- No właśnie, Moody obniżył rating kredytowy Ontario.
- Niestety, po 15 latach rządów liberalnych, znajdujemy się w pozycji bardzo niekorzystnej, ale uważam, że nasz rząd wprowadza pewne zmiany, jeśli chodzi o fiskalną przyszłość Ontario, które - mam nadzieję - że zaprocentują i przywrócą nam lepszą sytuację finansową. Ale to oznacza, że każdy musi troszeczkę zacisnąć pasa, dlatego że przez ostatnie 15 lat wydawaliśmy dużo więcej niż wpływało i nasz deficyt wynosi teraz 14,5 mld dolarów, co oznacza, że z każdą godziną płacimy 1,4 mln dol. oprocentowania.
- No ale pani Natalio, pani tu mówi to, co pani powinna powiedzieć, a ja pytam, co zaskoczyło Natalię Kusendovą, co było zaskakujące z personalnego punktu widzenia.
- Po pierwsze, nie spodziewałam się że wygram.
- Naprawdę?
- Na samym początku nominacji nie było to łatwe; jako osoba młoda nie miałam dużo pieniędzy. To nie jest łatwy sport, żeby wygrać nominację, trzeba wiele wysiłku, trzeba mieć wiele kontaktów, ale tak się ułożyło, że zostałam tym kandydatem.
Potem już mniej więcej widziałam, że wygram, bo to było bardzo widoczne, ludzie chcieli zmiany, to było widać, jak pukałem do drzwi, odwiedzałam wyborców. To nigdy nie było tak na 100%, ale miałam takie przeczucie, że wygram. Gdy już zostałam posłem no to nikt nam nie mówił, jak to będzie wyglądało, więc codziennie bardzo dużo się uczę, bardzo dużo czytam.
- Co Panią najbardziej denerwuje?
- Jakby to powiedzieć może opinie ludzi, którzy do końca może nie rozumieją faktów, na których my opieramy nasze decyzje, jako rząd; ludzi, którzy mają pretensje o pewne rzeczy, ale nie przeczytają do końca o co chodzi i dlaczego nasz rząd podejmuje te decyzje, a jednak przychodzą ze pretensjami. Jako Kanadyjka uważam, że najważniejszą rzeczą jest to, żeby przyszłe pokolenia nie odziedziczyły po nas dużego długu. W tej chwili w Ontario każda osoba ma 23 tys. długu (publicznego - red.) na swoich barkach. Uważam że to nie powinien być nasz spadek dla przyszłych pokoleń. A ludzie tego nie rozumieją; ludzie, by chcieli za darmo mieć wszystkie usługi. Nic nie jest za darmo, wszystko jest z pieniędzy podatnika. Musimy to wypracować, wszyscy na to pracujemy, żeby było nam wszystkim lepiej.
- Denerwuje Panią to że ten przekaz nie trafia?
- No nie trafia, ale też jesteśmy w takiej rzeczywistości, w Kanadzie, że mamy bardzo liberalne media, więc media pokazują jedną stronę medalu, a nasz głos, bardziej konserwatywny, bardziej prawicowy jest często gubiony. Media na przykład porównują naszego premiera do Donalda Trumpa. Nasz premier nie jest jak Trump, więc to mnie denerwuje.
- A plany na następny rok, 2019? Słyszałem, że planowana jest wizyta premiera Douga Forda w Polsce.
Na razie to się dopiero zakreśla; mieliśmy tymczasem dwie wizyty z Polski, był Marszałek Senatu pan Karczewski; odwiedził nas w Queen’s Park, było spotkanie z premierem. Był także wojewoda lubelski, więc już kilka spotkań politycznych się odbyło.
Moim marzeniem jest to, aby odbyła się misja gospodarcza do Polski, więc razem z panią Kingo Surmą (posłanka polskiego pochodzenia do legislatury ontaryjskiej z okręgu Etobicoke Centre) - przyp.red.) pracujemy nad tym, żeby nasz premier poleciał do Polski, ale też żeby były nawiązane kontakty biznesowe nawiązane. Mamy CETA której negocjowanie było rozpoczęte jeszcze przez premiera Harpera i podpisana została przez premiera Trudeau. Daje ona korzyści dla biznesmenów kanadyjskich i polskich i cała Unia Europejska może na tym skorzystać, tylko nie jest to do tej pory wykorzystywane, bo biznesmeni nie za bardzo się orientują...
- Znowu Pani mówi, że ludzie nie bardzo się orientują. Dlatego nie popierają tego? Może boją się że stracą pewne rzeczy?
Nie, nie powiedziałabym, że nie popierają; po prostu nie są świadomi, jakie są korzyści dla obu stron. Są prawie zerowe taryfy na wymianę dóbr i usług. W tej chwili sytuacja z USA jest jaka jest, więc musimy zdywersyfikować nasz rynek i polegać nie tylko na rynku amerykańskim, ale również na rynku europejskim, aby tam dotarły kanadyjskie, ontaryjskie produkty i żeby zacieśniać te więzy biznesowe. Mamy teraz rząd prawicowy w Ontario i w Polsce też jest rząd prawicowy i myślę że ta filozofia otwarcia na biznes jest nam teraz bardzo potrzebna. Możemy na tym skorzystać jako Kanadyjczycy, ale też jako Polacy.
- Widziałem Panią na wielu polonijnych imprezach będzie Pani nadal na nie chodzić?
- Oczywiście, jestem Polką, Polska jest w moim sercu. Chodziłam przez wiele lat, 10 lat działałam w Polonii, nadal działam i oczywiście to jest mój pierwszy obowiązek, aby reprezentować Polonię i być głosem też dla Polaków i Polonii w parlamencie.
- Nie jest Pani zmęczona?
- To znaczy troszeczkę tak, ale to chyba jest normalne w każdej pracy, szczególnie na początku. Dużo się uczę, myślę że z czasem to też nabierze innej formy i pewne rzeczy będą bardziej oczywiste, bardziej naturalne.
Jestem bardzo zadowolona z tej pracy, którą wykonuję.
- Na koniec zapytam jak Pani spędza Święta; jak Pani spędza Sylwestra?
- 24 grudnia akurat pracuję w szpitalu, dlatego że jeszcze pracuję jako pielęgniarka, żeby utrzymać moje uprawnienia pielęgniarskie. A uważam, że to jest taki dzień, że to jest ważne, żeby go spędzić z ludźmi, którzy potrzebują nas najbardziej i uważam, że pacjenci, którzy są chorzy mogą skorzystać z mojej pomocy.
- W którym szpitalu?
- Pracuję w Etobicoke General Hospital, to jest akurat obwód wyborczy naszego premiera Douga Forda. Jestem bardzo dumna że mogę tam być jako pielęgniarka na ostrym dyżurze; kocham tę pracę i uważam że pomaga mi w mojej pracy polityka. Jest dużo umiejętności, które można przenieść, które mogą się przydać.
- A Nowy Rok?
- Jeszcze nie mam planów, zobaczymy.
- Dziękuję bardzo, Wesołych Świąt.
- Wesołych Świąt.