W wywiadzie dla agencji Bloomberg prezydent Rosji Władimir Putin ostrzegł przed rewidowaniem wyników II wojny światowej. Zapytany – jak zaznaczył dziennikarz, żartobliwe -, czy Rosja byłaby gotowa oddać Kaliningrad, odpowiedział:
„Ja odpowiem bez żadnych żartów - jeśli ktoś chce zacząć rewidować wyniki drugiej wojny światowej, spróbujmy podyskutować na ten temat. Ale wtedy trzeba zacząć dyskutować nie na temat Kaliningradu, a ogółem - wschodnich ziem Niemiec, Lwowa, który był częścią Polski, itd., itd.”.
W tym kontekście wspomniał także o Węgrach i Rumunach.
„Jeśli ktoś chce otworzyć tę puszkę Pandory i zacząć działać z nią - proszę bardzo, bierzcie flagę w ręce i zaczynajcie" - powiedział.
Wywiad dla Bloomberga przeprowadzono w związku z rozpoczynającym się we Władywostoku II Wschodnim Forum Ekonomicznym. Rozmowa dotyczyła m.in. na pytania dot. Wysp Kurylskich, będących przedmiotem sporu Rosji z Japonią. Wcześniej Tokio zasugerowało, że pozwoliłoby Rosjanom pozostać na spornych wyspach, jeśli Kreml oddałby je Japończykom. „Nie handlujemy terytoriami” - podkreślił Putin.
Komentuje Pan Nikt:
Skrajnie groźne dla Polski wrzuty. Jeżeli Putin mówi takie rzeczy (poniżej), tzn. ze coś już wie, wie, że coś jest szykowane i próbuje to spalić poprzez ukazanie, że Rosja nie pozostanie obojętna. Wiadomo: to są ostrzeżenia dla Waszyngtonu, aby był świadomy, czym skutkować może dla jego wasali zbyt mocne proeskalacyjne działanie USA. W tym kontekście nikt by tam Warszawy nie pytał o zgodę na zwrot ziem niemieckich. One z czasem i tak wrócą do Niemiec, przepływając z czasem spokojnie i cicho granicę znaczeniową, wystarczy przecież już teraz pojechać na Ziemie Utracone lub do Prus, aby ujrzeć tam świat zawieszony pomiędzy, świat jałowy, nieobjęty w pełni władztwem polskim, w istocie terytorium nigdy niepozyskane przez słabą i niknącą Polskę..
Bardzo groźne są teksty Putina np. dotyczące Lwowa, ponieważ wiemy, że najprawdopodobniej, w wyniku błędnej zagenturyzowanej polityki obecnego rządu, w przyszłości status quo kraju nadwiślańskiego będzie sprowadzał się do światłej, europejskiej, już niemieckiej ściany zachodniej z Prusami na górze (ach, jakże to wygodne dla Królewca pod władaniem Rosji) oraz części pozostałej - zeszmaconej, otumanionej jakimś frazesom pisowsko-patriotycznym, skrwawionej walką z banderowcami, których napuszczą na siebie zgodnie Berlin, Moskwa i Waszyngton przy wielkim współudziale Tel-Awiwu. W narracji funkcjonować będzie bandycka, ciemna, podła, nacjonalistyczna Warszawa i światły, spokojny, bo już objęty opieką zza płotu Wrocław, Szczecin, Gorzów, Zielona Góra, Olsztyn. Nie bądźmy zbyt naiwni i głupi. Donieck trzy lata temu tez był spokojnym miastem. Kraina U trzymała się na szwach, ale jakoś trwała. Dziś tego podmiotu już nie ma. Nas też nie będzie. Zniszczą nas. Fizycznie, symbolicznie, intelektualnie...