Panie Redaktorze!
A więc to prawda, że nowe zdjęcie przy felietonach lepiej oddaje stan faktyczny. Szkoda jednak dawnego charakterystycznego języka. Czyż tak mało z niego zostało? W związku z tym poglądy będą łagodniejsze, a opinie mniej najeżone? Skoro głowa ugładzona…
Tak czy inaczej dziękuję w imieniu czytelników za Gońca. Takie pismo jest nam tutaj bardzo potrzebne. Bo chociaż z dala od Ojczyzny, czujemy się przecież Polakami i polskie sprawy nas ciągle obchodzą. Szczególnie, że zdarzenia w Kraju nie są tylko relacjonowane, ale także omawiane i komentowane zgodnie z poglądami wypowiadających się, a różnymi.
Nie jestem ani historykiem, ani politykiem, ale te dwie dziedziny od zawsze mnie interesowały. A ponieważ to zainteresowanie rozciągnęło się w czasie, bo zdążyłem przyjść na ten najlepszy ze światów jeszcze za życia Marszałka Piłsudskiego i ciągle na zanik pamięci nie narzekam, mam chyba obiektywny pogląd na to, co było i jest. Niestety, proroczych uzdolnień u siebie nie dostrzegam, więc co do przyszłości staram się być optymistą jedynie.
Wspomniałem Marszałka, a kiedy umarł Dmowski, zaliczyłem już cztery latka życia w stolicy w domu, który zmiotła wojna. Teraz stoi tam Ambasada Kanady. Ulica Piękna nadal jest piękna, chociaż we wspomnieniach była jakaś szersza, a murek po drugiej stronie wyższy. Cóż, pisał poeta: "mniej wielkie i mniej piękne niż się dawniej zdały…". Na ogromnej arterii – Alejach Ujazdowskich, wypuściłem na jezdnię balonik i gdyby nie szybka interwencja bony – mogło być różnie. A tak i wojnę przeżyłem, i Polskę zwaną Ludową, a nieoczekiwany stan wojenny zastał mnie już w Kanadzie, gdzie zarabiałem "zielone" o zawrotnej (hej, łza się w oku kręci) wartości w Warszawie. Tak utkwiłem tu na 32 lata, odwiedzam Polskę, która się bardzo zmieniła (na plus), zmienili się też ludzie, a paradoksalnie rodzina twierdzi, że to ja się zmieniłem, "zamerykanizowałem". Coś w tym chyba jest. Jak jest, tak jest, ale na powrót za późno. Dobrze czy źle – wszak jest w modzie, żeby mieszkać na zachodzie. Los tak chciał. Mój dziadek urodził się w Złoczowie pod Lwowem, ojciec w Tarnowie, ja uszczęśliwiłem rodziców, przychodząc na świat w Krakowie, moich dwóch synów w Kielcach i w Zabrzu, a dwie dziewczynki we Wrocławiu. Dwie ostatnie (jak dotąd!) córki to już prawdziwe Kanadyjki rodem z Toronto. Jeśli spojrzeć na mapę, to familia przeskoczyła pokoleniami z wschodnich kresów Polski do wschodnich kresów Kanady. Jeśliby zachować ten trend, to córki – jeszcze panienki – jedna 20 lat, druga 10 – powinny wyjść za np. Japończyków i urodzić wnuki w Tokio. Potem Moskwa? Cóż, ziemia jest okrągła. Może Polska do tej pory będzie miała granicę z Chinami? Na Uralu.
A wracając do polityki – Piłsudski czy Dmowski? W polskim klubie na Beverley łatwo znaleźć można zwolenników obu przywódców. Kresowiacy, a są tam w przewadze, skłaniają się ku wielonarodowej Rzeczpospolitej Marszałka. Orientacja jagiellońska, młodsi (w tym też ja, cha, cha, cha!) skłaniają się ku Polsce jednonarodowej. Wydaje mi się, że mam coś do powiedzenia w tych sprawach. Wszak żyłem (choć króciutko) równolegle z oboma mężami stanu. Spróbuję o tym napisać następnym razem, i to dość ostro (żeby nie powiedzieć nieco cynicznie), a na razie jeszcze raz pozwolę sobie podkreślić, jak lubię Gońca i jak potrzebną rolę tutaj spełnia – za co dziękuję. Good work!
Powiedzonko mówi, że odkąd Fenicjanie wynaleźli pieniądze (nie ręczę, czy to fakt autentyczny), wszelkie inne formy podziękowań okazały się zbędne. Łączę więc 100 dol. na fundusz prasowy.
Jan Ostoja
Toronto, marzec 2013
PS Dziadek szczęściarz, a my z nim. UPA polskich "panów" traktowała tak jak można było oczekiwać. Moją ciotkę zakonnicę (tak jakby była czemukolwiek winna) przerżnęli na pół piłą. Ją jedyną z rodziny dopadli, bo opiekowała się sierotami – także ukraińskimi. Kiedy złapali dziedzica, mówili: rżnij go pomalutku, bo dobry pan był. I z takimi… mielibyśmy dzielić państwo? Józio Dżugaszwili dał im trochę na przeczyszczenie. Figlarz. Przecież nie chcieli Petlury.
Odpowiedź redakcji: Dziękujemy za kolejną dotację, ale też i za słowa pocieszenia. Co do moich poglądów, to rzeczywiście podlegają ewolucji, bom przecież nie krowa – (ak).
•••
Dotyczy tekstu z poprzedniego numeru zatytułowanego "za perkal i paciorki"
Panie Andrzeju Kumor,
Przecież pan wie, że w Kanadzie działają bardzo podobne siły jak w Polsce. Kanada jest spychana w nędzę, jak również USA. Ufoludkowie – właściciele banków – nie dbają o to, kogo, kiedy i gdzie wepchną w nędzę. Ich interesuje wyłącznie pasożytniczy ZYSK nawet za cenę śmierci całych społeczności i kultur.
Cytat
(…)
… proszę sobie popatrzeć, jakiej jakości miejsca pracy uciekły, a jakiej powstają…
(…)
Oczywiście te ufoludki zmieniają Kanadyjczyków w niewolników umiejących wykonywać proste czynności. Gdzie Kanadyjczycy zdobędą umiejętności użyteczne przy produkcji dóbr i złożonej technologii, jak będą wyłącznie naprawiać dachy swoich domów?!
Chińczycy i Hindusi zalewają Kanadę, a Kanadyjczycy ogłupieni propagandą, że "nie ma kultur ani lepszych, ani gorszych", patrzą, jak kultura i zachowania przyjezdnych zamieniają ich kraj w śmietnik, w jakim żyją ci przyjezdni u siebie.
Od redakcji: Szanowny Panie, ich jest o wiele więcej niż nas. Co Pan proponuje? Okopy Świętej Trójcy?