farolwebad1

A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
piątek, 24 styczeń 2014 19:03

Prosta sprawa, która nie cieszy

Napisane przez

Dzisiaj będzie tekst nie z roli, ale z soli i tego co mnie boli.

Tyle się gardłuje o różnych zasadach bezpiecznej jazdy zimą; tyle się gardłuje na temat wprowadzenia obowiązku wymiany opon na zimowe, a tymczasem jest jedna prosta rzecz, która od ręki poprawiłaby bezpieczeństwo na drogach, i przecież nie tylko zimą.

Chodzi o fartuchy za kołami. W Europie było tak dawniej i mam nadzieję, że jest nadal, że każdy samochód ma mieć zwisające za kołem gumowe antychlapacze. Po co? No żeby nie chlapać na samochód jadący z tyłu. "Chlapanie" to jednak jest w tym wypadku eufemizm.

piątek, 24 styczeń 2014 18:56

Bal sportowca - pokłosie Igrzysk Polonijnych

Napisane przez

balsportowcaSamozwańcza nieformalna grupa pod tytułem "Team Canada Światowe Letnie Igrzyska Polonijne" od 2007 roku, czyli igrzysk w Słupsku, co dwa lata wskrzesza, inicjuje i organizuje sportową Polonię kanadyjską na Igrzyska Polonijne.

Team Canada z igrzysk na igrzyska wypada coraz bardziej okazale. Jest grupą najlepiej zorganizowaną, profesjonalną i najmocniejszą sportowo ze wszystkich Polonii świata.

Jednym z nienaruszalnych punktów programu jest wyposażanie młodzieży polonijnej w stroje reprezentacyjne, pomoc młodzieży w częściowym pokryciu kosztów pobytu w Polsce oraz w miarę możliwości wspieranie w Polsce w miastach igrzysk instytucji, osób niesprawnych, niemogących liczyć na pomoc państwową.

piątek, 24 styczeń 2014 18:51

Szczupaki na St. John

damianPołożone ok. 150 km od Toronto, jezioro St. John zimą jest dość atrakcyjne.

Spod lodu można złowić okazałe szczupaki, olbrzymie crappie, duże okonie i sandacze.

Co prawda o szczupakach z St. John mówi się, że są "kropkowane". Czarne kropki łatwo można zauważyć na płetwach i łuskach. Podobnie jest z okoniem.

puzniak1Spółka akcyjna (corporation) jest, oprócz jednoosobowej firmy własnej (proprietorship), najbardziej popularną formą prowadzenia działalności biznesowej w Kanadzie. W razie powodzenia biznesu forma ta jest najdogodniejsza, jeżeli chodzi o możliwość przekazania udziałów następcom lub sprzedaży udziałów osobom trzecim. W razie niepowodzenia, daje ona właścicielom udziałów największą z możliwych ochronę prawną – zabezpiecza ich majątek własny od roszczeń kredytorów. Na potrzeby obecnego artykułu terminy: corporation, spółka akcyjna i korporacja oznaczają tę samą formę prawną.

Corporation może być założona i prowadzona przez jedną osobę bądź przez kilku (lub wielu) współwłaścicieli udziałów, czyli współakcjonariuszy (shareholders). W przypadku firm małych i spełniających określone warunki, biznes prowadzony w formie corporation może korzystać z przywilejów podatkowych i finansowych nadanych ustawowo tzw. małym prywatnym korporacjom kanadyjskim (Canadian-controlled small corporations). Większość małych spółek akcyjnych w Kanadzie spełnia te warunki.

piątek, 24 styczeń 2014 18:42

Recenzje, wydarzenia kulturalne, opinie [4/2014]

Napisane przez

bodakowskiKard. Dziwisz: Nie spaliłem notatek Jana Pawła II, bo...

"Jestem bardzo w rękach Bożych. Notatki osobiste 1962–2003" to tytuł książki Jana Pawła II, której premierę wydawnictwo Znak zapowiada na 5 lutego 2014 r.

Nikomu nieznane dotąd teksty papieża mają być kluczem do zrozumienia jego duchowości.

Notatki osobiste to zapis czterdziestu lat duchowej drogi Karola Wojtyły – Jana Pawła II.

Wybadaliśmy Sojotów bardzo szczegółowo, gdzie się znajdują posterunki i zasadzki czerwonych partyzantów, oraz jakie są siły bolszewików na tem jedynem przejściu górskiem. Posłałem potem Tatarzyna i Kałmuka, dobrze mówiących po sojocku i z ogólnego wyglądu do tubylców podobnych, na ścisły rekonesans; my zaś obwiązaliśmy kopyta naszych koni szmatami, żeby nie było słychać stąpania wierzchowców po kamienistej ścieżce, zaciągnęliśmy rzemieniami pyski końskie, aby nie rżały, i powoli w milczeniu posuwaliśmy się za wywiadowcami. Ci zaś wykonali rekonesans świetnie i szybko. Już po paru godzinach wiedzieliśmy, że osiemdziesięciu partyzantów założyło obóz o dziesięć kilometrów od nas, zająwszy jurty (namioty) dużego koczowiska zimowego Sojotów, trudniących się hodowlą reniferów, i że urządzili z obydwóch stron górskiego przejścia dwie zasadzki. W jednej z nich było dwóch żołnierzy, w drugiej – trzech. Było to nie dalej, niż o dwa kilometry od nas. Pomiędzy temi zasadzkami o parę kilometrów od awangardy głównych sił bolszewickich biegła ścieżka.

Wkrótce weszliśmy na górę, skąd obydwie zasadzki były widoczne, jak na dłoni, i skąd było bardzo łatwo ostrzeliwać je z dobrym skutkiem. Gdy zbliżyliśmy się o kilometr do punktu niebezpiecznego, zawołałem swego towarzysza-Polaka, Tatarzyna, Kałmuka i paru młodych oficerów i, zostawiwszy konie przy oddziale, ruszyłem na ostateczne zbadanie położenia. Z góry o pięćset kroków niżej widziałem dwa ogniska, buchające wysokim płomieniem, a przy każdem z nich siedział żołnierz z karabinem, reszta zaś ludzi spała; ich czarne postacie nieruchomo leżały przy ogniskach. Wydało mi się, że i warta śpi. Mam ostry wzrok i parę razy spostrzegłem, że głowa czuwającego żołnierza bezwładnie opadała mu na piersi.
Nie będąc pewny swoich nowych towarzyszy, nie mogłem rozpoczynać boju z bolszewikami, chociaż byłem przekonany, że potrafię podejść niepostrzeżenie do obozu partyzantów i rozbić ich; lecz nie chciałem pozostawiać po sobie śladu, gdyż wiele kłopotu mielibyśmy w razie pościgu w Mongolji, gdzie chińscy urzędnicy mogli dopomóc naszym wrogom. Naradziwszy się z towarzyszem, postanowiliśmy "sprzątnąć" oba posterunki bez strzałów i przejść dalej niepostrzeżenie. Nie obawiałem się, że partyzanci nas wytropią, gdyż ścieżka była pełna śladów konnych pastuchów i stad.

– Tych dwóch "mołojców" wezmę na siebie – szepnął mój atletyczny agronom, wskazując posterunek, położony na lewo od ścieżki.

Wydałem więc rozporządzenie Tatarowi, aby załatwił się z drugą zasadzką i popełznąłem śród krzaków wślad za agronomem, żeby mu w razie potrzeby dopomóc. Co prawda, byłem o niego zupełnie spokojny, gdyż był to okaz mający około siedmiu stóp wzrostu, posiadał zaś taką olbrzymią siłę, że niesforne konie kładł na ziemię i uzdał je, przycisnąwszy ramieniem.

O sto kroków od ogniska zatrzymałem się w krzakach i zacząłem oczekiwać.

Doskonale widziałem mocno kiwającego się wartownika. Karabin miał na kolanach i zgasłą fajkę w ustach. Jego śpiący towarzysz wcale się nie ruszał; dostrzegłem tylko jego nogi w grubych wojłokowych "pimach". Podług moich obliczeń, agronom musiał już dopełznąć do posterunku bolszewickiego, lecz nie dawał znaków życia. Koło ogniska przez kilka długich chwil było zupełnie spokojnie. Naraz od strony dalszego posterunku doleciał mię urwany, przyduszony krzyk – i znowu zapadła cisza... Partyzant, drzemiący przy ogniu, poruszył się i podniósł senną głowę, ale w tej chwili obok niego wyrosła postać mego towarzysza, wydająca się potwornie olbrzymia na tle ogniska. Zobaczyłem na jedno mgnienie oka nogi wartownika, które mignęły w powietrzu, poczem ogromna postać wraz ze swoją ofiarą pogrążyła się w krzakach. Po kilku sekundach olbrzym zjawił się znowu, podniósł karabin z ziemi i zamachnął się nim silnie.

Usłyszałem głuchy zgrzyt zdruzgotanej czaszki, a wkrótce potem głośne i spokojne kroki mego towarzysza.

Podszedł do mnie i z uśmiechem wstydliwym rzekł:

– Już po wszystkiem! Djabli nadali! Gdy byłem małym chłopcem, matka chciała, żebym został księdzem. Wyszedłem na agronoma po to, żeby dusić ludzi i rozbijać im głowy. Okrutnie głupia rzecz – rewolucja, panie!

Z raptowną wściekłością i obrzydzeniem splunął i zaczął zapalać fajkę.

Tymczasem i na drugim posterunku także wszystko było skończone, po chwili nasz oddział, zachowując milczenie, powoli prześlizgnął się, jak widmo nocne, pomiędzy milczącemi już na wieki wartami bolszewickiemi, i w ciągu nocy przebrnęliśmy Tannu-Ołu. Tam, na szczycie około wielkiego "obo", tj. ołtarza, poświęconego złym duchom gór, napiliśmy się herbaty i natychmiast zaczęliśmy zjeżdżać w dolinę, zarośniętą gęstemi krzakami i przeciętą całą siecią niezamarzniętych strumyków i małych rzeczek.

Były to źródła rzeki Biurek-Ho.

Około pierwszej po południu zatrzymaliśmy się na bardzo malowniczej polanie, z dobrą dla koni trawą, u podnóża gór, porosłych modrzewiami.

Zamierzałem spędzić tam całą dobę, żeby trochę odkarmić konie. Uważałem siebie i swoich ludzi za zupełnie bezpiecznych, tembardziej, iż przemawiały za tem oznaki zewnętrzne. Na górach widać było stada reniferów i jaków. Wkrótce nadjechali Sojoci i powiedzieli, że tu, za Tannu-Ołu, nikt dotąd nie widział czerwonych bandytów, za co ofiarowaliśmy im całą cegłę herbaty prasowanej. Odjechali zadowoleni i uspokojeni, powtarzając, że jesteśmy "dobrzy ludzie", "cagan", a nie "ułan" (biali, a nie czerwoni).

Gdy nasze zmęczone i wygłodzone szkapy wypoczywały i objadały się suchą, brunatną, lecz pożywną trawą, ja i moi towarzysze rozkoszowaliśmy się przy ognisku, układając plan dalsze drogi. Tu nieoczekiwanie wyłoniła się stanowcza różnica poglądów. Niejaki pułkownik Żuków, a z nim czterdziestu siedmiu innych oficerów i szeregowców, uspokojeni tem, że za Tannu-Ołu nie było bolszewików, postanowili iść do mongolskiego miasta Kobdo, a później dalej nad rzekę Emil, gdzie był obóz Bakicza, generała serbskiego, internowanego przez Chińczyków. W tym celu chcieli od razu skierować się na zachód, idąc południowemi spadkami Tannu-Olu. Ja zaś z agronomem, z szesnastu oficerami, śród których byli Tatarzyn i Kałmuk, postanowiliśmy iść na wschód, w stronę jeziora Kosogoł, stamtąd zaś dalej do Pacyfiku, trzymając się linji pomiędzy Kiachtą a Urgą.

Próżne były nasze usiłowania, ażeby skłonić przeciwną partję do pójścia z nami; niestety, oddział nasz się rozdzielił.

Nazajutrz około południa po wspólnym obiedzie pożegnalnym rozstaliśmy się, życząc sobie wzajemnie powodzenia.

W dalszej drodze los nie szczędził nam trudów, przeszkód i przygód niebezpiecznych, lecz pomimo tego dwunastu nas doszło do zamierzonego celu, zachowując wzajemnie dla siebie najcieplejsze uczucia, najserdeczniejsze wspomnienia i głęboki szacunek, który wyrósł na podstawie wielokrotnych prób w ciężkich i ryzykownych przygodach.

Oddział zaś pułkownika Żukowa zginął. Za Tannu-Ołu spotkał on znaczne siły regularnej kawalerji czerwonej i został przez nią rozbity. Dwom tylko kozakom udało się umknąć; oni też w pięć miesięcy po naszej rozłące na Biuret-Ho przynieśli nam tę smutną wiadomość do Urgi, gdzie spędziliśmy najbardziej porywające wyobraźnię dni w obozie chana mongolskiego, "krwawego" barona, generała Ungern von Sternberga, i w pałacu żywego Boga, siedzącego na tronie Wielkiego Dżengiz-Chana.

Moja grupa złożona z osiemnastu doskonale uzbrojonych jeźdźców i z pięciu koni ciężarowych, posuwała się doliną Biaret-Ho na wschód, tonąc w błotach, brnąc przez niezliczone grząskie potoki i rzeki, kostniejąc z zimna przy ostrych wiatrach północnych i moknąc do nitki pod często padającym mokrym śniegiem. Lecz uparcie dążyliśmy na wschód do południowego brzegu jeziora Kosogoł. Przewodniczył nam nasz Tatarzyn umiejętnie i pewnie, chociaż drogę łatwo było znaleźć,

gdyż przepędzono tamtędy dużo bydła i koni z Urianchaju do Mongolji, i wszędzie widać było pozostałe ślady ognisk, które rozpalali pastuchy.

 

W kraju odwiecznego pokoju

Tubylcy Urianchaju, Sojoci, szczycą się tem, że są prawdziwymi buddystami i roznosicielami idei świętego Ramy i mądrego Sakkia Muni. Sojoci – odwieczni wrogowie wojny i przelewu krwi ludzkiej, przed wiekami woleli porzucić swoją ojczyznę, niż ustąpić żądaniom krwawego zdobywcy Dżengiz-Chana, marzącego o utworzeniu sojockich konnych oddziałów. Sojoci prawie wymarli, lecz na rękach pozostałych nie ma śladów krwi ludzkiej.

Nieprzepartym wstrętem do wojny Sojoci walczyli z duchem zniszczenia i mordu. Nawet bezwzględni, surowi gubernatorzy chińscy nie potrafili zastosować w Urianchaju swych krwawych praw, nie znających litości.

Sojoci nie zmienili swoich obyczajów i wtedy nawet, gdy szalejący Rosjanie, niszcząc własną ojczyznę, wnieśli do Urianchaju zarazę mordu i grabieży.

Uchodzili ze swemi stadami, z dobytkiem i z rodzinami na południe pod Tannu-Oła, dążąc do ziemi "nojonów" (książąt) Sołdżaku i Kemczyku.

Wschodnia droga tego uchodźstwa ciągnęła się doliną Biuret-Ho. Codziennie więc spotykaliśmy rodziny sojockie, uciekające od partyzantów konno i na wielbłądach, wiozące swój majątek na "arbach" (dwukołowych ciężkich wozach), które ciągnęły bawoły lub jaki. Na pastwiskach górskich pasły się przepędzane stada i tabuny koni. W miejscach nieuczęszczanych dotychczas, znajdowaliśmy ślady sojockich biwaków. Szybko zdążaliśmy na wschód, jadąc ścieżką, wijącą się brzegiem Biuret-Ho, i po dwóch dniach zaczęliśmy się wspinać na szczyt wysokiego łańcucha górskiego, oddzielającego dolinę Biuret-Ho od rzeki Hargi, pozostawiając w tyle Sojotów, powoli dążących ze stadami i "arbami".

Przejście przez te góry było bardzo strome i obfitowało w leżące na ścieżce olbrzymie modrzewie i w bagna, co w bardzo przykry sposób przeszkadzało naszemu posuwaniu się naprzód.

Nieraz musieliśmy w ciągu kilku godzin jechać staczającemi się w przepaść ławicami kamiennemi, pośród olbrzymich głazów, przyniesionych niegdyś przez lodowce, które tu przed tysiącoleciami topniały.

piątek, 24 styczeń 2014 12:28

RRSP

Napisane przez

maciekczaplinskiMyślę, że warto przypomnieć o specjalnym programie dla kupujących po raz pierwszy, pozwalającym wykorzystać środki zgromadzone na RRSP (Registered Retirement Saving Plan) na "down payment".

Program ten pozwala wykorzystać pieniądze z RRSP na zakup domu. Maksymalna suma, którą możemy wyjąć na zakup pierwszego domu, to 25.000 dol. na osobę. Oznacza to, że jeśli dwie osoby kwalifikują się na to, by być zaliczone jako "first time buyers", to mogą wyjąć z RRSP aż 50.000 dol. (oczywiście jeśli mają taką sumę).

Wycofane pieniądze mogą być użyte nie tylko na "down payment", ale również na koszty zamknięcia transakcji czy na pierwsze remonty domowe. Wycofane z planu RRSP pieniądze wpływają na Państwa konto i nikt nie sprawdza, jak zostały wykorzystane, jak długo zadeklarowane zostało to do Revenue Canada.

Z programu tego mogą skorzystać tylko kupujący nieruchomość po raz pierwszy, czyli tzw. "first-time home buyers". Kupujący po raz pierwszy musi być legalnym mieszkańcem Kanady. W chwili korzystania z tego programu kupujący nie mógł być posiadaczem nieruchomości w Kanadzie w ciągu ostatnich pięciu lat kalendarzowych. Jeśli jeden ze współmałżonków był właścicielem nieruchomości w ciągu ostatnich pięciu lat, nie będzie mógł on skorzystać z tego programu.

Obowiązują pewne warunki, jakie trzeba spełnić, by móc skorzystać z tego planu, tzn. by móc wycofać pieniądze z RRSP bez kary:

1. Potrzebny jest pisemny kontrakt na zakup nieruchomości – nowej lub używanej.

2. Kupowany dom musi być traktowany jako "principal residence", czyli dom, w którym będą Państwo mieszkali – może to być dom wolno stojący, bliźniak, townhouse, condo, freehold. Nie kwalifikują się na ten cel duplexy, triplexy itd.

3. Wycofywane z planu RRSP fundusze muszą być zdeponowane w systemie przez minimum 90 dni.

4. Pożyczone z RRSP środki muszą być spłacone w ciągu 15 lat, oznacza to, że co roku muszą wpłacić Państwo 1/15 pożyczonej sumy z powrotem na fundusz RRSP. Jeśli nie wpłacą Państwo tej sumy na plan, to w konkretnym roku 1/15 sumy zostanie doliczona do podatków jako zarobek.

Dlaczego wspominam o tym planie? Trwa okres wpłacania na RRSP. Wielu słuchaczy ma pieniądze przeznaczone na "down payment" przy zakupie domu, ale niewykorzystane limity na zakup RRSP. Jest to znakomita okazja, by szybko i łatwo pomnożyć Państwa pieniądze. Jeśli na przykład wpłacą Państwo 20.000 dol. na RRSP, wykorzystując zaległe limity, mogą się Państwo spodziewać ponad 5000 dol. zwrotu podatkowego, które to środki można na przykład przeznaczyć na "closing cost".

Jest jeszcze jeden ważny powód, dlaczego warto przypomnieć o tym programie, umożliwiającym wykorzystanie środków z RRSP na "down payment".
Jest bardzo ważne, by ci wszyscy z Czytelników, którzy kwalifikują się jako kupujący po raz pierwszy, myślą o zakupie, ale nie mają pieniędzy na "down payment" przeczytali to bardzo uważnie.

Jak zapewne Czytelnicy pamiętają, jakiś czas temu istniała możliwość zakupu nieruchomości bez "down payment". Obecnie wymagany jest minimalny 5-proc. "down payment" przy zakupie. Skąd go wziąć, jeśli nie mamy oszczędności? Otóż z pomocą może przyjść właśnie plan, o którym dziś piszę.

Jak zawsze wspominałem, by skorzystać z pewnych benefitów finansowania, należy mieć dobry kredyt personalny. Jeśli go mamy, w okresie RRSP (zwykle do końca lutego), wiele banków jest gotowych pożyczyć swoim klientom pieniądze na zainwestowanie w plan RRSP. Jest to zwykle oferowane na bardzo korzystnych warunkach – czyli dość niskim oprocentowaniu oraz okres spłaty może być rozłożony w czasie.

I ta właśnie sytuacja może być warta wykorzystania. Wystarczy wystąpić o pożyczkę na RRSP, zdeponować pożyczone środki na planie na minimum 90 dni. Po tym okresie możemy wyjąć środki i wykorzystać je na "down payment". Jak wspomniałem w pierwszej części, z planu RRSP możemy wyjąć do 25.000 dol. na osobę, czyli para może wyjąć do 50.000 dol. Taka suma na "down payment" jest wystarczająca w zdecydowanej liczbie przypadków.

By wykupić 25.000 dol. w RRSP, nie zawsze mamy tyle limitów za jeden rok, ale dla przypomnienia, niewykorzystane limity z poprzednich lat kumulują się i warto je wykorzystać.

Warto na marginesie wspomnieć, jakie jeszcze inne programy "pomocy" istnieją dla kupujących po raz pierwszy. Otóż, wszyscy, którzy się kwalifikują, mogą otrzymać do 2000 dolarów redukcji w przypadku opłat związanych z Land Transfer Tax płaconym dla prowincji. A ci, co mieszkają w obrębie GTA, mają do 3725 dol. zwolnienia z miejskiego LTT.

A na zakończenie przypomnę, że wszyscy kupujący z Domator Team – mają szansę skorzystania z jeszcze jednego specjalnego i ekskluzywnego programu. Otóż wszyscy, którzy kupują nieruchomości przy pomocy Domator Team, nie tylko mają szansę wygrania mercedesa B250, ale również otrzymują specjalny bonus do maksymalnej wysokości 1500 dol. na zakupy w znanym salonie meblowym "Smart Furnitures".

Maciek Czapliński
Domator 905-822-2422

piątek, 24 styczeń 2014 12:24

Czas z kolędą - Opłatek Koła Pań "Nadzieja"

Napisane przez

"Jest taki czas co, łzy w śmiech zmienia,
Jest taka moc, co smutek w radość przemienia,
Jest taka siła, co spełnia marzenia,
To właśnie magia świąt Bożego Narodzenia"

Czas radosnego kolędowania, to czas pełen tajemnic, owiany magiczną mocą wieczoru wigilijnego, a szczególnie jego najpiękniejszym zwyczajem dzielenia się opłatkiem, będącym najbardziej uroczystą chwilą wieczerzy wigilijnej.

Wchodzimy w Nowy Rok, składając sobie z nieukrywaną szczerością najlepsze życzenia i z nadzieją oczekujemy ich spełnienia.
Ten radosny czas obfituje w tradycyjne spotkania przy opłatkowym stole, które tak jak objawienie Dobrej Nowiny, łączy wszystkich i wszystko, dostarczając niezapomnianych przeżyć i wzruszeń.

piątek, 24 styczeń 2014 12:21

Listy z nr. 04/2014

Nowy album patriotyczny GAN – PRZEKLĘTY POLAK – CD – już w sprzedaży – patriotyczny rock. Cena: 35 zł + KP Zespół: "...Po dwóch koncertach w Szkocji oraz dwóch koncertach w Polsce, na których zostaliśmy przyjęci bardzo entuzjastycznie, nasze prace w studiu nagraniowym dobiegają końca. W związku z tym możemy oficjalnie zapowiedzieć, że nasz debiutancki materiał pod tytułem »Przeklęty Polak« ukaże się w drugiej połowie stycznia 2014 roku – dzięki uprzejmości Bosego oraz Olifant Records. Będzie to 12 utworów o polskiej historii, polskich bohaterach. I o Polsce, do jakiej doprowadzili rządzący...". 1. Gan2. Rozstrzelana armia3. Przeklęty Polak4. Blada ballada5. Hymn…
piątek, 24 styczeń 2014 12:17

Niezapomniany wieczór o Niezapomnianych

Napisane przez

ScreenShot00271Spektakl Salonu Muzyki, Poezji i Teatru im. Jerzego Pilitowskiego według scenariusza i reżyserii Marii Nowotarskiej zatytułowany "Niezapomniani" odbył się w niedzielę, 19 stycznia 2014, w Maja Prentice Theatre przy 1350 Burnhamthorpe Rd. w Mississaudze.

Publiczność, która zapełniła do ostatniego miejsca przytulną salę teatru, dowiodła, sądząc po entuzjastycznych oklaskach w czasie i po spektaklu, że wciąż, bezustannie bardzo chcemy mieć kontakt z polską poezją.

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.