Dzięki uprzejmości Peter Mielzynski Agencies Canada wraz z grupą kilku dziennikarzy polonijnych mieliśmy okazję wziąć udział w lunchu zorganizowanym na cześć wybitnego polskiego reżysera Krzysztofa Zanussiego, twórcy m.in. "Barw ochronnych", "Bilansu Kwartalnego" i "Rewizyty", który w tym tygodniu przybył na festiwal filmowy TIFF do Toronto. Zdarzenie upiękniła swą osobą aktorka Weronika Rosati, która przybyła w towarzystwie aktora Jonathana Tybela. Sponsorem spotkania byli producenci wódki "Wyborowa" i właśnie agencja importowa PMA założona przez Piotra Żychlińskiego-Mielżyńskiego seniora, a prowadzona dzisiaj przez Piotra Żychlińskiego-Mielżyńskiego Jr.
Krzysztof Zanussi przywiózł do Toronto film "Obce ciało", który opowiada o katoliku, pracowniku korporacji prześladowanym przez przełożone za swą postawę. Tematyka filmu i podejście reżysera były powodem licznych ataków.
Goniec: - Czym dla Pana jest wiara przy pracy?
Krzysztof Zanussi: - Proszę Pana, o wierze trzeba powiedzieć, że ona jest tak, jak nie wszystkie inne uczucia, to znaczy, że jest wieczorem, a rano już jej nie ma; to nie jest coś co można schować do lodówki. Ja marzyłbym o tym. Ona pulsuje, ona ma swoje chwile, kiedy coś czuję, a potem latami niczego się nie czuje. Matka Teresa z Kalkuty bardzo pięknie to opisała, i ludzie małej wiary starali się żeby to nie wyszło, ale to szczęśliwie wyszło. To jest piękne świadectwo tego, że ktoś doznał jakiegoś wtajemniczenia w mistykę i stracił to na resztę życia, żył wspomnieniem, niczym więcej.
Więc na tę wiarę artysty też trzeba patrzeć z wielką ostrożnością, aby nie wygłaszać buńczucznych sformułowań, bo nikt naprawdę nie wierzy jednakowo i bezustannie. Czasem ta wiara jest tylko decyzją, ale wcale nie jest czymś przeżywanym. A potem przychodzi przeżycie i to jest taka łaska, która nas spotyka… To samo powiem panu o miłości, miłość też jest czymś co przychodzi i odchodzi to nie jest coś takiego co można zamrozić; jest to najgorsze nieszczęście, jeśli to się zrobi.
- Ostatni Pana film; katolicyzm w świecie, czy dzisiaj nie jesteśmy świadkami kultury antyreligii?
- Od więcej niż dwóch stuleci w Europie mamy to ciągle przed oczami, teraz się to nasiliło. Ja to czuję i czuję się tego ofiarą, bo mnie tam gdzieś za to szarpią, za to, że ten film, który teraz zrobiłem ostentacyjnie mówi o katoliku, o katoliku, we współczesnym świecie, w wielkiej korporacji, i mówi o tym, że on tam jest persona non grata, czy też że jest obcym ciałem.
To prawda, ale to znowu pytanie, jaka jest jego wiara i jaki jest ten świat, z którym walczymy. Ten świat, naprawdę chce czegoś innego i bardzo często chce swojej zagłady. Bo zagłada jest wpisana, jest pewnym zagrożeniem dla naszego gatunku, my lubimy się unicestwiać. Z tej perspektywy wydaje mi się, że wszystkie religie są programem ratunkowym, jeżeli są rozumiane głęboko, ale te programy ratunkowe działają, albo nie działają.
- Czy Pan żyje wspomnieniem tego mistycznego uczucia, które Pan przeżył? Zdarzają się Panu te uczucia?
- To jest strasznie intymne pytanie, dlatego aż strach na nie odpowiadać, żeby nie było w tym hucpy. Na pewno za czymś tęsknię żywo, więc nie tęskni się żywo za czymś co jest urojeniem.
(...) Wielu ludziom wystarcza pokraczna malusieńka wiara. Bardzo nad tym boleję. Z drugiej strony, cały czas chcę widzieć tę wielką wiarę, która jest wielkoduszna; wiara musi być wielkoduszna, nie może być inna, nie może być małostkowa, nie może być nieprzebaczająca, nie może być osądzająca. Z drugiej strony, trzeba mieć stosunek do zdarzeń, nie znoszę katolików, którzy gdy ktoś pluje w twarz mówią, że deszcz pada. Jak nie chcę oddać to mogę powiedzieć, że nie chcę oddać, ale nie mogę powiedzieć, że to się nie stało. Teraz bardzo żeśmy się w tym zasupłali, cieszę się, że pan ten film zobaczy, bo to jest o tym
-Dziękuję bardzo za rozmowę
Rozmawiał Andrzej Kumor
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/4098-krzysztof-zanussi-na-tiff#sigProId80778a5e9e