– Uważasz, że to jest słabość polskich elit?
– Polskie elity są immanentnie naznaczone jakąś afazją, indolencją, bo są w przeważającej większości mentalnie, geograficznie zwasalizowane, są niepodmiotowe. Ogólnie rzecz biorąc, ludzie są albo leniwi, albo pyszni i myślą, że mogą pewnych rzeczy nie czytać i nie analizować, bo wiedzą lepiej.
– Czyli mają takie założone kontsrukty, do których dopasowują fakty, informacje.
– Jeżeli coś się pojawia nowego na rynku, to mogą do tego podchodzić w sposób pełen wyższości, bo to „nowy farmazon się pojawił”.
– Czy nie uważasz, że to jest związane z „obozami stronnictw”, które funkcjonują w Polsce?
– Tak, na wszystkich poziomach. Ale my już zeszliśmy powyżej tego beznadziejnego podziału na SLD, Platformę, PiS, my mówimy o nas, o naszych ludziach.
– Mnie chodzi o elity, że nie dyskutuje się o pewnych rzeczach, jeśli one mogłyby zaszkodzić naszemu „stronnictwu”.
– Nawet nie o to chodzi. Jedna rzecz, że są omijane pewne tematy, ale też ludzie nawet nie zdają sobie często sprawy, że popełniają błędy poznawcze, opierając się na swoich wyobrażeniach, nawykach i przekonaniu, że świat jest taki, jakim się wydaje, że jest, czyli mogą wtedy wyciągać błędne wnioski. Dużo jest także na prawej stronie zawiści.
– Mnie cały czas chodzi o to, jaką mamy szansę zrobić z Polski państwo podmiotowe, takie jak na przykład Turcja. Czy jest taka szansa?
– Myślę, że nie ma teraz żadnej szansy na to.
– Czy ze względu na stan elity, czy sytuację materialną?
– Turcja jest dla nas najlepszym przykładem i powinna być latarnią, która pokazuje, jak można, pokonując wiele przeszkód, politycznych, geopolitycznych, zbudować mocną pozycję swojego dla państwa, co robi Erdogan.
Nie chciałbym przeceniać tego polityka. On jest politykiem sprawnym, popełnia błędy, ale jest wybitnym mężem stanu i udało mu się i AKP, która rządzi Turcją od 2002 roku, udało się naprawdę wiele doskonałych rzeczy.
Potrafi grać podmiotowo i potrafi grać inteligentnie.
O pozycji polityków i danego kraju świadczy stosunek innych krajów. 24 listopada 2015 roku Turcja zestrzeliła Rosji bombowiec nad Syrią, nad Turcją właściwie, ta wielka przyjaźń turecko-rosyjska – miesiąc przed zestrzeleniem Erdogan był w Moskwie na otwarciu nowego, największego meczetu w Rosji, kilka tygodni wcześniej Rosja wyniosła w przestrzeń kosmiczną tureckiego satelitę – to zestrzelenie spowodowało więc, że całość wielkich projektów nagle zamieniła się w kupę gruzów. Ale pół roku później to nie przeszkodziło w tym, by wywiad rosyjski dał Erdoganowi cynk o puczu. A pucz 15 lipca to jest ciekawa i złożona operacja.
– Uważasz, że to Amerykanie usiłowali osłabić Erdogana?
– Nie. Widziałem konferencję Kerry’ego i Ławrowa 15 lipca, bo całość zdarzyła się wtedy, kiedy Kerry i Ławrow między innymi mówili o Syrii, za plecami Turcji. Kiedy dziennikarze spytali Ławrowa i Kerry’ego o komentarz, to obaj udawali jakby zdziwionych, w tym sensie, że jeden i drugi mówili, że mają zbyt mało danych, żeby wypowiedzieć jakiś wiarygodny komentarz.
Otóż myślę, że 15 lipca to fundament nowej Turcji. Erdogan wykorzystał to w stu procentach doskonale, bo buduje swoją pozycję, bazując na przewrocie.
Myślę, że to Erdogan zrobił to wszystko, wykorzystał naturalny, błąd w systemie, który tkwił w elitach władzy, czyli ruch Fethullaha Guellena – klasyczną agenturę amerykańską, amerykańsko-żydowską, bo nie zapominajmy o tym, że to nie tylko Amerykanie, ale i Żydzi. To jest ten ruch muzułmański, który jest już zreformowany, już taki naprawdę w porządku i Żydzi popieraliby to.
Pisałem o tym półtora roku przed tym, przed 15 lipca, że Fethullah Guelen zostanie użyty przez Amerykanów do wywrócenia Erdogana, co się sprawdziło. Więc Erdogan zrobił krok do przodu, nawet nie musiał niczego inspirować, tylko pozwolił tym ludziom zadziałać.
Amerykanie chcieli, ale Erdogan powiedział chłopakom – zróbmy to razem, wykorzystajmy, a nawet zainspirujmy tam gdzie trzeba całą tę imprezę. Za całość, moim zdaniem, odpowiada MIT, czyli narodowy wywiad turecki, który w całości jest podporządkowany Erdoganowi.
To wszystko zawsze trzeba uwiarygodniać, więc rozbawiły mnie filmy opublikowane przez wywiad, jak to wojskowy śmigłowiec z frakcji zbuntowanych wojskowych ostrzeliwał, nie szkodząc nikomu, nie zabijając nikogo, bramę wywiadu tureckiego. To było takie słodkie.
– To wszyscy robią. Trzeba coś przecież pokazać w telewizji...
– Tak, wszyscy to robią. Erdogan fenomentalnie to wykorzystał, umocnił władzę, osiągnął to, co chciał, czyli przeprowadził reformę konstytucyjną, dzięki czemu całość władzy prezydenckiej jest skupiona na nim.
Wracając do Twojego pytania, Turcja jest dla nas idealnym przykładem.
– Dla kogo to robisz? Patrząc dookoła, polskie elity, ludzie wokół, mają mniemanie totalnie wyprane z tego rodzaju spojrzenia, czyli są w matriksie, nie rozumieją tego, co się dzieje, nie rozumieją procesów, które zachodzą w tym kraju. Dla kogo to piszesz?
– Rymuję po polsku, bo nie jestem z Waszyngtonu, Londynu ni znad Balatonu, jak śpiewa „Kaliber 44”.
– Czy masz nadzieję, że to coś zmieni?
– Mieszkam na Powiślu, robię zakupy codziennie rano u Polaków, naszych drobnych handlarzy i przedsiębiorców, i oni znają między innymi moją twórczość, bo piszę dla nich, czyli dla Polaków. Dla tych, którzy są otwarci. Jeżeli ktoś chce dokonać jakiegokolwiek wysiłku i poszukać, dowiedzieć się, zmienić swój sposób postrzegania świata, to może moje pisanie mu w tym pomóc.
– Myślisz, że z tej gleby coś wyrośnie?
– Chciałbym mieć nadzieję, że to się już rozpoczęło. Chciałbym mieć poczucie, że zaczyna się coś. Ale też bez takiego poczucia misyjności.
– Czy jest jakiś pęd zielony w tej polskiej Polsce, to znaczy wśród tych umęczonych ludzi, którzy przeżyli tyle katastrof, których wycinano itd., których oszukiwano, i którym zastąpiono głowy w okresie powojennym? Czy jest nadzieja, że ten pęd da możliwość upodmiotowienia?
– Może, ale będzie bardzo ciężko, dlatego że jest zbyt wielu graczy, którzy temu przeszkadzać.
– Polska to jest fajny kraj i ciekawy kraj.
– W ogóle to jest fenomenalna sprawa. Dla wielu jest to świetny interes, abyśmy nie tylko trwali w tym stanie interletalu, czyli pomiędzy życiem a śmiercią, w tym stanie zawieszenia, ale także żebyśmy się degradowali, mentalnie, kulturowo, cywilizacyjnie. Moje pisanie jest próbą tworzenia, nie chcę powiedzieć nowych elit, bo może to za duże słowa.
– Żeby te elity miały się do czego odwołać?
– Tak, ale też ludzie czytają książki. Zwyczajny facet, który sprzedaje u mnie jabłka na Powiślu, czyta moje książki.
Ludzie czytają książki, chcą się rozwijać, szukają, znają.
Większość ludzi zna „Wojnę o pieniądz”, takie kultowe pozycje, które wchodzą w zakres rezerwuaru człowieka, który troszkę więcej wie i poszukuje.
Jest problem ze zdroworozsądkowym myśleniem, jest problem ze zdroworozsądkową analizą, w związku z tym części ludzi wydaje, się, że ktoś taki jak wyskakuje nagle z krzaków, nieznany – choć ja jestem znany, przecież piszę już od kilku lat; ci, którzy potrafią szukać, to potrafią pewne rzeczy znaleźć – to wychodzą z założenia, o, jak ktoś tak pisze, to musi mieć wiedzę „spoza”.
– Że został zadaniowany. Polska publicystyka przez wiele lat polegała na przeciekach, tzn. my mamy swoich publicystów do przecieków, wy macie swoich do przecieków i walczymy.
– Oczywiście, że tak. Gdzie jest dzisiaj Ania Marszałek, gdzie jest dzisiaj Bertold Kittel. Zastąpił go Piotr Nisztor i inni.
Mój ulubiony obrazek z przeszłości, 2005 rok, wybory prezydenckie i parlamentarne, w których wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Jestem na spacerze z moją małą córką – to był październik – pada deszcz, jest zimno, nikogo nie ma w Łazienkach, jest niefajny jesienny dzień. Idę z córką, śpi w wózeczku przykryta, ja idę w parce i widzę w pustych Łazienkach, w bocznej alejce, na ławce rozmawiają ze sobą generał Dukaczewski i Bertold Kittel. Takie to symptomatyczne.
– Ciekawe, że oni tę scenerię mają jak gdyby taką książkową...
– Tak, to było fajne, urocze. Bertold Knittel i Ania Marszałek znikli, są inni, nowi, i nic się nie zmieniło.
Nie chcę tutaj skupiać się na tym i wyważać otwartych drzwi, czyli krytykować poziomu publicystyki, poziomu polityków, polskich elit. To dotyka wielu poziomów, jakiejś zajadłości, zawiści itd., itd.
– W takim razie zacznijmy rozmawiać o poważnych rzeczach, czyli o tym, co się dzieje.
Jesteśmy świadkami jednych z ciekawszych procesów na świecie. I w Azji, bo jest kwestia rywalizacji amerykańsko-chińskiej, również u nas jest też element chiński, bo jest kwestia jednoczenia eurazjatyckiego itd., itd., i jeszcze w tym wszystkim jest rozgrywka żydowska, która przez wielu ludzi jest albo pomijana celowo, albo niedostrzegana, tak jakby tego gracza na tym terenie w ogóle nie było.
Ty o tym graczu o Żydach w Polsce mówisz. Dlaczego uważasz, że to ważne?
– Trudno nie zauważyć jednego z ważniejszych komponentów w tej układance. Tak, jesteśmy w fazie chaosu, ład globalny jest w stanie drżenia, rekonstrukcji, zobaczymy, co się wyłoni.
– Bodajże w Wałdaju wyszło podczas z którejś konferencji, że się to tworzy w rozedrganiu.
– Rosjanie słusznie o tym mówią od wielu lat, że jesteśmy w trakcie rekonstrukcji.
Pytanie, co się z tego tworzenia wyłoni. Cały konflikt amerykańsko-rosyjski polega na tym, że Amerykanie nie są – myślałem dwa lata temu, że Obama się ku temu w jakiś sposób przychyli – w stanie uznać podmiotowości rosyjskiej w wielkiej grze światowej. A Rosja nadal się liczy i będzie się liczyła.
Nie da się uchylić od wagi i znaczenia Rosji, nie tylko w naszym regionie, ale i na świecie. Rosjanie wiedzą, że są potrzebni i będą potrzebni.
– Wracając do Żydów. Niektórzy uważają, że w geopolityce czy w geostrategii liczą się państwa, ponieważ one mają armie, lotniskowce itd., itp., pomijają aspekt lobby, koterii i tych wszystkich nurtów podziemnych, których wypadkową są czasem posunięcia polityczne poszczególnych państw, również w polityce zagranicznej.
– Przykład znaczenia Żydów, w jaki sposób moment żydowski wygrywa wiele, to jest prowadzenie polityki amerykańskiej w sferze globalnej, a przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, tzn. Ameryka postępuje, zdroworozsądkowo rzecz ujmując, wbrew swoim interesom na Bliskim Wschodzie.
Deal zawarty w Lozannie, i później w Genewie i w Wiedniu także, przez Obamę, był naprawdę dobrym dealem dla Stanów Zjednoczonych.
– Pacyfikował Iran.
– Całkowicie. To był naprawdę rozsądny, fajny deal, który przede wszystkim zamykał bramę zachodnią Chinom.
I Persja jest o wiele ważniejszym i cenniejszym graczem – powinna być, zdroworozsądkowo – niż mały Izrael.
My wiemy, że tak nie jest, bo wiemy, jakie mamy elity i kto rządzi Stanami Zjednoczonymi.
W związku z tym przykład prowadzenia polityki przez Trumpa na Bliskim Wschodzie, jest przykładem tego, jak ogon macha psem.
Obaj wiemy, że nie odkrywamy Ameryki, ponieważ i w Stanach Zjednoczonych, i we Francji, i w Anglii, Rosji, i w Chinach, w Polsce, na Węgrzech, jest cały drugi obieg, który o tym wie, mówi, nazywa to państwo Izraelem itd. My to wiemy.
Oczywiście, że to nie przebija się do głównego obiegu czy do jakiegokolwiek obiegu oficjalnego, bo tak musi być, ta sfera jest zamknięta, bo tisze jediesz, dalsze budiesz.
Po kolei. Dojście do władzy Trumpa jest wielkim zwycięstwem syjonistów.
Podobało mi się to, że Winston Churchill w jednym ze swoich listów do współtwórcy deklaracji Balfoura, Weizmanna, napisał, że on jest starym syjonistą, to tak samo o sobie może powiedzieć Donald Trump z racji i biograficznych, i rodzinnych.
Stany Zjednoczone uruchomiły teraz panikę na kierunku perskim i panikę na kierunku Korei Północnej.
Zastanówmy się, po co to jest robione, w jakim celu, dlaczego to jest eksponowane. To jest wielopoziomowa gra i kilka jest interpretacji, kilka hipotez, możemy sobie pomyśleć i zastanowić się teraz, po to jest robione i dlaczego.
Pierwsza taka, najprostsza, to to, że ta sraczka antykoreańska i antyperska ma na celu wymuszenie na swoich wasalach nabywanie większej ilości broni amerykańskiej z zyskiem dla budżetu amerykańskiego.
Zwróćmy uwagę, że kiedy Trump odbył swoją pierwszą – skandaliczną zupełnie w swojej wymowie – wizytę na Bliskim Wschodzie, czyli najpierw pojechał do Saudów, w ogóle do Arabów, i ich strasznie upokorzył. Oni kiwali głowami, wszyscy wiedzą, że on jest na musiku, w związku z tym stać ich też na to, żeby się uchylić od jego sposobu prowadzenia polityki... I zmusił ich do tego, żeby za duże pieniądze kupili uzbrojenie amerykańskie.
Później, oczywiście, odwiedził Izrael. Tam była w ogóle zupełnie skandaliczna rzecz. On mówił w Jerozolimie i w Tel Awiwie zupełnie przerażające rzeczy. A później oczywiście pojechał do Bergoglio, aby spotkać się tam z „panem papieżem”.
Straszne, straszne rzeczy się tam działy. Jared Kushner, Ivanka Trump, cała ta „rodzina Adamsów” w Watykanie. Widziałem te wszystkie filmy i zdjęcia, wyglądało to w sposób przerażający.
– Co Cię bulwersowało?
– „Die Welt” fajnie napisał – tak jak nie znoszę Niemców, ale fajnie napisał jeden z tytułów – po zwycięstwie Trumpa określił jego rodzinę „Familienbande”.
Co mnie zbulwersowało? Po pierwsze to, że Bergoglio – bo wiadomo, kim jest Bergoglio, on myśli, że Lewiatan go polubi, a nie wie, że zostanie zniesiony ze szczętem, on przymila się do Lewiatana – i wizyta tej rodzinki Adamsów w Watykanie, Jared Kushner, Ivanka Trump i bezideowy, areligijny Donald Trump. Koleś z peruczką z „panem papieżem”, Pomieszanie z poplątaniem. Myślę, że to jest jakiś jeden wielkim symbol upadku wszystkiego, co jest możliwe.
Później oczywiście Donald pojechał do Brukseli, aby swoich wasali postraszyć, że muszą wydawać więcej pieniędzy, wymóc na nich, aby wydawali więcej pieniędzy na zabezpieczenie interesów amerykańskich w regionie i także przypomniał 11 września itd., itd.
Czyli pierwszy poziom to jest to, że Amerykanie używają zagrożenia persko-koreańskiego, po to żeby po prostu na tym zarabiać.
To jest jeden poziom, jedna hipoteza.
Druga hipoteza. Oczywiście jeżeli chodzi o Koreę, to eskalują to po to, żeby pokazać swoją determinację, że są w regionie, że będą bronić swoich aliantów, Japonii, Korei, Wietnamu, Birmy, Filipin, i że nie przesuną się choćby o krok ze swojej strefy wpływów na zachodnim Pacyfiku.
Chiny – Xi o tym wczoraj mówił na konferencji, że de facto musicie uznać to, musicie się przynajmniej na zachodnim Pacyfiku przesunąć. Amerykanie wiedzą, że to może być ich początek końca, w związku z tym będą robili wszystko, żeby do tego nie doszło, i pytanie o zagrywkę w Korei.
Jak słuchałem Trumpa i tego, co mówił w Japonii, w bazie wojskowej w Yokocie, czy później w Korei Południowej, to jednak myślę, że oni grają na zjednoczenie Korei, czyli oni będą próbowali wywrócić w jakiś sposób reżim północnokoreański.
Zostawmy na razie to, czy to jest wykonalne, czy nie, mówię o retoryce. Ja wyciągam takie wnioski, z tego co mówi Departament Stanu.
– Do tego są potrzebne Chiny.
– Tak, tylko że cała zjednoczona Korea będzie oczywiście także mocno antychińska.
– Myślę, że Chińczycy muszą sobie wbudować w deal gwarancje, jaka będzie ta zjednoczona nowa Korea.
– Tak, to będzie deal, tak jak z Syrią, coś za coś. Ale Amerykanie grają na zjednoczenie Korei. Oczywiście powstanie superpaństwo, supermocny gracz na Dalekim Wschodzie.
Przeciwne będą temu przede wszystkim Chiny.
Nie wiem, czy Rosja, bo Rosja de facto byłaby zainteresowana zjednoczoną Koreą, dlatego że równoważyłoby to wpływy chińskie. Tutaj będziesz miał przede wszystkim Chiny, Japonię gdzieś, ale Japonia też mogłaby być za.
– To wszystko też ładnie dzieli interesy chińskie i rosyjskie, w związku z tym umożliwia Amerykanom lewarowanie.
– Lewarowanie, rozgrywanie, więc to jest następna hipoteza. Jak słucham tego, co mówią teraz, sprzed kilku dni, Amerykanie, to jakby grali na zjednoczenie Korei.
Druga rzecz, to oczywiście eskalacja w kierunku Północnej Korei ma na celu to, aby pokazać światu, że posiadanie broni jądrowej, posiadanie pocisków kontynentalnych, czyli środków zdolnych do przenoszenia broni jądrowej, w rękach nieodpowiedzialnego reżimu – Amerykanie już to mówią i będą coraz częściej mówić – spójrz, drogi świecie, to jest taki przykład, że to zagraża nie tylko Stanom Zjednoczonym, nie tylko Japonii, a w ogóle całej cywilizacji. Oni mówią o całej cywilizacji i całym globie.
W związku z tym ten przykład będzie używany – i podejrzewam, że zaraz będzie używany – na odcinku perskim.
– Nie sądzisz, że zostaną otwarte dwa fronty, będzie front koreański i perski?
– Bingo, do tego właśnie zdążamy.
Kilka dni temu, jak uważnie słucham, co mówi Pekin, co mówi Moskwa, co mówi Waszyngton, doszedłem też do takiego poczucia, nie przekonania, ale poczucia, że zapaliła się lampka, czy Amerykanie nie zechcą na raz dwóch frontów, koreańskiego i perskiego jednocześnie.
– To pozwoli na szybsze wyklarowanie się nowego porządku i nowych podziałów; większy chaos będzie.
– Po pierwsze większy chaos, Chiny i Rosja nie będą wiedziały, w co włożyć ręce. Fenomenalna krysza ideologiczna.
Po pierwsze, bronimy cywilizacji, bronimy ładu globalnego, bronimy ludzi z Suwałk, z Fargo, z Los Angeles, z Mississaugi, bronimy ludzi z Seulu.
– I generalnie my kontra oni, imperium zła przeciwko...
– Tak, ale druga bardzo ważna rzecz, to to, że będzie support i krysza Żydów, którzy będą mówili, „New York Times” będzie nawet pisał – odpier...cie się od Trumpa, oni bronią cywilizacji, dlatego że Persowie są źli.
Polityka to realne ruchy, trzeba się zastanowić, jakie rzeczy będą wykorzystywane. Moim zdaniem, będą próbowali grać na przewroty wewnątrz krajów, po to żeby suplementować działania wojenne.
– Uważasz, że to będzie wcześniej, że to będzie na przykład deal z Chinami na przewrót w Korei Północnej, który by pozwalał to zrobić, czy uważasz, że będzie takie uderzenie va banq militarne na dwóch frontach i zobaczymy, jak to się rozstrzygnie i potoczy dalej, i jak to się ułoży w nowych warunkach, choć te dwa ruchy nie wykluczają się wzajemnie, bo może być to militarne uderzenie komplementarne ze zmianą reżimu przygotowanego zawczasu?
– Tak. Teraz jest wielka podróż Tillersona i Trumpa po Azji. Przypomnę, oni pojechali najpierw do Japonii, potem do Korei Południowej, później do Chin, Wietnamu, który jest sojusznikiem amerykańskim, i do Birmy. Zwracam uwagę, że Birma już przestała być krajem, który niszczy prawa człowieka...
– Bo tam już jest Aung San Suu Kyi.
– Nie, tam rządzą wojskowi.
– Ale ona uwiarygodniła, w tym sensie.
– Oczywiście, że tak.
– Nie wiem, czy zauważyłeś, że chcieli jej odebrać Nobla, za to że popierała wypędzenie muzułmanów.
– Ona jest przebiegłym graczem, dobra stara szkoła londyńska, jej mąż jest Anglikiem. Birmańczycy są bardzo inteligentnym, bardzo zgrabnie działającym, funkcjonującym w geopolityce narodem, świetnie prowadzą swoją politykę.
I teraz Chiny, a przede wszystkim Stany Zjednoczone są już wielkimi przyjaciółmi Birmy, ze względów geopolitycznych oczywiście. A ten kraj jest kluczowy na przykład jeżeli chodzi o ominięcie Malakki.
Wracając do tematu. Trump jest w Azji – oczywiście cała ta wizyta jest głęboko antychińska, bo co prawda jest w Pekinie, ale spotyka się ze wszystkimi krajami, które są zaniepokojone dwoma rzeczami: wzrastaniem potęgi Chin, a jednocześnie musiały się upewnić, czy Amerykanie na pewno będą walczyli jakby co, w ich obronie.
– To jest wizyta, która ma powstrzymać reorientację po prostu, czy też zagrywki w rodzaju, jak wy nam nie dacie, to my pójdziemy do nich...
– Tak. W polityce zagranicznej, jak obaj wiemy, symbolika jest niezmiernie ważna, bardzo, bardzo ważna, i gesty, znaki, słowa itd. są bardzo ważne, i w związku z tym Borat Peruczka, ten niesamowity człowiek – on mnie przeraża w ogóle, jeśli chodzi o jego stylistykę, entourage, image, to, w jaki sposób prowadzi politykę imperium...
– Jest odzwierciedleniem tego, czym Ameryka jest dzisiaj.
– Nie mów tego, nie obrażaj Ameryki, obrażasz Amerykę. On jest odzwierciedleniem tego, czym są elity z Manhattanu.
– Oczywiście, Ameryka jest bardzo zróżnicowana, ma Południe i Zachód, ma farmerów itd. Zawsze było coś takiego, że wschodnia ściana to co innego niż San Francisco, ale to, co rządzi Ameryką, to są elity wschodniego wybrzeża...
– Pieniądz, kasa.
– Pieniądz, kasa, to Manhattan i lobby różne, wymieszane, bo jest i lobby izraelskie, jest lobby starych rodzin, starych pieniędzy. Ja myślę, że to jest konglomerat.
– Babilon.
– I Babilon wystawił dzisiaj swojego człowieka.
– Przede wszystkim wojskówka go wystawiła. To wielki powrót trepów do władzy.
– Moja koncepcja jest taka, że oni zobaczyli, co robi ta elita ukształtowana w latach 60., Obama, Clinton, Clintonowa, i zaczęli się łapać za głowę, że imperium zaczyna się im sypać, że lotniskowce nie będą za moment miały gdzie pływać, więc Trumpa wystawił „deep state”, ten stary, który robił Afganistan, który robił zimną wojnę z Sowietami. To są wszystko ludzie, którzy mają 65– 70 lat.
– Opowiedzmy, jak się wszystko pięknie zmienia. Pamiętamy aferę Iran-Contras, 85-86 rok.
Czytelnikom „Gońca” i w ogóle wszystkim, którzy to czytają, przypomnijmy. Chodziło o to, że na tamtym etapie mądrości, Ameryka wspierała Iran przeciwko Irakowi. Saddam Husajn był wspierany wtedy przez Związek Radziecki, choć chwilę wcześniej był wspierany przez Stany Zjednoczone. Na tamtym etapie mądrości Ameryka wspierała Iran.
I kto dostarczał broń amerykańską Persji? Żydzi, Izrael.
Układ Iran-Contras, dlatego że pieniądze zarobione przez Żydów z tego przemytu broni do Persji, były przeznaczane na partyzantkę wasali amerykańskich w Nikaragui.
Wracając do Dalekiego Wschodu i symboliki. Te wszystko, słowa, gesty, mają znacznie.
Co zrobił Trump, zanim wylądował w Japonii?
– Guam?
– Nie, lepiej, odwiedził Pearl Harbour i oczywiście grób-statek, pancernik „Arizona”.
Tam złożył kwiaty, spotkał się z Harrym Harrisem, dowódcą floty Pacyfiku, czyli dowódcą największego zgrupowania wojskowego na ziemi.
Warto sobie obejrzeć spotkanie Harry’ego Harrisa, jednego z najważniejszych dowódców amerykańskich wśród trepów w Stanach Zjednoczonych. Siedział jak udzielny książę tam, w Pearl Harbour. Spotkał się pierwszy raz z Trumpem, Trump go wcześniej osobiście nie znał. Spójrzmy, jak czasy się zmieniają. Przypomnieliśmy Iran-Contras, Harry Harris, osoba wybitna, którą bardzo cenię...
Wracając jeszcze do Twojego pytania, co czytać itd., to czytać wszystko. Czytam raporty i oświadczenia dowódców z Hawajów, z floty Pacyfiku. Trzeba po prostu czytać wszystko.
W świetnym filmie „Trzy dni kondora”, pamiętasz, tam jest tak zwane towarzystwo literacko-historyczne, które zostało rozwalone, i jeden z oficerów CIA pyta na spotkaniu, co ta komórka robiła, kiedy została rozwalona przez inną jaczejkę CIA, to jeden z dowódców, dyrektorów CIA mówi: oni czytali. A ten się pyta, co oni czytali? Oni czytali wszystko...
Więc ja czytam wszystko. Trzeba czytać wszystko, tylko trzeba jeszcze chcieć, umieć i mieć otwartą głowę.
Wracając ad vocem do twojego pytania, wielowątkowa jest nasza rozmowa...
Wracam do Trumpa, bo to jest ważne.
Spotkał się z Harrym Harrisem. I jak się wszystko zmienia. Iran-Contras 86 rok, a Harris, dowódca floty Pacyfiku, który rezyduje w Pearl Harbour, jest pół Amerykaninem, pół Japończykiem.
To jest piękne!
Więc Trump poleciał na Daleki Wschód, żeby zrobić tzw. reassurance, upewnić swoich sojuszników. Oczywiście, że nie wiem, czy Amerykanie nie rozpoczną obu operacji jednocześnie, ale przede wszystkim tutaj głównym celem jest Persja, dlatego że leży to w interesie Żydów, którzy mają olbrzymi wpływ na politykę amerykańską zwłaszcza pod rządami Trumpa. Zwracam uwagę, i nawet Amerykanie na to zwracają uwagę, że wszędzie gdzie Trump jedzie, to z tyłu zawsze jest „Super-Żyd” Jared Kushner i wielkie deale podpisany przez Amerykę w Chinach... Oczywiście, zwycięzcą tego całego tripu jest jest prezydent Xi, nie Trump, dlatego że Chińczycy fantastycznie się zgodzili na to, żeby teraz podpisywać to, co trzeba, a zyskiwać na czasie, bo i tak czas gra na ich korzyść.
Ten pajac z peruczką myśli, że dla swojego pijaru i dla picu te jego wojownicze okrzyki w Japonii czy w Południowej Korei, że my mamy tutaj 3 lotniskowce i że F-35 i więcej tutaj jeszcze przywieziemy broni coś znaczą. Chińczycy patrzą na to ze spokojem i robią swoje.
– Generalnie to się wpisuje w taki stereotyp białego człowieka u Chińczyków; takiego głośnego Amerykanina; który nie ma już może tej kraciastej marynarki, ale jest jowialny i się przechwala.
– Chińczycy robią swoje i wystarczyło zobaczyć tę wielką defiladę...
– Mówiłeś o Żydach i o ich rozgrywkach w sprawie Persji, czy nie uważasz, że to, co się dzieje na wschodzie Ukrainy, że to też jest rozgrywka żydowska; naciskanie na Putina, na Rosję, żeby była bardziej miękka, jeśli chodzi o Persję czy Syrię? Dla Żydów ważny jest Bliski Wschód, ważna jest rozgrywka z Iranem, w związku z tym wyrywamy Putinowi Ukrainę, tylko po to żeby nią pogrywać. W związku z tym kolejne pytanie, czy te dwa fronty, które się otworzą, nie mogą oznaczać czegoś niebezpiecznego w okolicach Polski?
– Jak najbardziej, trochę to tylko inaczej wygląda, niż zarysowałeś...
Dokończenie w najbliższym numerze
W redakcji do nabycia cztery sygnowane przez Autora egzemplarze najnowszej książki
Pana Nikt „POPIOŁY” - cena 40 dol.