Okólnik gen. Kiszczaka z 1989 roku skierowany do wszystkich polskich placówek konsularnych na świecie, zapewne zmodernizowany do bieżącej sytuacji politycznej Polski, nadal ma swoją wymowę.
Wszystkie polskie służby dyplomatyczne na całym świecie mogą i muszą inicjować powstawanie nowych organizacji i stowarzyszeń polonijnych popierających nas. Nasi ludzie muszą głębiej infiltrować istniejące gremia kierownicze na wszystkich szczeblach centralnych tych organizacji. Służby dyplomatyczne muszą zapewnić operacyjnie możliwość oddziaływania na stare organizacje i ich przywódców, kreowania nowych działań w taki sposób, żeby naszą władzę czynnie wspierały.
W obecnym czasie służby specjalne RP nie tylko dokonują infiltracji organizacji polonijnych i mediów na świecie, ale przez otrzymanie obecnie funduszy z MSZ stymulują rozwój organizacji przyjazny obecnemu rządowi w Polsce. Jednocześnie stosując metody intryg, sugestii wśród polonijnych "VIP-ów", doprowadza się rękoma samych polonusów do dyskredytacji i alienacji przeciwników politycznych obecnej władzy w Polsce, eliminując nawet całe grupy niezależnych intelektualistów, akceptując tych lojalnych władzy.
Szczególnie dotyczy to polonijnych mediów. Dlatego mamy tak jałowe w tematyce studia telewizyjne, które nie posiadają niezależności w przekazach i wypowiedziach, a są cenzurowane przez "Komisję trójstronną" Polish Credit Union, w przypadku polskiego studia TV OMNI, a raczej Rogersa; przez lewacką polityczną poprawność, gdzie wszystko jest funny i cacy. Dlatego w Radiu "Polonia" nie ma dyskusji o najstraszniejszej katastrofie w dziejach cywilizacji, w której zabito głowy państwa polskiego z całym sztabem armii polskiej. Również w Radiu "7" brakuje dyskusji na kontrowersyjne tematy, takie jak finansowy krach i kto do niego doprowadził, czy o tajnym rządzie światowym, czy o indolencji rządu Tuska doprowadzającego Polskę na skraj przepaści. O nieuprzejmości pracownic konsulatu, o braku aktywności Kościoła w sprawach narodowych. O aktach polakofobii czy innych temu podobnych działaniach.
Niewiele wydawnictw polonijnych może pochwalić się niezależnością. Bo jedne z nich chcą funkcjonować, "kręcąc wyłącznie lody", i nie narażać się reklamodawcom, w szczególności tym, którzy mają korelacje z Polską, inne, mając zapatrywania skrajnie liberalne, hołdują współczesnym trendom i modzie. Najgorszym zjawiskiem jest, że operując w kraju demokratycznym o pełnej swobodzie wypowiedzi i wygłaszania niezależnych opinii czy krytyki, zakładają na usta knebel poprawności politycznej, której źródła leżą w Polsce. W "Aneksji RP" sklasyfikowałem agentury działające na szkodę Polski i społeczeństwa. Rozdzieliłem je na agentów i służby etatowe, agentów wpływu skaperowanych metodą kija i marchewki z dodatkowymi przywilejami, oraz zindoktrynowanych "pożytecznych idiotów" działających na potrzeby rozwijającego się pseudodemokratycznego reżimu w tuskolandzie.
W Toronto kilka czasopism pretenduje do miana niezależnych. Są to bez wątpienia "GONIEC" i "MERKURIUSZ" pani Ani Łabieniec. Zresztą po "owocach" drodzy czytelnicy rozpoznają pisma cieszące się wolnością wypowiedzi i niezależnością.
Otóż ta niezależność poruszyła szczęki tutejszym liberałom. Być może promotorem był ktoś inny. W niedzielę w Radiu "BIS 101,5 fm" nasi czytelnicy usłyszeli ciekawą dyskusję o tym, które media kłamią.Temat dyskursu prowadziła naczelna radia, pani Urszula Madej-Wojnarowicz, a udział brali: pan Witold Liliental, były publicysta "Gazety Gazety", pani Ania Weron z Radia Active oraz inne osoby. Oczywiście padły konkluzje, jak wstrętna i kłamliwa jest "Wybiórcza" i inne podobne jej periodyki. Pominę treść polemicznych dysput, zatrzymując się na jednym publicznym stwierdzeniu pana Witolda Lilientala, że "najbardziej kontrowersyjnym czasopismem w Kanadzie jest »Goniec« i nie należy go czytać, gdyż zawiera treści »antysemickie« i sieje nienawiść!".
Panie Witoldzie, od tego, czy "Goniec" zawiera teksty antysemickie, jest loża B'nai B'rith, której "czytnicy" analizują wszystkie niemal czasopisma na kuli ziemskiej poprzez rozbudowany wolontariat, a kolegium tej organizacji określa, czy podane teksty są obraźliwe dla narodu żydowskiego. Ba! Gdyby w naszym tygodniku istniała taka rubryka, to zapewne poczytność byłaby maksymalna, ponieważ ludzie uwielbiają czytać to, co jest zabronione. Dziennikarze i felietoniści "Gońca" mają stosunek do braci w wierze wielce tolerancyjny, zapewniam pana. Jeżeli chodzi o moją opinię, to mam ją wyraźnie określoną. Mimo widocznych różnic w tradycji, wierze czy osiągnięciach na polu pokojowym i edukacyjnym, jestem za wspólnym zawiązaniem współpracy w płaszczyźnie wymiany kulturalnej i walki z postępującym islamem zalewającym średniowiecznymi doktrynami cywilizowane państwa.
Na współpracy, wzajemnym szacunku i zaprzestaniu rzucania na mój naród kalumnii przez ekstremalne środowiska żydowskie. Nie jestem również zainteresowany oceną konfliktu izraelsko-palestyńskiego, przyjmuję go ze smutkiem, w którym przewija mi się wysoka inteligencja Żydów niepotrafiących wykorzystać swoich atutów w walce na argumenty i geniusz dyplomatyczny.
Że konflikt ten przypomina prymitywną walkę Tutsi i Hutu na racje i odmienną religię? Że Żydzi judaiści nie mogą dojść do porozumienia z Żydami z pokolenia Judy, którzy przyjęli islam?
To jest wewnętrzna sprawa Izraela. "GONIEC" umożliwia czytelnikom swobodę wypowiedzi i redakcja je drukuje.To są, panie Witoldzie, wnioski i myśli Polaków na obczyźnie. W tym wolnym kraju mają oni prawo wypowiedzi i podzielenia się własną opinią z innymi czytelnikami. "Goniec" dopuszcza polemikę i jest to jedyna forma dozwolona przez redakcję mieszcząca się w ramach etyki dziennikarskiej, której cała redakcja pilnuje, stosuje się do niej i przestrzega. Zarzuty "siania nienawiści" czy antysemityzmu wypowiedziane na forum publicznym przez pana, niepodparte faktami, cytatami, racjonalną chociażby polemiką, są zaimportowane z kraju i zabrzmiał pan w moich uszach jak mister Niesiołowski czy też Palikot, którzy są mistrzami cynizmu i nieetycznych form walki z przeciwnikami politycznymi.
Pan, panie Witoldzie, sugeruje czytelnikom, że "Gońca" nie należy czytać. Tak jakby pan był twórcą filozofii doktrynerskiej, w której pan osobiście pilnuje narzuconych przez siebie kanonów, traktując czytelników "Gońca" jak niedorozwinięte owieczki. Powiem panu, że żaden naród na świecie nie jest w tak wysokim stopniu uświadomiony i wyrobiony politycznie jak Polacy. Dlaczego? Bo mimo monarchii byli prekursorami demokracji wyborczej. Mimo holokaustu w Anglii czy Hiszpanii byli prekursorami tolerancji religijnej i narodowościowej i przyjmowali sponiewieranych Żydów przepędzanych z tych krajów. Czytelnicy "Gońca" to właśnie ci świadomi Polacy, żywo dyskutujący na różne drażliwe tematy i mogący dzielić się z nami swoimi opiniami. To naród, którego Kościół nauczył miłować bliźniego, nawet swoich wrogów, zaniechania zemsty i agresji.
Dam panu przypowieść: Na naszej polskiej ulicy Roncesvalles jest sporo jeszcze sklepów spożywczych, niektóre są w najbliższym sąsiedztwie. Jak określić sprzedawcę czy właściciela sklepu, który mówi szeptem do swoich klientów: "nie chodźcie do tamtego sklepu, bo on sprzedaje przeterminowane wędliny i sam widziałem u niego myszy w sklepie"... I pan tak zrobił, panie Witoldzie, będąc przez lata dziennikarzem "Gazety". "Liberalizm jest prekursorem komunizmu, komunizm twórcą totalitaryzmu" – R. Kapuściński.
Andrzej Załęski
Toronto 05.12.2012