Co najmniej 37 Palestyńczyków zginęło, a 1300 zostało rannych w starciach z żołnierzami izraelskimi na granicy Gazy - podali przedstawiciele strony palestyńskiej.
Do aktów przemocy doszło w związku z poniedziałkowym otwarciem ambasady amerykańskiej w Jerozolimie, co jest postrzegane jako poparcie Stanów Zjednoczonych dla panowania izraelskiego nad całym miastem, które - w myśl postanowień ONZ - było podzielone na część zachodnią, żydowską i wschodnią, palestyńska.
W poniedziałkowych ceremoniach uczestniczą prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump jego córka Ivanka oraz jej mąż David Kuszner.
Palestyńczycy obrzucili izraelskich żołnierzy kamieniami i koktajlami mołotowa na co strona izraelska odpowiedziała ogniem snajperskim. Według danych izraelskiej armii 35 000 Palestyńczyków wzięło udział w gwałtownych starciach przy płocie bezpieczeństwa, a siły zbrojne Izraela działają "w myśl standardowych procedur". Hamas rządzący w Gazie zapowiedział intensyfikację protestów. Zdaniem Izraela mają one na celu przerwanie linii granicznej co umożliwiłoby przeniknięcie terrorystów do Izraela...
#Palestinians are protesting the U.S. #EmbassyMove in both #Gaza and the West Bank in large numbers. @alkassimm was live in the West Bank reporting to @AmiKaufman and @talexander_i24: pic.twitter.com/3E09rmmirg
— i24NEWS English (@i24NEWS_EN) May 14, 2018