Oczywiście, to tylko malutki przyczynek do naszej przebogatej historii imigracyjnej – piszę "naszej", no bo sam zaliczam się do tej fali, która przywiodła tutaj ponad 150 tys., przeważnie młodych Polaków. Jedni przyjechali turystycznie do rodzin i zalegalizowali pobyt dzięki ówczesnemu programowi imigracyjnemu, inni przeszli przez europejskie obozy dla uchodźców czy dotarli krętymi drogami.
Patrząc z perspektywy naszego "bezrybia", jest to naprawdę książka warta noszenia na rękach. Tym bardziej, że prof. Ryszard Sokoloski – pasjonat tłumaczeń z języka polskiego i lingwista, oddał jej wiele serca. Stojąc w konsulacie, prof. Sokoloski przypomniał, że ostatni raz miał do czynienia z tą placówką zimowego popołudnia w grudniu 1981 roku, kiedy wraz z żoną stał przed płotem, protestując przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. M.in. dlatego z wielką pieczołowitością podszedł do tekstów Polaków, którzy osiedli tu w następstwie tych smutnych wypadków.
Pamiętniki emigrantów są niezwykle ważne nie tylko dla polskiego losu – wszak Polska to ojczyzna olbrzymiej, wielomilionowej diaspory, a losy Polaków poza Polską są bardzo słabo opisane; wspomnienia Polaków są jednak również niecodziennie ciekawe dla Kanady jako takiej, pokazują bowiem unikatową perspektywę Polaków dopiero co przybyłych z Europy.
Opinię o nowym kraju podsumowuje bardzo ładnie obserwacja jednego z pamiętnikarzy, wykorzystana w polskim tytule zbioru – "Kanada to jest kraj dla ludzi silnych, ale słaby też przeżyje"...
Polecam "Latest Poles" jako prezent dla niepolskojęzycznych znajomych. To jest o nas. To jest warte propagowania.
Andrzej Kumor