Dzisiaj, w niedzielę, kiedy piszę, trudno nie zauważyć, że w dacie aż roi się od trójek: 23.03.2013. Przypominają się świadectwa szkolne. Nie moje oczywiście, nie moje. O swoich wspomnę w maju. Może piątego?
Piszę natychmiast po nabyciu Gońca nr 12 w eleganckim Polonezie Deli, czyli "polskich delikatesach ze smakiem", przy Lakeshore Blvd. w Etobicoke. Tu zaopatruję siebie i moją rodzinę we właśnie smaczne produkty spożywcze made in Poland lub przygotowywane we własnej kuchni. Do wyboru, do koloru. Jak zwykle nie mogąc się oprzeć doskonałej garmażerce (są dwa słoiki do konsumpcji), przewertowałem pobieżnie Gońca – bo dokładne czytanie będzie w domu.
Zgadzam się bez zastrzeżeń z maksymą, że trzeba nam myśleć i że nasza polska solidarność ściera się z brzydkimi małymi zawiściami wśród tych i wobec tych, którym tu się powiodło. Niestety, taka jest natura ludzka, że sukcesy łatwo prowadzą do megalomanii, do patrzenia z góry na ziomków, a stąd już tylko krok do poczucia bycia człowiekiem "nowoczesnym", którego sprawy polskie, m.in. nasza kultura, historia, nie obchodzą. On już jest ponadto. Szerzej o tym na ostatniej stronie. Zawsze twierdzę, że warto zaczynać Gońca od końca, nie tylko dla zgrabnego rymu. A potem już oczywiście po kolei strona po stronie.
Mój ostatni felieton adresowany był do szanownych (na ogół) czytelników. A wyszło, że do szanowanych. To subtelna, ale różnica. Wspomniałem też o symbolu dumnej niegdyś Francji, Kogucie Galijskim. Bo Galią nazywali kiedyś swoją prowincję Rzymianie. Walczył z nimi bohatersko wódz Asterix, celtycki Gaul. Celtowie zajmowali kiedyś całą Europę. Nie potrafili jednak wytworzyć jednolitego silnego organizmu państwowego i zostali podbici przez Rzym aż po Ren, od północy przez Germanów, a od południa i wschodu przez Słowian. Mamy więc wszyscy Europejczycy celtyckie geny. Najwięcej Irlandczycy.
We Francji, a u nas w Quebecu, popularne są komiksy i filmy, gdzie dzielny Asterix – Depardieu ściera w proch legiony rzymskie. W życiu prywatnym ten popularny francuski aktor przestraszył się socjalisty Hollande'a, nowego prezydenta. Mając tłuste konto bankowe i wiedząc, że socjalizm to równanie w dół, spsił się, odwinął ogon i prysnął do Putinolandu – bo tam wolno dyszy czełowiek! Ot siurpryza!
A jeśli chodzi o naszą (byłą) krakowsko-lwowską Galicję, to galicyjskie koguty na pewno tam jeszcze pieją, jeśli kury mają trochę swobody, a nie tylko klatki. Panował tam długo Franciszek Józef. Polacy służyli wtedy w austriackiej armii – i jak ktoś kiedyś wspominał – w restauracji po paru/nastu kieliszkach, jeden z oficerów wstał i cały czas salutując, wygłosił długą mowę do popstrzonego przez muchy portretu cesarza. Po polsku. Obecni przy tym inni oficerowie, którzy naszego dźwięcznego języka nie znali, zaniepokoili się powtarzaną frazą – ty stary pierdoło – podejrzewając, że może to być coś obraźliwego. Na szczęście któryś z obecnych polsko-austriackich oficerów wyjaśnił im, że oznacza to – czcigodny, wielce zasłużony dla narodu staruszku. A może był przy tym dzielny wojak Szwejk? A Hasek o tym pisał?
Jeśli chodzi o fotkę, to prześlę nie zwlekając. Problem tylko w tym, że kanadyjscy fotografowie nie dorównują polskim. Kiedyś w tak ganionym PRL-u robiłem sobie zdjęcia do legitymacji, dowodu osobistego, a nawet paszportu. Nie dość, że było tanio, to jeszcze kończyło się komentarzem – aleś pan przystojniak, uroda filmowa! A tu? Fotografista mnie ustawia, oświetla, podświetla, pstryk – i co? No comment. To ja tak wyglądam? Dobrze, że chociaż parę włosów wciąż się na głowie stroszy. Ach, gdzież te złote pukle?
Ale co robić? To se ne vrati, jak mówią nasi południowi pobratymcy. Czas nie pyta – nie stoi. Niektórzy znajomi po latach tak się zmienili, że nie mogą mnie poznać. S. Tymiński wczoraj i dziś!
Z uszanowaniem
Jan Ostoja
PS Jeśliby była pilna potrzeba, to uprzejmie proponuję użycie mojego zdjęcia PRL-owskiego. Nigdzie nie mówi się, że ma być wczorajsze, to może przedwczorajsze się załapie? Wtedy jeśli popełnię coś dla Gońca i spojrzę na fotkę – to poczuję się jak za Gierka. Wtedy mówiło się, że w Polsce to są: ruskie, śląskie i leniwe. Zupełnie jak w Polonezie Deli, który oprócz tego z tego sortu ma jeszcze kopytka.