Według innego równie zasłużonego historyka, Piotra Zychowicza, "książkę Ireneusza T. Lisiaka czyta się z rosnącym przerażeniem. Nikt do tej pory nie sporządził tak sugestywnego i wstrząsającego opisu barbarzyństwa, jakiego dopuścili się Niemcy w zachodniej Polsce w roku 1939. Dziesiątkom tysięcy ofiar tego rozpasanego brunatnego terroru należy się nasza wieczna pamięć. A jego sprawcom – wieczne potępienie".
Sam autor we wstępie do swojej pracy pisze, że "inwazja na Polskę zapoczątkowała program eksterminacji, który Niemcy skrupulatnie zaplanowali i wprowadzili w życie podczas wojny. Program zabijania przewidywał systematyczną likwidację kierowniczych i wykształconych warstw polskiego społeczeństwa. Realizując ten nieludzki plan, Wehrmacht popełniał masowe zbrodnie już od pierwszego dnia wojny. W aktach procesu przed Najwyższym Trybunałem Narodowym zbrodniarza niemieckiego, namiestnika Pomorza, gauleitera Forstera możemy przeczytać: Akcja mordowania Polaków, Żydów i osób żydowskiego pochodzenia zwana "akcją bezpośrednią", rozpoczęła się na terytorium należącym do Wolnego Miasta Gdańska już 1 września 1939 roku, a na innych terenach w miarę ich zajmowania przez wojska niemieckie. Największe nasilenie tej akcji przypadało na wrzesień, październik i listopad 1939 r.; trwała ona jednak do końca okupacji. W morderstwach brali mniejszy lub większy udział członkowie NSDAP tudzież SD, SS, SA, policji i żandarmerii, a przede wszystkim gestapo oraz ich organów pomocniczych, a zwłaszcza tzw. Selbstschutzu i policji pomocniczej, w niektórych zaś przypadkach także Wehrmachtu".
W Niemczech dość powszechnie uważa się, że niemiecka generalicja zaakceptowała kurs Hitlera stopniowo, dopiero na fali euforii po kolejnych zwycięstwach w latach 1939–41. O tym, że ten pogląd jest fałszywy, świadczy powyższy cytat oraz regulacje opracowane przez Naczelne Dowództwo Sił Lądowych (OKH) latem 1939 roku. Regulacje stworzono na podstawie niemieckiego przekonania zakładającego powszechny, fanatyczny wręcz opór cywilnej ludności polskiej. Mówi o tym treść raportów niemieckich, które prognozowały niebezpieczeństwa, jakie spotkać mogą Wehrmacht w Polsce. Oto fragment takiego raportu:
Ludność polska jest fanatycznie podburzana i zdolna do sabotażu, jak również innych rodzajów ataków. Należy liczyć się z szeroko zakrojoną ewakuacją zachodnich części Polski i zniszczenia całego wartościowego przemysłu i środków transportu. Należy także rozważyć [możliwość] zniszczenia i zatrucia żywności.
Zabezpieczając się przed spodziewanymi atakami polskich cywilów, planiści niemieccy opracowali środki pacyfikacyjne. Były one oparte na niemieckiej interpretacji konwencji haskiej z 1907 roku, według której to interpretacji dozwolone było Wehrmachtowi branie zakładników na zdobytych terenach oraz przeprowadzanie egzekucji na ludności cywilnej broniącej się przed najeźdźcą.
Prawda o roli i działaniach Wehrmachtu w Polsce we wrześniu 1939 roku przebija się w Niemczech bardzo powoli, natomiast troskliwe pielęgnowanie urojonych niemieckich krzywd znajduje tam niezwykle szerokie grono zwolenników. Niebezpieczne są obecne działania w Niemczech polityków takich jak Erika Steinbach, która buduje mit krzywd niemieckich na wypędzeniach. Hitler budował mit krzywd niemieckich na traktacie wersalskim, teraz mamy kolejne "krzywdy", bez refleksji nad doświadczeniami napadniętych wtedy narodów i rolą rzeczywistego sprawcy klęski niemieckiej w 1945 roku. Co charakterystyczne, działania Związku Wypędzonych w Niemczech mają poparcie władz niemieckich bez względu na opcję polityczną. Obyśmy nie musieli zetknąć się z powtórką z historii... […]
Grupy Operacyjne Policji Bezpieczeństwa zostały sformowane przed atakiem na Polskę z przekonaniem, że zostaną tu użyte. Były niczym innym jak szwadronami śmierci: ich zadaniem było "zwalczanie wszelkich elementów wrogich wobec Rzeszy na zapleczu walczących wojsk". Ale wrogami ówczesnych Niemców byli przede wszystkim Polacy, bez względu na wiek, płeć itp. Mówił o tym sam Hitler podczas odprawy 22 sierpnia 1939 roku w Obersalzbergu:
Wydałem rozkaz i każę każdego rozstrzelać, kto by chociaż jednym słowem usiłował krytykować, iż celem wojny jest osiągnięcie wyznaczonych linii, a nie fizyczne zniszczenie przeciwnika. W tym celu przygotowałem na razie tylko na wschodzie moje oddziały Totenkopf, rozkazując im zabijać bez miłosierdzia i bez litości mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy. Tylko w ten sposób zdobędziemy przestrzeń życiową, której potrzebujemy. [...] Was, moi panowie, wzywa sława, jak to nie zdarzyło się od wieków. Bądźcie twardzi, bądźcie bezlitośni, działajcie szybciej i brutalniej niż przeciwnicy. Mieszczanie zachodnioeuropejscy muszą zadrżeć ze zgrozy.
W przeszłości pojawiały się głosy, że to przemówienie Hitlera nie było tak agresywne i tak jednoznacznie wskazujące na los Polaków, jaki gotował im Hitler. Jest to jedna z wielu prób relatywizacji historii – bo jak inaczej odnieść się do tego, co czytamy w dzienniku gen. Franza Haldera ze Sztabu Generalnego? Halder pisał tam, że Hitler wzywał do "fizycznego wyniszczenia polskiej ludności".
Ireneusz Lisiak z wykształcenia jest inżynierem – ukończył Politechnikę Krakowską. Wcześniej, został relegowany ze studiów polonistycznych za udział w protestach studenckich w 1968 roku – w ramach represji został objęty 3-letnim zakazem studiów. Autor pracy jest członkiem Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego, publicystą "Myśli Polskiej". Swoje książki wydaje w wydawnictwie Capital, które specjalizuje się w publikacji książek prawicowych.
Należy się spodziewać, że praca Ireneusza Lisiaka spotka się z histeryczną reakcją środowisk żydowskich i filosemitów z pseudoprawicy. Żydzi uznają, że "Niemiecki Katyń 1939" to zbrodnicze przypisywanie cierpień Polakom, podczas gdy monopol na bycie ofiarami mają Żydzi, a Polakom wyznaczono w żydowskiej narracji role nazistowskich oprawców. Filosemici z pseudoprawicy na fali wspierania neonazistów na Ukrainie uznają, że pisanie o zbrodniach niemieckich to odwracanie uwagi od ruskiego zagrożenia, co wskazuje, że autor jest ruskim agentem i piątą kolumną Putina.
•••
Żołnierze Niepodległości 1914–1918 – życiorysy legionistów
Nakładem wydawnictwa AA ukazała się nowa praca Joanny Wieliczki-Szarkowej "Żołnierze Niepodległości 1914–1918". Jej bohaterami są członkowie Legionów Polskich: Walery Sławek, Kazimierz Sosnkowski, Władysław Belina-Prażmowski, Kazimierz Piątek "Herwin", Stanisław Kaszubski "Król", Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Leopold Kula "Lis", bracia Herzogowie (Franciszek, Stanisław, Stefan, Józef), Franciszek Pększyc "Grudziński", Edward Rydz-Śmigły, Andrzej Galica, Tadeusz Furgalski "Wyrwa", Józef Haller, Zbigniew Dunin-Wąsowicz, Bogusław Szul-Skjöldkrona, Eugeniusz Małaczewski, Lucjan Żeligowski, Bolesław Mościcki. Do książki dołączono płytę CD z pieśniami legionowymi w wykonaniu Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego.
Autorka opisuje losy żołnierzy 1. Kompanii Kadrowej, 1. Pułku Legionów, I, II i III Brygady, Polskiej Organizacji Wojskowej i Wojska Polskiego. Bohaterów walki o Polskę niepodległą skazanych w PRL na zapomnienie.
We wstępie do pracy Joanny Wieliczki-Szarkowej profesor Andrzej Nowak przypomniał historię formacji, do której należeli "żołnierze niepodległej". "Pierwsza Kompania Kadrowa powstała z połączenia najlepszych żołnierzy Polskich Drużyn Strzeleckich (pod komendą Stanisława Burhardta »Bukackiego«) oraz Związku Strzeleckiego (dowodzonych przez Tadeusza Kasprzyckiego). Przypomnieć tu warto, że Związek Strzelecki, legalna organizacja paramilitarna, założony został w zaborze austriackim, we Lwowie, w kwietniu 1910 r., a wkrótce potem, pod nazwą Towarzystwo »Strzelec«, także w Krakowie. Powołany z inicjatywy tajnego, utworzonego dwa lata wcześniej Związku Walki Czynnej (ZWC), miał faktycznie przygotowywać młodych ludzi do walki o niepodległość Polski w momencie wybuchu wojny między zaborcami. Komendantem głównym »Strzelca« był Józef Piłsudski (formalnie organizację nadzorował początkowo Wydział Związku Strzeleckiego z Władysławem Sikorskim na czele); funkcję szefa sztabu pełnił (od 1912) Kazimierz Sosnkowski; komendantem Okręgu Lwowskiego i zrazem redaktorem odpowiedzialnym pisma »Strzelec« był Edward Śmigły-Rydz.
Ochotnicy – w większości pochodzenia chłopskiego i inteligenckiego – utworzyli blisko 200 kół, przede wszystkim w okręgu krakowskim (blisko 4 tys. członków) i lwowskim (ponad 1200). Ubrani w szare (później szaroniebieskie) mundury, wyróżniające się od armii austriackiej, polscy strzelcy ćwiczyli umiejętności wojskowe, mając do dyspozycji ok. 800 karabinów, w większości przestarzałych. Każdy był dumny z charakterystycznej dla ich formacji czapki-maciejówki z orzełkiem.
Równolegle od lipca 1911 tworzyły się Polskie Drużyny Strzeleckie (PDS), wywodzące się z tajnej Armii Polskiej, w której pierwszoplanowe role odgrywali Marian Żegota-Januszajtis oraz Mieczysław Norwid-Neugebauer. Odrębną formację stanowiły działające od 1908 w Galicji Wschodniej Drużyny Bartoszowe. PDS organizował od 1913 wspólne ćwiczenia ze Związkiem Strzeleckim (m.in. we Lwowie i w Tyńcu), uznając zwierzchnictwo Piłsudskiego".
Pierwszą Kompanię Kadrową tworzyło 144 do 174 żołnierzy. "Najmłodszy, Jerzy Morris-Malcolm, miał zaledwie 14 lat". "Łączyła ich jedna wiara: w niepodległość Polski. Pochodzili z drobnego ziemiaństwa, inteligencji (wielu było studentów), rzadziej ze środowisk robotniczych i chłopskich".
"Kiedy państwa centralne zawarły w lutym 1918 pokój z Ukrainą, odstępujący Kijowowi m.in. polską Chełmszczyznę, żołnierze II Brygady pod dowództwem Józefa Hallera zdecydowali się na bunt. 15 II 1918 przebili się przez oddziały austriackie pod Rarańczą i przeszli na drugą stronę frontu. Żołnierze artylerii i taborów Brygady, którym nie udało się przebić, zostali internowani w obozach na Węgrzech (Huszt, Marmarosz-Sziget, Szeklencsze i Dulfalva). Ok. 1600 żołnierzy II Brygady, którzy przeszli na drugą stronę frontu, forsownym marszem przez Chocim, Żwaniec, Kamieniec Podolski dołączyło do tworzonego od połowy 1917 roku w republikańskiej Rosji II Korpusu Polskiego. Ostatnią swą bitwę – pod Kaniowem (11 V 1918) – stoczyli przeciwko Niemcom, którzy postanowili rozbroić polski Korpus. Większość trafiła po bitwie do obozu internowania w Brześciu. Płk Haller szczęśliwie uciekł Niemcom i przez Rosję przedostał się do Francji, gdzie stanął na czele tworzonej tam polskiej Armii Ochotniczej".
Legendę Legionów w II RP tworzyli najwybitniejsi poeci: Kazimierz Przerwa-Tetmajera, Władysław Leon Wyczółkowski, Julian Fałat, Teodor Axentowicz, Józef Mehoffer, Zofia Stryjeńska, Konstanty Laszczka, Wojciech Kossak.
Odrodzone państwo polskie powstało dzięki "dyplomatyczno-propagandowej akcji, którą kierował Roman Dmowski. Powstało przez ogromny wysiłek setek tysięcy ludzi, którzy coś dla tej niepodległości zrobili, poświęcili – niezależnie od tego, czy świeciła im gwiazda Komendanta, "Pana Romana", czy wiara w chłopskiego przywódcę – Witosa. Powstało jednak także, a może przede wszystkim dlatego, że młodzi Polacy powstali do zbrojnej walki o swoją Ojczyznę. I byli potem, w roku 1918, w roku 1920 gotowi bronić jej, walczyć o nią. Z ich poświęcenia wyrosła duma II Rzeczpospolitej".
•••
Nowe wydanie Teologii politycznej Carla Schmitta w księgarniach
Nakładem wydawnictwa Aletheia ukazało się dwutomowe, kolejne wydanie pochodzącej z 1968 roku książki, "Teologii politycznej" Carala Schmitta, jednego z najbardziej kontrowersyjnych i politycznie niepoprawnych filozofów i ideologów współczesnych Niemiec.
Schmitt w swej pracy poruszył temat teologii politycznej rozumianej jako "uwikłanie Kościoła chrześcijańskiego w związki z władzą świecką, czego wyrazem był np. w średniowieczu »cezaropapizm«. Ta konkretna tematyka" stała się dla autora "okazją do podjęcia uniwersalnej dyskusji o Augustyńskiej idei dwóch państw, państwa Bożego i państwa doczesnego, sacerdotium i regnum, o zadaniach chrześcijanina w świecie. Taki sens ma politische Theologie: nie tyle jakiś dział teologii, »teologia« polityczna, ile raczej »polityczna« teologia – religia w polis, civitas, doczesnym »mieście« człowieka".
Carl Schmitt urodził się w 1888, a zmarł w 1985. Był filozofem prawa i konstytucjonalistą. Z pozycji prawicowych krytykował republikę weimarską, demokracje i modernizm. Był gorliwym katolikiem i przeciwnikiem reform posoborowych w Kościele. Ochotniczo walczył w czasie I w.św. Miał dwie żony, obie Serbki. Pracował jako wykładowca akademicki.
Przed dojściem nazistów do władzy Schmitt był krytykiem narodowego socjalizmu. Jednak po dojściu do władzy NSDAP, Schmitt zdecydował się na wstąpienie 1 maja 1933 w szeregi NSDAP.
Warto pamiętać, że przed II w.św. nikt nie postrzegał nazistów przez pryzmat późniejszych zbrodni, a tendencje totalitarne były powszechnie akceptowane w świecie zachodnim – wzorem dla nazistowskiej eugeniki była skandynawska i amerykańska eugenika.
Przynależność do NSDAP zapewniła mu prezesurę Związku Prawników Narodowo-Socjalistycznych, posadę wydawcy i redaktora "Gazety Prawników Niemieckich". Schmitt publicznie uzasadniał słuszność Nocy Długich Noży i oczyszczenia niemieckiego prawa z wpływów żydowskich. Po trzech latach, w 1936 roku, jego brunatna kariera została nagle przerwana. Po wojnie był krótko więziony. W powojennej Europie był wielkim autorytetem dla wielu intelektualistów.
Oswald Spengler - Zmierzch Zachodu – nowe wydanie już w księgarniach
Nowa edycja pracy Oswalda Spenglera "Zmierzch Zachodu" wydana przez wydawnictwo Aletheia jest już dostępne w księgarniach. Pozycja opublikowane jest w poręcznym 452 stronicowym wydaniu, jej tłumaczem jest Józef Marzęcki.
Napisany w latach 1918–1922 "Zmierzch Zachodu" jest jedną z najważniejszych pozycji z dziedziny filozofii kultury. Żyjący w latach 1880–1936 Oswald Spengler był konserwatystą, przeciwnikiem demokracji, ideologiem sceptycznym po 1933 roku wobec nazizmu. Jego zdaniem "kultury powstają, rozkwitają i zamierają, przeradzając się w pewnym momencie w cywilizacje". Poznanie dziejów innych kultur, porównanie ich nieuniknionych faz, pozwala przewidzieć los kultury w której się żyje.
Prócz kwestii metafizyki dziejów Spengler porusza w swojej pracy i wiele innych ciekawych tematów. "Zmierzch zachodu" to też "kompendium wiedzy i oryginalnych interpretacji ze wszystkich dziedzin od matematyki po sztukę", opinie autora o pseudomorfozie czyli wtłaczanie starej kultury do nowej rzeczywistości, chrześcijaństwie, Rosji, związku "matematyki z Faustem", przemianach "w świecie Indian, Chińczyków i Hindusów".
Tomasz Gabiś w swoim artykule "Upadek Zachodu sto lat po Spenglerze" stwierdził, że "kiedy pierwszy tom dzieła wyszedł w 1918 roku zyskał ogromną popularność, gdyż doskonale trafiał w nastrój epoki, jaki nastał po końcu monarchii, po upadku dawnych elit, po rzeczywistym zmierzchu starego świata. Poczucie pustki i duchowe cierpienie wkradały się, niczym skrycie operujący wrogowie, w dusze milionów. Dlatego ludzie sięgali po Upadek Zachodu z nadzieją, że dowiedzą się, co się z nimi stało".
Zdaniem Gabisia "wiele z tego, co opisywał Spengler: rozwój wielkich miast, prasy masowej, zmiany świadomości, stosunków władzy i kulturalnej hegemonii, jest dzisiaj codziennością i traktowane jest jako "osiągnięcie" przez nikogo publicznie nie kwestionowane. Prognozy Spenglera mogą być odczuwane jako zagrożenie tylko przez tych ludzi, których socjalizacja i etyczne wychowanie przebiegało pod niebem tradycyjnych, "przednowoczesnych" pojęć moralnych a takich ludzi już nie ma. Ich etyka uchodzi za zacofaną i jest potępiana. Nowy świat z nowymi wartościami wszedł na miejsce starego".
Gabiś stwierdził również, że "zasługa Spenglera polega na otwarciu spojrzenia na nowe krajobrazy, przygotowaniu na nową rzeczywistość. Skłania on nas do stawiania pytań: jak dalece człowiek jest jedynie więźniem historii, jedynie organem ducha czasu i świata? Czy wolność pojedynczego człowieka wystarcza, by ciągle na nowo stwarzać sobie nowe stany kultury? Czy można tak skorygować stosunki społeczne, aby umożliwiły człowiekowi życie w oparciu o doświadczenia, które niosła historia? Czy takie zjawiska jak debilne programy telewizyjne lub spadek poziomu wykształcenia są czymś nieuniknionym, co fatalistycznie musimy zaakceptować, czy też skutkami konkretnej polityki robionej przez ludzi? Czy wszystko jest kwestią stosunków władzy, elit? W tych pytaniach wolność i konieczność są ze sobą ściśle związane".