GONIEC: Andrzej, spotykamy się po raz kolejny; jesteś już gospodarzem pełną gęba, a pamiętam, jak kilkanaście lat temu była inna sytuacja. Dzisiaj, po tych wszystkich przejściach, powodziach, różnych doświadczeniach życiowych chyba już wrośliście w tę ziemię? Jesteś zadowolony z decyzji, że rzuciłeś wszystko w Toronto, regularną pracę i przeniosłeś się tutaj z rodziną?
Andrzej Sadecki - No na pewno, czasami to trudno się nad tym nie zastanawiać, bo dużo ludzi o to pyta. Mieszkamy już tutaj 11 lat i to jest najdłużej gdziekolwiek mieszkaliśmy na stałe w Kanadzie. Mieszkaliśmy w Toronto w wielu miejscach i przenosiliśmy się z miejsca na miejsce, a tutaj to już tak osiedliśmy. Wydaje się, że to było tak niedawno, a jednak w 2007 roku.
- Dużo pracy?
- Na pewno, jej nie brakuje.
- A jaka tutaj społeczność, jaka jest Polonia w Killaloe?
- Polonię tak naprawdę, ludzi, którzy mówią po polsku, to widuje się w kościele w Wilnie. W sumie, ludzi mieszkających na stałe w naszym wieku z dziećmi nie ma raczej; to znaczy, nasze młodsze dzieci Emilia i Julia nie mają rówieśników w swoim wieku; dzieci, które by - powiedzmy - były dziećmi emigrantów, tak jak my jesteśmy. W okolicy nie znam drugiej takiej rodziny. Oczywiście, są ludzie w naszym wieku i dziewczynki mają koleżanki w klasie, ale to są tutejsi, wielu z nich ma jakieś korzenie polskie.
- A czy sprowadzają się tutaj ludzie z Toronto na emeryturę?
- Tak, i w Wilnie spotyka się dużo takich ludzi. Raz, dwa razy do roku spotykam ludzi, którzy coś kupili i przeprowadzają się właśnie tutaj, w okolicę Berrys Bay, Wilna.
***
W sumie nasz biznes to dwie główne rzeczy, tzw. Trailer Park, gdzie mamy klientów sezonowych; ludzie przyprowadzają swoje przyczepy kempingowe i taką przyczepę parkują na sezon. A druga cześć to właśnie domki kempingowe, jurty, gdzie można przyjechać na weekend. Jeśli chodzi o tę drugą część to mamy dosyć dużo 30% - 40% Polaków z Toronto, z Ottawy. Czasami przyjeżdżają pod namiot, na pewno, ten polski element jest, ale w większości nasi klienci są anglojęzyczni.
- Wyjeżdżacie gdzieś na wakacje?
- Czasami, myślę, że masz na myśli wyjazdy do ciepłych krajów zimą, byliśmy kilka lat temu, ale ostatnio wakacje zawsze nam się jakoś tak kończyły w Polsce; ja mam ciągle mamę w Polsce i moja żona ma ciągle rodziców, tak że jak mamy jakiś czas zimą, czy poza tym naszym sezonem, to latamy do Polski.
- Lubisz to, co robisz odnalazłeś się?
- No tak, oczywiście.
- Dzieci już wyrosły?
- Mamy dwoje starszych, córka jest w Ottawie studiuje a syn jest ciągle z nami, a dwie młodsze, jedna jest w szkole średniej, a druga ciągle w szkole podstawowej.
- Czy lepiej tutaj wychowuje się dzieci, niż w mieście?
- Myślę że ciągle tak, mimo wszystko, ale jest dużo takich rzeczy, których nam brakuje, na przykład, często oglądamy z Toronto dzieci znajomych biorą udział w tańcach, polskich zespołach, a my nie mamy dostępu do takich rzeczy i gdziekolwiek żeby się ruszyć to wszędzie trzeba jechać i w sumie nie ma tego życia polonijnego. Życie towarzyskie też jest tutaj na pewno bardziej ubogie, szczególnie zimą.
- Co tutaj można robić w tej okolicy?
- Na miejscu jest natura, przede wszystkim piękna rzeka, jest jezioro, a więc sporty wodne, wędkowanie.
- Można tutaj wszystko wynająć od was?
- Mamy kilka kanu, kajaków na potrzeby naszych klientów, mamy sprzęt wodny, który można wynająć, ale ludzie też przywożą własne, bo jest dobry dostęp do wody; jest bardzo bezpiecznie, woda jest bardzo spokojna, można powiosłować na jezioro - mamy półtora kilometra do jeziora.
- No cóż, gratulacje! Gratuluję, że kiedyś zdecydowałeś się na coś, co Ci przyniosło satysfakcję.
- Wiesz co, ja nie patrzę pod takim kątem, że mnie się w jakiś specjalny sposób udało, jakoś tak wyszło. Wychodzę z założenia że każdy w życiu robi to, co chce i mnie akurat tak wyszło...
Covered Bridge Park - (613) 757-3368