farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

piątek, 17 czerwiec 2016 15:05

Wojna i kotlet

Napisane przez

ligeza        Na Stary Kontynent zimna wojna już nie wróci. Wszelako nie sposób obronić tezy, że na Stary Kontynent nie wróci wojna. Wróci, nie znamy jedynie konkretnej daty i nie wiemy: za dnia wróci, czy raczej zakradnie się nocą.

        Ho-ho, tak-tak. Wróci, powiadam, wróci. Niektórzy sądzą, że już jest między nami, tak że ten, tego, nie warto się zakładać. Przesadna pewność siebie w takich okolicznościach przyrody to żaden pancerz, to tektura. Rozmokła. Tym bardziej gdy w sojuszach, jak powszechnie wiadomo, najtrwalszy bywa właśnie papier.

mariapyz 01W poniedziałek, 13 czerwca, odbył się we Lwowie odpust św. Antoniego. Jak zawsze przybyły tłumy ludzi, tysiące wiernych i setki dzieci. Widziałam znajomych z Przemyśla i Krakowa, którzy specjalnie przyjechali w zwykły roboczy poniedziałek, aby pomodlić się do św. Antoniego. Nie wspomnę już o ludziach spoza Lwowa i z pobliskich miejscowości. Nawet skwer mieszczący się poza kościołem, niegdyś własność o. franciszkanów, nie był w stanie pomieścić takiej rzeszy ludzi.

Oprócz uroczystości ku czci św. Antoniego, odbyła się także inna uroczystość – 25 lat minęło od oficjalnego powrotu franciszkanów do Lwowa. Historia była zmienna i nieubłagalna, a zakon franciszkański przeżył tyle, co żaden z innych zakonów. We Lwowie natomiast wyganiani z miejsc swojej posługi, ciągle znajdowali nowe punkty i swoją nieugiętą postawą jednoczyli wiernych. M.in. niegdyś kościół św. Antoniego przy ul. Łyczakowskiej liczył więcej parafian niż Katedra w centrum miasta Lwowa.

piątek, 17 czerwiec 2016 14:54

Nieznany pisarz

Napisane przez

pruszynskiCzytam fragmentarycznie prasę polską i dopiero niedawno „odkryłem” tego szalenie dowcipnego pisarza, architekta z zawodu, wielbiciela Napoleona, który co tydzień ma felieton w tygodniku „Do Rzeczy”. Ba, nawet chciałem namówić go, by pisał do „Gońca”, ale jak dowiedziałem się, że to by kosztowało prawie tysiąc dolarów tygodniowo, spasowałem.

Najważniejszą cechą Waldemara Łysiaka jest to, że jest dowcipny i prawicowy, więc o nim „główne”, żeby nie powiedzieć „gówniane” mass media nie piszą. Okazuje się, że felietony Waldemara Łysiaka z czasów komuny też były pierwszorzędne i, co ważne, nawet sporo jest dziś aktualnych.

A teraz deser. Uzyskałem jego zgodę, by kilka jego felietonów z tej książki na łamach „Gońca” bezpłatnie zamieścić.

piątek, 10 czerwiec 2016 15:39

Back to the Future

Napisał

kumor        Jednym z podstawowych elementów odróżniających wolne społeczeństwo od dyktatury i zamordyzmu jest wolność słowa. Ojcowie założyciele obecnego postmonarchicznego „świeckiego” porządku uznali, że ludziom trzeba dać mówić.         

        Debata jest najlepszym sposobem na rozwiązywanie problemów między wolnymi (i wówczas zazwyczaj uzbrojonymi) ludźmi, po to by nie skakali sobie do gardeł i nie prali po pysku. Człowiek wolny winien móc wyłożyć, co mu leży na sercu.

        Ten ideał jeszcze do niedawna kształtował życie publiczne „wolnego świata”. Przypisywane Wolterowi słowa „nie zgadzam się z tym, co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć” ponoć są autorstwa angielskiej pisarki Evelyn Beatrice Hall sumującej poglądy Encyklopedysty na temat wolności wypowiedzi.

        To właśnie ta teza była mieczem, którym szermowali wszelkiej maści liberałowie, libertyni i libertarianie, by rozwalać tradycję, niszczyć kulturowe tabu, wprowadzić do głównego nurtu wszelkie bezeceństwa, które ponoć musimy tolerować w imię wolności wypowiedzi.

        To w imię swobody ekspresji – mówiono nam – musimy tolerować nawet najbardziej idiotyczne czy odrażające poglądy. No bo nie powinniśmy zakazywać, tylko dyskutować i przekonywać...

        Ale świat się zmienił. Dla kogoś pamiętającego lata 50. ubiegłego wieku, zmienił się nie do poznania. Czy jednak rzeczywiście w krajach Zachodu powiększyły się sfery wolności? Czy zniesiono wszelkie tabu i możemy pleść, co tam nam się przywidzi, a ślina na język przyniesie?

        Proszę spróbować!

        Obawiam się, że eksperyment może zakończyć się w „ośrodku deradykalizacyjnym” (jakoś nazwa ta blisko kojarzy się z obozami reedukacyjnymi, w których Wietkong leczył zakażonych Zachodem Wietnamczyków).  Debatę publiczną zastąpiła orwellowska politycznie poprawna mantra.

        Kto jej nie chce klepać, z automatu klasyfikowany jest jako wróg ludu, terrorysta i element niepewny. Kaganiec założono nam delikatnie i powoli. Dzisiaj dzieci wychowane po nowemu nie są już w stanie pomyśleć rzeczy obrazoburczych, kwestionować zasad systemu. Kulturowi bolszewicy zaatakowali wolność słowa na wszystkich poziomach, od programów przedszkolnych zaczynając.

        W poniedziałek federalna minister zamówień publicznych Judy Foote zakazała poczcie dostarczania do domów gazety „Your Ward News”, którą kilka grup, m.in. Standing Together Against Mailing Prejudice, uznało za antysemicką. Pismo ponoć szerzy rasizm, homofobię, mizoginię i antysemityzm.  W wiosennym numerze możemy przeczytać m.in. o tym, że „komunistyczni Żydzi zamordowali w Związku Sowieckim ponad 50 mln chrześcijan”, i zobaczyć na okładce rysunki satyryczne, jak Bernie Farber, działacz społeczny i były dyrektor Kanadyjskiego Kongresu Żydowskiego, sypie srebrniki miejscowemu posłowi do legislatury Ontario Arthurowi Pottsowi wykonującemu salut rzymski – rzeczywiście są to niesmaczne rzeczy. Wcześniej poczta wykazywała – o dziwo – zdroworozsądkowe podejście, twierdząc, że nie odpowiada za treść gazet, które roznoszą do domów listonosze, i jak komuś się coś nie podoba, to może iść do sądu. Minister, której podlega przedsiębiorstwo, wydała jednak administracyjny zakaz na znanej nam z „Misia” zasadzie „tych klientów nie obsługujemy”. Sądy nie orzekły po myśli, to załatwi się sprawę inaczej…

        Jak się nazywa taki system? Otóż, Drogi Czytelniku, system taki nazywa się dyktatura. Kiedy prawo tworzy pozory, a administracyjni pałkarze leją  po głowie „kogo trzeba”.

        Gipsowanie ust odbywa się również w Internecie, gdzie najwyraźniej wolność słowa złapała na chwilę oddech. Właściciele głównych przedsiębiorstw „forumowych” twittera, fejsbuka i innych, zgodzili się z kierownikami systemu, że będą likwidować mowę nienawiści i inne bezeceństwa. Oczywiście, w imię wolności i bezpieczeństwa nas wszystkich. Problem jak zawsze tkwi w szczegółach, czyli w tym, kto i jak będzie definiował, co jest mową nienawiści, a co nie; co jest dozwoloną aluzją, a co nienawistną. Należę do pokolenia, które pamięta, jaki urząd mieścił się na Mysiej, ale w tamtych czasach zapisy były precyzyjne, choć tajne. W zamordyzmie komunistycznym nie wolno było, na przykład,  informować o „utrzymującym się na rynku braku korków elektrycznych i żarówek”, ani pisać o „»cudzie« w miejscowości Piotrków w powiecie radziejowskim, gdzie zauważono jakoby »cudowny« odblask na wieży miejscowego kościoła”.

        Było konkretnie i po nazwiskach, dzisiaj zaś człowiek sam nie wie, czym może się narazić. Tym bardziej że według jednego z orzeczeń sądowych, sam fakt, że dana informacja jest prawdziwa, wcale nie oznacza, że nie jest mową nienawiści!

        Żyjemy więc w dyktaturze – na razie jeszcze „miękkiej”, ale to może się zmienić. Żyjemy w dyktaturze nazywanej demokracją, ale przecież czy my, „ludzie wschodu” (Siekiera), którzy demokrację socjalistyczną mają za paznokciami, powinniśmy się dziwić? My to już przerabialiśmy. Wiemy, że o pokój walczy się do ostatniego naboju; wiemy, że wybory to piknik, od którego niewiele zależy, a rządzący zazwyczaj są „oderwani od społeczeństwa”. Wiemy także, że o pewnych rzeczach można mówić jedynie w gronie przyjaciół, a o innych można jedynie wymieniać porozumiewawcze spojrzenia; wiemy, jak to jest, kiedy mimo doskonałych kwalifikacji, stanowisko, o które się staramy, dostaje  idiota według klucza z układu...

        Nasza przeszłość jest naszą przyszłością. I chyba nie jest to jedyne deja vu.

Andrzej Kumor

Ostatnio zmieniany piątek, 17 czerwiec 2016 09:39
piątek, 10 czerwiec 2016 15:24

To lubię, rzekłem – to lubię!

Napisane przez

ostoja        Był sobie chłopak z Białorusi, Polak – bo za takiego się uważał – i dlaczego nie mielibyśmy mu wierzyć? Imię też za tym przemawiało.

        Czesio Wydrzycki, utalentowany muzycznie, rozwinął swoją wokalną karierę, przybierając romantyczny nickname Niemen. Drzewiej była taka piosenka: „Za Niemen, za Niemen, ach po cóż za Niemen...?”, odzwierciedlająca też romantyczne ciągoty rodaków do ziem kiedyś naszych (a może litewskich?) utraconych z winy utracjuszy szlachecko-arystokratycznych, którzy szarogęsili się w Pierwszej Rzeczpospolitej trojga narodów – polskiego, litewskiego i ruskiego. Zawsze podkreślam, że wielcy panowie, arystokracja, w większości nie byli polskiego, ale kresowego chowu. Darli polskie sukno pod siebie.

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.