Panie Redaktorze,
Autor "Wojna i sezon" był wujem mojego męża. Niestety, mąż nie poznał osobiście wuja, gdyż kiedy się urodził, wuj był już w Anglii, później w USA. Kiedy mąż wyjechał w 1976 r., Michał K. Pawlikowski już nie żył.
Zachowała się korespondencja kuzynów, czyli ojca mego męża z wujem i opowiadania rodzinne. Mam nawet na wideo, jak opowiada o zdjęciach, które trzymał na kominku w Zalesiu Górnym, no i są zdjęcia z przeszłości, bardzo udane. Opisy życia w dobrach Świętorzeckich, polowanie, wspomnienia pośmiertne, etc.
Zdjęcie na tle "rezydencji studenckiej" mego teścia z autorem ma pewną wymowę, bo w tym domu jest teraz muzeum Janka Kupały, wieszcza narodowego Białorusi, w Jachimowszczyźnie http://www.radzima.net/pl/image_miejsce/jachimowszczyzna.html?id_galley=866
Tu jest biografia Janka Kupały: http://pl.wikipedia.org/wiki/Janka_Kupa%C5%82a
Matka Michała, Tekla Świętorzecka, urodziła się w Malinowszczyźnie http://www.radzima.org/pl/miejsce/malinowszczyzna.html, dziadek męża Wacław Świętorzecki był jej bratem. Jest opisany w książkach. Michał był świetnym myśliwym i redaktorem pisma myśliwskiego.
Później trafił do Berkeley, gdzie był jeszcze później też Miłosz.
W Nowym Jorku jest w Instytucie Piłsudskiego pełne archiwum M.K.P., jak się czasami podpisywał. Wybieram się, aby poznać lepiej rodzinne elementy w jego życiu.
Dziękuję za zainteresowanie.
Maria Świętorzecka
Odpowiedź redakcji: Pielęgnujmy historię naszych rodzin!
•••
Szanowny Panie Redaktorze Kumor,
Nazywam się Andrzej Gielewski, mieszkam w Kitchener, Ontario i jestem stałym czytelnikiem "Gońca". Pański tygodnik przybliża nam w pewnym stopniu aktualności z różnych dziedzin życia, zarówno ze świata, jak i z Kanady, a także z Polski.
Niedawno otrzymałem z Polski b. ciekawy film na temat islamizacji świata. Podzieliłem się tą przesyłką z kilkoma kolegami tutaj w Ameryce. Jeden z nich świetnie zmodyfikował film, między innymi dodając podkład muzyczny i tłumacząc całość na język angielski. Pozwalam sobie przesłać na adres redakcji "Gońca" na razie wersję polską, licząc na szerszą możliwość upublicznienia problemu zawartego w filmie. A problem jest niezwykle poważny. Chodzi nie tylko o islam jako religię (sam jestem katolikiem i uważam, że każdy ma prawo do wyznawania religii, w której się urodził i wychował i którą uważa za swoją). Problem tkwi w postawie "szefów" islamu, a także w postawach wielu krótkowzrocznych i nieodpowiedzialnych polityków, zarówno europejskich jak i amerykańskich! Politycy dążący "po trupach" do władzy i pieniędzy mogą doprowadzić do tragedii wszystkich ludzi dobrej woli (w Kanadzie – m.in. B. Mulroney, J. Chretien czy tutaj w Ontario "teflonowy" D.D. McGuinty).
Łączę wyrazy szacunku i pozdrawiam Pana oraz całą "załogę" "Gońca".
Z poważaniem
Andrzej Gielewski
PS A propos wiadomości. Myślę, że poczytność "Gońca" jeszcze wzrośnie w związku z b. mierną (gorszą od poprzednich) polską audycją w TV. Tytuł audycji – "In Kultura"!? – bez sensu. Profil i redagowanie – na miernym poziomie. AG.
Odpowiedź redakcji: Zgadza się, islam usiłuje nas "nawrócić", słowem albo mieczem.
•••
W ostatnim numerze polskiego tygodnika ANGORA ukazał się list – apel czytelnika dotyczący ewentualnego poszukiwania szczątków bohaterskiego polskiego okrętu ORP "Orzeł", który broniąc naszego sojusznika – Brytyjczyków, został zatopiony na północnym Atlantyku.
Każdy kraj musi podkreślać własne zasługi m.in. wojenne, gdyż inaczej spychane one zostają w niepamięć. Np. w angielskich programach (bardzo ciekawych) o walce wywiadów i ich znaczeniu w wojnie – na równi z czołgami i samolotami – podawane są wiadomości o sukcesach Brytyjczyków w walce z niemieckimi U-bootami dzięki złamaniu tajnego szyfru "Enigmy"... przez Anglików! Że został on złamany przez trzech polskich matematyków i przekazany sojusznikom, jakoś nie uważano za stosowne wspomnieć.
Dlatego poszukiwania, a więc nagłośnienie historii naszego bohaterskiego ORP "Orła", byłyby bardzo ważne.
W swoich wojennych programach Kanadyjczycy zawsze podkreślają, ilu to ich "cywilnych" marynarzy ginęło w transportach przez Atlantyk ze sprzętem dla Wielkiej Brytanii. A co tam robił nasz "Orzeł"? Pytanie retoryczne. A odpowiedź? Nawet wielu naszych rodaków nie potrafiłoby na nie odpowiedzieć. O Kanadyjczykach, Amerykanach, czy nawet Anglikach nie wspominając. Byli tam też Polacy?
Proponuję, aby ten list otworzył dyskusję nad możliwościami zebrania odpowiednich funduszy na akcję poszukiwań i ewentualne wydobycie naszego dzielnego okrętu.
We wraku spoczywają też zwłoki naszych marynarzy, którym należy się przynajmniej pamięć – a może nawet uroczysty pochówek? To byłby piękny, głośny na pewno nie tylko w Polsce, ewenement pobudzający nasz patriotyzm i wiedzę historyczną.
Ze swej strony, jeśli akcja chwyci – deklaruję finansową dotację w wys. 100 dol. Nie jest to może dużo, ale nas tu, w Kanadzie, jest dużo, a przysłowie mówi: "Ziarnko do ziarnka...". Polonia mogłaby pokazać, jak wiele razy dotychczas, swój patriotyzm i ruszyła też naszych krajanów w Polsce. I jednoczyła nas. Gra warta świeczki. Korzyści oczywiste.
Jan Ostoja
Toronto
Odpowiedź redakcji: Pomysł, jak wiele innych.
•••
Dziś już nikt nie powinien mieć wątpliwości, że w samolocie prezydenckim z delegacją do Katynia był wybuch. Ile jeszcze trzeba dowodów, po udowodnieniu przez naukowców i ekspertów z Polski i innych krajów, w tym z Ameryki. Oni nie działają jako konspiracja polityczna i nie są oszołomami czy wariatami, jak to wszystkich przeciwników nazywa obóz Tuska. Dyskusja ostatnio nad wykryciem materiału wybuchowego, czy był to trotyl, czy nitrogliceryna, nie ma większego sensu i znaczenia. Wiadomo, że był wybuch i samolot rozleciał się na tysiące kawałków. To jest chyba logiczny dowód, że brzoza na wysokości pięciu metrów tego by nie zrobiła, zaczepiając skrzydłem o tę "pancerną" brzozę.
Tak samo spór, czyja wina, czy Polski, czy Ruskich, nie ma żadnego sensu. Oni zawsze współpracują, ale odpowiedzialność ponosi rząd Polski. Opozycje są na całym świecie w demokracji, ale nie rozprawiają się w ten sposób z opozycją. To są metody komunistyczne, hitlerowskie i totalitarne. Tusk obsadził Komorowskiego w pałacu za żyrandol, który teraz go broni i świeci.
Przyznanie się dziś do winy groziłoby im dopadnięciem tajemniczego "samobójcy". Ostatnio było wiele ofiar "samobójcy", które były świadkami zabójstw, afer itp. Tak też dopadł chorążego Musia, świadka katastrofy smoleńskiej.
Stanisław Wojtowicz
Mississauga
Odpowiedź redakcji: Niestety, niewiele wiadomo.
•••
Byłem Mississaudze na uroczystościach związanych ze Świętem Odzyskania Niepodległości 11 listopada 2012. Uczestniczyłem we Mszy Świętej, wysłuchałem świetnej homilii księdza profesora Kowalika przeciwstawiającej patriotyczne wypowiedzi papieża Jana Pawła II antypolskim wypowiedziom obecnego premiera Donalda Tuska.
Pośród innych wystąpień zaproszonych gości z władz miejskich, liderów naszej polonijnej społeczności byłem pod wrażeniem bardzo dobrego przemówienia pani prezes ZG KPK Teresy Berezowskiej i wzruszającej i od serca wypowiedzi radnej miasta Mississauga polskiego pochodzenia, Bonni Crombie, o losach swojej rodziny. Bardzo dobrze prowadził tę uroczystość p. Staszek Reitmeir. Dużo wkładu pracy wnieśli działacze Okręgu KPK Mississauga. Uroczystość uświęciły występy młodzieży z zespołu "Radość-Joy" i niezawodni harcerze.
Poszedłem na koncert w dolnej sali kościoła przygotowany przez harcerzy i grupę "Radość-Joy". Zachwycony byłem przedstawieniem, patriotyzmem i zaangażowaniem młodzieży, jej talentami i grą, wielką pracą kierowników przedstawienia.
Natomiast byłem zupełnie rozczarowany przesłaniem politycznym przedstawienia. W tym wspaniałym przedstawieniu nie było NAJMNIEJSZEJ WZMIANKI o rzeczywistych twórcach wielkiego dzieła odzyskania przez Polskę niepodległości, olbrzymiej rzeszy działaczy, patriotów i bohaterów narodowych związanych z różnymi ugrupowaniami narodowo-niepodległościowymi walczących i poświęcających swoje życie dla dzieła odzyskania przez Polskę niepodległości, tj. działaczy Ligi Polskiej, Ligi Narodowej, Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego i najbardziej znanej Narodowej Demokracji z jej najwybitniejszym z wybitnych Romanie Dmowskim. Nawet komuniści upamiętnili zasługi Dmowskiego, nadając rondu w centrum Warszawy imię Romana Dmowskiego. Zadziwia więc brak obecności tej postaci w przedstawieniu.
Całość przedstawienia obok wiązanki piosenek i pieśni zaprezentowana przez wykonawców, dobrze utrwalonych w polskiej obyczajowości, tradycji i kulturze, promowała osobę Marszałka Piłsudskiego jako twórcę odzyskania przez Polskę niepodległości.
To wymaga szerszego sprostowania i omówienia. Zarówno zaangażowana patriotycznie młodzież, jak i zgromadzona publiczność na pewno zasługują szerszy obraz wydarzeń wokół Święta Niepodległości.
Pozdrowienia
Sławomir Basiukiewicz
Odpowiedź redakcji: Zgadza się!