– Z jakimi rzeczami Pan się nie zgadza?
– Bardzo denerwujące są korki w Mississaudze, bo nawet planowych remontów dokonuje się w sposób nieskoordynowany z innymi ulicami. W tej chwili szybciej się dojedzie do London niż przejedzie na drugą stronę Mississaugi. To jest pierwsza rzecz.
– Czy to wynika ze złej koordynacji remontów drogowych?
– Przede wszystkim. Po drugie, zła infrastruktura, którą się teraz buduje w Mississaudze.
– Infrastruktura, czyli co, drogi za wąskie?
– Drogi nie są za wąskie, natomiast budowa nowych bloków, napływ nowych ludzi, na tę przepustowość ulic to za dużo. Komunikacja nie jest rozwiązywana, tak jak powinna być. Dużym problemem jest, że komunikacja Mississauga – Oakville – Brampton jest planowana osobno w poszczególnych miastach, bez koordynacji. We wszystkich miastach komunikacja powinna być koordynowana. Toronto, Brampton, Oakville, Mississauga – to powinno być koordynowane przy projektowaniu ulic.
Jestem z zawodu inżynierem i również geodetą, moim wyuczonym zawodem było projektowanie osiedli, dróg, mostów proporcjonalnie do liczby ludzi, proporcjonalnie do powierzchni. Widzę, że ta proporcja jest w tej chwili bardzo zachwiana.
– Pan byłby za tym, żeby równo porozmieszczać wysokie budynki na terenie miasta, czy tworzyć takie centrum drapaczy?
– Podczas jednej z debat padło pytanie, jak byśmy widzieli downtown w Mississaudze. Mieszkam w tym mieście tyle lat, ale nie za bardzo wiem, gdzie jest to downtown. Czy to jest Square One, czy to jest Port Credit, czy to jest Celebration Square. Bo tu nie mamy w zasadzie downtown, a powinno być. Trzeba wybudować teatr z prawdziwego zdarzenia. Mamy oczywiście Living Art Center, ale to jest sala bardzo duża, zabukowana jest na rok do przodu. Takie powinny być przynajmniej dwa – trzy teatry wybudowane.
– Hazel McCallion mówiła o centrum konferencyjnym.
– Można by je właśnie wykorzystywać na centrum konferencyjne. Poza tym skończył się rozwój budownictwa, nie mamy więcej ziemi do sprzedania, więc trzeba szukać innych źródeł dochodów.
Zależy mi na tym, żeby więcej firm, korporacji, przyprowadzić do Mississaugi, aby tutaj były takie centra korporacji, te korporacje przyniosą pieniądze i ludzie będą mieć zatrudnienie.
Cztery lata pracowałem na Bermudach. To jest mała wyspa, która produkuje tylko perfumy, ale tam są duże firmy korporacyjne, dlatego że są niskie podatki. One przynoszą pieniądze, na tę wyspę.
Tak to powinno wyglądać w Mississaudze. W Mississaudze nie będzie przemysłu, natomiast duże firmy korporacyjne mogą tutaj się znaleźć i mogą przynieść duże pieniądze miastu.
– Mówiliśmy o korkach, o tym, że miasto się zagęszcza, co jeszcze denerwuje w tym mieście?
– Jednym z moich priorytetów jest dofinansowanie i rozwój parków. Dlatego że zieleń znika z centrum Mississaugi. Chciałbym właśnie dla tych ludzi, którzy mieszkają w centrum, gdzie jest dużo bloków, żeby ci ludzie mogli wyjść sobie do parku, odpoczywać tam, zażywać powietrza.
– Na to powinny być przeznaczone jakieś tereny w centrum miasta?
– Połowa ludzi w centrum mieszka w apartamentach. Uważam, że również korporacje mogłyby dofinansować rozwój tych parków, dofinansować je, żeby nam się żyło lepiej i przyjemniej oraz żebyśmy mogli organizować różne wspaniałe imprezy w tych parkach.
Uważam, że Polonia powinna być tutaj dominującą nacją.
http://www.goniec24.com/wywiady-gonca/item/4187-b%c4%99d%c4%99-popiera%c5%82-polskie-biznesy-z-kandydatem-na-radnego-w-okr%c4%99gu-4-w-mississaudze-rozmawia-andrzej-kumor#sigProId11353a72b7
http://www.goniec24.com/wywiady-gonca/item/4187-b%c4%99d%c4%99-popiera%c5%82-polskie-biznesy-z-kandydatem-na-radnego-w-okr%c4%99gu-4-w-mississaudze-rozmawia-andrzej-kumor#sigProIda7b233053b
– No właśnie, czy powinniśmy być bardziej widoczni w tym mieście? W końcu Mississauga to jest nasze miasto, człowiek jedzie ulicą, co chwila spotyka samochody z orzełkiem, biało-czerwonymi barwami lub znaczkiem "PL", a jak idziemy do kuratoriów oświatowych czy rady miasta, to Polaków raczej nie widać. Czy to nie powinien być szerszy ruch – idziemy do polityki, idziemy głosować na naszych kandydatów i sami zgłaszamy się, tak jak Pan to robi?
– Myślę, że to jest trafne spostrzeżenie, tak to jest. Nie ma może wiele ludzi na tyle odważnych, żeby zdecydowali się wejść do polityki. Myślę, że tutaj nasz poseł Władysław Lizoń włożył nogę w drzwi, jeżeli chodzi o polską politykę w Kanadzie, i myślę, że Polska i Polacy tutaj, mieszkający w Mississaudze, zrozumieją to. Jeżeli my się sami nie poprzemy, to nikt nas nie poprze.
Mississauga się rozbudowuje w tej chwili, będą potrzebne pozwolenia na budowę budynków, mamy dużo polskich firm budowlanych, kontraktorów.
– I jesteśmy w tym dobrzy.
– Oczywiście, uważam, że polscy kontraktorzy są najlepsi, w okolicach Toronto i Mississaugi. Jeżeli zostanę radnym, będę popierał polskie biznesy, aby mogły stawać do kontraktów miejskich i budować to miasto. Bo naprawdę myśmy też budowali tę Mississaugę, Polacy budowali tu domy, rozbudowywali je. Myślę, że czas tę rozbudowę poszerzyć na miasto Mississauga, aby polskie umiejętności rzemieślnicze znalazły uznanie. Mam nadzieję, że gdy będę radnym, Mississauga będzie żyła polskością, będzie tętnić polskością tak jak tętni w tej chwili Centrum Jana Pawła II.
– No właśnie, czy to nie jest też czas, żebyśmy wyszli szerzej na miasto i mieli jakiś dzień polski na Celebration Square. Mieszkam niedaleko i nie widzę tam Polaków, nie widzę obchodów naszych świąt.
– To było też moją motywacją, że zdecydowałem się startować na radnego. Obiecuję, że jeżeli będę w radzie miasta, to Mississauga będzie tętniła polskością i będą organizowane takie dni polskie właśnie na Celebration Square, aby mieszkańcy Mississaugi zobaczyli, że Polska jest prężna, jest aktywna i ma co pokazać w mieście Mississauga.
Chciałem też obiecać, że jak dostanę się do rady miasta, to admirał Nałęcz-Tymiński będzie miał swój pomnik, albo ulicę swojego imienia, albo skwer czy plac w Mississaudze. Teraz buduje się nabrzeże, a admirał Nałęcz-Tymiński zmarł w Mississaudze, w Wawel Villa. Gdy będę radnym Mississaugi, to Nałęcz-Tymiński dostanie swoje miejsce właśnie tutaj.
– Przynajmniej po to, żeby Kanadyjczycy wiedzieli, komu powinni być wdzięczni?
– Tak jest, żeby wiedzieli, komu mają być wdzięczni. Zacząłem to dziesięć lat temu i doprowadzę tę sprawę do końca. Jest to wielki człowiek.
– Jak można Panu pomóc, bo wiadomo, że Pan wszystkiego sam nie zrobi? Chodzi Pan od domu do domu, przekonuje ludzi, rozmawia. Okręg 4 obejmuje też kościół Maksymiliana Kolbego, więc część Polaków na pewno na Pana odda głosy, ale jak można jeszcze pomóc?
– Pierwsza rzecz, apelowałbym do biznesów polskich, których jest tu bardzo dużo. Kampania jest kosztownym przedsięwzięciem i ja nie mogę swoich pieniędzy inwestować. Polegam na ludziach, którzy popierają moją kampanię. Tutaj chciałbym im serdecznie podziękować. Jest to kwota nieduża, bo można dać od 25 dolarów do 750 dolarów, nie więcej.
– Czy można to odpisać od podatków?
– Niestety nie. Mississauga nie ma takiego prawa, ale daje zaświadczenie, że taka osoba czy firma lub korporacja wpłaciła taką a taką sumę. To jest jedna część pomocy. Druga część pomocy – potrzebuję naszych rodaków do chodzenia po domach. Muszę jeszcze obejść część domów, przekonać ludzi, żeby głosowali na mnie, że jednak moje doświadczenie przyda się w rozwoju miasta.
Trzecia część to jest dzwonienie do ludzi, jak również pomoc w biurze. To są najważniejsze rzeczy, jakich oczekiwałbym od naszych rodaków.
– Czy można Pana znak postawić na swojej posesji?
– Oczywiście! Bardzo jestem wdzięczny Polakom, którzy mnie przyjmowali kawą, herbatą i zgadzali się postawić znak przy domu.
Natomiast może gdzieś kogoś pominąłem, może kogoś nie było w domu, więc prosiłbym bardzo, aby zadzwonić do mnie – nr tel. 416-564-5417, i dać znać, że zgadzają się Państwo na postawienie znaku przed domem, żeby zamanifestować polskość i poparcie dla mojej kandydatury.
– Dziękuję bardzo za rozmowę.