farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

środa, 23 marzec 2016 23:15

Kukieły brukselskie i krakowskie

Napisane przez

michalkiewicz    Niedawny zamach w Brukseli odbił się szerokim echem w całej Europie, w tym również – w naszym nieszczęśliwym kraju, w którym – z uwagi na toczącą się II wojnę o inwestyturę – natychmiast przełożył się na tak zwane potępieńcze swary. Ale incipiam. W związku z brukselskim zamachem warto zwrócić uwagę na kilka spraw.

    Z doniesień medialnych wynika nie tylko, że sprawcy co najmniej od roku mieszkali w Belgii, ale również – co całej sprawie nadaje szczególnej pikanterii i skłania do refleksji nad objawami degeneracji współczesnych państw policyjnych – byli doskonale policji znani. Byli znani – i nie doznali ze strony policji żadnych przeszkód w przygotowaniu i przeprowadzeniu zamachów, w których zginęło co najmniej 34 obywateli, a ponad 200 odniosło rany? Wytłumaczyć ten fenomen można tylko na dwa sposoby.

TyminskiS    Kiedy nasze czółno zjeżdżało z rzeki Ayambis, ujrzeliśmy następną złotodajną Cangasa, która przywitała nas piękną kolorową tęczą. Byliśmy na terytorium Indian Huambisa, znanych ze zwyczaju zmniejszania czaszek zabitych wrogów. Mój przewodnik Roger ostrzegł mnie, abym nie kasłał przy ludziach, bo bez wahania zabiją mnie z obawy przed grypą. Po drodze mijaliśmy puste wioski wymarłe z powodu tej choroby. Odizolowani od reszty świata, nie mieli immunologicznej odporności.

    Po pewnym czasie spotkaliśmy stojącą w rzece grupę Indian, która korzystając z wartkiego przepływu wody, w pustym pniu starego drzewa wypłukiwała z piasku zebranego na jego dnie grudki złota. Zanurzeni w wodzie po pas, nakładali piasek na pień. Na jego dnie zostawało cięższe złoto, delikatnie wybierane przez kobiety i dzieci. Jak się okazało, każda indiańska rodzina miała około 4 kilogramów tego kruszcu.

    Dwie godziny później spotkaliśmy inną grupę Indian, która wyławiała ryby przy ujściu bocznej rzeczki zastawionej patykami. Gdzieś kilometr dalej wlali do niej sok z liany curare. Jego mała ilość powoduje śnięcie ryb. Koncentracja jest jednak zbyt mała, aby była trująca dla ludzi.

    Okazało się, że byłem pierwszym "białym" człowiekiem, który dotarł do tej okolicy. Dla tutejszej ludności stanowiło to swego rodzaju sensację. Stale chodziły za mną ich dzieci i krzyczały "oczy kota, oczy kota", ponieważ nigdy przedtem nie spotkały kogoś, kto miał niebieskie oczy.

    Po pewnym czasie rzeka Cangasa zwęziła się między skałami i trzeba było zostawić czółna, aby dalej iść wzdłuż brzegów. Miałem wielkie szczęście, że w ostatnim momencie zobaczyłem na ziemi małego węża naka-naka. Ma on śmiertelny jad w zębach i żądło w ogonie. Trucizna zawarta w jego jadzie w ciągu trzech dni koaguluje krew i człowiek w ogromnych boleściach rozpada się od wewnątrz. Uderzyłem go kolbą karabinu i uciekł. Mógł być to koniec mojej drogi.

    Późnym popołudniem dotarliśmy do domowiska, gdzie Wambisa miał 4 żony i wiele dzieci. Za nocleg na podłodze ustawionego na wysokich palach szałasu zapłaciłem dwa naboje do dubeltówki. Z okazji naszej wizyty pan domu złapał w rzece białego krokodyla. Jego ogon starczył na kolację dla nas i dla całej jego rodziny. Mięso było smaczne, podobne do homara. Po powrocie do Iquitos kazałem kucharzom w mojej restauracji "Maloka" przygotować danie z ogona krokodyla. Stało się ono popularne wśród turystów.

    W nocy, po kolacji, cztery żony pana domu ustawiły się przede mną w kolejce z miskami masato. Jest to napój alkoholowy z korzenia kassawy przeżuty w ustach i rozrobiony z wodą. W tropiku z powodu bakterii w ślinie szybko następuje fermentacja. Kobiety cały czas podawały swoje miski. Każda miała inny smak. Poratował mnie mój przewodnik Roger, który poradził, aby kolejną miskę wypić do dna i oddać odwróconą dnem do góry. To rzeczywiście zatrzymało kolejkę masato, i to w odpowiednim momencie, bo więcej pić nie mogłem. Wszyscy byli na lekkim rauszu, dlatego rozmowa z panem domu się ożywiła. Chodziło o handel wymienny na złoto. Najbliższy punkt skupu złota był oddalony o dwa tygodnie drogi i Huambisa bał się, że w czasie takiej wycieczki, kiedy jego żony zostaną same, sąsiedzi narobią mu dzieci.


    Wyjąłem z plecaka jubilerską wagę z ciężarkami i zaczęła się długa ceremonia handlu grudkowym złotem. Kruszec był dokładnie ważony i opłacany gotówką. Zaraz potem rozłożyłem towary do sprzedaży: naboje do dubeltówki, baterie do latarek, podkoszulki i kąpielówki dla dzieci etc. Szczególnie wartościowe były naboje, ponieważ każdy strzał do leśnej krowy oznaczał 40 kg dobrego mięsa. Targowanie o ceny trwało dosyć długo, ale odbywało się to w przyjaznej atmosferze. Gospodarz był wdzięczny, że mógł w swoim domu kupić rzeczy, które były wartościowe dla niego i jego rodziny. Nasz bagaż się znacznie zmniejszył, a ja miałem pół kilograma grudkowego złota.

    W nocy trzeba było dobrze owijać nogi kocem, aby uniknąć ukąszenia przez nietoperza, bo można było zarazić się wścieklizną.

    Kiedy obudziłem się wczesnym rankiem i zakładałem spodnie, które suszyły się na ścianie po brodzeniu w rzece, poczułem ukąszenie w kolano i szybko je zrzuciłem. Na podłogę wypadł duży czarny skorpion. Spojrzałem na mego przewodnika, a jego twarz wyrażała z tego powodu zmartwienie. Zapytałem go, co będzie? Odpowiedział, że nie będę mógł iść korytem rzeki. W kieszeni koszuli zawsze miałem podręczny zestaw na ukąszenie przez żmiję, który zawierał linkę do zatrzymania obiegu limfy w kończynie, skalpel i fiolkę jodyny do dezynfekcji. Kiedy myślałem o cięciu ciała w miejscu ukąszenia w celu wyssania jadu, nagle runąłem na podłogę. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Byłem z tego powodu wściekły, ponieważ moje nogi sparaliżował strach. Ogarnął mnie szok. Nie mogłem panować nad swoim ciałem. Mimo wszystko podniosłem się i weszliśmy w rzeki, aby wracać do Iquitos. Dzięki temu, że szybko zrzuciłem spodnie, ukąszenie skorpiona okazało się powierzchowne. Szczęśliwie dotarliśmy do miejsca, gdzie zostawiliśmy nasze czółna. Kiedy opuszczaliśmy rzekę Cangasa, mimo bezchmurnego nieba spadły na nas duże krople ciepłego deszczu. Miałem wrażenie, że ta rzeka, która nas witała tęczą, teraz płakała, że ją opuszczamy.

    W połowie drogi przez góry (chcieliśmy ominąć wodospady rzeki Ayambis) wyczerpały się nam zapasy żywności. Byłem tak głodny i zmęczony marszem przez góry, że w końcu usiadłem na ziemi i nawet nie mogłem podnieść głowy. Było mi wszystko jedno, czy będę żył, czy umrę. Myślałem: Boże, czy to już czas, aby opuścić ten świat? Po pewnym czasie pod moją twarzą pokazała się ręka przewodnika, a na niej duży wijący się robak, podobny do polskiego pędraka. Patrzyłem na tego robaka całkowicie zobojętniały. Przewodnik paznokciem rozciął brzuch robala, wycisnął z niego brązowy płyn i wsadził mi go do ust. Wyssałem tłuszcz, który smakował jak masło bez soli, i wyplułem twardą skórę. Jeden taki robal dawał mi energię na dwie godziny marszu. Dodatkowo przewodnik żywił mnie dużymi mrówkami curvince, które wykopywał z ich tuneli w ziemi. Kiedy nareszcie dotarliśmy do pierwszego domowiska, gospodarz miał ugotowaną zupę. Był to najbardziej smakowity posiłek w moim życiu, między innymi dlatego, że zawierał sól. Od marszu przez górską dżunglę bolało mnie całe ciało, ale byłem szczęśliwy, że żyję.

    Po powrocie do Iquitos okazało się, że uważano mnie za zaginionego, ponieważ wróciłem dwa tygodnie później, niż planowałem. Moja żona opłakiwała mnie jak wdowa. Ale podróż do Cangasa była jedną z najlepszych w moim życiu. W mojej ulubionej "Cafe Express" w Iquitos czasem pojawiał się "Ładny kogut", mający kontakty z Indianami Huambisa, którzy pytali się o mnie i byli ciekawi, czy do nich wrócę. Mile ich wspominam i dobrze im życzę.

Stan Tymiński
Acton, Canada,  22 marca 2106
www.rzeczpospolita.com

piątek, 18 marzec 2016 15:10

Trump - człowiek zbyt samodzielny

Napisał

kumor    Kiedy kilka ładnych lat temu na firmamencie pojawiła się gwiazdka Baracka Obamy, podstawowe pytanie, jakie według relacji znajomego padło na wtorkowym obiedzie Rotary Club, brzmiało: Is he against the system? Wkrótce okazało się, że skądże znowu. Obama rozumiał swoją rolę.

    Skąd więc dzisiejszy zgiełk wokół kandydatury Donalda Trumpa? Czy miliarder jest przeciwko "systemowi"? Z pewnością Trump nie wyrzuci do kosza globalizmu, nie zlikwiduje kredytowego pieniądza, nie anuluje NAFTA, TPP. Według BBC, nie można nawet stwierdzić, że stanowisko Trumpa w podstawowych dziedzinach jest jakoś szczególnie skrajne. Wielu innych kandydatów republikańskich głosiło lub głosi bardziej radykalne idee.

piątek, 18 marzec 2016 15:00

Ach ten Trybunał, ach te sądy!

Napisane przez

NiemczykJanusz    Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie – zdaje się mówić za starą Pawlaczką z komedii "Sami swoi" przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego sędzia Andrzej Rzepliński.

    Ale, ale, skąd się wziął sędzia Rzepliński u samych swoich? Sędziego Rzeplińskiego wymyślił pośrednio Monteskiusz. To on, Monteskiusz, jest winny, bo to on był autorem pomysłu organizacji państwa w formie, jaką znamy aktualnie. To Monteskiusz był autorem propozycji, w której władza w państwie dzieli się na ustawodawczą, sądowniczą i wykonawczą, czyli administrację państwową. Tylko że Monteskiusz żył na początku XVIII wieku i pisał swoje traktaty "O duchu praw" (rok 1748) prawie 300 lat temu.

    Czy wyobrażał sobie, czy mógł sobie wyobrazić to, że religia i wiara w przykazania Boskie zaniknie?

    Czy myślał wówczas o tym, że ludzie nie będą chcieli słyszeć o moralności? Że nastąpi zerwanie kontaktów międzyludzkich i tradycji, że nastąpi nieprawdopodobny rozwój mediów?       

      Czy myślał, jak będą zachowywać się sędziowie bez wiary w tym nowym wspaniałym świecie, w nowej moralności, w nowym otoczeniu? Czy człowiek staje się lepszy? Czy też bez kontroli przykazań Bożych nie wróci czasem do zwierzęcych instynktów?

    Opowiadała mi koleżanka, jak to w poprzedniej pracy, 20 lat temu, była asystentką sędziego, który wówczas miał już blisko 75 lat. Zapytała go, czemu nie idzie na emeryturę? Miałby przecież emeryturę wynoszącą kilkanaście tysięcy dolarów miesięcznie, prawie równą jego ówczesnym zarobkom. Sędzia szczerze odpowiedział: a cóż bym znaczył po odejściu na emeryturę?

    Koleżanka uznała wówczas, że człowieka motywuje do działania miłość, pieniądze i władza.

    Ja z kolei mogę dodać, że człowieka motywuje też poczucie wyższości, uczucie pewnej niedużej nawet, ale przewagi materialnej nad innymi ludźmi. Ta przewaga materialna może często być iluzoryczna; nie musi wcale być faktyczna. Wystarczy samo jej poczucie. To stąd dochodzi do takich absurdów, że w kraju takim jak Polska powstają grupy, które są zainteresowane w utrzymaniu biedy i zastoju cywilizacyjnego.

    Sędziowie w Polsce, nawet ci pracujący w Trybunale Konstytucyjnym, mogą wcale nie zarabiać więcej niż na przykład dobry robotnik w Niemczech, ale ich motywacją jest to, że mają władzę; że materialnie stoją wyżej niż otaczające ich bezpośrednio grono ludzi.

    Nie patrzą perspektywicznie, jak to ma miejsce w Niemczech, jaki poziom dobrobytu Polska mogłaby osiągnąć. Widzą to, co jest blisko nich, widzą, że mogą wpływać na rząd w Polsce, że mogą wpływać na prezydenta, że mogą go nawet obalić, że mogą wpływać na posłów. To ich może motywować i rajcować wystarczająco do utrzymania kraju w zastoju, do utrzymania obecnego stanu.

    Na dodatek w takim podejściu podtrzymują ich Komitet Obrony Demokracji i media. 75 proc. rynku mediów (Internet i gazety) w Polsce jest w rękach kapitału niemieckiego. Nie licząc mediów będących w rękach mniejszości etnicznych. Te też tworzą otoczenie sędziów i wpływają na ich świadomość, poglądy, podobnie zresztą jak na każdą osobę mieszkającą w Polsce. Media współtworzą świadomość i kształtują ich poglądy na świat.

    Wracając do Monteskiusza, czy mógł on 300 lat temu wyobrazić sobie świat, w którym media będą miały tak ogromny, przemożny wpływ na myślenie ludzi? Że jedne grupy ludzi, grupy społeczne będą mogły wpływać za pośrednictwem mediów na resztę, że będą mogły wpływać nawet na sędziów?

    Weszliśmy w XXI wieku, weszliśmy w zupełnie inną rzeczywistość i uwarunkowania życiowe niż te, które były 300 lat temu. Na przykład, w ubiegłym roku Angela Merkel zapowiedziała, że Niemcy przyjmą milion emigrantów z Bliskiego Wschodu. Żeby osłodzić niechęć opinii publicznej, zapowiedziała, że część tych emigrantów zostanie umieszczona w innych krajach Wspólnoty Europejskiej. To spotkało się z jeszcze większą reakcją innych państw europejskich. Sami Niemcy, zazwyczaj niezwykle posłuszni swym rządom, zaprotestowali, i to również na ulicach miast. Co się stało? Uświadomili sobie, że za tym milionem młodych ludzi z Bliskiego Wschodu przyjedzie następne 5 milionów członków ich rodzin. Zobaczyli, że ta grupa społeczna może nie rozpłynąć się w masie niemieckiej. A ponieważ się nie zasymiluje, to będzie wpływała na politykę w taki sposób, by sprzyjać ich potrzebom, ich poglądom na świat. Niemcy zobaczyli, że może powstać problem.

    Już na tym przykładzie widać, jak w różnych państwach pewne wpływowe grupy społeczne mają lub mogą mieć wpływ na politykę. Pewne grupy społeczne i etniczne wybierają swoich, starają się, żeby swojacy tak kształtowali politykę, jak oni ją postrzegają. W ten sposób czują się bezpieczniej, czują się bardziej spełnieni i myślą, że tak właśnie powinno być i tak dla wszystkich mieszkańców (np. Niemiec) będzie lepiej. Taka jest natura człowieka, że myśli, iż swoi wiedzą lepiej i są mądrzejsi.

    Tak się to dzieje niejako wbrew demokracji, której ojcowie założyli kiedyś, że w demokracji będzie idealny porządek, że będzie jakaś równość, jakieś braterstwo, a motywacje z tych haseł wypływające są tak silne i mądre, iż upilnują, by wolność, obojętnie co miałaby znaczyć, nie uległa samozaprzeczeniu, żeby nie przeszła w anarchię lub w quasi-demokrację, kiedy jedna grupa kontroluje, przy wszystkich pozorach demokracji, całą resztę społeczeństwa.

    Tak jednak nie jest. Nawet małe grupy przyjeżdżające z krajów tak zwanego Trzeciego Świata, z krajów wieloplemiennych, starają się głosować według koloru skóry, według regionu z którego pochodzą, i to pomimo tego że przecież ci, na których głosują, pochodzą z krajów, w których panuje korupcja, a z korupcją łączy się nierozerwalnie bieda.

    Ale prócz tego, że mamy w demokratycznych wyborach wybieranych posłów, mamy jeszcze nominowanych sędziów. I tak jest, na przykład, w przypadku sędziów Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Wiadomo, że w wolnych zawodach dominują niektóre grupy społeczne (np. rodziny i klany prawników) czy grupy etniczne. Na przykład, w carskiej Rosji wiele zawodów wolnych było zdominowane przez Polaków. W przedwojennej Polsce natomiast wolne zawody zdominowane były przez mniejszość żydowską. Żydzi mieli też bardzo dobre zrozumienie roli sądów. Dominowali intelektualnie w rozumieniu roli sądownictwa w organizacji państwa i we wpływaniu na państwo. Dzisiaj świadomość tej niejako tajemnej wiedzy jest bardziej powszechna i patrząc, jak media będące w rękach Niemców krytykują tych w Polsce, którzy krytykują Trybunał Konstytucyjny, można powiedzieć, że toczy się wojna hybrydowa, i to na wielu płaszczyznach.

    Dzisiaj powszechna wiedza o tym, jaki wpływ w państwie na jego organizację mają sądy jest znacznie bardziej powszechna. Znacznie łatwiej jest jakiejś grupie etnicznej, jakiejś grupie oligarchów czy grupie złożonej z byłych członków służb specjalnych zdominować sądownictwo, a tym bardziej Trybunał Konstytucyjny. Przy czym pisząc o ludziach związanych ze służbami specjalnymi, wiemy, że w Polsce nie było lustracji sądownictwa; nie było więc wymiany sędziów mianowanych w okresie komuny na sędziów, którzy kończyli studia już po upadku komunizmu. Nie było tu żadnej lustracji. Sędziowie ze starego układu trafili na najwyższe stanowiska sędziowskie w III Rzeczpospolitej.

    Zawsze trafią  się ludzie, którzy będą robili wszystko, by znaleźć się w składzie Trybunału Konstytucyjnego. Będąc tam, będą czuli się jak Bogowie, bo będą mogli swoimi decyzjami paraliżować pracę administracji, pracę Sejmu, pracę demokratycznie wybranych rządów i pracę posłów.

    W Kanadzie, na przykład, to Sąd Najwyższy zadecydował o legalizacji aborcji. Sądy prowincyjne 8 z 10 prowincji Kanady zadecydowały o legalizacji małżeństw tej samej płci. Czy skład Sądu Najwyższego Kanady oddaje w jakimś stopniu reprezentację populacji etnicznej kraju? Zachęcam do przeczytania życiorysów sędziów Sądu Najwyższego Kanady w Internecie. Zapraszam do przeczytania biografii sędziów z okresu, kiedy zalegalizowali oni aborcję.
    Nasza cywilizacja w  formie organizacji państwa doszła do pewnej granicy, do ściany.

    W Polsce też. Tam Trybunał Konstytucyjny może paraliżować pracę Sejmu i administracji państwowej. Według ustawy autorstwa Platformy Obywatelskiej, 8 nominowanych, ale nie wybieranych, sędziów Trybunału Konstytucyjnego może odwołać prezydenta wybranego w wyborach powszechnych większością głosów. A więc sędziowie uzurpują sobie większe prawa, niż mają wszyscy pozostali obywatele Polski.

    Czy jest jakieś wyjście z tego pata? Partia Kukiz'15 jeszcze przed ostatnimi wyborami do Sejmu i Senatu proponowała zwiększyć znaczenie referendów, by to one częściej decydowały o zmianie przepisów, o ważnych dla Polski i Polaków sprawach.

    Pisząc te słowa, patrzę na rozwiązania organizacji państwa w Szwajcarii. Tam referenda sprawdzają się jako narzędzie tworzenia prawa; są częścią organizacji tego bogatego państwa, nie blokują jego administracji. Szwajcaria, mimo że górzysta i pozbawiona surowców, jest jednym z najbogatszych krajów na świecie. A więc Szwajcarzy już dawno uznali, że referenda są formą obejścia instytucji trybunału konstytucyjnego, czy też sądu najwyższego.

    Szwajcarzy dostrzegli, że lepiej będzie, żeby decyzje podejmowało całe społeczeństwo w referendach, niż żeby jeden podejrzewał drugiego o partykularne interesy, co mogłoby spowodować rozbicie kraju.

    Polska musi się zdecydować na to samo lub bardzo podobne rozwiązanie. Musi spowodować, by to referenda decydowały w ważniejszych dla Polski i Polaków sprawach.

    Świat się zmienił. Zmieniła się technika, zanikła wiara, zanikła moralność, człowiek zdziczał. Czym szybciej taka decyzja o zwiększeniu roli referendów zostanie podjęta, tym lepiej dla Polski i Polaków. W przeciwnym razie Polacy będą mieli na głowie tak Niemców, jak i Rosjan, tak własnych oligarchów, jak i mniejszości etniczne zamieszkujące Polskę; będą mieli także klany prawniczo-rodzinne i klany sędziów. I wszyscy oni będą krzyczeli, że w Polsce nie ma demokracji, aż stwierdzą, że Polacy nie umieją się sami rządzić i zrobią z Polski jakąś kolonię czy bantustan.

Janusz Niemczyk

piątek, 18 marzec 2016 14:50

Już nie brzoza, ale Wisła

Napisane przez

Ratajewska    Jestem chora, przeziębiona. Dopiero co przyjechałam do Niemiec, a jutro jadę z powrotem do domu, do Polski. I tak mnie przetrzymali cztery dni, bo dziadek niemiecki poszedł zaraz po moim przybyciu tu, do szpitala. Mało więc zarobię, a podróż jest ciężka. Już się denerwuję, jak pomieszczę moje rzeczy.

    Jeszcze bym chciała jutro rano dokupić wkłady do WC, tutaj są takie niebieskie, fioletowe i żółte i na taki też kolor barwią wodę. Cena od 1 euro do dwóch, a w Polsce drożej. Jestem przeziębiona, ale nie mówię o tym rodzinie niemieckiej. Robię, co do mnie należy, i częściej przebywam w swoim pokoju. Po południu spałam, mam na pewno gorączkę, ale myślę, że niedużą. Dziadek będzie do 22 marca w szpitalu i oni pytają, czy przyjadę wtedy. Ale przecież święta, Wielkanoc, na pewno nie przyjadę. Gdybym przyjechała tutaj tydzień wcześniej, tobym zarobiła, a tak to jadę, mając w kieszeni niecałe 150 euro. Wielki wyjazd, a mało pieniędzy. Dziadka stan jest teraz taki zły, że mogę przyjechać i okaże się, że też na kilka dni. Jak się jechało z firmą, to była umowa na jakiś czas, np. na minimum miesiąc, i jeśli dziadek by poszedł do szpitala, to moim obowiązkiem było odwiedzanie go. Nie jechałabym do domu.

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.