Zdaniem Dudka, historyk ma prawo przyznać racje polityce Reagana, którego konsekwencja osłabiła Sowietów i wymusiła transformacje ustrojową. Według Dudka, Reagan doskonale wykończył finansowo Sowietów, wymuszając na nich wyścig zbrojeń, skłaniając Arabię Saudyjską do zwiększenia wydobycia ropy i tym samym zmniejszenia dochodów Sowietów z handlu ropą, wspieraniem mudżahedinów, czym zmusił Sowietów do kosztownej wojny w Afganistanie.
Według Dudka, USA za Busha, wbrew interesom Polski, wspierały Jaruzelskiego. Działania USA wynikały z przeświadczenia, że upadek Jaruzelskiego wzmocni przeciwników liberalizacji w ZSRS. Dla Amerykanów Jaruzelski był gwarancją pomyślności reform Gorbaczowa. Amerykanie tym samym działali na szkodę Polski, bo dla Polski rządy Jaruzelskiego były szkodliwe. Mówiąc o korzeniach transformacji, Dudek przypomniał, że już w 1988 Urban proponował Jaruzelskiemu powołanie rządu z premierem reprezentującym skłonną do porozumienia opozycję.
Dudek przypomniał też, że to Zachód swoimi decyzjami określił, kto był osobą znaczącą w opozycji, a kto nie miał szans na zaistnienie. Instrumentem Zachodu była pomoc finansowa i nagłaśnianie określonych osób.
Marcin Kula zwrócił uwagę, że dla Zachodu Polska nie była ważnym krajem. Dla Zachodu interes Zachodu był ważny, a nie wolnościowy zryw Polaków. Zdaniem Kula, Zachód miał prawo bać się realnej siły militarnej Sowietów. Dodatkowo elity zachodnie były pod wpływem mijającej się z rzeczywistością zachodniej sowietologii – szczególnie teorią konwergencji, która zakładała, że Wschód i Zachód będą się do siebie upodabniać, Wschód będzie się liberalizować politycznie, a Zachód dostrzegać zalety centralnego planowania i etatyzmu. To właśnie przez sowietologię Zachód był zaskoczony Solidarnością i późniejszą transformacją ustrojową. W stosunku elit politycznych RFN do Solidarności odgrywało rolę przekonanie RFN o tym, że Solidarność zakłóci wieloletni proces porozumienie narodowego RFN z NRD. Marcin Kula przypomniał też, że dla zachodnioeuropejskiej lewicy Solidarność była atrakcyjniejszą formą lewicowości od komunistów z demoludów, choć zachodnią lewicę niezwykle gorszyła dewocja katolicka Solidarności.
Marcin Kula stwierdził też, że Gorbaczow mógł przeprowadzić transformację ZSRS, bo miał poparcie środowisk wywierających decydujący wpływ na losy Związku Sowieckiego. W PRL działacze PZPR bronili nienaruszalności systemu nie z pobudek ideowych, ale by zachować korzyści płynące z władzy. Dodatkowo część władz PZPR jeszcze przed Solidarnością miała bardzo dobre relacje z zachodnioeuropejską lewicą. Decyzja Jaruzelskiego o użyciu wojska w stanie wojennym świadczyła, że władze PZPR uznawały działaczy partii za element bezideowy i niezdolny do konfrontacji.
Autor książki przypomniał, że niemiecka socjaldemokracja i francuscy komuniści sympatyzowali z Jaruzelskim. Podobnie Grecy mający dobre doświadczenia z rodzimą juntą wojskową popierali Jaruzelskiego. Sympatią Solidarność darzyli komuniści z Włoch i Hiszpanii. W 1989 Bush senior wspierał Jaruzelskiego i wymuszał na Solidarności brak radykalizmu politycznego. Zagubienie Zachodu było tak duże, że CIA w 1989 roku nie przewidziało transformacji ustrojowej. Najskuteczniejszy okazał się jednak szantaż finansowy. Po stanie wojennym Zachód blokadą kredytów dla PRL wymusił na PZPR liberalizację systemu. Zdaniem Pleskota Gorbaczow skutecznie swoją osobą zmarginalizował Solidarność w percepcji Zachodu.
Według Pleskota, Solidarność nie była ruchem romantycznym, ale realistycznym. Wyrazem tego była samoograniczająca się rewolucja, brak masowej konfrontacji Solidarności z władzą w stanie wojennym. Realizm Solidarności sprawił, że politycy Zachodu traktowali działaczy Solidarności jako poważnych polityków. Dzięki temu realizmowi Zachód wspierał finansowo Solidarność.
Jan Bodakowski
Tekst na ten temat ukazał się pierwotnie na portalu Prawy.pl http://www.prawy.pl/