farolwebad1

A+ A A-
Moto-Goniec

Moto-Goniec

    Wiele osób  prosiło o komentarz do niedawnego wypadku limuzyny prezydenta Dudy, więc dzisiaj wszystko inne odkładamy na bok.

    Szczęśliwie nigdy nie rozleciała mi się opona na kole, widziałem, jak rozlatywały się  u innych, ale zawsze były to naczepy ciągników siodłowych, które z reguły mają niezadbane koła i stare ogumienie. Nie mogę więc powiedzieć, że piszę z własnego doświadczenia, nie znam też nikogo, komu opona rozleciała się na autostradzie. W bardzo dawnych czasach  jakiś dowcipniś przeciął mi oponę nożem z boku do kordu stalowego i gdy przejeżdżałem z prędkością jakichś 60 km/h przez tory tramwajowe, gwałtownie uszło z niej powietrze. Może gdybym był na autostradzie, miałbym kłopot, a tak, skończyło się na wymianie koła i nowej oponie.

piątek, 04 marzec 2016 14:00

Kia optima 2016

Napisane przez

    Podobno nazwa Kia oznacza "wschodzący z Azji", wychodzący z Azji. Pamiętam, jak ten ciekawy  koreański producent samochodów debiutował w Ontario modelem kia rio sprzedawanym poniżej 10 tys. dol. Te mydelniczkopodobne pojazdy nie wzbudzały wówczas większego zainteresowania, ale podobnie jak Hyundai (który notabene jest właścicielem 33 proc. Kia Motors), Kia powoli, ale systematycznie powiększała gamę modeli i poprawiała ich jakość. Czternaście lat temu J.D. Power lokował ją na ostatnim miejscu w zestawieniach jakości, dzisiaj zaś na drugim, zaraz za... porsche.

    Dzisiaj śmiało można powiedzieć, że w tym przypadku nasze pieniądze kupują "najwięcej auta" na rynku.

    Jedną z ciekawszych propozycji Kia w tym roku jest model optima; auto nie najtańsze, ale oferujące  bardzo dobre niskie spalanie, duży komfort jazdy i całą szeroką gamę różnych gadżetów (jak choćby automatyczne wyłączanie długich świateł w przypadku wykrycia ruchu z przeciwka) i atrakcyjną sylwetkę. To wszystko w "górnych stanach stanów średnich", nieco ponad 20 tysięcy CAD. W dzisiejszych czasach globalizacji wszystko można kupić, dlatego też swe seksowne kształty optima 2016 zawdzięcza projektantowi Audi, Peterowi Schreyerowi.

czwartek, 25 luty 2016 22:39

Kiedy kuper zaczyna latać po drodze

Napisane przez

    Zanim jeszcze w tym tygodniu zaczęły się śnieżyce, mżawki marznące i ulewy, jechałem w środku nocy przez Skyway Bridge,  na cruise control, nieco ponad dopuszczalną prędkość. Pusto głucho, sucho. Dobra, leniwa jazda.

    No i na samym szczycie mnie zmroziło. Dostałem nagły podmuch wiatru i kuper auta zaczął się wozić.

    Miałem szczęście, bo było sucho i nie zareagowałem gwałtownie. Jednym z pierwszych błędów, jakie popełniamy w takiej sytuacji, jest spanikowana reakcja i szarpnięcie kierownicą; to szarpnięcie może właśnie pozbawić nas przyczepności, a gdybyśmy tego nie zrobili, sytuacja wcale nie byłaby taka groźna.

    Nie tylko jazda zimowa grozi nagłą utratą kontroli nad pojazdem. Można się poślizgnąć nie tylko na lodzie, ale również na wodzie, można czasem wpaść w poślizg na zmoczonym kurzu, gdy latem zaczyna padać...

    Pierwszym przykazaniem jest oczywiście uważna jazda...

    No, ale jeśli nam się zdarzyło odpłynąć myślą od drogi, i zmiana warunków nas jednak zaskoczy, wówczas drugie przykazanie mówi "spokój" – trzeba zachować spokój i dać sobie sekundę – dwie na reakcję. Samochód często – np. przy hydroplaningu – wróci sam do przyczepności, jeśli nic gwałtownego nim nie uczynimy.

    Gdy jednak zagrożenie zacznie się rozwijać, reagujmy w zależności od potrzeby; łagodnie sterujmy kołami przednimi, by były ustawione zgodnie z kierunkiem przemieszczania się samochodu, broń Boże żadnego gwałtownego hamowania.

    Trudno w dzisiejszych czasach coś ogólnie radzić, ponieważ bardzo dużo zależy od tego, czym kierujemy; czy nasze auto wyposażone jest w automatyczny system traction control albo wspomaganego brania zakrętów, czy nie; czy ma napęd na cztery koła, na przednie, czy na tylne; czy ma hamulce bezblokadowe, a jeśli tak, to której generacji. W coraz tańszych samochodach jest coraz więcej systemów wspomagających. Stąd trudno mówić o jednakowej formule – prócz wspomnianego zachowania spokoju.

    Generalnym przykazaniem powinno być poznanie własnego samochodu w takich sytuacjach, stąd rada, by jednak poćwiczyć sobie na jakimś placu jazdę po śniegu i lodzie. I nie chodzi o to, byśmy uczyli się dryftu, tylko byśmy generalnie mieli poczucie zachowania się naszego samochodu; byśmy wiedzieli, co on zrobi, gdy na abeesie skręcimy kołami etc. No i oczywiście, dbajmy o swoje auta, nie o to jak wyglądają, bo to życia nam nie uratuje, ale dobre opony, to i owszem, mogą. Dobrze ustawiona zbieżność, dobrze napompowane koła. To wszystko są drobne rzeczy, które łącznie sprawią, że w danej sytuacji nie wpadniemy w poślizg.

    Kolejna rzecz zaś, to by jednak w bardziej wymagających warunkach nie jeździć na cruise control czy innych automatach i nie pozwalać sobie na dekoncentrację.

    Skoro już jestem przy urokach zimowej jazdy, to warto przypomnieć kilka podstawowych zasad.

    Pierwsza jest taka, aby ZAWSZE odśnieżać całe auto łącznie z dachem, a nie tylko szyby. Jest to nie tylko grzeczność wobec innych użytkowników dróg, ale również kwestia naszego własnego bezpieczeństwa - w trakcie jazdy śnieg z nieodśnieżonego dachu czy maski natychmiast będzie nawiewany na oczyszczone szyby i mimo włączonego ogrzewania możemy mieć ograniczoną widoczność. No i  wycieraczki – właściwie powinniśmy je wymieniać każdej zimy, bo jest to wydatek groszowy w porównaniu z korzyściami. Dobre wycieraczki, zwłaszcza nocą, to podstawa! Dobrze oczyszczona szyba przekłada się na mniejsze zmęczenie przy prowadzeniu.

    Warto też wozić w aucie grubsze ubranie, jakiś sweter, rękawice. Zazwyczaj w mieście, jeśli jeździmy samochodem, jesteśmy zbyt lekko ubrani i przez lekką stłuczkę możemy nabawić się zapalenia płuc.

    Oczywiście, oprócz dobrej zmiotki do śniegu i drapaczki do lodu przydałaby się szufla, może być krótka,  ale za to na tyle zgarniająca, by dało się odkopać auto na parkingu.

    I na koniec, rzecz najbardziej zdroworozsądkowa. Pada, drogi białe – nie musisz jechać, no to nie jedź! A jeśli musisz, to popatrz na prognozę, ruch na drogach, zobacz na radarze pogodowym, czy, gdzie i kiedy będzie padać, i zachowuj się jak dorosły człowiek.
    

    Do czego szczerze namawia, Wasz Sobiesław.

piątek, 19 luty 2016 14:27

Zanim przyjadą Chińczycy...

Napisane przez

    Na samochody można patrzeć na wiele sposobów; jako system komunikacji masowej, dzieło sztuki, wzornictwa przemysłowego, przyrząd do sportowego ścigania się, maszynę wykorzystującą wysoko zaawansowane technologie, czy wreszcie symbol statusu społecznego.

    Jest to jeden z najważniejszych artefaktów naszej cywilizacji. Kupa blachy, gumy i plastiku pozwalająca na szybkie przemieszczanie się po powierzchni planety, zmieniająca to, w jaki sposób żyjemy, z kim i kim jesteśmy; symbol wolności i uzależnienia, życia rodzinnego i wolnej miłości.

    Wszystkie te perspektywy przecinały się podczas torontońskiej wystawy motoryzacyjnej, wszystkie one eksploatowane są do marketingu.

    Jak można było się spodziewać, podczas ekspozycji tytuł kanadyjskiego samochodu roku dostała nowa honda civic. Naprawdę imponujący model, już na pierwszy rzut oka sprawiający wrażenie bardziej "wypasionego", niż wynikałoby to z norm segmentu, który reprezentuje.

    Zwiedzając pawilony Metro Toronto Convention Centre, jedni chcieli być czymś zaskoczeni, inni "wizualizowali się" i obfotografowywali w samochodach, na które ich nie stać, a jeszcze inni praktycznie zaglądali do kilku modeli, usiłując się rozeznać w tym, który byłby im najbardziej przydatny.

    Wystawa robi wrażenie do tego stopnia, że po kilku godzinach może nużyć. Dlatego warto było skupić się na kilku rodzynkach. Co tu bowiem dużo mówić, większość samochodów jest bardzo podobna do siebie, większość firm wykorzystuje tych samych dostawców części zamiennych i te same biura projektowe. Na wygląd samochodów jest moda, na ich silniki, na urządzenia zapewniające bezpieczeństwo – też.

    Powoli wszystko ścieka w dół; na początku oferowane w najbardziej luksusowych wozach, by ostatecznie stawać się standardem we wspomnianej hondzie civic, a jeszcze szybciej hyundaiu.

    Przyznać trzeba, że auta stają się coraz bardziej niezawodne, mimo wliczanej w ich budowę zawodności, która ma zwiększać obroty. Elektronika pozwala znacznie poprawić osiągi tak mocy, jak i spalania, pozwala też na natychmiastowe zmienianie trybów pracy silnika czy zawieszenia.

    Co zwróciło moją uwagę? Toyota U2 – wymawiana jako U do kwadratu – U square – na razie koncepcja samochodu dżipowatego, który po oparciu tylnej pokrywy o podłoże oferuje rampę wjazdową. Auto projektowane z myślą o młodych, którzy chętnie wprowadziliby do środka rower czy crossowy motor. Na razie można powiedzieć niewiele o tym, co w nim będzie, bo w sprzedaży U2 ma się znaleźć dopiero w przyszłym roku. Kierowane m.in. do tych, którym w życiu jest do czegoś potrzebna furgonetka, a więc właścicieli małych biznesów, którzy w mniejszym opakowaniu mogliby sobie zafundować coś odpowiadającego na te same potrzeby co van.

    U2 ma być solidny składany na bazie podzespołów pick-upa tundra. Nie wiadomo, ilu pasażerów i w jakiej konfiguracji zabierał będzie model produkowany seryjnie, i jakie będą jego jednostki napędowe.

    Pewne jest natomiast jedno – jeśli będzie to auto o dużych możliwościach konfiguracji wnętrza, oferowane z całą gamą silników i skrzynek biegów – standardowej nie wykluczając, a do tego za rozsądne pieniądze, to wielu młodych ludzi się nań załapie. O ile w ogóle jeszcze naszą młodzież stać będzie na kupno nowego samochodu... No, ale skoro nie stać jej już na kupowanie domów, to może  będzie miała więcej do dyspozycji na samochody...

    Po nawet przelotnym obejrzeniu wystawianych modeli, można dostać oczopląsu, a w głowie kociokwiku.

    Gdzieś tam w zakamarkach tej imponującej ekspozycji czai się jednak lęk przed czymś dużym.

     Chiny – największy od 2008 roku producent samochodów na świecie – gdzie liczba wyprodukowanych aut przekracza łączną liczbę pojazdów opuszczających taśmy montażowe USA i Japonii, a w 2014 roku równa była 26 proc. wszystkich samochodów wytworzonych na świecie, nie są tu widoczne. O ile nie liczyć takich marek, jak Volvo, które Ford w 2010 roku sprzedał chińskiej Geely Automobile.

    Na razie cień chińskiego kolosa majaczy jedynie daleko od Toronto, bo gdy na nas padnie...

Sobiesław Kwaśnicki

czwartek, 11 luty 2016 23:18

Już w ten weekend...

Napisane przez

    To już w ten weekend i, co tu ukrywać, cieszę się, bo wystawa motoryzacyjna w Toronto ma swoją atmosferę i swoją tradycję.

    Jak już kilkakrotnie pisałem, zmieniają się na naszych oczach nie tylko same samochody, ale zmienia się cały system transportu drogowego; coraz więcej robotyzacji, automatyzacji i nowych rodzajów napędów. Z roku na rok jest też tego więcej na Międzynarodowej  Kanadyjskiej Wystawie Samochodowej. Jak informują organizatorzy, podczas 2016 Canadian International AutoShow zaprezentowanych zostanie ponad 25 modeli z napędem elektrycznym, hybrydowym i wodorowym. Zadebiutuje w kręgu wystawowym model SUV-a Tesli – tesla X. To auto jest składanką cudów najnowocześniejszych technologii i warto to zobaczyć na własne oczy, a do tego drzwi zamiast po Bożemu na boki, otwierają się do góry.

    Jest to rzecz, która często zaprząta głowę; jak to jest z wypadkami, stłuczkami na terenie prywatnym, jak to jest z punktu widzenia przepisów o ruchu drogowym?

    Niedawno na własnym parkingu blokowym miałem do czynienia z pewnym namolnym kierowcą, wyraźnie niemiłym i niekooperującym, przez co o mały włos nie stuknęliśmy się autami.

    No więc, jak to jest? Tak się złożyło, że czytałem niedawno odpowiedzi na listy bodajże w "Globe and Mail" na ten właśnie temat. Zacytuję pytanie:

    – Moja rodzina urządzała przyjęcie weselne w sali miejskiej, wynajęliśmy autobus, aby nikt nie musiał prowadzić, ale w trakcie manewrowania kierowca autobusu uderzył dwa zaparkowane samochody. Wezwana na miejsce policja OPP spisała zeznania świadków i oświadczyła, że nie jest władna postawić zarzutów kierowcy, ponieważ zdarzenie miało miejsce na terenie prywatnym (miejskim). Funkcjonariusz wyjaśnił, że o ile kierowca nie jest pijany, lub też nie zostało popełnione przestępstwo kryminalne, nie wolno mu postawić zarzutów. Nie poddał też kierującego badaniem alkomatem na trzeźwość. Czy własność komunalna to nie jest miejsce publiczne, a ponadto dlaczego  prawo drogowe nie stosuje się na terenie prywatnym? – pytał To.

    Co się okazuje, gdyby podobne zdarzenie miało miejsce na terenie jakiejkolwiek innej prowincji, kierowca byłby oskarżony. Ontario jest jedyną prowincją Kanady, gdzie przepisy drogowe mają zastosowanie tylko na drogach i ulicach publicznych.

    – Highway Traffic Act nie ma zastosowania na terenie prywatnym – mówi sierżant Peter Leon - HTA stosuje się wyłącznie do dróg  definiowanych jako wspólna publiczna droga, ulica, aleja, podjazd, plac, most, wiadukt czy estakada, której jakaś część jest przeznaczona do publicznego przejazdu samochodów.

    To nie obejmuje parkingów – nawet tych, będących własnością państwa, a więc ponieważ w Ontario parkingi nie są uznawane za publiczne drogi, nie można być na nich oskarżonym o naruszenie przepisów kodeksu drogowego HTA.

    Oznacza to również, że na TERENIE PRYWATNYM możemy prowadzić samochód bez tablic rejestracyjnych, nie posiadając prawa jazdy ani ubezpieczenia motoryzacyjnego.

    Osoby mieszkające na farmie często mają takie pojazdy nieubezpieczone i niezarejestrowane i dopóki jeżdżą nimi w obrębie majątku wszystko jest legalne – wyjaśnia Leon. – Jeśli tylko wjadą, nawet przekraczając z jednej strony na drugą, na drogę publiczną – wówczas od razu zaczyna obowiązywać całe prawo drogowe.

    Teoretycznie więc na terenie prywatnym możemy prowadzić, co nam się zamarzy – autobus szkolny albo osiemnastokołową ciężarówkę.

    Ontario jest jedyną taką prowincją, gdzie cała ustawa o ruchu drogowym nie ma zastosowania na terenie prywatnym, w Quebecu na terenie prywatnym obowiązuje część tamtejszych przepisów ruchu drogowego, inne nie, jak na przykład o używaniu urządzeń rozpraszających kierowcę podczas jazdy – nie mają zastosowania.

    Czy zatem oznacza to, że możemy na parkingach czynić bezeceństwa drogowe, które ujdą nam na sucho?

    Co to, to nie.

    Jeśli jadąc nieostrożnie, wjedziemy na parkingu w zaparkowane auto, HTA nie ma zastosowania, ale Kodeks karny, jak najbardziej. Można nam wówczas postawić zarzut niebezpiecznego prowadzenia pojazdu mechanicznego z artykułu 249 federalnego Kodeksu karnego, co zagrożone jest maksymalną karą pięciu lat więzienia. Nie jest to zarzut, który policja często stawia – aby "zasłużyć" sobie na coś takiego, trzeba narazić innych na duże ryzyko – wyjaśnia Leon. Inne zarzuty kryminalne, które mogą się stosować w takim przypadku, to ucieczka z miejsca wypadku oraz prowadzenie w stanie nietrzeźwym – obydwa w oparciu o Kodeks karny. Jeśli ktoś wjedzie w nasz samochód na parkingu, wypadek taki musi być zgłoszony, albo dzwoniąc na policję, albo do biura zgłoszeń wypadków, o ile szacowana szkoda nie przekracza 1000 dolarów.

    Należy również bezzwłocznie alarmować policję, jeśli ktoś odniósł obrażenia, uciekł z miejsca zdarzenia lub wydaje się prowadzić pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Leon ostrzega, aby w przypadku takiego podejrzenia nie jechać za sprawcą, lecz zapisać numery i podać policji.

    Powiem szczerze, że wielu z tych rzeczy nie wiedziałem, i dlatego ochoczo o nich informuję.

Wasz Sobiesław.

piątek, 29 styczeń 2016 14:22

Jeszcze o przejściach dla pieszych

Napisane przez

    Kilka osób pytało mnie, jak to jest w końcu z tym przepuszczaniem pieszych na pasach – czy skręcając w prawo na zielonym świetle, trzeba czekać, aż pieszy opuści jezdnię i wejdzie na chodnik, przechodząc przez sześć pasów? Na zdrowy rozum jest to idiotyzm, który doprowadziłby do całkowitego paraliżu komunikacyjnego.

    Cóż, szczęśliwie sytuacja nie jest aż tak zła... Kiedy nowe przepisy podano po raz pierwszy do wiadomości publicznej, ludzie zaczęli łapać się za głowy, sądząc, że dotyczą każdego przejścia dla pieszych ze światłami;  że niezależnie od tego, ile jest pasów ruchu, kierowca, aby przejechać, musi poczekać, aż przez pasy przejdą wszyscy piesi.

    Tymczasem prawo, które obowiązuje od początku stycznia, stanowi jedynie, że kierowcy (i rowerzyści) muszą się zatrzymać i poczekać, aż piesi całkowicie opuszczą jedynie przejście oznaczone jako crossover, czyli to z migającymi światłami uruchamianymi przez przechodnia, albo też zwykłe przejście (crosswalk), jeśli jest na nim obecny strażnik szkolny ze "stopem".

piątek, 22 styczeń 2016 15:31

Dla wybranych

Napisane przez

    Bywają samochody nudne, ale bywają i intrygujące. Jeśli ktoś chce być pozytywnie zaskoczony w tym roku, powinien poczekać na forda focusa...

    Auto to niezwykłe. Oczywiście chodzi mi o wersję RS, czyli rallye-sport), wyposażoną w przeflancowany z mustanga 345-konny silnik EcoBoost o pojemności 2,3 litra. 39-konny wzrost mocy w porównaniu z mustangiem uzyskano przez lepsze głowice cylindrów, turbo, optymalizację zasysania powietrza i wydechu. Wszystko to pozwala RS rozpędzać się do 100 km/h w czasie 4,7 sekundy. Prędkość maksymalna na torze to 267 km/h, moment zamachowy – 350 stopo-funtów.

    W 2016 roku Ford zaoferuje fanom trzy modele high performance – oprócz RS również F-150 raptor i zaprojektowany od podstaw ford GT. RS jest jednym z 12 modeli "performance", które koncern chce do 2020 roku wprowadzić do salonów sprzedaży.

czwartek, 14 styczeń 2016 22:04

Motoryzacyjny patriotyzm

Napisane przez

    Świat się zmienia, również ten motoryzacyjny. Może to kwestia wieku, ale wydaje mi się, jakby te zmiany przyspieszały. Zmieniają się nie tylko samochody, zmienia się technologia i my – ludzie – się zmieniamy.

    Jedną z oznak takich zmian jest rola panien zatrudnianych na wystawach motoryzacyjnych. No bo czemu nie? Do tej pory te atrakcyjne stworzenia uważane były za optycznie przyjemną wisienkę na torcie nowego modelu. Okazuje się, że coraz częściej za powabną powłoką kryje się wyspecjalizowane narzędzie informacyjno-analityczne.

    Panie stojące przy samochodach szkolone są bowiem do tego, by

    a) inteligentnie informować o samochodzie oraz

    b) wypytywać potencjalnych klientów, co im się podoba, a  co nie, co chcieliby mieć w aucie, a co im doskwiera.

    Zanim więc Japończycy wymyślą podobnie powabne roboty do tej roli, ta wydawałoby się zupełnie zbyteczna samochodowa marionetka jest skutecznym narzędziem marketingowym i pijarowym.

    Zatem Panowie, więcej szacunku w kontaktach z wystawowym moto-bimbo, no i oczywiście proszę bez seksistowskich uwag, typu "ile ten samochód kosztuje razem z panią"...

•••

    Winien jestem wyjaśnienie. Otóż do redakcji zadzwonił pan Lucjan i zarzucił mi brak patriotyzmu. Piszę zbyt często o autach niemieckich, a tymczasem samochody produkowane na miejscu to są właśnie te, którymi powinniśmy jeździć; one przecież tworzą lokalnie miejsca pracy, napędzają gospodarkę.

    Odpowiadam: jestem patriotą i  kibicuję, ile mogę, panu Arkadiuszowi Kamińskiemu, który w Polsce z pasją walczy o uruchomienie produkcji syreny. Taką polską marką chciałbym jeździć.

    Przepraszam bardzo, czy są jakieś kanadyjskie marki? Nie widzę, nie słyszę. Są tylko amerykańskie samochody, produkowane w Kanadzie. Zatem, nasz jest tutaj wkład.

    Można równie dobrze argumentować, że dopóki nie pojawi się na rynku poważna polska marka, to nie pozostaje nam nic innego, jak kupować modele z polską zawartością. A tego jest trochę, bo Polska jest największym w Europie producentem części zamiennych. W kraju działa 900 producentów części motoryzacyjnych, z czego 300 stanowią firmy z kapitałem obcym, a reszta jest polska. Produkują głównie dla Niemców, ale nie tylko. Jest więc baza, by zacząć rozwijać rodzime marki; może uda się z syrenką, może uda się z żukiem opartym na starym volkswagenie transporterze. Od czegoś trzeba zacząć.

    A Kanada?

    W Kanadzie wielkie koncerny zachowują się bez sentymentów. Proszę zapytać wszystkich tych, których zwolniły z pracy. Nie ma przeproś – produkcja jest transferowana bez żadnych skrupułów do Meksyku; części kupuje się z Korei Południowej czy z Chin.

    Na dodatek, gangsterzy z wielkich korporacji wymuszają na władzach dofinansowanie w postaci pieniędzy podatników. Ot, jakieś tam 20 mln na zmianę osprzętu taśmy czy szkolenie załogi. Są to korporacyjne zapomogi, wymuszane przez polityczny nacisk, groźbę wyprowadzki i wyrzucenia kilkutysięcznej załogi.

    No taki jest świat, tak został skrojony,  proszę więc nie mieć do pretensji, że nie będę z miłością pisał o kanadyjskich modelach tylko dlatego, że są montowane w Kanadzie. Piszę o samochodach, które jakoś tam odstają z szeregu czy przyciągają oko. I nie mam absolutnie żadnych oporów przed kupowaniem, na przykład, starego audi czy bmw, bo w końcu samochód taki już został tu raz zapłacony i daję tylko zarobić Kanadyjczykowi, który akurat go w danej chwili odsprzedaje.

    Podsumowując, byłbym większym patriotą lokalnym, gdyby "patriotyczne" nastawienie miały również GM Chrysler czy Ford. Skoro zaś kierują się zyskiem i małymi kosztami własnymi, to nic nie przeszkadza, byśmy również kierowali się tego rodzaju filozofią prywatnie.

    Tak to rozumiem, panie Lucjanie.

    Patriotyzm zaś powinien dotyczyć marek, bo to właściciele marek spijają samą śmietankę. To oni, mówiąc za Marksem, dostają do kieszeni wartość dodatkową. Kanada, mimo tylu lat motoryzacji, żadnej marki nie wytworzyła.

    Może więc przyszedł czas, aby uczyniła to Polska, bo być może idzie w historii nasz czas, polski czas. Przynajmniej w tamtym zakątku Europy. Nie trzeba ograniczać marzeń.

    A zatem niech żyje syrena! I zapewniam, że gdy tylko będzie dostępna w wersji dla ludzi, a nie na rajdy, to kupuję to auto – z wielkim orłem na dachu.

    Do czego też Państwa namawiam

Sobiesław Kwaśnicki

poniedziałek, 11 styczeń 2016 16:16

Syrena na razie za 60 tys. euro i ręcznie robiona

Napisane przez

AK Motor podaje informację o cenie AK Syreny Meluzyny R. Auto dostępne już w ofercie, w serii limitowanej.

Warszawa, 5 Styczeń 2016 - 12 grudnia 2015 roku firma AK Motor Polska z dumą zaprezentowała AK Syrenę Meluzynę R, podczas 53. Rajdu Barbórki, na ul. Karowej w Warszawie, a Syrenę powitano gromkimi brawami.
Ten dwu-siedzeniowy samochód sportowy z wyjątkową wydajnością oraz dziedzictwem sportowym, jest już dostępny w ofercie z ceną startową od 60.000 Euro. AK Syrena Meluzyna R jest oficjalną kontynuacją klasycznej Syreny, zaprezentowanej w 1955 roku. Będzie budowana ręcznie z należytą precyzją. Dostępna w ofercie limitowanej, w ekskluzywnej ilości 25 samochodów. Gotowa do rywalizacji na torach, uszczęśliwi z pewnością kilku właścicieli.

Meluzyna R, jest budowana ręcznie, ze stali rurowej w konstrukcji przestrzennej. Nadwozie wykonane jest z materiałów kompozytowych, a samochód zasilany jest przez silnik, o mocy ponad 400 KM.
Auto waży tylko około 1100 kg, odpowiednio w stosunku mocy do masy, która jest w klasie supersamochodów.
Wersje na specjalne zamówienie mogą być wykonane według indywidualnych wymagań klientów w odpowiedniej cenie. Zapytania ofertowe i zamówienia prosimy kierować pod adres mailowy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

"Po 60 latach, Syrena jest nadal jedną z wielkich, klasycznych, europejskich marek samochodowych . Nadszedł czas, aby Polska mogła podzielić się tą marką z resztą świata. Czy jest lepszy sposób, niż oferując samochód wyścigowy? "– mówi Arkadiusz Kamiński, założyciel firmy AK Motor.

SPECYFIKACJA TECHNICZNA (odpowiednio w milimetrach):
Rozstaw Osi - 2508
Rozstaw kół - przód - 1529
Rozstaw kół - tył - 1529
Długość - 4037
Szerokość - 1821
Wysokość - 1439
Prześwit pod samochodem – 120
Ciężar – około 1100 Kg
Opony - Pirelli 225/650-18TLVA RE7
Struktura rurowa stalowa
Różne silniki - 4 cylindrowe, silnik 4-suwowy
Napęd na 4 koła
Turbodoładowanie
Ponad 400 KM

Informacje o AK Motor Polska Sp. z o.o.: Założona 14.02.2012 w Toronto, Kanada, AK Motor International Corporation jest spółką zarządzającą własnością intelektualną w branży motoryzacyjnej. AK Motor specjalizuje się w zarządzaniu aktywami marki, innowacjami technologicznymi i biznesowymi, jak również komercjalizacją i licencjonowaniem aktywów majątkowych. W lutym 2013 r., AK Motor, w porozumieniu z FSO uzyskała prawa do stosowania znaku Syrena dla nowoprojektowanych pojazdów. 9 lipca 2014 r. została założona w Warszawie, w Polsce, spółka AK Motor Polska Sp. z o.o., w celu kierowania rozwojem pojazdów marki Syrena.

Informacje o FSO: Firma FSO S.A. powstała 6 listopada 1951 r. w Warszawie; jest jednym z najbardziej znanych producentów samochodów w Polsce. Fabryka Samochodów Osobowych odpowiada za stworzenie i rozwój wielu polskich marek pojazdów uznawanych za klasyki, takich jak Warszawa, Syrena, Polonez i wiele innych. FSO obecnie świadczy usługi w zakresie produkcji części i komponentów samochodowych na rzecz producentów oryginalnych części, jednocześnie posiada zdolność do wytwarzania gotowych samochodów.

Informacje o marce Syrena: Syrena jest najważniejszą marką samochodową. Pierwsze auto FSO Syrena zostało zaprezentowane w Polsce, podczas Międzynarodowych Targów Poznańskich w 1955 r. Produkcję samochodów rozpoczęto w 1957 r. w Fabryce Samochodów Osobowych (FSO) na warszawskim Żeraniu, gdzie wytwarzano samochody do roku 1972. W latach 1972-1983 Syrena była produkowana w Fabryce Samochodów Małolitrażowych (FSM) w Bielsko-Białej, w Polsce. Łącznie od roku 1955 wyprodukowano rekordową liczbę Syren w ilości 5 21311 sztuk. Ostatecznie zakończono produkcję tych aut w roku 1983.
5 lutego 2013 roku FSO S.A. przekazała wyłączne prawa do rozwoju, produkcji, sprzedaży i marketingu – AK Motor. FSO nadal zatrzymuje prawa do historycznej Syreny.

Źródło: AK Motor Polska Sp. z o.o.
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Strony internetowe: www.nowasyrena.pl/ www.newsyrena.com
http://www.facebook.com/AK.Syrena, http://www.fso-sa.com.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.