Stan Sas:
Prof. Witold Kieżun od lat zmaga się z używanym przez media całego świata określeniem "polskie obozy śmierci". Większość jego studentów w Kanadzie na pytanie, jakiej narodowości byli naziści, napisało - polskiej.
Niedawno napisałem do "New York Times" list, w którym opisałem historię małego żydowskiego chłopca, którego przechowała moja babcia w swoim gospodarstwie na mazowieckiej wsi.
Przy okazji podałem link na stronę Radia Maryja, które prowadzi akcję upamiętnienia Polaków, którzy pomagali Żydom. Niestety, NYT nawet nie odpowiedział na mój list. (Stan Sas)
Natomiast ostatnio natknąłem się na recenzję kolejnej książki, napisanej przez amerykańskiego Żyda, który kontynuuje fantazje Grossa o Jedwabnem.
Autor tym razem dodał nowe "sceny" z Jedwabnego, jak wydłubywanie oczu i obcinanie języków żydowskim ofiarom, a wszystko to dzieje się przy akompaniamencie melodii miejscowych akordeonistów, którzy grają skoczne polskie folk-kawałki, aby zagłuszyć jęki mordowanych prze Polaków Żydów.
Od redakcji: Szanowny Panie, Żydzi inaczej pojmują historię niż my - proszę poczytać ks. Chrostowskiego - im nie chodzi o fakty, lecz "opowieść", no i o interesy...
•••
Witam serdecznie.
Nazywam się Arkadiusz Stańczak mam 38 lat, mieszkam w Polsce w Warszawie i zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w znalezieniu pracy.
Pozwolę sobie napisać w liście dlaczego zwracam się do państwa o pomoc. Opisując swoją historię zacznę od początku.
Jestem z żoną ponad 12 lat, od 10 lat jesteśmy małżeństwem. Mamy syna w wieku 10 lat, lecz mieliśmy dwoje dzieci. Nasza córeczka Kasia urodziła się 11 czerwca 2003 roku a zmarła 30 lipca 2003 roku. Niestety była bardzo chora i urodziła się w 8 miesiącu ciąży, miała wadę jelit. W swoim 7 tygodniowy życiu wycierpiała bardzo dużo; przeszła 2 operacje i aż 5 razy była usypiana żeby zrobić jej przetokę do kroplówek, ponieważ karmiona była pozajelitowo przez kroplówki. Niestety lekarzom nie udało się uratować naszej córeczki i zmarła.
Po śmierci córeczki zadawaliśmy sobie z żoną pytania: dlaczego akurat nas to spotkało i wtedy z pomocą przyszedł do nas kapelan szpitalny i powiedział nam że Pan Bóg najwyraźniej nie mógł patrzeć na cierpienie naszej córeczki i dlatego zabrał ją do siebie żeby oszczędzić jej cierpienia.
Po śmierci córki oboje z żoną wspieraliśmy się wzajemnie.
Po kilku miesiącach okazało się że żona jest ponownie w ciąży. Całe 9 miesięcy była poddawana różnym badaniom i ciąża była często kontrolowana przez różnych lekarzy czy wszystko jest w porządku i czy dziecko prawidłowo się rozwija. W sierpniu 2004 roku urodził nam się zdrowy syn Patryk.
Żyjemy zgodnie w małżeństwie chodź jak w każdym małżeństwie raz jest lepiej raz gorzej ale ogólnie jesteśmy zgodną rodziną, która zawsze trzyma się razem.
Syn w 2013 roku dostąpił do Komunii Świętej, a w bieżącym roku do Rocznicy Komunii Świętej.
Lecz teraz przed nami bardzo trudny okres ponieważ okazało się ze mamy dosyć istotny problem, który miał początek jeszcze w przeszłości.
Moja żona ma rodzinę w USA i od bardzo dawna były złożone dokumenty na łączenie rodzin na Zieloną Kartę. Dokumenty te przyszły do nas w 2013 roku i w grudniu udaliśmy się do ambasady i tam się okazało, że żona z synem mogą jechać, a ja niestety nie, ponieważ mam zakaz wjazdu do USA.
Ponad 10 lat temu stawałem o wizę w ambasadzie i niestety człowiek młody i głupi i podałem nieprawdziwe zaświadczenie o zarobkach konsulowi żeby mieć możliwość wyjazdu w celach turystycznych do USA. Nie otrzymałem wtedy wizy, ale moje sumienie mnie tak gryzło chodź wszyscy mi to odradzali, następnego dnia udałem się do ambasady i do wszystkiego się przyznałem konsulowi – bo nie mogłem żyć w takim kłamstwie.
Po latach okazało się że otrzymałem zakaz wjazdu. W tym roku w sierpniu moja żona i syn wyjeżdżają do USA ponieważ chcemy żeby syn już tam dalej się uczył i żona będzie składała wniosek o przyznanie Waivers, tak nam powiedziała pani konsul, żeby właśnie tak zrobić - bo to jedyna szansa żebyśmy mogli być razem w USA we trójkę. Żona poprosi rząd amerykański o zniesienie tego zakazu dla mnie, lecz niestety powoduje to że będziemy bardzo daleko od siebie i oboje nie wiemy ile czasu to może potrwać. Będę sam bez swojej ukochanej rodziny.
Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc w znalezieniu pracy, bo gdyby udało mi się znaleźć pracę w Kanadzie w okolicach Toronto to byłbym oddalony od żony tylko około 5 godzin jazdy bo żona będzie w stanie Michigan w okolicach miasta Detroit.
Pracę zawodową zacząłem dosyć wcześnie, ponieważ staram się być osobą niezależną, która do wszystkiego dochodzi sama. Z zawodu jestem cukiernikiem, lecz większość życia pracowałem w handlu zaczynając od szeregowego pracownika, poprzez powolne awanse, kierownika zmiany, kierownika sali aż do pozycji dyrektora handlowego.
W pewnym momencie założyłem własną firmę i miałem kilka sklepów do dziś prowadzę jeden.
Ogólnie jestem osobą szczerą, cierpliwą, wyrozumiałą, uczciwą, mam poczucie humoru, jestem otwarty, raczej jestem optymistą lecz decyzje które podejmują są przemyślane,
Straciłem dziadka jako dziecko i niestety moja Babcia jest osobą niepełnosprawną ponieważ ma jedną nogę krótszą i czasem bywały i bywają takie okresy kiedy nie chodzi.
W tym czasie starałem się i nadal staram pomagać mojej babci bo bardzo ją szanuję, kocham i jest moim autorytetem, do dziś kiedy potrzebuje to wożę ją do lekarzy lub po prostu jestem przy niej kiedy potrzebuje z kimś porozmawiać.
Moim największym hobby są zwierzęta, nie umiem patrzeć na ich krzywdę najchętniej bym wszystkie wziął do siebie. Lecz niestety warunki mieszkaniowe mi na to nie pozwalają.
Jak byłem dzieckiem marzyłem o tym że kiedyś będę miał taką przystań dla niechcianych zwierząt, lecz życie zweryfikowało niestety moje marzenia ale w domu mam dwa psy i papugę.
Ogólnie przez całe życie wychowywałem się ze zwierzętami miałem psy, papugi, świnki morskie, rybki.
Jestem raczej dosyć postawnym mężczyzną, silnym i nie boję się żadnej pracy. Jestem osobą bez nałogów, nie piję i nie palę. Podejmę się każdej pracy, mogę pracować 7 dni w tygodniu po kilkanaście godzin, tylko miałbym jedną, jedyną prośbę raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie, bo wtedy moją żona mogłaby do mnie przyjechać, chciałbym mieć wolne, żebym mógł cały swój czas spędzić z moją kochaną rodziną – żoną i synkiem
W tej chwili mam tylko to jedno marzenie znaleźć pracę w Kanadzie bo to pozwoli mi być blisko mojej żony i syna, a oni są sensem mojego życia.
Może znają państwo kogoś kto potrzebuje opieki, pomocy w czynnościach domowych. Mógłbym, pomóc komuś starszemu bądź osobie niepełnosprawnej, bądź jakieś inne zajęcie bo niestety nie wiemy kiedy dostaniemy odpowiedź w sprawie zniesienia zakazu wjazdu, a wizja życia osobno jest dla nas obydwojga bardzo przerażająca.
Żona płacze cały czas, że musimy się rozstać. Synek pyta „Tato, a kiedy Ty do nas przyjedziesz?”
Dlatego państwa bardzo proszę jeżeli to możliwe przekażcie moją prośbę swoim znajomym może, ktoś będzie mi mógł pomóc dając mi pracę.
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego listu modląc się, że może uda się Państwu mi pomóc.
Z góry dziękuję, nawet za to że Państwo poświęcili mi swój czas czytając ten list.
Podaję kontakt do siebie:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
tel: 048-514-417-514
Z poważaniem
Arkadiusz Stańczak
Od redakcji: Szanowny Panie, proszę skorzystać z kanadyjskich programów imigracyjnych, informacje uzyska Pan w warszawskiej ambasadzie oraz na stronach internetowych. Powodzenia!
•••
Szanowny Redaktorze
Ma Pan rację , że nie trudno znaleźć program telewizyjny, korzystając ze smartfonu, który posiadam, ale nie wszyscy kupujący pańska gazetę go mają, szczególnie starsi i niekoniecznie posługują się internetem. Gazetki darmowe, które drukują programy tv niestety nie docierają na prowincję, a tam też ma Pan czytelników. No i pozostaje wtedy konieczność kupna konkurencji. No cóż, nie mój staw, nie moje ryby.
Pozdrawiam. Ela
Ps.Ciekawe dlaczego teraz po zestrzeleniu samolotu nad Ukrainą wszyscy w Polsce krzyczą o konieczności powołania komisji międzynarodowej, a szczególnie ekspertów amerykańskich. Do tej pory ci, którzy chcieliby takiej komisji, aby wyjaśnić katastrofę smoleńską są "oszołomami i paranoikami ". Nie słyszałam, żeby teraz polskie media przypomniały sobie o konieczności wyjaśnienia i tamtej tragedii.
Od redakcji: Szanowna Pani, coś Pani kręci, w pierwszym liście pisała Pani, że lubi nas czytać i kupuje od lat ale, jeśli nie będzie programu, będzie Pani zmuszona czytać konkurencję, teraz mówi Pani, że to nie o Panią chodzi, lecz o emerytów z prowincji. Szczerze mówiąc, trudno mi jest mieć dobre zdanie o kimś, kto dla możliwości przeczytania programu telewizyjnego jest gotów włożyć głowę w szambo. Trochę to podważa pozostałe Pani opinie. Pozdrawiam Panią serdecznie i zachęcam, by jednak z jednego małego powodu nie rzucała się Pani w śmietnik. - AK
•••
Witam,
Dzięki za odpowiedź. Piszecie: “Jeśli lubi Pan skandale, polecam magazyny sensacyjne.”
Nie skorzystam z waszej rady bo magazynów sensacyjnych, czyli tabloidów nie kupuję i nie czytam. Dowodem tego jest fakt, że żadne z podanych przeze mnie źródeł t.j. Onet, New York Times i The Gazette do takich nie należy. A to, że piszą one także o ciemnych stronach Kościoła watykańskiego, świadczy o tym, że ich dziennikarze nie klęczą przed nim z głową w obłokach. Zresztą to, co piszą na temat problemu pedofili w Kościele to są fakty powszechnie znane. Ale jeśli kogoś prawda w oczy kole, to niech przynajmniej nie udaje, że wydaje pismo świeckie.
Pozdrawiam,
Edward Rybarczyk, Vancouver
Od redakcji: Szanowny Panie, o problemie pedofilii i pedofilach piszemy przy różnych okazjach. Nie jest to problem Kościoła katolickiego, lecz - statystycznie - środowisk homoseksualnych, a obecny w wielu innych - wśród rabinów i kantorów, instruktorów skautingu, wychowawców przedszkolnych i innych.
Wyodrębnianie Kościoła katolickiego w tym kontekście, jest związane z nagonką na katolicyzm. Owszem, księża są grzeszni i co z tego? Nie tylko oni. O problemach Kościoła piszemy, gdy mają one szersze znaczenie dla ludzi wiary, a nie wtedy, gdy są sprawą dla policji w miasteczku X. Oczywiście, jeśli będą one miały miejsce w naszym "miasteczku" - o nich napiszemy. Zaś co do "świeckości" "Gońca" - trudno mi się ustosunkować, nie wiem, o co Panu chodzi, i jak Pan definiuje to pojęcie. W każdym razie - z ręką na sercu - niczego nie udajemy.
- AK