– Byłem tutaj, gdy otwierał Pan tę halę.
– Wtedy było dwieście osób.
– Ludzie mówią, że jest recesja...
– My nie mamy recesji, ciągle przyjmujemy pracowników, ostatnio przyjęliśmy pięćdziesiąt osób.
– Czy to związane jest z nowymi projektami?
– Są nowe samoloty, takie jak Dreamliner czy Airbus 350.
– Państwo robicie rzeczy do Dreamlinera?
– Tak, produkujemy części do wszystkich samolotów pasażerskich, poczynając od Airbusa 350, a kończąc na Embraerze czy CRJ.
– Zwykle u Państwa jest obróbka metali, a Dreamliner to kompozyty, więc jak to jest?
– To nie są same kompozyty. To jest prawdopodobnie 50 proc. kompozytów, a 50 procent metalu.
– U Państwa się tnie metal wodą na zimno.
– Również, ale nie w tym budynku. W tej chwili mamy cztery budynki, razem 280 tys. stóp kw., ostatnio, sześć tygodni temu, dostałem klucze do nowego budynku.
– Poszerzacie działalność?
– Tak, poszerzamy. Czekamy na maszyny. Dziewięć ciężarówek już do nas jedzie. Będą tutaj w czwartek.
– Minister Kenney wybrał Pana zakład do tego, żeby poinformować o nowym programie imigracyjnym dotyczącym zatrudnienia profesjonalistów, osób o konkretnych zawodach. Czy Pan ma kłopoty ze znalezieniem kadry w Toronto?
– Mamy ciągle kłopoty, mamy ogłoszenie w gazecie. Mamy przez pół roku ogłoszenia i ciągle mamy kłopoty, nie możemy zdobyć pracowników.
– Dlaczego tak jest? Czy nie sądzi Pan, że nie jest to problem imigracyjny, a raczej braku właściwego szkolenia zawodowego? Przecież tutaj mamy bezrobocie w Toronto, ludzie szukają pracy.
– Mnie się wydaje, że przyczyną jest i jedno, i drugie. Sprawy imigracyjne są utrudnione, za dużo Humane Resources nam pytań zadaje i stawia warunki, którym często nie możemy sprostać, żeby pracownik mówił biegle po angielsku czy jakieś tam zarobki nie wiadomo jakie miał. Z drugiej strony, wydaje mi się, że rząd też nie jest nastawiony, żeby promować ludzi o technicznym wykształceniu. Wydaje im się, że ta praca jest brudna, a u nas ludzie pracują właściwie w białych koszulach. To jest czysta i dobrze płatna praca.
– Czyli jeśli ktoś myśli o wyborze kariery, to przemysł lotniczy, przemysł zbrojeniowy są odporne na recesję?
– Tak, są odporne na recesję. W tej chwili mówimy, że produkcja jest sprzedana przez następne dziesięć lat. Ciągle powiększamy produkcję, nie mamy jej sprzedanej na dziesięć lat, ale produkcja samolotów jest sprzedana na następne dziesięć lat i na takim poziomie utrzyma się przynajmniej do roku 2030.
– Czyli jeżeli ktoś jest dzisiaj w szkole, to jest to dobry wybór zawodu. Czego można życzyć Cyclonowi?
– Wydaje mi się, że gdyby te sprawy imigracyjne były zmienione – a będą – to nam pomoże. I dobrze byłoby, żeby rząd federalny popatrzył jednak przychylnie na tę dziedzinę gospodarki, bo my eksportujemy większość naszego produktu za granicę. My bezpośrednio eksportujemy 60 proc., a pośrednio jeszcze dodatkowo Bombardier eksportuje, tak że 95 proc., jestem pewien, że idzie poza granice Kanady. W tym potrzebujemy wsparcia, żeby to rozwijać, bo w przemyśle lotniczym i kosmicznym możemy być nie tylko piątym krajem na świecie, możemy być też czwartym, jeżeli rząd federalny nam w tym pomoże.
– Jest Pan Polakiem, inżynierem wykształconym w Polsce, czy u Pana pracują Polacy, czy chciałby Pan z Polski też ludzi ściągnąć, którzy chcieliby pracować w Kanadzie? Czy Polacy są dobrymi pracownikami?
– Są bardzo dobrymi pracownikami. Jestem bardzo zadowolony, bo mamy większość Polaków, większość, może pięćdziesiąt procent. Skończyłem studia w Polsce, w Lublinie, na politechnice. Miałem przez ostatnie dziesięć lat około trzydziestu studentów z Lublina na praktyce. U nas odbywali praktyki i wszyscy mają pracę. Wysyłają mi listy, pracują w Anglii, pracują w Niemczech, w BMW, w Mercedesie, i są zadowoleni z tego...
– ...że praktykę zawodową mieli tutaj.
– Gdy pokażą, że pracowali w Cyclone, to są przyjmowani z otwartymi rękoma.
– Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał Andrzej Kumor