farolwebad1

A+ A A-

Goniec Poleca

Brytyjski The Telegraph informuje o projekcie wskrzeszania części mózgu ludzi zmarłych. Na testy kliniczne otrzymała zgodę jedna z amerykańskich firm biotechnologicznych. 20 pacjentów uznanych za zmarłych "klinicznie" z powodu urazu mózgu zostanie poddanych eksperymentowi mającemu ustalić czy części ich centralnego systemu nerwowego nie da się ponownie ożywić. Naukowcy chcą wykorzystać całą gamę środków m.in. wstrzykiwanie komórek macierzystych, koktajli peptydów, jak również stymulacji nerwowej i technik laserowych, które pomagają w wybudzaniu pacjentów z komy.

Pacjenci uznani za zmarłych i utrzymywani przy życiu przez aparaturę będą monitorowani przez okres kilku miesięcy. Dr Ira Pastor dyrektor Bioquark Inc. która prowadzi eksperyment, powiedziała, że jest to pierwsza w historii próba odwórcenia skutków śmierci.

wtorek, 03 maj 2016 23:16

Obama: my, albo Chiny

Napisane przez

Prezydent USA Barack Obama w napisanym przez siebie artykule opublikowanym  na łamach "The Washington Post" stwierdza, że dzięki układowi TPP to Stany Zjednoczone, a nie Chiny, dyktować będą zasady globalnego handlu. Oto treść:


W ciągu minionych sześciu lat, amerykańskie firmy stworzyły ponad 14 milionów nowych miejsc pracy. Aby utrzymać postęp, musimy wykorzystać każdą ścieżkę wzrostu ekonomicznego - pisze Obama - Dzisiaj jedna z naszych największych szans znajdują się w strefie Azji i Pacyfiku, która staje się najludniejszym i najbardziej lukratywnym rynkiem naszej planety. Wzrost wymiany handlowej w tym rejonie świata przyniesie korzyść amerykańskiemu biznesowi i amerykańskim robotnikom, ponieważ zapewni nam przewagę nad gospodarczymi konkurentami, w tym, i tym, o którym wiele słyszymy podczas obecnej kampanii prezydenckiej - Chinami.

Oczywiście, największe szanse rozwoju gospodarczego Chin znajdują się w ich własnym sąsiedztwie, dlatego Chiny nie marnują czasu. Już teraz Pekin negocjuje układ handlowy, który ukształtuje jedne z najszybciej rozwijających się rynków świata naszym kosztem, zagrażając amerykańskim miejscom pracy, i biznesom.

W ubiegłym tygodniu, przedstawiciele Chin i 15 innych państw spotkali się w Australii z zamiarem podpisania przed końcem tego roku układu Regionalnego całościowego Partnerstwa Gospodarczego (Regional Comprehensive Economic Partnership). Układ ten nie zapobiegnie niesprawiedliwej konkurencji z subsydiowanym przez rządy państwowymi przedsiębiorstwami; nie ochroni swobodnego i otwartego Internetu, ani też nie uszanuje praw własności intelektualnej w taki sposób, by amerykańscy twórcy, artyści, filmowcy i przedsiębiorcy otrzymali to, co im się należy. Z pewnością nie wdroży naszych wysokich standardów pracy i ochrony środowiska.

Szczęśliwie Ameryka ma własny plan, który spełnia wszystkie te cele. Jako mocarstwo strefy Pacyfiku Stany Zjednoczone naciskały na opracowanie spełniającego wysokie standardy partnerstwa tej strefy, umowy handlowej, która stawia na pierwszym miejscu amerykańskich robotników i zapewnia, że to my będziemy pisać zasady regulujące handel w 21. wieku.

To porozumienie wzmacnia gospodarkę amerykańską. TPP skupia  12 państw które stanowią 40 proc. gospodarki świata, aby zagwarantować, sprawiedliwą konkurencję prywatnych firm z przedsiębiorstwami państwowymi. Ono zachowuje swobodny i otwarty Internet, umacnia ochronę własności intelektualnej, jakiej potrzebują nasi wynalazcy, aby móc podejmować ryzyko i tworzyć. Wyrównuje również szanse poprzez ustanowienia najwyższych dających się egzekwować norm i usunięcie barier dla sprzedaży naszych towarów w krajach zamorskich, w tym wyeliminowanie ponad 18 tys. ceł, jakimi inne kraje nakładają na towary made in America. Prosto mówiąc, z chwilą wejścia w życie TPP amerykańskie biznesy będą eksportować więcej swojej produkcji. A to oznacza, wsparcie większej liczby dobrze płatnych miejsc pracy.

Porozumienie to umacnia również bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych. Gdy mniej ludzi cierpi biedę, gdygospodarka naszych partnerów handlowych kwitnie i kiedy my sami wiążemy się bliżej gospodarczo z innymi w ważnych strategicznie regionach - Ameryka jest zarówno silniejsza, jak i bardziej bezpieczna.

Ale nic z tego się nie stanie, jeśli TPP nie wejdzie w życie. A to dlatego, że rejon Azji i Pacyfiku kontynuował będzie integrację, niezależnie od tego czy ze Stanami Zjednoczonymi czy bez. Możemy stać na czele tego procesu, i możemy stanąć z boku patrząc, jak umyka nam prosperity.

Jeśli nie uzyskamy TPP, amerykańskie towary wciąż będą natrafiały w regionie na wysokie taryfy celne i inne bariery. Amerykańskie przedsiębiorstwa stracą możliwość konkurowania na rynkach azjatyckich, co oznacza, że mniej samochodów produkowanych przez nasze koncerny trafi na rynki wschodzące, więcej produkcji rolnej naszych farmerów natrafi na zagraniczne bariery, a małe firmy mające nadzieję na zagraniczną sprzedaż swych towarów borykać się będą z biurokratycznymi przeszkodami. Jeśli nie uda nam się przeforsować TPP, pracodawcy w całej Ameryce stracą szansę na wyrównaną konkurencję z firmami innych krajów. A kiedy amerykańskie firmy i pracownicy konkurują na sprawiedliwych zasadach, nikt nie jest w stanie nas pokonać.

Rozumiem sceptycyzm, jaki podziela wiele ludzi wobec porozumień handlowych, zwłaszcza w miejscowościach, gdzie skutki automatyzacji i globalizacji najbardziej dotknęły robotników i ich rodziny, ale budowanie murów, aby odizolować się od globalnej gospodarki, odizoluje nas tylko od niesamowitych możliwości, jakie ona daje. Zamiast tego, to Ameryka powinna ustanawiać zasady, Ameryka powinna dyktować warunki. To inne kraje powinny działać według zasad, jakie ustanawia Ameryka i jej partnerzy, a nie odwrotnie.

To właśnie pozwala nam uczynić TPP. Dlatego mój rząd ściśle pracuje z przywódcami Kongresu, aby zagwarantować międzypartyjne porozumienie dla naszego układu, zdając sobie sprawę, że im dłużej czekamy, tym trudniej będzie nam przyjąć TPP. Świat się zmienia, wraz z nim zmieniają się reguły gry, i Stany Zjednoczone, a nie Chiny powinny je pisać. Wykorzystajmy tę okazję przyjmijmy Trans-Pacific Partnership i nie dajmy się wystrychnąć na dudka.

 

tłum. GONIEC.net
-----

Komentując słowa Obamy Chiny stwierdziły, że wygląda na to, iż USA mają wielkie ambicje i ograniczone pole widzenia...

Wikipedia: (Trans-Pacific Partnership (TPP) – wielostronna umowa regulująca zasady handlu, zawarta 5 października 2015 przez dwanaście krajów w całym regionie Azji i Pacyfiku (Australia, Brunei Darussalam, Kanada, Chile, Japonia, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Peru, Singapur, Stany Zjednoczone i Wietnam). Tego dnia umowę podpisali przedstawiciele krajów-sygnatariuszy. Obecnie umowa będzie zatwierdzana przez rządy poszczególnych państw. Podstawą jest zawarte w 2005 roku porozumienie o partnerstwie strategicznym Trans-Pacific (TPSEP lub P4). Kraje członkowskie określiły termin zakończenia negocjacji w 2012 r., ale sporne kwestie związane z rolnictwem, własnością intelektualną, a także usługami i inwestycjami spowodowały przedłużenie negocjacji. Zawarcie TPP było jednym z głównych celów strategii handlowej administracji Obamy oraz Shinzo Abe.
Sygnatariusze umowy generują około 40% światowej wymiany handlowej.
Oficjalnie, TPP ma na celu intensyfikację handlu i ułatwienie inwestycji pomiędzy krajami partnerskimi TPP, promowanie innowacji, wzrostu gospodarczego i rozwoju oraz wspieranie tworzenia i utrzymania miejsc pracy.
Globaliści, pracownicy służby zdrowia, działacze wolności Internetu, ekolodzy, organizacje pracownicze, grupy poparcia, i niektórzy urzędnicy krytykowali efekty negocjacji w dużej mierze ze względu na tajemnicę procesu negocjacji, ekspansywny zakres jej obowiązywania i zawartość kontrowersyjnych klauzul zawartych w projektach, które wyciekły i stały się znane publicznie.
26 marca 2015 został ujawniony przez Wikileaks rozdział umowy, który przewiduje, że ponadnarodowe korporacje będą miały prawo do pozywania rządów przed trybunał organizowany przez Bank Światowy lub ONZ w celu odzyskania "utraconych" (przyszłych) korzyści, których przyczyną jest działanie prawa stanowionego przez poszczególne kraje. Postawi to państwa słabe gospodarczo w sytuacji ubezwłasnowolnienia ekonomicznego, ponieważ ustawodawstwo lokalne, promujące gospodarkę (lokalną) będzie przeciwne zasadom TPP i skutkować będzie sankcjami ekonomicznymi.

wtorek, 03 maj 2016 23:16

Obama: my, albo Chiny

Napisane przez

Prezydent USA Barack Obama w napisanym przez siebie artykule opublikowanym na łamach “The Washington Post” stwierdza, że dzięki układowi TPP to Stany Zjednoczone, a nie Chiny, dyktować będą zasady globalnego handlu. Oto treść:
W ciągu minionych sześciu lat, amerykańskie firmy stworzyły ponad 14 milionów nowych miejsc pracy. Aby utrzymać postęp, musimy wykorzystać każdą ścieżkę wzrostu ekonomicznego - pisze Obama - Dzisiaj jedna z naszych największych szans znajdują się w strefie Azji i Pacyfiku, która staje się najludniejszym i najbardziej lukratywnym rynkiem naszej planety. Wzrost wymiany handlowej w tym rejonie świata przyniesie korzyść amerykańskiemu biznesowi i amerykańskim robotnikom, ponieważ zapewni nam przewagę nad gospodarczymi konkurentami, w tym, i tym, o którym wiele słyszymy podczas obecnej kampanii prezydenckiej - Chinami.
Oczywiście, największe szanse rozwoju gospodarczego Chin znajdują się w ich własnym sąsiedztwie, dlatego Chiny nie marnują czasu. Już teraz Pekin negocjuje układ handlowy, który ukształtuje jedne z najszybciej rozwijających się rynków świata naszym kosztem, zagrażając amerykańskim miejscom pracy, i biznesom.
W ubiegłym tygodniu, przedstawiciele Chin i 15 innych państw spotkali się w Australii z zamiarem podpisania przed końcem tego roku układu Regionalnego Całościowego Partnerstwa Gospodarczego (Regional Comprehensive Economic Partnership). Układ ten nie zapobiegnie niesprawiedliwej konkurencji z subsydiowanym przez rządy państwowymi przedsiębiorstwami; nie ochroni swobodnego i otwartego Internetu, ani też nie uszanuje praw własności intelektualnej w taki sposób, by amerykańscy twórcy, artyści, filmowcy i przedsiębiorcy otrzymali to, co im się należy. Z pewnością nie wdroży naszych wysokich standardów pracy i ochrony środowiska.
Szczęśliwie Ameryka ma własny plan, który spełnia wszystkie te cele. Jako mocarstwo strefy Pacyfiku Stany Zjednoczone naciskały na opracowanie spełniającego wysokie standardy partnerstwa strefy Pacyfiku, umowy handlowej, która stawia na pierwszym miejscu amerykańskich robotników i zapewnia, że to my będziemy pisać zasady regulujące handel w 21. Wieku.
To porozumienie wzmacnia gospodarkę amerykańską. TPP skupa razem 12 państw które stanowią 40 proc. Gospodarki świata, aby zagwarantować, sprawiedliwą konkurencję prywatnych firm z przedsiębiorstwami państwowymi. Ono zachowuje swobodny i otwarty Internet, umacnia ochronę własności intelektualnej, jakiej potrzebują nasi wynalazcy, aby móc podejmować ryzyko i tworzyć. Wyrównuje również szanse poprzez ustanowienia najwyższych dających się egzekwować norm i usunięcie barier dla sprzedaży naszych towarów w krajach zamorskich, w tym wyeliminowanie ponad 18 tys. ceł, jakimi inne kraje okładają towary made in America. Prosto mówiąc, z chwilą wejścia w życie TPP amerykańskie biznesy będą eksportować więcej swojej produkcji. A to oznacza, wsparcie większej liczby dobrze płatnych miejsc pracy.
Porozumienie to umacnia również bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych. Gdy mniej ludzi cierpi biedą, gdy gospodarka naszych partnerów handlowych kwitnie i kiedy my sami wiążemy się bliżej gospodarczo z innymi w ważnych strategicznie regionach - Ameryka jest zarówno silniejsza, jak i bardziej bezpieczna.
Ale nic z tego się nie stanie, jeśli TPP nie wejdzie w życie. A to dlatego, że rejon Azji i Pacyfiku kontynuował będzie integrację, niezależnie od tego czy ze Stanami Zjednoczonymi czy bez. Możemy stać na czele tego procesu, i możemy stanąć z boku patrząc, jak umyka nam prosperity.
Jeśli nie uzyskamy TPP, amerykańskie towary wciąż będą natrafiały w regionie na wysokie taryfy celne i inne bariery. Amerykańskie przedsiębiorstwa stracą możliwość konkurowania na rynkach azjatyckich, co oznacza, że mniej samochodów produkowanych przez nasze koncerny trafi na rynki wschodzące, więcej produkcji rolnej naszych farmerów natrafi na zagraniczne bariery, a małe firmy mające nadzieję na zagraniczną sprzedaż swych towarów natrafiać będą na biurokratyczne przeszkody. Jeśli nie uda nam się przeforsować TPP, pracodawcy w całej Ameryce stracą wyrównane szanse konkurowania z firmami innych krajów. A kiedy amerykańskie firmy i pracownicy konkurują na sprawiedliwych zasadach, nikt nie jest w stanie nas pokonać.
Rozumiem sceptycyzm, jaki podziela wiele ludzi wobec porozumień handlowych zwłaszcza w miejscowościach, gdzie skutki automatyzacji i globalizacji najbardziej dotknęły robotników i ich rodziny, ale budowanie murów, aby odizolować się od globalnej gospodarki, odizoluje nas tylko od niesamowitych możliwości, jakie ona daje. Zamiast tego, to Ameryka powinna ustanawiać zasady, Ameryka powinna dyktować warunki. To inne kraje powinny działać według zasad jakie ustanawia Ameryka i jej partnerzy, a nie odwrotnie.
To właśnie TPP pozwala nam uczynić. Dlatego właśnie mój rząd ściśle pracuje z przywódcami Kongresu, aby zagwarantować międzypartyjne porozumienie dla naszego układu, zdając sobie sprawę, że im dłużej czekamy, tym trudniej będzie nam przyjąć TPP. Świat się zmienia, wraz z nim zmieniają się reguły gry, i Stany Zjednoczone, a nie Chiny powinny je pisać. Wykorzystajmy tę okazję, przyjmijmy Trans-Pacific Partnership i nie dajmy się wystrychnąć na dudka.

tłum. Goniec.net
-----
Komentując słowa Obamy Chiny stwierdziły, że wygląda na to, iż USA mają wielkie ambicje i wąską wizję...


Wikipedia: (Trans-Pacific Partnership (TPP) – wielostronna umowa regulująca zasady handlu, zawarta 5 października 2015 przez dwanaście krajów w całym regionie Azji i Pacyfiku (Australia, Brunei Darussalam, Kanada, Chile, Japonia, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Peru, Singapur, Stany Zjednoczone i Wietnam). Tego dnia umowę podpisali przedstawiciele krajów-sygnatariuszy. Obecnie umowa będzie zatwierdzana przez rządy poszczególnych państw. Podstawą jest zawarte w 2005 roku porozumienie o partnerstwie strategicznym Trans-Pacific (TPSEP lub P4). Kraje członkowskie określiły termin zakończenia negocjacji w 2012 r., ale sporne kwestie związane z rolnictwem, własnością intelektualną, a także usługami i inwestycjami spowodowały przedłużenie negocjacji. Zawarcie TPP było jednym z głównych celów strategii handlowej administracji Obamy.
Oficjalnie, TPP ma na celu intensyfikację handlu i ułatwienie inwestycji pomiędzy krajami partnerskimi TPP, promowanie innowacji, wzrostu gospodarczego i rozwoju oraz wspieranie tworzenia i utrzymania miejsc pracy.
Globaliści, pracownicy służby zdrowia, działacze wolności Internetu, ekolodzy, organizacje pracownicze, grupy poparcia, i niektórzy urzędnicy krytykowali efekty negocjacji w dużej mierze ze względu na tajemnicę procesu negocjacji, ekspansywny zakres jej obowiązywania i zawartość kontrowersyjnych klauzul zawartych w projektach, które wyciekły i stały się znane publicznie.
26 marca 2015 został ujawniony przez Wikileaks rozdział umowy, który przewiduje, że ponadnarodowe korporacje będą miały prawo do pozywania rządów przed trybunał organizowany przez Bank Światowy lub ONZ w celu odzyskania “utraconych” (przyszłych) korzyści, których przyczyną jest działanie prawa stanowionego przez poszczególne kraje. Postawi to państwa słabe gospodarczo w sytuacji ubezwłasnowolnienia ekonomicznego, ponieważ ustawodawstwo lokalne, promujące gospodarkę (lokalną) będzie przeciwne zasadom TPP i skutkować będzie sankcjami ekonomicznymi.

wtorek, 03 maj 2016 20:22

Wojska Europy Zachodniej niezdolne do walki

Napisane przez

Większość bojowych jednostek lądowych armii Holandii zostało uznanych za „niezdolne do skutecznej walki o dużej intensywności z przeciwnikiem używającym jednostek zmechanizowanych” – czytamy w projekcie przeglądu zdolności obronnych NATO.Problemy holenderskich sił zbrojnych są dobrym przykładem skutków cięć i ogólnego stanu, w jakim znajdują się armie państw Starego Kontynentu pisze Jakub Palowski w defence24.pl

W ujawnionym projekcie przeglądu zdolności obronnych Holandii NATO poinformowało, że najwyższym priorytetem dla tego państwa powinno być podwyższenie gotowości i efektywności wojsk lądowych. Podczas gdy pozostałe rodzaje sił zbrojnych są oceniane relatywnie wysoko, to siły lądowe uznano za częściowo niezdolne do walki w konflikcie konwencjonalnym.

Tzw. Capability Review przeprowadzany jest cyklicznie, we wszystkich państwach NATO. Holenderskie władze zdecydowały się na upublicznienie wstępnej wersji dokumentu, która szczegółowo omawia sytuację i warunki rozwoju sił zbrojnych. We wstępie do dokumentu podkreślono, że istotne znaczenie w planach modernizacji armii ma zakup myśliwców F-35 czy rozbudowa zdolności cyberobrony. Jednocześnie jednak kryzys gospodarczy spowodował cięcia budżetowe, powodujące ograniczenie finansowania armii o 635 mln euro w latach 2011-2015.

Zmniejszenie finansowania armii było połączone ze zwolnieniami żołnierzy ze służby. Obecnie planuje się jednak przyjęcie do sił zbrojnych około tysiąca dodatkowych specjalistów, co ma pozwolić na zapełnienie „luk” w najważniejszych obszarach. (...)

Jedną z podstawowych przyczyn problemów armii Holandii jest oczywiście sytuacja budżetowa. Udział wydatków obronnych w PKB wynosi zaledwie 1,16%. Pomimo niewielkiego podwyższenia funduszy przeznaczonych na siły zbrojne, zakres środków jest niewystarczający. Jest to szczególnie widoczne w zakresie „twardych” zdolności, potrzebnych zwłaszcza w konflikcie o dużej intensywności.

Siły zbrojne Holandii są więc dobrym przykładem erozji konwencjonalnych zdolności obronnych, jaka następowała – w różnym stopniu – w większości państw zachodniej Europy. Widać wyraźnie, że redukcje najbardziej dotknęły potencjału lądowego, który w wypadku prowadzenia operacji obronnej w naszym regionie mógłby okazać się szczególnie przydatny. Okazją do wdrożenia szerzej zakrojonych środków naprawczych będzie szczyt NATO w Warszawie. Pewne kroki w tym zakresie (np. w Niemczech czy Holandii) zostały już podjęte, ale są niewystarczające.

wtorek, 03 maj 2016 12:28

Ukraińska czystka w archiwach

Napisane przez

 Ukraiński historyk archiwista, niszczy dokumenty na temat krwawej przeszłości banderowców - pisze w Josh Cohen w Foreign Policy o dzialności Włodzimierza Wiatrowicza

FOREIGN POLICY

REPORT

The Historian Whitewashing Ukraine’s Past

Volodymyr Viatrovych is erasing the country’s racist and bloody history — stripping pogroms and ethnic cleansing from the official archives.

BY JOSH COHEN

MAY 2, 2016

The Historian Whitewashing Ukraine’s Past

When it comes to politics and history, an accurate memory can be a dangerous thing.

In Ukraine, as the country struggles with its identity, that’s doubly true. While Ukrainian political parties try to push the country toward Europe or Russia, a young, rising Ukrainian historian named Volodymyr Viatrovych has placed himself at the center of that fight. Advocating a nationalist, revisionist history that glorifies the country’s move to independence — and purges bloody and opportunistic chapters — Viatrovych has attempted to redraft the country’s modern history to whitewash Ukrainian nationalist groups’ involvement in the Holocaust and mass ethnic cleansing of Poles during World War II. And right now, he’s winning.

In May 2015, Ukrainian President Petro Poroshenko signed a law that mandated the transfer of the country’s complete set of archives, from the “Soviet organs of repression,” such as the KGB and its decedent, the Security Service of Ukraine (SBU), to a government organization called the Ukrainian Institute of National Memory. Run by the young scholar — and charged with “implementation of state policy in the field of restoration and preservation of national memory of the Ukrainian people” — the institute received millions of documents, including information on political dissidents, propaganda campaigns against religion, the activities of Ukrainian nationalist organizations, KGB espionage and counter-espionage activities, and criminal cases connected to the Stalinist purges. Under the archives law, one of four “memory laws” written by Viatrovych, the institute’s anodyne-sounding mandate is merely a cover to present a biased and one-sided view of modern Ukrainian history — and one that could shape the country’s path forward.

The controversy centers on a telling of World War II history that amplifies Soviet crimes and glorifies Ukrainian nationalist fighters while dismissing the vital part they played in ethnic cleansing of Poles and Jews from 1941 to 1945 after the Nazi invasion of the former Soviet Union. Viatrovych’s vision of history instead tells the story of partisan guerrillas who waged a brave battle for Ukrainian independence against overwhelming Soviet power. It also sends a message to those who do not identify with the country’s ethno-nationalist mythmakers — such as the many Russian speakers in eastern Ukraine who still celebrate the heroism of the Red Army during World War II — that they’re on the outside. And more pointedly, scholars now fear that they risk reprisal for not toeing the official line — or calling Viatrovych on his historical distortions. Under Viatrovych’s reign, the country could be headed for a new, and frightening, era of censorship.

Although events of 75 years ago may seem like settled history, they are very much a part of the information war raging between Russia and Ukraine.Although events of 75 years ago may seem like settled history, they are very much a part of the information war raging between Russia and Ukraine.

The revisionism focuses on two Ukrainian nationalist groups: the Organization of Ukrainian Nationalists (OUN) and the Ukrainian Insurgent Army (UPA), which fought to establish an independent Ukraine. During the war, these groups killed tens of thousands of Jews and carried out a brutal campaign of ethnic cleansing that killed as many as 100,000 Poles. Created in 1929 to free Ukraine from Soviet control, the OUN embraced the notion of an ethnically pure Ukrainian nation. When the Nazis invaded the Soviet Union in 1941, the OUN and its charismatic leader, Stepan Bandera, welcomed the invasion as a step toward Ukrainian independence. Its members carried out a pogrom in Lviv that killed 5,000 Jews, and OUN militias played a major role in violence against the Jewish population in western Ukraine that claimed the lives of up to 35,000 Jews.

Hitler was not interested in granting Ukraine independence, however. By 1943 the OUN violently seized control of the UPA and declared itself opposed to both the Germans, then in retreat, and the oncoming Soviets. Many UPA troops had already assisted the Nazis as Ukrainian Auxiliary Police in the extermination of hundreds and thousands of Jews in western Ukraine in 1941 and 1942, and they now became foot soldiers in another round of ethnic cleansing in western Ukraine in 1943 to 1944, this time directed primarily against Poles. When the Soviets were closing in 1944, the OUN resumed cooperation with the Germans and continued to fight the Soviets into the 1950s, before finally being crushed by the Red Army.

This legacy of sacrifice against the Soviets continues to prompt many Ukrainian nationalists to view Bandera and the OUN-UPA as heroes whose valor kept the dream of Ukrainian statehood alive.

Now, as Ukraine seeks to free itself from Russia’s grip, Ukrainian nationalists are providing the Kremlin’s propaganda machine fodder to support the claim that post-revolutionary Ukraine is overrun by fascists and neo-Nazis. The new law, which promises that people who “publicly exhibit a disrespectful attitude” toward these groups or “deny the legitimacy” of Ukraine’s 20th century struggle for independence will be prosecuted (though no punishment is specified) also means that independent Ukraine is being partially built on a falsified narrative of the Holocaust.

By transferring control of the nation’s archives to Viatrovych, Ukraine’s nationalists assured themselves that management of the nation’s historical memory is now in the “correct” hands.

* * *

From the beginning of his career, he was an up-and-comer. Viatrovych has the equivalent of a Ph.D. from Lviv University, located in the western Ukrainian city where he was born, and is articulate and passionate, albeit sometimes with a short fuse. The 35 year old scholar, first made a professional name for himself at the Institute for the Study of the Liberation Movement known by its Ukrainian acronym TsDVR, an organization founded to promote the heroic narrative of the OUN-UPA, where he began working in 2002. By 2006, he had become the organization’s director. In this time, he published books glorifying the OUN-UPA, established programs to help young Ukrainian scholars promote the nationalist viewpoint, and served as a bridge to ultra-nationalists in the diaspora who largely fund TsDVR.

In 2008, in addition to his role at TsDVR, Viktor Yushchenko, then president, appointed Viatrovych head of the Security Service of Ukraine’s (SBU) archives. Yuschenko made the promotion of OUN-UPA mythology a fundamental part of his legacy, rewriting school textbooks, renaming streets, and honoring OUN-UPA leaders as “heroes of Ukraine.” As Yuschenko’s leading memory manager — both at TsDVR and the SBU — Viatrovych was his right-hand man in this crusade. He continued to push the state-sponsored heroic representation of the OUN-UPA and their leaders Bandera, Yaroslav Stetsko, and Roman Shukhevych. “The Ukrainian struggle for independence is one of the cornerstones of our national self-identification,” Viatrovych wrote in Pravda in 2010. “Because without UPA, without Bandera, without Shukhevych there would not be a contemporary Ukrainian state, there would not be a contemporary Ukrainian nation.” Viatrovych is also frequently quoted in the Ukrainian media, once even going so far as to defend the Ukrainian SS Galician division that fought on the side of the Nazis during World War II.

After Viktor Yanukovych was elected president in 2010, Viatrovych faded from view. Yanukovych hailed from eastern Ukraine and was a friend of Russia, and didn’t share the scholar’s nationalist reading of history. During this period Viatrovych spent time in North America on a series of lecture tours, as well as a short sojourn as a research fellow at the Harvard Ukrainian Research Institute (HURI). He also continued his academic activism, writing books and articles promoting the heroic narrative of the OUN-UPA. In 2013 he tried to crash and disrupt a workshop on Ukrainian and Russian nationalism taking place at the Harriman Institute at Columbia. When the Maidan Revolution swept Yanukovych out of power in February 2014, Viatrovych returned to prominence.

The new president, Poroshenko, appointed Viatrovych to head the Ukrainian Institute of National Memory — a prestigious appointment for a relatively young scholar. Although it’s not clear what drove Poroshenko’s decision, Viatrovych’s previous service under Yuschenko undoubtedly provided him the necessary bona fides with the nationalists, and Poroshenko’s decision was most likely a political payoff to the nationalists who supported the Maidan Revolution. Nationalists provided much of the muscle in the battle against Yanukovych’s security forces during the Revolution and formed the core of private battalions such as Right Sector, which played a key role fighting separatist forces in the Donbass after the Russian annexation of Crimea.

Though his political star has continued to rise, Viatrovych’s integrity as a historian has been widely attacked within Western countries as well as by a number of respected historians in Ukraine. According to Jared McBride, a research scholar at the Kennan Institute and a fellow at the United States Holocaust Memorial Museum, “the glorification of the OUN-UPA is not just about history. It’s a current political project to consolidate a very one-sided view within Ukrainian society that really only has a deep resonance within the western province of Galicia.”

Though Viatrovych’s view is popular in western Ukraine where many Bandera monuments and street names exist (TsDVR itself is located on Bandera Street in Lviv), many Ukrainians in the south and east of the country don’t appreciate the World War II-era nationalist’s legacy. In Luhansk, in the country’s east, and Crimea, local governments erected monuments to the victims of the OUN-UPA. In this regard, imposing the nationalists’ version of history on the entire country requires eradicating the beliefs and identity of many other Ukrainians who do not share the nationalists’ narrative.

To that effect, Viatrovych has dismissed historical events not comporting with this narrative as “Soviet propaganda.” In his 2006 book, The OUN’s Position Towards the Jews: Formulation of a position against the backdrop of a catastrophe, he attempted to exonerate the OUN from its collaboration in the Holocaust by ignoring the overwhelming mass of historical literature. The book was widely panned by Western historians. University of Alberta professor John-Paul Himka, one of the leading scholars of Ukrainian history for three decades, described it as “employing a series of dubious procedures: rejecting sources that compromise the OUN, accepting uncritically censored sources emanating from émigré OUN circles, failing to recognize anti-Semitism in OUN texts.”

Even more worrisome for the future integrity of Ukraine’s archives under Viatrovych is his notoriety among Western historians for his willingness to allegedly ignore or even falsify historical documents.Even more worrisome for the future integrity of Ukraine’s archives under Viatrovych is his notoriety among Western historians for his willingness to allegedly ignore or even falsify historical documents. “Scholars on his staff publish document collections that are falsified,” said Jeffrey Burds, a professor of Russian and Soviet history at Northeastern University.“ I know this because I have seen the originals, made copies, and have compared their transcriptions to the originals.”

Burds described an 898-page book of transcribed documents produced by one of Viatrovych’s colleagues, which Viatrovych uses to support his claim that he will release anything from Ukraine’s archives for review by researchers. Burds, however, described this as a “monument to cleansing and falsifying with words, sentences, entire paragraphs removed. What was removed?” Burds continued. “Anything criticizing Ukrainian nationalism, expressions of dislike and conflict within the OUN/UPA leadership, sections where the respondents cooperated and gave evidence against other nationalists, records of atrocities.”

Burds’s experience was not unusual. I corresponded with and interviewed numerous historians for this article, and their grievances against Viatrovych were remarkably consistent: ignored established historical facts, falsified and sanitized documents, and restricted access to SBU archives under his watch.

“I have had trouble working in the Security Service of Ukraine Archive when Viatrovych was in charge of it,” said Marco Carynnyk, a Ukrainian-Canadian émigré and longtime independent researcher on 20th century Ukrainian history. “I also have evidence that Viatrovych falsified the historical record in his own publications and then found excuses not to let me see records that might expose that.”

McBride echoes Carynnyk’s views, noting, “When Viatrovych was the chief archivist at the SBU, he created a digital archive open to Ukrainian citizens and foreigners. Despite this generally positive development, he and his team made sure to exclude any documents from the archive that may cast a negative light on the OUN-UPA, including their involvement in the Holocaust and other war crimes.”

As frustrating an experience as many historians already endured with Viatrovych, placing all of the nation’s most sensitive archives under his control is an indication that things will only get worse. Based on his history, Viatrovych could be expected to tightly control what is — and is not — available from the archives at the Ukrainian Institute of National Memory.

* * *

Ukrainian historians have openly fretted about how the new archives law will affect their research. The Union of Archivists in Ukraine opposed the law, and Ukrainian historian Stanislav Serhiyenko slammed it as an opportunity for Viatrovych and his Memory Institute to “monopolize and restrict access to a certain significant period of documentary layers that do not meet its primitive vision of the modern history of Ukraine or, in the worst case, can lead to the destruction of documents. Unbiased study of Soviet history, OUN, UPA, etc., will be impossible.” Seventy historians signed an open letter to Poroshenko asking him to veto the draft law that bans criticism of the OUN-UPA. Viatrovych countered, “The concern about the possible interference of politicians in academic discussions, which was one of the main reasons behind the letter, is unnecessary.”

Serhiyenko’s concerns, however, are well founded, and a recent incident demonstrates the pressure Ukrainian historians face to whitewash the OUN-UPA’s atrocities.

After the open letter was published, the legislation’s sponsor, Yuri Shukhevych, reacted furiously. Shukhevych, the son of UPA leader Roman Shukhevych and a longtime far-right political activist himself, fired off a letter to Minister of Education Serhiy Kvit claiming, “Russian special services” produced the letter and demanded that “patriotic” historians rebuff it. Kvit, also a longtime far-right activist and author of an admiring biography one of the key theoreticians of Ukrainian ethnic nationalism, in turn ominously highlighted the signatories of Ukrainian historians on his copy of the letter. Subsequently, Kvit approached at least one of these Ukrainian historians, an established and well-regarded scholar, and demanded that he write a response to the open letter reversing his position and condemning it.

As the letter noted, the four laws’ “content and spirit contradicts one of the most fundamental political rights: the right to freedom of speech.… Over the past 15 years, Vladimir Putin’s Russia has invested enormous resources in the politicization of history. It would be ruinous if Ukraine went down the same road, however partially or tentatively.”

If Ukrainian historians cannot safely sign a simple letter related to free speech, what chance is there that they will be allowed to perform objective research on sensitive topics once Viatrovych gains control of the nation’s critical archives?

In response to an e-mail I sent to Viatrovych on Feb. 24 (in which I alerted him to the publication of this article and also asked him for comment regarding the depiction of World War II-era Ukrainian nationalist organizations in contemporary Ukraine), he vehemently denied the accusations leveled against him in this article.

Viatrovych called the Western historians’ allegations that he ignores or falsifies historical documents “baseless.” In response to a question about whether the Union of Archivists of Ukraine’s concerns were valid, Viatrovych replied, “During all of my work connected to the archives, I have worked exclusively with their opening, therefore I don’t see any reasons to fear that I will now restrict access to them.”

In that same response, Viatrovych also denied the OUN and UPA ethically cleansed Jews and Poles after the Nazi invasion of the Soviet Union, dismissing the accusations as an “integral part of the USSR’s informational war against the Ukrainian liberation movement beginning from the Second World War.”

While Viatrovych also stated (via e-mail) that some OUN members held anti-Semitic views, he argues that “the largest group of OUN members were those who thought that the extermination of Jews by the Nazis was not their concern, since their main goal was to defend the Ukrainian population against German repression,” Viatrovych wrote. “It is for this reason that [at the beginning of 1943] they [the OUN] created the UPA. Accusations that the soldiers of this army took part in the Holocaust are unfounded since at the moment of its creation, the Nazis had almost completed the destruction of the Jews,” he concluded.

The problem is that Viatrovych’s defense of the OUN and UPA doesn’t comport with the detailed evidence presented by numerous Western historians. The OUN’s ideology was explicitly anti-Semitic, describing Jews as a “predominantly hostile body within our national organism” and used such language as “combat Jews as supporters of the Muscovite-Bolshevik regime” and “Ukraine for the Ukrainians! … Death to the Muscovite-Jewish commune!” In fact, even before the Nazi invasion of the Soviet Union, OUN leaders such as Yaroslav Stetsko explicitly endorsed German-style extermination of Jews.

Viatrovych’s logic for the UPA also rings hollow. Hundreds of testimonies from Jewish survivors — many exhaustively documented by Himka — confirm that the UPA slaughtered many of the Jews still alive in western Ukraine by 1943. Moreover, while Viatrovych presents the UPA’s killing of between 70,000 and 100,000 Poles in 1943-1944 as a side effect of a “Polish-Ukrainian War,” historical documentation once again contradicts him. Indeed, UPA reports confirm that the group killed Poles as systematically as the Nazis did Jews. UPA supreme commander Dmytro Kliachkivs’kyi explicitly stated: “We should carry out a large-scale liquidation action against Polish elements. During the evacuation of the German Army, we should find an appropriate moment to liquidate the entire male population between 16 and 60 years old.” Given that over 70 percent of the leading UPA cadres possessed a background as Nazi collaborators, none of this is surprising.

While Viatrovych’s debates with Western historians may seem academic, this is far from true. Last June, Kvit’s Ministry of Education issued a directive to teachers regarding the “necessity to accentuate the patriotism and morality of the activists of the liberation movement,” including depicting the UPA as a “symbol of patriotism and sacrificial spirit in the struggle for an independent Ukraine” and Bandera as an “outstanding representative” of the Ukrainian people.” More recently, Viatrovych’s Ukrainian Institute of National Memory proposed that the city of Kiev rename two streets after Bandera and the former supreme commander of both the UPA and the Nazi-supervised Schutzmannschaft Roman Shukhevych.

The consolidation of Ukrainian democracy — not to mention its ambition to join the European Union — requires the country to come to grips with the darker aspects of its past. But if Viatrovych has his way, this reckoning may never come to pass, and Ukraine will never achieve a full reckoning with its complicated past.

poniedziałek, 02 maj 2016 23:12

Oszukał śmierć kilka razy...

Napisał

Zbigniew Gutowski oszukiwał śmierć od samej chwili urodzin - pisze w The Globe and Mail, Fred Langan, wspominając sławnego polskiego lotnika, który zmarł 31 marca w Montrealu w wieku 99 lat.

Gutowski przyszedł na świat 3 grudnia 1916 roku w Warszawie, jako słabszy z pary bliźniaków dwujajowych. Nie dawano mu więcej niż kilka godzin życia, i ciotka pospiesznie go ochrzciła.

Gutowski po ukończeniu szkoły lotniczej rozpoczął służbę 1 września 1939 roku. W Polsce nie wykonał żadnego lotu bojowego, gdyż większość samolotów zniszczona została na lotniskach przez Luftwaffe. Po napadzie ZSRS na Polskę, przez Rumunię przedostał się do Francji. Jego ojciec oraz mąż siostry- bliźniaka zamordowany został w Katyniu.


Początkowo Gutowski przydzielony został do bazy w Lyonie, by później zostać przeniesiony na lotnisko w Algierii - ówczesnej kolonii francuskiej. Po upadku Francji w czerwcu 1940 roku przeniesiono go do Anglii, gdzie walczył w polskim dywizjonie 302.


Początkowo latał na hurricane'ach, a potem na spitfire'ach. 8 listopada został zestrzelony nad Francją przez fockewulfa 190. Mimo, że nie otworzył się główny spadochron, szczęśliwie upadł na kopiec liści buraczanych i przeżył. Osadzony w stalagu Luft III, był jednym z trzech polskich oficerów, którzy uczestniczyli w kopaniu tuneli dla planujących ucieczkę, co opisane później zostało w "Wielkiej ucieczce". W samej ucieczce nie brał udziału, co prawdopodobnie uratowało mu życie, ponieważ wszyscy uciekinierzy zostali pojmani i zabici. W lipcu 1945 roku wrócił do Wielkiej Brytanii, a po zwolnieniu z wojska w 1949 roku wyemigrował do Kanady, gdzie początkowo osiedlił się w Toronto, a później przeprowadził do Montrealu. Pracował jako niezależny kontraktor, po rozwodzie w latach 50., nigdy ponownie się nie ożenił. Lubił opiekować się opuszczonymi psami. W pogrzebie uczestniczył polski attache obrony płk Kiszkowiak, notabene urodzony w Żaganiu, gdzie znajdował się podczas wojny Stalag Luft III.

Fakt, że w zagranicznych mediach możemy się natknąć na wypowiedzi Polaków stawiające Polskę w złym świetle, szokuje. Do niedawna jedynie Włosi krytykowali własne instytucje na forum zagranicznym – pisze włoski polityk Luca Giuseppe Volonte na łamach Rzeczpospolitej w artykule Polska na wojnie kulturowej

http://www.rp.pl/Publicystyka/305019966-Polska-na-wojnie-kulturowej.html#ap-1

Przed szczytem nuklearnym w Waszyngtonie, który odbył się 31 marca i 1 kwietnia, niektóre światowe media z satysfakcją podawały w wątpliwość, czy dojdzie do spotkania między polskim prezydentem Andrzejem Dudą a Barackiem Obamą. Opinie sugerujące, że Obama, podkreślający podczas spotkania z Raulem Castro istnienie żywych stosunków pomiędzy USA a Kubą, nie miałby czasu na spotkanie z najbliższym sojusznikiem USA w tej części Europy, brzmiały niewiarygodnie. Dotyczyło to zwłaszcza księżycowych oskarżeń o rzekomo niedemokratyczny charakter rządu, któremu Polacy udzielili w wolnych i demokratycznych wyborach bezprecedensowego poparcia. Traktowanie wyborów społeczeństwa jako niedemokratycznych ma wszelkie cechy totalitarnej inżynierii społecznej, pozbawionej jakiegokolwiek szacunku dla demokracji.


Medialna agresja
O ile jednak oskarżenia te wywoływać mogą wzruszenie ramion lub uśmiech, o tyle inne medialne doniesienia powodują irytację. W czasie gdy po świecie rozchodziły się nierzetelne wiadomości na temat spotkania dwóch prezydentów, prasa i niektóre międzynarodowe portale emocjonowały się, niedopuszczalnymi w ich mniemaniu, pomysłami PiS na wprowadzenie zakazu morderczej praktyki, jaką jest aborcja. Mam na myśli choćby stronę internetową włoskiego dziennika „La Repubblica".


Poziom niedoinformowania dyskutantów dobitnie pokazuje choćby fakt, że projekt objęcia całkowitą ochroną człowieka w prenatalnej fazie rozwoju nie pochodzi ani od rządu, ani od klubu PiS, ale przygotowały go organizacje pozarządowe i zamierzają uzyskać dla niego kolejny raz społeczne poparcie w postaci podpisów setek tysięcy obywateli.


Biorąc pod uwagę specyfikę europejskich doniesień medialnych, myślę, że upowszechniane przez nie spekulacje, jakoby Obama wolał spotkać się z Castro niż z Dudą, jak również krytyka polskiego rządu i Polaków przez głównych sponsorów amerykańskiej Partii Demokratycznej w czasie kampanii wyborczej jest dla Polski raczej powodem do dumy niż czymś dotkliwym. Uważam, że uznanie kraju za niewiarygodny przez taką organizację jak Planned Parenthood, handlującą zwłokami dzieci zabitych przed urodzeniem, samo w sobie stanowi poważną pozytywną rekomendację.
Medialna agresja względem Polski dowodzi natomiast tego, że współcześnie, jeśli kraj chce chronić swoje kulturowe, religijne i historyczne korzenie, spotka się z falą zniewag ze strony środowisk, które uległy wykorzenieniu, choć zachowują silną pozycję w krajach zachodnich. Warto przypomnieć, że dokładnie to samo przydarzyło się premierowi Viktorowi Orbánowi na Węgrzech w latach 2010–2015.
Nieprzypadkowo w ostatnich dniach w wielu europejskich krajach badania wykazały, że młodzi ludzie popierają ideę zaostrzenia kontroli granicznych oraz ochrony kultury i dziedzictwa narodowego. Tak jak na Węgrzech, tak i w Polsce przeciwstawienie się zewnętrznym atakom i zarazem dotrzymanie zobowiązań przyjętych podczas kampanii wyborczej będzie stanowiło wielkie wyzwanie dla narodu i rządu.


(...)
Pozwolę sobie na jeszcze jedną, końcową uwagę: fakt, że w zagranicznych wiadomościach telewizyjnych możemy spotkać wypowiedzi Polaków – ważnych ludzi kultury i polityki – stawiające Polskę w złym świetle, szokuje. Jako Europejczyka napełnia mnie to goryczą, ponieważ do niedawna jedynie Włosi krytykowali własne instytucje na forum zagranicznym. Z przykrością odbieram fakt szerzenia się, także w Polsce, kłamstw i oszczerstw, w szczególności w liberalno-lewicowych środowiskach schlebiających modnym prądom kulturowym. Polacy, dumni ze swojego pochodzenia, tradycji i religii, głosując w ostatnich wyborach, wybrali stanowczy obywatelski program legislacyjny.
Może lewicowe środowiska w Europie przegapiły wynik wyborów, ale nie sposób nie dostrzec, że UE zmienia się dzięki niemu na lepsze. Wiele krajów wzmocniło więzy z Polską, wielu ludzi z całej Europy z zainteresowaniem oczekuje na nowe decyzje polskiego Sejmu dotyczące ochrony życia i rodziny. Te kraje i organizacje pozarządowe będą silnie wspierać Polskę w jej walce o demokrację i prawa człowieka. Nie my uczyniliśmy ochronę życia najsłabszych ludzi przedmiotem wojny kulturowej, jednak będziemy w niej walczyć do samego końca.


Autor jest włoskim politykiem chadeckim i działaczem społecznym. Prezes Fundacji Novae Terrae oraz przewodniczący Instytutu Dignitatis Humane. W latach 2010–2013 był przewodniczącym grupy Europejskiej Partii Ludowej w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy.

 

poniedziałek, 02 maj 2016 09:31

Polska legitymacja dla uczniów szkół polonijnych!

Napisane przez

Pierwsza inicjatywa legislacyjna Prezydenta RP z zakresu oświaty polonijnej

W Belwederze przed południem 2 maja 2016 roku Prezydent RP Andrzej Duda podpisał pierwszą inicjatywę legislacyjną z zakresu oświaty polonijnej. - czytamy na oficjalnej stronie Prezydenta RP.

Projekt ustawy „o zmianie ustawy o uprawnieniach do ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego oraz niektórych innych ustaw” jest pierwszym projektem ustawy o tematyce polonijnej skierowanym pod obrady Sejmu z inicjatywy Prezydenta RP.

Projekt został opracowany jako odpowiedź na potrzeby Polonii i Polaków mieszkających za granicą. Jego głównym celem jest zrównoważenie uprawnień dzieci polskich i polonijnych uczących się poza granicami kraju (historii, geografii oraz języka polskiego) z uprawnieniami dzieci uczęszczających do szkół w Polsce, w zakresie ulg na publiczną komunikację kolejową i autobusową, wejścia do muzeów oraz parków narodowych.

Dotychczasowo dokumentem uprawniającym do otrzymania ulgi była legitymacja szkolna, ale tylko legitymacja szkolna wydawana przez szkoły funkcjonujące na terytorium Polski lub prowadzone przez placówki dyplomatyczne. Ulgi dotychczasowe nie obejmują dzieci uczących się w szkołach społecznych prowadzonych przez polonijne organizacje oświatowe, stowarzyszenia rodziców, polskie parafie i sekcje polskie organizowane przy szkołach międzynarodowych. Uczniowie nie posiadają tam legitymacji szkolnych. Stąd, gdy przyjeżdżają do ojczystego kraju nie mają żadnych ulg, mimo wieku uprawniającego do ich przyznania.

Projekt przyznaje uczniom szkół społecznych, prowadzonych przez polonijne organizacje oświatowe, stowarzyszenia rodziców, polskie parafie i sekcje polskie organizowane przy szkołach międzynarodowych i zarejestrowanych w bazie Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą uprawnienia do ulg na przejazdy środkami komunikacji publicznej oraz uprawnienia do ulg w przypadku wejścia do muzeów i na teren parku narodowego w Polsce.

Uprawnienia dotyczące ulg na przejazdy zostają przyznane również nauczycielom uczącym w tych szkołach. Wprowadzone zmiany mają za cel nagrodzenie tych uczniów, którzy podejmują trud zdobywania wiedzy o Ojczyźnie swoich przodków. Posiadanie przez dzieci polonijne za granicą dokumentu poświadczającego ich uprawnienia do ulg w Polsce ma walor edukacyjno-patriotyczny. Będzie to widoczny dokument potwierdzający ich więź z Polską.

Winnipeg Jacqui Kendrick z Winnipegu mówi, że ścigało ją Child and Family Services, ponieważ pozwoliła swoim dzieciom bawić się w przydomowym ogródku. Kendrick nie pracuje poza domem, zajmuje się dziećmi. Na początku kwietnia niespodziewanie zapukał do niej pracownik CFS i powiedział, że chce sprawdzić, czy jej dzieci dobrze się czują, ponieważ otrzymano zgłoszenie, że zostały pozostawione bez nadzoru.
Kobieta ma troje dzieci w wieku 2, 5 i 10 lat, które często bawią się w ogródku za domem. Teren jest całkowicie zagrodzony – z trzech stron płotem drewnianym, a z przodu domu – metalową siatką z furtką. Kendrick albo jest z dziećmi na dworze, albo widzi je z okien domu. Nie uważa, by coś im groziło lub były „pozostawiane na dworze bez nadzoru”. Dodaje, że dwoje starszych wie, że należy troszczyć się o młodsze rodzeństwo. Uważa, że jej 10-letnie dziecko jest bardzo odpowiedzialne. Młodsze też wiedzą, że nie wolno wychodzić za ogrodzenie.
Pracownica CFS musiała jednak odpowiedzieć na zgłoszenie i przeprowadzić cały wywiad z Kendrick. Kobieta była pytana, czy wcześniej miała do czynienia z CFS, jakie miała dzieciństwo, czy ona i jej mąż piją, narkotyzują się. Pracownica CFS musiała obejrzeć sypialnie dzieci, a także sprawdzić, czy w domu jest wystarczająco jedzenia. Nic dziwnego, że Kendrick w końcu rozpłakała się. Nie mogła uwierzyć, że poddano ją takiej kontroli. Dziwi się, dlaczego ktoś zadzwonił do urzędu zamiast po prostu z nią porozmawiać. Na szczęście pracownica CFS uspokajała ją, że wszystko jest w porządku, ale przepisy wymagają, by w taki sposób odpowiadać na zgłoszenia. Więc musi spełnić wymagania formalne. Kendrick obawia się jednak, że jej nazwisko jest już w aktach agencji i może się to odbić na jej rodzinie w przyszłości.

niedziela, 01 maj 2016 22:55

Kamerę laptopa warto zakleić plastrem...

Napisane przez

Podczas dyskusji panelowej w Kenyon College w Ohio okazało się, że dyrektor FBI James Comey zakleił taśmą kamerę swego laptopa podaje polski portal defence24.pl

Uczestnicy dyskusji panelowej nie kryli zdziwienia na widok taśmy, którą dyrektor Federalnego Biura Śledczego, pełniącego rolę głównej służby kontrwywiadowczej USA, zakleił kamerę swojego laptopa.

Dyrektor FBI wyraził swoje obawy w związku z aktywnością hakerów wspieranych przez rządy Chin i Rosji. Dodał, że ma na myśli cyberszpiegostwo, którym zajmują się grupy hakerów powiązane z Moskwą i Pekinem. 

Obawy dyrektora FBI mają realne podstawy. Obrazy z kamer internetowych były bowiem przechwytywane przez agencje rządowe państw zrzeszonych w sojuszu Five Eyes w ramach programu Optic Nerve. Program był realizowany od 2008 r. Proceder został szerzej skomentowany w "The Guardian", który opisał jak brytyjska służba wywiadu radioelektronicznego GCHQ zebrała od użytkowników portalu Yahoo prawie 2 mln. zdjęć wykonanych za pomocą kamerek internetowych. Jak twierdzi międzynarodowy autorytet w dziedzinie cyberbezpieczeństwa Pierluigi Paganini, samo FBI również posiada programy szpiegowskie do przechwytywania obrazu z kamer umieszczonych w laptopach.

Przy okazji panelu w Kenyon College dyrektor FBI przedstawił też swoje stanowisko w sprawie ochrony prywatności użytkowników Internetu, którego zdaniem jest absolutyzowana przez lobby obrońców wolności obywatelskich i praw człowieka. "Absolutna prywatność stanowi poważną przeszkodę w działaniach organów ścigania" - oświadczył Comey.

W ostatnim czasie firma Whats App wprowadziła szyfrowanie wszystkich przesyłanych wiadomości metodą end–to–end, co stanowi dodatkowe wyzwanie dla organów ścigania. W ocenie Jamesa Comeya taka polityka firm teleinformatycznych znacząco utrudni działalność obrońców prawa, gdyż przestępcy i terroryści będą mieli łatwiejszy dostęp do bezpiecznych kanałów komunikacji. Odbije się to negatywnie na równowadze pomiędzy potrzeba ochronny bezpieczeństwa narodowego a prawem obywateli do prywatności.

za Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.