Wiadomości kanadyjskie
Informacje i wydarzenia
Nie zawracaj głowy policji - zgłoś drobne przestępstwo przez internet
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakW zeszłym roku policja regionalna z Peel podjęła 639 000 interwencji, czyli o 7 proc. więcej niż w roku poprzednim. Wszystko wskazuje na to, że w 2018 dalej będziemy obserwować tendencję wzrostową.
Policja zachęca mieszkańców regionu, by składali doniesienia o niektórych przestępstwach przez internet. Tłumaczy, że to bardzo łatwe, a dzięki temu policjanci nie mogą zajmować się zdarzeniami, które rzeczywiście wymagają ich obecności. Zgłoszenia są przyjmowane pod adresem www.peelpolice.ca. Tam też można znaleźć kryteria określające, które sprawy kwalifikują się do zgłoszenia internetowego.
Zgłaszać można na przykład:
Uszkodzenie własności – prywatnej lub publicznej, np. graffiti, wybicie okna;
Uszkodzenie pojazdu – w wyniku zdarzenia innego niż wypadek, np. zarysowanie, podrapanie, wybicie okna, zbicie klosza lampy, przebicie opony;
Utrata własności – poza utratą paszportu, tablicy rejestracyjnej i samochodu, dotyczy np. kluczy, telefonu komórkowego, urządzenia GPS, biżuterii, lapopa, narzędzi, aktówki, dokumentów identyfikacyjnych wydanych przez organy rządowe (karta ubezpieczenia zdrowotnego, SIN, prawo jazdy);
Kradzież – czyli zabranie własności bez zgody właściciela. Na przykład w sytuacji, gdy coś jest zabrane z domu, garażu, szopy lub pokoju hotelowego przez kogoś, kto miał zgodę na przebywanie w tym miejscu (gość, opiekunka do dziecka). Jeśli jednak osoba nie miała zgody na przebywanie w danym miejscu, czyn uznawany jest za włamanie i należy je zgłosić telefonicznie.
Kradzież z samochodu – osobna kategoria kradzieży, która dotyczy własności skradzionej z samochodu prywatnego lub służbowego.
Strzelał przez dach
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakDwóch mężczyzn zostało rannych podczas brawurowej strzelaniny, do której doszło w sobotę po południu w Toronto Community Housing Complex przy Tree Sparroway w okolicy Bayview Woods-Steeles. Zdarzenie zostało nagrane. Na filmie widać, jak do garażu kompleksu mieszkalnego wjeżdża dwudrzwiowy szary mercedes. Otwiera się jego dach. Auto przejeżdża na wstecznym przez cały garaż, aż dociera do małej grupy mężczyzn. Tam napastnik otwiera ogień. Strzały padają ze strony pasażera. Uciekający mężczyźni też strzelają.
Policja podała, że ranni to dwaj dwudziestokilkuletni mężczyźni. Obrażenia nie zagrażają ich życiu. Zdaniem śledczych padło około 25 strzałów. Jedna z kul wybiła szybę minivana zaparkowanego przed basenem i parkiem, w którym przebywały rodziny z dziećmi. Gdy ludzie usłyszeli strzały, natychmiast zaczęli się chować.
Kobiety z północnej części i terenów wiejskich Saskatchewan mają do najbliższych oddziałów położniczych nawet 900 kilometrów. Stephanie Tsannie z Wollaston Lake osiem lat temu leciała ponad 500 kilometrów do Prince Albert z dwoma przesiadkami. W dalszym ciągu w jej miejscowości nie ma lekarzy, dlatego w tym roku najprawdopodobniej czeka ją podobna wyprawa. Tsannie jest w ciąży z drugim dzieckiem. Wiele kobiet z północy prowincji przed spodziewaną datą porodu leci do La Ronge, Prince Albert lub Saskatoon i tam czeka na rozwiązanie. Na północ od La Ronge porody są odbierane tylko w nagłych przypadkach.
Dopiero ostatnio ministerstwo zdrowia zgodziło się na pokrywanie kosztów podróży osoby towarzyszącej. Tsannie wspomina, że przy pierwszym porodzie była przerażona, bo musiała ze wszystkim radzić sobie sama. Mieszkała w Spruce Lodge, ośrodku zapewniającym noclegi i posiłki dla osób wywodzących się z ludności rdzennej przyjeżdżających do Prince Albert na zabiegi medyczne. Potem dojechał do niej jej partner i oboje przenieśli się do rodziny. Rodzice wracali potem do domu z czterodniowym synem.
Dusdy Besskkaystare, ojciec dwóch córek, także z Wollaston Lake, opowiada, że miał 16 lat, gdy rodziło się jego pierwsze dziecko. Jego dziewczyna leciała prawie 900 km do Saskatoon. Prowincja stwierdziła, że jest za młody, by jej towarzyszyć i nie chciała pokryć kosztów jego przelotu. Udało mu się znaleźć bilety, za które musiał zapłacić z własnej kieszeni ponad 2000 dolarów. Jego córka urodziła się przedwcześnie i dotarł na miejsce już cztery dni po tym, jak przyszła na świat.
W Wollaston Lake nie ma lekarza na stałe. Jeden przylatuje co drugi miesiąc. Wiele kobiet rodzi po prostu w domu. Dr Veronica McKinney, dyrektor Northern Medical Services przy University of Saskatchewan College of Medicine, rozumie, że matki nie chcą wyjeżdżać ze swoich miejscowości, mimo że tak im radzą pielęgniarki. Nie chcą być same, boją się izolacji i tego, że same będą musiały troszczyć się o zakwaterowanie i posiłki. A potem muszą na przykład wracać autobusem zimą z dwudniowym noworodkiem. McKinney mówi, że prowincja powinna postawić na położne, brakuje przede wszystkim tych wywodzących się z ludności rdzennej. Obecnie w Saskatchewan pracuje tylko 17 położnych, na północy prowincji nie ma ani jednej.
Każdego roku w Saskatchewan rodzi się ponad 15 000 dzieci. Prawie 75 proc. z nich przychodzi na świat w trzech szpitalach w Saskatoon, Reginie i Prince Albert. Jedynie w 13 innych ośrodkach opieki medycznej odbierane są planowane porody.
Cztery ofiary strzelaniny w Fredericton
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakPolicja z Fredericton podała nazwiska dwojga funkcjonariuszy zabitych podczas piątkowej strzelaniny, do której doszło kompleksie apartamentów na północy miasta. Ofiary to 45-letni Robb Costello i 43-letnia Sarah Burns. Dwie pozostałe to cywile, Bobbie Lee Wright (32 l.) i Donnie Robichaud (42 l). Podejrzany 48-letni Matthew Vincent Raymond odniósł poważne obrażenia, ale jego stan jest stabilny. Strzały padały z góry, powiedziała szefowa policji Leanne Fitch. Raymond po raz pierwszy stanie przed sądem 27 sierpnia.
Wszystko zaczęło się w piątek około 7 rano przy Brookside Drive. Podejrzany został ostatecznie aresztowany w mieszkaniu. Świadek Justin MacLean opowiada, że obudziła go seria strzałów. Gdy wyjrzał przez okno, zobaczył strzelającego policjanta. Potem podszedł do okna z drugiej strony domu. Na zewnątrz leżały trzy ciała. David MacCoubrey, świadek mieszkający w apartamencie w czterobudynkowym kompleksie, mówi, że strzały padły 10 metrów od jego łóżka. Liczy, że od 7:07, gdy się obudził, do około 8:30 naliczył ich 17. Tim Morehouse, także mieszkaniec kompleksu, przypomina sobie, że słyszał dwa strzały, potem trzy kolejne, a gdy wyjrzał przez okno, zobaczył siało mężczyzny leżące na tyłach garażu przy 237 Brookeside. Zadzwonił na 911, potem padły kolejne strzały i po chwili na ziemi leżało dwoje policjantów.
Po strzelaninie policja prosiła mieszkańców okolicy, by pozostali w domach i zamknęli drzwi. Apelowała również o niezamieszczanie w mediach społecznościowych informacji o działaniach policji. Przeszukano budynki w kompleksie, na terenie którego doszło do wymiany ognia. Sąsiednie ulice zostały zamknięte. Właściciele i pracownicy sklepów i punktów usługowych znajdujących się w okolicy nie mogli dojechać do pracy.
Premier Nowego Brunszwiku Brian Gallant przekazał kondolencje rodzinom zmarłych. Oświadczenie wydał też premier Trudeau.
Program imigracyjny dla oszustów
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakKanadyjskie służby graniczne wszczęły śledztwo w sprawie 462 osób, które otrzymały status stałego rezydenta w ramach prowincyjnego programu imigracyjnego na Wyspie Księcia Edwarda, posługując się fałszywymi adresami. Prowincyjny program imigracji biznesowej już wcześniej był krytykowany za brak odpowiedniego nadzoru i kontroli. CBSA przypuszcza, że przez cztery lata podejrzani używali we wnioskach adresów domów w Charlottetown należących do dwóch chińskich imigrantów i podawali je jako „adresy grzecznościowe”. Zdaniem głównego śledczego imigranci nigdy nie przyjechali na wyspę, żeby się osiedlić, więc nie spełnili wymogów programu. Dokumenty, które przychodziły na wskazane adresy były najpewniej odsyłane dalej do miejsc ich rzeczywistego pobytu w Kanadzie lub Chinach.
Dwa miesiące temu dwóm osobom działającym w sektorze hotelarskim w Charlottetown postawiono zarzuty pomagania w oszustwie imigracyjnym. CBSA podejrzewa, że 566 imigrantów używało adresów ich hotelu i domu. Jeśli podejrzenia w obu sprawach okażą się słuszne, będzie to oznaczało, że około 1000 osób nadużyło programu imigracyjnego i poza kilkoma przypadkami uzyskało stałą rezydencję w Kanadzie. W ramach programu PNP (provincial nominee program) business aplikanci wpłacali zwrotny depozyt w wysokości 200 000 dol., deklarowali chęć założenia przedsiębiorstwa i zainwestowania 150 000 dol. Po podpisaniu umowy prowincja przedstawiała danego inwestora federalnemu departamentowi imigracji, który przyznawał delikwentowi status stałego rezydenta. Dokumenty potwierdzające nadanie stałej rezydencji przychodziły pocztą, zanim imigrant wywiązał się ze zobowiązań do osiedlenia na P.E.I. i założenia firmy.
Prowincja przyznała, że dwie trzecie aplikantów z lat 2016-17 – łącznie 177 osób – nie dostało z powrotem wpłaconego depozytu. Większość nigdy nie zaczęła działalności biznesowej. Potem władze prowincji zmieniły zasady programu, tak że w bieżącym roku liczba składanych wniosków zdecydowanie zmalała.
Czy pójdziemy śladami USA?
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakKanada przeprowadzi przegląd standardów emisji spalin samochodowych, które do tej pory były zgodne z wytycznymi stosowanymi w Stanach Zjednoczonych. Biały Dom ogłosił, że obniży wymagania i po 2021 roku zlikwiduje coroczne zaostrzanie standardów.
USA i Kanada od ponad 20 lat stosowały te same wymagania. Ostatni raz w 2012 roku prezydent Obama i premier Harper ustalili, że koncerny samochodowe powinny produkować coraz bardziej ekonomiczne auta i kolejne modele z lat od 2017 do 2025 mają emitować coraz mniej spalin. Teraz prezydent Trump chce zatrzymać się na roku 2021 i zlikwidować zapis pozwalający poszczególnym jurysdykcjom na przyjmowanie standardów ostrzejszych niż federalne. Prokuratorzy generalni z 19 stanów już zapowiedzieli, że wytoczą Waszyngtonowi procesy.
Rezygnacja z istniejących przepisów i przygotowanie nowych zajęłyby Kanadzie co najmniej dwa lata. Rzecznik prasowy minister środowiska Catherine McKenny powiedział, że przegląd przepisów i tak był planowany, niezależnie od decyzji Stanów Zjednoczonych. Kanada ma rozważyć ich wpływ na środowisko i gospodarkę, a następnie zdecydować o dalszych krokach.
Kanada nie pomoże uchodźcom z Mikronezji
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-Augustyniak560 uchodźców przetrzymywanych na małej wyspie Nauru w Mikronezji prosi premiera Justina Trudeau, by pozwolił im osiedlić się w Kanadzie. Uchodźcy wysłali 16 lipca list adresowany do kanadyjskiego premiera i ministra imigracji Ahmeda Hussena wraz z petycją podpisaną przez 185 osób. Wśród uchodźców znajduje się ponad 140 dzieci. Autorzy listu piszą, że słyszeli, że kanadyjski rząd prowadzi specjalną politykę humanitarną względem uchodźców i pomógł Syryjczykom, więc może im też pomoże. Mehdi Nasiri, jeden z uchodźców, wraz z żoną próbował w 2013 roku dostać się do Australii z Iranu. Oboje byli prześladowani po przejściu na chrześcijaństwo. Zostali jednak wysłani na Nauru, około 4000 km od Sydney.
W 2013 roku Australia przyjęła nowe zasady rozpatrywania wniosków z zagranicy. Od tamtego czasu przetransferowała ponad 3000 uchodźców do zakładów w Papui Nowej Gwinei i Nauru. Na Nauru trafiają rodziny, samotne kobiety i dzieci. Uchodźcy od lat proszą o pomoc twierdząc, że nie mają dostępu do odpowiedniej opieki medycznej i edukacji. Doszło do pięciu samobójstw.
W zeszły piątek kanadyjskie ministerstwo imigracji odpowiedziało, że wie jaka jest sytuacja uchodźców. Rząd aktywnie angażuje się w pomoc humanitarną i ochronę uchodźców na całym świecie i ma nadzieję, że wszystkie kraje, które w 1951 roku podpisały Konwencję o Uchodźcach będą wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Obecnie Kanada nie przesiedla uchodźców z Nauru i Papui Nowej Gwinei w ramach programu rządowego. W kilku przypadkach pomógł program sponsorstwa prywatnego, ale na tym na razie koniec.
Premier Justin Trudeau po złożeniu bukietu w miejscu upamiętniającym ofiary Faisala Hussaina – 18-letnią Reese Fallon i 10-letnią Juliannę Kozis – apelował o „czas współczucia”. Co ciekawe jednak nie potępił czynu Hussaina. Można się jeszcze zastanawiać, komu Trudeau chciał współczuć. Może zamachowcowi, o którym wszem i wobec mówiono, że jego czyny są wyłącznie następstwem choroby psychicznej. Tarek Fatah, dziennikarz Toronto Sun, pisze, że kilka dni po zamachu poszedł na Danforth. Był zaskoczony, że nigdzie nie ujrzał dużych portretów zabitych. Co więcej, dało się wyczuć wyraźne współczucie dla zamachowca, przedstawianego jako „ofiara zaniedbań systemu”. W kilku miejscach pojawiały się wezwania do modlitw za dusze napastnika.
Potem miało miejsce jeszcze jedno ciekawe zdarzenie – na Danforth przyszedł mężczyzna, który protestował przeciwko temu, w jaki sposób CBC mówi o zamachu, że próbuje przemilczeć możliwe wpływy islamskie. Wtedy podeszła do niego kobieta w nikabie i owinięta czerwonym materiałem. Prowokacyjnie stanęła przed nim i zaczęła napierać na trzymaną przez niego tablicę. Rozpoczęła się przepychanka, a po stronie kobiety stanęło jeszcze parę osób. W końcu jakiś mężczyzna zaciągnął samotnego demonstranta do Alexander Park i tam, ku uciesze zebranych, wepchnął go do fontanny.
Faisal Hussain mieszkał na w rejonie meczetu przy Thorncliffe Park. W meczecie znaleźć można słowa modlitwy, której pewnie słucha tamtejsza młodzież. Po zwrotach do Allaha padają słowa o policzeniu ich (w domyśle niemuzułmanów) i zabiciu ich ku przestrodze im podobnym, o pokonaniu ich, by ziemia zatrzęsła się pod ich stopami i poczuli jacy są słabi wobec muzułmańskiego boga. Modlitwa kończy się zdaniami mówiącymi o muzułmanach cierpiących na całym świecie na skutek spisku niemuzułmanów. Islamic Society of Toronto twierdzi, że jest to parafraza tekstu historycznego, który właściwie rozumiany dotyczy tyranów i oprawców. Wszelkie inne interpretacje są fałszywe.
Bez kasku i bez świateł pędzą po chodniku
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakMieszkańcy Mississaugi, którzy zwykli chodzić pieszo, coraz bardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Przyczyną nie są bynajmniej samochody, ale rowery. Część rowerzystów jeździ bez kasku i bez świateł, trafiają się całe rodziny pedałujące chodnikiem po zmierzchu bez oświetlenia lub elementów odblaskowych. Mieszkańcy skarżą się, że nie mogą spokojnie iść chodnikiem, bo zaraz ktoś na nich dzwoni dzwonkiem rowerowym. Z kolei rowerów elektrycznych zbliżających się z tyłu praktycznie w ogóle nie słychać.
Członkowie miejskiego komitetu doradczego zajmującego się problemami cyklistów podkreślają, że rowerzyści wjeżdżają na chodniki, ponieważ w Mississaudze brakuje wydzielonych ścieżek rowerowych, a na dużych głównych ulicach, po których kierowcy pędzą z prędkością 60-80 km/h, jest niebezpiecznie. Narysowanie pasa na drodze oddzielającego ścieżkę od pasa ruchu nie daje poczucia bezpieczeństwa, potrzebne są bariery. Trudno oczekiwać odwagi od rowerzysty, koło którego przejechała ciężarówka jadąca 80 km/h. Miasto ma piękne szlaki rowerowe w parkach, ale brakuje ścieżek, którymi można by dojeżdżać do pracy.
Rzecznik prasowy regionalnej policji mówi, że statystyki potrąceń pieszych przez rowerzystów nie są prowadzone, ponieważ policja zbiera dane tylko o incydentach z udziałem pojazdów mechanicznych. Pieszy, który jest ofiarą wypadku, może zawsze zadzwonić na policję i to zgłosić.
Zgodnie z miejskimi przepisami w Mississaudze rowerzystom nie wolno jeździć po chodniku. Jeśli używają chodnika, powinni prowadzić rower.
W tym roku ma być przygotowany projekt oddzielnej ściezki rowerowej między Mississauga Road i Winston Churchill Boulevard. Jeśli przejdzie ocenę środowiskową, prace będą mogły rozpocząć się w przyszłym roku. Według długofalowych planów za 27 lat w mieście ma być gotowa infrastruktura rowerowa obejmując 897 kilometrów dróg.
Ottawa wyśle do Afryki ekspertów od przemocy seksualnej
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakFederalny minister imigracji Ahmed Hussen wrócił właśnie z tygodniowej wizyty w Tanzanii i Ugandzie. Chwalił władze Ugandy za chęć przyjmowania uchodźców. Ogłosił, że Kanada przeznaczy 175 000 dolarów na wysłanie do Ugandy, Etiopii i Kostaryki trzech ekspertów zajmujących się przypadkami przemocy o podłożu seksualnym lub związanej z tożsamością płciową. Eksperci będą podlegali International Catholic Migration Commission i Wysokiemu komisarzowi ONZ do spraw Uchodźcow (UNHCR), a ich zadaniem będzie m.in. ułatwianie przesiedlenia poszkodowanych kobiet i dziewcząt do Kanady.
Kolejną inicjatywą Kanady będzie grant w wysokości 99 000 dol. na wsparcie Canada’s Economic Mobility Pathway Project – projektu pilotażowego, którego celem jest sprawdzanie, czy wykwalifikowani uchodźcy z Kenii i Bliskiego Wschodu mogą skorzystać z kanadyjskich programów dla imigrantów ekonomicznych.
Do tego w imieniu ministerstwa ds. rozwoju międzynarodowego Hussen zadeklarował przekazanie 320 000 dol. na dostawy żywności dla uchodźców z Sudanu Południowego przebywających w Ugandzie. Za tę kwotę ma być kupiona żywność dla 2000 kobiet w ciąży lub karmiących i dla 500 osób ze specjalnymi potrzebami żywieniowymi. Pieniądze mają wystarczyć na 9 miesięcy.