5 marca w PIĄTEK (!) doszło do wypadku samochodu, w którym jechał prezydent Andrzej Duda.
Do wypadku doszło na autostradzie A4 niedaleko Opola. Prezydent jechał w kierunku na Katowice. W opancerzonym samochodzie marki BMW 750Li High Security pękła i rozleciała się na drobne kawałki tylna opona.
BMW 750Li wiozące prezydenta miało opony typu run-flat uznanej firmy, w dodatku o wzmocnionych ścianach bocznych i z systemem PAX. System ów – jak pisał portal interia.pl – powoduje, że "przy braku powietrza ciężar auta opiera się na elastycznym pierścieniu zamontowanym na obręczy, który zapobiega jednocześnie zsunięciu się opony. Teoretycznie można przejechać w ten sposób do 50 km z prędkością nieprzekraczającą 80 km/h". Wielu komentatorów dziwi się więc, że samochód nie kontynuował jazdy mimo usterki, a opona uległa całkowitemu zniszczeniu.
Oglądałem krótki film z tego wypadku w Internecie. Film był dostępny tylko parę godzin. Prawo do filmu wykupiła "zaprzyjaźniona" telewizja TVN.
Film zniknął z Internetu. Film został nagrany przez kierowcę, który jechał w stronę przeciwną do kierunku jazdy samochodu prezydenta Dudy. Samochód prezydenta szczęśliwie nie uderzył w barierkę dzielącą oba pasy ruchu i równie szczęśliwie nie został najechany przez żaden samochód jadący za nim.
BMW 750Li prezydenta w pewnym momencie jechało bokiem do kierunku jazdy pojazdów na tym pasie ruchu autostrady, zanim wyleciało na niezbyt głębokie pobocze. Wypadek wyglądał groźnie i równie dobrze pancerny samochód prezydenta, podobnie jak pancerny samochód księżnej Diany, mógł zderzyć się na przykład z jadącą na drugim pasie ciężarówką. Nie sądzę, żeby wówczas to, że BMW750Li jest samochodem pancernym, mogło pomóc. Wszyscy w tym samochodzie mogli zginąć. W końcu księżna Diana, która zginęła w wypadku samochodowym w 1997 roku, również jechała pancernym mercedesem.
Jak powiedział 7 marca prezydent Duda, nie słyszał, by podobny wypadek przydarzył się jakiejś głowie państwa na świecie. Ja idę dalej i uważam, że był to zamach i ostrzeżenie dla prezydenta i członków rządu PiS zarazem.
W Polsce od czasu okrągłego stołu aż roi się od zabójstw, dziwnych wypadków. Na przykład szef Naczelnej Izby Kontroli Walerian Pańko, prezes NIK, który nadzorował dochodzenie w sprawie FOZZ, też zginął w wypadku samochodowym.
Oto co na temat tej śmierci podaje Internet: "Rankiem 7 października 1991 w Słostowicach na trasie szybkiego ruchu Warszawa-Katowice doszło do zderzenia rządowej lancii, którą podróżowali Walerian Pańko, jego żona Urszula i dyrektor Biura Informacji Kancelarii Sejmu Janusz Zaporoski, z nadjeżdżającym z przeciwnego kierunku samochodem BMW. Walerian Pańko, udający się z Warszawy do Katowic na wykład, poniósł śmierć w wyniku tego wypadku. Okoliczności śmierci Waleriana Pańki i dalsze wydarzenia budziły pewne wątpliwości podnoszone m.in. przez jego żonę. Dotyczyły w szczególności zeznań świadków, u których pojawił się motyw wybuchu mającego rzekomo poprzedzać zderzenie pojazdów, oraz prowadzonego przez NIK w tym czasie postępowania dotyczącego tzw. afery FOZZ (Walerian Pańko poniósł śmierć na cztery dni przed przedstawieniem Sejmowi RP wyników kontroli związanej z aferą FOZZ). Śledztwo nie potwierdziło tych wersji. Na podstawie m.in. opinii biegłych ustalono, że przyczyną wypadku było nieprawidłowe wykonanie przez kierowcę wiozącego prezesa NIK manewru skrętu w lewo przy nadmiernej prędkości. Kierowca rządowej lancii, funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, został prawomocnie skazany na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, a następnie ułaskawiony decyzją prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego".
Najwięcej oczywiście jest w Polsce seryjnych samobójstw. Nomen omen, te seryjne samobójstwa mają to wspólne z wypadkiem prezydenta Dudy, że też wydarzają się w piątki. I wicepremier Andrzej Lepper też miał się sam powiesić w piątek. Piszę o tym, ponieważ jak zeznała osoba, która znalazła wiszącego Andrzeja Leppera, nie zauważyła w pobliżu żadnego krzesła, żadnego taboretu, na którym mógłby stanąć przed powieszeniem się Andrzej Lepper.
Powodów, dla których mógł zostać dokonany zamach na prezydenta Dudę, jest wiele.
Mogła to być sprawa opodatkowania banków i sklepów wielkopowierzchniowych. Chodzi tu w końcu o transfer miliardów dolarów z Polski do innych krajów. Powodem mogło być naruszenie interesów ludzi, którzy chcieliby kupić polskie przedsiębiorstwa i nieruchomości, takie jak na przykład lasy państwowe, po zaniżonej cenie (jak np. zakup firmy CIECH). Tu też chodzi o miliardy dolarów. Z miliardami dolarów łączy się odsunięcie oligarchów od wpływu na rząd.
Zamach mógł być związany z zapowiedzią ujawnienia zbioru zastrzeżonego IPN. Ale zaraz, zaraz, skąd oligarchowie polscy mają wpływ na rządy w Polsce? Czy nie chodzi tu o to, że nadal wiele osób w administracji i polityce to ludzie powiązane z dawnymi komunistycznymi służbami specjalnymi, z WSI i SB?
Polska i rządzący nią ludzie, a szczególnie ci uczciwi, mają jakiegoś wyjątkowego pecha do samobójstw, zawałów serca, wypadków komunikacyjnych. Dlaczegóż to w takiej, na przykład Czechosłowacji, czy Niemczech nie ma tylu samobójstw wśród tamtejszych polityków?
Otóż w obu tych krajach zaraz po upadku komunizmu dokonano lustracji i ujawniono wszystkie tajne dokumenty służb specjalnych. Dokonując lustracji i ujawniając dokumenty służb specjalnych, pozbawiono członków byłych służb specjalnych wpływu na rządy za pośrednictwem starej agentury.
Odcięto w ten sposób ludzi służb od kapitału, od powiązań z władzą, od możliwości szantażowania rządów i członków administracji. W Polsce mamy do czynienia ze swoistą odmiana masochizmu. Cały czas od rozmów tzw. okrągłego stołu mówi się o lustracji, o tym żeby ujawnić zbiór zastrzeżony IPN, żeby odsłonić ludzi byłych komunistycznych służb, by ujawnić raport WSI, i nic się w tym kierunku nie robi. To grzech!
A kiedy już coś niemrawo mówi się na temat ujawnienia zastrzeżonego zbioru IPN, o ujawnieniu Aneksu do Raportu o likwidacji WSI, to niemal zaraz podnoszą głowę jacyś sędziowie, tworzą się jakieś Komitety Obrony Demokracji, z dnia na dzień powstają jakieś nowe "nowoczesne" partie, których szefowie, tacy jak Petru, mielą na okrągło jęzorami i nie wychodzą ze stacji radiowych, z budynków tych tak zwanych zaprzyjaźnionych telewizji i gazet.
Ich zadaniem jest krytyka demokratycznie wybranego rządu, który zmierza do tego, by co nieco ograniczyć wypływ z Polski miliardów dolarów w postaci dywidendy.
Ta pęknięta pancerna opona, ten wypadek samochodu prezydenta, to ostatnie ostrzeżenie dla Polaków, zanim rzeczywiście w jakimś wypadku ponownie zginie prezydent Polski lub premier. Polacy powinni wyciągnąć wniosek z tego wypadku i by nie dopuścić do następnego, jak najszybciej ujawnić zbiór zastrzeżony IPN i Aneks do Raportu o likwidacji WSI. Trzeba odciąć ludzi dawnych służb od możliwości szantażu, od możliwości organizowania wypadków. Trzeba ich ujawnić i ujawnić ich powiązania. W przeciwnym razie w Polsce będą ginąć prezydenci, ministrowie, politycy, a szczególnie politycy związani z obozem patriotycznie i antykorupcyjnie nastawionej prawicy.
To, co się dzieje w Polsce przez ostatnie 25 lat, to grzeszny masochizm narodu polskiego. Jakiż inny bowiem naród gadałby tyle na temat lustracji i jednocześnie pozwalałby sobie, by w tak zwanych zaprzyjaźnionych telewizjach i mediach wychwalano byłych członków służb specjalnych, którzy byli związani z grabieżą i wyprzedażą majątku narodowego?
Jakiż inny naród dałby siebie tak okradać? Jaki inny naród pozwoliłby sobie na to, żeby robotnicy, którzy doprowadzili do obalenia komunizmu, pracowali za miskę zupy na umowach śmieciowych?
Janusz Niemczyk
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!