Wiadomości kanadyjskie
Informacje i wydarzenia
Wyższe stopy procentowe i zaostrzone zasady udzielania kredytów hipotecznych dają się we znaki nie tylko tym, którzy marzą o własnych czterech ścianach. Poszkodowani są również ci, którzy już mają dom, ale ciągle jeszcze spłacają kredyt.
W styczniu weszły w życie zmiany procedur udzielania kredytów. Obecnie każdy, kto chce pożyczyć pieniądze z banku, jest sprawdzany, czy będzie w stanie płacić wyższe raty. Podczas testu badana jest zdolność do płacenia rat, jeśli oprocentowanie będzie takie, jakie w danym momencie oferują banki lub o 2 proc. wyższe niż to, które udało się wynegocjować w przypadku konkretnej pożyczki. Jeśli klient nie przejdzie testu, żaden pożyczkodawca podlegający regulacjom federalnym nie może udzielić mu kredytu. W tej sytuacji klient może zdecydować się na tańszy dom, poczekać albo poszukać pożyczkodawcy, który nie zależy od decyzji Ottawy (takimi są np. unie kredytowe).
W innej sytuacji są osoby, które już zaciągnęły kredyt w jednym z dużych banków i muszą go odnowić. Nowe zasady nie pozwalają tak łatwo rozstać się z pożyczkodawcą. A w pismach przypominających o odnowieniu kredytu wysyłanych przez banki podawane jest oprocentowanie o 0,2 – 0,5 proc. wyższe od zawartego z poprzedniej umowie. W przypadku kredytu na 300 000 dol. oznacza to dodatkowe 4000. Kto się zadłużył na 1 milion, zapłaci o 13 000 dol. więcej.
To efekt podwyżki stóp procentowych. Do tego w zeszłym tygodniu cena obligacji emitowanych przez kanadyjski rząd osiągnęła poziom najwyższy od siedmiu lat. Oznacza to wzrost kosztów własnych ponoszonych przez banki. Nie ma co się dziwić, że wkrótce tymi kosztami będą obarczeni klienci.
Osoby, które muszą odnowić kredyt, nie przechodzą testu z wypłacalności. Ocena zdolności spłaty rat jest jednak wymagana, gdy dany klient chce zmienić pożyczkodawcę. Dlatego klientowi zmiana nie zawsze się opłaca, a banki wiedzą, że do pewnego stopnia mogą to wykorzystać i podnieść raty.
Według banku centralnego w ciągu najbliższych 12 miesięcy do odnowienia będą kredyty hipoteczne na łączną kwotę 700 milionów dolarów. 86 proc. klientów nie zmienia pożyczkodawcy.
Przeciwnicy aborcji dźwigają krzyż Chrystusa
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakArcybiskup Ottawy Terrence Prendergast powiedział, że kanadyjscy chrześcijanie, którzy odmawiają podpisywania proaborcyjnego oświadczenia wymaganego podczas składania wniosków o granty w ramach programu pracy wakacyjnej, dźwigają krzyż Chrystusa. Członkowie ruchów pro-life są dziś głosem sumienia. To normalna rzecz, która wynika ze rozumienia znaczenia chrystusowego krzyża i poświęcenia. Powinniśmy go naśladować i nie bać się.
Podczas Marszu dla Życia arcybiskup był pytany, czego ruch pro-life może się uczyć od pierwszych chrześcijan, którzy oddawali życie za wiarę. Prendergast powiedział, że w Kanadzie chrześcijańskie poświęcenie przybiera formę niezgody na politykę rządu. Rząd grozi, że osoby, które nie podpiszą oświadczenia o popieraniu aborcji, stracą pieniądze i prestiż – i na taki los spotyka wszystkich, którzy opowiadają się za ochroną życia. Zdaniem arcybiskupa wkrótce inni ludzie zaczną to zauważać i popierać.
W tym tygodniu na twitterze abp Prendergast napisał, że wymuszanie oświadczenia to „rządowy bullying”. Wcześniej w Ottawa Sun tłumaczył, że wbrew temu, co mówi Trudeau, Karta Praw i Swobód nie wspomina o żadnych „prawach i wolnościach reprodukcyjnych”. Każdy obywatel może wyszukać w internecie treść Karty i to sprawdzić. Arcybiskup odnosił się także do katolicyzmu Trudeau pisząc, że to „logicznie niemożliwe”, by być katolikiem i opowiadac się za aborcją.
W tym roku Service Canada odrzuciło 1561 wniosków złożonych w ramach programu Canada Summer Job. W zeszłym odrzucono tylko 126. Kilkadziesiąt organizacji katolickich otrzymało w tym roku finansowanie. Portal LifeSiteNews kontaktuje się z nimi i pyta, czy rozumieją, co oznacza podpisanie oświadczenia i czy zamierzają zwracać pieniądze.
Czy tęczowe flagi zatrzepocą przed szkołami w Peel?
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakPeel District School Board, na terenie którego znajduje się 257 szkół, ma zdecydować, czy dopuści wywieszanie przed szkołami tęczowej flagi. W świetle obecnych przepisów przy szkołach mogą powiewać tylko flagi Kanady i Ontario. Zmiany domagają się aktywiści z Pride Employee Resource Group (PERG), którzy złożyli wniosek w kuratorium. W zeszłym tygodniu sprawa była przedmiotem dyskusji. Sala obrad w siedzibie kuratorium wypełniła się lobbystami w różowych koszulkach. Ich przedstawiciele podkreślali, że region Peel powinien pójść śladami Toronto, Durham, Halton i York i wywieszając tęczową flagę wyraźnie zasygnalizować, że pracownicy i uczniowie LGBT są tu bezpieczni i mile widziani.
Za dopuszczeniem wciągania tęczowej flagi na szkolne maszty emocjonalnie wypowiadali się transseksualni uczniowie, nauczycielka, która twierdziła, że jako nastolatka chciała popełnić samobójstwo, ponieważ nie czuła się akceptowana, a także mężczyzna, którego dwoje dzieci było nękanych za posiadanie dwóch ojców.
Przedstawicielka PREG skarżyła się, że kuratorium nie potraktowało wniosku poważnie i prowadzi przesłuchania dopiero teraz, mimo że wniosek złożono w zeszłym roku.
Przewodnicząca rady kuratorium Janet McDougald powiedziała, że argumentacja za flagą jest bardzo przekonująca i dała do zrozumienia, że jedyną przeszkodą będzie kwestia, czy dopuszczenie tęczowej flagi będzie się wiązało z koniecznością akceptacji flag innych grup. „Nie chodzi o to, czy tak, czy nie, ale jak to zrobić?”, podkreśliła McDougald.
Członek rady kuratorium Robert Crocker powiedział, że wszyscy, którzy przysyłali do niego maile i pisali na twitterze, popierają tęczową flagę. Zupełnie inna jest jednak reakcja na artykuł w Brampton Guardian. Czytelnicy w mediach społecznościowych wyrażają gorący sprzeciw. Ktoś zauważył, że tu nie chodzi o żadną równość, ponieważ to nie jest flaga osób heteroseksualnych – dlaczego więc ją wieszać? Ktoś inny napisał, że flaga Kanady jest flagą nas wszystkich, dlatego przestańcie dogadzać wszystkim, którzy narzekają. Powtarzały się określenia „nonsens”, „liberalna propaganda”, „ostatnie podrygi słabych liberałów”. Ktoś przypomniał, że najpierw ze szkół usunięto modlitwę, a teraz chce się wieszać flagę reprezentującą preferencje seksualne.
Kuratorium ma ogłosić ostateczną decyzję 22 maja.
Miał odwagę krzyknąć, że "prawo do aborcji" to kłamstwo
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakW zeszłą środę poseł konserwatywny Ted Falk odważył się powiedzieć w Izbie Gmin, że aborcja nie jest żadnym prawem. Za takie zaściankowe myślenie został zganiony nie tylko przez liberałów i nowych demokratów, lecz także przez lidera własnej partii. Andrew Scheer miał nakazać innemu posłowi, by porozmawiał z Falkiem.
W Izbie Gmin premier Trudeau odpowiadał akurat na pytanie NDP o dostęp do aborcji na terenach wiejskich. Zadeklarował, że liberałowie „zawsze jednogłośnie stoją za prawem kobiet do wyboru”. W tym momencie Falk krzyknął ze swojego miejsca, że to nie jest prawo. Wywołało to wrzawę wśród posłów liberalnych i NDP, tak że marszałek musiał przywoływać wszystkich do porządku. Posłanka NDP Anne Minh-Thu Quach powiedziała, że to, co mogliśmy przed chwilą usłyszeć, jest po prostu okropne. To jest prawo i każdy musi to zrozumieć, dodała, a jej koledzy i posłowie liberalni nagrodzili ją owacją na stojąco.
Minister ds. statusu kobiet Maryam Monsef zażądała od Falka, by cofnął swoje słowa. Marszałek powiedział, że musiałoby to być przedmiotem debaty.
Później do sprawy odniósł się premier Trudeau mówiąc, że „my po tej stronie sali obrad rozumiemy, iż kobiety mają niezbywalne prawo do decydowania o swoim ciele. Zawsze będziemy bronić tego prawa, niezależnie od tego co mówią konserwatyści”. Potem w e-mailowym oświadczeniu liberałowie podkreślili, że prawo do aborcji jest chronione przez Kartę Praw i Swobód, a konserwatyści kolejny raz pokazali, że mają za nic prawa kobiet. Oskarżyli Andrew Scheera, że prowadząc swoją kampanię polegał w dużej mierze na poparciu organizacji, które są anti-choice.
Po zakończeniu obrad posłowie konserwatywni nie chcieli komentować wypowiedzi Falka.
Wiceprzewodniczący Campaign Life Coalition, Jeff Gunnarson, wyjaśnia, że liberałowie nie mają racji, gdy utrzymują, że prawo do aborcji jest zapisane w Karcie. Przypomniał, że przewodniczący CLC napisał we wrześniu do Trudeau, by przestał szerzyć kłamstwa o tym, że aborcja jest prawem człowieka i powoływać się na Kartę. Sąd najwyższy nigdy nie uznał jej za konstytucyjne prawo. Gunnarson pochwalił Falka za odwagę i podziękował mu za obronę dzieci nienarodzonych.
Ford: zadbajmy najpierw o tych, którzy są na miejscu...
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakPodczas sobotniej konferencji prasowej Doug Ford był kilkakrotnie proszony o wyjaśnienie swojej wypowiedzi o przyjmowaniu imigrantów. Dzień wcześniej podczas konferencji zorganizowanej przez Federation of Northern Ontario Municipalities dotyczącej problemów regionów północnych stwierdził, że właśnie na rzadko zaludnionych terenach rząd powinien przykładać szczególną wagę do tego, by w pierwszej kolejności zatrudniana była ludność miejscowa, a dopiero potem polegać na imigrantach. Ontario musi najpierw zająć się własnymi problemami, a dopiero potem zachęcać imigrantów do osiedlania się na północy. Rzecznik prasowy Forda wytłumaczył, że lider jest otwarty na stworzenie programu imigracyjnego dla północy, ale przede wszystkim nie chce, by tamtejsi mieszkańcy czuli się pozostawieni samym sobie.
Potem Ford mówił, że rywale przekręcają jego słowa, a on jak najbardziej popiera „nowych Kanadyjczyków”. Dodał, że jeśli jego partia dojdzie do władzy, postara się o większą uznawalność zagranicznego wykształcenia. Ford Nation to różnorodna grupa, pełna imigrantów, powiedział.
Kathleen Wynne i Andrea Horwath proponują pilotażowy program imigracyjny dla północnej części prowincji, który miałby być remedium na spadek tamtejszej liczby ludności i zachęcać do migracji pracowników na północ. Podkreślają, że podobny program funkcjonuje w prowincjach atlantyckich. Dodają, że w tym kraju każdy jest imigrantem i wypowiedzi Forda są niepokojące. Horwath powiedziała, że była w szoku, gdy usłyszała, że „Ford posługuje się tym samym językiem, co ludzie, którzy uważają, że nowi imigranci nie są mile widziani w Kanadzie”. Jej zdaniem Ford w ogóle nie zrozumiał pytani i intencji władz miast leżących na północy prowincji, którym w gruncie rzeczy zależy na zwiększonej imigracji i nowych wykwalifikowanych pracownikach.
Również w sobotę Ford ogłosił, że rząd konserwatywny stworzy program opieki dentystycznej dla seniorów. Będzie z niego korzystać około 100 000 osób rocznie. Bezpłatne usługi dentystyczne będą dostępne dla seniorów z dochodem niższym niż 19 300 dol. rocznie i pary seniorów, których wspólny dochód nie przekroczy 32 300 dol. Program ma kosztować prowincję 98 milionów dolarów.
Quebec chce dopuścić ubezpieczalnie do wyników badań genetycznych
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakRząd Quebeku kwestionuje konstytucyjność Genetic Non-Discrimination Act twierdząc, że przepisy o kryminalizacji odmawiania usług na podstawie wyników badań genetycznych kłócą się z prawem regulującym działanie sektora ubezpieczeniowego. Yvonne Bombard z Li Ka Shing Knowledge Institute przy szpitalu St. Michael's w Toronto mówi, że jeśli prowincyjny sąd apelacyjny uzna skargę rządu, zdrowie i wolność pacjentów będą poważnie zagrożone. Podkreśla, że prawo musi być utrzymane, by obywatele mieli dostęp do najlepszej możliwej opieki medycznej i nie musieli się przy tym obawiać, że wyniki ich badań zostaną wykorzystane przeciwko nim. Dodaje, że prawo nie dotyczy tylko sektora ubezpieczeniowego. Wyjaśnia, że prowadząc badania spotkała się z przypadkami, gdy odmowa ubezpieczenia uniemożliwiła komuś wzięcie pożyczki na rozwój małego przedsiębiorstwa, inna osoba nie mogła awansować w pracy, a jeszcze inna nie została rodzicem adopcyjnym lub miała problemy w sądzie, które wpłynęły na warunki opieki i dostęp do dzieci.
Genetic Non-Discrimination Act został uchwalony 4 maja 2017 roku. Od tego czasu przestępstwem jest wprowadzanie do jakichkolwiek umów warunków związanych z ujawnianiem wyników badań genetycznych.
Stephen Frank, dyrektor Canadian Life and Health Insurance Association, twierdzi, że firmy ubezpieczeniowe powinny mieć dostęp do wyników badań, żeby dobrze rozumieć ryzyko i wycenić koszty polisy. Należy to umożliwić chociaż w niektórych przypadkach, a nie ślepo zakazywać. Inaczej sektor ubezpieczeniowy będzie się bronił i podniesie ceny, a wszystko skończy się tak, że mniejsza liczba Kanadyjczyków będzie się ubezpieczać.
Terrorysta i morderca żyje spokojnie wśród nas
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakFederalny minister bezpieczeństwa publicznego Ralph Goodale odmawia podawania szczegółów dotyczących sytuacji Kanadyjczyka, który był wcześniej bojownikiem ISIS i przyznał się do przeprowadzenia egzekucji w Syrii, a teraz wrócił do ojczyzny i mieszka gdzieś w Toronto. Minister tłumaczy się względami bezpieczeństwa. O los Abu Huzaifa al-Kanadi (Abu Huzaifa the Canadian, nie jest to jednak prawdziwe imię mężczyzny) pytali w Izbie Gmin posłowie konserwatywni. Abu Huzaifa miał być przesłuchiwany przez RCMP i ISIS, ale nie usłyszał żadnych zarzutów. Rozmawiał z dziennikarzami New York Timesa przygotowującymi serię audio „Caliphate” i opowiedział im, że uczestniczył w zbiorowym zabójstwie muzułmańskich sunnitów. Ofiarami byli mężczyźni w średnim wieku, którzy sprzeciwiali się ISIS. Podczas egzekucji mieli związane ręce i zasłonięte oczy. Zabójcy strzelali im w tył głowy.
Abu Huzaifa mówił, że na początku trzeba się odpowiednio nastawić, pomyśleć sobie, że wreszcie się kogoś zabija. I że to może być pierwszy krok do stania się bojownikiem walczącym na pierwszej linii, a to było jednym z jego celów. Dodał, że zanim wystrzelił, pomyślał sobie, że to zabójstwo jest uzasadnione. Może to zrobić i nie będzie ponosił odpowiedzialności. Po prostu zamykasz oczy i strzelasz, opowiadał. Po zabójstwie starał się patrzeć tylko na stopy ofiary. Potem mordercy układali ciała zmarłych. Kanadyjczyk do końca dnia nie mógł się pozbyć zapachu krwi na swoich rękach i było mu niedobrze. Opowiadał również, jak ISIS szkoli rekrutów. Uczy ich strzelać i dźgać nożem manekiny. Stara się ich odczulić na przemoc. On sam jednak nie wytrzymał i odszedł, po tym jak zabił po raz drugi. Mówi, że widział przemoc, jakiej nigdy by sobie nie wyobraził, m.in. publiczne biczowanie, ścięcia i krzyżowanie. Wtedy jednak sam nikogo nie krzywdził.
Abu Huzaifa dorastał w normalnej rodzinie pakistańskich imigrantów, którzy byli muzułmanami, ale nieszczególnie religijnymi. On zawsze chciał czegoś większego, nie prostego i nudnego. Został zrekrutowany przez internet. Wyjechał z Toronto w 2014 roku, gdy miał prawie 18 lat. Po 5 miesiącach w oddziale ISIS w syryjskim mieście Manbij postanowił uciec i wrócić do domu.
Liderka konserwatystów w Izbie Gmin Candice Bergen stwierdziła, że Kanadyjczycy oczekują od rządu odpowiedzi na szereg pytań. Chcą wiedzieć, dlaczego rząd nic nie robi i pozwala takiemu zwierzęciu chodzić na wolności. Uważa, że liberałowie powinni wyraźnie dać byłym terrorystom do zrozumienia, że nie są mile widziani w Kanadzie, a nie witać ich bez konsekwencji.
CSIS szacuje, że około 60 Kanadyjczyków, którzy byli członkami zagranicznych organizacji terrorystycznych, wróciło do kraju. Były szef wywiadu Ward Elcock twierdzi jednak, że wywiad udzielony mediom nie jest wystarczającym dowodem, na podstawie którego policja może postawić kogoś w stan oskarżenia. Udowodnienie komuś zabójstwa popełnionego kilka lat temu w Syrii jest bardzo trudne. Nie jest niemożliwe, ale bynajmniej niełatwe. Abu Huzaifa może być obecnie obiektem śledztwa, jeśli władze stwierdziły, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Minister Goodale powiedział, że CSIS, RCMP i inne agencje zajmujące się bezpieczeństwem pracują jak należy. Dbają o to, by obywatele byli bezpieczni.
Liberałowie kryją pedofilów?
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakOpozycja zarzuca rządowi federalnemu, że nie ujawnia historii notowań kryminalnych osób, które popełniały przestępstwa seksualne, a teraz chcę pracować z dziećmi albo z osobami niepełnosprawnymi. Ministerstwo bezpieczeństwa publicznego broni się twierdząc, że to poprzedni rząd przed 2016 rokiem "niewłaściwie stosował prawo" i ujawniał informacje o osobach, które wcześniej miały wyczyszczoną historię notowań.
Osoby, które popełniły przestępstwa na tle seksualnym, mogą mieć część notowań "zawieszoną", aby ułatwić im normalne życie (sprawy takie jak na przykład wynajęcie mieszkania). Jednak w przypadku ubiegania się o zatrudnienie we "wrażliwych sektorach", jak szkolnictwo, opieka nad niepełnosprawnymi czy starszymi osobami przeprowadzane, historia notowań jest dokładnie sprawdzana i wówczas w gestii ministerstwa leży to, czy dane zostaną ujawnione.
Wyczyszczenie historii notowań kryminalnych nie powoduje jednak wymazania informacji ze wszystkich kartotek, tylko to, że wgląd do nich jest znacznie ograniczony. Jeśli dana osoba chce na przykład pracować w domach opieki, punktach opieki nad dziećmi, usługach taksówkarskich lub z niepełnosprawnymi, musi przejść tzw. background check, który jest dokładniejszy niż zwykłe sprawdzenie historii notowań kryminalnych.
Sprawdzane są zwłaszcza przestępstwa seksualne i wówczas może się okazać, że dana osoba miała wyczyszczoną historię - to jest widoczne w dokumentach, ale policjant dokonujący sprawdzenia nie wie, o jakie przestępstwo chodzi. W tej sytuacji powiadamia federalny departament bezpieczeństwa publicznego. Ministerstwo decyduje, czy rodzaj przestępstwa jest w jakiś sposób związany z pracą, którą chce podjąć dana osoba. Jeśli tak - przekazuje dane policji i aplikantowi, jeśli nie - wysyła odpowiedź o "braku notowań".
Za czasów poprzedniego rządu konserwatywnego 95 proc. przypadków kończyło się ujawnieniem dawnych przestępstw. Gdy liberałowie doszli do władzy, odsetek spadł do 38 proc. W okresie między 2011 a 2016 rokiem do ministerstwa bezpieczeństwa publicznego wpłynęło 695 zapytań od 520 osób. W większości byli to mężczyźni.
Scott Bardsley, rzecznik prasowy ministerstwa, podkreśla, że w 2016 roku zwrócono uwagę urzędników na niewłaściwe stosowanie przepisów zawartych w Criminal Records Act. Ministerstwo przeprowadziło konsultacje z prawnikami i wprowadziło niezbędne zmiany. Nowe podejście jest stosowane do dziś. Istnieje cała gama przestępstw seksualnych i nie wszystkie powinny być traktowane tak samo. Poza tym aplikant może być nienotowany od 20 lat, i to też ma znaczenie. Dalej przestępstwo popełnione wobec dzieci może być uznane za nieistotne podczas ubiegania się o pracę z osobami starszymi. Poza tym osoby wywodzące się z ludności rdzennej lub z widocznych mniejszości często dostają wyższe wyroki, więc można je traktować łagodniej.
Konserwatyści twierdzą, że rząd w ten sposób igra z ogniem i w wielu sytuacjach osoby niepożądane mogą pracować z dziećmi lub osobami szczególnej troski.
Przegląd tygodnia, piątek 11 maja 2018
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakPremier Trudeau nie ukrywa rozczarowania w związku z wycofaniem się Stanów Zjednoczonych z umowy nuklearnej z Iranem. Trudeau przyznaje, że umowa, formalnie nazywana Joint Comprehensive Plan of Action, nie była idealna, ale gwarantowała, że Iran nie będzie rozwijał broni jądrowej. Porozumienie z 2015 roku było negocjowane przez USA, Wielką Brytanię, Francję, Chiny, Rosję i Niemcy. W dalszym ciągu popierają je największe państwa europejskie, Chiny i Rosja.
Trudeau powiedział, że szanuje decyzje innych krajów dotyczące ich polityki zagranicznej. Zaznaczył, że Kanada będzie podejmować swoje decyzje w Ottawie, a nie w Waszyngtonie czy gdzieś indziej. W zeszłym tygodniu do Ottawy przyjechał izraelski dyrektor generalny ministerstwa wywiadu Chagai Tzuriel. Starał się przekonać Kanadę do zerwania lub wzmocnienia postanowień umowy, którą jego kraj uważa za nieskuteczną. Dzień wcześniej telewizja nadała prezentację premiera Benjamina Netanjahu, który mówił o dokumentach zdobytych przez agentów Mossadu. Miało z nich wynikać, że Iran kłamał na temat konstruowania broni jądrowej jeszcze przed podpisaniem umowy w 2015 roku. Jednak nic nie wskazywało bezpośrednio na łamanie postanowień umowy po jej podpisaniu.
W przyszłym miesiącu Kanada będzie gościć liderów krajów grupy G7. Premier Trudeau spodziewa się, że temat umowy z Iranem powróci podczas dyskusji.
***
Andrew Bennett, były kanadyjski ambasador wolności religijnej, mówi, że rząd Trudeau przejawia tendencje totalitarne, które najlepiej ujawniają się w programie pracy wakacyjnej dla uczniów i studentów. Bennett stał na czele biura federalnego, które poprzedni konserwatywny rząd utworzył w Globa Affairs Canada po wyborach w 2011 roku. W 2015 biuro Bennetta zostało zlikwidowane. Okazało się zbyt kontrowersyjne, a niektórzy zarzucali mu, że stawiało w centrum chrześcijan. Teraz Bennett zakłada nowy instytut analiz, który będzie działał przy instytucie Cardus i ma zająć się zagadnieniami związanymi właśnie z wolnością religijną i chce wywołać publiczną dyskusję na temat roli wiary w życiu publicznym. Będzie przygotowywał kwartalne raporty. Planuje też sympozjum dotyczące prawa religijnego i cywilnego.
Jeśli chodzi o oświadczenie wymagane od beneficjentów programu Canada Summer Jobs, Bennett zauważa, że zmusza ono osoby, które nie musza mieć szczególnie silnych przekonań religijnych, do zajmowania stanowiska w sprawach polaryzujących społeczeństwo. Inaczej nie mają co liczyć na fundusze federalne. Nie ważne, czy ktoś jest osobą wierzącą, czy po prostu nie ma lub nie chce mieć zdania na jakiś temat, rząd wymusza oświadczenie. Nie myli się ten, kto wyczuwa tu totalitaryzm, twierdzi Bennett. Jeśli rząd chce, by kanadyjskie społeczeństwo było pluralistyczne, a różnorodność na prawdę była szanowana, musi dbać o podstawowe wolności obywateli. Nawet jeśli obywatele korzystają z tych podstawowych wolności w sposób sprzeczny z przekonaniami rządu.
***
Torontońska agencja zdrowia publiczego wydała ostrzeżenie po tym, jak 30 kwietnia na lotnisku Pearsona wylądowało dziecko chore na odrę. Dziecko przyleciało samolotem linii Saudia Airlines, numer lotu SV0061, z Jeddah w Arabii Saudyjskiej. Ostrzeżenie zostało wydane 7 maja, po potwierdzeniu choroby u dziecka. Kontakt z bakterią mogły mieć osoby, które przebywały 4 maja między godziną 9 rano a 2:30 po południu na oddziale pediatrycznym szpitala Humber River. Odra jest bardzo zaraźliwa i szczególnie niebezpieczna dla osób, które nie przyjęły dwóch dawek szczepionki, dzieci poniżej jednego roku życia, kobiet w ciąży i osób z obniżoną odpornością. Objawy odry są zbliżone do grypy. Ponadto, występują: wysoka gorączka, łzawienie oczy, nadwrażliwość na światło oraz czerwona wysypka utrzymująca się od czterch do siedmiu dni.
***
Część ekspertów zajmujących się bezpieczeństwem twierdzi, że najgroźniejsza grupą ekstremistyczną funkcjonującą w Kanadzie jest skrajnie prawicowe ugrupowanie zwane Three Percenters. Jej założyciele mówią, że każdego powitają z otwartymi ramionami, choć pojawiają się głosy, że grupa jest po prostu antymuzułmańską milicją. Przed Three Percenters ostrzega też były neonazista Maxime Fiset, który obecnie współpracuje z montrealskim centrum zapobiegania radykalizacji i przemocy. Mówi, że on samego początku ma grupę na oku. Podkresla, że jej założyciele i członkowie utwierdzają ludzi w poczuciu strachu i mobilizują ich do akcji.
Nazwa Three Percenters odwołuje się do tezy, że tylko 3 proc. Amerykanów chwyciło za broń i służyło w armii kolonialnej George'a Waszyngtona walcząc przeciwko Brytyjczykom w czasie rewolucji. Celem grupy jest obrona praw do posiadania broni, obrony przeciwko nadmiernej ingerencji rządu i tyranii. Na stronie internetowej Three Percenters można znaleźć zapewnienia, że nie jest to grupa milicyjna ani antyrządowa. Powstała w 2008 roku po wyborach prezydenckich w USA, które wygrał Barack Obama. W zeszłym roku powstał pierwszy kanadyjski oddział Three Percenters w Albercie. Rok później CBC podało, że grupa rośnie w siłę, ma już oddział w Ontario, a jej członkowie są praktycznie w każdej prowincji. Ze strony Three Percenters na fejsbuku wynika, że w Albercie może liczyć nawet 3000 członków, w Ontario - ponad 600. Nie do końca wiadomo, ilu z nich jest aktywnych. Podobnie jak amerykańskie, także kanadyjskie oddziały deklarują, że są uzbrojone i gotowe do obrony przed rządem, który będzie próbował ich uciskać. Nazywają się patriotami. Z niektórych wpisów na fejsbuku wynika, że czynnymi członkami mogą zostać tylko osoby legalnie posiadające broń. Pojawia się tej temat nienawiści do muzułmańskich uchodźców i otwierania granic, a także sugestie, że Justin Trudeau skrycie przeszedł na islam. Za pośrednictwem fejsbuka grupa organizuje ćwiczenia taktyczne, monitoruje meczety i ochrania demonstracje.
***
Earthquakes Canada podało, że we wtorek tuż przed 5:30 po południu zatrzęsła się ziemia w GTA. Wstrząsy o sile 3 stopni w skali Richtera wystąpiły około 15 kilometrów na południe od Ajax. Były odczuwalne w Ajax, a także w Whitby i Oshawie. Nie ma doniesień o zniszczeniach lub rannych.
***
Rodzina z Calgary domaga się unieważnienia mandatu za złe parkowanie, który dostała, gdy przywiozła noworodka na ostry dyżur. Ojciec chłopca Chris Martin opowiada, że jego trzydniowy syn przestał jeść i zaczął zapadać w letarg. Razem z żoną postanowili pojechać do Alberta Children's Hospital, jak im poradziła pielęgniarka, do której zadzwonili wcześniej. Zaparkowali przy szpitalu i poszli na izbę przyjęć. Martin uiścił w budynku szpitala opłatę za parkowanie przez całą dobę. Gdy wrócił do samochodu jakieś pół godziny po zaparkowaniu go, znalazł za wycieraczką mandat na 40 dolarów. Mandat został wystawiony 10 minut po przyjeździe państwa Martin do szpitala.
Chris Martin mówi, że takie egzekwowanie przepisów jest bezduszne i frustrujące. Tłumaczy, że przed wyjazdem do szpitala musiał zorganizować opiekę dla drugiego dziecka, on i żona martwili się o noworodka, a w sytuacji gdy chodzi o zdrowie trzydniowego dziecka, ostatnią rzeczą o której myśli rodzic jest płacenie za parking. Próbował od razu znaleźć osobę, która dała mu mandat. Na druku nie było żadnego numeru telefonu ani adresu e-mail, tylko adres strony internetowej, na której nic nie dało się znaleźć. Ostatecznie Martin poskarżył się w mediach społecznościowych na Alberta Health Services. Agencja zgodziła się na skasowanie mandatu i dała Martinowi karnet na parking. Napisała w oświadczeniu, że w tych okolicznościach mandat nie powinien być wystawiony. Martin uważa, ze szpital powinien zmienić regulamin parkowania i dopuścić płacenie po odprowadzeniu chorych do szpitala lub płacenie przy wyjeździe.
***
Tego lata prawdziwe lody waniliowe mogą być towarem deficytowym. Powodem są astronomiczne ceny wanilii związane z wahaniami pogody na Madagaskarze. 80 proc. wanilii pochodzi właśnie z Madagaskaru. Gdy wiosna na wyspie jest chłodna lub występują cyklony i ulewne deszcze, odczuwa to cały świat. Wanilia musi rosnąć przez dwa lata, zanim będzie można zebrać plon.
Właściciel trzech lodziarni Village Ice Cream w Calgary, Billy Firley, mówi, że już przestał używać lodów waniliowych jako bazy do komponowania innych smaków. Może być, że najpopularniejszy smak w ogóle zniknie z menu. Kto będzie chciał płacić 12 dolarów za gałkę lodów, pyta retorycznie Firley. Nie chce używać sztucznej wanilii. Gdy otwierał lodziarnię w 2012 roku, płacić około 50 dolarów amerykańskich za galon (3,79 litra) ekstraktu waniliowego. Teraz cena za tę samą ilość to co najmniej 550 dol. Ze względu na słaby kurs naszej waluty odpowiada to 750-800 dolarom kanadyjskim.
Sprzedawca ekstraktu David van der Walde z Aust & Hachman Canada przyznaje, ze ceny rzeczywiście są z kosmosu. Na pocieszenie dodaje, że w kolejnych latach mogą trochę spaść. Niestety rynek musi się dostosować.
W zeszłym roku dwie trzecie wanilii używanej w Kanadzie pochodziło z Madagaskaru. Kosztowała 42,9 miliona dolarów, prawie cztery razy więcej niż w roku 2013.
***
Jeśli wierzyć analitykom z Canadian Imperial Bank of Commerce, Kanadyjczycy już niedługo będą wydawać więcej na marihuanę niż na alkohol. Z prognozy banku wynika, że w ciągu najbliższych dwóch lat Kanadyjczycy skonsumują 800 000 kilogramów marihuany, większość w celach rekreacyjnych. Analitycy oceniają, że do 2020 roku zysk ze sprzedaży detalicznej osiągnie 6,5 miliarda dolarów. Kanadyjczycy mniej wydają na mocne alkohole, a na wino tylko nieco więcej.
Obecnie w Kanadzie sprzedaje się około 60 000 kilogramów marihuany rocznie, do celów medycznych. To jednak kropla w morzu w porównaniu z nielegalną konsumpcją, mówią eksperci z CIBC.
Pewien obraz sytuacji starała się nakreślić agencja statystyczna. Jakiś czas temu opublikowała raport, z którego wynika, że w 2017 roku 5 milionów Kanadyjczyków konsumowało marihuanę i wydało na narkotyk ponad 5,7 miliarda dolarów. W tym samym roku wpływy ze sprzedaży tytoniu wyniosły 16 miliardów, piwa - 9,2 mld, wina - 7 mld, a mocnych alkoholi - 5,1 mld. O tym, że rynek jest przyszłościowy, świadczą inne dane Statistics Canada, według których konsumpcja marihuany od lat 60. rośnie rocznie o około 5 proc.
Analitycy CIBC zwracają uwagę, jak wygląda sytuacja w USA, gdzie wiele stanów zdecydowało się na legalizację marihuany. W Waszyngtonie i Kolorado po początkowych problemach z dostawami sprzedaż co roku rosła o 30 proc. Obecnie roczny zysk ze sprzedaży wynosi 3 miliardy dolarów amerykańskich, a wpływy podatkowe rządów różnych szczebli sięgają 650 milionów. Warto przy tym zauważyć, że łączna liczba ludności obu stanów jest mniejsza niż Ontario.
We wtorek opublikowany został także raport agencji ratingowej Moody's. Według niego zysk z podatków prowincyjnych wyniesie 150 milionów dolarów. Najwięcej zarobi Kolumbia Brytyjska (50 milionów), a tylko nieco mniej Ontario i Alberta. Autorzy raportu dodają, że prowincje poniosą koszty związane np. z egzekwowaniem przepisów, ale na legalizacji narkotyku i tak dobrze wyjdą. Legalizacja zmniejszy obciążenie systemu sądowniczego, przyczyni się do tworzenia nowych miejsc pracy i zapewni nowe możliwości finansowe ludności rdzennej.
***
Partia konserwatywna potwierdziła, że podczas poniedziałkowej debaty część zwolenników Douga Forda stanowili wynajęci aktorzy. Rzecznik prasowy partii Melissa Lantsman powiedziała, że jeden z lokalnych kandydatów wynajął agencję castingową. Było to błędne i niepotrzebne. Taka sytuacja więcej się nie powtórzy, zapewniła. Dodała, że Doug Ford i tak cieszy się dużą popularnością.
Osoby zwerbowane przez agencję Castme miały stać przed studiem, w którym odbywała się debata, żeby wydawało się, że Ford ma mnóstwo zwolenników. W ogłoszeniu o pracę wspomniana jest kandydatka PC w okręgu Toronto Centre Meredith Cartwright.
Doug Ford powiedział, że nie wiedział o statystach udających jego zwolenników. Nie słyszął o tym wcześniej i nie wydaje mu się, by jego partia musiała komuś płacić za poparcie. Podczas spotkań z wyborcami sale są pełne. Zaznaczył, że będzie rozmawiał z Cartwright i wyjaśni sprawę.
***
We wtorek Kathleen Wynne przemawiała w parlamencie po raz ostatni przed rozwiązaniem go przed wyborami i - kto wie - być może ostatni raz jako premier. W środę parlament został ostatecznie rozwiązany. Mówiła o swoich osiągnięciach, odniosła się też do poniedziałkowej debaty. Zapytana o to, jak się czuje ze świadomością, że może to być jej ostatnie wystąpienie jako premiera, powiedziała, że stara się o tym nie myśleć. Ma nadzieję, że tak nie będzie. Teraz jeszcze przed nią dużo pracy.
***
Kanadyjscy urzędnicy imigracyjni współpracują z urządnikami amerykańskimi w Nigerii starając się zmniejszyć liczbę imigrantów nielegalnie przekraczających granicę między USA a Kanadą. Wielu z nich to właśnie Nigeryjczycy, którzy na początku dostali wizę turystyczną do Stanów. Według statystyk w pierwszym kwartale 2018 roku ponad połowa z 5052 wniosków o azyl została złożona przez obywateli Nigerii. Większość z nich posiadała ważne amerykańskie wizy turystyczne. W zeszłym roku Nigeryjczycy stanowili drugą co do wielkości grupę narodową ubiegającą się o azyl. 8286 wniosków złożyli obywatele Haiti, a 5575 - Nigerii.
Kanada wysłała do Lagos trzech urzędników. Mają pomagać Amerykanom zwalczać nadużycia. Podobno efekty ich pracy już są widoczne i rośnie liczba odmownych decyzji wydawanych w przypadkach, gdy z dużym prawdopodobieństwem dana osoba próbowałaby się przedostać do Kanady.
Nigeria walczy z islamistyczną grupą Boko Haram. Od 2009 roku działania bojówkarzy zmusiły do migracji 2 miliony ludzi. Do tego osoby LGBT są narażone w Nigerii na prześladowania ze względu na swoją orientację seksualną.
Na razie Kanada przygotowuje się do zwiększonego napływu nielegalnych imigrantów, który zacznie się lada dzień, gdy tylko się ociepli. Rząd federalny rozbudowuje obóz dla uchodźców na granicy między Quebekiem a Stanami Zjednoczonymi. Znajdą się w nim miejsca dla 500 osób.
***
W zeszły piątek nad Ontario i Quebekiem przeszła wichura. Trzy osoby zginęły, tysiące nie miały prądu, a co najmniej jedna rodzina z Toronto straciła dom. Steven Boyko i Jaclyn Lefebvre wynajmowali dom w Scarborough. Wiatr zerwał z niego dach. Syn pary, 9-letni Nathan, który był w tamtej chwili w salonie, mówi, że usłyszał straszny huk. Chłopcu nic się nie stało. Boyko opowiada, że na sofę, na której siedział Nathan, posypał się tynk i izolacja. Spadło też kilka cegieł, które na szczęście cudem ominęły chłopca.
Miejscowy hotel Best Western zaoferował rodzinie zakwaterowanie na tydzień. Boyko i Lefebvre nie mieli wykupionego ubezpieczenia. Zapłacili już czynsz za maj.
Więcej pieniędzy w kieszeniach klasy średniej
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakDoug Ford obiecuje, że po dojściu do władzy konserwatyści obniżą prowincyjny podatek dochodowy płacony przez klasę średnią. Stawka w drugim progu podatkowym zostanie obniżona o 20%. Osoby zarabiające od 42 690 do 85 923 dolarów rocznie zaoszczędzą nawet 786 dol. Za upusty dla klasy średniej zapłacą najlepiej zarabiający.