farolwebad1

A+ A A-

Ukradziona sukienka

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Ratajewska        Słońce zaświeciło solidnie, jak pięknie jest. Pierwsza niedziela według zmiany w Polsce, niedziela wolna od handlu. Wczoraj pędziła znajoma do pracy w markecie, pracuje na kasie. Pędziła na popołudnie, ale aż do 22. Cieszyła się jednak z wolnej niedzieli, bo zapytałam, już z oddali. 

        Niech ona ma tę niedzielę, nadającą się na spacer z dziećmi. W Niemczech to już normalne, że w niedziele markety są pozamykane. Nie byłam z tego zadowolona, bo rodzina niemiecka, której babcią czy dziadkiem się opiekowałam, z chęcią by dała mi wolne godziny właśnie w niedzielę, bo wtedy nie pracowali. Opiekunka polska w niedzielę, gdy sklepy pozamykane w Niemczech – nie ma gdzie się podziać, gdy ma czas wolny. W zimie, gdy zimno, najlepiej odpocząć w sklepach, pobyć między ludźmi, kupić swoim dzieciom jakiś prezencik. Byłam kiedyś na wsi niemieckiej, gdy szłam na spacer po wsi, ludzie niemieccy się przyglądali, bo u nich w gazetach przestrzegali akurat przed osobami tak spacerującymi, a obcymi. To mogli być przyszli złodzieje domów. 

        Do lasu bałam się sama iść. Potem zaprzyjaźniłam się z Niemką, która po mnie przychodziła, a lubiła spacerować. Po kawiarniach też nie chadzam. Żona pana starszego niemieckiego codziennie szła na kawę do kawiarni i na rogala. Mnie też to polecała. Jak mogłam iść, ja, matka pięciorga dzieci, zostawionych głodnych w Polsce, i do tego mężatka? Nie w głowie mi były kawiarnie, ja musiałam zarobić na chleb.

        Wracam do tego, co teraz. Jestem w Polsce, mąż mój zawiózł samochód do mechanika. Kupiliśmy go z zaleceniem zmiany hamulców tylnych. Mało co jeździmy, lubimy chodzić, spacerować, a przy okazji coś tam zawsze kupimy. Zastanawialiśmy się, do którego mechanika dać. Ten nasz pan dotychczasowy zestarzał się, ma już inną pracę i niechętnie przyjmuje do naprawy, nie wszystko może zrobić, bo było to raczej jego hobby.

        Myśleliśmy o tym, który zakład wybrać. Pierwszy, to zakłada głównie opony, ale i hamulcami się zajmuje. Drugi robi wszystko, a kiedyś, gdy mój tata dostał malucha… tak się kiedyś mówiło, że się dostaje, a kupuje się samochód na giełdzie. Tata miał wpłacone na dużego fiata i doczekał się go wreszcie, był to początek lat 80. Jego brat chciał zamienić tacie tego fiata na dwa małe fiaty, 126 p. Tata się zamienił, ale jeden fiat mały nowy był dobry, ale drugi był jakiś słaby. Dlatego to pewnie wujek wolał mieć dużego fiata. Tym słabym jeździliśmy trochę my, gdy nasz był w naprawie. Ledwo ciągnął pod górkę. I właśnie ten mechanik, a nie miał jeszcze wtedy dużego zakładu, wypatrzył, że silnik fabrycznie był zły –  niedokładnie wywiercono w nim jakiś otwór, nie w tym miejscu co trzeba. Po jego naprawie, taty maluch jeździł sobie szybko, był wspaniały. No, oczywiście teraz wszyscy odwracają głowy, gdy widzą malucha, ale to były lata 90. 

        Mąż zapamiętał nazwisko tego pana mechanika i okazało się, że ma on duży zakład. Szkoda, że mąż do niego nie dał samochodu, zadzwonił do tego drugiego. W sumie, to nie wiadomo, gdzie dać. Może będzie dobrze. 

        Zauważyłam, że Niemcy zawsze piszą, ile kto ma lat, na przykład w prasie, o wypadku samochodowym. W Polsce się nie pisze, a czasami brakuje mi tego. 

        A oto tekst mojej 95-letniej mamy. Tak, 95-letniej. 

        Tytuł: Co się komu podoba?

        Gdy byłam już w drugiej klasie szkoły klasztornej ss. Nazaretanek w Warszawie – to przybyła do nas już po półroczu nowa koleżanka. Rok 1942, wojna szalała na świecie, ale pod przykrywką Trzyletniej Szkoły Krawieckiej (gdzie szyto koszule dla niemieckich żołnierzy) odbywały się normalne lekcje. Nowa koleżanka pochodziła spod Zakopanego i była starsza od nas o dwa czy trzy lata. Widocznie wojna przerwała jej możność dalszej nauki. Nazywała się Hanka i była wysoka, silnie zbudowana, o brzydkiej twarzy. Tylko oczy miała ładne, szaro-zielone, bystre i mieniące się jak górskie potoki. 

        Od siostry dyrektorki dowiedziałyśmy się, że Hanka straciła niedawno matkę i brata i dlatego jest zamknięta w sobie, milcząca, nietowarzyska. Hanka mieszkała w klasztorze i tylko od czasu do czasu odwiedzał ją stary ojciec – prawdziwy góral. Mimo opóźnień w nauce Hanka swą pilnością i wytrwałością była wkrótce najlepszą uczennicą w klasie. Tylko góralski akcent pozostał jej przy odpowiedziach, a czasem jakieś słowo z gwary podhalańskiej. Gdy nastał maj i egzaminy maturalne – to Hanka uzyskała najlepsze wyniki ze wszystkich przedmiotów. Na uroczystość zakończenia przyjechał jej narzeczony, którego przedstawiła siostrze dyrektorce. My – jej koleżanki, z ciekawością i zazdrością przyglądałyśmy się temu wysokiemu i przystojnemu mężczyźnie. Trudno było uwierzyć, że stanowią parę. 

        Przysłowie mówi, że nie to piękne, co świeci, lecz co się, komu podoba. Hanki nie widziałam przez kilka lat – aż skończyła się wojna. Zupełnie przypadkiem – mieszkając już w Łodzi – pojechałam z koleżanką do ogrodu zoologicznego. Stałyśmy przed klatką z małpami i podziwiałyśmy małe małpiątka. Nagle odwróciłam się i zobaczyłam Hankę z kimś niesamowicie odrażającym. Był to ten piękny niegdyś jej narzeczony – obecnie mąż. Teraz cała twarz tego mężczyzny pokryta była bliznami i nasiana czarnym śrutem – jak piegami. W tej odrażającej twarzy świeciły nadal piękne, niebieskie oczy, smutnie spoglądające. Przerażenie moje było tym większe, że swoją miną pewnie sprawiłam mu przykrość. A przecież był on bohaterem, bo do ostatnich dni walczył w powstaniu warszawskim. Złączyły ich podczas wojny wspólne ideały oraz udział w powstaniu. Może i dobrze zrobił wtedy, że wybrał brzydką dziewczynę, – bo pewnie ładna porzuciłaby go teraz. Tak zrobiła inna nasza koleżanka – porzuciła chłopaka, który w powstaniu stracił wzrok. 

        Powojenne panny różniły się bardzo od tych z czasów wojny. Chodziły w modnych rajstopach – ze szwem z tyłu, góralskich kozaczkach – długich aż po kolana. Filc był kremowy, a paski skórzane brązowe. Miałam takie, cieszyłam się nimi, dumna w nich chodziłam, jeszcze jako panna. Rajstopy też zdobyłam, tzn. dostałam je od przyszłego męża, a on je zdobył. Był na zjeździe wojskowych i dano im po parze rajstop. Moja kuzynka z prowincji prosiła mnie o takie rajstopy, ale trudno było je dostać – tylko w typowo komunistycznych sklepach. Miałam tylko jedną letnią sukienkę, nie za ładną. Taką sukienkę założyłam na zabawę – zwykłą, kretonową. Ciotka chciała mi dać, ale brzydką, a jej córka miała ładne sukienki, z materiałów jeszcze sprzed wojny. Po wojnie długie kolejki się ustawiały, materiał na sukienki trzeba było zdobywać. Spodnie? Spodni się nie nosiło. Zbliżają się czasy wielkich zmian, że kobiety będą chodziły w spodniach, a mężczyźni włosy będą sobie fryzowali – tak powiedział nam jakiś socjolog za czasów moich studiów. Nie wierzyłyśmy w te prognozy przyszłości. Ciotka była zazdrosna, że odbijam jej córce potencjalnych kandydatów na męża. 

        Płaszcz zimowy po wojnie uszyty miałam z szarego koca. Koc był z Unry, była to krótka amerykańska pomoc po wojnie. Krótko, bo potem komuniści zabronili. Płaszcz był ładny, bo była to stuprocentowa wełna. Kuzynka, z którą razem mieszkaliśmy – w dwie rodziny, w Łodzi, miała futro. Przedwojenne, niezbyt ładne, ale ciepłe. Koleżanka Bożenka miała uszyty płaszcz z przefarbowanego płaszcza wojskowego jej ojca – z zielonego na brąz. 

        Innego razu dwie godziny stania w kolekcje i zdobyłyśmy kupony na sukienki. Był to materiał coś w rodzaju krempliny, nieprzewiewny, latem nie mogłam go nosić. Może to też było z Unry. A to kakao, a to kawa, ale się zaraz urwało, bo przecież komuniści łaski nie potrzebują. Czapkę zrobiłam sobie na szydełku, ale nosiło się czapki studenckie. Trzeba było nosić i uczniowskie tez

        Z Unry zdobyłam jeszcze plusz brązowy wełniany dla matki, a dla ojca w loterii wygrałam całe ubranie. Była to komunistyczna loteria, zbierano pieniądze dla dzieci z Afryki. To był największy fant, jeden jedyny. Ubranie nie było nowe, ale z paczki zagranicznej Unry. Bardzo dobry gatunek. Ojciec długo w nim chodził, nawet został w nim pochowany. Było to całe ubranie – spodnie, marynarka, kamizelka. Jedna, jedyna najdroższa wygrana i właśnie ja ją zdobyłam. Koszule mój tata miał – ciotka mu dała po swoim mężu. 

        Nie lubię tych czasów wspominać, bo rodzice czekali na powrót Januszka, mojego brata, a ja wiedziałam, że on nie żyje. 

        Co dobrego jadłam po wojnie? Księża urządzali obozy – pamiętam grube czekolady, kakao, mleko skondensowane, jak śmietana, pyszne... szynki. W domu się tego nie miało. Po dwóch latach zabroniono i obozów, i łaski, jałmużny. Polska nie chce jałmużny i skończyło się. Po byle co kolejki. Miałam jednak ładną sukienkę, kretonową, szafirową w kropeczki- groszki białe, przypomniałam sobie. Pierwsza zdobycz po wojnie, dzięki księdzu ją zdobyłam, bo Kościół też otrzymywał paczki z Unry. Ksiądz wybrał dla mnie i dla Bożeny materiał na sukienki, bo razem uczyliśmy w szkole. Dla mnie szafirowy, a dla Bożeny zielony – ja bym wolała na odwrót. Krawcowa uszyła mi piękną sukienkę, chyba ani razu jej na sobie nie miałam. 

        Wybrałyśmy się do Łodzi, zanocować miałyśmy u ciotki, mama dała nam słoik miodu i osełkę masła dla ciotki. Pożyczyłam plecak wojskowy od sąsiadki nauczycielki. Mąż zaginął gdzieś, plecak został. Dojechałyśmy z Bożeną – z przesiadką w Rawie, do Rogowa – tam przesiadka i do Łodzi. Bożena, jako wielka dama, usiadła, a ty stań w kolejce i kup bilet. Plecak postawiłam obok niej. Nie wzięła go na kolana, boby brzydko wyglądała. Postawiła go koło nóg. Plecak ukradli i mi tę sukienkę. Bożenie jeszcze sukienkę szyli, a moją ukradziono. Ciotce figę zawiozłam, czyli nic, i jeszcze obie się zwaliłyśmy. Takie to były po wojnie kradzieże. Człowiek się nie obrócił, a już ukradli. 

        Nigdy nie lubiłam granatu ani szafiru, wolałabym zielony. Gdy powiedziałam księdzu, że straciłam tę sukienkę, bardzo był zmartwiony. Ani razu nie miałam jej na sobie. Krawcowa mi ją przybrała szyfonem białym, ale nie miałam szczęścia. Bożena też nie nosiła tej sukienki, dała matce, bo jej się zielony nie podobał. Wtedy straciłyśmy też pieniądze, dokumenty. Pieniędzy trochę, niedużo, bo jechałyśmy do Łodzi, aby coś sobie kupić. 

        Czy potem, mamo, miałaś zieloną sukienkę? Pamiętam taką twoją w kwiaty, mamo. 

        I naraz przypomniałam sobie mnie w zielonej sukience – opowiadam mamie o tym, jak zostaliśmy zaproszeni przez kolegę mojego chłopaka na tzw. parapetówkę. Moja koleżanka z akademika miała rodzinę we Francji. Pożyczyła mi ciemnozieloną sukienkę. Wtedy modne było mini, a sukienka była do kolan. Pamiętam, że sukienka zrobiła furorę, wszystkim się w niej podobałam. Jednak sukienka to sukienka – myślę sobie. Kobieca figura jest właściwa dla sukienek, a nie dla spodni obcisłych, tzw. rurek, które nawet już u nas i starsze, i grubsze zakładają… Ja też, bo wygodniej i w zimie cieplej. Rajstopy, to zawsze był kłopot z nimi. Świat zmierza więc ku wygodzie, chociaż rajstopy zaczynają nosić niektórzy mężczyźni. Wcześniej się kryli z tym, że chcą rajstopy nosić…

        Świat zaczyna być tolerancyjny, wymuszają to ci bogatsi. Pieniądz rządzi światem. Rodzina z kilkorgiem dzieci nie wymusi ustaw korzystnych dla niej, jak rodzina bezdzietna – niemogąca mieć dzieci w sposób naturalny, w sposób boski.

        Czytam jeszcze w Internecie na temat Unry. Powinno się pisać UNRRA. Organizacja założona w roku 1943 przez USA, Anglię, Chiny, ZSRS, w celu pomocy wyzwolonym obszarom po wojnie, w Europie i w Azji. Siedziba firmy – Waszyngton. Idę mamie poczytać na ten temat… 

wandarat

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

14 marca 2018, Polska 


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.