farolwebad1

A+ A A-

List otwarty do pani Wandy Rat

Oceń ten artykuł
(4 głosów)

ostojaPiszę "list", bo jest to pisanie skierowane imiennie do pani Wandy. Ale oczywiście zakładam, że ukazując się w Gońcu, będzie skierowany do szerszego grona jej i moich czytelników. A jako taki będzie raczej felietonem dotyczącym ciekawego tematu – percepcji otaczającego nas (w końcu tego samego) świata – oczami kobiet i mężczyzn.

Tak się złożyło, że nasze teksty z numeru 48 Gońca ukazały się z dwóch stron – mój na 20.-21., pani na 22. i 45. stronie. To tak jakby symboliczne dwie strony medalu. Orzeł i reszka?

Od razu na wstępie zaznaczę, że lubię pani listy z Niemiec i czytam je (oczywiście na pewno nie tylko ja) z zainteresowaniem.

Chciałbym, żeby mottem tego, co piszę, były słowa popularnej kiedyś piosenki śpiewanej przez Danutę Rinn (tak, tak, była kiedyś taka piosenkarka).

A oto i one: "Gdy bardzo nas już zmęczy wspaniałość świata mężczyzn, w świat znacznie niższy rangą, zaprowadzi nas... białe tango". To oczywiście tylko chwytliwy tekst poetycki. Nie uważam, żeby świat, tak jak go widzą kobiety, był niższy rangą. Jest tylko bardziej przyziemny, konkretny, koncentrujący się na sprawach dla kobiet (choć niekoniecznie dla mężczyzn) najważniejszych. Na sprawach praktycznych.

Czytając pani listy-felietony, przenoszę się do Niemiec, widzę oczami wyobraźni te wielkie chałupy (wille oczywiście), przyciężkie, ciemne, otoczone wielkimi też drzewami i zachwaszczonymi ogrodami, tych starych, schorowanych, często lekko sfiksowanych chlebodawców. No bo przecież właśnie na chleb pani u nich zarabia. I na ciastka (cyt. Maria Antonina) "Unser taeglich Brot, gib uns heute" (chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj).

Kiedy szanowna tak interesująco pisze o pieczeniu ciastek urodzinowych, to czuję ich zapach, nawet smak. Talent literacki. Ot co! A nie?

Niestety, nie na przygotowywaniu smakołyków upływa czas na tak zwanych saksach. Czasem dziadek strąci coś do ubikacji, trzeba włożyć gumową – mam nadzieję długą – rękawicę i to coś spośród g...ien wyciągać. I czuję zapach tych zabiegów też. Prawie jakbym – brrrr – sam to robił. Dziura w brzuchu, sztuczny odbyt u "mojej niemieckiej starszej pani", też przemawia do mojej wyobraźni!

A po drugiej stronie medalu, o przepraszam – strony Gońca, Kennedy – amerykański play-boy, chłopek roztropek Chruszczow, okrutny Josef Wissarionowicz Jaksratokwili – Stalin. Żadnych smaków, zapachów czy ciężkiej pracy i trudów dnia codziennego.

Przyznam tutaj samokrytycznie, że gdybym miał jak szanowna koleżanka felietonistka – zarabiać na ten niemiecki "brot", to natychmiast rzuciłbym się do jeziora Ontario (woda teraz zimna, długo bym się nie męczył), albo z naszej CN Tower. Wysoka jest. Tu wspomnę, że kiedyś w burzliwych czasach młodości wyskoczyłem z drugiego piętra, na szczęście na trawnik, oczywiście zaskoczony, broniąc honoru kobiety. Choć tak naprawdę unikając ewentualnego mordobicia! To ciekawe, jak długo się leci, zwłaszcza w ciemnościach! Gdzie ta ziemia? Czy ja naprawdę byłem tylko na drugim piętrze?

Po tutejszemu byłoby trzecie (nie liczy się parter). Na szczęście też byłem o jakieś 25 kg lżejszy, a kości oraz charakter (?) miałem bardziej giętkie.

Wracając do pani – to przykre, że wykształcona matematyczka musi wykonywać posługi ludziom, których wykształceniem i intelektem widocznie przewyższa. Jak to się tutaj mówi: "No money, no funny!". Niesprawiedliwość. Wobec niej, tej niesprawiedliwości dziejowej, nie pozostaje mi nic innego – jak wskoczyć na mojego lajkonika (to taki konik z krakowskiego rynku) i zapodać po raz "enty", że jest to oczywista oczywistość – oraz prawda nad prawdami, która łączy się z... Żydami.

Zaczął już dość dawno temu, bo tak pasowało jemu, niejaki Karol Marks. Wizjoner lepszej (?!) ekonomii. W zamieszaniu podchwycili tę ideę w czasie I światowej socjaliści w Berlinie i omal im się nie udało przejąć władzy, na Węgrzech, jak wyżej, a przede wszystkim w Rosji. Tu im się udało! Gdyby nie rzucili się w objęcia rewolucji, Wołodia Uljanowicz, ksywa Lenin, nie pokonałby białych. Zrobił to Lew Trocki. Potem poronione pomysły (w zamieszaniu II światowej) – księżycowej ekonomii przynieśli nam na bagnetach czerwonoarmiści.

Zaraz znaleźli się gorliwi i chętni do władzy nad Polską, tacy prominentni jak Jakub Berman, Hirsh Minc, Aleksander Zawadzki (trzymajmy się za wacki!) i wielu innych o pięknych, oczywiście polskich nazwiskach. Trudno zapomnieć o czeredzie mniej znanych, ale nie mniej gorliwych – katów ubeckich.

Ojciec mi opowiadał, że po ogólnoświatowym kryzysie, który zaczął się w początku lat 30. ub. wieku krachem na giełdzie nowojorskiej (giełda, banki), w połowie lat 30. Polska złapała drugi oddech i zaczęła robić szybkie postępy gospodarcze. Wybudowano nowoczesny port w Gdyni, rozbudowywano z sukcesem Centralny Okręg Przemysłowy w widłach Sanu, mieliśmy nadwyżki budżetowe, złotówka stała wyżej od niemieckiej marki i miała tak jak ówczesny dolar amerykański – pełne pokrycie w złocie. Stopa życiowa też rosła jak na drożdżach. No proszę – ja też piszę o drożdżach! A postęp był niestety hamowany przez miliony obcych etnicznie "papierowych Polaków" nienawidzących Polski. Prawdziwe oblicze pokazali oni w roku 1939. Niemcy rzucili się nam do gardeł (tzw. piąta kolumna) na swoją późniejszą zgubę, Ukraińcy rżnęli piłami sąsiadów, bo chcieli Kresów dla siebie tylko.

Osławiony Bandera, ten od band UPA, banderowców, był przecież obywatelem polskim. Teraz chcą go na Ukrainie odznaczać, a tu kłopot, bo okazuje się, że te ociekające krwią Lachów medale należą się formalnie tylko Ukraińcom. A i Żydzi zmienili się w bolszewików. W każdym razie szybki rozwój Polski zahamowała wojna, a utrwaliła narzucona nam po niej żydokomuna.

Czy są temu winni? Nie. Przecież wszyscy zawsze byli przeciw. Wszystko złe robiły chyba jakieś krasnoludki. A winni uciekli za granicę lub w choroby.
Dlatego właśnie musi szanowna za parę euro czyścić niemieckie wychodki i przewijać zniedołężniałych dziadków, którzy pewno w latach młodości nieźle Fuehrerowi hajlowali.

Pyta pani – dlaczego dobrzy ludzie w Polsce nie rządzą? To proste, do władzy pchają się cwaniaczki (cwane lenie), bo wiedzą, że w polityce, nie pracując, można się nieźle finansowo, i nie tylko – urządzić. Kiedy się już dorwą do władzy, to wystarczy tylko mocno się za lepkie od łapówek rączki trzymać i tak ustawić system wyborczy, ażeby się żaden "dobry człowiek", ale spoza kliki, do władzy nie dostał. Przy tym uszczelnionym systemie mamy niestety takich mężyków stanu – na jakich zasługujemy. Czy odpowiedziałem na pani pytanie? PO-lska trzeszczy.

A teraz ja jedno też zadam. Czy podoba się pani moje zdjęcie a la Kennedy zrobione 50 lat temu? Myślę, że od tej pory trochę się zmieniłem. Włos mi rzednie, twarz mi blednie, psują mi się (te które tak ładnie szczerzę) zęby przednie.

Zrobię sobie teraz bardziej aktualną fotkę, żeby za następne 50 lat sprawdzić, czy znowu się trochę, czy też bardzo zmieniłem.

Pisząc o zimnej wodzie w jeziorze Ontario, czy też o skoku z wieży CN, nie myślałem naprawdę o przedwczesnym opuszczeniu tego najlepszego ze światów w sposób, który obarczyłby mnie grzechem. Bo mój śp. bardzo bogobojny kuzyn, który został przez Boga powołany już siedem lat temu, obiecał na odchodnym, że załatwi mi, zabezpieczy miejsce w niebie i będzie mnie sponsorował – jak kiedyś do Kanady. A zawsze był słowny.

Na szczęście nie muszę pracować w RFN-ie, bo dobrze sobie tutaj żyję (oby tak dalej!). Jednak gdybym miał tak jak szanowna zarabiać na życie, to niezależnie od ofiarowywanych mi ewentualnie kwot, wolałbym żyć skromnie na chińskich klusko-zupkach po 25 centów (cztery za dolara) i przeterminowanych donatsach (ale ciągle jeszcze smacznych), które pakują w plastikowe torby i sprzedają po dziesięć sztuk za całe dwa dolary.

Resztę dopełniłaby kranówka.

Ale właśnie – reasumując – ja żem chłop. I tu jest pewna różnica między nami. Ja się nie turbuję, czy w szmateksie dostanę ładną spódnicę, kapocik czy mało używane kozaczki. Donaszam, co tam mam – po kolei na cztery pory roku, uważając, że i tak jest tych ciuchów w szafie i na półkach za dużo. Skromnie dodam też, że nigdy nie bazowałem w życiu na pięknych strojach, a zawsze, i to skutecznie (he, he, he!), na wrodzonej urodzie i intelekcie.

"Parę osób dobrze znam, garnitury owszem mam...", a forsy przynajmniej do pierwszego zawsze mi starcza (bo płacą mi emeryturę na konto zawsze 28. każdego miesiąca).

Proszę o następne, może tylko bardziej pachnące – listy z Niemiec. Ale cóż, proza życia, jeśli tylko interesująco przedstawiona, też jest ciekawa.

A więc do następnego felietonu, pozdrawiam.

Ostojan
Toronto, 30 listopada 2013


Od redakcji: Szanowny Panie, wydaje się nam, że nadinterpretuje Pan tekst p. Rat i popada w narcyzm.

Ostatnio zmieniany piątek, 13 grudzień 2013 19:09
Andrzej Kumor

Widziane od końca.

Strona: www.goniec.net/
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.