http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/2971-na-urodzinach-u-o-jacka#sigProId84cb69400a
Modlitwę przed posiłkiem poprowadził o. Michał Pająk, potem na salę weszli kelnerzy – parafianie chyba już przyzwyczaili się, że na tego rodzaju uroczystościach za obsługę odpowiadają grupy młodzieżowe. Młodzież również pomagała w kuchni, a dzień wcześniej – ustawiła stoły.
Kolejne potrawy znikały szybko, a gdy wszyscy już się nasycili, przyszedł czas na toast i pierwsze "Sto lat" – oczywiście zaśpiewane kilka razy. Na żadnych urodzinach nie może zabraknąć tortu. O. Jacek świeczki (w kształcie cyfr 5 i 0) zdmuchnął na scenie, po czym zaraz zszedł z powrotem do gości i podchodził do każdego stolika, by zamienić chociaż parę słów i symbolicznie napić się wina – każdy chciał życzyć zdrowia o. Jackowi. Znany ze skromności ojciec proboszcz zdecydowanie wolał bezpośrednio rozmawiać z parafianami niż wygłaszać przemówienie nad tortem ze sceny.
Życzenia dla Jubilata przygotowały też grupy parafialne. Na początku zatańczył zespół "Biały Orzeł". Potem na scenę weszły przedstawicielki Koła Przyjaciół Misji Oblackich. Płomienna przemowa p. Bożeny przetykana wspomnieniami i zakończona wierszem zawierała chyba wszystko, co każdy z nas chciałby o. Jackowi życzyć. Następnie do mikrofonu podeszli Rycerze Kolumba. P. Henryk na początku zaznaczył, że również, jak jego przedmówczyni, miał przygotowane przemówienie, ale niestety zostało w domu, więc będzie się starał odtwarzać je z pamięci. Życzenia złożył też chór "Melodia" i Towarzystwo Różańcowe. Dwie piosenki przygotowane specjalnie na tę okazję zaśpiewał zespół "Polskie Nadzieje". Trójka śpiewającego rodzeństwa już wcześniej gościła w naszej parafii. Jako ostatni życzenia złożyli przedstawiciele Rady Parafialnej.
Po życzeniach nadszedł czas na wręczenie prezentu od parafian. Było to zorganizowane w taki sposób, że o. Jacek mógł sobie prezent wybrać. Na razie dostał "zapowiedź" każdego. Pierwszym, który rozpakował, była miniaturka skutera Vespa model 2014. Jeśli o. proboszcz zdecyduje się na skuter, na pewno będzie wprawiał w zachwyt i w zdumienie niektóre starsze parafianki. Zaznaczono, że przemierzając ulice Toronto, musi jednak pamiętać o ograniczeniach prędkości. Alternatywą dla skutera były wakacje na wyspie Martynice (symbolem tego prezentu został samolot-zabawka). Prowadzący wyjaśnili, że o. Jacek zamiast do Kanady mógł trafić właśnie na Martynikę, więc teraz miałby okazję zobaczyć, co stracił.
Jubilat był bardzo zaskoczony takimi prezentami i powiedział, że potrzebuje czasu do namysłu. Czekamy więc z niecierpliwością, na co się zdecyduje.
Powoli zbliżał się wieczór i bankiet kończył się. O. Jacek po wręczaniu prezentu zniknął na chwilę, ponieważ miał w tym dniu głosić homilię. Zaraz jednak wrócił – o. Marcin zaoferował się, że go zastąpi. Miał wcześniej kazanie na Mszy św. po angielsku, więc powiedział, że teraz będzie je tłumaczył.
Dzięki temu o. Jacek mógł dalej przyjmować życzenia. Wiele osób chciało też mieć zdjęcie ze swoim duszpasterzem. Trudno było zbierać się do wyjścia. Ale o. Jacek zaznaczył, że być może na następną podobną uroczystość nie trzeba będzie czekać kolejnych 50 lat.
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak