Szanowny Panie Redaktorze,
Kilka dni temu na jednym blogu można było przeczytać wiadomość:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/korwin_mikke_sklada_hold_jaruzelskiemu_i_kiszczakowi_275593.html
że Janusz Korwin-Mikke zapytany, czy poszedłby na uroczystość 90. rocznicy urodzin Jaruzelskiego, odpowiedział: Tak, gdybym został zaproszony.
Zaskoczony odpowiedzią pytający zadał następne pytanie: No dobrze, a gdyby został pan zaproszony na urodziny Adolfa Hitlera, to czy też by pan poszedł? – Janusz Korwin Mikke odpowiedział: Tak.
W związku z powyższymi odpowiedziami JKM mam do Panów redaktorów Kumora i Michalkiewicza następujące pytanie: Co Panowie sądzą o ww. wypowiedziach JKM i co sądzą o JKM tak w ogóle?
Z poważaniem
Jurek K
Od redakcji: Po co zajmować się sprawami marginalnymi? JKM to folklor.
Popowodziowa tragedia w Toronto
Przesyłam dwa zdjęcia oddające wygląd mojej ulicy sześć dni po powodzi. Ludzie czekają na agentów ubezpieczeniowych. Podawane są kolejne terminy ich przybycia i ciągle nikogo nie widać! Nie można tego ruszyć, bo, według doświadczeń tych, którzy mieli do czynienia z firmami ubezpieczeniowymi uprzednio po powodziach, i telefonicznych pouczeń ze strony biur firm ubezpieczeniowych, wszystkie te "góry" zniszczonego mienia trzeba zachować aż do przybycia i oceny przez agentów ubezpieczeniowych.
Ludzie mieszkający w zadbanej przez nich dzielnicy żyją obecnie jak w slamsie. Unosi się smród gnijących rzeczy.
Firmy ubezpieczeniowe kilku znanym mi osobom w ogóle odmówiły odszkodowań, innym wyznaczyły niski limit odszkodowań. Wydaje się, że w tych przypadkach w finale ludzie będą zwracali się o odszkodowania do administracji miasta, bo to system odprowadzania ścieków całkowicie zawiódł. Woda z ulic, zamiast spływać rurami kanalizacyjnymi do zbiorników i oczyszczalni, wpływała do piwnic okolicznych domów. Ludzie mieszkający w tej dzielnicy od ponad 40 lat nie przeżyli wcześniej takiej katastrofy.
Nawet jeśli kataklizmowi nie można było zapobiec, bo takiej ilości wody rury kanalizacyjne nie mogły szybko odprowadzić, to jednak musi być zapewniona pomoc ludziom, którzy utracili mienie wartości kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Na ten cel ludzie płacą składki ubezpieczeniowe i podatki dla miasta.
Na razie te służby działają w ślimaczym tempie. Wzywani o pomoc strażacy przyjechali tylko z dobrym słowem i radą, aby zadzwonić do firmy ubezpieczeniowej. Oświadczyli oni, że mają w całym Etobicoke tylko jeden wóz z pompą i jest gdzieś tam zajęty pompowaniem. Po kilku godzinach fekalia odpłynęły z basementów, pozostawiając śmierdzące kałuże, które trzeba było we własnym zakresie odpompowywać i wywalać zanieczyszczone miejskim fekaliami meble, ubrania, książki, zabawki dla dzieci, komputery, dywany, płyty pod nimi, ścianki działowe nasiąknięte śmierdzącym i pełnym bakterii płynem.
Jan, Toronto