Dzień dobry,
Dzwonię w takiej sprawie, bo nieraz czytałem w "Gońcu" o zakażeniach w szpitalach, że będąc w szpitalu można się zarazić różnymi chorobami, a nikt się nie zainteresuje takim tematem, jak służba szpitalna, pielęgniarki i inne pracownice szpitalne w służbowych fartuchach paradują po mieście i zbierają wszędzie zarazki. Do pracy wychodzą w fartuchu, wracają w fartuchu i nikomu to nie przeszkadza.
A z herbatą na przykład zatrzymują w drzwiach, bo można spowodować zagrożenie, zakażenie, jakieś bakterie roznieść. Ale że służba szpitalna paraduje w służbowych fartuchach po całym mieście, jakoś nikt na to nie zwraca uwagi.
Może was taki temat zainteresuje.
Pan Klisowski
(spisane z automatycznej sekretarki)
Odpowiedź redakcji: Ma Pan 100 proc. racji.
•••
Dotyczy tekstu A. Kumora pt. "Złodzieje i szuje wymierają".
Pańska ocena, Panie Andrzeju Kumor, jest bardzo subiektywna. Pisze pan, jak prawy Polak-chrześcijanin powinien postępować. Pytanie tylko, ilu jest takich Polaków w Mississaudze i Toronto? Ilu jest takich, którzy postępują po chrześcijańsku, pamiętają, słuchają i postępują według nauk papieża Jana Pawła II, który powiedział – cytat z pamięci "abyście ciężary jedni drugich nosili" oraz wzajemnie szanowali. Innymi słowy, abyście sobie wzajemnie pomagali i byli jak miłująca się rodzina.
Ilu takich jest?
Ilu jest takich, którzy nawet mając duże czy spore firmy, nie odtrącają rodaka, bo jest osobą uczciwą, dobrze wykształconą, z bardzo dobrymi referencjami z firm kanadyjskich, gdzie pracował.
Pański artykuł to jest pobożne życzenie. Z mojego doświadczenia, to większość Polaków – mówiąc po staropolsku – "nie ma Boga w sercu", a olbrzymią pychę i arogancję, często pogardę dla innego rodaka, chęć wywyższenia się, niechęć pomożenia bliźniemu, trzymania innego z daleka od miejsca, gdzie sam "przy korytku", bo jak dopuści innego, to jeszcze sam straci.
Proszę, Panie Andrzeju, niech Pan napisze, co należy myśleć o polskiej społeczności w Mississaudze i Toronto jeśli z jej strony dobrze wykształcony Polak nie otrzymuje ŻADNEJ pomocy. Nie mówię tu o finansowej, ale o daniu pracy rodakowi dobrze wykształconemu – inżynierowi mechanikowi po Politechnice Warszawskiej z ponad 15-letnim doświadczeniem w IT (technologii informatycznej) – pracującemu w wielu firmach kanadyjskich i doskonałymi referencjami z tych firm, no i oczywiście dobrym angielskim, gdyż trzymając się z daleka od polskiej społeczności, był do tego zmuszony, aby posługiwać się wyłącznie angielskim.
Poszukuje on teraz jakiejkolwiek pracy, nawet za psie pieniądze – 10 dol. na godzinę na pełny etat, aby mógł zapłacić za mieszkanie i nie znaleźć się na ulicy. Jaki odzew z polskich firm – ŻADEN!!! Pokazują mu palcem drzwi, postępując jak Kanadyjczycy, gdy próbował znaleźć pracę jakąkolwiek nawet zgodną z kierunkiem wykształcenia – a to, że:
– nie ma doświadczenia lub za duża przerwa w pracy,
– a to że nie zna kodów technologicznych, więc go nie przyjmą do pracy jako planera (technologa),
– nie dadzą mu pracy przy obrabiarce, bo dawno nie pracował,
– nie mają czasu, aby nauczyć, jak programować obrabiarkę,
– nie dadzą pracy przy naprawie silników samochodowych,
– nie dadzą pracy w sklepie, bo nie ma doświadczenia, jak układać towar na półce.
Nie będę kontynuował tej listy, a listę firm, które rodaka podle potraktowały, podam może przy okazji jakimś następnym razem.
Wiem, że jak jest człowiek z "otwartą głową", to nauczy się szybko wszystkiego, a zwłaszcza tak prostych rzeczy jak wyżej wymienione.
Na zakończenie napisał pan, że "Złodzieje i szuje wymrą i chodzi jedynie o to, by nie wychowywali następców". Zapomniał pan jedynie o tym, że złodzieje i szuje wychowują swoich następców, gdyż "niedaleko pada jabłko od jabłoni". Prawi ludzie nigdy nie wychowają takich drani, a będą zawsze napiętnować podłe postawy bliźnich.
Na zakończenie jeszcze jedno, o czym pan Andrzej i większość mądrych ludzi dobrze wie. Jak człowiek nie ma się dokąd cofać, to zaczyna krzyczeć, gryźć i kopać i może zrobić krzywdę.
Kto jest wówczas temu winien?!! W mojej ocenie ci, co Boga w sercu nie mają i nie pomogą bliźniemu, chociaż mogą!
To właśnie tacy będą potem najgłośniej krzyczeć – ach, co to za drań, że kopnął lub zrobił komuś krzywdę, bo mógł przyjść i poprosić. Co za hipokryci!
TezPolonus
Od redakcji: Szanowny Panie, smędzi Pan i przesadza. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Jeśli Pan jest gotów wziąć każdą pracę, to proszę przejrzeć ogłoszenia drobne w "Gońcu".
•••
Dotyczy tekstu "Polska to nie są jaja na kiju".
Nie masz racji, Andrzeju.
Wylewając dziecko z kąpielą, obnażanie błędów to racja stanu, żywienie się tym, to despotyzm i kanibalizm; że Tusk musi ustąpić, że następca skądkolwiek też będzie sooner or later.
Polska 3 Maja, to Polska Zachodu, tym, w którym wybrałeś życie swoje i najbliższych, jeśli ich kochasz, to nie masz wyboru.
Masoni, to jestem też ja, choć cyrografu nie podpisałem i tylko rozumiem, że rozum ma być na wstępie.
W tym świecie nasz wybór, nie jest jedynym, jednym z wielu, a opcja, kim jesteś, nie zależy od "dziś", ale od jutra, jakie zostawimy naszym dzieciom.
3m się
Jack
Od redakcji: Jacku, nie wiedziałem, że jesteś masonem – Andrzej Kumor.
•••
Panie Redaktorze
Zadam trzy pytania:
– Jak nazywa się publicysta, który bazuje na ulubionych źródłach, pomijając milczeniem drugą stronę medalu?
Na wszelki wypadek, gdyby Pan nie wiedział, odpowiadam – propagandzista. Jednym z takich jest Wiesław Wyrzykowski.
– Jak nazywa się publicysta, który w każdym swoim artykule oczernia Żydów?
Na wszelki wypadek, gdyby Pan nie wiedział, odpowiadam – antysemita. Jednym z takich jest Stanisław Michalkiewicz.
– Jak się nazywa redaktor, który blokuje przepływ zdrowej krytyki, nie chce publikować listów polemicznych czytelników, którzy mówią, iż nie należy stale publikować tekstów o charakterze propagandowym i antysemickim?
Na wszelki wypadek, gdyby Pan nie wiedział, odpowiadam – DD, czyli d(inwektywa) i desperat. Jednym z takich jest Andrzej Kumor.
Chce Pan wiedzieć, jak wygląda DD? Niech spojrzy do lustra.
Pozdrawiam, życząc Panu już tylko zdrowia, bo na rozum za późno.
Witold Lisiecki
Od redakcji: Szanowny Panie, ponieważ najpierw stawia Pan pytania, a następnie sam sobie udziela odpowiedzi, uznaję, że moimi nie jest Pan zainteresowany. Cóż mi pozostaje? Chyba tylko za Pana się pomodlić.