farolwebad1

A+ A A-

Listy z nr. 34/2018

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Szanowny Panie Redaktorze, 

        w numerze 33. w komentarzu zatytułowanym „Wtedy Polska powstała”, słusznie podkreśla pan zasługi i chłopów, i proletariuszy emigrantów z Armii Hallera w dziele zaistnienia Polski zdolnej do czynu w zwycięskiej Bitwie Warszawskiej. Ze swojej strony chciałam dodać, że nader często pomija się rolę tzw. niższych stanów społeczeństwa polskiego (chłopów, proletariuszy, mieszczaństwa) w dziejach państwa i narodu polskiego. A to przecież te stany niższe, sól ziemi czarnej, z zaciętością nierozumianą przez obcych nie dawały się zdepolonizować nawet przekupstwem i utrudnieniami życia, twardo obstając i przy języku polskim, i przy religii i swojej tradycji. 

        Niestety, zbyt często obraz chłopa ze wstrząsającego opowiadania Żeromskiego „Rozdziobią nas kruki, wrony” zdzierającego buty z martwego powstańca jest powtarzany jak mantra przez naszą szlachecko-inteligencką literaturę, co widoczne jest do dzisiaj w wyniosłej pogardzie tych niby wyższych stanów do ludu polskiego. A zaprzańcy sprawy polskiej byli i są obecni we wszystkich stanach. Tę prawdę łatwiej odkrywać dzisiaj, bo dostęp do źródeł prawdy jest jak nigdy dotąd otwarty (jeszcze). My z kolei jako naród powinniśmy dbać aby „Nie rozdziobały nas ni kruki, ni wrony” (tytuł wiersza Edwarda Stachury) i ponownie się nie dać. 

        Pozdrawiam 

Alicja Farmus, Toronto 

        Odpowiedź redakcji: Szanowna Pani, oczywiście, że ma Pani rację, główne duchowe nieszczęście Polski polegało na tym, że szlachta nie wypełniła ślubów kazimierzowskich, złożonych w obliczu katastrofy potopu szwedzkiego, obietnic danych Matce Boskiej podczas koronacji na Królową Polski we Lwowie, i nie ulżyła doli chłopstwa. A obiecywała: A ponieważ z wielkim bólem serca mego poznaję, że za łzy i krzywdy włościan w królestwie moim Syn Twój, sprawiedliwy Sędzia świata, od siedmiu już lat dopuszcza na nas kary powietrza, wojny i innych nieszczęść, przeto obiecuję i przyrzekam oprócz tego, iż ze wszystkiemi memi stanami po przywróceniu pokoju użyję troskliwie wszelkich środków dla odwrócenia tych nieszczęść i postaram się, aby lud królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków był uwolniony. To dopiero car uwolnił chłopstwo z pańszczyzny, a szlachta leniwa i coraz bardziej ciemna pogrążyła królestwo, pilnując swoich przywilejów.

***

        Prawie wszyscy jesteśmy ze wsi. W każdym z nas tkwi głęboko jakiś obraz, jakieś głosy, zapachy, smaki, które oznaczały pierwotny ład, cichość, wspólnotę, rodzinność, bezpieczeństwo i poczucie sensu. Może to dźwięk skrzypiącego żurawia, obracających się kół drewnianego wozu, zapach sianokosów, jazda drabiniastym wozem pełnym snopków, widok porannych mgieł nad rzeką, gdy szło się z dziadkiem na ryby, albo rozgrzany słońcem sad, w którego środku stała pasieka. Tuż obok, pod lipą – dębowy stół, przy którym częstowano miodem lanym prosto z butelki, świeżym chlebem z domowego pieca i zimną wodą ze studni, w pokrytej mgiełką szklance z grubego szkła. 

        Jeżeli dziś znikają te obrazy, ci ludzie, których krzątaninę na polach i w ogrodzie obserwowaliśmy z dziecięcą ciekawością, odczuwamy niepokój. Jaki jest jego skutek? Nieraz zaskakujący. Oto opustoszałe wiejskie domostwa, zwane teraz „siedliskami”, zaludniają ludzie z miasta. Gna ich do zarośniętych pokrzywami i łopianami podwórek i leżących odłogiem pól. Przyjeżdżają, by kosić trawę, palić ogniska i wylegiwać się w zdziczałych sadach. Niektórzy tę tęsknotę nazywają atawizmem. Niektórych śmieszy ten sentymentalizm i chłopomania. Wiejskie kobiety, którym nie opłaca się już trzymać inwentarza, zaopatrują się w sklepach w jajka z ferm, w watowate bułki na polepszaczach i w przetworzony w wielkich fabrykach żywności nabiał. Panie z miasta – szczególnie te dobrze urodzone albo z ambicjami – raczą rodzinę razowym chlebem z grubą skórką, wypiekanym w domowym piecu, a w skrzynkach na parapecie hodują zioła. Nie ze snobizmu, z rozsądku. Wieś – szczęśliwa, że w każdym sklepie można dostać „miejskie” wędlinę, napoje i czekoladki; miasto coraz częściej ugania się za warzywami z gospodarstw ekologicznych, zaprzyjaźnia się z rolnikami, którzy gospodarują na paru hektarach. Wieś nie wybrzydza na żywność z plastikowych kubeczków, zamożne miasto coraz częściej szuka na targu grzybów, orzechów, jagód i borówek prosto z lasu. Ta sytuacja ukazuje nie tylko różnicę w możliwościach finansowych, ale także w wyobraźni i mentalności.

        Ale przecież gdzieś od środka tych przetasowań, zamiany miejsc, ról i upodobań czai się jakiś niewypowiedzialny dramat. Szarpiące pytanie, co dalej ze wsią? Co dalej z ziemią? Pod szemranymi hasłami wolnego rynku odbywa się w Polsce od lat z górą dwudziestu mordowanie polskiej wsi. Niszczy ją pośrednictwo – bardzo często nieuczciwe, o mafijnych powiązaniach – i wymuszanie uprzemysłowienia upraw i hodowli. W rezultacie chłop sprzedaje swoją żywność za bezcen i dokłada do upraw. Żeby zmieścić się jakoś na nieuczciwym rynku (sprowadzanie taniej żywności z Chin i innych krajów, opróżnianie magazynów UE sprzed dwudziestu lat etc.), zmuszony jest do produkowania coraz gorszej jakości żywności i produktów rolnych. To nie brak wiary czy rozsądku, tylko bieda zmusza go do tego. Chłop nie zna języków, nie jest w stanie przeczytać ulotek z informacjami o śmiercionośnych składnikach używanych przez siebie środków chemicznych. (Tam, gdzie jest ich masowa produkcja, gdzie króluje hasło zysku za wszelką cenę, nikt nie myśli o czyimś zdrowiu i życiu). Jest ponadto utwierdzany w rzekomej obligatoryjności idiotycznych przepisów unijnych dotyczących jego własnego gospodarstwa – czy więc może się czuć nadal jego faktycznym właścicielem? (Tymczasem duże kraje UE, które dbają o swoje interesy, nierzadko gwiżdżą na unijne przepisy, choć i tam rodzimi rolnicy mają poczucie, że są eliminowaną grupą społeczną). Przetwórstwo żywności jest w Polsce zmonopolizowane. Małe zakłady, małe masarnie, które mają największe szanse, by wytwarzać zdrowe produkty, są zamykane pod byle pretekstem.

        Drobnomieszczanin szlachcicem. Na wsi nie brakuje też tych, którzy gotowi są oddać ostatni kawałek ziemi, żeby mieć na mieszkanie w mieście, ogrodzenie, porządny samochód, nowe meble. Miasto tymczasem liczy pieniądze, żeby wystarczyło choć na kilka arów „w ładnym miejscu”, a potem marzy o jakiejś walącej się chacie.

Ewa Polak-Pałkiewicz

        Odpowiedź redakcji: Bardzo ciekawe obserwacje.

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

Strona: www.goniec.net/
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.