farolwebad1

A+ A A-

Listy z nr. 19/2015

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

Wielce Szanowny Panie Redaktorze,

jest mi smutno! Dziś Dzień Katyński, a ja znów miałem problem, gdzie z tej okazji zapalić światło. Zapaliłem przy pomniku doc. dr Łucji Charewiczowej, która w okresie międzywojennym była czołową przedstawicielką polskiej nauki historycznej, a pochodziła z Cieszanowa. Pracowała we Lwowie, a po zajęciu miasta przez Sowietów, udało się jej przedostać na tereny zajęte przez Niemców. Przez krótki okres mieszkała u znajomych w Krakowie, a następnie przeniosła się do Warszawy, do dr. Tadeusza Mikułowskiego, który był jej kuzynem ze strony matki. Po aresztowaniu jego syna oboje zostali również aresztowani. Przez krótki okres przetrzymywani byli na Pawiaku, a następnie wysłani zostali do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie wątłe jej zdrowie nie wytrzymało obozowego reżimu i tam w 1943 r. zmarła, a pomnik poświęcony jej pamięci w Cieszanowie ufundowany został z mej inicjatywy w stulecie powstania Polskiego Towarzystwa Historycznego, którego doc. dr Łucja Charewiczowa była aktywnym członkiem.

Wspominając tu na wstępie Panu o tym, iż pragnąc upamiętnić Dzień Katyński, zapaliłem przy tym to właśnie pomniku światło, pragnę tu wyjaśnić, iż w ten to właśnie sposób chciałem znów upamiętnić śmierć jej starszego brata, dr. Włodzimierza Strzeleckiego, który przed wojną pracował w Białymstoku i tam to przez Sowietów został aresztowany i do dziś nie wiadomo, jakie były dalsze jego losy, bo posowieckie zbrodnie skrzętnie są ukrywane przez spadkobierców sowieckiego reżimu. Na tym to konkretnym przykładzie wymownie dostrzec można, jaka była istotna różnica pomiędzy jednym a drugim okupantem, i na tym to konkretnym przykładzie dostrzec można, jak potoczyły się losy polskich rodzin w czas II wojny światowej.

Smutne czasy za nami i niezbyt optymistyczna przyszłość przed nami wyłania się w świetle ostatnich wydarzeń na terenie wschodniej Ukrainy, bo nieustannie pojawia się istotne pytanie: jakie będą losy Polski? Jakie będą losy naszego narodu, gdy dojdzie do rosyjskiej agresji na Polskę, a takiej możliwości nie można ani na chwilę odsuwać i lekceważyć. Dostrzegał ją w swą porę prezydent Lech Kaczyński, ale lekceważono jego poglądy, a dziś ci, którzy z niego drwili, usiłują wokół swych osób gromadzić kręgi społeczeństwa polskiego, bo po prostu, bojąc się o swe osobiste losy, bo politycy Kremla nigdy nie darują tym, którzy go opuszczają i stają po "drugiej stronie barykady", a taką postawę niektórzy z nich dziś zajmują.

Wspominając tu na wstępie o tym, iż w tym roku miałem znów problem, gdzie to zapalić światło w Dzień Katyński, a problem taki wyłania mi się stale, gdy tu zlikwidowany został, postawiony w 1990 r., Krzyż Katyński.

Wspomnę, iż po pamiętnych wyborach do sejmu kontraktowego 1989 r., zaczęliśmy się sposobić w ramach Komitetu Obywatelskiego do wyborów samorządowych, które miały odbyć się w roku następnym. Zaproponowałem, by 11 listopada, a więc w Dzień Niepodległości, odprawiona została w naszym tu kościele parafialnym uroczysta Msza św. i wbrew nawet moim oczekiwaniom do kościoła przybyło sporo osób, i to nie tylko z samego Cieszanowa. Następną uroczystością, która z mej inicjatywy i przy mym zaangażowaniu zorganizowana tu została, była to, opisana już Panu wcześniej, uroczystość upamiętniająca 50. rocznicę pierwszej deportacji ludności polskiej w głąb ZSRS. Kolejna uroczystość, którą zaproponowałem zorganizować tu, miała być związana z Dniem Katyńskim, a więc miała ona upamiętniać zbrodnie sowieckie dokonane w latach 1939–1941. Problem na naszych tu terenach w części znany, ale w czas sowieckiej okupacji skrzętnie skrywany i przeinaczany, bo tajemnica Lasku Katyńskiego, jaką w 1943 r. ukazali Niemcy, po zajęciu Polski przez Sowietów przedstawiana była wręcz odwrotnie, a więc, że w 1941 r. oficerów polskich w Katyniu wymordowali żołnierze niemieccy. Problem to istotny! W tym jednak zakresie przez cały okres sowieckiej okupacji nie miałem nawet cienia wątpliwości, iż nie była to zbrodnia sowiecka!

Wspomnę, iż Tato mój przed wojną systematycznie otrzymywał drogą prenumeraty i podczas niemieckiej okupacji też prenumerował "Nowy Kurier Lubelski", który, jak i inne tego typu dzienniki wydawane w języku polskim na terenach poszczególnych dystryktów Generalnego Gubernatorstwa, przychylnie nie był traktowany, ale Tato, mając swoiste wyczucie, umiał ze szpalt tego "szmatławca" wyciągnąć istotne problemy, bo jak pamiętam, gdy wojska niemieckie na froncie wschodnim zaczęły się wycofywać i podawano, że "na z góry upatrzone pozycje", to wiadomo było, że się cofają, a co za tym idzie, z utęsknieniem wyczekiwano klęski Niemiec, bo z Wołynia dochodziły już trwożne wieści o rzeziach ludności polskiej, a co za tym idzie, spodziewano się, iż na naszych terenach też dojść może do takowej sytuacji, bo stosunki polsko-ukraińskie systematycznie pogarszały się. Wiadomość podana przez Niemców w 1943 r. o odkryciu w Katyniu masowych grobów oficerów polskich wymordowanych przez NKWD w 1940 r., poruszyła ogół społeczeństwa polskiego, ale powszechnie zdawano wówczas sobie sprawę z tego, w jakim to celu zostało zrobione. Pamiętam, iż mówiono o tym, że Niemcy zechcą zwerbować Polaków do walki przeciwko Sowietom. Stąd to nawet te okupacyjne "szmatławce" były rozchwytywane, bo na łamach tychże gazet podawane były listy imienne ekshumowanych ciał oficerów i znalezionych przy nich dokumentów. Podawał je też "Nowy Kurier Lubelski" i stąd to na każdy następny numer też wyczekiwałem, bo systematycznie zacząłem je czytać, bo ciekaw też byłem, czy uda się Niemcom wciągnąć Polaków do wojny z ZSRS.

Stąd to, w latach późniejszych, starałem się przy różnych okazjach wychwytywać wszelkie wiadomości o zbrodniach sowieckich, a w szczególności tych osób, które pochodziły z Cieszanowa i najbliższych terenów. Z czasem, w miarę tzw. odwilży, gdy zaczęły się ukazywać publikacje bezdebitowe, możliwości moje w tym zakresie poszerzały się, a miałem szersze kontakty ze środowiskiem warszawskim oraz po części też ze środowiskiem wrocławskim i krakowskim, skąd przywoziłem sobie różne pozycje wydawane w ramach tzw. drugiego obiegu. Gdy w 1990 r. zainicjowałem postawienie w Cieszanowie Krzyża Katyńskiego, to dysponowałem już wówczas sporą listą konkretnych danych. Sprawa nie była jednak łatwa do realizacji, bo opór "materii" był niezwykle trudny do przezwyciężenia. Ówczesny naczelnik miasta i gminy Cieszanów przedkładał różne kontrargumenty, by przynajmniej w czasie odłożyć tę kwestię na później, a mi chodziło o to, aby Krzyż Katyński stanął na Rynku w Cieszanowie, po przeciwnej stronie pomnika, który w 1966 r. postawiony został na Rynku dla upamiętnienia rozstrzelanych tu zakładników przywiezionych przez Niemców z Zamościa w 1943 r. Pomnik ten stał po stronie zachodniej Rynku i upamiętniał zbrodnię niemiecką. Stąd proponowałem, by Krzyż Katyński stanął po przeciwnej jego stronie, a więc po stronie wschodniej, by w ten sposób wymowniej ukazane zostało położenie drugiego wroga Polski.

Ponieważ trudności były ogromne, stąd powiedziałem w końcu do księdza proboszcza, iż krzyż takowy postawimy na placu przykościelnym, a kiedy wygramy wybory, to przeniesiemy go na Rynek. Sytuacja jednak nadzwyczaj szybko zmieniła się! Otrzymaliśmy zgodę lokalnej władzy, by Krzyż Katyński postawić. Ba, mało tego, ale przywieziono nam z lasu długą kłodę brzozową, a z Oleszyc sadzonki dębowe, klonowe i brzozowe, bo w ten sposób chciałem upamiętnić konkretne osoby zamordowane w Katyniu oraz miejscach kaźni przez sowiecki aparat przemocy. Dzień Katyński, a więc 13 kwietnia, w 1990 r. wypadł wówczas na Wielki Piątek. W Wielki Czwartek, gdy Krzyż Katyński przygotowano i wkopano, ja w tym czasie poszedłem do biura Urzędu Miasta i Gminy, by teleksem przekazać do Przemyśla, do tamtejszego oddziału redakcji rzeszowskich "Nowin", tekst komunikatu, który tamtejszy redaktor Mieczysław Nyczek opatrzył swymi inicjałami i w dniu następnym ukazał się już drukiem. Krzyż był na pięć i pół metra wysokości, a przybita do niego tablica informowała jeno o tym, iż jest to "Krzyż Katyński", nad którą to nazwą jego widniał znak krzyża świętego, a u dołu umieszczone zostały ramowe daty "1940–1990". W dniu następnym, a więc w Wielki Piątek, wyszła z kościoła procesja, z którą przyszedł też proboszcz naszej parafii ks. Jan Chmiel, kanclerz kurii arcybiskupiej w Lubaczowie, ks. Zygmunt Zuchowski, oraz wikariusz. Przy Krzyżu stanęła warta honorowa. Zapalono znicze. Przemawiał ksiądz proboszcz. Przemawiałem i ja, wymieniając przy tej okazji konkretne imiona i nazwiska różnych osób.

Powaga chwili tej była ogromna! Napięcie wzrosło jednak wówczas, gdy zaczęto kopać dołki, by zasadzić drzewka, które miały upamiętniać konkretne osoby pomordowane przez Sowietów. Asystowali przy tym ich krewni i znajomi.

Kolega mój, o którym Panu już wcześniej wspominałem, Roman Pałczyński, którego stryj, mjr Wincenty Pałczyński, zamordowany został w Katyniu, przyjechał z Rzeszowa, z Tarnobrzega przyjechała kuzynka ma Janina Żukowska, która asystowała przy wkopywaniu sadzonki klonu upamiętniającej śmierć jej teścia, który był ostatnim komendantem posterunku Policji Państwowej w Lubaczowie, a nadto została upoważniona przez córki ostatniego tutejszego komendanta posterunku Policji Państwowej, aby reprezentowała je w czas wkopywania też sadzonki klonu upamiętniającego śmierć ich ojca.

Kilka osób przyjechało z Lubaczowa i innych miejscowości, a miejscowych już nie wymieniam nawet, bo było ich też sporo. Następnie zapalono na Rynku światła, które imponujące wrażenie zrobiły wieczorem, gdy było już ciemno. Pogoda dopisała, a ludzie, w tym też sporo dzieci i młodzieży, długo nie odchodzili spod Krzyża. Tak więc Krzyż Katyński w istotny sposób wrósł w środowisko i wymownie upamiętniał zbrodnie sowieckie 1939–1941.

Corocznie odbywały się przy nim różne uroczystości, a w dniu Wszystkich Świętych zapalali przy nim ludzie światła. W dziesięć lat później zorganizowano przy nim ostatnią wielką uroczystość, a jej współorganizatorami byli przedstawiciele władz powiatowych z Lubaczowa. Domaga się ona niewątpliwego szerszego omówienia, ale na to nie starczy mi tu czasu ani miejsca. Wspomnę jeno o tym, iż śladem po tej to uroczystości jest niewielka tabliczka umieszczona na dużym głazie polodowcowego kamienia, a treść jej jest następująca: "w 60-tą rocznicę 1940–2000 ZBRODNI KATYŃSKIEJ Społeczeństwo Powiatu Lubaczowskiego".

Niestety, dziś na cieszanowskim Rynku Krzyża Katyńskiego nie ma! Fakt to przede wszystkim smutny dla mnie, bo włożyłem sporo wysiłku, aby on tu stanął, ale sądzę też, iż kiedyś historycy dotrą do jakichś materiałów archiwalnych i zechcą odszukać jego ślady w tym tu środowisku, ale zaskoczeni będą, iż go tu nie ma, a jest natomiast w jego miejscu postawiony pomnik "ofiar stalinowskich", który pod tą nieadekwatną nazwą "podwiązuje" nie tylko represje poczynione względem społeczeństwa polskiego, ale też i rosyjskiego, ukraińskiego, niemieckiego czy innych nacji, ale to nie to co jednoznacznie reprezentował sobą Krzyż Katyński, który na tym to zakątku południowo-wschodniej Polski był jedynym na otwartej przestrzeni, a najbliższy znajduje się pod Wawelem w Krakowie.

Można tu postawić jednoznaczne pytanie: komu zależało na tym, aby Krzyża Katyńskiego w Cieszanowie nie było, a kto przyłożył do tego rękę bezpośrednio, wiadomo. Smutny ten to fakt wypada mi odnotować jeszcze w 75. rocznicę zbrodni katyńskiej i w 25. rocznicę postawienia tu Krzyża Katyńskiego, którego widok w istotnym też stopniu przyczynił się do tego, iż kandydaci Komitetu Obywatelskiego uzyskali znaczącą przewagę w miejscowej radzie, acz przeciwnicy takowej wersji wyników nie przewidzieli i byli całkowicie nimi zaskoczeni.

Przed nami była jeszcze jedna uroczystość, którą zaproponowałem zorganizować przed kampanią wyborczą i samymi wyborami, ale na jej temat postaram się Panu napisać przypuszczalnie już w następnym liście, bo czas szybko ucieka, a sił mi nie przybywa. Z trudem więc siadam do maszyny, a na szersze poruszenie oczekuje sporo innych spraw, bo z dala od wielkich ośrodków miejskich życie też nie stoi w miejscu i liczne problemy zasługują na szerszą uwagę nie tylko tu w kraju, ale i tam za Oceanem również. Na tym jednak zakończę.

Kończąc list ten, pragnę nadmienić jeszcze o tym, iż w liście mym z 10 lutego, który opublikowany został w nr 12. redagowanego przez Pana tygodnika, wkradły się dwie nieścisłości. Jedna w kolumnie pierwszej, gdzie miast "tamtejszego chóru" podane zostało "chórku", a to brzmi już lekceważąco. Druga wyziera z kolumny drugiej, gdzie miast 1989 r. wymieniony został 1985 r., a to już istotna nieścisłość. Wprowadzone do tekstu listu mego zdjęcie to fragment lubaczowskiego Rynku, gdzie na pierwszym planie widnieje publiczna studnia, a nieco dalej, po lewej od niej stronie, dostrzec można ratusz, którego sylwetka frontalna godna jest uwagi nie tylko przygodnego turysty. Rynek lubaczowski jest mniejszy od cieszanowskiego i jak mi jest wiadome, w czas okupacji sowieckiej przemianowany on został na plac Józefa Stalina. W północnej jego części, gdzie był minipark, ustawiony został pomnik Włodzimierza Lenina, po wyzwoleniu miasta przez Niemców 22 czerwca 1941 r. Żydzi zmuszeni zostali do jego rozebrania.

Wspominając tu o zajęciu Lubaczowa przez Niemców już w pierwszym dniu wojny, fakt ten określiłem jako jego wyzwolenie, bo istotnie tak został on potraktowany nie tylko przez ludność ukraińską, ale i polską, bo na stacji kolejowej stały wagony towarowe z charakterystycznymi kominkami, do których mieli być ładowani znów ludzie w ramach kolejnej deportacji. Wybuch wojny przeszkodził jednak w jej realizacji, a co za tym idzie, wkroczenie wojsk niemieckich przyjęto z zadowoleniem nie tylko w Lubaczowie, ale i na innych obszarach okupowanych przez ZSRS ziem polskich II Rzeczpospolitej. Takie to były problemy naszego narodu w czas II wojny światowej. Jedni cieszyli się z uderzenia niemieckiego na Związek Sowiecki, a inni, o czym wspomniałem tu Panu na wstępie, wypatrywali co rychlej klęski III Rzeszy i wyzwolenia przez wojska sowieckie spod okupacji niemieckiej. Trudne to dziś do zrozumienia problemy przez młode pokolenie, które po prostu nie rozumie istoty okupacji przez obce nam siły, a ja należę jeszcze do tego pokolenia, które problemy te ma wpisane w swe życiorysy.

Ściskam Panu, Panie Redaktorze, serdecznie dłoń z nadzieją, że nie tylko Pan, ale może jeszcze i ja doczekam pomyślniejszych dni.

Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, 13 kwietnia 2015 r.

Od redakcji: Do zobaczenia!

•••

Czy to: Fiku-miku, mam Cię gdzieś tam... podatniku?

Na zakończenie listu wyjaśnię, gdzie można złożyć protest. Pisałam już o błyskotliwej decyzji Pani Premier Ontario o sprzedaży kury znoszącej złote jajka z przeznaczeniem tej kury na "rosół" – po którym pozostanie tylko "wspomnienie uczty".

Jak doszukali się dziennikarze, Pani Premier wydała (!) 7 milionów dolarów (!!!) na... konsultacje "uzasadniające i wyszukujące" wyzbywanie się intratnych dóbr, tzw. assets.

Nie dość, że roczny profit Hydro I, bliski miliarda dolarów, będzie, delikatnie mówiąc, "przetrawiony", to ceny elektryczności, wbrew zapewnieniom p. Premier, nie będą mogły być kontrolowane, bo rynkiem nie kobiecy czar rządzi.

Poniżej podam zestawienie cen, które dwa razy w roku się zmieniają i zawsze ze stwierdzeniem, iż to tylko ciut, ciut – a to nie jest prawda, jeśli zestawienie tych cen porówna się z godzinami najwyższej naszej aktywności/potrzeb.

Przyjrzyjmy się więc faktom w centach za kWh:

2014
"lato" Od 1 V 2014 – 31 X 2014 r.
On-peak 13.5 Mid-peak 11.2 Off-peak 7.5
"zima" Od 1 XI 2014– 30 IV 2015 r.
On-peak 14.0 Mid-peak 11.4 Off-peak 7.7

2015
"lato" Od 1 V 2015 – 30 X 2015 r.
On-peak 16.1 Mid-peak 12.2 Off-peak 8.0

Przypomnę, jak stawki zmieniają się godzinowo, gdyż Mid-peak w okresie zima/wiosna jest On-peak w okresie lato/jesień, w ten sposób, że:
od 1 V – 30 X – lato – mamy
On-peak od 11 AM do 5 PM
Mid-peak od 7 AM do 11 AM i od 5 PM do 7 PM
od 1 XI – 30 IV – zima – będzie (ceny jeszcze nieznane)
On-peak od 7 AM do 11 AM i od 5 PM do 7 PM
Mid-peak od 11 AM do 5 PM
Off-peak przypada zaś zawsze od 7 PM do 7 AM oraz w weekendy i ustawowe święta.

W Internecie pod adresem www.youpaytheprice.ca jest PETYCJA/PROTEST w sprawie sprzedaży Hydro I. Akcję prowadzi NDP, ale kopię otrzyma wybrany z "okienka" poseł liberalny, Hydro oraz właściwy naszemu rejonowi wyborczemu poseł prowincyjny, jako że nasz kod pocztowy elektronicznie skieruje kopię do terytorialnego reprezentanta.

Chyba warto podpisać tę petycję.

Małgorzata Kossowska

Od redakcji: Wszyscy zapłacimy za głupotę wybieranych przez nas polityków.

•••

Apel do Polaków mieszkających w regionie GTA.

Przekazuję apel, jaki otrzymałem za pośrednictwem redakcji radiowego programu Polskie Rozmaitości w Detroit w USA, o włączenie się do prac w komisjach kontroli wyborów w Toronto, a także do aktywnego uczestniczenia już w samych wyborach.

Oczywiście, mam na myśli głosowanie na kandydata antysystemowego.

Dla mnie, osobiście, takim kandydatem jest Grzegorz Braun, ale nie narzucam nikomu mojego punktu widzenia. Mogę jedynie służyć argumentami na poparcie mojego wyboru.

Najważniejsze dla przyszłości Polski jest to, ażebyśmy byli zgodni co do tego – na kogo NIE może głosować świadomy i nieumoczony w istniejące w Polsce układy partyjno-mafijne Polak.

Jeśli mimo to zamierzasz głosować na Komorowskiego, to Twoja wola, więc nie "marnuj swojego czasu" i nie czytaj dalej.

Pozdrawiam
Ryszard A. Kuśmierczyk
Windsor, Ont.

Od redakcji: Sprawa jest jasna.

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

Strona: www.goniec.net/
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.