Opiekuję się w Niemczech panią 97-letnią. Ona miała ośmioro dzieci, które ją odwiedzają, była też dwunastym dzieckiem w rodzinie i miała siostrę bliźniaczkę. Wszyscy jej bracia wrócili z wojny.
Dzisiaj było dużo rodziny. Przyjechali zobaczyć panią starszą, bo rano podobno ten syn, który mieszka z panią starszą, dzwonił do nich i mówił sensacje, jak to się czuje ich mama i co wyprawia. Rzeczywiście, ona czuje się z każdym dniem lepiej, odzyskuje siły i nawet go dzisiaj zganiła, że córka więcej się nią zajmuje niż on. On jej nie odpowiedział, tylko znów powtórzył, że jego 97-letnia matka będzie niedługo prowadzić samochód. Gdy tu przyjechałam, była umierająca. Mówiłam mężowi, że pewnie za kilka dni wrócę. Pomogły zioła i to, że się na nich znam. Interesuję się nimi, bo do zdrowia też doszłam dzięki ukraińskiemu irydologowi – zielarzowi. To było z 20 lat temu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!