Sztuka wyreżyserowana została w Mississaudze przez Janusza Dybla, scenografię wykonał jeden z grających - Krzysztof Kozłowski, a wystąpili: Elżbieta Kozłowska, Magdalena Welka, Marek Bulanowski, Jacek Milkowski, Wojciech Szeląg i Janusz Dybel.
Przyszło kilkaset osób i w niedzielę sala była pełna, co uznać trzeba za wielki sukces zwłaszcza w dzisiejszych czasach dominacji Internetu YouTuba i innych form rozrywki.
W przerwie rozmawiamy z Januszem Dyblem:
- Zawsze jest trema?
- Zawsze towarzyszy, zwłaszcza jeżeli gra się pierwszy czy drugi raz. Premiera była w piątek i był bardzo dobry odbiór, ale mimo wszystko jednak zawsze coś tam zostaje...
- Ale chyba jest dobrze, widownia reaguje, sala jest prawie pełna jest chyba sukces i satysfakcja?
Jest, a będzie większa, jeżeli dobrniemy szczęśliwie do końca, bo troszeczkę więcej akcji szykuje się w drugim akcie.
- Proszę powiedzieć skąd wybór tej sztuki?
- To jest dosyć popularna sztuka, kiedyś żeśmy ją zauważyli na Internecie.
- Teatr Centrum wystawia raczej takie komediowe rzeczy?
Na początku graliśmy Krowoderskie Zuchy, potem była druga część Krowoderskich Zuchów, „Wojna z babami”.
- Czyli takie tematy męsko-damskie, lekkie?
- Lekkie, przyjemne, wesołe, po prostu tak dla relaksu i tym tropem chcemy podążać.
•••
Goniec: Chciałem zapytać skąd pociąg do grania, skąd ten zapał?
Jacek Milkowski: A to jeszcze w szkole podstawowej i w szkole średniej zaczynaliśmy bawić się w taki mały teatrzyk, a później tutaj pan Jan Dąbal zaczął Jasełka - chyba to było - w 2000 r. i od tego się zaczęło. On nas motywował do tego, żeby grać, potem był teatrzyk dla dzieci „Biedronka”, a potem powstał tutaj ten teatr w Centrum.
- A co Pan robi na co dzień?
- Mam taki biznes construction.
- Czyli po prostu na budowach?
- Tak na budowach.
- Tutaj inna dziedzina, oddech i odskocznia?
Odskocznia na pewno, to jest taka zabawa.
- Ale chyba bardzo dużo daje?
- O tak tak daje, dlatego że to jest oderwanie się od codzienności; że można pobawić się, pograć, pospotykać ze znajomymi.
•••
Goniec: - Jak Pan trafił do teatru?
Marek Bulanowski: Kolega mi zaproponował, który grywał przedtem w Teatrze Centrum, potrzebowali kogoś do zagrania roli i przyjąłem. To było parę lat temu.
- Spodobało się?
- Tak, to jest świetna zabawa bardzo dobrze działa na psychikę bardzo relaksująca.
- Co Pan robi na co dzień?
Jestem elektronikiem.
- A gdzie Pan pracuje?
- Pracuję w firmie elektronicznej, która zajmuje się maszynkami, które pobierają różne rzeczy od ludzi.
- No to bardzo tajemniczo brzmi, ale gratuluję, a która to była już sztuka w Pana karierze teatralnej?
- Tutaj, w tym teatrze trzecia.
- A to był Pan również w innych teatrach?
Przedtem grałem w teatrze „Biedronka” dla dzieci.
- Co Pan tam grał w Biedronce? Wilka?
Tak, wilka grałem, kaktusa, parę różnych charakterów, tak długo, jak moja córka grała w „Biedronce”, to ja tam byłem.
•••
Goniec: - Jak to się stało, że trafiła Pani do teatru, skąd ten zapał?
Magdalena Welka - To było około 10 lat temu, kobieta, która wcześniej występowała w tym teatrze, zaproponowała mi, zapytała się czy nie chciałabym zagrać, pomyślałam sobie, mogę spróbować, spróbowałem od małej roli i teraz są efekty.
- Co to daje?
- Na pewno emocje; na pewno satysfakcję, w jakimś stopniu przyjemność, że możemy coś naszym tutaj Polakom pokazać w języku polskim, a nie w angielskim, i dać przykład naszym dzieciom, że nawet my potrafimy się rozwijać i podnosić im ambicje.
- Co Pani robi na co dzień?
- Na co dzień jestem fryzjerką, mam zakład fryzjerski.
- Wielkie gratulacje!
•••
Na zakończenie Janusz Dybel powiedział:
Dziękujemy Państwu bardzo pięknie za przybycie; cieszymy się, że zaczynacie nas zauważać i przychodzicie coraz liczniej.
Mam nadzieję, że udało się nam was zabawić. Muszę państwu powiedzieć, że pomysłodawcą tego, żebyśmy zrobili tę sztukę był Krzysztof Kozłowski. Jego „winą” są też te dekoracje. Chciałbym podziękować naszym sponsorem za to, że nas wspieracie, że jesteście z nami, dziękujemy wam wszystkim i bardzo prosimy nie zapominajcie o nas gdybyśmy jeszcze zdecydowali się zrobić jakąś drugą sztukę. Zawsze na zakończenie chcę podziękować Krzyśkowi Sajdakowi i nigdy mi się to nie udaje a więc teraz dziękujemy; a przy okazji powiem jeszcze, że w październiku planujemy powtórzenie tej sztuki i jeżeli macie jakiś znajomych to polećcie nas. Jeżeli wam się podobało, jeżeli się zabawiliście, to powiedzcie że warto przyjść. Serdecznie dziękuję... (ak)