsce zamieszkania jest oddalone o ponad 100 kilometrów od Ottawy, mogą ubiegać się o zwrot kosztów podróży i utrzymania w czasie, gdy pracują w Senacie. Harb jako główne miejsce zamieszkania podał dom w Westmeath w Ontario na północny zachód od Ottawy. Zapowiada, że będzie walczył w sądzie. Musiałby oddać 51 500 dolarów. Brazeau deklarował zamieszkanie w Maniwaki w Quebecu. Został wykluczony z szeregów konserwatystów w tym roku, po oskarżeniu o nadużycia seksualne.
Cochrane, Ontario
30-letni mężczyzna zaatakowany przez niedźwiedzia przebywa w szpitalu i jego stan jest oceniany jako stabilny. Świadkami ataku, który miał miejsce w sobotę w południe około 10 kilometrów na południe od Cochrane, były dwie kobiety mające swój biwak w pobliżu. To one wezwały policję. Po odwiezieniu rannego mężczyzny do szpitala rozpoczęto poszukiwania agresywnego zwierzęcia. Gdy niedźwiedź został zlokalizowany, zdecydowano się na odstrzał.
Pomysł na pobieranie opłat za przejazd HOV skończy się klapą?
Queen's Park
Minęły dwa tygodnie od deklaracji ministra transportu Glena Murraya, że rząd Ontario przyspieszy wprowadzenie systemu opłat za przejazdy przez pojedynczych kierowców pasami wydzielonymi na autostradach dla samochodów wiozących dwie i więcej osób – High-Occupancy Toll (HOT).
W związku z tym minister został wystawiony na grad pytań ze strony posła okręgu Trinity-Spadina Rosaria Marchese. Poseł pytał, dlaczego prowincja decyduje się na wprowadzenie skomplikowanego i kosztownego systemu poboru opłat, który rocznie ma przynieść 25 milionów dolarów. Minister powiedział, że rząd na razie przymierza się jedynie do pomysłu, tymczasem z budżetu wynika coś innego.
Z raportu Metrolinx wnosić można, że przystosowanie kilometra trasy do nowego systemu kosztuje około 700 000 dolarów (bariery ochronne i oznaczenia prowadzące kierowców). Dodatkowo trzeba będzie zapłacić 650 000 dol. za montaż bramek i sprzętu do naliczania opłat. Rząd planuje objąć opłatami 450 kilometrów dróg, co jest równoznaczne z wydatkiem rzędu 300 milionów dolarów.
Marchese wypomniał też Murrayowi pomysł z kartami Presto, których wprowadzenie cały czas się przeciąga. Początkowo koszty były szacowane na 250 milionów dolarów, tymczasem przekroczyły już 700 milionów. Sumy te bolą podatników, ale z pewnością cieszą wybranych przez rząd wykonawców projektu, dodał poseł. Jaką mamy wobec tego gwarancję, że z projektem HOT nie będzie podobnie?
Condominia poszukiwane przez lokatorów
Toronto
Coraz więcej condominiów w Toronto jest wynajmowanych – więcej lokali trafia pod wynajem niż jest sprzedawanych. Ceny czynszu w pierwszym kwartale 2013 rosły, podają analitycy Urbanation, firmy zajmującej się badaniami rynku.
W porównaniu z zeszłym rokiem w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2013 roku liczba wynajmowanych mieszkań wzrosła o 31 proc. Z kolei czynsz skoczył w górę o 4,4 proc – jest to nieco mniej niż 5,9 proc. odnotowane między początkiem roku 2011 a 2012. Średnio płacimy 1856 dolarów lub 2,33 dol. za stopę kwadratową (w 2011 było to 2,11 dol. za stopę kw.). Taki skok cenowy tłumaczony jest popytem, zwłaszcza na mieszkania w centrum. W niektórych rejonach bardzo trudno znaleźć mieszkanie do wynajęcia.
Analitycy podają, że inwestorzy, którzy kupili condominia, decydują się na wynajmowanie ich, a nie na sprzedaż. Czynsze rosną szybciej niż ceny mieszkań, dlatego sprzedaż w chwili obecnej mniej się opłaca.
Z 773 condominiów, które trafiły na rynek w pierwszym kwartale 2013 roku, pod wynajem przeznaczono 13 proc. Jest to znaczny skok w porównaniu z czterema procentami w pierwszym kwartale roku ubiegłego. Tylko dwa procent nowych mieszkań zostało odsprzedanych. Wzrost liczby wynajmowanych mieszkań tłumaczony jest też faktem kończenia inwestycji. W 2013 roku zakończono budowę 4859 condominiów, w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2012 roku – 2127. Wiele inwestycji rozpoczęto w latach 2008–2009. Część przeciągała się w związku z kryzysem i teraz dopiero są oddawane.
Kolejnym czynnikiem, który nie zachęca do zakupów, są zasady udzielania pożyczek hipotecznych. W zeszłym roku wprowadzono krótszy okres amortyzacji dla pożyczek ubezpieczanych państwowo, zmniejszono też pożyczane kwoty. Wpływa to zwłaszcza na zachowanie klientów kupujących mieszkanie po raz pierwszy.
Kontrpropozycja katolicka
Toronto
Ustawa zaproponowana przez kuratorium szkół katolickich przeciwko klubom gejowskim, których powstawanie w szkołach katolickich nakazują przepisy uchwalone przez rząd, pójdzie pod głosowanie 23 maja. Ustawa współgra z programem przeciwko przemocy i zastraszaniu i jest rekomendowana przez archidiecezję Toronto. Projekt złożony został w parlamencie przez Garry'ego Tanuana i Johna Del Grande występujących w imieniu kuratorium szkół katolickich i jest popierany przez liczne grupy rodziców.
Jim Hughes, przewodniczący Campaign Life Coalition, wyraził zadowolenie z proponowanych zmian, dodając, że są one zgodne z wiarą katolicką.
Wyraził też uznanie dla posłów do legislatury, którzy ją złożyli, i nawoływał wszystkich, którzy wspierają naukę w katolickich szkołach, by wymogli na swoich deputowanych poparcie dla ustawy.
W propozycji znalazł się zapis mówiący o tym, że rząd prowincyjny łamie konstytucję, która gwarantuje nienaruszalność praw szkół katolickich, gdy wymaga tworzenia w tych placówkach oświatowych klubów Gay-Straight Alliance – promujących homoseksualizm, co pozostaje w sprzeczności z katolickim nauczaniem dotyczącym małżeństwa i czystości.
Na treści głoszone przez ugrupowanie wskazuje też cytowany w ustawie kardynał Thomas Collins.
7 marca kuratorium szkół katolickich stworzyło własny program przeciwdziałania przemocy "Respecting Difference", na mocy którego mogą powstawać kluby.
Pomysł zyskał aprobatę diecezji. Proponowaną ustawę kończy stwierdzenie, że w szkołach katolickich nie powinno być klubów gejowskich, a działania mające na celu przeciwdziałanie przemocy i nękaniu winny być oparte na programie "Respecting Difference".
Obywatelu, odpraw się sam!
Mississauga
Lotnisko Pearsona wprowadza program Automated Border Clearance (ABC). Już na początku tego roku z samoobsługowych kiosków można było korzystać w terminalu 3. Teraz urządzenia pojawiły się też w "jedynce".
Aby wracając do kraju skorzystać z kiosku ABC, trzeba być obywatelem Kanady i posiadać ważny paszport, lub też będąc stałym rezydentem, posłużyć się kartą rezydenta. Kioski są proste w obsłudze i nie wymagają wcześniejszej rejestracji. Nie jest przy tym pobierana żadna opłata. Kioski wyposażone są w ekrany dotykowe. Po zeskanowaniu dokumentu należy umieścić w nich wypełnione karty deklaracji CBSA i odpowiedzieć na kilka pytań. Na zakończenie drukowane jest potwierdzenie odprawy, które następnie tylko pokazuje się urzędnikowi wraz z dokumentem podróży.
Więcej informacji na stronie torontopearson.com/abc/.
Mississauga
Wozy straży pożarnej zostały wyposażone w zestawy EpiPens, dzięki którym można pomagać osobom doświadczającym silnego wstrząsu alergicznego. Ratunkiem dla osób ze skrajną reakcją alergiczną jest podanie epinefryny. Substancja rozluźnia mięśnie dróg oddechowych, dzięki czemu osoba oddycha łatwiej i ciśnienie krwi nie spada tak szybko. Niekiedy reakcja alergiczna może prowadzić do śmierci – w takich skrajnych przypadkach wykonanie zastrzyku hormonalnego ratuje życie i pozwala przewieźć chorego do szpitala. Do tej pory osoby z wstrząsem anafilaktycznym musiały czekać na przyjazd karetki pogotowia. Tymczasem w takim stanie liczą się sekundy. Szef straży pożarnej w Mississaudze powiedział, że funkcjonariusze przeszli szkolenia, dzięki czemu są w stanie udzielić pomocy. To właśnie najczęściej straż pożarna przyjeżdża jako pierwsza po otrzymaniu wezwania na numer alarmowy 911. Dlatego wskazane jest, aby zestawy EpiPens znajdowały się w wyposażeniu wozów. Szacuje się, że w Mississaudze na ciężkie alergie cierpi około 50 000 osób. W całej Kanadzie takich osób jest ok. 2,5 miliona. W 86 proc. szok anafilaktyczny przytrafia się osobom przebywającym poza domem. Pogotowie ratunkowe każdego dnia wzywane jest do takich przypadków.
Toronto
Radni Toronto zdecydują o wystawieniu na sprzedaż starych tablic z nazwami ulic. Takich zdjętych znaków jest 950 i miasto otrzymało setki propozycji, by sprzedawać je przez Internet za 30 dolarów od sztuki. Stare tablice zostały usunięte, gdy stały się nieczytelne lub zniszczone. W 2007 roku zostały też wprowadzone nowe przepisy o nazwach ulic. Dochód ze sprzedaży tablic miałby zasilić miejski fundusz transportowy. Sprawę przedyskutuje właściwy komitet, zanim trafi ona pod głosowanie podczas comiesięcznego spotkania rady miejskiej w czerwcu. Znaki trafiłyby na sprzedaż po około 6 – 8 tygodniach od uzyskania aprobaty radnych.
Mississauga
Rozpoczyna się festiwal kultury światowej Carassauga 2013. Organizatorzy zapewniają, że jeszcze nigdy nie był on tak wielki i wypełniony atrakcjami. Na początku degustowano potrawy z różnych regionów. Uroczystości odbędą się w dniach 24-26 maja. W tym roku cztery państwa zaprezentują się po raz pierwszy. Będą to Korea, Tajlandia, Słowacja i Brazylia. To właśnie to ostatnie zdaje się budzić największe zainteresowanie. Razem z nowymi wystawcami 72 państwa zaprezentują swój dorobek kulturalny. Stoiska będą się znajdowały w 28 pawilonach w 13 miejscach w całym mieście.
Dodatkowo po raz pierwszy w tym roku zorganizowany będzie międzynarodowy bazar z jedzeniem i produktami regionalnymi na parkingu przy Hershey Centre. Organizatorzy dążyli do tego, żeby pawilony wystawowe nie były tak rozproszone, jednak nie wszystko się udało. Brakuje jednego miejsca, gdzie dałoby się wszystkich pomieścić. Pierwszy festiwal Carassauga odbył się w 1985 roku i jego myślą przewodnią było ukazanie różnorodności ludzi żyjących na ziemi. Obecnie jest to jedno z największych tego typu wydarzeń. Zeszłoroczny festiwal zgromadził prawie 4000 wystawców, podczas organizacji pomagało 6000 wolontariuszy, a pawilony w ciągu trzech dni odwiedziło 290 000 osób. W tym roku bilety wstępu na nielimitowaną liczbę wejść do wszystkich pawilonów będą kosztować 10 dolarów w przedsprzedaży i 12 dolarów na miejscu. Po okazaniu biletu będzie można bezpłatnie dojechać do pawilonów wystawowych komunikacją MiWay i specjalnymi autobusami.
Mississauga
W ratuszu odbyło się spotkanie, podczas którego mieszkańcy mogli zapoznać się z planami budowy kolejki LRT (light rail transit system). Projekt jest wart 1,6 miliarda dolarów. Trasa kolejki ma przebiegać wzdłuż ulicy Hurontario, od Port Credit do centrum Brampton. Pozwoli to na skrócenie czasu przejazdu o 25 minut. Podczas spotkania zaprezentowano makiety i plansze, była też możliwość zadawania pytań. Zgodnie z tym, co pokazywano, podczas porannych godzin szczytu dotarcie z Port Credit do Brampton autobusem zajmuje 72 minuty, a samochodem 45 minut. Szacuje się, że do 2031 roku czasy te wzrosną do 75 i 48 minut. Tymczasem przejazd kolejką LRT ma zająć 47 minut. Radny Ron Starr poparł projekt i powiedział, że nie należy z nim czekać. Starr podkreślił, że kolejka przewiezie 14 000 pasażerów w ciągu godziny, co znacznie poprawi komunikację w mieście i będzie zachętą dla mieszkańców do pozostawienia w domu samochodów. Dodał, że podczas budowy na pewno wystąpią pewne niedogodności, ale należy myśleć o zaletach, które odczujemy później. Według planu, dwa z sześciu pasów na Hurontario miałyby być przeznaczone na kolej LRT. Twórcy projektu chcą też poszerzyć część ulicy na południe od QEW do stacji GO Port Credit. Przedsięwzięcie ma powstać w zdecydowanej większości na gruntach należących do miasta, chociaż w niektórych miejscach nie obędzie się bez odkupienia ziemi od prywatnych właścicieli. Na razie jednak projektanci mówią, że będzie się to wiązało z koniecznością opuszczania domów. W Mississaudze i Brampton mieszka łącznie 1,5 miliona ludzi.
Przewiduje się, że w ciągu dwóch dekad populacja wzrośnie o 300 000, z czego jedna czwarta będzie mieszkać na obszarach, przez które przejdzie trasa LRT. Zaplanowano ponad dwa tuziny przystanków. Kolejka ma jeździć od poniedziałku do soboty w godzinach od 5 rano do 1.30 w nocy, a w niedziele od 7 rano do północy.
Kasyno w Toronto na razie umarło
Toronto
Burmistrz Toronto odwołał zapowiadaną debatę rady nad lokalizacją megakasyna w Toronto, informując zaskoczonych dziennikarzy na czwartkowej konferencji prasowej, że sprawa na razie upadła, ponieważ nie jest w stanie uzyskać od prowincji jasnej odpowiedzi co do podziału zysków – i określenia, ile z takiego kasyna otrzyma miasto. – Nie zwrócę się do rady o podjęcie męczącej, trudnej debaty w przyszłym tygodniu, aby zaaprobować budowę kompleksu kasynowego, tylko po to by zaraz później okazało się, iż premier Ontario tą sprawą nie jest zainteresowany – wyjaśnił Ford.
Ford od dawna stoi na stanowisku, że kasyno powinno przynosić Toronto co najmniej 100 mln dol. rocznie, aby cała inwestycja miała sens. – Jeśli prowincja nie zgodzi się na 100 milionów, to projekt upada – powiedział w czwartek burmistrz Ford.
Pandy zadebiutują w długi weekend
Toronto
Coraz bliżej debiutu pand wielkich wypożyczonych z Chin. Osoby posiadające specjalne zaproszenia mogły obejrzeć zwierzęta już w czwartek. Natomiast dla publiczności wystawa zostanie otwarta w sobotę. Jako pierwsi wybieg zobaczyli przedstawiciele mediów i pracownicy torontońskiego zoo.
Pandy przyleciały do Kanady w marcu. Pięcioletnia Er Shun i czteroletni Da Mao spędzą w Toronto pięć lat. Następnie zostaną przewiezione do Calgary, gdzie zaplanowano przebudowę, by lepiej przystosować wybieg dla zwierząt.
Wypożyczenie pand ma też przesłanie polityczne – pokazuje, że kontakty dyplomatyczne między Kanadą i Chinami są stabilne i obie strony pragną je umacniać.
Dopłacimy uniwersytetowi?
Mississauga
University of Toronto Mississauga będzie mieć nowy budynek, który pomieści Institute for Management and Innovation. Pierwsza łopata zostanie wbita w ziemię w przyszły czwartek.
Delegacja władz uniwersytetu wystąpiła do rady miasta z prośbą o dofinansowanie projektu. Zwrócono się o 10 milionów dolarów (po milionie co roku przez 10 lat) na pokrycie części kosztów budowy, która ma kosztować 70–100 milionów. Radni, mimo poparcia wyrażonego dla projektu, wstępnie nie zgodzili się póki co na przekazanie pieniędzy. Wniosek został przekazany do dalszego rozpatrzenia.
Burmistrz Hazel McCallion też przyznała, że trudno będzie wygospodarować fundusze.
Mamy częste UFO-majaki
Toronto
Coraz więcej Kanadyjczyków twierdzi, że widziało UFO. Liczba odwiedzin przybyszów z kosmosu miałaby się zwiększyć dwukrotnie od 2012 roku.
W 2012 roku odnotowano 1981 przypadków zauważenia niezidentyfikowanych obiektów latających, tym samym pobity został rekord z 2008 roku (1004). Nowe rekordy ustanowiono we wszystkich prowincjach oprócz Saskatchewan i Wyspy Księcia Edwarda.
Obserwacje są bardzo różne. Niektórzy mówią, że widzieli obiekty w kształcie trójkąta, inni donoszą o ognistych kulach czy bardziej tradycyjnych spodkach, niekiedy większych od śmigłowca. Wiele osób mówi też o dźwiękach wydawanych przez nieziemskie pojazdy. Większość doniesień była zbierana przez organizacje cywilne, po tym jak agencje rządowe zdecydowały o zaprzestaniu śledzenia UFO. To też może być przyczyną odnotowania większej ilości obserwacji.
W ostatnich latach tylko 7,5 proc. obserwacji pozostało niewyjaśnionych, 15 proc. udało się wyjaśnić częściowo.
Ile kosztuje nasze zdrowie
Ottawa
W ciągu całego życia przeciętny Kanadyjczyk korzysta z opieki zdrowotnej za 220 000 dolarów. Jest to niezależne od dochodów, mimo różnic stanu zdrowia osób bogatych i słabo zarabiających, podaje Canadian Institute for Health Information.
Leczenie osób najbiedniejszych (dochód roczny poniżej 24 000 dol.) kosztuje średnio 237 500 dol., najbogatszych – 206 000. Bogaci żyją przeciętnie o pięć lat dłużej niż biedni. Jednak ze względu na to, że są zdrowsi, to koszt opieki nad nimi utrzymuje się na podobnym poziomie co w przypadku gorzej zarabiających. Twórcy analizy przyznają, że różnica w średniej długości życia skorelowana z dochodem jest jednym z najbardziej dramatycznych wniosków.
Inne spostrzeżenie dotyczy wielkości składki na opiekę zdrowotną. Dla obu grup jest ona naliczana procentowo od dochodów – i wszyscy płacą prawie taki sam procent. Najbiedniejsi – 5,8 proc., najbogatsi – 7,5 proc.
W przypadku pierwszej grupy daje to kwotę 1020 dol. rocznie, w przypadku drugiej – 8650. W Kanadzie pieniądze na utrzymanie opieki zdrowotnej pochodzą w głównej mierze z podatków.
Oprowadzał i okradał
Brampton
Agent nieruchomości został oskarżony o kradzież w domu, który miał sprzedawać. 26 kwietnia Shalinder Kapoor z HomeLife Real Estate udał się do nieruchomości przy Pringle Ave. w Milton pod pozorem pokazania jej potencjalnemu nabywcy. Świadkowie twierdzą jednak, że wchodził do domu sam.
Kiedy właściciele domu wrócili, zauważyli, że zniknęła biżuteria. Zgłosili to policji. Kapoor jest także oskarżony o kradzież w domu przy McCandless Cres., której dokonano w marcu. Policja z Halton podała, że w poniedziałek znalazła samochód agenta, a w nim – skradzioną biżuterię. Pośrednikowi handlu nieruchomości postawiono zarzuty włamania i kradzieży.
Wizualizacja zbrodni
Calgary
Grupa Canadian Centre for Bio-Ethical Reform opowiadająca się przeciwko aborcji rozpoczęła kontrowersyjną kampanię wymierzoną przeciwko premierowi Stephenowi Harperowi w jego własnym okręgu wyborczym. Na rozprowadzanych ulotkach widnieją zdjęcia martwych płodów i twarz premiera. Taki druk mogą znaleźć pod swoimi drzwiami mieszkańcy południowo-zachodniego Calgary. Działacze domagają się otwarcia dyskusji na temat aborcji w parlamencie.
Twórcy ulotek są zdania, że osoby, które je zobaczą, przestaną popierać premiera. Niektórzy po otrzymaniu ulotek twierdzą, że są one zbyt ofensywne i nie służą sprawie.
Politolog Lori Williams także jest zdania, że takie działanie nie popchnie sprawy do przodu. Dla wyborców może to być zbyt radykalne podejście. Joyce Arthur z Abortion Rights Coalition of Canada idzie nawet dalej i mówi, że ulotki mogą zniechęcić ludzi do popierania sprawy.
Canadian Centre for Bio-Ethical Reform planuje tego lata dystrybucję 250 000 ulotek w całym kraju wymierzonych przeciwko czterem politykom.
Flaherty obiecuje nie interweniować
Ottawa
Minister finansów Jim Flaherty rozwiewa obawy Kanadyjczyków w związku z sytuacją na rynku nieruchomości i mówi, że dalsze ingerencje państwa nie będą potrzebne. Zaostrzone zasady udzielania kredytów zostały wprowadzone w lipcu ubiegłego roku i, zdaniem ministra, pomogły w utrzymaniu rynku w ryzach. Flaherty jest zadowolony ze spowolnienia budowy condominiów w dużych miastach i mniejszej liczby składanych wniosków o pożyczki. Nazywa te zmiany zdrowymi.
Z najnowszego raportu Teranet dotyczącego cen domów wynika, że ceny nieruchomości w kwietniu rosły wolniej niż w marcu (2 proc. w porównaniu z 2,6 proc.). Analitycy twierdzą, że był to najsłabszy kwiecień od czasu recesji, a miesiąc ten tradycyjnie jest uznawany za dobry czas dla handlu nieruchomościami.
Podczas weekendu Flaherty u-czestniczył w spotkaniu grupy G-7 w Wielkiej Brytanii. Mówił o konieczności zmniejszenia zadłużenia krajów z południa Europy. Stwierdził, że nie zmienił zdania co do potrzeby oszczędzania, mimo iż zaciskanie pasa oznacza spowolnienie wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie – niższe wpływy z podatków, a wyższe koszty. Kraje północnoeuropejskie poparły jego punkt widzenia. Flaherty dodał, że rząd w pewnym stopniu kontrolując wydatki, może stymulować wzrost gospodarczy.
Nie traktujmy dorosłych jak dzieci
Ottawa
Wiadomo, że kaski rowerowe pozwalają uniknąć obrażeń głowy, jednak wyniki najnowszych badań nie wykazują jednoznacznego związku między urazami głowy i przepisami nakazującymi zakładanie kasków. Jest to trochę sprzeczne z intuicją. Autorką badań jest Jessica Dennis z University of Toronto, której praca została opublikowana w British Medical Association.
Dennis twierdzi, że w czasie wprowadzania przepisów nakazujących jazdę w kasku występowały jeszcze inne czynniki, dlatego trudno orzec, że spadek ilości obrażeń głowy to zasługa prawa. Do swoich badań zebrała dane z lat 1994–2008 dotyczące ponad 66 000 przyjęć do szpitala pacjentów z urazami głowy wywołanymi jazdą na rowerze. Porównywała, jak statystyki zmieniały się w ramach prowincji i jaki wpływ miało wprowadzenie przepisów nakazujących noszenie kasków ochronnych.
Okazało się, że liczba przyjęć do szpitala młodych osób po wprowadzeniu nakazu zmalała o 54 proc. Tak było w latach 1994–2003, kiedy to prowincje zmieniały prawo. Jednak w tym samym czasie w prowincjach, które nie zobowiązały obywateli do noszenia kasku, spadek również wystąpił – o 33 proc. Dennis zauważyła też, że wprowadzenie przepisu miało niewielki wpływ na liczbę przyjęć osób dorosłych. Ogólna tendencja spadkowa w liczbie przyjęć do szpitali pacjentów po wypadkach rowerowych obserwowana była wcześniej i tempo spadku nie zmieniło się po wprowadzeniu nakazu.
We wnioskach napisała więc, że nie można ocenić wpływu tylko jednego czynnika, jakim by było nakazanie zakładania kasku. Badanie pokazuje więc, że sam nakaz noszenia kasku nie wpłynie znacząco na bezpieczeństwo rowerzystów. W miastach pojawiły się np. ścieżki rowerowe, wprowadzono przepisy określające sposób omijania rowerzystów przez pojazdy silnikowe. Rowerzystów jest też coraz więcej i wielu z nich zakłada kask niezależnie od zaleceń rządu.
Miało ebonitową obudowę i tylko dwa pokrętła, trzy zakresy radiowych fal: długie, średnie i krótkie. Lewe pokrętło regulowało siłę głosu, prawe odnajdywało stacje radiowe. Mieliśmy kontakt z całym światem, co było niepojęte i trochę niebezpieczne, szczególnie z powodu dwóch stacji: Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki. Radio "Pionier" było jednym z pierwszych odbiorników radiowych, wyprodukowanych w Polsce po wojnie i, pod względem czystości odbioru obu tych stacji, było znakomite. Następne po nim, wmontowane w drewnianą skrzynkę radio "Aga", takiej jakości odbioru już nie zapewniało. Słuchaniu audycji tych stacji towarzyszył warkot, szum, zgrzyty i co tam się jeszcze dało wypuścić w eter na tym samym paśmie fal radiowych. Ale w "Pionierze" wystarczyło ruszyć gałką, żeby od zagłuszeń odjechać.
Brałem udział w tej konspiracji: musiałem wychodzić przed dom i sprawdzać, czy ktoś nie zatrzymuje się pod naszym oknem. Obaj, mój ojciec i pan Sokołowski, pochylali się nad radiem i słuchali je na wyciszeniu. Wpadałem na chwilę do nich, pytałem, czy jeszcze mam pilnować okna, i zanim odesłali mnie z powrotem na czaty, łapałem fragmenty audycji. Znałem ten sygnał, do dziś mam go w pamięci: "Tu Radio Wolna Europa – Głos Wolnej Polski".
Biwak zuchowy - dzieci z Toronto, Mississaugi, Brampton i Milton
Napisane przez Barbara Szczepanik
Czuwaj,
W ostatni kwietniowy weekend, 48 zuchów z ontaryjskich szczepów: Szarotki, Rzeka, Zarzewie, Kresy, Giewont, Podhale i Bałtyk, wzięło udział w trzydniowej wycieczce pod nazwą "BIWAK FANTASTYCZNY".
Biwak, organizowany przez szczep Szarotki, odbył się niedaleko GTA, na rozległym terenie skautów kanadyjskich, Blue Springs Scout Reserve w Acton. Zuchy jednak nie przyjechały z pobliskich miast, tylko trafiły na biwak wehikułem czasu, który kilka razy lądował w okolicy. Niestety, lądowania były twarde i przybysze stracili pamięć. Tylko twardzi OPIEKUNOWIE, którzy przybyli z nimi, przypominali im o kulturze i czasach, z których pochodzą, aby zbadać, co się dzieje na ziemi w roku 2013.
http://www.goniec24.com/teksty/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=7490#sigProId932feed2c6
Każda szóstka na proporczyku dumnie nosiła imię swej krainy, a były to: "Ika" z indiańskiej Kanady; "Moku" z Wysp Hawajskich; "Appollon" ze starożytnej Grecji; "Cairo" ze starożytnego Egiptu: Yig-Yang z Chin; "Bandicoot" z pigmejskiej Australii; szczep "Kumba" z Afryki oraz "Inuktitut" z krainy Inuitów.
Pogoda wspaniale nam dopisała i pozwoliła na szereg słońcem wypełnionych zajęć na świeżym powietrzu, m.in. bieg ułożony przez szczepową szczepu ZARZEWIE z Brampton, druhnę Anie Kowalczuk, z pomocą druhen: Basi Mahut i Małgosi Nakonecznej. Podczas biegu każdy zuch miał szanse poznać lepiej starożytne kultury; prace aktualnych archeologów; poszukać diamentów oraz wpisać się na listę powrotną pasażerów wehikułu czasu, używając pisowni chińskiej. W ramach posiłku zuchy chętnie połykały znalezione dżdżownice (na słodko).
Głodni wróciliśmy na stanicę. Nasza gospodarcza, druhna Ania Cierpich, upolowała gdzieś kurczaki i zaskoczyła nas pyszną kolacją, której kulminacją był deser w postaci błota z kamykami*. Niestety, w nim też pływały słodkie dżdżownice!
W sobotę po kominku, jak kiedyś nasi przodkowie, odkryliśmy ogień i usmażyliśmy nasz pierwszy posiłek w formie "marshmallows". Trudno było się oderwać od ogniska, ale czekało więcej przeżyć. Wehikuł czasu już działał. Kolejka do nocnej podróży wehikułem była bardzo długa, z tym że wielu zuchów chciało po prostu przemieścić się do... Polski! Za wehikuł musimy podziękować druhnie Elwirze Chmielewskiej ze szczepu Zarzewie.
Każdy z nas na pewno zapamięta chińską latarnię marzeń przygotowaną przez druhnę Ewę Szopińską, i wybuchające hawajskie wulkany druhny Wiktorii i druha Tomka. W przyszłość, wehikułem czasu wysłaliśmy informacje o nas, a na pamiątkę zostały nam: lupa do oglądania 2013 z bliska, zdobyta sprawność FANTASTA i piosenka Fantazja na ustach:
Bo FANTAZJA, FANTAZJA jest do tego, aby bawić się, bawić się na całego...
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do fantastycznego biwaku, czyli druhnom instruktorkom: Halinie Urlich, Ani Kowalczuk, Basi Mahut, Gosi Nakonecznej, Malwinie Rewkowskiej i Ewie Szopińskiej, oraz druhom Jerzemu Cierpichowi i Tomkowi Mularskiemu i funkcyjnym: Patrycji Bauer, Elwirze Chmielewskiej, Oli Cierpich, Wiktorii Dopladze, Patrycji Ostrowskiej, Karolinie Podporze, druhowi Dominikowi i gospodarczej Ani Cierpich i jej pomocnikom Kamili Budylowskiej i Gabrieli Jankowskiej.
Dziękuję też rodzicom, którzy pomogli nam posprzątać teren po biwaku.
Czuwaj,
Barbara Szczepanik
Komendantka Biwaku Fantastycznego
Szczep Szarotki
Hufiec Watra
Związek Harcerstwa Polskiego pgk
Jeszcze dziesięć lat temu coś takiego jak scion iQ miałoby marne szanse zaistnienia na kanadyjskim rynku, dzisiaj czasy się zmieniły i wyrosło nam nowe pokolenie konsumentów, pokolenie tabletowe. Do niego kierowany jest oferowany za 17 tys. scion iQ, auto, które skrótowo można opisać – cool.
Coś o kształtach smarta, ale jednak bardziej praktyczne, bo oferujące trzy miejsca dla kolegów lub koleżanek, a nie jedno. Jak zapewnia Cyril Dimitrios, dyrektor kanadyjskiej gałęzi Sciona – firmy, której "matkuje" Toyota – nowy model 2013 oferuje ulepszony system nagłaśniający i bardziej komfortowy fotel kierowcy, a także wiele możliwości spersonalizowania wyposażenia. Maleńki scion to szczyt myśli ludzkiej w zakresie optymalizacji wykorzystania przestrzeni, który śmiało może konkurować z kabiną promu kosmicznego.
Do standardowego wyposażenia należy klimatyzacja, automatyczne opuszczanie szyb i pilot do otwierania zamka. Osoby obawiające się małych rozmiarów samochodu ze względów bezpieczeństwa zadowoli fakt wyposażenia maleństwa w 11 poduszek powietrznych, które w chwili wypadku czynią ze sciona coś na kształt marsjańskiego lądownika marki Rover. – Oczywiście żartuję.
Wózek wyposażony jest w 16-calowe felgi i 1,3-litrowy czterocylindrowy superoszczędny silnik produkujący 94 KM mocy. Przeciętne zużycie paliwa w jeździe mieszanej to 5,1 litra, czyli mniej więcej tyle, ile porządny motocykl.
Nie trzeba dodawać, że jakość wykonania jest rodem z Toyoty.
Malkontenci narzekają na:
• twarde siedzenia z tyłu,
• tanie odczucia wykończenia kabiny pasażerskiej,
• dość głośną jazdę.
Cóż, wszystko to kwestia przyzwyczajenia, na trasie z Toronto do Montrealu z pewnością scion iQ nie przypomina komfortowego buicka czy caddy, ale nie tylko, że daje się wytrzymać w kabinie, to jeszcze silnik pozwala na całkiem dynamiczną jazdę. Coś, co ma trzy metry długości i prawie 100 koni mechanicznych, "rwie jak wiatr". Automatyczna bezstopniowa skrzynia biegów uniemożliwia zabawę obrotami. A szkoda, bo poza Ameryką samochód jest jednak do kupienia z 5- lub 6-biegową przekładnią. Standardowe wyposażenie to również kontrola stabilizacji i przyczepności.
Producent obiecuje na highwayu 4,7 litra na sto i może gdybyśmy starali się jechać z obrazem ubywającego paliwa w głowie, udałoby się nam takie osiągi uzyskać, zwłaszcza z Toronto do Montrealu, bo jak wiadomo, wiatry mamy raczej zachodnie, a gdy wieje w plecy, od razu lepiej się jedzie.
Samochód sprzedawany jest z myślą o nowych pokoleniach, stąd możliwość podłączenia usb.
Jeśli jedziemy w cztery osoby, to raczej z bagażem podręcznym – bagażnik liczy 99 litrów, ale po złożeniu tylnego siedzenia uzyskujemy bardziej wymiarowe 473 litry.
Słowem, jeśli ktoś chce samochodu na miarę nowych czasów scion iQ to jego auto, jeśli jednak jesteśmy ludźmi raczej starej daty – możemy z dużą przyjemnością popatrzeć na ten samochodzik z zewnątrz, gdy stanie obok nas na ulicy...
O czym zapewnia wasz
Sobiesław.
•••
Przy okazji nieco na temat niemieckiego supersilnika Volkswagena, który bezszelestnie i niezauważalnie odłącza niepotrzebne cylindry. Golf z takim cudem dostępny jest w Europie od 2012 roku Jak to działa?
Na początku 2012 roku najnowsza technologia Volkswagena – odłączanie cylindrów – zadebiutowała w nowym silniku 1.4 TSI. Jest to kolejny krok w kierunku zmniejszenia zużycia paliwa przez samochody marki Volkswagen.
Volkswagen jako pierwszy producent zastosował odłączanie cylindrów w seryjnie produkowanym czterocylindrowym silniku.
Ten nowoczesny system umożliwia znaczną redukcję zużycia paliwa, wyłączając chwilowo dwa z czterech cylindrów podczas ich pracy z niewielkim lub średnim obciążeniem.
Odłączenie cylindrów pozwala na obniżenie zużycia paliwa przez jednostkę 1.4 TSI w cyklu mieszanym o 0,4 l na 100 km.
Przez współpracę z funkcją Start-Stop, wyłączającą pracę silnika na biegu jałowym, oszczędność paliwa wyniesie ok. 0,6 l na 100 km.
Ta nowoczesna technologia przynosi największe efekty podczas jazdy ze stałą i umiarkowaną prędkością, np. przy 50 km/h na trzecim lub czwartym biegu oszczędność paliwa wynosi prawie litr na 100 km.
Przy 70 km/h na piątym biegu zużycie paliwa jest niższe o 0,7 l/100 km.
Nowy oszczędny silnik TSI będzie z łatwością spełniał wymagania przyszłej normy emisji spalin Euro6. Przy jego efektywności nie ograniczono wysokiego komfortu jazdy, doskonale wyważony silnik 1.4 TSI podczas pracy tylko z dwoma cylindrami jest nie tylko cichy, ale również pozbawiony wibracji.
Automatyczne odłączanie cylindrów występuje, gdy zakres prędkości obrotowej wału korbowego 1.4 TSI wynosi od 1400 do 4000 obr./min, a realizowany moment obrotowy zawiera się pomiędzy 25 a 75 Nm. W europejskim cyklu zużycia paliwa, taka sytuacja występuje prawie w 70 proc. standardowej eksploatacji samochodu. Jeżeli tylko kierowca silniej wciśnie pedał gazu, to niezauważalnie dla niego włączą się ponownie do pracy odłączone dotychczas cylindry 2 i 3. System sterowania pracą silnika uczy się charakterystycznego sposobu jazdy kierowcy. W przypadku sportowego stylu jazdy system rozpoznaje znaczne nieregularności będące odstępstwem od przyjętego wzorca i dlatego dezaktywuje funkcję odłączania cylindrów.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…