Na odwołany z powodu ulewnych deszczów piknik "Gońca" dotarli jednak w sobotę najbardziej zagorzali nasi Czytelnicy, a wśród nich grupa motocyklistów z polskiego klubu Riding Eagles...
– Grzegorz Fabrykowski, Szymon Słomkowski, Joanna Słomkowski, Robert Nowakowski, Roman Sositko... – czyli klub w ograniczonym składzie... Ile osób łącznie działa w waszym klubie?
– Klub istnieje cztery lata i mamy w tej chwili ok. 25 do 30 członków.
– Na czym polega działalność?
– Jeździmy, spotykamy się na różnych rajdach, imprezach, tak jak właśnie piknik "Gońca", jutro będziemy na pikniku harcerskim. Reprezentujemy nasz klub w środowisku polskim i gdzie tylko się da!
– Klub promuje polskich motocyklistów zamieszkałych w Kanadzie i reprezentuje również polskie interesy na emigracji dot. rekreacji, sportu, można powiedzieć, dobrego spędzenia czasu amatorsko i w łączności z przyrodą.
– Jesteście rozpoznawani na różnych zlotach, zjazdach?
– Tak, w Port Dover, jeździliśmy w tym roku na kilka zjazdów z grupami kanadyjskimi. Nasze logo jest już rozpoznawane.
– Słyszałem, że mieliście kłopoty, że bikerzy Hells Angels mieli do was pretensje o logo?
– Tak, były pewne problemy, ale żeśmy je rozwiązali.
– To znaczy? Zmieniliście logo?
– Prowadziliśmy negocjacje.
– I co?
– Doszliśmy do zgody i trzeba będzie jeszcze usprawnić pewne sprawy, żeby nie było większych problemów, tak można to ująć.
– "Większych problemów", tzn. żeby ktoś was nie zaczepiał?
– Tak, chodzi o to, żeby nie wchodzić komuś na jego terytorium, bo to jest dosyć stara i mocna tradycja, tam są kluby bardzo silne, bardzo mocne, stare kluby, i one tak czy inaczej decydują, jak człowiek ma się poruszać.
– To, jeśli chodzi o drogi; bo jeśli chodzi o rząd, to jesteśmy już zarejestrowani...
– Mamy oficjalnie zarejestrowany klub, tu jest dokument.
"The unite Polish motorcycle riders throughout Canada, to promote Polish culture throughout Canada".
– Czyli cele patriotyczne?
– Jak najbardziej, chcemy udzielać się w polskim towarzystwie, w polskim środowisku.
– No właśnie. W Stanach Zjednoczonych są motocykliści silni, w Chicago i w Nowym Jorku, jak są parady, chociażby parada Pułaskiego, motocykliści biorą w nich udział. Czy Wy też będziecie brać udział w tego rodzaju imprezach, jakichś oficjalnych przejazdach?
– Oczywiście, taki jest nasz cel i pierwszym krokiem będzie jutrzejsza parada łącznie z harcerzami właśnie tutaj, w parku Paderewskiego.
– Czyli na motocyklach ilu Was będzie?
– Zależy od pogody. Czterech na pewno (śmiech).
– Klub istnieje cztery lata, a dzisiaj ma chrzciny.
– Formalnie zaczął istnieć?
– Tak, musieliśmy go formalnie zarejestrować.
– Czyli jest zarejestrowany jako korporacja niedochodowa?
– Tak.
– To teraz wchodzicie do Kongresu Polonii Kanadyjskiej, tak? W takim razie życzę motocyklowej wolności, pięknych dróg, żeby się nie psuło w silniku.
– Dziękujemy "Gońcowi" za promowanie nas w waszej gazecie i również za tzw. skrzydła, bo jednak Goniec dodaje nam skrzydeł.
– Podpisuję się pod tym, co Roman powiedział, bo dzięki "Gońcowi" myśmy zdobyli wielu członków, wielu ludzi do nas dołączyło właśnie przez wasz piknik, przez waszą gazetę, przez waszą reklamę. Gdyby nie "Goniec", to nas byłoby o połowę mniej.
– Dziękuję bardzo. Miło nam, bo Goniec jest o wolności, a motocykl jest pojazdem wolnych ludzi.
– Goniec ma skrzydła polskie i klub motocyklowy polski ma również skrzydła polskie, tak jak husarze ponad 300 lat temu.
– Jesteśmy odbiciem polskiej husarii.
– Dziękuję bardzo.