A+ A A-

Nieruchomości

czwartek, 16 październik 2014 22:56

Polski Dzień w ENCORE WestLake - 18 października

Napisane przez

maciekczaplinskiOstatnio dostaliśmy możliwość sprzedaży z planów nowego 45-piętrowego wieżowca apartamentowego zlokalizowanego w południowym Etobicoke, na skrzyżowaniu Park Lawn i Lake Shore Blvd. West.

Jest to ostatnia faza WestLake ENCORE. Projekt ten nie jest jeszcze dostępny dla szerokiego ogółu.

Dla całej Polonii zaplanowaliśmy na 18 października specjalne spotkanie, gdzie ci, którzy się do nas zgłoszą wcześniej (albo przyjdą na to spotkanie), będą mogli dokonać wyboru i zakupu nowych apartamentów, korzystając ze specjalnej promocji. Spotkanie będzie miało miejsce na 2220 Lake Shore Blvd. W. w Etobicoke (wjazd od Park Lawn Rd). Początek spotkania godzina 14.00 w tę sobotę.

Normalnie promocja, o której napiszę za chwilę, kończy się 15 października, ale dla wygody naszych klientów uzyskaliśmy specjalne przedłużenie oferowanej promocji do 18 października. Dodatkowo, jeśli ktoś wpisze się na naszą listę, to nawet przez kilka dni po 18 będzie miał jeszcze szansę na te same benefity co 18 października.

View the embedded image gallery online at:
http://www.goniec24.com/nieruchomosci?start=238#sigProId0d4f5b0eca

Jakie są więc zachęty dla naszych klientów?

• Zero Builder Closing Cost – rzadko się mówi o kosztach zamknięcia przy zakupie nowych condo. W tym przypadku dzięki tej promocji – koszty są zerowe. Normalnie będzie to 5800 dol. dla 1-sypialniowych mieszkań i 6300 dol. dla 2-sypialniowych mieszkań.

• 5 proc. natychmiastowej obniżki z ceny wyjściowej mieszkania – na przykład studio, które kosztuje oficjalnie 251.900 dol., dla naszych klientów kosztuje 239.305 dol.

• Bezpłatny parking i locker – wartości około 30.000 dol.

• Bardzo korzystny plan na wpłacanie depozytu – 20 proc. rozłożone w praktyce na 3 lata.

• FREE ASSIGNMENT – jeśli ktoś myśli o sprzedaży mieszkania przed jego przejęciem, to ma taką opcję. Jest to bardzo ważne dla inwestorów.

Budynek ma bardzo dobrze zaprojektowane centrum rekreacyjne ze wszystkimi światowej klasy urządzeniami. Maintenance przewiduje się na poziomie 0,50 dol. za stopę powierzchni, a podatki od nieruchomości w wysokości 1 proc. ceny zakupu. Znakomita lokalizacja z łatwym dostępem do downtown Toronto, jeziora Ontario, parków, lotniska itd.

A teraz trochę o cenach. Studio zaczyna się od 239.000 dol., 1 bedroom od 249.000 dol., 1 bedroom i den od 269.000 dol., 2 bedrooms od 333.000 dol. i mamy duży wybór planów. Wszystkie mieszkania mają duże balkony. Wszystkie mają bardzo dobre wykończenia, dziewięciostopowe sufity oraz granitowe counters, stainless steel appliances – bardzo wysoki standard.

Dlaczego jest to taki atrakcyjny projekt? Otóż jeśli porówna się ceny nowo budowanych condo w tym rejonie za stopę kwadratową, to ten projekt ma jedną z najniższych cen. Wiele budowanych projektów przekracza 600 dol. za stopę, ten jest poniżej 500 dol. Superceny – superokazja. Budynek będzie oddany do użytku w 2017.

Jeszcze raz zapraszam na "Polski Dzień" w WestLake ENCORE.

Maciek Czapliński

czwartek, 16 październik 2014 22:56

Polski Dzień w ENCORE WestLake - 18 października

Napisane przez

maciekczaplinskiOstatnio dostaliśmy możliwość sprzedaży z planów nowego 45-piętrowego wieżowca apartamentowego zlokalizowanego w południowym Etobicoke, na skrzyżowaniu Park Lawn i Lake Shore Blvd. West.

Jest to ostatnia faza WestLake ENCORE. Projekt ten nie jest jeszcze dostępny dla szerokiego ogółu.

Dla całej Polonii zaplanowaliśmy na 18 października specjalne spotkanie, gdzie ci, którzy się do nas zgłoszą wcześniej (albo przyjdą na to spotkanie), będą mogli dokonać wyboru i zakupu nowych apartamentów, korzystając ze specjalnej promocji. Spotkanie będzie miało miejsce na 2220 Lake Shore Blvd. W. w Etobicoke (wjazd od Park Lawn Rd). Początek spotkania godzina 14.00 w tę sobotę.

Normalnie promocja, o której napiszę za chwilę, kończy się 15 października, ale dla wygody naszych klientów uzyskaliśmy specjalne przedłużenie oferowanej promocji do 18 października. Dodatkowo, jeśli ktoś wpisze się na naszą listę, to nawet przez kilka dni po 18 będzie miał jeszcze szansę na te same benefity co 18 października.

View the embedded image gallery online at:
http://www.goniec24.com/nieruchomosci?start=238#sigProId0d4f5b0eca

Jakie są więc zachęty dla naszych klientów?

• Zero Builder Closing Cost – rzadko się mówi o kosztach zamknięcia przy zakupie nowych condo. W tym przypadku dzięki tej promocji – koszty są zerowe. Normalnie będzie to 5800 dol. dla 1-sypialniowych mieszkań i 6300 dol. dla 2-sypialniowych mieszkań.

• 5 proc. natychmiastowej obniżki z ceny wyjściowej mieszkania – na przykład studio, które kosztuje oficjalnie 251.900 dol., dla naszych klientów kosztuje 239.305 dol.

• Bezpłatny parking i locker – wartości około 30.000 dol.

• Bardzo korzystny plan na wpłacanie depozytu – 20 proc. rozłożone w praktyce na 3 lata.

• FREE ASSIGNMENT – jeśli ktoś myśli o sprzedaży mieszkania przed jego przejęciem, to ma taką opcję. Jest to bardzo ważne dla inwestorów.

Budynek ma bardzo dobrze zaprojektowane centrum rekreacyjne ze wszystkimi światowej klasy urządzeniami. Maintenance przewiduje się na poziomie 0,50 dol. za stopę powierzchni, a podatki od nieruchomości w wysokości 1 proc. ceny zakupu. Znakomita lokalizacja z łatwym dostępem do downtown Toronto, jeziora Ontario, parków, lotniska itd.

A teraz trochę o cenach. Studio zaczyna się od 239.000 dol., 1 bedroom od 249.000 dol., 1 bedroom i den od 269.000 dol., 2 bedrooms od 333.000 dol. i mamy duży wybór planów. Wszystkie mieszkania mają duże balkony. Wszystkie mają bardzo dobre wykończenia, dziewięciostopowe sufity oraz granitowe counters, stainless steel appliances – bardzo wysoki standard.

Dlaczego jest to taki atrakcyjny projekt? Otóż jeśli porówna się ceny nowo budowanych condo w tym rejonie za stopę kwadratową, to ten projekt ma jedną z najniższych cen. Wiele budowanych projektów przekracza 600 dol. za stopę, ten jest poniżej 500 dol. Superceny – superokazja. Budynek będzie oddany do użytku w 2017.

Jeszcze raz zapraszam na "Polski Dzień" w WestLake ENCORE.

Maciek Czapliński

piątek, 10 październik 2014 15:10

Dwie wspaniałe inwestycje

Napisane przez

maciekczaplinskiDziś chciałbym napisać o dwóch bardzo ciekawych inwestycjach, które mogą Państwa zainteresować!

Od czterech tygodni ogłaszamy bardzo ciekawą inwestycję w Kingston. Przypomnę najpierw tym, którzy nie wiedzą, o co chodzi, że oferujemy do sprzedaży dla inwestorów, mieszkania w nowo budowanym budynku w Kingston w Ontario, który zlokalizowany jest tuż przy Queen's University.

Budynek w całości jest projektowany i budowany z myślą, by umeblowane mieszkania były wynajmowane studentom. W ciągu czterech tygodni 80 proc. mieszkań w pierwszym oferowanym budynku zostało sprzedanych! To niezwykle szybkie tempo, bo inwestycja jest niezwykle atrakcyjna.

Dlaczego tak jest?

•Jest to pierwszy i unikatowy taki projekt w Kingston i jest to kropla w morzu potrzeb w tym mieście. Na Queen's University studiuje około 25.000 studentów, najczęściej z zamożnych rodzin. Cały projekt w obu fazach będzie miał mniej niż 400 mieszkań. Nie ma niczego podobnego w całym mieście i tego typu "luksusowe" jak na to miasto mieszkania będą chętnie wynajmowane.

•Jest to tak zwany "worry free investment". Otóż wszyscy inwestorzy, którzy zakupią mieszkanie, mają zaoferowany zawarty w cenie zakupu specjalny program, który jest wstępnie podpisany na trzy lata i który gwarantuje wynajęcie zakupionego mieszkania studentom oraz pełny management i nadzór nad każdym mieszkaniem. Po trzech latach można ten kontrakt przedłużać.

•Jest to znakomita inwestycja dla tych, którzy myślą o stałym i pewnym dochodzie teraz lub na emeryturze. Dlaczego pewna inwestycja? Otóż inwestujemy w coś, co jest namacalne. Nie jest to papier z akcjami, które dziś są warte dużo, za kilka lat tak jak Nortel staną się bezwartościowe. Jak wspomniałem, 25.000 studentów – jedynie 400 mieszkań jak te w całym mieście! Te mieszkania zawsze będą poszukiwane i inwestorzy nie powinni mieć problemów z "cash flow", szczególnie że jest specjalna firma, która tylko i wyłącznie będzie dbała o ten fakt.

•Jak wygląda "cash flow"? Jeśli ktoś zakupi studio za około 180.000 dol. i wpłaci 20 proc. downpayment, czyli 36.000 dol., to po odliczeniu wszystkich kosztów i uwzględnieniu tego, co zostanie spłacone w mortgage, profit w skali pierwszego roku wyniesie około 6500 dol. Czyli jest to profit około 18 proc. w skali roku na zainwestowanych 36.000 dol. Czy znają Państwo lepszą inwestycję? Proszę pamiętać, że mieszkanie co roku się spłaca i ten profit będzie się co roku podnosił, bo więcej z principal będzie spłacone. Ceny tych mieszkań z czasem też powinny rosnąć, ale gdyby nawet niewiele, to i tak ktoś za nas spłaca nasz dług i buduje nasze equity. Wielu ludzi kupuje normalne condominia od builderów na czystą spekulację. Kupię dziś, sprzedam zaraz po odbiorze i może zarobię 10-15 proc. Ta inwestycja jest inna. Jest ona długoterminowa, ale profit też jest inny. Wpłacam 20 proc. (tak jak w przypadku innych condo), ale po czasie student nam spłaca pozostałe 80 proc. Wówczas możemy sprzedać naszą inwestycję i "cash the profit" albo trzymać i mieć stały dobry i pewny dochód.

Jak wspomniałem na wstępie, mieszkania sprzedają się bardzo szybko i proszę nie zwlekać z decyzją, gdyż tylko przez następny bardzo krótki okres będzie to możliwe. Faza pierwsza jest już sprzedana w 80 proc. w ciągu czterech tygodni. Obecnie możemy zacząć oferować fazę drugą. Spora część Polonii już z nami dokonała tej transakcji, gdyż w polskim środowisku mamy wyłączność na ten projekt!

ENCORE 01Druga inwestycja jest zlokalizowana znacznie bliżej. Właśnie kilka dni temu dostaliśmy możliwość sprzedaży z planów nowego 45-piętrowego wieżowca zlokalizowanego w południowym Etobicoke na skrzyżowaniu Park Lawn i Lake Shore Blvd. West. Jest to ostatnia faza WESTLAKE ENCORE. Projekt ten nie jest jeszcze dostępny dla ogółu i dlatego wszyscy zainteresowani mogą zgłaszać się do naszej firmy, by skorzystać ze specjalnej promocji.
Jakie są zachęty dla naszych klientów?

• 0 dol. builder closing cost – rzadko się mówi o kosztach zamknięcia przy zakupie nowych condo. W tym przypadku dzięki specjalnej krótkiej promocji – koszy są zerowe. Normalnie będzie to 5800 dol. dla 1-sypialniowych mieszkań i 6300 dol. dla 2-sypialniowych.

•5 proc. discount z ceny wyjściowej mieszkania – na przykład studio, które kosztuje oficjalnie 251.900 dol., dla naszych klientów kosztować będzie 239.305 dol.

•Bezpłatny parking i locker – wartość około 30.000 dol.

•Bardzo korzystny plan na wpłacanie depozytu – 20 proc. rozłożone w praktyce na trzy lata.

•FREE ASSIGNMENT – jeśli ktoś myśli o sprzedaży mieszkania przed jego przejęciem, to ma taką opcję. Jest to bardzo ważne dla inwestorów.

A teraz trochę o cenach. Studio zaczyna się od 239.000 dol., 1 bedroom od 249.000 dol., 1 bedroom i den od 269.000 dol., 2 bedrooms od 333.000 dol. i mamy duży wybór planów. Wszystkie mieszkania mają duże balkony, bardzo dobre wykończenia, 9' sufity oraz granitowe blaty, stainless steel appliances – bardzo wysoki standard.

Budynek ma bardzo dobrze zaprojektowane centrum rekreacyjne ze wszystkimi światowej klasy urządzeniami. Maintenance przewiduje się na poziomie 0,50 dol. za stopę powierzchni, a podatki od nieruchomości w wysokości 1 proc. ceny zakupu. Znakomita lokalizacja z łatwym dostępem do downtown Toronto, jeziora Ontario, parków, lotniska itd.

Dlaczego jest to taki atrakcyjny projekt? Otóż jeśli porówna się ceny nowo budowanych condo w tym rejonie za stopę kwadratową, to ten projekt ma jedną z najniższych cen. Wiele budowanych projektów przekracza 600 dol. za stopę, ten jest poniżej 500 dol. Superceny, superokazja. Budynek będzie oddany do użytku w 2017.

Wszyscy zainteresowani tym projektem mogą zgłaszać się do naszego biura w Starskym 2 lub kontaktować się z każdym agentem z naszego zespołu, by dokonać rejestracji. Mój telefon to 905-278-0007. Na 18 października zaplanowane jest specjalne spotkanie w salonie sprzedaży dla naszych klientów. Miejsce spotkania: 2220 Lake Shore Blvd. West, ale wjazd jest po zachodniej stronie Parklawn tuż powyżej Lake Shore Blvd. W. Początek o godz.14.00.

Maciek Czapliński

niedziela, 05 październik 2014 23:24

BUYERS AGENCY AGREEMENT

Napisane przez

maciekczaplinskiGdy się zaczyna poszukiwania domów, zwykle obecnie podpisuje się kontrakt na współpracę z agentem real estate. Warto wiedzieć, co jest w takim dokumencie ważne i dlaczego on powstał.

"Buyers Representation Agreement" – jest to kontrakt zawierany pomiędzy planującym zakup nieruchomość a firmą brokerską reprezentowaną przez jej przedstawiciela.

Kontrakt ten określa bardzo szczegółowo wzajemne zależności pomiędzy dwoma stronami (buyer & real estate company) i, co jest najważniejsze – raz podpisany staje się wiążącym kontraktem, który może mieć bardzo poważne konsekwencje prawne dla obu stron. Zanim napiszę o tych konsekwencjach, wspomnę tylko króciutko, dlaczego taki kontrakt powstał.

Otóż sprzedający nieruchomość zawsze podpisywał kontrakt na współpracę z agencją i nazywa się to "Listing Agreement". Po podpisaniu tego kontraktu sprzedający miał swoją reprezentację.

Natomiast kupujący, po pierwsze, nie podpisywali żadnego kontraktu na współpracę, czyli tak naprawdę nikt ich nie reprezentował od strony prawnej, ale również nie byli zwykle zobowiązani do lojalności i często się zdarzało, że kilku agentów nieświadomie pracowało dla tego samego kupującego. Budziło to oczywistą frustrację, gdy sprawa się ujawniała. To tylko tak w skrócie.

W chwili obecnej, praktycznie pierwsza rzecz, którą agent powinien zrobić, kiedy spotyka potencjalnego klienta, który chce kupić nieruchomość, to powinien podsunąć mu do podpisania wspomniany na wstępie dokument.

Wiadomo, agent chce wiedzieć, na czym stoi. Z drugiej strony, naturalną reakcją potencjalnego kupującego jest – "ja nic nie podpisuję, bo nie chcę zobowiązań". Jest to też naturalna reakcja i wcale się temu nie dziwię.

Owszem, kiedy planujący zakup spotyka się z agentem, którego zna z przeszłości albo z polecenia, to podpisanie takiego kontraktu przychodzi łatwo i zwykle nie budzi obaw. Natomiast kontrakt taki może być podsunięty do podpisania przez agenta "z przypadku", który na przykład pokazuje nam tylko jeden dom, który wybraliśmy z MLS. Wówczas oczywiście pojawia się pytanie, co zrobić, by nie zostać wystrychniętym na dudka.

Jest na ten problem zasadniczo bardzo proste rozwiązanie.

Po pierwsze, kontrakt na współpracę ma określony okres ważności. Jest on taki, jaki zostanie w ten kontrakt wpisany. Nie ma minimalnego okresu ważności. Czyli jeśli ktoś nam pokazuje jeden dom i wiemy, że tylko ten dom chcemy z danym agentem zobaczyć, a podsuwa nam kontrakt ważny na trzy miesiące, to na pewno nie jest on uczciwy. Wówczas należy przekreślić datę i wpisać ważność na przykład na 2 – 3 dni. Wystarczy! (Należy uzyskać inicjały agenta przy zmianie i postawić swoje).

Kontrakt ten też zawiera miejsce, w którym powinien się znaleźć ogólny opis nieruchomości, którą chcemy kupić, oraz rejon, w którym poszukujemy. Tu też można się zabezpieczyć. Jeśli, na przykład, ktoś nam pokazuje specyficzny dom, o który poprosiliśmy, i podsuwa nam kontrakt na współpracę, to oprócz wpisania bardzo krótkiej daty ważności kontraktu, możemy też wpisać konkretny adres danej nieruchomości. Oznaczać to będzie, że ów być może przypadkowy agent może domagać się ewentualnego respektowania kontraktu tylko i wyłącznie w stosunku do danej nieruchomości.

Myślę, że to jest proste!

Warto również wiedzieć, że o ile podpisanie "Listing Agreement" na sprzedaż jest zwykle wyłączne, to w przypadku "Buyers Representation Agreement" możemy mieć nawet kilku agentów, z których każdy działa w innym terenie.

Na przykład, ktoś szuka domu, ale nie wie, czy ma to być Scarborough, czy Hamilton. Jeśli podpisze on kontrakt z jednym agentem na poszukiwanie domu w Scarborough, a z innym na Hamilton – zakładając, że każdy z agentów specjalizuje się w swojej okolicy – wszystko jest OK, jak długo w dokumencie to jasno określimy. Możemy mieć jednego agenta, który specjalizuje się w condo, innego we freehold.

Jeśli zaczynamy współpracę z agentem, możemy pierwszy kontrakt podpisać na tydzień czy dwa. Jeśli jesteśmy zadowoleni z serwisu i agent zdobędzie nasze zaufanie, to wówczas można zawsze podpisać nowy kontrakt na dłuższy czas czy następne dwa tygodnie.

Jakie są konsekwencje, jeśli mamy podpisany kontrakt z agentem na współpracę, a w tym czasie kupimy nieruchomość z jego pominięciem? Poważne!
Agent ma prawo do swojego "commission", tak jak jest to określone w systemie MLS, czyli zwykle 2,5 proc., i jest to sprawa pewna i nie do przeskoczenia. Również jeśli nasz kontrakt opiewa na 2,5 proc. + HST i nawet skorzystamy z usług "naszego" agenta, ale dostanie on zapłatę mniejszą niż owe 2,5 proc. – to agent ma prawo domagać się różnicy w "commission" od kupujących. Czyli należy uważać, co podpisujemy!

Na zakończenie jedna uwaga. Każdy kontrakt może być skasowany za obopólną zgodą. Jest na to specjalny dokument nazywany "Cancellation of buyers representation agreement".

Przy czym nie zawsze każdy agent zgodzi się go podpisać bezwarunkowo. Często się składa, że za "zwolnienie" z umowy – oczekuje on pewnej rekompensaty finansowej. Tak więc jeszcze jeden dodatkowy powód, by uważać, co się podpisuje.

sobota, 27 wrzesień 2014 22:33

Sprzedaż z Property Guys

Napisane przez

maciekczaplinskiKilka lat temu zmieniono przepisy i umożliwiono takim kompaniom, jak Property Guys czy Comfree, wprowadzanie listingów do systemu MLS z bardzo zaniżonym commission. Czy to się opłaca? Czy benefit niskiego "commision" jest wart wybrania tej drogi?

Obecny rynek nieruchomości jest niezwykle aktywny. Brakuje domów do sprzedaży i z pewnością wystawiony dom na sprzedaż przez właściciela ze znakiem Property Guys czy Comfree ma szansę sprzedaży, ale czy to się opłaca? Czy chęć zaoszczędzenia od 3,5 do 5 proc. na wynagrodzeniu dla agentów nie prowadzi do znacznie większych strat zarówno finansowych, jak i czasowych? Zastanówmy się razem!

* Kupujący dom sprzedawany przy pomocy Property Guys – zdają sobie sprawę, że właściciel nie płaci wynagrodzenia agentom i w praktyce to oni chcąc skorzystać z tej oszczędności. W normalnej sytuacji negocjacje są pozostawione agentom, którzy znając rynek, będą dbali o to, by cena odpowiadała wartości rynkowej. W przypadku "prywatnych transakcji" kupujący często oprócz negocjacji ceny, chce również uzyskać dodatkową obniżkę ze względu na brak wynagrodzenia dla agentów.

* Kompanie takie jak Property Guys mają swoje fee, które należy zapłacić z góry – bez względu czy się dom sprzeda, czy nie. "Normalni" agenci – opłacani są tylko po doprowadzeniu sprzedaży do szczęśliwego końca.

* Następny problem to kwestia umawiania spotkań oraz pokazywania domu oferowanego do sprzedaży. Zamiast spędzać swój własny czas w pracy lub na przyjemnościach, właściciel nieruchomości sprzedawanej z Property Guys – musi niemalże być w domu cały czas. Najczęściej spędzając weekendy na robieniu open houses.

* Typowe jest, że na znak "Property Guys" dzwonią agenci real estate próbujący namówić właściciela na sprzedaż domu za ich pośrednictwem. Istnieją wręcz specjaliści w tej dziedzinie, którzy często nie biorą "nie" za odpowiedź i potrafią nagabywać tak długo właściciela domu, aż wreszcie się podda.

* Wystawienie domu na rynek to jedna sprawa. Pozostają również negocjacje i oferta. Niewielu właścicieli sprzedających dom ma wiedzę, jak przygotować ofertę, która jest ważnym kontraktem prawnym. Sprzedając dom z Property Guys, jesteśmy zdani na siebie. Kupujący dom również mają poważne obawy, czy nie popełnią błędu, podpisując ofertę bez pomocy agenta lub prawnika, i często omijają z daleka takie domy. Bez znajomości prawa kontraktowego – można popełnić niewybaczalne i kosztowne błędy.

* Kupujący dom (buyers) – nie płacą commission agentom. W związku z tym ponad 95 proc. kupujących trafia więc do agentów real estate i z nimi współpracuje. Jak zapewne Państwo wiedzą, agenci, którzy pracują z kupującymi, podpisują specjalny kontrakt na współpracę na określony okres. Chcąc sprzedać dom samemu lub z pomocą takiej firmy jak Property Guys (i nie płacić commission), rezygnują Państwo z tej ogromnej rzeszy klientów gotowych do kupna. Ograniczając się tylko do tak zwanych "bargain hunters" – tych którzy szukają okazji i chcą często kupić dom poniżej wartości rynkowej.

* Sprzedając samemu – narażeni są Państwo na wpuszczanie do domu i na negocjacje z ludźmi, których nie znacie i którzy być może nawet nie kwalifikują się finansowo na zakup nieruchomości. Jest przecież ogromna liczba ciekawskich oglądaczy.

* Planując sprzedaż domu – należy umieć go wycenić zgodnie z Market Value. Nie będąc w tej dziedzinie fachowcem – jak wycenić własny dom? Czy wycena nie jest zawyżona lub zaniżona? Wiadomo, że dom o zawyżonej cenie często w końcowym efekcie sprzedaje się poniżej wartości.

Pomimo że zatrudnimy taką kompanię jak Property Guys i wprowadzimy nasz dom do systemu MLS, tak naprawdę nadal są Państwo skazani na siebie!

Kompanie takie nie prowadzą dla was negocjacji, nie umawiają spotkań, nie pomagają we właściwej wycenie nieruchomości. Owszem, dostajemy literaturę, jak to zrobić, ale doświadczenia nie da się kupić tak łatwo.

Zauważyłem ostatnio też bardzo ciekawą tendencję dotyczącą domów wystawianych przez takie kompanie, jak Property Guys czy Comfree.

Otóż zasadą tych kompanii dotychczas było i jest, że pobierają one tak zwane "flat fee" za wprowadzenie nieruchomości do systemu MLS. Jest to suma zbliżona do 1000 dol. Tak więc takie kompanie są zainteresowane wprowadzeniem jak największej liczby listingów, a ponieważ ich fee jest pobierane z góry, to tak naprawdę czy dom się sprzeda, czy nie, i tak swoje pieniądze mają. Statystycznie tylko 5-10 proc. listingów jest sprzedawanych przez listing agent, który reprezentuje obie strony (kupujących i sprzedających). Ponad 85 proc. domów otrzymuje oferty od agentów, którzy reprezentują kupujących. Do niedawna wynagrodzenie oferowane dla agentów, którzy pracowali z kupującymi przez te kompanie, wynosiło jeden dolar. Czy ktoś, może oczekiwać, że agent, który przyniesie ofertę, zadowoli się takim wynagrodzeniem? Na pewno nie.

Oczekiwanie, że taki agent reprezentujący kupujących wystawi rachunek dla nich na 2,5 proc., jest też mało realne. Wielu kupujących ma tylko 5 proc. na wpłatę i ekstra 2,5 proc. jest niemożliwe.

Dlatego ostatnio zauważyłem, że wielu sprzedających poprzez te kompanie otwarcie zaczyna oferować 2,5 proc. dla agentów reprezentujących kupujących. Zaczyna docierać do "oszczędnych", że chytry dwa razy traci. Czyli wracamy do punktu wyjścia – płacimy 2,5 proc. dla buyers broker, dlaczego nie zapłacić już w pewnych przypadkach od 1 proc. i mieć agenta, który będzie dbał o Państwa biznes!

sobota, 20 wrzesień 2014 15:24

University Suits cz. 2

Napisane przez

maciekczaplinskiTydzień temu pisałem o bardzo ciekawym i zupełnie innym sposobie na zainwestowanie pieniędzy w Kingston. Im bardziej myślę o tym projekcie tym bardziej mi się on podoba i uważam, że jest to bardzo dobra okazja dla inwestorów, której nie wolno przegapić. To znaczy ci co ją przegapią, będą żałowali. Dlaczego tak myślę? Z bardzo wielu powodów.

•Przypomnę najpierw tym, którzy nie wiedzą, o co chodzi, że oferujemy do sprzedaży dla inwestorów, mieszkania w nowo budowanym budynku w Kingston w Ontario, który zlokalizowany jest tuż przy Queen's University. Budynek w całości jest projektowany i budowany z myślą, by mieszkania były wynajmowane studentom.

•Jest to pierwszy i unikalny taki projekt w Kingston i jest to kropla w morzu potrzeb w tym mieście. Dlaczego? Na Queen's University studiuje około 25.000 studentów, najczęściej z bardzo zamożnych rodzin. Cały projekt w obu fazach będzie miał mniej niż 400 mieszkań. Nie ma niczego podobnego w całym mieście i tego typu "luksusowe" jak na to miasto mieszkania będą chętnie wynajmowane. Rozmawiałem z kilkoma rodzicami, których dzieci są lub były na tym uniwersytecie. Potwierdzili oni to, że nawet jeśli ceny będą wyższe za wynajem niż typowo, to z braku wyboru wielu studentów i ich rodziców zapłaci więcej, by mieszkać w luksusowym, dobrze zorganizowanym budynku zamiast wynajmować pokoik w rooming house. Oferowane mieszkania są całkowicie wyposażone i umeblowane.

•Jest to tak zwane "worry free investment" – dlaczego? Otóż wszyscy inwestorzy, którzy zakupią mieszkanie, mają zaoferowany specjalny program, który jest wstępnie podpisany na trzy lata i który gwarantuje wynajem zakupionego mieszkania studentom oraz pełny management i nadzór nad każdym mieszkaniem. Jest to piękna sprawa, bo nie trzeba się martwić o znalezienie studentów, pobieranie pieniędzy czy pilnowanie porządku. Za to wszystko będzie odpowiedzialna kompania związana z deweloperem. Oczywiście po 3 latach można nadal to kontynuować na tych samych zasadach za minimalną opłatą. W praktyce inwestorzy nie muszą jeździć do Kingston, by doglądać, jak ich kapitał rośnie. Oczywiście, jeśli ktoś chce wynajmować mieszkanie na własną rękę, jest to możliwe. Jeśli ktoś kupuje takie mieszkanie z myślą o własnych dzieciach, to też nie ma przymusu wynajmowania.

•Jest to znakomita inwestycja, dla tych którzy myślą o stałym i pewnym dochodzie teraz lub na emeryturze. Dlaczego pewna inwestycja? Otóż inwestujemy w coś, co jest namacalne. Nie jest to papier z akcjami, które dziś są warte dużo, za kilka lat jak Nortel staną się bezwartościowe. Uniwersytet w Kingston jest jednym z najlepszych i najstarszych w Kanadzie. I będzie tam pewnie przez wiele stuleci. Ludzie się kształcą i zawsze, a szczególnie w trudnych czasach, młodzi ludzie (i ich rodzice) inwestują w edukację, by zapewnić sobie lepszy start. Jak wspomniałem, 25.000 studentów – jedynie 400 mieszkań jak te w całym mieście! Te mieszkania zawsze będą poszukiwane i inwestorzy nie powinni mieć problemów z "cash flow", szczególnie że jest firma, która tylko i wyłącznie będzie dbała o ten fakt.

•Jak wygląda "cash flow"? Nie będę się zagłębiał w bardzo dokładną wyliczankę, ale jeśli ktoś zakupi studio za około 180.000 dol. i wpłaci 20 proc. down payment, czyli 36.000 dol., to po odliczeniu wszystkich kosztów i uwzględnieniu tego, co zostanie spłacone w mortgage, profit w skali pierwszego roku wyniesie około 6500 dol. Czyli jest to profit około 18 proc. w skali roku na zainwestowanych 36.000 dol. Czy znają Państwo lepszą inwestycję? Ja nie. Proszę pamiętać, że mieszkanie co roku się spłaca i ten profit będzie się co roku podnosił, bo więcej z principal będzie spłacone. Ceny tych mieszkań z czasem też powinny rosnąć, ale gdyby nawet niewiele, to i tak ktoś za nas spłaca nasz dług i buduje nasze equity. Wielu ludzi kupuje normalne condominia od builderów na czystą spekulację. Kupię dziś, sprzedam zaraz po odbiorze i może zarobię 10-15 proc. Ta inwestycja jest inna. Jest ona długoterminowa, ale też profit jest inny. Wpłacam 20 proc. (tak jak w przypadku innych condo), ale po czasie ktoś nam spłaca pozostałe 80 proc. Wówczas możemy sprzedać naszą inwestycję i "cash the profit" albo trzymać i mieć stały dobry i pewny dochód.

•Nie ma limitu, ile takich mieszkań można kupić. Jeden z zainteresowanych klientów planował kupno studio za gotówkę. Superpomysł, gdyż natychmiast zwrot na jego pieniądzach będzie około 6 proc. w skali roku i tyle nie oferuje żaden bank. Ale ja poradziłem mu inne rozwiązanie. Zasugerowałem mu kupno 5 mieszkań tej samej wielkości i wpłacenie 20 proc. na każde mieszkanie. Owszem, w tej chwili jego "cash flow" będzie mniejszy, ale w perspektywie po spłaceniu mieszkań jego całkowite equity wyniesie około miliona zamiast 200 tys. dol. (oczywiście będzie to znacznie więcej, bo ceny też będą inne). Ten inwestor przyznał mi rację.

•Mieszkania sprzedają się bardzo szybko i proszę nie zwlekać z decyzją. Podobny projekt w Scarborough, sprzedał się w ciągu dwóch tygodni. Ceny zaczynają się od około 185.000 dol. za studio, około 210.000 dol. za jedną sypialnię, około 290.000 dol. za 2-sypialniowe mieszkanie. Są też większe mieszkania i zainteresowani proszeni są o kontakt. Deweloper wypuszcza mieszkania do sprzedaży w małych seriach, cały czas rezerwując sobie prawo podniesienia ceny bez specjalnej zapowiedzi. Mieszkania są sprzedawane na zasadzie pierwszeństwa decyzji. Deweloper zaprosił nasz Team oraz około 10 innych grup z całego Ontario do tego "exclusive offering" i mieszkania, jak wspomniałem, znikają szybko i czekający i niezdecydowani mogą nie zdążyć.

•Proszę pamiętać, że te mieszkania kupowane są na inwestycję, a nie jako mieszkania dla Państwa. Dlatego należy zmienić sposób myślenia, jeśli chodzi o ten projekt. Nie wolno myśleć o tym, czy to jest blisko, czy daleko od Toronto; czy widok z okna jest ładny, czy lubimy kafelki czy meble w kuchni. To jest nieważne. Jest to "money making investment" i w dodatku bardzo bezpieczny!!! Szczególnie ta inwestycja jest idealna dla tych, którzy nie chcą martwić się o dodatkowy dochód w wieku emerytalnym.

•Plusem jest również to, że dochód z mieszkania może być legalnie użyty przy kwalifikacji na mortgage. Jest to istotne dla tych, którzy mają na down payment, ale nie mają bardzo wysokich dochodów.

Wszystkich zainteresowanych uzyskaniem tych informacji zapraszamy do Starsky'ego 2 w czasie naszych dyżurów (telefon 905-820-6969) albo rejestracji poprzez e-mail adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Można też dzwonić lub wysłać SMS do Kasi Czaplińskiej 416-525-1206 lub Anny Koba – 905-339-9133.

piątek, 05 wrzesień 2014 14:43

Property tax

Napisane przez

maciekczaplinskiWysokość podatków od nieruchomości, które płacimy w Ontario, bazuje na wartości rynkowej nieruchomości, którą posiadamy. W 1997 roku został wprowadzony w życie "fair assessment system", który stworzył podstawy do ujednoliconej wyceny wartości rynkowej nieruchomości. W tym celu powstała instytucja pod nazwą Municipal Property Assessment Corporation (MPAC), której specjalnie przeszkoleni pracownicy ustalają teoretyczną wartość rynkową każdej nieruchomości. Po angielsku nazywa się to "current value assessment". Termin ten określa, za jaką sumę dana nieruchomość mogłaby być sprzedana na wolnym rynku.

Dzięki nowym wycenom od podobnych nieruchomości w obrębie tego samego miasta pobierane są (w teorii) podobne podatki. Dlatego nowy sposób ustalania podatków nazywany jest "fair assessment system". By zapewnić aktualność systemu, wszystkie wyceny nieruchomości są obecnie uaktualniane corocznie. Jak wspomniałem, zajmuje się tym specjalna firma MPAC (Municipal Property Assessment Corporation). Od tej firmy właśnie otrzymujemy uaktualnianą wycenę rynkową raz w roku (current value assessment). Niestety, co roku jest ona coraz wyższa!

System ten ma również kilka możliwości:
• osobom o niskim dochodzie (emeryci i osoby niepełnosprawne) pozwala ubiegać się o obniżenie lub rozłożenie należnych podatków w czasie (niestety nie jest to takie proste);
• stworzono łatwiejszy proces odwołań w sprawie określania wartości nieruchomości,
• poszczególne miasta mają większy wpływ na ustalanie wysokości podatków płaconych przez właścicieli nieruchomości w zależności od ich lokalnego budżetu. Władze miejskie mogą obecnie wyznaczyć podatki, bazując na uaktualnionych wskaźnikach.

Warto wiedzieć, jak wyliczane są podatki w oparciu o "current value assessment". Otóż każdy region (na przykład Peel) opracowuje swój doroczny budżet na przewidywane wydatki związane z utrzymaniem służb miejskich i usług, takich jak: policja, straż pożarna, wywożenie śmieci, odśnieżanie dróg, szkolnictwo i wiele innych elementów. Suma wszystkich wydatków (budżet miejski) rozłożona jest następnie na wszystkie nieruchomości w obrębie miasta proporcjonalnie do ich aktualnej wyceny wartości (current value assessment).

Oprócz władz miejskich, również władze prowincyjne mają swój budżet (w tym przypadku głównie związany ze szkolnictwem), który również rozłożony jest proporcjonalnie na wszystkie nieruchomości w obrębie prowincji. Część podatku pobierana przez miasto i część pobierana przez prowincję składają się na całkowity podatek od nieruchomości.

Zrozumiałe jest, że im wyższy jest "current value assessment" danej nieruchomości, tym płacimy wyższy podatek. W obrębie każdego miasta są tereny, które szybciej poszły w górę niż inne. W tych okolicach wzrost podatków może być bardziej odczuwalny.

Czy moim zdaniem obecny system jest sprawiedliwy? Osobiście uważam, że nie!

• Podatek ten jest naliczany liniowo – czyli ktoś, kto mieszka w małym domu, ale ma na przykład pięcioro dzieci w szkole, płaci mały podatek. Ktoś, kto mieszka w drogim domu i może nawet nie mieć dzieci w wieku szkolnym, płaci zdecydowanie wyższy podatek – korzystając ze znacznie mniejszej ilości usług! Podatek ten powinien być paraboliczny. Co to oznacza – wszyscy powinni płacić podatek liniowy do na przykład 750.000 dol., ale powyżej tej sumy powinien on powoli spadać.
• Często urzędnicy MPAC w sposób niefrasobliwy zawyżają wartość nieruchomości – co oczywiście prowadzi do zawyżonych podatków. Urzędnik, który ma określić "market value", często nawet nie widzi wycenianego domu i dlatego ważne jest, by te wyceny kontrolować.
• Płacimy ten podatek z tak zwanych "after tax money". Czyli płacimy podatek z pieniędzy, od których już musieliśmy zapłacić podatki. Moim zdaniem, podatki od nieruchomości powinny być uwzględniane jako wydatek w naszych personalnych zeznaniach podatkowych. Wówczas przynajmniej miałoby to sens. Tak jest robione w USA.

Jak być może Państwo wiedzą – różne miasta mają różne "mill rate" – w rejonie Peel podatki są zbliżone do 1 proc. wartości rynkowej nieruchomości (dokładnie 0,98 proc.). Na przykład w rejonie Durham – "mill rate" jest znacznie wyższy i wynosi około 1,7 proc. Oznacza to, że w różnych miejscach Ontario za nieruchomość wycenioną na taką samą sumę podatki mogą być znacznie wyższe.

Często oglądając domy z klientami, widzę, jak porównują oni wydruki z MLS (Multiple Listing System), zwracając szczególną uwagą na aktualne podatki. Zdarza się często, że nieruchomości wystawione za podobną sumę mają bardzo różne podatki. Często jest to znaczna różnica. Załóżmy, że nieruchomość była wyceniona przez MPAC na 400.000 dol. – ale została sprzedana na przykład za 500.000 dol. W takiej sytuacji należy spodziewać się wzrostu podatków. Tak jak wspomniałem w pierwszej części – podatki bazują na "market value" – w związku z tym jak ktoś zapłaci za dom 500.000 dol., to MPAC będzie bazowało następną jego wycenę na tej wartości. Trudno będzie w takim przypadku odwoływać się i twierdzić, że dom jest wart tylko 400.000 dol., skoro zapłaciliśmy za niego 500.000 dol. Spotkałem się z takimi przypadkami wielokrotnie i jeśli podwyżka nie następuje natychmiast – to nastąpi w miarę szybko. Tak więc nie należy się za bardzo sugerować podatkiem pokazywanym na wydruku MLS – gdyż i tak zostanie on "skorygowany" przez miasto.

Jeszcze kilka uwag na zakończenie.

• Płacenie "property tax" jest niestety obowiązkowe i jeśli zaczynamy za nie zalegać, to po upływie trzech lat miasto ma prawo wystąpić o przejęcie nieruchomości i sprzedaż jej za zaległe podatki. To jest bolesne.
• Istnieje wiele firm, które pomagają w walczeniu i odwoływaniu się od wyceny nieruchomości przez MPAC. Nie zawsze jest to skuteczne, ale zawsze warto spróbować. Dobrą rzeczą jest to, że najczęściej takie firmy pobierają opłatę tylko wtedy, jeśli wygrają naszą sprawę, i jest to zwykle połowa zaoszczędzonych pieniędzy. Zawsze to coś.
Firma, z której usług czasem korzystam, jest prowadzona przez dwóch panów – Roberta Baranowskiego i Romana Andrzejewskiego, nosi nazwę After Tax. Mieści się ona w centrum Mississaugi, a telefon do niej to 905-273-4855.

piątek, 29 sierpień 2014 14:13

Condo i freehold

Napisane przez

maciekczaplinskiOkreślenia condo i freehold odnoszą się do prawa własności nieruchomości.

Freehold – do tej kategorii zasadniczo zalicza się większość domów wolno stojących, bliźniaków oraz szeregowców. Właściciele tych nieruchomości mają pełną własność zarówno budynku, jak i ziemi, na której ów budynek jest wybudowany. W tym przypadku są oni oczywiście odpowiedzialni finansowo za utrzymanie i wszelkie naprawy dotyczące całej nieruchomości. Zarówno na zewnątrz budynku, jak i wewnątrz. Ponadto są oni odpowiedzialni za naprawy i utrzymanie w czystości terenu, na którym budynek stoi. W przypadku freehold – właściciel nieruchomości musi stosować się do pewnych standardów utrzymania i używania nieruchomości narzucanych na niego przez przepisy miejskie w formie tak zwanych by-laws. Są to ogólne przepisy porządkowe, które na ogół nie mają zbyt restrykcyjnych zasad. Zrozumiałe jest, że jeśli ktoś na swoim terenie w mieście zrobi składowisko starych samochodów albo zacznie hodować na dużą skalę zwierzęta – to miasto zwykle w odpowiedzi na skargi sąsiadów może zmusić właściciela do przywrócenia porządku.

W przypadku condo – typową kategorią są zespoły townhousów czy budynki apartamentowe. W tym przypadku kupuje się owszem mury, w których się będzie żyło, ale teren, na którym na przykład wybudowany jest townhouse, jest własnością korporacji, w której kupujący ma swój udział. W praktyce oznacza to, że o ile jesteśmy odpowiedzialni za większość napraw i renowacji wewnątrz unitu, to zwykle wszystkie naprawy zewnętrzne oraz utrzymanie terenu i urządzeń wspólnie używanych, takich jak na przykład basen – są wykonywane przez specjalnie w tym celu zatrudnioną przez korporację instytucję nazywaną "management company". Oczywiście wszystkie opłaty związane z utrzymaniem wspólnej własności są ponoszone wspólnie. W przypadku condominium oprócz przepisów miejskich – każda korporacja ma swoje własne przepisy porządkowe, które są zwykle bardzo restrykcyjne i za których egzekucję odpowiedzialny jest management. Na pewno wielu słuchaczy, którzy mieszkali w townhousach stoczyło wojnę z korporacją o możliwość zainstalowania anteny satelitarnej czy możliwość ogrodzenia kawałka "swojego" terenu. Zwykle w takich wojnach stroną zwycięską jest korporacja, a sfrustrowany posiadacz condo wkrótce zamienia je na freehold.

Warto wiedzieć, jak kształtują się opłaty za utrzymanie nieruchomości w przypadku freehold i condo. W przypadku condo – musimy płacić tak zwane maintenance fee. Warto wiedzieć, jak to wpływa na wysokość ogólnych spłat. Porównując bezwzględne ceny zakupu nieruchomości na przykład 450.000 dol. w przypadku domu FREEHOLD i 300.000 dol. w przypadku CONDO, nie zawsze zdajemy sobie sprawę ze wszystkich opłat związanych z ich comiesięcznym utrzymaniem. W pierwszej chwili wydawać by się mogło, że miesięczne opłaty w przypadku domu za 450.000 dol. muszą być znacznie wyższe niż w przypadku condominium za 300.000 dol. Czy jest tak w rzeczywistości?

Typowymi miesięcznymi opłatami w przypadku freehold będą: pożyczka hipoteczna (mortgage), podatek miejski (property tax), utilites (prąd, gaz, woda) oraz ubezpieczenie domu. Przy założeniu, że kupuje się dom z minimalnym wkładem 5 proc. oraz przy oprocentowaniu pożyczki około 2,89 proc. na 5 lat, całkowite miesięczne opłaty za utrzymanie przeciętnego domu w cenie 450.000 dol. wyniosą około 2700 dol. – RAZEM Z OPŁATAMI ZA OGRZEWANIE, ENERGIĘ i podatkiem od nieruchomości!!!

W przypadku condominium – oprócz opłaty za mortgage, należy się liczyć z podatkiem od nieruchomości (property tax) oraz tak zwanym maintenance. O ile podatek zwykle kształtuje się pomiędzy 1600 a 2400 dol. za dwusypialniowe mieszkanie, to maintenance może obecnie przekraczać 800 dol. miesięcznie w niektórych przypadkach i zwykle zawiera takie elementy, jak prąd, ogrzewanie, woda, ubezpieczenie nieruchomości, garaż oraz telewizja kablowa. Przy podobnych założeniach dotyczących downpayment oraz oprocentowania pożyczki jak poprzednio – całkowity koszt utrzymania condominium w cenie 300.000 dol. w skali miesiąca wynosić będzie około 2400 dol. Szokująco mała różnica w spłacie miesięcznej, bo tylko około 300 dol., pomimo różnicy w cenie aż o 150.000!

Niewątpliwie elementem wywołującym najwięcej emocji i wpływającym w znaczący sposób na wysokość opłat miesięcznych w przypadku condominium – jest maintenance, ale w przypadku condominium możemy mieć do czynienia z jeszcze jednym niepożądanym wydatkiem – "special assessment". W normalnej sytuacji płacone maintenance powinno wystarczyć na pokrycie wszystkich opłat związanych z niezbędnymi naprawami obiektu. Zdarzają się jednak sytuacje, że pojawiają się niezaplanowane, ale konieczne naprawy. Na przykład podziemny garaż, który potrzebuje strukturalnych napraw sięgających czasami setek tysięcy dolarów. W takich sytuacjach korporacja ma prawo "narzucić" na jej członków obowiązek dodatkowych składek na pokrycie nieprzewidzianych wydatków. Zrozumiałe jest, że nikt ich nie lubi i wpływają one w zdecydowanie negatywny sposób na sprzedawalność poszczególnych unitów. Dlatego kupując unit w korporacji – należy bardzo dokładnie zapoznać się z jej sytuacją finansową oraz z planowanymi wydatkami. Odbywa się to przy pomocy dokumentu nazywanego "Status Certificat" – o tym innym razem. Nie od rzeczy byłoby też poproszenie kogoś, kto ma doświadczenie budowlane, by ocenił stan techniczny kompleksu.

Na zakończenie jeszcze dwie uwagi. Pierwsza – typowo jeśli inwestujemy w zakup nieruchomości, to freeholds dużo szybciej nabierają wartości niż condos. Druga uwaga – jeśli kupujemy freehold z myślą o renowacji i zarobku na "flip", to mają one znacznie większy potencjał niż CONDOS – pod warunkiem, że dokonamy właściwego wyboru. Niestety, zbyt często sami nie mając doświadczenia w tych sprawach, korzystają Państwo z pomocy "fachowców", którzy też niewiele na ten temat wiedzą.

Maciek Czapliński

piątek, 22 sierpień 2014 14:56

Down sizing

Napisane przez

maciekczaplinskiSłyszy się często określenie "down sizing" w odniesieniu do nieruchomości. "Down sizing" jest przeciwieństwem "up sizing". Zwykle tak to wygląda w przypadku domów, że kiedy kupujemy pierwszy dom, to już w tym momencie planujemy często kupno za kilka lat domu większego, bo zakładamy, że nasza rodzina się będzie powiększała oraz będzie nas stać na więcej.

Jak wiemy, w Kanadzie, w przeciwieństwie do Polski, ludzie zmieniają domy średnio co 5 – 7 lat. W tym czasie, jeśli zaczęliśmy jako ludzie młodzi, po 2 – 4 zamianach domów, wielu z nas jest obecnie w sporym domu, ale jesteśmy też starsi. Wszystko jest dobrze, jeśli nadal mieszkamy w nim z pełną rodziną, czyli czasami rodzicami oraz dziećmi. Często jednak po następnych kilku latach okazuje się, że dzieci dorosły i często są już na swoim, a my mieszkamy w pięknym i często spłaconym domu, który nagle okazuje się za duży na potrzeby tylko dwu osobowej rodziny. Oczywiście, jeśli dom jest spłacony, to nadal mieszkanie w nim jest tańsze niż wynajmowanie apartamentu, ale płacenie podatków od nieruchomości oraz ogrzewanie dużego domu może być po pewnym czasie dokuczliwe. Dlatego warto by się zastanowić, czy nie ma lepszych rozwiązań. I tu warto pomyśleć właśnie o "down sizing", czyli zamianie domu na mniejszy i tańszy.

Wiele domów, które moi klienci kupowali w Mississaudze 10 lat temu za 400.000 dol., dziś jest wartych blisko 800.000 dol. Czasami mamy je spłacone, czasami mamy jeszcze do spłacenia (jeśli płaciliśmy tylko minimum) około połowy z pierwotnej ceny zakupu. Logicznym rozwiązaniem byłoby sprzedać dom na obecnym dobrym rynku. Ze sprzedanych pieniędzy spłacić balans pożyczki hipotecznej i kupić dom mniejszy, w którym to przypadku zyskujemy kilka spraw. Po pierwsze, pozbywamy się pożyczki (jeśli ją mamy), po drugie, powinniśmy mniej wydawać na utrzymanie domu. Chyba nie ma w tym nic złego, by sobie trochę ulżyć ze spłatami. Gdyby się tak korzystnie okazało, że zostanie nam trochę pieniędzy po zamianie domów, to oczywiście można je zainwestować w rozsądną i bezpieczną inwestycję.

Kupując mniejszy dom, możemy również rozważać opcję kupienia takiej nieruchomości, w której jest albo można będzie stworzyć tak zwany "basement apartment". Jak wiemy, przepisy są obecnie bardziej liberalne i można będzie takie apartamenty wynajmować legalnie. Co to nam daje? Po pierwsze, ogromną pomoc finansową. Średnio takie apartamenty wynajmują się za około 800-900 dolarów. To wystarcza z nadwyżką na zapłacenie podatków od nieruchomości oraz za tak zwany utilities (woda, gaz, prąd). Czyli wizja mieszkania "za darmo" jest bardzo realna. Drugim benefitem jest to, że na tym etapie życia często marzymy o podróżach. Jeśli mieszkamy w domu sami, to często obawiamy się z niego wyjechać na przykład na południe na kilka tygodni. Jeśli jednak mamy dobrych lokatorów, to sprawa jest znacznie prostsza. Oni zwykle będą chętnie doglądać domu być może w zamian za drobną obniżkę opłat w tym czasie, kiedy nas nie ma.

Moim zdaniem, jest to idealne rozwiązanie, ale można jeszcze pójść krok dalej, korzystając z "down sizing". Jest to sugestia nie dla każdego, ale wydaje mi się warta uwagi.

Otóż w opisanej powyżej sytuacji mamy spłacony dom i mieszkamy za darmo. Być może nawet mamy nadwyżkę gotówki ze sprzedaży nieruchomości.

Piękne życie, ale... Może warto zrobić jeszcze jedną inwestycję, która w przyszłości będzie płaciła nam regularny dochód. Myślę to o zakupie nieruchomości, która będzie mogła być wynajmowana i przynosiła nam stały dochód.

Posłużę się przykładem. Bardzo popularnym domem, który przynosi największy dochód, jest tak zwany 5-poziomowy back split. W tym typie domu łatwo jest stworzyć 3 niezależne apartamenty. Myślę tu o bliźniaku. Na obecnym rynku można je zakupić pomiędzy 500.000 a 550.000 tysięcy. Jeśli damy na przykład 200.000 dol. na "down payment" (wzięte jako linia kredytowa pod zastaw naszego domu), to wówczas pozostaje do spłaty 300-350 tysięcy. Obsługa takiego mortgage'u to jest około 1620 dolarów w przypadku 350 tysięcy pożyczki. Nasz dochód w przypadku domu, o którym mówię, wynosić będzie 1500 dol. z największego apartamentu oraz odpowiednio 800 i 900 dol. z dwóch pozostałych. Czyli w całości będzie to około 3200 dol. miesięcznie. Wystarczy to z nadwyżką na obsługę pożyczki hipotecznej, zapłacenie podatków od nieruchomości, utilities (jeśli będą wliczone w cenę za wynajmowanie), a nawet obsługę naszej linii kredytowej, którą wzięliśmy pod zastaw naszego domu, w którym mieszkamy, by mieć pieniądze na "down payment".

Jakie są benefity takiego posunięcia? Wydaje mi się, że oczywiste. Po pierwsze, mamy coś, co nie kosztuje nas nic albo prawie nic, a co się spłaca i nabiera wartości i jest naszą inwestycją na emeryturę. Po drugie, przy odpowiednim ustawieniu spłat i płacąc z trochę ekstra, możemy taką nieruchomość spłacić znacznie szybciej niż normalnie. Nagle może się okazać po 10 – 15 latach, że nie tylko mamy dodatkowe "equity" warte prawdopodobnie około 700.000 dol. (ceny pewnie wzrosną), ale również mamy stały dochód pewnie około 4000 dol. miesięcznie (ceny za wynajem też wzrosną). Jest to lepszy plan niż najlepsze benefity z "Canada Pension Plan".

Trudno się nie zgodzić z logiką takiego planu.

Dlatego wszystkich, którzy są na tym etapie życia, zapraszam do spotkania osobistego ze mną, gdzie możemy taki plan wprowadzić w życie.

By znaleźć obecną wartość rynkową (oczywiście w przybliżeniu), wystarczy do mnie zadzwonić pod numer 905-278-0007 (można też wysłać tekst, bo to jest moja komórka), albo można napisać e-mail na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Bardzo chętnie sprawdzę, jakie były sprzedaże podobnych nieruchomości w ostatnim okresie i na podstawie tego będziemy mogli w dużym przybliżeniu dokonać kalkulacji. Jak wspomniałem, będzie to wycena przybliżona, bo żeby dom wycenić dokładniej, będę potrzebował odwiedzić Państwa i zobaczyć, w jakim stanie technicznym i jak ten dom jest utrzymany. Taki serwis jest całkowicie bezpłatny. My po prostu liczymy na tak zwany "future business".

Jeśli Państwo wolą nas odwiedzić w naszym biurze w Starsky 2, to oczywiście każdy z naszej grupy chętnie pomoże w takiej wycenie.

piątek, 15 sierpień 2014 14:13

MLS listing

Napisane przez

maciekczaplinskiBy wystawić dom na sprzedaż, należy podpisać kontrakt z agentem. Co taki kontrakt zawiera?

Wprowadzając dom do sprzedaży, należy podpisać kontrakt z firmą brokerską. Nieruchomość może być sprzedawana za pomocą systemu Multiple Listing (MLS) albo przy pomocy Exclusive Listing. W obu przypadkach obecnie podpisujemy taki sam kontrakt. Ale różnica pomiędzy Multiple Listing a Exclusive Listing jest zasadnicza. W pierwszym przypadku nieruchomość jest wprowadzana do specjalnej bazy danych, do której mają dostęp wszyscy agenci real estate (oraz każdy poprzez stronę realtor.ca).

Powoduje to znakomitą ekspozycję na rynku i potencjalnych klientów. W przypadku Exclusive Listing – nieruchomość nie jest wprowadzana w system komputerowy MLS – w związku z tym promocja jest ograniczona tylko do tego, co indywidualny agent może zaoferować, czyli najczęściej znaku przed nieruchomością, strony internetowej agenta czy ogłoszenia w prasie. Wiadomo, że Multiple System ma zdecydowanie większe szanse powodzenia, z tym że niektórzy, chcąc przetestować rynek albo obniżyć koszty, zaczynają od Exclusive System.

Dokument ten określa podstawowe zależności pomiędzy właścicielem nieruchomości a firmą brokerską.

•Podpisany kontrakt daje wyłączne prawo do reprezentowania interesów właścicieli nieruchomości wybranej jednej firmie brokerskiej.

•Dokument określa wysokość wynagrodzenia, czyli commission, płaconego dla firmy brokerskiej, która ma listing, oraz tej firmy brokerskiej, która przyniesie ofertę.

•Określa on czas trwania kontraktu; w przypadku Multiple Listing wymagane minimum wynosi 60 dni; w przypadku Exclusive Listing nie ma wymaganego minimum.

•Kontrakt daje wyłączne prawo reklamowania powierzonego do sprzedaży domu zatrudnionej firmie między innymi poprzez umieszczenie domu w systemie MLS, umieszczenie znaku "na sprzedaż", ogłoszenia prasowe. Czasami inni agenci mogą reklamować w mediach ten sam dom, ale wymaga to zgody ze strony agenta, który ma podpisany kontrakt MLS.

•Podpisując kontrakt, właściciele zgadzają się udostępniać dom do pokazywania poprzez agentów zrzeszonych w Real Estate Board oraz ich klientom zainteresowanym zakupem.

•Firma sprzedająca nie jest odpowiedzialna za potencjalne zniszczenia dotyczące nieruchomości – chyba że wynikają one z ewidentnego zaniedbania przez agenta. Każda firma brokerska jest ubezpieczona i w wypadku zniszczeń z winy jej przedstawiciela – ubezpieczalnia pokryje straty.

•Właściciele zobowiązują się do kierowania wszystkich osób zainteresowanych nieruchomością do zatrudnionego agenta.

•Właściciel wyraża zgodę na udostępnienie wszystkich informacji dotyczących oferowanej do sprzedaży nieruchomości w systemie MLS.

Może zaistnieć sytuacja, że agent mający listing będzie reprezentował dwie strony – czyli będzie tak zwanym podwójnym agentem. Podpisując kontrakt, właściciele nieruchomości akceptują taką sytuację.

Kontrakt zawiera również paragraf dotyczący tak zwanego "holdover close". Oznacza to, że jeśli dom nie zostanie sprzedany i już po wygaśnięciu kontraktu właściciel sprzeda dom prywatnie jednej z osób oglądającej go w trakcie trwania kontraktu, może on być odpowiedzialny za wynagrodzenie dla agenta. Jeśli transakcja nastąpi w ciągu czasu określonego w trakcie podpisywania kontraktu.

Warto wiedzieć, że jeśli sprzedajemy tak zwany "matrymonial home" i w dokumentach własności domu występuje tylko jedno nazwisko, to po podpisaniu listingu przez obie osoby będące w związku, nie istnieje potrzeba w czasie negocjacji oferty otrzymania podpisu osoby niebędącej w dokumentach.

Kontrakt musi być podpisany przez wszystkich właścicieli, którzy są zarejestrowani na tytule własności, by był ważny. Po podpisaniu przez wszystkich właścicieli, jedna z kopii umowy musi zostać wręczona podpisującym. Jeśli to nie nastąpi – kontrakt może być unieważniony.

 

Trochę przewrotne pytanie. Czy warto sprzedawać dom poprzez agenta, czy lepiej robić to na własną rękę?

Oczywiście, że zdecydowanie lepiej i bezpieczniej jest zatrudnić zawodowca. Owszem, czasami skuszeni wizją zaoszczędzenia na wynagrodzeniu płaconym agentom, czyli "commission", próbujemy robić to na własną rękę, ale zapominamy o całym szeregu problemów, na które możemy się narazić!

•Umowa kupna i sprzedaży jest ważnym kontraktem prawnym – nieznajomość prawa czy pewnych kruczków prawnych może narazić nas na straty finansowe albo spowodować, że umowa będzie nieważna.

•Brak umiejętności negocjacji, często powoduje straty finansowe i nadmierną poufałosć za strony potencjalnych klientów.

•Gorsza ekspozycja na rynku – agenci wiedzą, jak najlepiej nieruchomość pokazać, by wywołała największe zainteresowanie.

•Zwykle agenci, którzy pracują z kupującymi, czyli reprezentujący "buyers" – omijają domy sprzedawane prywatnie, bo nie mają (najczęściej) oferowanego wynagrodzenia. Sprzedający prywatnie zwykle przez to tracą ekspozycję na około 90 proc. rynku kupujących.

•Umawianie pokazów, robienie "open houses", ciągła potrzeba bycia dostępnym, jest to bardzo uciążliwe. Możemy wpuszczać do domu ludzi, którzy nawet nie kwalifikują się na zakup. Agenci mają system, który świetnie pracuje i pozwala unikać takich problemów.

•Na domy wystawiane "prywatnie" często dzwonią agenci, którzy chcą przejąć listing. Zwykle po 2 – 3 tygodniach prywatny listing zamienia się w MLS listing.

•Domy wystawiane poprzez system MLS zwykle uzyskują wyższe ceny niż sprzedawane prywatnie – tak więc agenci i tak "zarobią" na swoje wynagrodzenie.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.