Podobnie jak w księgarniach Chapters znajdziemy kubki, pluszaki, dział zabawek dla dzieci i różne dziwne urządzenia, tak na polskich targach książki, zorganizowanych w minioną niedzielę w Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississaudze, spotkać mogliśmy przedstawicieli polskiej winiarni Cornerstone z półwyspu Niagara panią Wandę Kopańską z córką, czy też producentów, palce lizać, organicznego miodu państwo Kazimierz i Halina Litwa
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/1574-ksi%c4%85%c5%bcki-dla-nas-i-o-nas#sigProIde99b9401a4
Dominowały oczywiście książki polskie sprzedawane przez polonijne księgarnie – naszego miejscowego potentata Polimex.
Co ciekawe, tym razem na targach spotkać mogliśmy aż troje miejscowych autorów podpisujących swe debiutanckie książki: Ewę Gizicką, Lilianę Arkuszewską i Janusza Beynara.
Po raz kolejny świadczy to bardzo dobrze o literackiej żywotności naszego "polonijnego" podwórka. Książki Liliany Arkuszewskiej oraz Janusza Beynara przedstawialiśmy już obszernie w "Gońcu". Dlatego o rozmowę poprosiliśmy tym razem Ewę Gizicką, emigrantkę "naszego pokolenia", autorkę powieści "Kogo kocha Konrad K.?".
Ewa Gizicka: – To jest mój debiut, pisałam dla przyjemności, chciałam zobaczyć, czy potrafię napisać coś dobrego, posłuchać potem ludzi, co mówią. Książka większości kobiet podoba się – więc teraz zaczynam się też zastanawiać, jak zrobić na tym pieniądze (śmiech).
Goniec: – Nie sądzi Pani, że coraz mniej ludzi czyta książki?
Powiem Panu, że z moich badań wynika, że książki czytają kobiety w wieku 40 – 60 lat. Taka papierowa książka powinna być kierowana do kobiet w wieku 40 – 60 lat – to 70 proc. czytelników.
– O czym jest "Kogo kocha Konrad K.?"?
– O przyjaźni, o miłości, o średnim wieku; że mężczyźni niekiedy w średnim wieku chcą sobie kupić czerwone trampki...
– No właśnie, ja mam czarne.
– Ale to jest w ogóle o kobietach, a nie mężczyznach. Książka jest o tym, że pewnego dnia może się nam zdarzyć, jakkolwiek byśmy byli dobrym stadłem, to kobiecie może się zdarzyć, że raptem zostanie sama i co wtedy.
– No przede wszystkim powinna zadbać wcześniej, by w takim momencie mieć własną historię kredytową...
– Ta kobieta akurat otwiera własną firmę, odnajduje kogoś, kogo kochała przedtem, i musi się odnieść do małżeństwa, do przyjaźni, do emigracji.
Jestem pośrednikiem real estate, od wielu lat pracuję w Remax. Część moich klientów to są Polacy. Większość to emigranci. I ci ludzie przewijają się przez lata. Ponieważ jest to dla nich wielka transakcja, a jestem obcą osobą, więc często staję się dla nich trochę takim powiernikiem. Człowiek się stresuje, powie więc sobie coś obcej babie, a potem może ją spotka za 10 lat, jak zechce sprzedawać, a może nie. I zauważyłam, że bez względu na to, czy to są Polacy, czy Portugalczycy, czy inni ludzie, którzy przyjechali tutaj 20 – 30 lat temu, mamy podobne problemy. Problemy charakterystyczne dla średniego wieku gdziekolwiek na świecie, ale oprócz tego charakterystyczne dla emigrantów. Chciałam napisać książkę lekką i przyjemną, żeby kobiety chciały ją czytać, bałam się, że jak jest o emigracji, to wszyscy się przestraszą, tak że tutaj jest mało emigracji, ona jest zawoalowana. Jest na przykład taki moment, kiedy bohaterka ma bal halloweenowy w domu i zupełnie zapomina o Wszystkich Świętych, dzwoni do rodziców i nikogo nie ma. Dzwoni do niej koleżanka i mówi, słuchaj, no wróciliśmy przed chwilą z kościoła... i ona mówi, matko, zupełnie zapomniałam. Jedzie pod kościół nasz tutaj i opisuje wszystkie te lampki, jak czuje się z rodziną, z tymi ludźmi. Bo tu nie ma grobów bliskich, ani ci ludzie nie są jej rodziną, ale to jest namiastka tego,co miałaby tam.
– Nosiła Pani tę książkę od dawna w sobie?
– Wie pan, swego czasu skończyłam polonistykę, skończyłam teatrologię, miałam pisać scenariusze, zakochałam się w moim mężu i wyjechałam tutaj, nie chcąc wyjeżdżać, bo byłam bardzo młodą osobą i cały czas sobie myślałam, napisałabym tak, to może ktoś by się czegoś z tej książki nauczył...
•••
Ogólnie rzecz biorąc, bardzo udana impreza, z której można wyciągnąć wniosek, że doniesienia o śmierci "papierowej" polskiej książki są bardzo przesadzone... (ac)