farolwebad1

A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
sobota, 03 sierpień 2013 13:27

Dodatkowy apartament w domu

Napisane przez

maciekczaplinskiKilkakrotnie mówiłeś o dodatkowych apartamentach w domach jednorodzinnych. Jak dotychczas są one w Mississaudze najczęściej nielegalne. Słyszałem, że to ma się zmienić. Kilka słów na ten temat.

O ile w Brampton czy Toronto – tak zwane "in-law" apartamenty w piwnicy (basement) są standardem, to od 1995 roku miasto Mississauga przeciwstawiała się i zabraniała tworzenia dodatkowych mieszkań w jednorodzinnych domach. W ostatnich tygodniach rząd prowincyjny przyjął ustawę uznającą wszystkie apartamenty w "basementach" za legalne.

W tej sytuacji Mississauga nie będzie miała wyjścia i również będzie musiała umożliwić tworzenie takich mieszkań. Z tym że rząd prowincyjny pozostawił do decyzji każdej gminie (miastu), jakie standardy mają spełniać takie nowe mieszkania. By właściwie zaadresować ten temat, prowadzone są obecnie konsultacje ze społeczeństwem, które mają pomóc określić wymagania i standardy. Główny nacisk będzie położony na legalność oraz bezpieczeństwo nowych jednostek mieszkaniowych. Zainteresowani mieszkańcy Mississaugi mogą obecnie zgłaszać swoje uwagi w Building Department.

Głównym powodem, dlaczego prowincja oraz poszczególne miasta będą pracowały nad tym projektem, by umożliwić dodatkowe jednostki mieszkaniowe, jest potrzeba alternatywy dla bardzo drogich obecnie mieszkań, które są często poza zasięgiem przeciętnych ludzi.

 

Jeśli chcemy przeznaczyć część "basementu" na dodatkowy apartament, jak się za to zabrać? Czy można to zrobić w legalny sposób?

Często różne miasta mają różne przepisy. I by uzyskać właściwą odpowiedź, należałoby zadać pytanie w odpowiednim urzędzie miejskim. W Toronto, zasadniczo przepisy są bardziej liberalne w tworzeniu nowych jednostek mieszkalnych, gdyż brakuje tanich mieszkań. Mississauga nie pozwala obecnie na tworzenie nowych dodatkowych jednostek, ale pozwala legalizować te dodatkowe mieszkania, które powstały przed 16 listopada 1995 i których istnienie jesteśmy w stanie udokumentować. I tylko pod warunkiem, że tworzone jednostki będą spełniały szereg warunków – głównie bezpieczeństwa.

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to głównie o bezpieczeństwo przeciwpożarowe. Większość tworzonych apartamentów umieszczana jest w "basemencie".

Siłą rzeczy – głównym problemem staje się możliwość ucieczki w wypadku pożaru. Apartament umieszczony w tak zwanej głębokiej piwnicy z jedną możliwością ewakuacji – ma bardzo małą szansę na zatwierdzenie przez miasto. Zaostrzenie przepisów bezpieczeństwa nastąpiło po serii wypadków – w których zginęło kilka osób – niemogących uciec z piwnicy – gdy klatka schodowa stanęła w płomieniach. Tak więc obecnie każdy apartament musi mieć dwie możliwości ewakuacji – jedną jest oczywiście klatka schodowa – drugą może być odpowiednio duże okno z łatwym dostępem z zewnątrz i od wewnątrz.

Ponadto wymagane są tak zwane "fire separations". W praktyce oznacza to, że sufit i podłoga pomiędzy dwoma apartamentami muszą wytrzymać siłę ognia przez minimum godzinę. Dotyczy to również drzwi pomiędzy "unitami". Dodatkowo oba mieszkania muszą być połączone wspólnym systemem ostrzegawczym, który w razie pożaru w jednym "unicie", pozwoli mieszkańcom drugiego mieszkania pomyśleć o ewakuacji. Istnieje również obowiązek posiadania czujnika wykrywającego tlenek węgla. Zanim wystąpi się o legalizację apartamentu do miasta – należy uzyskać pozytywną inspekcję przez strażaków "fire marshall" oraz przez dostawców elektryczności "hydro" – koszt takich inspekcji jest pokrywany przez właścicieli domów i pozwolą one Państwu na sprawdzenie, czy wasz potencjalny apartament ma szansę na legalizację.

Przepisy dotyczące istniejących apartamentów w gruncie rzeczy są liberalne – i wszelkie zaostrzenia wynikały głównie z dbałości o bezpieczeństwo lokatorów, a nie z chęci dokuczania właścicielom domów. Miasto na ogół nie chodzi i nie szuka nielegalnych apartamentów, ale reaguje na "donosy" od lokatorów lub sąsiadów. Wielu z właścicieli domów tworzy apartamenty bez zgłaszania ich do miasta i w większości przypadków nic się nie dzieje. Moją radą jest jednak, nawet gdy nie chcą przejść Państwo przez właściwy proces, tak urządzać apartament, by spełniał on wszystkie wymagania. W wypadku interwencji ze strony miasta lub nieszczęśliwego wypadku – mają Państwo szansę na mniejsze kłopoty. Oprócz przepisów typowo dotyczących bezpieczeństwa – w tworzonym apartamencie powinny być spełnione wymagania standardów budowlanych – to znaczy minimalna wysokość pomieszczeń, odpowiednia wentylacja, odpowiednia ilość światła dziennego. Te wymagania są określone w OBC (Ontario Building Code).

Warto również wiedzieć, że nie każdy styl domu nadaje się do stworzenia dodatkowego apartamentu. Idealnym stylem domu do przeróbek są "backsplits", szczególnie "backsplit" 4- i 5-poziomowe. Bardzo łatwy do przeróbek jest tak zwany "raised bungalow". Niektóre "sidesplits" są również dobre. Najwięcej kłopotów jest ze stworzeniem apartamentów w nowych domach – które w większości są domami dwupiętrowymi. Są one bardzo głęboko posadowione, najczęściej nie mają osobnego wejścia do piwnicy oraz są zlokalizowane tak blisko siebie, że nie zawsze jest szansa stworzenia osobnego wejścia.

Jeszcze jedna ważna uwaga. Jak wspomniałem, w Mississaudze nie można obecnie legalnie tworzyć nowych apartamentów do wynajmowania.

Natomiast przepisy nie zabraniają ludziom spokrewnionym mieszkać pod jednym dachem i mieć osobne kuchnie. Czyli na przykład dzieci chcące mieszkać wraz z rodzicami w jednym domu mogą to robić. Mississauga nadal niechętnie zatwierdza projekty, w których proponuje się niezależne wejście do piwnicy.

 

Jakie są korzyści z wynajmowania części domu "obcym" ludziom? Czy to się opłaca?

Nie zawsze jest to kwestią, czy się opłaca czy nie. Często może być to sprawą konieczności lub jedynym rozwiązaniem, które pozwoli kupić własny dom. Dom z tzw. apartamentem do wynajęcia jest bardzo popularnym rozwiązaniem szczególnie wśród tych, którzy kupują pierwszy dom. Wielu moich klientów korzystało z takiej opcji i jak dotychczas nie słyszałem o zbyt wielu złych przypadkach.

Wielu z nas stać na zapłacenie 1600 dol. miesięcznie za utrzymanie domu. Niestety, jest to zbyt mała suma – przy obecnych cenach nieruchomości – by myśleć o własnym domu, jeśli dysponujemy minimalnym 5-proc. "down payment".

Natomiast gdy kupią państwo dom, w którym znajduje się apartament do wynajęcia, może to zmienić diametralnie sytuację. Taki apartament można zwykle wynająć za około 800-900 dol. miesięcznie. Przy obecnym braku tanich apartamentów – wynajęcie zwykle nie sprawia żadnych kłopotów. Owe dodatkowe 800-900 dol. – pozwoli obsłużyć przy obecnych oprocentowaniach pożyczkę hipoteczną na dodatkowe prawie 200 tys. (variable mortgage).

Przy takiej pomocy i własnych wydatkach na poziomie 1600 dol. miesięcznie, mogą Państwo obsłużyć utrzymanie domu w cenie około 400 tys. dol. To oczywiście całkowicie zmienia sytuację. W cenie około 400 tys. – jest ciągle duży wybór nieruchomości do kupienia. Czasami będą to domy wolno stojące, czasami będą to domy bliźniacze. Na pewno będą to znacznie lepsze domy niż te, które mogliby Państwo kupić bez dodatkowej pomocy ze strony lokatorów.

Kupno domu z apartamentem do wynajęcia ma jeszcze jedną bardzo ważną zaletę. W Kanadzie w normalnej sytuacji – wydatki związane z utrzymaniem domu nie są odliczane od podatków. Natomiast jeśli Państwo wynajmą część domu – to cześć pożyczki hipotecznej oraz opłat związanych z utrzymaniem domu – można odpisać od podatku. Oznacza to w rzeczywistości, że państwa zarobek związany z wynajęciem apartamentu komuś – zostanie zrównoważony wydatkami związanymi z jego utrzymaniem. W praktyce – zapłacą Państwo minimalny podatek od otrzymanych pieniędzy.

Myślę, że taki zastrzyk finansowy jest nie do pogardzenia.

Maciek Czapliński

piątek, 02 sierpień 2013 20:46

Szkockie piwo i kanadyjski sukces z Polską w tle

Napisane przez

Mississauga/Londyn

W minionym tygodniu Peter Mielzynski – dyrektor generalny jednego z największych importerów spirytualiów do Kanady, agencji PMA Canada, gościł w pałacu Buckingham w Londynie na uroczystości rozdania nagród Królowej Elżbiety II dla wyróżniających się przedsiębiorstw. W tym roku po raz drugi nagrodę w dziedzinie eksportu Królowa przyznała szkockim browarom Innis and Gunn. Ciekawej firmie, która choć istnieje nie od dawna, poszczycić się może olbrzymimi osiągnięciami w dziedzinie produkcji piw z wyższej półki.

Tak się złożyło, że dyrektorem Innis jest Tony Hunt, przez wiele lat dyrektor w PMA. Piwo Innis and Gunn poddawane jest procesowi leżakowania w beczkach dębowych, przez co uzyskuje specyficzny aromat i smak.

– Innis and Gunn w roku 2005 było młodą firmą, kiedy poprosiłem Tony'ego, by przywiózł do Toronto kilka butelek. Zachwyciło mnie to piwo – opowiada Peter Mielzynski. Obecnie Innis and Gunn jest największym eksporterem brytyjskim butelkowanego piwa w Kanadzie, sprzedającym rocznie pół miliona skrzynek. Stąd też i nagroda Królowej.

Na dodatek, sprzedaż rośnie, ponieważ coraz więcej ludzi na kontynencie amerykańskim szuka lepszego gatunkowo piwa.

Częścią sukcesu PMA był fakt, że jest to firma wyspecjalizowana w sprzedaży markowych win i alkoholi wysokoprocentowych, i w tej palecie produktów, piwo leżakowane w beczkach zyskało poczesne miejsce.

PMA Canada to przedsiębiorstwo nierozłącznie związane z osobą ojca obecnego dyrektora, Piotra Mielżyńskiego Żychlińskiego, polskiego arystokraty i kanadyjskiego pioniera. Założona w 1979 roku, stanowi dzisiaj joint-venture William Grant and Sons, Campari, Distell oraz włoskiej firmy winiarskiej Gruppo Italiano Vini.

Ustanowiona przez Królową Wielkiej Brytanii i Kanady Elżbietę II Award for Enterprise w dziedzinie handlu zagranicznego jest najwyższym wyróżnieniem, jakie może uzyskać brytyjskie przedsiębiorstwo. Innis and Gunn zdobył ją już po raz drugi.

Ponad 90-letni dzisiaj założyciel Peter Mielzynski Agencies Canada Piotr hr. Mielżyński wydał niedawno wspomnienia, "My Two Worlds. A Memoir of an Aristocratic Polish Childhood, War and Emmigration to Canada", w których opisuje losy ludzi, którzy doświadczyli radykalnej huśtawki – od szczytów społecznego powodzenia i dobrobytu po nędzę i wykluczenie społeczne, tragedii wojennej i przesuwającego się frontu wschodniego.Takie życie nauczyło ich szacunku dla innych, pokory, umiejętności pracy z każdym człowiekiem, stawiania sobie wysokich wymagań!

To właśnie te wysokie standardy pracy są fundamentem sukcesów PMA i niewątpliwie jedną ze składowych sukcesu szkockiego browaru Innis and Gunn w Kanadzie.

Andrzej Kumor

Ishpatina w języku Odżibuejów znaczy wysokie wzgórze. I rzeczywiście jest wysokie (693 m), to najwyższy punkt w prowincji Ontario. Znajduje się w paśmie o tej samej nazwie. Do roku 1966 za najwyżej położony uznawano Tip Top (640 m), a w latach 1966–1972 Ogidaki Mountain (664 m). Dopiero w 1972 zostały zrobione dokładne geodezyjne pomiary, z których wynikało, że Ishpatina Peak jest najwyższy. Pasmo znajduje się w prowincyjnym parku Lady Evelyn Smoothwater, który zlokalizowany jest na północny zachód od Temagami i na północ od Sudbury.

Do Ishpatiny można się dostać w dwojaki sposób. Pierwszy to dojazd z Toronto 440 km do Temagami, tu wypożycza się canoe, potem trzeba objechać od północy cały region Temagami, 200 km drogi, do rzeki Montreal na punkt startowy do parku.

Drugi sposób to podejście od południa, na północ od Sudbury. Ten dojazd jest krótszy, ale wymaga pokonania 100 km szutrem, a potem 15 km górską drogą do rzeki Sturgeon. Dalej już na piechotę do celu ok. 15 kilometrów. Górską drogą da się przejechać tylko dżipem lub truckiem, boleśnie się o tym przekonaliśmy na własnej skórze, o czym poniżej. Natomiast ta właśnie droga jest pretekstem do powrotu do tematu Ishpatiny, o której pisaliśmy już jakiś czas temu – a właściwie jej zastąpienie nową, podobno przejezdną.

Z Ishpatina Ridge sprawdziło się nam polskie przysłowie do trzech razy sztuka, udało się dopiero za trzecim razem. Do pierwszej próby zebraliśmy sześcioosobową ekipę plus dwa koty. W Temagami w wypożyczalni wykupiliśmy pozwolenia (rezerwacja nie jest konieczna, niewielu jest chętnych do eksploracji 72 tys. km kw. Parku Evelyn Smoothwater), załadowaliśmy na dachy samochodów ultralekkie canoe, i poczuliśmy powiew wolności – po podaniu przewidywanej daty powrotu zapytano nas, kiedy sobie życzymy, żeby wszczęto akcję poszukiwawczą, jeśli nie wrócimy na czas, jeden dzień, dwa, pięć – nasza decyzja, nasze ryzyko, nasza odpowiedzialność za siebie.

Nie tak jak w południowym Ontario, gdzie o wszystkim decyduje urzędnik i gąszcz przepisów, w których coraz trudniej się poruszać i zorientować. Potem 200 km asfaltowymi drogami i jeszcze 20 km szutrem (Beauty Lake Road) do wywózki drewna, do mostu na rzece Montreal. Po drodze znowu widzimy inny świat, dzieci jadące na pace pick-upa z nogami spuszczonymi nad koła – taki widok w Toronto spowodowałby atak serca u każdego policjanta i zastrzelenie kierowcy na miejscu – a przy moście na punkcie startu napis, że przejeżdża się go na własną odpowiedzialność, bo nikt nie sprawdza, w jakim jest stanie.

Montreal River po drodze sprawiała wrażenie jeziora, tutaj ma tylko kilkadziesiąt metrów szerokości. Krajobraz inny niż w południowym Ontario, więcej liściastych drzew, w tym dużo brzóz, a świerki, modrzewie i cedry smuklejsze, bardziej wiotkie, bardziej tundrowe, świadczące o krótszym okresie wegetacji. Woda idealnie przezroczysta, wyraźnie widać podwodną roślinność. W połowie drogi od mostu do Smoothwater Lake jest granica parku. Jezioro wbrew nazwie jest na ogół bardzo rozfalowane, ostrzegają o tym na mapie. Tak jest i tym razem, co zmusza nas do rozbicia się na pierwszym kempingu, przy ujściu rzeki do jeziora, jedynym oznaczonym w całym parku.

To już pierwszy sygnał porażki, powinniśmy byli dopłynąć ile się da w stronę góry. Jeszcze o tym nie wiemy, wieszamy plecaki na linie na drzewie, w tym i cooler Tadka. Upewnił się wcześniej, że nie będzie żadnych przenosek z rzeczami, i wziął toto ze sobą. Nie chce zdradzić, co jest w środku, w każdym razie cooler jest tak potwornie ciężki, że po wielu próbach rezygnujemy z wciągnięcia go na odpowiednią wysokość. Zabezpieczony jest na tyle, że szopy się nie dobiorą, trudno, najwyżej niedźwiedź zeżre zawartość.

Rano wypływamy po dziewiątej, to nasz następny błąd, za późno. Na jeziorze bardzo silny wiatr w twarz, wiosłujemy z wysiłkiem, czas leci. Po półtorej godziny jesteśmy na pierwszej przenosce. Przed nami są ich w jedną stronę w sumie cztery kilometry. Małe jeziorko, przenoska, jeziorko itd. W połowie trasy wypatrzyliśmy wieżę, która się znajduje na Ishpatinie. Oczywiście zdjęcia i opowieści, jak to będzie, gdy zobaczymy ją z bliska.

Przenoskę ponadkilometrową po naradzie i przestudiowaniu mapy postanawiamy ominąć małą rzeczką, z mapy wynika, że jest spławna. To kolejny błąd, a raczej już gwóźdź do trumny całego planu. Meandrująca rzeczka pokryta zwalonymi drzewami, przez które canoe trzeba przeciągać, zjada cenny czas. Wypływamy na Scarecrow Lake, płytkie, piaszczyste brzegi pokryte sitowiem. Kilkadziesiąt metrów w prawo początek szlaku na Ishpatinę.

Robimy tu krótką przerwę na podjęcie decyzji, czy idziemy na górę, ryzykując powrót w nocy. Część jest za, część przeciw. Zapada decyzja – wracamy. I znowu 4 km przenosek, tylko wszyscy już bardzo zmęczeni. Jak mądre to było posunięcie, przekonujemy się po wpłynięciu na Smoothwater Lake. Gdy dopływamy do kempingu, zapada kompletna czerń. Nie widać już granicy wody i lądu. Jakimś cudem odnajdujemy kemping, przezornie oznaczony ledwie tlącym się już świecącym patykiem, GPS-u nikt nie miał. Mamy jeszcze jeden dzień w zapasie, ale wszyscy mają dość mordęgi i nikt nie chce podjąć próby po raz drugi.

Następnego dnia wyszło na jaw, co zawierał cooler. To po prostu stoliczku nakryj się. Tadeusz serwował jadłospis jak z restauracji, beneficjentem tych pyszności stał się Bogdan, który podzielił się z Tadkiem swoim namiotem. Mieszając zupki z torebki, popatrywaliśmy na to z lekką zazdrością, ale trzeba przyznać, że Tadek dla każdego miał w swoim skarbcu coś miłego. Zygmunt z Michałem postanowili pobyczyć się na piaszczystej plaży przy kempingu, my w czwórkę spenetrować okoliczne strumyki i małe jeziorka. Na jednym z nich na wyspie resztki traperskiej chaty, ze zwalonych ścian wystają resztki metalowej ramy łóżka, wokół walają się puszki po herbacie, z jeszcze widoczną datą, lata 40. XX wieku, ginący ślad dawnej traperskiej Kanady.

Tuż przed odpłynięciem Fifka się zbiesiła i postanowiła, że nie zamierza wracać do domu. Pognała jak najdalej od zapakowanego canoe. Poszukiwania nie dały rezultatu. Ekipa popłynęła bez nas. Ponownie rozbiliśmy namiot dla zmyłki, w końcu po dwóch godzinach wylazła utytłana próchnem. Był to pierwszy wypadek takiej samowolki. Szybko złożyliśmy namiot i płynęliśmy w pogoni za grupą, dogoniliśmy ją w Temagami.

Przy drugiej próbie wejścia na Ishpatinę zdecydowaliśmy się pokonać ją od strony południowej. Zapakowaliśmy koty i w drogę do Sudbury. Po minięciu miasta mieliśmy jeszcze do przejechania około 100 km tzw. lumber road (Porcelance Rd.), szutrem, wywozi się nią drewno z wycinek, jej stan zmienia się z roku na rok, z miesiąca na miesiąc. Droga wytyczona wzdłuż doliny właściwie górskiej rzeki Wanapitei, wokół strome spore wzgórza, piękne widoki, pustkowie zupełne. Jedyną spotkaną osobą była chyba stuletnia niezbyt trzeźwa Indianka. Wypadła zza zakrętu dżipem ze straszną prędkością, my na hamulce, ona na hamulce. Obróciło ją wokół osi i stanęła nam bokiem tuż przed maską. Popatrzyła nieprzytomnym wzrokiem, bez słowa wykręciła i pojechała dalej. Dojechaliśmy do drogi, która po 15 kilometrach miała nas doprowadzić do Sturgeon River. Sądziliśmy, że to pomyłka. Ostro do góry idąca górska ścieżka, z olbrzymimi kamulcami, przypominająca szlak na Markowe Szczawiny na Babiej Górze. Do jej pokonania odpowiedni wydawał się tylko terenowy samochód. Chrysler intrepid raczej się do nich nie zalicza. Czasami chęć osiągnięcia celu popycha ludzi do rzeczy mało rozsądnych. Pojechaliśmy. Głazy waliły o podwozie, Andrzej na największe najeżdżał przednimi kołami, potem głuche uderzenia w blachę. Dotarliśmy tak z duszą na ramieniu do rozlewiska na drodze. Siódmy kilometr. Z prawej bagno, z lewej bagno, droga szerokości samochodu.

Macaliśmy kijem wodę, za głęboko. Zabrakło nam siedmiu kilometrów. Potem mieliśmy sforsować Sturgeon River brodem (most zmyło jakiś czas temu), rozbić się na kempingu i dojść do góry na piechotę. W tym momencie wydawało się, że to już koniec, że tu zostaniemy do niedzieli i zepchną nas w bagno powracający z ryb wściekli z zatarasowania drogi wędkarze. Pół godziny zajęło nam zawrócenie, 20 centymetrów w jedną stronę, 20 w drugą. Tą metodą drobnych kroczków udało się stanąć przodem do kierunku jazdy. Z powrotem Andrzej już nie zważał na nic, jechał lewym kołem po krzakach jak na terenowym rajdzie, głazy dudniły w podwozie, słychać było zgrzyt wgniatanej blachy. Przeżyliśmy, intrepid też, tylko zrobił się mniej elegancki, jakby go ktoś przejechał papierem ściernym po bokach, pod spód woleliśmy nie zaglądać – czasami głupcom szczęście sprzyja.

Teraz można dojechać nową drogą, Stobie Rd., przechodzącą w Gervais Rd. Prowadzi do Sturgeon River, przy której są miejsca kempingowe, dalsze na Stull Lake i Hamlow Lake, Scarecrow Lake i na samym szczycie, część trasy można przejechać rowerem lub canoe z przenoską ponad półtora kilometra (świetnie zrobiona mapka tras dotarcia na Ishpatinę – http://www.ottertooth.com/Temagami/Maps/heartland03b.htm). Jaki jest stan tej drogi, nie sprawdzaliśmy, trzeba zawierzyć relacjom z Internetu.

Ktoś nam potem powiedział, że zorganizowaliśmy dwie nieudane wyprawy. To zupełnie nie tak, one były udane jak mało które, piękna dzika przyroda, przygody… Przecież chodzi o to, żeby gonić króliczka, a nie żeby go złapać. Dlatego postanowiliśmy spróbować jeszcze raz, o czym w następnym Gońcu.

Joanna Wasilewska
Andrzej Jasiński
Mississauga

PS Z obu wypraw zdjęcia mamy niestety niezdigitalizowane na kliszach, jedyne cyfrowe pochodzą z darowanego nam starego aparatu, stąd ich jakość.

piątek, 02 sierpień 2013 13:30

Listy z numeru 31/2013

Apology/Przepraszamy! Redakcja tygodnika "Goniec" przeprasza Liuna Local 183 za opublikowanie w wydaniu z dnia 31 maja 2013 roku w dziale listów do redakcji listu p. Henryka Sztaby. Goniec nie utożsamia się z użytymi w nim sformułowaniami i zarzutami stawianymi związkowi zawodowemu budownictwa. "Goniec" apologizes for publishing Mr. Henryk Sztaba letter to the editor (in May 31 2013 edition of Goniec) in which he accuses construction labour union for unlawful practises against his company. We does not support any statements made by Mr. Sztaba. We regret publishing his letter. Andrzej KumorEditor-in-Chief   Szanowny Panie Sierzputowski, zdecydowałam się na napisanie tego listu…
piątek, 02 sierpień 2013 13:14

Forum z nr. 31/2013

CZY KOMUNISTYCZNI OPRAWCY MAJĄ PRAWO DO EMERYTUR? Wolna Polska dzisiaj ciągle dba bardziej o swoich wrogów, o weteranów komunizmu, aniżeli o ich ofiary – o bohaterów walki o wolność. Celnie wyraził to ostatnio legendarny przywódca Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki. Komuniści o swoich weteranów zadbali już w cztery lata po objęciu w Polsce swojej zdradzieckiej władzy po II wojnie światowej i którzy korzystają z tego po dziś dzień, choć ich zbrodnicze rządy dawno już ponoć minęły. Jeszcze szybciej o weteranów walki o wolność zadbała przedwojenna, choć również bardzo biedna II Rzeczpospolita. Jedynie spóźnione o 24 lata elity dzisiejszej III RP mają dalej…
piątek, 02 sierpień 2013 13:02

Deportacje do Stanów

Napisane przez

W powszechnym przekonaniu jest, że amerykański system imigracyjny jest bardziej surowy niż kanadyjski. Nadto, wielu uważa, że kanadyjski system pomocy socjalnej jest bardziej przychylny lub "dziurawy", co wykorzystują. Pokonują więc co poniektórzy zasady umowy o prawie do starań o status stałego rezydenta tylko w jednym z tych krajów.

Korzenie rodzinne Isaury sięgały Portugalii, tzn. jednej z wysp wulkanicznych należących do tego kraju. Bieda wypędzała kolejne generacje mieszkańców tej kilkutysięcznej społeczności bądź na kontynent europejski, bądź do kolonii. Na wyspie istniała jedna szkoła, do której uczęszczała Isaura i jej przyszły mąż. Rodzice obojga zdecydowali się wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Wywędrowali wspólnie i osiedlili się w jednym z miast Nowej Anglii. Po kilku latach starań uzyskali wszyscy obywatelstwo amerykańskie.

Ostatnio zmieniany sobota, 03 sierpień 2013 15:06
piątek, 02 sierpień 2013 12:58

Będzie brakowało

Napisane przez

trelinskaZa miesiąc wyjeżdżam z Korei

Z jednej strony, nie mogę się doczekać, już tęsknię za jedzeniem polskim i kanadyjskim, tęsknię za przyjaciółmi, do których nie muszę pół godziny jechać, żeby odwiedzić, i przeważnie to tęsknię za krajem, gdzie mogę się dogadać bez kłopotów i bez używania gestów w pomocy. Ale to, że w Korei brakuje mi kilku rzeczy, do których jestem przyzwyczajona, to nie znaczy, że nie będę tak samo tęskniła za koreańskimi wynalazkami i produktami. Jest kilka takich w tym kraju, bez których już nie mogę sobie wyobrazić życia. Interesujące, praktyczne, no i z Korei, jest parę rzeczy, które można by wprowadzić do Kanady.

piątek, 02 sierpień 2013 12:57

Jak szukać w Kanadzie pracy?

Napisane przez

Izabela EmbaloZazwyczaj nie jest to łatwe zadanie... często w tym przedsięwzięciu pomagają znajomi i rodzina w Kanadzie. Jednak co zrobić, jeśli jeszcze w Kanadzie nie posiadamy przyjaciół i rodziny i musimy zdać się na samych siebie?

Wiele osób zwraca się do konsultantów czy adwokatów, jednak doradcy imigracyjni nie są agentami pracy i właściwie nie powinni załatwiać ofert pracy w Kanadzie, nie jest to tak zupełnie zgodne z prawem, ponieważ istnieje konflikt interesów – czy bronią praw swoich klientów, czy ich pracodawców?
Ponadto licencjonowanym agentom pracy-rekruterom powinien płacić pracodawca. Co może opłacać klient-imigrant, to procedury prawne, na przykład wizowe lub pobytowe.

Obecnie najpopularniejszą metodą szukania oferty pracy jest Internet, polecam kilka stron, pomagających dotrzeć do kanadyjskich pracodawców:

www.jobbank.ca
www.saskjob.ca
www.jobrapido.com
www.kijiji.ca
monster.ca

Zalecam także, by opublikować też swoją ofertę.

W poszukiwaniach zatrudnienia ważne jest, by przygotować odpowiedni życiorys, także według norm kanadyjskich. Wiele osób wysyła mi swoje CV, myśląc, że nasza firma zajmuje się szukaniem pracy w Kanadzie, i muszę przyznać, że bardzo rzadko dokumenty są starannie i poprawnie przygotowane.

Zauważyłam także, że emigranci z Polski nie opracowują listów przewodnich (Cover Letter). Ponadto ich życiorysy w języku angielskim często posiadają wiele błędów językowych, niektórzy tłumaczą swoje życiorysy automatycznym tłumaczem Google i wygląda to dość sztucznie i nieprofesjonalnie.

Drugim problemem, jaki napotykają emigranci z Polski, jest nieznajomość procedur imigracyjnych.

Większość osób nie wie lub nie zdaje sobie sprawy z tego, że by podjąć pracę w Kanadzie, należy posiadać wizę pracowniczą. Procedury uzyskania wizy pracy mogą być dość skomplikowane i istnieją różne możliwości (np. program International Experience Canada, umowa NAFTA, programy prowincyjne lub ubieganie się przez posiadaną i zatwierdzoną w Kanadzie ofertę pracy). Należy wybrać najodpowiedniejszy program.

Kandydat powinien zapoznać się w choć podstawowym stopniu z możliwościami otrzymania autoryzacji pracy, co ułatwia negocjacje z kanadyjskim pracodawcą. Wielu pracodawców zna procedury, ma doświadczenie w sprowadzaniu zagranicznych pracowników, niektórzy posiadają już specjalne zezwolenie na zatrudnienie cudzoziemców z kanadyjskiego urzędu, co znacznie ułatwia i przyspiesza procedurę otrzymania wizy pracy. Piszę tu oczywiście o opinii rynku pracy LMO (Labour Market Opinion).

Trzecim problemem naszych rodaków jest BARIERA JĘZYKOWA, nawet jeśli kandydat posiada poszukiwane umiejętności i doświadczenie, musi bazować na polonijnej firmie, co znacznie ogranicza możliwości znalezienia zatrudnienia na szerokim kanadyjskim rynku.

Nawet jeśli oferta jest dostępna, kandydat nie przechodzi rozmowy kwalifikacyjnej-osobistej lub z pomocą Skype'a, a kanadyjski pracodawca zniechęca się niemożnością komunikowania się z potencjalnym pracownikiem.

Warto pamiętać, że wiza pracy może być sporą, jeśli nie jedyną, szansą uzyskania pobytu stałego. Oczywiście należy spełnić inne kryteria istniejących programów pobytowych.

Izabela Embalo

Ostatnio zmieniany piątek, 02 sierpień 2013 13:06

Streetcar1

Nowe tramwaje miłe dla ucha

Toronto

Gdy inżynierowie z TTC opracowywali wymagania dla nowych tramwajów, znalazł się wśród nich zapis o charakterystycznym gongu ostrzegającym pieszych. Dźwięk ten, słyszany od kilkudziesięciu lat, stał się już dla podróżnych ikoną. W dalszym ciągu jest to metalowy gong zamontowany z przodu pojazdu uruchamiany przez maszynistę naciśnięciem guzika.

Gdy TTC prowadziło konsultacje społeczne na temat nowych tramwajów, zadziwiająco wiele osób zwróciło uwagę na charakterystyczny sygnał. Obecnie jednak nie będzie to już to samo rozwiązanie techniczne.

Teraz dzwonek będzie po prostu nagrany i każdorazowo odtwarzany. Odtwarzacze będą zamontowane z przodu pojazdu, więc będzie dochodził z tej samej strony co wcześniej. Może być jednak nieco cichszy ze względu na to, że nowe tramwaje są niższe.

Wszystkie nowe pojazdy będą wyposażone w gong i klakson. Gong jest mniej ofensywnym sposobem przypomnienia innym użytkownikom drogi o nadjeżdżającym tramwaju. Zachowano go jednak głównie z powodów sentymentalnych. Klakson jest nowością wprowadzoną w tym modelu.

Zdecydowano się na takie unowocześnienie ze względu na dużą liczbę wypadków z udziałem tramwajów i samochodów na ulicy Spadina.

W zaleceniach dla motorniczych znalazł się punkt przestrzegający przed nadużywaniem gongu – głównie dlatego, by piesi nie zaczęli go ignorować oraz by nie zwiększać niepotrzebnie poziomu hałasu w przestrzeni miejskiej.

 

 

Gospodarka nieco siadła

Ottawa

Prognozy gospodarcze przedstawione przez Capital Economics nie są już tak optymistyczne dla Kanady, jak były wcześniej. Analitycy wróżą załamanie na rynku nieruchomości i prognozują wzrost gospodarczy na poziomie 1,5 proc., a w 2014 roku – tylko 1-procentowy. W ten sposób w przygotowanym rankingu Kanada wypadnie z czołówki i wśród państw G7 uplasuje się za Stanami Zjednoczonymi, Japonią i prawdopodobnie Niemcami.

Analityk David Madani, przygotowując raport, opierał się na deklaracji banku centralnego o utrzymaniu stóp procentowych na bieżącym poziomie do 2015 roku. Przedstawiona prognoza zupełnie przeczy temu, co mówi bank kanadyjski i wielu ekonomistów banków sektora prywatnego.

Bank centralny mówi o przyspieszeniu gospodarki w okresie od lipca do września – stan ten ma się utrzymać przez kolejne dwa lata. Capital Economics pisze tymczasem o spadkach, a szanse na wzrost daje Kanadzie dopiero w 2015 roku.

Autor raportu mocno podkreśla, że głównym czynnikiem zahamowania gospodarki będzie rynek nieruchomości. Madani twierdzi, że ludzie zbyt lekceważąco podchodzą do obecnej sytuacji. Tymczasem wpływa ona zarówno na miejsca pracy w sektorze budownictwa, jak i na zahamowanie popytu.

Zdaniem Madaniego, bezrobocie, które obecnie wynosi 7,3 proc., wzrośnie w 2014 roku do 8 proc. Ustabilizuje się w 2015 na poziomie 7,8 proc.
Główny ekonomista Bank of Montreal uważa, że prognozy Capital Economics są uzasadnione, choć sam jest nieco większym optymistą. Szef banku centralnego Stephen Poloz również oczekuje pozytywnego wpływu sytuacji w Stanach Zjednoczonych i zwiększenia eksportu drewna i maszyn.

Dzień później Statistics Canada opublikowało dane dotyczące produktu krajowego brutto osiągniętego w maju. PKB wzrósł o 0,3 proc.

 

 

Demencja plus 180 sztuk broni

Montreal

Po interwencji "Montreal Gazette" jednostka SWAT z Montrealu w środę przeprowadziła akcję w domu 72-latka, byłego profesora, który zabarykadowany przechowywał tam 180 sztuk broni. Każdy, kto chce posiadać broń, musi zgodnie z prawem uzyskać licencję. Jednak żadne prawo nie reguluje liczby sztuk posiadanej broni. Można mieć jej tyle, ile jest się w stanie bezpiecznie przechowywać i zabezpieczyć przed kradzieżą. W marcu 2013 1,9 miliona Kanadyjczyków miało pozwolenie na broń.

Podczas akcji mężczyzna został kilkakrotnie ostrzelany kulami gumowymi i przewieziony do szpitala. Nie jest ranny. Jednostka SWAT, aby wjechać na teren posesji, użyła pojazdu opancerzonego i tarana. Po obezwładnieniu mężczyzny użyto robota, by sprawdzić, że na pewno został unieszkodliwiony.

Sygnał alarmowy policja otrzymała dzień wcześniej. Pracownik elektrowni wykonujący czynności na posesji zgłosił, że był zastraszany przez mężczyznę uzbrojonego w pistolet. Gdy funkcjonariusze zjawili się na miejscu, mężczyzna zabarykadował się w swoim domu w Cote-Saint-Luc. Co najmniej raz wystrzelił, policjant jest lekko ranny w stopę.

Podczas 20 godzin, kiedy 72-latek nie chciał opuścić swej twierdzy, policja próbowała kontaktować się z nim przez córkę. Niestety bezskutecznie.

Sąsiedzi zostali ewakuowani. Mężczyzna podający się za syna zatrzymanego powiedział, że jego ojciec cierpi na demencję i pracownika elektrowni uznał za intruza.

 

 

Budowanie kanadyjskiej tożsamości

Ottawa

Kanadyjskie muzeum cywilizacji (Canadian Museum of Civilization) opublikowało swoją strategię naukową. Wcześniej, w zeszłym roku rząd federalny zdecydował o zmianie jego nazwy na muzeum historyczne. Istnieją obawy, że w ten sposób władza będzie dążyła do upolitycznienia historii. Ze statutu muzeum usunięto zapis o krytycznym spojrzeniu na przedstawiane tematy, co zaraz spotkało się ze stwierdzeniem, że historia bez słów krytyki jest po prostu propagandą.

Według zaprezentowanej strategii, funkcjonowanie muzeum ma się opierać na czterech zasadach: odpowiedzialności, wiarygodności, łączności i znaczenia. W tym sensie krytyczne podejście do prezentowanych materiałów jest kluczowe. Strategia ma być wdrażana przez kilka lat. To, co najbardziej się rzuci w oczy zwiedzających, to większa liczba eksponatów dotyczących ludności rdzennej.

Dyrektor muzeum od lat spotykał się ze stwierdzeniami, że nie poświęca należytej uwagi pewnym tematom. Na tym się jednak kończyło aż do ostatniej ingerencji rządu. Poprzez działania poprzedniego ministra dziedzictwa narodowego Jamesa Moore'a muzeum zostało zobligowane do "podnoszenia poziomu wiedzy obywateli o wydarzeniach, doświadczeniach, ludziach i obiektach historycznych, które kształtują tożsamość Kanadyjczyków".

Niestety takie wąskie i patriarchalne podejście może sprowadzić badania prowadzone przez muzeum do dziennikarstwa popularnonaukowego.

 

 

Larwy owocówki wolą napoczęte

Hamilton

Naukowcy z McMaster University w Hamilton wykazali, że larwy muszki owocówki wykazują coś, co można by nazwać instynktem stadnym. Gdy mają wybór między świeżą żywnością a taką, którą już wcześniej jadły inne larwy, zdecydowanie częściej wybierają drugą opcję.

Artykuł na temat wyników badań ukazał się w piśmie "Proceedings of the Royal Society B". Biolodzy zauważają, że pociąg do jedzenia częściowo przetrawionego przez inne larwy jest o tyle niekorzystny, że zwiększa konkurencję.

Podczas badań zauważono też, że larwy lubią być dobrze odżywione. Gdy miały do wyboru różne rodzaje jedzenia, wybierały to o większej wartości odżywczej. W ten sposób obecność innych larw może poniekąd być sygnałem, że dane jedzenie jest lepsze. Larwy zostawiają na konsumowanej żywności charakterystyczny zapach, który odbierają kolejni biesiadnicy.

Naukowcy podkreślają, że larwa muszki owocówki posiada tylko 3000 neuronów, co czyni odkrycie tym bardziej zdumiewającym.

Larwy byłyby więc zdolne do uczenia się od innych.

 

 

Bernardo chce mieć lżej

Kingston

48-letni Paul Bernardo czuje, że wystarczająco dużo wycierpiał w więzieniu o podwyższonym rygorze, i zwrócił się z prośbą o zmianę miejsca odbywania wyroku na jednostkę o średnim rygorze. W ten sposób mógłby być przeniesiony do nowoczesnego, luksusowego zakładu penitencjarnego.

Bernardo odsiaduje wyrok za zabójstwo uczennicy Kristen French. W związku z tym, że zakład karny w Kingston przenosi więźniów po 60 dniach, Bernardo najprawdopodobniej odsiadywałby karę w Quebecu, czego chce uniknąć.

 

 

Z pominięciem prowincji

Ottawa

Rząd federalny przesłał dodatkowe dokumenty do Sądu Najwyższego w związku z ustawą C-7 wprowadzającą zmiany do funkcjonowania Senatu lub rozwiązanie tej izby parlamentu. Sąd zajął się ustawą w lutym tego roku. Wiceminister ds. reform demokratycznych Pierre Poilievre mówi, że zdaniem rządu proponowane zmiany nie wymagają zgody poszczególnych prowincji.

Propozycjom Harpera, złożonym w ramach ustawy o reformie Senatu (Senate Reform Act) w czerwcu 2011 roku, sprzeciwiają się senatorowie i niektóre prowincje. Rząd z kolei obwinia opozycję o oddalanie uchwalenia ustawy.

W myśl ustawy, pełnienie mandatu senatora ma być ograniczone do 9 lat. Prowincje mogłyby organizować wcześniejsze wybory, w których wyłaniano by "senatorów oczekujących". Akceptowałby ich gubernator generalny.

Konserwatyści chcą też zmienić zapis o konieczności posiadania majątku o określonej wartości, by ubiegać się o fotel senatora. Zgodnie z konstytucją z 1867 roku, kandydat na senatora musi posiadać majątek wyceniony co najmniej na 4000 w prowincji, z której startuje.

Sąd ma rozstrzygnąć, czy proponowane zmiany są konstytucyjne. Ma się też wypowiedzieć, czy izba wyższa może być rozwiązana, a jeśli tak, to w jaki sposób. Za rozwiązaniem Senatu opowiada się NDP.

 

 

Wódka tańsza w ambasadach

Ottawa

Ontaryjscy restauratorzy domagają się od LCBO udzielania takich samych rabatów, jakie przysługują środowisku dyplomatów. 23 czerwca LCBO wprowadziło zniżkę w wysokości 49 proc. na piwo, wino i alkohole wysokoprocentowe dla ambasad i konsulatów. Może z niej korzystać też rząd federalny. Zniżka tego rodzaju istniała już wcześniej, jednak nie była tak duża w przypadku dyplomatów.

Restauratorzy poczuli się potraktowani niesprawiedliwie. W liście otwartym do LCBO sformułowanym przez kanadyjskie towarzystwo restauratorów stwierdzono, że jest to polityka godząca w ciężko pracujących przedsiębiorców. Restauracje i punkty gastronomiczne zatrudniają 425 000 mieszkańców Ontario. Ich roczne wpływy sięgają 25 miliardów dolarów. Organizacja reprezentuje 80 000 właścicieli restauracji i barów, z których 30 000 znajduje się w Ontario.

LCBO utrzymuje, że do zniżek dla dyplomatów obliguje je Konwencja Wiedeńska z 1961 roku i wynikający z niej Foreign Missions and International Organizations Act. Nowa wysokość rabatu wynika z wprowadzenia komputerowego systemu sprzedaży i związanej z tym potrzeby unifikacji wcześniej stosowanych zniżek.

W ten sposób za butelkę importowanego wina, które zwykłego konsumenta kosztuje 203,18 dolara, dyplomata zapłaci 104,80 z podatkiem i depozytem za butelkę. To o 26,47 dol. mniej niż przed 23 czerwca. O około 28 dolarów będzie też teraz tańsze importowane piwo (z krajów innych niż USA).

Agencja podaje jednak, że sumaryczne oszczędności ambasad nie będą wynosić więcej niż kilka procent. Aby móc skorzystać z rabatu, placówki dyplomatyczne muszą zamawiać alkohol w centrali LCBO, a nie w sklepach.

 

 

Półwieczne helikoptery

Halifax

W środę i czwartek w Shearwater koło Halifaxu odbyły się uroczystości poświęcone 50. rocznicy służby śmigłowców Sea King w kanadyjskich wojskach lotniczych. Fakt, że śmigłowce jeszcze służą, z jednej strony świadczy o umiejętnościach ich użytkowników i mechaników, ale jest też dowodem na nieudolność rządów, które od co najmniej 1986 roku przymierzają się do odnowienia floty.

Departament obrony narodowej miał otrzymać pierwszą serię nowych śmigłowców Sikorsky'ego Cyclone w 2008 roku. Nadal jednak czeka. W zeszłym roku minister Peter MacKay nazwał próby wymiany śmigłowców najgorzej przeprowadzonym zamówieniem przetargowym w historii Kanady. Również jego gabinet prowadził w tej sprawie rozmowy i renegocjacje umowy z Sikorskym.

Minister dodał, że śmigłowce wkrótce będą nadawały się tylko do muzeum, chociaż niektóre z nich mają większość części wymienionych kawałek po kawałku. W latach 1963–69 Kanada zamówiła 41 maszyn Sea King. Pierwsze dotarły do Shearwater 1 sierpnia 1963 roku. W ciągu 50 lat wypadkom uległo 14, zginęło ośmiu członków załogi.

W sytuacji, gdy nie ma pewności, kiedy śmigłowce Cyclone znajdą się w wyposażeniu sił powietrznych, można spodziewać się kolejnych rocznic służby Sea Kinga. W tym miesiącu jednak cała flota została uziemiona po wypadku w bazie Shearwater. W tym tygodniu Sikorsky rozpoczyna też testowanie w powietrzu nowych śmigłowców. Cztery maszyny Cyclone są już gotowe do odbioru, ale póki co departament obrony narodowej ich nie zaakceptował.

 

 

Pierwszy policjant nie kłamał

Vancouver

Sędzia Sądu Najwyższego Mark McEwan wydał wyrok uniewinniający jednego z czterech policjantów oskarżonych w związku ze sprawą Roberta Dziekańskiego. W opinii sędziego, policjant nie brał udziału w wymyślaniu fałszywej historii o tym, co wydarzyło się w październiku 2007 roku na lotnisku w Vancouverze. Nagranie wykonane przez przypadkowego podróżnego pokazujące, jak wobec Dziekańskiego został użyty paralizator, zostało uznane za nieoddające w pełni tamtych wydarzeń.

Policjant Bill Bentley był oskarżony o składanie fałszywych zeznań. Sędzia McEwan w uzasadnieniu podał jednak, że istnieją inne wyjaśnienia, nieprzesądzające o winie oskarżonego. Po ogłoszeniu wyroku Bentley rozpłakał się.

Nie wiadomo, czy wyrok będzie miał wpływ na sprawy trzech pozostałych policjantów. Orzeczeniem ma się zająć teraz specjalny prokurator. Bentley był pierwszym sądzonym za krzywoprzysięstwo podczas śledztwa prowadzonego w 2009 roku. Bentley napisał wtedy w notatce, że Dziekański podszedł do policjantów, krzycząc i wymachując zszywaczem. Dlatego zdecydowano się na użycie paralizatora. Wersji tej nie potwierdza nagranie wykonane przez podróżnego Paula Pritcharda.

Podczas rozprawy prokurator przesłuchał świadków, porównano też notatki policyjne z zeznaniami. Czterem policjantom zarzucano zmowę i wielokrotne fałszowanie zeznań. W przypadku Bentleya nie wykazano jednak, by celowo kłamał podczas składania zeznań i próbował zwieść śledczych. Zdaniem sędziego, podejrzenie opierało się na niejednoznacznych dowodach.

Z wcześniejszego śledztwa prowadzonego przez Thomasa Braidwooda wynikało, że policjanci użyli nieadekwatnej siły i nie było powodu użycia paralizatora. Sędzia McEwan uznał jednak, że w momencie sięgnięcia po zszywacz Dziekański mógł być nastawiony "bojowo". Nagranie Pritcharda mogło nie zarejestrować tego, o czym mówili świadkowie i co znalazło się w notatkach Bentleya. Podczas końcowych wystąpień sędzia kilkakrotnie przerywał prokuratorom, podważając ich teorie.

Po publikacji raportu Braidwooda prowincja została zobowiązana do wyznaczenia specjalnego prokuratora, który miałby się zająć ponownym rozpatrzeniem sprawy. W maju 2011 prokurator przedstawił zarzuty stawiane Bentleyowi i trzem innym Mounties: Kwesiemu Millingtonowi, Gerry'emu Rundellowi i Benjaminowi Robinsonowi, których procesy przewidziane są na koniec tego lub początek przyszłego roku.

W momencie śmierci Roberta Dziekańskiego Bentley pracował w policji od roku. Na nagraniu widać, jak policjanci zbliżają się do Dziekańskiego i jeden z nich kilkakrotnie używa paralizatora, po czym Polak krzyczy i pada na podłogę. Podczas śledztwa było wielokrotnie odtwarzane, a oskarżeni przedstawiali swoje wersje wydarzeń.

Bentley powiedział, że mając na uwadze charakter otrzymanego zgłoszenia i wygląd Dziekańskiego, brał pod uwagę ewentualną walkę. Mężczyzna na początku był spokojny, ale potem przestał współpracować. Chwycił za zszywacz i zaczął zbliżać się do policjantów, czego nie pokazuje nagranie wykonane zza pleców Polaka.

Bentley zeznawał też na temat sporządzonych przez siebie notatek. Przyznał, że zawierały błąd, było to jednak spowodowane rozwijająca się lawinowo sytuacją. Bentley był funkcjonariuszem, który wezwał służby medyczne.

 

 

Pojechali po śmierć

Saskatoon

Niedaleko Lloydminster w Saskatchewan o 4.20 rano w sobotę doszło do wypadku, w którym zginęło sześcioro nastolatków. Tragedia rozegrała się na skrzyżowaniu Township Road 490 z Range Road 3273. Samochód osobowy zderzył się z cysterną wiozącą ropę naftową. Ofiary to trzy dziewczyny i trzech chłopaków: Aimie Hurley (14 l.) z Lloydminster, Mackenzie Moen (14 l.) z Lloydminster, Naomi Salas-Schafer (13 l.) z Lloydminster, Kristopher Tavener (17 l.) z Marshall, Saskatchewan, Tarren Attfield (15 l.) z Lashburn, Sask. i Jayden Boettcher (16 l.) z Marshall, Sask.

Obrażenia kierowcy ciężarówki nie są znane, wiadomo jednak, że jego stan jest stabilny.

Na początku policja znalazła tylko ciężarówkę i nastolatka, który, jak się potem okazało, wypadł z samochodu osobowego. RCMP nie podaje na razie przyczyn wypadku. W samochodzie, którym jechała młodzież, nie znaleziono alkoholu.

 

 

Smartfony nas pożerają

Ottawa

Z ostatniego raportu Google'a wynika, że coraz więcej Kanadyjczyków ma smartfony. Coraz więcej jest też uzależnionych od tych elektronicznych gadżetów.

Z przeprowadzonej wśród 1000 osób ankiety wynika, że 56 proc. badanych używa smartfonów – jest to znaczny wzrost w porównaniu z 33 proc. w 2012 roku. Ośmiu na dziesięciu użytkowników przyznaje, że nie wychodzi z domu bez swojego telefonu. Dwie trzecie mówi, że używało telefonu codziennie w ciągu tygodnia poprzedzającego wypełnianie ankiety.

Przeciętny użytkownik ma na swoim smartfonie zainstalowanych 30 aplikacji i w ciągu wcześniejszego miesiąca używał 12. Z owych 30 średnio 8 jest płatnych. Mniej więcej jeden na czterech użytkowników używa telefonu do dokonywania zakupów przez Internet. Około 77 proc. korzysta z telefonu, szukając wybranych produktów lub firm. 35 proc. tak polega na swoim telefonie, że nie ma telewizora.

 

 

Grzęźnie wolny handel z Europą

Toronto

John Manley, szef rady dyrektorów naczelnych największych kanadyjskich przedsiębiorstw i były minister w rządzie Jeana Chrétiena, powiedział, że premier Stephen Harper powinien czym prędzej zakończyć rozmowy o porozumieniu handlowym z Unią Europejską.

Sytuacja, w której podpisanie umowy jest tuż-tuż, przeciąga się już zbyt długo.

Zdaniem Manleya, w skład delegacji, która pojedzie pertraktować z Brukselą, powinni wejść minister finansów Jim Flaherty, minister spraw zagranicznych John Baird i minister handlu Ed Fast. Dodał, że ryzyko zakończenia rozmów fiaskiem jest coraz większe. A jest dużo do stracenia.

Wspomniał, że w latach 80. podczas rozmów ze Stanami Zjednoczonymi, gdy nastąpił impas, Kanada wysyłała właśnie czołowych ministrów. Jego zdaniem, w obecnej sytuacji negocjatorzy zrobili wszystko, co się dało. Reszta jest sprawą czysto polityczną.

 

 

Ottawa

Co roku około 300 nieletnich przybywa samotnie do Kanady, starając się o status uchodźcy. Kanadyjska agencja ochrony granic podaje, że od 2008 roku granicę chciało przekroczyć 1937 dzieci w wieku średnio 10 lat – bez rodziców, dokumentów, uciekając przed wojną, biedą i innymi zagrożeniami w ojczystych krajach. Najwięcej dzieci przyjechało w 2009 roku – było ich 460. Prawie połowa nieletnich próbuje się dostać do Kanady przez Quebec i prowincje atlantyckie.

 

 

Vancouver

Nomi Davis z Saltspring Island rozpoczęła batalię z B.C. Hydro o "inteligentne" liczniki prądu. Davis wytoczyła pozew zbiorowy o zainstalowanie licznika w jej domu mimo jej woli. Z dokumentacji sądowej wynika, że kobieta ze względu na obawy dotyczące promieniowania o wysokiej częstotliwości emitowanego przez urządzenie wnioskowała o usunięcie go. B.C. Hydro zagroziło wtedy odcięciem prądu. Davis chce, aby operator usunął liczniki z domów, których właściciele nie chcą z nich korzystać. Domaga się też, by Hydro nie naliczało żadnych dodatkowych opłat klientom nieprzystępującym do programu. Ta kwestia pojawiła się niedawno w wypowiedzi ministra energetyki Billa Bennetta. B.C. Hydro podaje, że 96 proc. klientów ma zainstalowane "inteligentne" liczniki. W całej prowincji zainstalowano 1,8 miliona urządzeń. Rząd Kolumbii Brytyjskiej podaje, że prowincyjna służba zdrowia, Health Canada i WHO nie potwierdzają domniemanego zagrożenia dla zdrowia wynikającego z użytkowania liczników.

 

 

Kair

Strajkujący pracownicy ambasad i konsulatów zrzeszeni w Professional Association of Foreign Service Officers w poniedziałek odmówili wydawania wiz w 15 najbardziej obleganych placówkach dyplomatycznych. Wpływ protestów na gospodarkę jest coraz bardziej odczuwalny. Pracy odmówiło około 150 pracowników m.in. w Mexico City, Londynie, Pekinie, Kairze, Paryżu czy Delhi. Na wizy muszą czekać wszyscy bez wyjątku: turyści, studenci, biznesmeni i pracownicy czasowi. Tygodniowo jest to 10 000-20 000 niewydanych wiz. Strajk będzie kosztował turystykę 280 milionów dolarów. O powrót na uczelnie po wakacjach obawiają się też tysiące studentów z zagranicy. Na strajku cierpi też reputacja Kanady. Zagraniczni studenci to dla kraju 8 milionów rocznie. Nasilenie akcji strajkowej nastąpiło po odrzuceniu przez stronę rządową propozycji arbitrażu. Szef skarbu państwa Tony Clement powiedział, że zgodzi się na arbitraż, gdy związek zaakceptuje jego sześć warunków. Jednym z nich było powstrzymanie się podczas negocjacji od porównywania zarobków pracowników służby dyplomatycznej i innych urzędników państwowych. Warunki miały być tajne, ale związek zdecydował się na ich publikację. Związek uznał postawione warunki za nieakceptowalne, zwłaszcza że podstawowym powodem strajku jest właśnie sprawa wynagrodzeń. Był gotów zaakceptować trzy warunki. Rzecznik prasowy skarbu państwa powiedział, że strona rządowa jest zawiedziona. Odmowa przyjęcia warunków i podanie ich do wiadomości publicznej świadczą o braku dobrej woli ze strony związku. Citizenship and Immigration Canada podaje, że biura wydające wizy będą otwarte. Do przyjmowania wniosków wizowych zatrudniono pracowników czasowych. Prowadzone są doraźne szkolenia, by przekwalifikować obecnych pracowników, część też zostaje po godzinach.

 

 

Ottawa

Wysokość zarobków, miejsce zamieszkania i jakość spożywanego jedzenia mają, zdaniem Kanadyjczyków, zasadniczy wpływ na stan zdrowia. Taki wniosek nasuwa się z raportu sporządzonego na podstawie badań przeprowadzonych przez Canadian Medical Association. Badano, jakie czynniki, w odczuciu społecznym, przesądzają o dobrym zdrowiu. Raport zawiera szereg zaleceń, jakie kroki może podjąć rząd i każdy z nas, by żyło się zdrowiej. Poza dochodem, miejscem zamieszkania i żywnością często wymieniano rozwój we wczesnym dzieciństwie. Dalej znalazły się kultura, środowisko i poziom wykształcenia. Opinie zbierano od lutego do czerwca w Charlottetown, St. John's, N.L., Calgary, Winnipegu, Montrealu i Hamilton, Ont. W badaniu wzięło udział 1000 osób. Osobne spotkanie zorganizowano dla ludności rdzennej. W tej grupie szczególnie istotny wpływ na stan zdrowia mają czynniki społeczne. Canadian Medical Association wcześniej wytypowało szereg czynników, organizacji zależało jednak na poznaniu, jak sprawa wygląda w odczuciu społecznym. Okazało się, że najwięcej uwagi zdecydowanie należy poświęcić problemowi ubóstwa.

 

 

Winnipeg

Policja z Winnipegu w ostatni weekend znalazła w Red River ciało 32-letniej Lisy Gibson. Wcześniej odnaleziono w wannie jej dwoje martwych dzieci. Śledczy wśród przyczyn zdarzenia rozważają poporodowe problemy psychiczne kobiety. Chris Summerville, szef Towarzystwa Schizofrenii, przyznaje, że jest to sprawa, o której trzeba mówić publicznie. Winnipeg Regional Health Authority chce dowiedzieć się, czy Gibson korzystała z opieki medycznej i leczyła się przed śmiercią. Depresja poporodowa i psychozy zwiększają ryzyko samobójstw. Pracownicy służby zdrowia w Winnipegu zwracają też uwagę na niewystarczającą ilość środków finansowych, by zapewnić właściwą opiekę kobietom po porodzie. Kobiety często czują się przytłoczone perspektywą jazdy autobusem z małym dzieckiem w nieznane miejsce, by szukać tam pomocy. Poza tym często boją się zwrócić o pomoc, nie chcąc być napiętnowane przez społeczeństwo. Problemem jest również długi czas oczekiwania na wizytę u specjalisty. Tymczasem po paru miesiącach może być już za późno.

 

 

Jak reanimować miasto?

Vancouver

Krishnan Suthanthiran, kanadyjski biznesmen pochodzenia hinduskiego, próbuje tchnąć nowe życie w miasto-widmo Kitsault w Kolumbii Brytyjskiej. Kitsault miałoby się stać głównym węzłem transportowym gazu ziemnego. Suthanthiran kupił miasto w 2004 roku za 5 milionów dolarów w gotówce.

Miasto znajduje się na północy Prince Rupert, powstało na początku lat 80. Budowało je głównie amerykańskie przedsiębiorstwo wydobywcze Phelps Dodge, które miało nadzieję na wydobycie 109 milionów ton molibdenu rocznie. Metal ten jest używany podczas produkcji stali. Powstało więc 100 domów jednorodzinnych, apartamenty, centrum rekreacyjne, kino, w pełni wyposażony szpital, centrum handlowe i basen. Wszystko to dla 1200 pracowników firmy, którzy przeprowadzili się do Kitsault wraz z rodzinami.

Po 18 miesiącach sielanka się jednak skończyła. W 1983 roku doszło do załamania rynku i Phelps Dodge zamknęło kopalnię. Pracownicy wyjechali.

Suthanthiran kupił miasto po 21 latach. Wynajął nadzorcę, który jest obecnie jedynym mieszkańcem Kitsault, aby zajmował się tym miejscem do czasu, gdy jego wizja się urzeczywistni. Na początku tego roku założył Kitsault Energy i zaczął promować opuszczone miasto jako idealne miejsce do budowy zakładu przetwarzającego gaz ziemny i rurociągu umożliwiającego wysyłanie ogromnych ilości gazu z Kolumbii Brytyjskiej do Azji. Utrzymanie miasta w obecnym stanie kosztuje Suthanthirana 2 miliony dolarów rocznie, dlatego szuka sposobu na pokrycie rachunków. Projekt węzła gazowego wymaga wkładu pieniężnego w wysokości 30 miliardów dolarów.

 

 

Rośnie bezdomność wśród emerytów

Toronto

Z raportu 2013 Street Needs Assessment przedstawionego przez ratusz wynika, że na ulicach mieszka 5219 osób. Jest to zaledwie o 1 proc. więcej w stosunku do prognoz z 2009 roku, jednak liczba bezdomnych w stosunku do tego roku wzrosła aż o 24 proc. 10 proc. bezdomnych to seniorzy powyżej 60. roku życia – co jest alarmujące, ich liczba w porównaniu z 2009 rokiem wzrosła dwukrotnie. Raport ma być przedstawiony komitetowi rozwoju społecznego i rekreacji we wrześniu.

 

 

Babcia z szaleństwem w oczach?

Toronto

85-letnia Betty Kestenberg została oskarżona m.in. o brawurową jazdę. 10 czerwca Kestenberg jechała swoim lexusem na północ Thornhill Woods Dr. (okolica Bathurst St. i Hwy. 7 w Vaughan), gdy zjechała z drogi i potrąciła 28-latkę idącą chodnikiem ze swoim psem. Samochód jechał dalej przez trawniki przed kilkoma domami, uderzył nawet w transformator, po czym dachował. Potrącona kobieta zginęła na miejscu.

Ograniczenie w tym miejscu wynosi 40 km/h. Wiadomo jednak, że Kestenberg usłyszała zarzuty brawurowej jazdy, przekroczenia dozwolonej prędkości o więcej niż 50 km/h i jazdę bez właściwie zapiętych pasów bezpieczeństwa. Sprawa nie była łatwa, bo jak podaje policja, w Highway Traffic Act nie ma czegoś takiego jak brawurowa jazda ze skutkiem śmiertelnym. Można jedynie oskarżyć daną osobę o spowodowanie śmierci, jest to jednak zarzut kryminalny i trzeba wtedy udowodnić motyw.

88-letni mąż Kestenberg został oskarżony o jazdę bez pasów. Oboje małżonkowie mają stawić się w sądzie 19 sierpnia.

 

 

Maksymalna automatyzacja kontroli

Toronto

Na lotnisku Pearsona pod koniec roku pojawi się nowy sprzęt mający skrócić czas kontroli przez służby graniczne USA. Nowoczesne kioski do obsługi deklaracji celnych w liczbie 40 mają obsługiwać pięć milionów pasażerów rocznie. Staną w terminalach 1 i 3.

Będą skanować paszport, robić zdjęcie i drukować dokument przedstawiany potem urzędnikowi. Z kiosków będą mogli korzystać posiadacze paszportów kanadyjskich i amerykańskich.

 

 

Pięciu instruktorów i nikt nie pilnował

Toronto

Czteroletnia dziewczynka trafiła we wtorek do szpitala Sick Kids w Toronto, po tym jak została wyciągnięta z basenu w Vaughan na terenie Pavilion Fitness Club w pobliżu ulicy Dufferin i autostrady 407. Nie oddychała i nie wyczuwano u niej tętna. Według wstępnych ustaleń policji York, przebywała pod wodą około 1-2 minut. Po akcji ratunkowej oddycha już samodzielnie, ale jej stan lekarze w dalszym ciągu określają jako krytyczny.

Dziewczynka brała udział w zajęciach organizowanych w ramach półkolonii. Wypadek miał miejsce około 9.45 rano. Dyrekcja klubu podaje, że w tamtym czasie na terenie basenu przebywało pięciu instruktorów. Nie wiadomo, jak to się stało, że nikt nie zauważył zniknięcia dziewczynki pod wodą.

Policja prowadzi dochodzenie w sprawie wypadku. Wszyscy, którzy byli w tym czasie w klubie fitness i są w stanie pomóc, proszeni są o kontakt z policja pod numerem telefonu (866) 876-5423 wewn. 7441.

 

 

Kontrowersyjna sprawa

Toronto

Policjant, który oddał serię strzałów do Sammy'ego Yatima (na zdjęciu), początkowo poprosił o paralizator typu Taser. Miał nadzieję, że w ten sposób w pustym tramwaju obezwładni chłopaka z nożem.

Nowe nagranie, wyglądające na wykonane telefonem komórkowym z rogu Dundas West i Bellwoods Avenue, pokazuje, jak chłopak z nożem w ręku idzie w kierunku policjantów, zanim pada po serii strzałów. Nie ma dźwięku. Na innych nagraniach słychać jednak wielokrotnie powtarzane polecenie, by Yatim rzucił nóż. Ten cofa się do kabiny kierowcy. W tym momencie prawdopodobnie pada ostrzeżenie, że jeśli wykona jeszcze jeden krok, zginie. Końcówka jest jednak nagrana niewyraźnie. Pięć sekund później zostaje oddany pierwszy strzał. Na nagraniu słychać 9 wystrzałów.

Film, jak i cała sprawa, budzi wiele kontrowersji. Źródła podają, że funkcjonariusz, to zidentyfikowany we wtorek James Forcillo, pełniący służbę od 6 lat. Wydział do spraw specjalnych (Special Investigations Unit) przesłuchuje 22 policjantów, którzy byli świadkami strzelaniny. Zgodnie z polityką torontońskiej policji, broń palna i paralizatory są używane tylko przez funkcjonariuszy taktycznych i inspektorów. SIU potwierdziła, że podczas akcji użyto także paralizatora oraz że śledztwo dotyczy tylko jednego policjanta – właśnie Forcillo, który oddał strzały.

Forcillo figurował na ontaryjskiej liście pracowników służb publicznych, którzy zarabiają rocznie ponad 100 000 dolarów – jego dochód w 2012 roku wyniósł 106 800,89 dol.

W poniedziałek wieczorem odbył się marsz protestacyjny do 14. wydziału policji, w którym wzięły udział siostra i matka zabitego. Nosiły koszulki z hasłem "Protect us from our Protectors". Potem rodzina Yatima zaznaczyła, że nie ma nic do setek policjantów, którzy właściwie każdego dnia bronią porządku w mieście. Podziękowała też szefowi policji Billowi Blairowi za jego otwartość i deklaracje przeprowadzenia śledztwa.

Kondolencje rodzinie złożył też burmistrz Toronto Rob Ford.

W czwartek odbył się pogrzeb zabitego, który dał okazję do kolejnej manifestacji antypolicyjnej.

 

 

Ta kolej nie wytrzyma odszkodowań

Montreal

Właściciel pociągu, który wykoleił się w Lac-Megantic – Montreal, Maine & Atlantic Railway – może stanąć na krawędzi bankructwa, gdy przyjdzie mu ponieść koszty katastrofy. Wszystko w tym momencie zależy od ubezpieczycieli. Obawy o przyszłość przedsiębiorstwa zostały podane do wiadomości publicznej. Analitycy dodają, że ostatecznie może być tak, że milionowe koszty katastrofy pokryją sami podatnicy.

Koszty, które MMA będzie musiało ponieść, dotyczą m.in. sprzątania terenu po katastrofie, wypłaty dla ekip ratunkowych czy koszty procesów sądowych. Może się okazać, że wykolejenie pociągu w Lac-Megantic będzie najbardziej kosztowną katastrofą lądową w historii Ameryki Północnej.

Szacuje się, że koszty mogą sięgnąć miliarda dolarów. Gdy kompania zbankrutuje i nie wystarczy pieniędzy z ubezpieczenia, będą musiały znaleźć się pieniądze rządowe.

Burmistrz Lac-Megantic Colette Roy-Laroche wysłała za pośrednictwem prawnika list do MMA ponaglający przedsiębiorstwo kolejowe do pokrycia kosztów sprzątania miasta. Chodzi w tym momencie o kwotę 7,8 miliona dolarów, która w ciągu kilku dni wzrosła prawie dwukrotnie. Ed Burkhardt z MMA powiedział, że pieniądze te mają pochodzić z ubezpieczenia. Po wypłacie pieniędzy dla miasta, przedsiębiorstwo ma się zająć roszczeniami osób indywidualnych i przedsiębiorców.

MMA zwolniło już część pracowników. W ten sposób szuka oszczędności. Wisi nad nim widmo procesu, który w każdej chwili może wytoczyć Lac-Megantic, jeśli w porę nie otrzyma zadośćuczynienia. Przedsiębiorstwo zmaga się już z kilkoma pozwami.

Tymczasem jedna z firm odpowiedzialnych za wykolejony skład zgłasza wątpliwości co do podstawy prawnej wysuwanych roszczeń. Rząd Quebecu wystosował listy do trzech firm – MMA, Western Petroleum Company i właśnie World Fuel Services Corp. Przedsiębiorstwo z Miami ma wysłać swoich ekspertów, by nadzorowali akcję sprzątającą. Dodaje, że działania na miejscu wypadku są prowadzone przez MMA i władze lokalne. Zaznacza przy tym, że nie zamierza uchylać się od obowiązków, które ciążą na nim w związku z wypadkiem.

World Fuel Services, Western Petroleum Company i MMA znalazły się wśród 10 przedsiębiorstw, przeciwko którym wpłynęły pozwy w stanie Illinois. Zarzuty wiążą się ze spowodowaniem śmierci. Do tego przeciwko World Fuel Services i MMA ma ruszyć pozew zbiorowy w Quebecu.



Popędzić elektrycznych

Toronto

Policja rozpoczęła akcję wymierzoną przeciwko kierowcom skuterów i rowerów elektrycznych (e-bikes). Funkcjonariusze z wydziału 54 będą patrolować ulicę Danforth od Victoria Park Avenue do Don Valley Parkway do końca sierpnia. Przede wszystkim zwracają uwagę na rowerzystów i kierujących skuterami, którzy zgodnie z przepisami nie mogą jeździć po chodnikach.

Władze miasta są na etapie nowelizacji przepisów dotyczących rowerów elektrycznych. Wcześniej przeprowadzono konsultacje wśród mieszkańców. Póki co na stronie internetowej miasta jest podane, że użytkownicy rowerów elektrycznych mogą korzystać ze ścieżek multi-use, jeśli napędzają swoje pojazdy siłą mięśni.

 

 

Papierek lakmusowy ontaryjskiej polityki

Toronto

W czwartek odbywały się wybory uzupełniające w torontońskich okręgach Etobicoke-Lakeshore i Scarborough-Guildwood. Już przed wyborami było jednak wiadomo, że nawet wygrana liberałów nie zmieni faktu pozostania mniejszością parlamentarną i tego, że premierem pozostanie Kathleen Wynne.

Kampania wyborcza toczyła się do ostatniego dnia. Liberałowie zarzucali kandydatowi konserwatystów w okręgu Scarborough-Guildwood Kenowi Kirupie, że oszukuje swoich wyborców, mówiąc, że mieszka w Scarborough "od wielu lat". Z kolei Kirupa twierdzi, że kandydatka liberałów Mitzie Hunter kłamie, twierdząc, że wspiera ją John Tory. Kandydatem NDP w tym okręgu był radny Toronto Adam Giambrone.

Szef związku zawodowego pracowników służb publicznych (Ontario Public Service Employees Union – OPSEU) Warren "Smokey" Thomas wezwał w London West kandydatów, by opowiedzieli się za lub przeciw rządowej propozycji finansowej, która będzie prowadzić do zwolnienia 27 pracowników Children's Aid Society. OPSEU popiera kandydatów NDP we wszystkich pięciu okręgach, w których rozpisano wybory uzupełniające.

W okręgu Etobicoke-Lakeshore kandydaci – obaj wywodzący się z rady miasta – kierowali zarzuty jeden przeciw drugiemu. Kandydat liberałów Peter Milczyn wytknął Dougowi Holydayowi (PC), że podczas kampanii na zdjęciach w tle pojawił się pojazd TTC. Milczyn powiedział, że to nieuczciwe w stosunku do podatników i to już drugi przypadek, gdy jego przeciwnik łamie prawo wyborcze.

Wcześniej podczas kampanii Holydaya pojawiła się miejska śmieciarka. Przed nią stał właśnie kandydat konserwatystów i lider PC Tim Hudak. Całość obrazka wieńczyło logo miasta Toronto. Liberałowie wystosowali w tej sprawie list do Elections Ontario. Śmieciarka została udostępniona przez Green For Life bezpłatnie.

Biuro Holydaya przekazało, że pojazd widoczny na zdjęciu został użyczony przez prywatne przedsiębiorstwo wywożące odpady. Milczyn w ten sposób chce odwrócić tylko uwagę od zasadniczego problemu, jakim jest niegospodarność w odniesieniu do polityki finansowej Queen's Park. Nie omieszkał wytknąć nadużyć finansowych przypisywanych liberałom.

Z ankiet przedwyborczych wynikało, że w okręgu Etobicoke-Lakeshore do urn wybiera się 6430 uprawnionych do głosowania, w London West – 7567, w Ottawa South – 7887, w Scarborough-Guildwood – 2924, a w Windsor-Tecumseh – 3460.

 

 

Karaiby na Pearsonie

Mississauga

Podróżni wysiadający we wtorek na lotnisku Pearsona mogli odnieść wrażenie, że dotarli nie tam, gdzie chcieli. Byli bowiem witani przez muzykę i tancerzy wprost z Karaibów. Pokaz był wstępem do 46. Scotiabank Toronto Caribbean Carnival, który trwa od 9 lipca do 4 sierpnia. Torontońskie święto karaibskiej muzyki, zabawy i kuchni jest największym tego rodzaju w Ameryce Północnej.

Zwieńczeniem wszystkiego będzie zaplanowana na 3 sierpnia parada, która przejdzie wzdłuż Lakeshore Blvd.

Występy będą się też odbywać na Exhibition Place.

 

 

Toronto

Po ostrym sprzeciwie społecznym i opóźnieniach wycofano się z pomysłu przetransportowania 16 jądrowych generatorów pary, które miały być przewiezione trasą przez Wielkie Jeziora i Rzekę Św. Wawrzyńca do Szwecji celem recyklingu. Umowa między Bruce Power w Tiverton w Ontario i szwedzką firmą Studsvik została zawarta w 2009 roku. Realizacja jej postanowień była jednak wielokrotnie przesuwana w czasie. Prowadzono rozmowy z ludnością rdzenną i innymi grupami. To właśnie przedstawiciele First Nations, Bloc Quebecois i NDP stanowili najsilniejszą opozycję. Obawiano się przede wszystkim zanieczyszczenia Wielkich Jezior w przypadku wystąpienia wycieku substancji radioaktywnych. Po ogłoszeniu zaniechania realizacji planów rzecznik prasowy rady Kahnawake Mohawk powiedział, że mamy dowód na to, iż naciskami społecznymi można walczyć nawet z takimi przedsiębiorstwami jak Bruce Power. Z kolei rzecznik Bruce Power oświadczył, że powodem rezygnacji jest... wygaśnięcie certyfikatu uprawniającego do transportu wydanego przez Kanadyjską Komisję ds. Bezpieczeństwa Atomowego. Dokument stracił ważność w lutym ubiegłego roku i nie został odnowiony. Dodał, że Bruce Power nie rezygnuje z planów przeprowadzenia recyklingu generatorów pary w Szwecji. Powołał się na współpracę międzynarodową i racjonalną gospodarkę odpadami. Przedsiębiorstwo chce przeprowadzić w tej sprawie konsultacje społeczne.

 

 

Toronto

Rodzina Sammy'ego Yatima jest w szoku, po tym jak mężczyzna został postrzelony w tramwaju podczas strzelaniny z udziałem policji. Yatim zginął krótko po północy w zeszły piątek. Podobno doszło do konfrontacji z funkcjonariuszami. Został przewieziony do szpitala z raną postrzałową. Niedługo potem zmarł. Sammy Yatim miał 18 lat. Jego rodzina przyjechała do Kanady z Syrii pięć lat temu. Wstępne raporty donosiły o wezwaniu policji do tramwaju w okolicy ulic Dundas W. i Bathurst. Jeden z pasażerów miał mieć nóż. Okoliczności strzelaniny bada specjalna jednostka śledcza. Ontario's Special Investigations Unit zajmuje się wszystkimi sprawami z udziałem policji, w których chodzi o śmierć, ciężkie obrażenia ciała lub przemoc seksualną.

 

 

Mississauga

Miasto domaga się, by ministerstwo spraw miejskich i mieszkaniowych uznało Mississaugę lub niektóre jej rejony za obszar zniszczeń po klęsce żywiołowej. Dzięki temu mieszkańcy mogliby występować do towarzystw ubezpieczeniowych o wypłatę odszkodowań. Wniosek do ministerstwa złożył radny okręgu 7 Nando Iannicca. Inicjatywa pójścia tą drogą wyszła od radnej Dipiki Damerli. Wielu mieszkańców wciąż nie może uporać się z kosztami usunięcia zniszczeń po ulewie, która przeszła nad Mississaugą 8 lipca. Po wydaniu odpowiedniego orzeczenia przez ministerstwo poszkodowani zyskaliby dostęp do środków zgromadzonych w ramach programu Ontario Disaster Relief Assistance Program. W ramach programu wspierane są miasta, osoby indywidualne, rolnicy, małe przedsiębiorstwa i organizacje pożytku publicznego. Pieniądze przeznaczane są na działania mające na celu przywrócenie warunków sprzed klęski.

 

 

Brampton

Dziesiątki rodzin, weteranów i polityków zebrało się w sobotę, 27 lipca, w Brampton w 60. rocznicę zakończenia wojny w Korei. Cześć poległym oddano pod ścianą pamięci (Korea Veterans National Wall of Remembrance) znajdującą się na cmentarzu Meadowvale. Minister ds. weteranów powiedział, że tego dnia jego myśli biegną do wszystkich odważnych mężczyzn i kobiet, którzy zginęli podczas konfliktu koreańskiego. Pamięta też o 516 poległych Kanadyjczykach. Dodał, że 27 lipca został ustanowiony dniem weteranów wojny koreańskiej. Jest to nowe święto, obchodzone po raz pierwszy. W tym roku mija również 50 lat od nawiązania stosunków dyplomatycznych między Kanadą a Koreą Południową. W latach 1950–53 w Korei służyło ponad 26 000 żołnierzy kanadyjskich. Po podpisaniu traktatu pokojowego do 1955 roku pozostało tam prawie 7000. Niektórzy wrócili dopiero w 1957 roku. Minister obrony narodowej Rob Nicholson podkreślił, że w przypadku wojny w Korei mówimy o jednej z największych operacji, w które zaangażowano wojska kanadyjskie.

 

 

Toronto

Prawie połowa więzień w Ontario jest przeludniona. W celach dwuosobowych znajduje się trzech lub nawet więcej osadzonych. Według danych statystycznych ministerstwa bezpieczeństwa społecznego i więziennictwa, w 14 z 29 ontaryjskich więzień pękało w szwach. Nadliczbowi więźniowie często śpią w ciasnocie na podłodze. W takich warunkach rośnie też ryzyko konfliktu i eskalacji przemocy. W zeszłym roku 98,5 proc. miejsc w więzieniach było zajętych (średnio 8806 miejsc dziennie z 9020 w całym Ontario). Choć przykładowo więzienie w London jest zapełnione w 105 proc. Nadwyżka utrzymywała się tam przez pięć z sześciu ostatnich lat branych pod uwagę. Pod tym względem rekord padł na przełomie 2008 i 2009 roku. Od tamtego czasu sytuacja się wyrównuje. Przez ostatnie trzy lata liczba osadzonych spadła o 10 000. Teraz jednak należy spodziewać się, że więźniów będzie więcej – nawet o 1500 w ciągu dwóch lat. Powód tego to zaostrzenie prawa karnego przez rząd premiera Harpera. Służba penitencjarna Ontario przechodzi obecnie szereg zmian. Część zakładów karnych jest zamykana. Decyzje o zamknięciu podjęto m.in. w przypadku więzień w Toronto i Sarni. Trwa z kolei budowa nowego obiektu w południowo-zachodnim Ontario oraz nowoczesnego więzienia w zachodnim Toronto. Dzięki temu przybędzie 280 miejsc. Szacuje się, że dwie trzecie więźniów dopiero czeka na proces lub przesłuchanie, po którym zostanie wyznaczona kaucja. Jest to poważny wzrost od 1996 roku, kiedy ta część osadzonych stanowiła jedną trzecią wszystkich.

Spis treści numeru 31 (2 - 8 sierpnia 2013)

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.