Renata - Wkrótce rocznica stanu wojennego, czy Pani pamięta ten dzień?
- Nie za bardzo jestem w stanie się wypowiedzieć na ten temat.
- Była Pani wówczas w Polsce?
- Tak. Nieprzyjemna sytuacja to była w Polsce, ogólnie rzecz biorąc.
- Ale nie pamięta Pani tego konkretnego dnia?
- Pamiętam tę sytuację, nie była przyjemna dla każdego Polaka.
- Ale dnia Pani dokładnie nie pamięta?
- Wtedy byłam trochę młodsza.
- No, wszyscy byliśmy młodsi...
Staszek - Zbliża się rocznica ogłoszenia stanu wojennego, pamięta Pan ten dzień? Co Pan robił?
- Wtedy chodziłem do 6 klasy szkoły podstawowej.
- Jak to się odbyło?
- To było w niedzielę.
- Chciał Pan oglądać Teleranek?
- No właśnie, nic nie było w telewizji - pamiętam.
- I jak się Pan dowiedział?
- Rodzice powiedzieli.
- Co pan wtedy myślał, że to wojna wybuchła?
- Jako dzieci nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, co to jest. Było bardziej zabawnie, poszliśmy jeździć na narty i było dużo wolnego.
Elżbieta - Czy Pani pamięta dzień wprowadzenia stanu wojennego?
- Tak, pamiętam.
- Jak to Pani zapamiętała?
- Byłam w Polsce, chodziłam do ogólniaka, byłam pod opieką rodziców, mnie to za bardzo nie dotknęło.
- Jak się Pani dowiedziała, to co Pani myślała, czuła się Pani zagrożona? - Nie, ja byłam bezpieczna, mieszkałam z rodzicami.
- A jak się Pani dowiedziała?
Mama po coś zeszła do piwnicy i spotkała sąsiada, i on jej powiedział.
- Czyli nie bezpośrednio od generała Jaruzelskiego z telewizji, tylko od sąsiada?
- Tak.
Andrzej Słodkowski - Zbliża się rocznica stanu wojennego i chciałem Pana zapytać, jak Pan zapamiętał ten dzień?
- Mój panie, pamiętam, byłem wtedy w Polsce, wróciłem z zagranicy i miałem potem niedługo jechać. Włączyłem telewizję i nic.
- Co Pan pomyślał w pierwszej chwili? - Nic nie pomyślałem, ale za to byłem bardzo zdziwiony - bo ja jeździłem jako kierowca z pieczywem i zawsze żeśmy do piekarni raniutko przez płot przechodzili, bo było bliżej, a tam wojsko, wszystko obstawione i "stop", trzeba było iść do bramy, a tam sprawdzanie, cudowanie. Te wszystkie zakłady, które woziły, zmobilizowano - to już było pod wojsko.
- Bo chleb i zaopatrzenie?
- Tak. Jak się samochód popsuł, jechało się naprawiać, to nieważne do której godziny, trzeba było naprawiać, a wtedy naprawdę było zimno. Pamiętam, przymarzły mi hamulce. Musiałem wyjechać z tym pieczywem, to musiałem hamować kołem o krawężnik, a samochód z pieczywem ważył pięć ton... Pojechałem na bazę, wszystko trzeba było rozbierać. Okazało się, że płynu było trochę na górze, a reszta woda. Wróciłem koło 2 do domu, zjadłem, umyłem się i z powrotem - bo o w pół do czwartej trzeba było być na piekarni.
- A czy to było dla Pana zaskoczenie, jak ogłosili stan wojenny?
- To było zaskoczenie. Ale... Proszę pana, jak tak obserwuję teraz z tej strony, to i tam niewiele brakuje, żeby to się powtórzyło. Dlatego, że ta polityka jest jeszcze bardziej paskudna jak była. Wcale się tym młodym ludziom nie dziwię, a co mają starzy zrobić?! Oglądam Telewizję Trwam. Miałem te inne telewizje, ale nie chcę tamtych oglądać, bo zabawy, inne takie sprawy rozrywkowe, to tutaj mogę sobie zobaczyć. TV Trwam to naprawdę ciekawa stacja, może ja tak zachwalam, ale naprawdę ciekawie podają to i mówią prawdę.