– Ale czy nie jesteśmy świadkami odradzania się podobnej hydry, w innej postaci? To znaczy dzisiaj i na Zachodzie, i w Polsce pod postacią ruchów tzw. gender czy pod postacią tej nowej kultury, która jest bluźniercza, wyszydza, wyśmiewa i w zasadzie odziera człowieka ze wszystkiego co święte, czy nie mamy do czynienia z jakimś przepoczwarzeniem, że ten komunizm, wydawało się, że już został pokonany, że wreszcie jest wolność, swoboda, możemy zacząć chodzić do kościołów, budować świątynie, a tu okazuje się, że jest z innej strony podobne bardzo zagrożenie?
– Pozwolę sobie na początku naszej rozmowy powiedzieć "dzień dobry" i "szczęść Boże" po sześciu latach. I bardzo się cieszę, że kontynuujemy rozmowę nieco bogatsi w doświadczenie ludzkie i chrześcijańskie. Także wszystkich przyjaciół i znajomych z kościoła św. Maksymiliana Kolbe w Mississaudze i mieszkających w Toronto, w Ontario, serdecznie pozdrawiam. Raduję się, że przeżyliśmy sześć lat, że jesteśmy wierni życiu, i na pewno po tylu latach jak się znów spotykamy, to jesteśmy nieco inni, ufam – piękniejsi. Urośliśmy w człowieczeństwie!
A teraz wracam do odpowiedzi. Jak najbardziej zgadzam się z Twoją, drogi Redaktorze, diagnozą, że diabeł na Zachodzie zachodzi z innej strony człowiekowi, niż zachodził nam w komunizmie. Człowiek zawsze i wszędzie jest grzeszny, tylko owa grzeszność nieco inaczej dochodzi do głosu.
Inaczej się wypowiadała na Wschodzie, przez komunizm, przez hitleryzm, a inaczej się wypowiada na Zachodzie. Powiedziałbym, że tu "pracuje" w białych rękawiczkach. Owoc grzechu jednak jest taki sam- czy tam czy tu, plądruje duchowo ludzi, pomniejsza ich w człowieczeństwie .
Przywołując smutną ideologię gender, użyłeś Andrzeju słów "nowa kultura". Pozwól, że odniosę się do słowa KULTURA. To łacińskie słowo dosłownie znaczy: to, co ma być uprawione. Na przykład – agricultura znaczy uprawianie ziemi. Przede wszystkim to słowo odnosi się nie tyle do ziemi, lecz do człowieka. To Człowieczeństwo Człowieka ma być uprawione! Kultura, to cały proces pomocy człowiekowi, żeby mógł bardziej róść i stawał się coraz bardziej człowiekiem. Kultura więc ma za cel uczłowieczania człowieka. (Przepiękne stronice o tym pisze współczesny filozof, Stanisław Grygiel z Rzymu, przyjaciel Jana Pawła II. Pisze o kulturze jako o czymś, co sprzyja człowieczeństwu każdego z nas. To troska o człowieka, by kwitł, dojrzewał i przynosił obfity plon!)
Współczesna kultura, modne jej trendy – to czasem wręcz ZAPRZECZENIE MISJI KULTURY! Nie tylko że nie pomaga róść ludziom w człowieczeństwie, ale niestety – z bólem to mówię – pomniejsza to człowieczeństwo! Rozmija się wtedy ze swym powołaniem, chybia i nie wypełnia swego zadania.
Dochodzi do tego, że kulturą nazywa się akurat coś, co jest jej zaprzeczeniem: coś co pomniejsza ludzi, co ludzi degraduje w człowieczeństwie, co ludzi w jakiejś mierze – jak to było już wyżej powiedziane – odczłowiecza. Na całe szczęście te procesy degradujące, "unistażające" człowieczeństwo człowieka, one nigdy nie pójdą tak daleko, żeby zamazać ten fundamentalny, podstawowy obraz człowieka. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Prosto mówiąc – każdy z nas jest ikoną Boga. Ikona Boga jest głęboko wpisana w człowieka – to ona jest istotą człowieka. Całe szczęście, że jej "nie wyrzucimy" z siebie. Nie mamy takiej mocy, by ją całkowicie zdeformować. Nie zamażemy, nie zranimy, nie zabijemy do końca człowieka w człowieku!!! To dobra nowina. Nikomu nie udało się zagłuszyć do końca swego sumienia. Nikomu. Są tysiące świadectw, że tak jest. Siła grzechu polega na tym, że jednak odradza się w każdym człowieku i w każdym pokoleniu pokusa, by w imię "wolności" wybierać zło, pójść pod prąd prawdy. W ten sposób degradujemy się w swym człowieczeństwie. Tak jakbyśmy nie nauczyli się niczego na grzechach i błędach innych. Wchodzimy na swe własne życzenie w koleiny, które rujnują ludzi. Duchowo i moralnie! Grzech to jest straszna iluzja, która ma moc odradzania się. Niestety.
– A czy to nie jest właśnie tak, że to są kompletnie dwie oddzielne koncepcje człowieka. Mówi Ojciec o wzrastaniu, jeżeli nie wzrastamy w Panu Bogu, to przychodzi Szatan i mówi: ty sam siebie tworzysz, ty jesteś jak Bóg, ty tworzysz nowy porządek. I w tym momencie to wywyższenie człowieka bez Boga, ono jest przecież i w człowieku sowieckim. To miał być człowiek, który miał być tym Tytanem, człowiekiem przyszłości, który zmienia przyrodę, wszystko jest mu posłuszne itd. To jest też tutaj, bo ty możesz robić, co chcesz, co jest dla ciebie dobre, co jest wygodne, że każdy ma swój porządek, że każdy jest Kreatorem, że nie ma porządku wiecznego, porządku boskiego.
– I to jest istota złudzenia i błędów: kolejny raz pokolenia padają ofiarą iluzji, że można zbudować, stworzyć coś poza Bogiem, bez Boga, wbrew Bogu.
Powiedziałeś Andrzeju rzecz najważniejszą w jednym słowie. Powiedziałeś – W BOGU! Tak. Człowiek w Bogu rośnie. Wiara jest antropogenna, czyli wiara rodzi, promuje człowieczeństwo w nas. Godność człowieka w wierze znajduje sprzyjający klimat, atmosferę do tego, żeby się rozwijać, żeby kwitnąć i stawać się dojrzałym człowiekiem. A ta druga wizja? Bez Boga! Święty Jan Paweł II mówił: dzisiaj już nie sprzeciwia się człowiek Panu Bogu w sposób otwarty, brutalny – nie mówi, że nie ma Boga, nie wzywa jak kiedyś do walki z Nim… Dzisiaj ateizm przybrał nieco inne piórka… dzisiaj mówi się: ŻYJMY TAK, JAKBY PANA BOGA NIE BYŁO! To jest współczesna forma bezbożnictwa. Zignorujmy Go, usiłujmy żyć, pomijając Go, nie odnosząc NASZEGO ŻYCIA do tego co wieczne, co absolutne, co święte. Nie odnośmy naszego życia do Boga. Co się wtedy dzieje? Wszystko staje się względne i rozpływa w doczesności, w tym co przemijające. Oto ogromna iluzja, największa pomyłka. Człowiek uporczywie ponawia próbę budowania bez fundamentu!!! Na piasku. To jest o tyle trudne do pojęcia, że tylu ludzi już nic nie zbudowało bez Boga. Systemy, ideologie na naszych oczach padały, a my uporczywie wymyślamy sobie nowe wizje człowieka, nowe ideologie. Tu jest robota grzechu w nas, tu jest robota diabła, który nas oszukuje.
Ludzie, niestety, są podatni na te iluzje.
– A w tym wymyślaniu nowego człowiek bardzo często przypisuje sobie prawo do zabijania. I to święty Jan Paweł II mówił o kulturze śmierci. Bolszewicy zabili miliony ludzi, Niemcy, hitlerowcy, zabili miliony ludzi, ale i dzisiaj zabija się miliony ludzi nienarodzonych chociażby, jak gdyby za zasłonką. Zaczyna się zabijać ludzi starych. Zaczyna się zabijać, bo uważa się, że świat będzie lepszy, jeśli pozbawi się życia iluś tam ludzi, którzy są uważani za niepotrzebnych, zbędnych, szkodzących.
– Boleję nad tym, co upowszechnia cywilizacje śmierci i nienawiści. Trzy lata temu zmarł mój tato, jako ostatnie, szesnaste dziecko mojego dziadka Macieja Madeja. Dziękuję Panu Bogu za to, że MACIEJ BYŁ OTWARTY NA ŻYCIE. (Gdyby było piętnaścioro dzieci, to prawdopodobnie i mojego ojca by nie było i ja prawdopodobnie bym się nie urodził już.) Niedawno przeczytałem wstrząsające świadectwo Mileny Kindziuk, która dokopała się prawdy o pierwszych miesiącach życia Karola Wojtyły, gdy był pod sercem swojej mamy Emilii. Dowiadujemy się, że Papież – aż strach powiedzieć – mógł się nie narodzić. Była ogromna presja lekarzy: Emilia była słabego zdrowia, filigranowa i przewidywano, że nie będzie miała siły urodzić kolejnego dziecka. Rodzice świętego, Emilia i Karol senior, zaufali w tej sytuacji Bogu. Zaufali Bożej Opatrzności, choć ze wszystkim się liczyli. Karol Wojtyła się urodził. Nie dziwmy się, otrzymaliśmy od Boga Papieża, który jak żaden z papieży, z taką mocą nie stanął za życiem. Pro life. To był Papież, który bronił świętości życia. Może też dlatego, że do Wadowic dym dolatywał z pieców krematoryjnych z Oświęcimia. Ten Papież doświadczył, jak znamię śmierci kładło się w XX w. na ludziach. To on nazwał XX w. wiekiem śmierci, zważywszy na to, jak wielu ludzi zostało zabitych na Kołymie i w obozach nazistowskich
– ...i w Hiszpanii...
– ...w Hiszpanii także, gdyż komuniści chcieli wziąć Europę w dwa ognie. My, Oblaci Maryi Niepokalanej, mamy dwudziestu dwu współbraci męczenników z prowincji hiszpańskiej! Papież Jan Paweł II pozostanie świadkiem miłości i życia. Wzywał żeby nie iść droga nienawiści i śmierci. On, który też przeżył wojnę, utracił tak wielu przyjaciół i bliskich. Księża z archidiecezji krakowskiej śpiewali Papieżowi "Sto lat" z okazji 50-lecia święceń kapłańskich. On wtedy uśmiechnął się i powiedział: a... już nie ma znaczenia, czy to będzie sto lat, czy to będzie mniej… napisałem encyklikę "Gaudium vitae". Zdawał sobie sprawę, że to jest świadectwo, jakiego oczekiwał od niego Pan Bóg. (Zachęcam do lektury encykliki "Radość życia".)
Święty opowiedział się bezwarunkowo i bez reszty za życiem. Życie jest święte. Jest ono darem Pana Boga. Papież wypełnił misję papieską, dając Kościołowi na nowe tysiąclecie wiary, ten dokument. Przeczuwał, że przyszłość ludzkiej rodziny rozegra się w odpowiedzi na dylemat – czy człowiek wybierze śmierć, czy życie. Nie daj Boże śmierć. Widzimy, co dzieje się na Krymie, na wschodniej Ukrainie, co działo się na Majdanie Niezawisimosti w sercu Kijowa… Mnie to bardzo boli, gdyż na Ukrainie przez kilka lat głosiłem Ewangelię. Wojny rzucają cień na dzisiejszy dzień, na wszystkie ludzkie nadzieje. Zacząłeś Andrzeju dziś rozmowę ze mną od skonstatowania jakiegoś rozczarowania… czy się nie mylę?
– Ojciec mówi o wypadkach politycznych...
– Tak.
– ...o wojnie, która zaczyna być na coraz większą skalę, ale też mamy przykłady takiej wewnętrznej walki o życie, chociażby tej, która toczy się w Polsce. Moje pytanie jest takie, jak ma się zachować chrześcijanin w obliczu cywilizacji śmierci? W Polsce mówi się, mamy świeckie państwo, w związku z tym, co ty sądzisz o życiu, to jest twoja prywatna sprawa. Ty, jako funkcjonariusz tego państwa, albo jako zatrudniony, musisz się kierować tylko wskazaniami prawa, które jest ustanowione. W związku z tym jeśli to prawo mówi, żeby zabić, to trzeba zabić.
– Jeżeli to prawo występuje naprzeciwko prawu Bożemu, które mówi: nie zabijaj, szanuj życie, pomagaj życiu żyć, to my nie możemy sobie schować do jakichś prywatnych naszych przekonań sprawy tak najistotniejszej.
To nie jest kwestia prywatnego przekonania człowieka. Walka o życie toczy się na każdym froncie. Słyszałem ostatnimi dniami – że sumienie trzeba sobie zostawić, a do pracy, jak się idzie, to trzeba respektować "political corectness", to już trzeba zapomnieć, w co się wierzy, kim się jest… Na miły Bóg… to jest iluzja… mam zostawić swoje sumienie?
To kim ja pójdę do pracy, kim ja wtedy będę? Sumienie mnie czyni człowiekiem. To całe piękno, to nasze powołanie i nasz obowiązek: rozróżnić dobro od zła. Wybieramy dobro, aby żyć, a mówimy nie złu, które zabija człowieka. Jan Paweł II podczas jednej z pielgrzymek do swej ojczyzny prosił nas, abyśmy byli "ludźmi sumienia". Demokracja jest możliwa tylko wtedy, gdy ludzie będą ludźmi sumienia, szukającymi prawdy, której trzeba szukać i którą można znaleźć. Powiedzieć komuś: prywatnie bądź sobie człowiekiem! Czyż to nie obraza człowieka?
Zachować swe sumienie dla siebie – czyli zaprzeć się siebie, wyprzeć się człowieczeństwa?! Ja nie wyobrażam sobie takiej operacji!!!
– Co ciekawe, tak było w komunizmie. Komuniści mówili w Polsce, wiara to jest twoja prywatna sprawa.
– Tak, do zakrystii nas chcieli wepchnąć. Oni też powiedzieli: wy w zakrystii wierzcie sobie, a już polityką nie zajmujcie się. To brudna sprawa.
Pozwólcie, że my, komuniści, umażemy sobie nią ręce. Zostawcie ją nam. Nie! Polityka to troska o dobro wspólne ludzi: dlaczego nie mieliby być odpowiedzialni za to dobro społeczne także i ludzie wierzący w Boga? W imię czego mieliby być wykluczeni z tej odpowiedzialności? A gdy chodzi o demokrację, to nie wymyślimy innego Dekalogu dla tego systemu rządzenia, poza tym, który jest dany przez Boga każdemu człowiekowi, z którego nie można ustąpić! Dlatego że poza Dekalogiem nie można niczego zbudować!
– Wspomniał Ojciec o Ukrainie, bo zna ten kraj, gdyż spędził tam Ojciec trochę swego życia. Teraz jest od 17 lat w byłej republice sowieckiej, a niepodległym państwie już, Turkmenistanie. Jak Ojciec ocenia ten konflikt? Czy to są aspiracje Ukraińców w tym konflikcie? W końcu na wschodzie Ukrainy mieszkają ludzie, którzy czują się Rosjanami i mówią po rosyjsku. Jest wiele osób, które uważają, że ten konflikt został jak gdyby zmanipulowany, że są tam interesy zagraniczne, obce, które wzniecają nienawiść wśród tych ludzi. Jak to Ojciec widzi?
– Jestem kapłanem Kościoła rzymskokatolickiego. Nie wypowiem się w terminach politycznych, ale w terminach wiary. Mnie zawstydza, upokarza, że doszło do tego, że ochrzczeni się nawzajem zabijają… z tej samej krynicy zostali ochrzczeni. Stali się nowymi ludźmi, którzy od Jezusa Chrystusa mają tyle miłości, że mogą siedemdziesiąt siedem razy przebaczyć sobie, że mogą umiłować wroga swojego. A doszło do tego, że oni strzelają do siebie nawzajem. Nowi ludzie nie są ludźmi wojny, nie żyją po to, by zabijać. Nowi ludzie, Chrystusowi, są za czynem pojednania i pokoju. Oni przebaczą sobie. Znajdą wspólny język. Zawstydza i upokarza nas to, że i Rosjanie, i Ukraińcy, i jedni, i drudzy z korzenia chrześcijańskiego, z kultury chrześcijańskiej, z Ewangelii, ze źródła Chrztu Świętego, teraz wobec świata dają antyńwiadectwo. Nie tędy droga. Wojna nie jest rozwiązaniem.
Wojna jest antyświadectwem, którym chrześcijanie gorszą innych. To, co tam się dzieje, jest rodem z XIX wieku albo z wieków jeszcze dawniejszych.
Staram się to wytłumaczyć w następujący sposób – propaganda ateizmu, tyle pokoleń wychowywało się bez Boga, zaćmiły się sumienia, że przestaliśmy widzieć, co jest grzechem – to pokłosie wieku ateizmu, XX wieku, propagandy, bezbożnictwa. I teraz mamy to, co mamy. Nic się nie bierze z niczego. Rodzą się zatrute owoce. Zatrute, bo nie było Ewangelii, bo nie było siane ziarno Dobrej Nowiny. Co zostaje człowiekowi, który zapomina o Bogu? Odbudować wielkomocarstwową Rosję, która i tak nie wie, jak bardzo wiele ma ziemi. Przecież to nie o to chodzi. O co chodzi? Żeby ludzie się bali Rosji znowu? To są pomylone projekty. Kocham Kościół prawosławny, naród rosyjski, ale ten naród, który przyjmował Ewangelię, który się nawracał. Kocham tych świadków wiary chrześcijańskiej, świętych rosyjskich, błogosławionych, kocham artystów, którzy zaczerpnęli z Ewangelii.
To Rosja powinna dać światu i tym się dzielić ze światem. To by było piękne świadectwo. A Rosja jak gdyby zapiera się tego, co ma najpiękniejszego...
w ikonach, w pięknych tradycjach, które wyrosły z Ewangelii. Niechby Rosja to pokazała światu. Myślę, że bardzo się trzeba w tej godzinie modlić za Kościół prawosławny, żeby nie zdradził Chrystusa na rzecz cezara. Na pewno to jest bardzo trudna godzina i dałby Bóg, żeby Kościół prawosławny, żeby Cerkiew prawosławna wybrała Jezusa, wybrała Ewangelię, żeby nie szła popierać wojny. O to trzeba nam się bardzo modlić.
Myślę, że jest to godzina, kiedy to się nie może zrealizować bez kolejnych męczenników w społeczeństwie rosyjskim, bez kolejnych męczenników w Cerkwi prawosławnej; bo ten, kto dzisiaj chce być wierny Jezusowi i Ewangelii, musi powiedzieć "nie" i zapłacić pełną cenę za to "nie". Myślę, że trzeba modlić się bardzo za Rosję i za Ukrainę, trzeba modlić się za Kościoły w tych narodach, żeby od nich zaczęło się pojednanie, przebaczenie, żeby oni zaczynali dialogować ze sobą jako uczniowie i uczennice Jezusa Chrystusa, jako dzieci Boże. W tym widzę nadzieję, w mocy, która jest z Chrztu Świętego. Nie w armii, nie w czołgach, nie w samolotach, nie w pociskach, nie w sile. To jest najczarniejszy scenariusz, nie Boży, nie ludzki, nie słowiański, niedobry.
– Matka Boska Fatimska mówiła o konieczności nawrócenia Rosji. Czy to nawrócenie jest możliwe? Ojciec jest w Turkmenistanie, czy Ojciec widzi tam pod oknem, co się dzieje, jak to jest?
– Teraz dopiero widzimy, poniekąd jakby druga fala światła, które nam odsłania to proroctwo fatimskie i ważność tej prośby Maryi, módlcie się za Rosję. Ja się przyznam, o sobie mówię, że jakoś tak to czuwanie we mnie przygasło. No Rosja się nawraca, idzie wolność, do cerkwi można pójść, złote wieże pojawiły się na wielu cerkwiach prawosławnych, ale teraz dopiero widać, że nie mamy przestać się modlić za Rosję. Widzimy, że w dalszym ciągu trzeba Rosji pomagać różańcem, modlitwą. To jest nowe wezwanie do świata. Ja widzę, że to jest godzina jakiejś nowej krucjaty wszystkich wierzących, żeby podjąć tę prośbę Maryi, módlcie się za Rosję. W tej godzinie bardzo to jest potrzebne.
– Dziękuję Ojcu za rozmowę.
Rozmawiał Andrzej Kumor.