Ciekawy jest też tekst, autorstwa dr. Kazimierza Wodzickiego, pt. "Czy warto nam studiować język polski", który znalazł się na łamach biuletynu w lutym 1980 roku. Autor zadaje w nim pytanie tamtejszej Polonii, liczącej kilka tysięcy osób, w wielomilionowym społeczeństwie rozmawiającym wyłącznie po angielsku, o sens uczenia się języka polskiego:
By odpowiedzieć na postawione pytanie, musimy pokrótce zastanowić się nad tym, czym jest język dla człowieka. Otóż widzimy, że język mówiony to najważniejsza cecha wyróżniająca człowieka od innych stworzeń. Posiadanie języka, czyli mowy, pozwoliło na porozumienie się z innymi ludźmi i umożliwiło powstanie pierwszych społeczności ludzkich. Z kolei dzięki istnieniu języka mówionego powstać mogła kultura, swoista dla każdego narodu. Posiadanie języka można porównać do nowego, szeroko otwartego oka, przez które możemy widzieć i podziwiać skarby kultury, w którą włączamy poezję, muzykę i inne skarby sztuki. W naszym przypadku posiadanie języka polskiego umożliwia zapoznanie się z naszą, tak bogatą, tysiącletnią kulturą. Co więcej, bez znajomości języka polskiego trudno myśleć o utrzymaniu poczucia, że się jest Polakiem.
Jak można posiadać język polski w Nowej Zelandii? Wydaje mi się, że łatwiej, niż w innych krajach. Po pierwsze, mamy w Wellingtonie i dolinie Hutt doskonale zorganizowaną szkółkę sobotnią, w której szereg osób, pełnych oddania, co roku uczy. Młodociani absolwenci opuszczają szkółkę z podstawową znajomością języka polskiego. Po drugie, High School Wellington prowadzi od dwu lat kurs języka.
W październiku 1981 roku wznowione zostały w Wellingtonie polskie audycje radiowe. Jak podały "Wiadomości…" w numerze listopadowym z 1981 roku, są one teraz nadawane w każdą niedziele o godz. 13.00 przez rozgłośnię 2YB Radia Access w paśmie 783 kHz:
Jest to już trzecia z kolei seria słuchowisk polskich. Dwie pierwsze serie, po sześć programów każda, zorganizowane były na zasadzie eksperymentu. Obecnie nasze audycje są już prowadzone z gwarancją (przynajmniej na kilka następnych miesięcy), że pozostaną już jako program stały "Radio Access".
Półgodzinne audycje polskie prowadzone są głównie dla Polaków, toteż słowo polskie stanowi podstawę programu, zajmując mniej więcej 15-20 minut. Ponadto programy zawierają krótkie komentarze w języku angielskim oraz dużo muzyki. Pierwsze dwie serie audycji prowadzone były przez zespoły w składzie: Stanisław Maliszewski – przewodniczący oraz Polikarp Kilczewski, Tadeusz Wypych i Lidzia Kilczewska – spikerzy.
Ponadto każdy program zawierał wywiady, refleksje, komentarze i czytania poezji, które były przeprowadzone lub wygłoszone przez proszonych "gości programu". Przygotowanie każdego programu zajmuje wiele czasu i pracy, toteż siłą rzeczy, obecne programy muszą być prowadzone przez kilka zespołów spikerów oraz szersze grono ludzi, którzy zajmują się zbieraniem wiadomości, doborem muzyki, zapraszaniem "gości programu" itd....
"Wiadomości Polskie" zamieszczały też wiele informacji dotyczących spraw związanych z pracą duszpasterzy polonijnych, liczne ogłoszenia czy wspomnienia o zmarłych kapłanach.
Szczególnie wiele uwagi poświęcały "Wiadomości Polskie" sprawom świąt kościelnych. I tak np. w informacji o duchowym przygotowaniu do świąt Zmartwychwstania Pańskiego w roku 1980 poprzez spowiedź dowiadujemy się, że będzie się ona odbywać aż w siedmiu miejscach Wellingtonu oraz okolic: w Wielki Czwartek w kościele St. Mary w stolicy, w Wielki Piątek w dzielnicach: Island Bay, Miramar i Newton, w Wielką Sobotę w Avalon w Lower Hutt i Petowe oraz w kościele polskim na Berhampore od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty przed i po każdym nabożeństwie.
"Wiadomości…" odnotowywały też zazwyczaj wizyty dostojnych gości. Numer majowo-czerwcowy biuletynu z roku 1980 obszernie relacjonował przebieg pobytu w Nowej Zelandii ks. kard. Władysława Rubina:
Witany bardzo serdecznie, znalazł się wśród nas jak wśród dobrych znajomych. Będąc bliskim współpracownikiem papieża Jana Pawła II, przekazał nam Jego myśli i błogosławieństwo. W tych myślach ubranych w słowa oraz w błogosławieństwie mieści się sens, znaczenie i cel wizyty tego polskiego hierarchy kościelnego i także w odnowieniu i wzmocnieniu więzi, jaka nas powinna łączyć ze Stolicą Apostolską w Rzymie i polskim pniem historycznym, którego jesteśmy odnogą. "Trzymajcie się wiary naszej i polskości" – wołał ks. kardynał z ambony.
Obecnie od źródeł polskości i polskiego katolicyzmu dzielą nas bariery: odległość geograficzna, jakaś apatia i niechęć do czytania dobrego drukowanego słowa polskiego, uleganie materialistycznym łatwiznom otaczającego nas świata, bariera językowa dzieląca nas od młodych oraz – trzeba to śmiało stwierdzić – płytki katolicyzm nowozelandzki, któremu deklarujemy się bez przekonania.
Na tle tych okoliczności – a ilość ich można by mnożyć – rośnie waga polskiego duszpasterstwa, polskich organizacji i wszystkich tych osób, które rzetelnie i szczerze z nami współpracują.
Wizyta ks. kard. Władysława Rubina, podobnie jak wizyty innych polskich dostojników kościelnych w Nowej Zelandii, stanowiła wsparcie i zachętę do działania oraz troski, aby sięgająca do Nowej Zelandii gałąź polskiego narodu nie uschła.
"Wiadomości Polskie" odnotowały też na swoich łamach pożegnanie ks. Jana Westfala, który po 9 latach pracy duszpasterskiej opuszczał Wellington:
Wiadomo, ile pracy i poświęcenia okazał, żeby nas zbliżyć do Boga, żebyśmy zachowali mowę polską, miłość bliźniego i Ojczyzny. Nieraz był przepracowany i niewyspany, lecz zawsze dla każdego miał uśmiech na twarzy. Zawsze był gotów przyjść z pomocą w każdej potrzebie. Nigdy nie zabrakło mu prawdziwie kapłańskiej miłości i pociechy.
W okresie przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce, w grudniu 1981 roku, zniknęły z półek sklepowych w kraju liczne produkty. Rodakom w kraju było coraz trudniej. Brakowało prawie wszystkiego.
"Wiadomości…" informowały swoich czytelników o zbiórce pieniędzy na żywność do Polski i apelowały do całego społeczeństwa Polonii nowozelandzkiej o dalsze popieranie tej akcji:
Istotnie nie tylko Polonia "stara i nowa", ale całe nowozelandzkie społeczeństwo poparło tę zbiórkę wydatnie. Do tej chwili zebraliśmy ponad 100.000 dolarów. Od Polskiego Czerwonego Krzyża otrzymaliśmy potwierdzenie odbioru pierwszego container'a sera z prośbą o proszkowane mleko dla niemowląt lub masło dla starców. W końcu maja zakupiliśmy w Nowej Zelandii Dairy Bard container masła, które jest już w drodze do Polski. Pieniądze ciągle jeszcze wpływają i mamy nadzieję, że będziemy w stanie wysłać jeszcze coś więcej.
Do tej pory otrzymaliśmy ponad 1.000 darów pieniężnych, pochodzących od indywidualnych osób, jak również od różnych instytucji. Za dużo miejsca zabrałoby wyliczyć wszystkich ofiarodawców, należy jednak wspomnieć: Koło Polskich Kobiet z Wellingtonu, które oprócz pieniędzy zebranych z bazaru, przekazało dodatkowo 3.000 dolarów; Polonia z Auckland przesłała dalsze 10.000, pani Wygrabek ze Stratforu z własnej inicjatywy zebrała 2.052, pani Janiec z Christchurch 2.000, Taranaki Polish Social Club, który oprócz poprzednio zebranych pieniędzy zebrał jeszcze 1.000 i z własnej kasy dołożył 1.060 ofiarując razem 2.060.
Jesteśmy bardzo wdzięczni arcybiskupowi J. Williams, za rozpoczęcie i dużą pomoc w naszej akcji. Niezależnie od własnego dużego daru, pozwolił i poparł zbiórkę w parafiach i katolickich szkołach. Rezultat jest wspaniały. Niektóre parafie przysłały ponad 1.000 dolarów. Zbierały dzieci w szkołach, organizując bazary, loterie i różne inne imprezy oraz ofiarowały Msze św. w intencji Polski. Pieniądze od dzieci przychodzą z bardzo miłymi listami. Zbiórka jeszcze trwa…
Tekst i zdjęcia Leszek Wątróbski
Szczecin