Redaktor A.K.
Napisałam do redakcji o drukowaniu programu tv, a pan napada na mnie w bardzo personalnym i niegrzecznym stylu. Po pierwsze, nie kręcę, bo tego nie lubię, a zresztą, jaki miałabym w tym cel?
Po drugie, JA znalazłam program tv w Internecie, ale moi znajomi emeryci, nie, a również o nich pisałam. Po trzecie, nie zamierzam rzucać się w śmietnik ani wsadzać głowy w szambo, a takie insynuacje są b. obraźliwe, nie wspominając już, że nieeleganckie.
Fetorek dolatuje z innej strony.
Ela
PS Nie bardzo też rozumiem, jak może mieć też pan o mnie jakiekolwiek zdanie, skoro się nie znamy. Aczkolwiek moje o panu po tym wyskoku zdecydowanie się pogorszyło.
Od redakcji: Szanowna Pani, jeśli uraziłem – przepraszam; chciałem jedynie wytknąć Pani oczywiste sprzeczności w Pani pisaniu, których najpiękniejszą ilustracją może być postscriptum Pani listu; bo skoro uważa Pani, że nie mogę o Pani mieć zdania – "bo się nie znamy", to jakże Pani zdanie o mnie mogło się pogorszyć? Przecież Pani również nie może mieć na mój temat "jakiegokolwiek" zdania, "skoro się nie znamy".
•••
Utajony cel zagubienia wideo CD o religijnej działalności Pani Gronkiewicz-Waltz
"W powszechnym zamęcie polskiej współczesności pełni się jakiś wielki czas. Godzina nadchodzi ostateczna. Kto umie leżeć duchowo krzyżem na świętej ziemi polskiej i obejmując ją miłośnie, słucha, co się w niej dzieje, ten usłyszy jakby niezliczone mnóstwo tętniących serc.
W zgiełku (...) życia jeszcze nie słychać nas, ale wkrótce wzmoże się w rzeszach dotkliwie wielki głód tego, co jest niezbędniejsze niż chleb powszedni. A wtedy przyjdziemy, duchem wielcy, czyli się nim dzielący... Jesteśmy we drzwiach!... W Polsce powstaje plemię nowych ludzi, jakich jeszcze nie widziano..."
ks. Piotr Natanek
Jestem członkiem grupy religijnej Arka Przymierza. Od wielu lat zajmuję się amatorsko kolekcjonowaniem materiałów, nagrywaniem, filmowaniem wydarzeń z różnych uroczystości patriotycznych, religijnych i kulturalnych w Polonii. Jak każdy kolekcjoner, jestem bardzo wrażliwa na utratę jakiegokolwiek materiału z mojego zbioru. I tak też się stało.
Wypożyczając dysk z archiwalnym materiałem wskazującym na religijną działalność Pani Gronkiewicz-Waltz w latach osiemdziesiątych, nie miałam instynktu, aby zabezpieczyć ów materiał.
Dysk do tej pory nie został mi zwrócony. Mało tego, wszelkie próby uzyskania go kończyły się na brutalnym krętactwie, uniku i lekceważeniu godnej sprawy.
Zawsze myślałam, że każdy katolik powinien kierować się Dekalogiem, że zwycięża prawda, miłość i żywa wiara, że jest Bóg, który patrzy na czyny ludzkie i ocenia je. Należymy do wspólnej jednej Ojczyzny. Ci, którzy mają swoje zatargi z Bogiem, szukają podobnych sobie. Może jeszcze nie za późno, może jeszcze można zaistniałą sytuację rozjaśnić PRAWDĄ, tworząc przyjazną atmosferę w rozwiązywaniu konfliktu. Najpiękniejsze słowa i dar dla Ojczyzny odnajdziemy w brzmieniach mowy, modlitwach i pieśniach. Tam jest prawda i wyrok sumienia. A teraz z pokorą i cichym westchnieniem Dziesięć Przykazań Bożych niech pomocą prawdziwą na zawsze w pamięci i praktykach zostaną. Idźmy za prawdą, bo prawda zwycięża, z miłością i żywą wiarą. Ona nigdy nie zawiedzie. Tworząc mur obronny, to tylko wzmocnienie krótkotrwałe i chwiejne.
Dla Pana, byłego uczestnika kursu animatorów prowadzonego przez Panią Gronkiewicz-Waltz w latach osiemdziesiątych w Warszawie, to niepowtarzalny gest pamięci, a wobec nas naiwne, zuchwałe kłamstwo, na które odpowiadam: "Dysk pamiątkowo-historyczny nie był igłą, że w stogu siana mógłby się zagubić". Kończąc, pragnę podziękować Wszystkim za zrozumienie całej godnej sprawy oraz Żonie osoby opisanej w tym artykule za wrażliwą reakcję w nieskutecznym poszukiwaniu zagubionego dysku, co spowodowało przedłużenie sprawy. Panu natomiast, życzyłabym więcej sumienności i prawdy w życiu.
Maryla Emilia Lis
Sekretarz Związku Ziem
Wschodnich w Toronto
Toronto, 28 lipca 2014 roku.
Od redakcji: Szanowna Pani, święty Antoni na pewno pomoże, proszę nie ustawać i nie tracić wiary w ludzi.